To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto Lalek - Skwer w centrum Miasta.

Anonymous - 25 Styczeń 2011, 14:06

Można by rzecz, że tajemnica kapeluszy funkcjonowała na tej samej, czy też podobnej zasadzie. Dla tych, którzy mieli z nimi do czynienia na co dzień, a także z pasją zagłębiali się w kolejne zagadnienia, wszystko to zdawało się być czymś naturalnym. Jednak żeby tłumaczyć to komuś? Jak sprecyzować, który element odpowiada za co i spróbować określić, co powoduje jego brak? Zdecydowanie za dużo do mówienia i objaśniania, a poza tym upraszczanie zadań innym nigdy nie leżało w naturze kapeluszników. Pomoc, owszem, ale w zawiły, pogmatwany sposób. Ot.
Spojrzała na niego wyraźnie rozbawiona. Sam sobie ograniczał pole, twierdząc, że nie jest idealnym towarzyszem rozmów. Tak zwykle było z ludźmi. ' Nie moge tego zrobić, bo coś tam~!'. A przecież wszystko zależało od chęci. Na wspomnienie o tym, co kryje kapelusik, mrugnęła okiem i uniosła palec wskazujący do ust, dając jasny przekaz, że to ' tajemnica~'
- Swoje skarby. - Odpowiedziała tylko, przekręcając główkę.
A Lero zaczęła sobie lewitować samopas.

Anonymous - 25 Styczeń 2011, 14:47

Widząc iż jest rozbawiona nie bardzo wiedział co to spowodowało. Czyżby był gdzieś brudny? A może jakieś ptactwo na niego narobiło? Widząc jak mruga i podnosi palec uśmiechnął się i pokręcił głową, ponieważ nie tego się spodziewał ale każdy musi mieć tajemnice. Obserwował chwilę parasolkę po czym wrócił wzrokiem do dziewczyny i uśmiechnął się przyjaźnie.
-A więc nie powiesz? Ech no trudno. Ale w końcu każdy ma swoje tajemnice.
Oparł się o oparcie i patrzył się w jakiś obrany przez siebie punkt. I jak zwykle zaczął się problem z tematem rozmowy. Pustka w głowie robiła swoje i nawet gorączkowe myślenie nic mu nie dawało. Westchnął zrezygnowany i zadał najgłupsze pytanie jakie mogło paść.
-Długo tu mieszkasz?

Anonymous - 25 Styczeń 2011, 15:20

Jeśli spodziewał się bogatego w epitety i rzeczowniki wywodu, no to cóż poradzić, czyż nie był nieco naiwny i zbyt ufny względem niej? Inaczej nie można było nazwać wymogu, by ktoś podzielił się z nieznajomym swoimi sekretami. Tak jak on, skierowała wzrok tuż przed siebie, nie skupiając wzroku na jednym, konkretnym elemencie, ale na szczegółach tworzących całość otoczenia. Budynki, droga, drzewa. Cienie... Te ostatnie szczerzyły się do niej, drgając znów niespokojnie. Już niemalże wyciągała rękę, by skutecznie je odgonić, kiedy padło kolejne pytanie, skutecznie, a przynajmniej odrobinę, wyrywające ją poza własny, równie dziwny światek. Dmuchnęła na opadającą na czoło grzywkę i się zastanowiła.
Odkąd ten świat istnieje. To by była dobra odpowiedź, jednak coś jej mówiło, że mógłby nie potraktować tego poważnie. Sama nie była pewna, skąd to przeczucie. Może więc inaczej. Mieszkała tu bardzo długo, ale chyba też nie o taką odpowiedź chodziło.
- Od zawsze. - Odparła zgodnie z prawdą. Od zawsze, od urodzenia, a kto wie, może jeszcze dłużej. - Mało jest w tym świecie osób, które się tutaj nie urodziły. Od czasu zakończenia sporu praktycznie w ogóle. - Zauważyła, kątem oka zerkając na cienie. Nieruchome. Czyżby znów jej się przywidziało? Potrząsnęła głową wprawiając ciemne kosmyki w ruch.

Anonymous - 25 Styczeń 2011, 15:34

No cóż może nie spodziewał się jakieś super długiej wypowiedzi, ale zapewne dłuższej niż ta. Ale jakoś nie miał do niej o to pretensji bo nie powinien ich mieć. Spojrzał na nią kotem oka czekając na odpowiedź w między czasie poluzowując krawat, a w końcu całkiem go zdejmując i rzucają na oparcie ławki. Rozpiął też pierwszy guzik koszuli i od razu czuł się o wiele lepiej. Słysząc odpowiedź pokiwał głową na potwierdzenie jej słów. Miała rację i wiedział o tym ale tak jest jeśli zadaje się oczywiste pytania, do których to on miał tendencję.
-Ja też.
I na tym się skończyło. Nie miał pomysłu na dalszą rozmowę więc ruszył swoje lalki i zaczął nimi toczyć walkę lecz nie na poważnie. W odpowiednim momencie robił nimi uniki i nie zadawał ciosów. No cóż trzeba coś robić skoro nie ma się pomysłu na rozmowę.

Anonymous - 26 Styczeń 2011, 16:27

Z zaciekawieniem wymalowanym na buźce przyglądała się walce lalek. Obserwowała ich ruchy, czasem skupiając się jedynie na szczegółach, które pozwalały na takie, a nie inne ruchy. Trwało to chwilę. Zdecydowanie nie lubiła przesiadywać w ciszy, lubiła, gdy ktoś mówił, choćby i o rzeczach oczywistych.
- Ależ z ciebie niemowa. - Zaśmiała się wreszcie, krótko acz perliście.Obróciła się w jego stronę podpierając jedną ręką na ławce, drugą zaś wyciągnęła w jego strone i dotknęła go palcem w policzek. Przymrużyła lekko oczy, potem zaś stanęła na ławce i przeciągnęła się. - Muszę się już zbierać. - Oznajmiła, odginając ręce pod różnymi, dziwnymi kątami. Skinęła głową a parasolka posłusznie podleciała tuż za nią. Panna kapelusznik zrobiła jeden kroczek w tył po czym usadziła szanowne cztery litery na latającym przedmiocie. Zdołała jeszcze pochylić się nad Luffy'm i uśmiechnęła się nieco szerzej. - Jeszcze się spotkamy ~! - Zapewniła, a potem Lero lekko szarpnęła i odleciały.
zt

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 18:24

Hekate nie pasowało pełne radości miasteczko, nie miała pojęcia czemu dalej brnie w te fałszywe uśmiechy. Terytorium Marionetkarzy otulały szare chmury, które widocznie kumulowały cały smutek ów stworzonek. Pewnie przejmowały ich problemy na siebie, żeby Ci tylko mogli resztę zadowalać swymi jakże brzydkimi maskami. Hate nie lubiła się uśmiechać, jak już to unoszenie kącików ust miało charakter iście zły. Zazwyczaj tym obdarowywała swoich wrogów albo robiła to już po fakcie, kiedy udało się sprzątnąć takiego śmiecia z powierzchni ziemi. Charakter gryzł się z wyglądem, bo na zewnątrz kompletnie nie przypominała jędzy. Smukłe ciało odziane było w długą czarną suknie. Głęboki dekolt odkrywał jej piersi, acz nie w sposób dosadny. Stopy umieszczone były w wysokie szpilki, które z każdym krokiem wydawały ten jakże irytujący stukot. Czekoladowe włosy falowały na wietrze i sprawiały wrażenie anielskiej otoczki. Jedynymi elementami, które ją zdradzały były oczy. Nasycone barwą szkarłatu, mówiły o Hate dosłownie wszystko. Kobieta szła z uniesioną wysoko głową, aczkolwiek nie był to przejaw pychy. Pewność siebie to cecha wrodzona u panienki Verlence, mogłaby parę nędznych stworzonek ją obdarować. Mijając tak różnego rodzaju istoty (niektóre udziwnione przez naturę) postanowiła znaleźć rozmówcę. Dziwne aby arystokratka nie zajeżdżała tu karetą albo też zwracała się do reszty pospólstwa w normalny sposób. Hekate niestety czy też stety nie traktowała siebie jako pewnego rodzaju szlachty, nie chwaliła się swym majątkiem, nie robiła wokół siebie zbyt dużo szumu. Kochała zadziwiać i być zadziwianą, więc starała się codziennie obrać inną rolę. W dłoniach trzymała kurczowo swój długi płaszcz przesiąknięty zmysłową czernią. Postanowiła zakryć swe ciało, pobawi się w zbłąkaną owieczkę. Otuliła się nim dokładnie po czym odwróciła głowę w stronę jednej z kawiarni. Przez okno mogła podziwiać urzędujących w środku stwórców lalek. Nie przypatrywała im się jednak zbyt długo, zaraz po tym usiadła na parapecie, a głowę minimalnie odchyliła do góry. Zimne powietrze swobodnie przepływało przez jej nozdrza, mając w sobie wiele fascynujących zapachów. Gorąca kawa - to przydałoby się arystokratce, acz nic ze sobą nie wzięła. Zdała się na łaskę losu, lubi sobie z niego drwić. Oby tylko nie przesadziła z tymi zabawami, bo źle to wszystko może się skończyć. Głębokie westchnięcie to ostatnie, co wyszło z jej ust.
Anonymous - 28 Styczeń 2011, 18:41

Spojrzał na Sven kiedy dotknęła jego policzka i uśmiechnął się. Raczej się już nie spotkają ponieważ strasznie ją zanudził i lepiej tego nie powtarzać. Pomachał jej na pożegnanie i położył się na ławce, ciągle symulując walkę lalek. To był jego świat w którym czuł się najlepiej. Długo miał jako jedyne towarzystwo Chucka i Antonio więc nie dziwić się iż jest małomówny. Oczywiście wiedział jak rozmawiać lecz nigdy nie miał do tego tematu. Zapewne lepiej by czuł się w rodzinnych stronach i rodzinnej posiadłości lecz jej już nie ma. Ach gdyby wiedział czy siostry żyją wznowiłby swe poszukiwania ponieważ było mu ich tak brak. Nagle usłyszał stukot obcasów i przerwał walkę unosząc głowę i nasłuchując skąd pochodzi stukot. Nagle zauważył piękną dziewczynę która sunęła dla niego niczym anioł. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany ponieważ jej uroda po prostu powalała i zapewne nie jeden mężczyzna marzy, żeby znaleźć się z nią w sytuacji bardzo intymnej. Zarumienił się mocno ponieważ on też o tym teraz pomyślał co zaskoczyło go. Spojrzał na dziewczynę i widać było iż jest z wyższych sfer, a raczej że jest szlachcianką. On też był szlachcicem i to z znamienitego rodu, który niestety miał tylko jego jako przedstawiciela. Zastanawiał się czy z nią nie porozmawiać albo nie zaprosić jej na kawę ale raczej nie będzie chciała gadać z kimś takim jak on. Owszem miał na sobie jeszcze garnitur z balu i wyglądał elegancko ale można było wyczytać z jego zachowania nieśmiałość do kobiet, oraz nudziarstwo. Postanowił jednak zaryzykować. Nagle przed dziewczyną zatrzymali się Chuck i Antonio po czym stanęli po bokach i ukłonili się pokazując na Luffiego, który uśmiechnął się i pomachał do niej.
Anonymous - 28 Styczeń 2011, 19:11

Gdyby tylko wiedział jakim to zepsutym jest aniołem, gdyby tylko wiedział jak zawodny jest zmysł wzroku. Widocznie mężczyzna nie dopuszczał na myśl, że ta piękna kobieta jest do szpiku kości zła. No cóż można powiedzieć, że jakiś głupiec się trafił. Hekate odpięła dwa górne guziki swego płaszcza, a dolną wargę dosyć zmysłowo przygryzła. Zaloty ? Możliwe, w końcu panicz leżący tuż przed nią reprezentował się całkiem dobrze, jakby nie patrzeć. Szatynka obdarowała go uśmiechem, ale był on chytry, a nie przyjazny. Tak właśnie, zupełnie inaczej rozumiana mimika twarzy. Kobieta nie wiedziała o nim zupełnie nic, nie miała też pojęcia o trwającym balu. Na takie atrakcje chodziła tylko i wyłącznie po to, aby utrzymać swoją pozycję. W końcu będąc jedyną przedstawicielką rodu Verlence jest do tego zmuszona. No widać trafiły na siebie dwie zgubione dusze, ale jest mała różnica. Hekate sama się pozbawiła rodziny, tylko jedną osobę jej odebrano. Młodszą siostrę, która zmieniła swe miano, aby uwolnić się od potwora. Przymus chociaż na pewno dał jej przez to wolność. Przebywając z kimś takim stałaby się tylko jeszcze gorszą istotą, ale swojej krwi nigdy się nie wyprze. W genach zapisane ma sadystyczne zapędy. Może gdyby Heka wiedziała, o rozmyślaniach chłopaka nieco inaczej, by do tego podeszła. Przecież jej również przydałby się bliższy kontakt, jednakże na szczęście jak swój ojciec nie należy do jednostek uzależnionych od cielesnych przyjemności, wręcz przeciwnie.
- Witam.
Rozległ się melodyjny, kobiecy głos. Odbił się swobodnym echem po zakamarkach tejże ulicy. Wydawał się być niesamowicie spokojny, zupełnie nic jej nie zdradzało. Istny ideał, rzec by można. Jakie to pozory są mylne. Wpatrywała się w zwierciadła duszy mężczyzny, jakby chciała je przeniknąć. Wargi pozostały delikatnie rozchylone i lśniły w świetle przydrożnych latarni, które przed sekundą zapalono.
- Z kim mam do czynienia ?
Spytała udając zaciekawioną, choć tak naprawdę samo imię mało jej da. Musiałaby spędzić z nim znacznie więcej czasu. Krótka rozmowa zbyt wiele nie powie jej o jednostce. No a siłą rzeczy obiecała swemu przyjacielowi, że nareszcie się spotkają. Jedynej osobie, która wie o niej wszystko i co ważniejsza nie wykorzystuje tego przeciwko samej Hate. Mały skarb w jej życiu po utracie słodkiej siostry. Hekate wiele razy pragnęła zmienić swą egzystencję, ale niestety nie było to możliwe. Wszystkie próby bycia lepszą spełzły na niczym, to jak idiotyczna walka o nic nie znaczące życie. Po co się starać skoro i tak zakończy się to śmiercią ? No właśnie i tak skończy zakopana w brudnej ziemi i pozbawiona resztki duszy, bo większość ukradł jej diabeł.

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 19:33

Może i nie wiedział w co się pakuje lecz ona też. Taki nudziarz jak on trafiał się raz na sto lat a więc nie zdziwi się, jeśli odejdzie ona po dziesięciu minutach "rozmowy" z nim która będzie po prostu pasjonująca. Sama osoba Luffiego może i była ciekawa jak i jego historia, lecz rozmawianie na tematy bieżące ni było najlepszym pomysłem. Lecz wróćmy na chwilę do dziewczyny. Mogła to odebrać jako zaloty ale w istocie było to tylko zaproszenie do rozmowy, choć dosyć nietypowe ale tak już bywa jeśli rozmowę proponuje Arstadio. A jako ostatni przedstawiciel swego rodu musi przestrzegać zasad i reguł ustalonych przez jego przodków wobec innych arystokratów. Właśnie te zasady i przykazania musiał teraz zademonstrować. Wstał i wolnym krokiem zmierzał w jej kierunku po czym zatrzymał się parę kroków przed nią, a następnie ukłonił po czym wyprostował. Spojrzał na nią i na chwilę zapomniał języka w gębie ale nie mógł przecież milczeć. Wreszcie jak za pomocą jakiegoś czaru odezwał się.
-Luffy. Luffy Arstadio. Miło mi Pani.
No cóż dobre wychowanie przede wszystkim. Zresztą wpajały mu to siostry które uczyły go zachowania, manier i takie tam. Oczywiście nie raz dostawał od nich po łbie za złe zrobienie czegoś, ale kochały go bardzo a on je nawet bardziej. Ale czas wracać do sedna sprawy. Musiał jakoś nawiązać rozmowę ponieważ nie może tak stać jak kołek.
-Zdradzisz mi swe imię Pani? A może przy okazji skusisz się na kawę? Tu obok jest świetna kawiarenka.

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 19:54

Nie miała pamięci do imion jak i nazwisk, nigdy nie zgłębiała się w tajemnice rodów, ponieważ sama nie chciała odkrywać swojej. Poznając przeróżne osoby, może kilka utkwiło w jej pamięci. Mężczyzna miał dosyć nietypowe imię, bardzo intrygujące. Może nareszcie zapamięta choć jedno. Nieuprzejmie jest nie znać nawet tego, ale ona kulturę tak naprawdę miała głęboko w swoim poważaniu, aczkolwiek teraz chciała przecież zgrywać zbłąkaną damę. Jeżeli chodzi o jego zachowanie nie odbierała tego jako zalotów, ale ona równie dobrze mogła powiedzieć, że zachowywała się dosyć hmm.. zachęcająco. Jednakowoż tak właśnie miało być, nic nie może zmieniać.
- Mi również miło Pana poznać.
Odpowiedziała nieco ściszonym tonem, przecież miała być skruszona. Odgrywanie różnych roli jest takie pasjonujące ! Kobieta zaczęła się zastanawiać jakie nadać sobie miano, wiele przewijało się przez jej głowę, ale żadne nie było wystarczająco dobre. Postanowiła zachować się nieco inaczej i powiedzieć prawdę, ale nazwiska nie poda. Byłby problem jeżeli słyszał o rodzinie Verlence, przecież swego czasu była bardzo szanowana no i sławna. Nie warto więc podawać tego spaczonego symbolu jej pochodzenia.
- Nazywam się Hekate, jednakże mój miły możesz mówić mi Hate. Na kawę chętnie się wybiorę, lecz będę musiała jakoś potem się odwdzięczyć.
Dodała po niespełna minucie, a uwieńczeniem całej wypowiedzi był malowniczy uśmiech, do którego niechętnie się zmusiła. Dawno nie zadawała sobie tyle trudno, ale odgrywanie miłej osoby jest naprawdę trudne jak dla niej ! Być może nie wytrzyma do końca, ale tak naprawdę nic wyjątkowego nie straci, czasami warto nieco poigrać z przeznaczeniem i uczuciami innych. Przecież ma z tego ogromną frajdę oraz czuję przyjemną odmianę. Życie w szarej rzeczywistości skupionej na wiecznej gonitwie za szczęściem jest idiotyczne. Czasami trzeba ubrać maskę z jasnoróżowymi piórami, aby namieszać w głowie społeczeństwu. Dodaje to odrobinę pikanterii egzystencji i co ważniejsza wymaga nieco poświęcenia od drogiej Heki, która na co dzień mozolnie brnie w smole, zachowując się jak nieszczęśliwa lalka w rękach swego stwórcy. Dłonie schowała w głębokie kieszenie swego odzienia, a irytujących kosmyków, które uporczywie przesłaniały jej pole widzenia już nawet nie odgarniała. Postanowiła zignorować tak mało ważny aspekt, zostało jedynie czekać na rozwój wydarzeń.

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 20:07

Cóż on zazwyczaj miał pamięć do imion i nazwisk, oraz do rodów lecz o jej rodzie nigdy nie słyszał. Zapewne nigdy nie zostali zaproszeni na żaden bal wydawany przez jego ojca, dlatego też nie poznał tego rodu. Ona chyba też nie znała jego rodu co przyjął z ulga ponieważ mógł jej zaufać, iż nie jest kolejnym zabójcą nasłanym na niego. Ale dziwiło go iż nie zna jego rodu. Wszak Arstadio byli najbardziej szanowanym rodem marionetkarzy a i na świecie mieli niezłą sławę, dzięki swoim lalką, wspaniałym balom i nieskazitelnej kulturze i manierach ich członków. Wpajano im to od małego więc nic dziwnego, że tak było. Ona również była bardzo kulturalna i spodobało mu się to, ponieważ nie była jedną z tych chamskich pannic które nic tylko się wywyższają. Słysząc iż z chęcią pójdzie na kawę uśmiechnął się promiennie. Luffy zawsze był miły i otwarty a zarazem bardzo ufny, co niestety najczęściej było jego zgubą, ponieważ inni bezlitośnie to wykorzystywali. Ale nie może każdego o to posądzać po tym co działo się w przeszłości która nie była za wesoła. Kiedy powiedziała o odwdzięczeniu zadziwił się ponieważ nie musiała tego robić, a co więcej on musi odmówić ponieważ nie godzi się, żeby dziewczyna odwdzięczała się za to.
-Ależ nie musisz się odwdzięczać Pan... znaczy Hate. To ze się zgodziłaś jest największym odwdzięczeniem się. A więc chodźmy.

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 20:30

Naiwność to zguba społeczeństwa. Zdecydowanie nie powinno się ufać nowo napotkanym osobom. Hekate dokładnie zdawała sobie z tego sprawę, ponieważ nie raz takie to pachołki chciały ją wykorzystać albo zmusić do rzeczy o wiele gorszych. Jeżeli chodzi o wywyższanie się to szatynka nigdy tego nie robiła, jakoś wstydziła się chwalić swym pochodzeniem. Najpewniej dlatego, iż nie miała odwagi przyznać się do swoich stworzycieli oraz do tego, że ich najnormalniej w świecie zabiła. Robiła to zachowując spokój duszy, a zwyczajnie nie mogła pogodzić się z tym faktem. W tamtym momencie została przeklęta i tego właśnie się trzymała. Możliwe, że przybyła na jakiś bankiet, ale nie zdołali na siebie wpaść. W końcu arystokratka swego czasu pojawiała się na każdym tego typu przedsięwzięciu. Niestety nie znała jego rodu, bo nie zgłębiała się w tajemnice imion. Najmniej ważnym elementem takich stworzonek były właśnie miana jakie nosiły. Po co to komu ? Równie dobrze mogliby nazywać się jeden, dwa, trzy o ! Jednakże pozostawmy sprawy rodów gdzieś w tle, ponieważ nie są one ważne.
- Ależ muszę, zrobię to tak czy siak.
Odparła krótko, a żeby zrobić mu na złość. Kokieteryjność się w niej odezwała, co zresztą było adekwatne do sytuacji. Takie istoty jak wymalowana przez nią dziewczyna, mają zazwyczaj dosyć proste i mało skomplikowane cechy. Miłe, dobroduszne podrywaczki zachowujące się jak totalne ofiary losu. Jakie szczęście, że ona do owych nie należała, wtedy zapewne zgniłaby w piwnicy, do której chętnie wrzucał ją ojczulek. Jakież to okropne wspomnienia wiążą się z tym właśnie miejscem, czasami Heka aż chciała wydrapać dziurę w tym grubym murze, by nareszcie ujrzeć błękitne niebo, a na nim sunące beztrosko obłoki. Może gdyby wcześniej wydostała się z tamtego miejsca jej psychika aż tak bardzo, by nie ucierpiała. Wielka, ale to wielka szkoda ! Teraz zamiast żyć, bawi się w przebieranki. Zamiast kochać, nienawidzi. Tak się to wszystko potoczyło, dlatego skończyła na dnie. No właśnie to jest już dno...
Kobieta skrzywiła się, czując nieprzyjemne ukucie w okolicach klatki piersiowej, chyba zbyt dużo ostatnio rozmyślała. Bez skrepowania chwyciła go pod rękę, aby zabrać mu choć trochę ciepła. Skoro aż tak jest kulturalny, to w ten sposób na pewno spisze się jako miły towarzysz zbłąkanej owieczki.

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 20:59

On wiele razy przekonał się o tym iż naiwność jest zgubą, a co więcej nie warto wierzyć w ludzi po tylu oszustwach. Lecz on nie umiał być inny i czasami przeklinał się za to, że jego dobroduszność go gubi. Ot taki o to przypadek kiedy pomagał marionetkarzowi w budowę lalek. W zasadzie zrobił je za niego i nie dostał wynagrodzenia, bo tamten najzwyczajniej w świecie go wykiwał i to na dużą kwotę. Ech to właśnie psuło mu wiarę w innych ale nie poddawał się mimo wszystko. A co do sprawy rodów. Teraz nie dziwił się iż nikt nie pamięta o tym rodzie ponieważ jego masakra miała miejsce całe dwanaście lat temu i ślady po nich zatarł już kurz, oraz legendy o wspaniałych marionetkarzach i ich balach poszły w zapomnienie. Smuciło go to niezmiernie lecz nic nie trwa wiecznie i trzeba się z tym godzić mimo wszystko. Zamiast o tym myśleć powinien wrócić myślami do dziewczyny, która mimo wszystko uparcie stawiała na swoim. Ewidentnie jej nie przegada więc był z góry nastawiony na porażkę którą musiał przyjąć. Westchnął cicho i pokręcił głową jakby z rezygnacją. Widząc jak chwyta go pod rękę zaczerwienił się cały i miał ochotę schować się pod ziemię. Znów wychodziła jego nieśmiałość do kobiet lecz nie wiedział skąd się wzięła. Spotykał mnóstwo kobiet na swej drodze, a nawet kochał się z nimi lecz zawsze w ich obecności robił się nieśmiały, a jeśli go przytuliła czy coś to już w ogóle był dramat z nim. Musiał jednak zachować się jak facet a nie jak dziewczynka a na dodatek cnotka.
-Ech no dobrze. Nie mogę się sprzeczać bo i tak nie wygram.
Zrobił ruch ręką i jego ochroniarze poszli za nim co wyglądało dziwnie. Z daleka wyglądali jak dobrze wyćwiczeni goryle, lecz z bliska było widać kim a raczej czym są. Wreszcie doszli do kawiarni i weszli do środka po czym usiedli przy stoliku. Ochroniarze zostali na zewnątrz a do ich stolika podszedł kelner.
-Ja poproszę kremówkę oraz małą czarną. A co dla ciebie?

Anonymous - 28 Styczeń 2011, 22:46

Mężczyźni którzy są jeszcze w stanie się zarumienić to rzadkość. Zbyt często droga Heka nie miała okazji ujrzeć takich okazów na własne oczęta, prędzej słyszała tylko opowieści o skromnych przedstawicielach tej brzydszej płci. W tych czasach taka cecha to cenny zabytek, zazwyczaj przekazywana z pokolenia na pokolenie. Hate nie miała okazji być uczona tej zapomnianej kultury, a raczej w sposób dosadny wpajano jej pokorę. No cóż jak widać i tak mało to dało, przecież ona nikomu się nie podporządkuje. Jeżeli ktoś bardzo, by tego pragnął to takie marzenie można porównać z modlitwą do Boga. Niby wysłucha, acz i tak nic w tym kierunku nie zrobi. Dzikie zwierzę nie ważne jak bardzo dręczone zawsze w głębi serca pozostanie wolnym stworzeniem. Weszła swobodnie do nowego miejsca, rozglądając się dokładnie. Piękna, kolorowa kawiarenka. Przyciągająca uwagę swą elegancją i dziwnym, dosyć bajecznym stylem. Jednakowoż było to jak najbardziej normalne w tym świecie, odrębnym miasteczku. Na dobry początek zdjęła płaszcz, który zaraz też umieściła na oparciu krzesła. Usiadła wygodnie na meblu a jedna z jej nóg spoczęła na drugiej. Zwyczajny nawyk, a nie oznaka ogłady. W tejże chwili więcej odkrywała niż zakrywała, ale na to już nic poradzić nie mogła. Cóż powiedzmy, że ta piękna dama będzie odrobinę nadpsuta, o. Odgarnęła nareszcie irytujące kłaki sprzed swoich oczu i oczarowała go swym jakże anielskim uśmiechem. Następnie tak samo potraktowała kelnera (Jeszcze jej to w krew wejdzie, brr).
- Ja poproszę cappuccino.
Mruknęła nieporadnie, po czym sługa opuścił ich. Zapanowała dosyć niezręczna cisza, ale Luffy będąc w towarzystwie takiej osoby nie mógł liczyć na długi spokój. Tak naprawdę Heka nienawidzi milczeć. Słowotok to u niej normalne, wtedy nie trzeba zamęczać się rozmyśleniami. Można skupić się na czymś o wiele bardziej beztroskim i nie wymagającym zbyt wiele.
- Skoro już trafiliśmy do tak przytulnego miejsca, może opowiesz mi coś o sobie ?
Wypowiedziała te słowa bardzo spokojnym i opanowanym tonem, aby nie speszyć swojego towarzysza. Już wcześniej dało się zauważyć, że nie należy do odważnych osób. Jakieś bardziej wymowne gesty czy słowa mogłyby go niesamowicie speszyć. Szatynka ułożyła swe łokcie na blacie stołu, a dłonie podtrzymywały podbródek. W takiej pozycji idealnie mogła podziwiać swojego towarzysza, który póki co nie dawał oznak swojego zestresowania. Najpewniej jest to jego nie pierwsze spotkanie z kobietą, więc czym się tu denerwować ? Poza tym do randek również ono nie należy, czasami to mężczyźni mają gorzej skomplikowaną logikę, a marudzą na kobiety ! Też Ci wymysły. Hekate czuła się lepiej, bo mogła zamknąć swój umysł na wspomnienia i mogła być choć przez chwilę tym kim miała być, a nie tylko potworem, który budzi odrazę i strach. Piękne opakowanie kryjące zepsute wnętrze. Jak czerwone jabłko, które po ugryzieniu okazuje się zepsute. Z takim owocem robi się jedno - wyrzuca. Dlatego właśnie Hate zmusza się do noszenia różnych masek, bo jej jest zbyt brzydka dla ogółu. Nie trawiona przez świat.

Anonymous - 29 Styczeń 2011, 10:17

No cóż Luffy istotnie był chyba zabytkiem wśród mężczyzn, bo w towarzystwie kobiet był zawsze tak zawstydzony, iż można było myśleć, że zaraz zapadnie się pod ziemię i nie wyjdzie dopóki owa dziewczyna nie pójdzie sobie do domu. Ale jego ojciec też taki był choć w towarzystwie matki Luffiego był innym człowiekiem. O tak kobieta potrafiła zmienić mężczyznę, nawet najbardziej tchórzliwego w odważną bestię która rozszarpie każdego który ośmieli się ją tknąć, czy choćby krzywo na nią spojrzeć. Luffy spojrzał na Hate i o mało co nie dostał krwotoku z nosa widząc jak siedzi. Była teraz wyzywająca i więcej odkrywała co wprawiało go w mocne zakłopotanie i powodowało, że był po prostu cały czerwony na twarzy. Czemuż to nie mógł przezwyciężyć swojej nieśmiałości i rozmawiać z dziewczyną jak normalny mężczyzna, którego nie speszy taki widok a pobudzi i to bardzo. Słysząc jednak jej pytanie trochę się uspokoił i zastanowił czy to dobry pomysł. Niby jednej osobie o tym powiedział ale ta osoba nie była arystokratką jak Hate, a co za tym idzie nie zadawała niewygodnych pytań jeśli słyszała o jego rodzie. A że Hate nie wiedziała nic o jego rodzie istniało ryzyko wypytywania o jego ród szczegółowo, a tego chce uniknąć ponieważ niektóre rzeczy nigdy nie mogą zostać zdradzone. Jednak po krótkiej batalii ze sobą postanowił powiedzieć jej o sobie.
-Dobrze. Otóż jak już wiesz jestem z rodu Arstadio. Jestem także marionetkarzem. Tamta dwójka która zaprosiła cię do rozmowy ze mną to moje najdoskonalsze dzieła, które towarzyszą mi w mej niedoli od dwunastu lat. Mój ród został doszczętnie wybity przez boczną gałąź rodu i przeżyłem tylko ja i prawdopodobnie moje siostry, choć nie jestem tego pewien. Tułałem się po świecie aż wreszcie osiadłem tu na stałe. A może ty opowiesz o sobie Hate?
Kelner przyniósł ich zamówienia i podziękował mu skinieniem głowy, a następnie zapłacił zostawiając napiwek. Tamten odszedł i Luffy upił łuk kawy po czym odstawił ją na spodeczek, a następnie wziął widelczyk i ukroił kawałek kremówki po czym zjadł z lubością.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group