Charlie - 3 Grudzień 2018, 22:54 Odsunął się, splótł ramiona na klatce piersiowej. Wyraźnie myślał nad propozycją, marszczył brwi i lekko przechylał głowę, wodził wzrokiem po pomieszczeniu, wyglądając w tym momencie zupełnie jak żywy, zrodzony, a nie stworzony człowiek.
– Nie – odpowiedział skupiając spojrzenie na Draganie i rozluźniając ręce, pozwalając im opaść swobodnie wzdłuż tułowia. – Już nie raz mydliłeś mi oczy. Jesteś mistrzem ignorowania i omijania tematów. – Skrzywił się i nagle popatrzył na Stwórcę z żalem. – Po prostu ci nie wierzę. – Smutno wzruszył ramionami. Spuścił wzrok i przeszedł się po pokoju, przy okazji podnosząc fajkę. Oczyścił ustnik palcami i zajął się napełnianiem fajki tytoniem. – Ale jeśli rzeczywiście będzie tak, jak mówisz, to nie będę miał powodu do uciekania – dodał jeszcze po kolejnej chwili namysłu.Garik - 4 Grudzień 2018, 08:25 - Rozumiem twoje postępowanie i nie dziwię się, że jest takie, a nie inne. – zsunął się z blyatu od razu kiedy tylko Charles się odsunął. – Nie chciałbym zaczynać opowiadać o Charlesie, czyli osobie, na którą cię wzorowałem. Z tego co widzę, wolisz być „swój”, samemu odkrywać siebie. Zresztą co ci po moich opowiadaniach. Jeszcze pomyślisz, że bredzę. Spójrz tylko, czy ktoś taki jak ja nie wydaje się obłąkany? Jakieś dwa światy, sekrety z przeszłości, o których mówieniu unika jak ognia, stos prawie identycznych lalek i obawa przed wychodzeniem z domu… Żałosne. I cholera jasna ma swoje podstawy. - no i w końcu to z siebie wyrzucił. O dziwo i ku swojemu zadowoleniu wypowiedź miała spokojną i wręcz flegmatyczną formę. Bez zbędnego teraz podnoszenia głosu, bez targających emocji na około. Może to zmęczenie? A może smutek połączony z marazmem? Eh, Charles mógł wyczuć ciężar tłumiący ekspresję stwórcy. Coś go hamowało… To te obawy? Przeszłość? On sam? A może wszystko po kolei? A może to tylko głupia projekcja, by zmylić marionetkę?
- Ej, Charlie. Myślisz, że nie wiem, że wymykasz się z domu?... Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak się wtedy o ciebie martwię… - pokręcił głową, westchnął i ruszył w kierunku sąsiedniego pokoju. – Zanim gdziekolwiek wyjdziemy… Bo tak sobie to teraz wyobrażam, że już nie wymkniesz się sam… Pokażę ci listy od moich rodziców. Napisali o tym i o tamtym świecie… O tym i o tamtym świecie. Przecież to brzmi kuriozalnie! – zaśmiał się żałośnie i nerwowo podrapał po głowie.Charlie - 6 Grudzień 2018, 17:35 Zmarszczył brwi. Rozumie... Ach tak? Czyli jednak robi to z premedytacją. Albo aż tak bardzo sobie nie zdaje sprawy z tego, jak jego zachowanie wpływa na Marionetkę, a to rozumiem twoje postępowanie to tylko ładna śpiewka.
Charles pokręcił głową do swoich myśli. Westchnąłby rozczarowany, gdyby oddech był dla niego naturalną funkcją.
– Wydajesz się obłąkany, tak. Nawiedzony przez duchy przeszłości, które sam na siłę trzymasz przy sobie. I właśnie masz szansę to zmienić. – Wykonał otwarty gest, a potem znów zaplótł ramiona na piersi. – Nawet jeśli ty masz swoje 'podstawy' to nie są one moimi. Mam w dupie twoje 'podstawy'. Jestem nowym życiem i mam zamiar się rym cieszyć, smakować, a ty siedź sobie tutaj i bój się wyściubić nosa z drzwi – teraz zabrzmiał bardzo sucho, nawet skrzywił się, jakby właśnie wypowiedział streszczone, skondensowane myśli, które gnębiły go od dłuższego czasu. – Mylisz się, nigdy jeszcze nie wyszedłem – mówił patrząc Garikowi w oczy z jakąś głęboką, martwą beznamiętnością. Zakołysał się przenosząc ciężar ciała z palców na pięty. – Marzyłem o tym, gapiłem się przez okno, ale nigdy nie wyszedłem. Na razie... – dodał kpiąco unosząc kącik ust. – Cały ty brzmisz kuriozalnie, przywykłem. Pokazuj dopóki chcę na to patrzeć. Dopóki chcę patrzeć na ciebie – dodał mrukliwie.Garik - 9 Grudzień 2018, 13:26 Te podstawy nie są równocześnie twoimi? Charlie, jaki ty naiwny… Czy nie wpływają zarówno na mnie jak i na ciebie?
Garik uniósł kącik ust w uśmiechu. Ta porywczość, zniecierpliwienie, zupełnie jakby widział siebie jakieś dwadzieścia lat temu. Czyżby i to było błędem w marionetce? Przestańmy dumać…
- Słucham? – popatrzył na niego z politowaniem i lekkim zdziwieniem – Nie musisz na mnie patrzeć, ani tym bardziej na to co tak trudno mi tobie pokazać. Licz się jednak z tym, że prowadzi to jedynie do tego, że zostaniesz tak samo głupi jaki jesteś. – odwrócił się i splątał ręce na piersi. Szybko przypomniał sobie gdzie znajdują się klucze od drzwi i poszedł po nie. Zatrzymał się przy opustoszałej biblioteczce i sięgnął do leżącej na niej szkatuły.
- Otworzę ci drzwi. Nie będę cię przetrzymywał. Albo chronił. Interpretuj jak chcesz… Ale proszę tylko w ten negatywny sposób. Jesteś w tym naprawdę dobry. – wyciągnął co chciał i podszedł do wyjścia - Uciekniesz jak takie zwierzątko? Obłąkany piesek, który zerwał właścicielowi ze smyczy? Do niczego więcej nie będziesz dorastać. – prychnął i przekręcił zamek. – Ungrateful.Charlie - 11 Grudzień 2018, 13:08 – Wolę być obłąkanym psem na wolności niż dłużej tkwić w tej klatce – skomentował mrużąc powieki. Wcześniej stał w zupełnym bezruchu, nie ruszył się o milimetr gapiąc się wprost w oczy Garika niczym figura woskowa stworzona rękami nawiedzonego geniusza. To, co Marionetka teraz słyszała przeciążyło szalę. A więc decyzja została podjęta. Charles przypomniał sobie słowa Stwórcy sprzed chwili, że ma tylko jego, nie chce go stracić, jest mu potrzebny. Nagle uśmiechnął się czując mroczną satysfakcję z opuszczania i ranienia kogoś, kim w głębi serca gardził i do kogo miał ogromny żal. Ungrateful. Uśmiechnął się, podniósł dłoń machając do Garika samymi palcami, po czym odwrócił się i poszedł w głąb domu. Użyć drzwi, otwarte przez Stwórcę? Skorzystać z jego przyzwolenia? Nie. Otworzył okno i zgrabnie przez nie wyszedł. Nawet nie wpadł na to, żeby coś zabrać albo chociaż założyć buty, bo po co mu one? I tak nic nie należało do niego. Nie oglądał tylko szedł przed siebie alejką zauważając, że chodnik pod stopami jest twardszy od dywanów i że pachnie tu inaczej, i nawet dźwięki rozchodzą się jakoś po swojemu. Jak się dogada z tymi, których spotka? Jakoś... Może ktoś zna jego język? Oby... Oby to był jakiś popularny, a nie wytwór samego Stwórcy. Gdzie pójdzie? Wszędzie.