Anonymous - 24 Grudzień 2010, 12:22 Słuchała z lekkim znudzeniem w głębi duszy tego, co mówiła pani kapelusznik. Na jej twarzy malował się jednak wyraz uprzejmej ciekawości. Lubiła sobie tak na początku wyrobić pozycję, ot co!
- Z wilkiem sobie poradzę - odparła. A brzmiało to dość dziwnie w jej ustach. Jakby wierzyła, że potrafi pokonać z tuzin futrzaków. Ale mogła to zrobić, od zaraz choćby. Wystarczyło się trochę wysilić, a ta nie znała uczucia zmęczenia.Anonymous - 24 Grudzień 2010, 12:26 No cóż. Znudzona, czy nie znudzona, June nie miała raczej wielkiego wyboru. Mogła bowiem albo wysłuchać Lilii, albo też po prostu odejść. I to, i to wiązało się z pewną stratą. Stratą czasu i stratą okazji!
- Och, jesteś pewna?- zapytała czerwonowłosa przyglądając się Marionetce z wyraźnym zaciekawieniem- Wilk jest bardzo sprytny
Cóż, jak to było w stylu Iryie, za jej słowami, pozornie trzymającymi siętylko fabuły bajki dla dzieci, można było znaleźć ukryte sensy. I nie, nie była to żadna groźba. Ot, nasza Kapelusznikowa po prostu lubiła przesyłać pewne rady i idee pod przykrywkami, mniej lub bardziej skomplikowanymi.
- Cóż tam kryjesz pod płaszczykiem, hę?- zapytała zaraz dopasowując do wilkowej wypowiedzi najbardziej męski ton głosu, na jaką było ją stać.
Właściwie baśnie i bajki to mógłby być dobry temat na jakąś imprezę! Atmosfera byłaby... bajkowa!Anonymous - 25 Grudzień 2010, 16:58 Okazji to ona tu do niczego nie widziała. Ale to wyjdzie w praniu, jak się to mówi. Ale wracając do tematu, to ta bardziej myślała, że to lis przechwala się sprytem, wilk liczy bardziej na siłę w grupie. Filozofem to ona nie była, ale to mogła już wydukać. Na słowa nieznanej jej z imienia kobiety zatrzepotała teatralnie tym płaszczyko-czymś. Zawsze miała pewne kłopoty z nazwaniem tego.
- Nic co mogłoby pomóc wilkowi w pożarciu babci - odparła coraz bardziej chwytając wątek o Czerwonym Kapturku. Nie wiedziała co z tej rozmowy wyniknie, ale być może coś całkiem ciekawego.Anonymous - 1 Styczeń 2011, 23:29 Aurea spacerując po herbacianych łąkach zauważyła niezwykłej barwy motyla,który przyciągnął natychmiastowo jej uwagę,chwilami krążył nad jej głową jakby zachęcał ją do pościgu za nim.Dziewczyna uwielbiała przyrodę a szczególnie piękne motyle ale nie miała ochoty na dziecinne bieganie za celem.Po pewnym czasie motyl jednak zrezygnował z wzbudzania podziwu Aureii i po woli oddalał się w dalsze części łąk.Jednak po zastanowieniu Aurea nie miała zamiaru o tak mu na to pozwolić.Przyśpieszyła nieco krok podążając za nim,raz obserwowała latającego przyjaciela a raz, podziwiała uroki tego miejsca.Jednak gdy chciała już poświęcić całą uwagę owadowi ten nagle jakby rozpłynął się w powietrzu.Doprowadził ją do pewnego,urodziwego miejsca jakim była herbaciana rzeczka.Była już zmęczona całym tym pościgiem,podeszła nieco bliżej i usiadła obok rzeczki przyglądając się uważnie w niej swojemu odbiciu.
-Dziwna sytuacja. Powiedziała rozglądając się dookoła.
Po dłuższym czasie nie zauważyła nic godnego jej uwagi,wstała leniwie i po woli kierowała się w stronę domu jej pana, żegnając to urodziwe miejsce.Anonymous - 4 Styczeń 2011, 19:39 Po nieliczonych minutach jazdy i gubienia się w terenie Aurea postanowiła wrócić w swoje ulubione miejsce.Co chwile przystawała aby sprawdzić czy jej pan nadąża za nią.Była nieco zestresowana tym dziwnym spotkaniem w mrocznych zaułkach. Na szczęście świeże powietrze i woń kwiatów robiły swoje, czyli po woli uspokajały dziewczynę.Zeszła z konia i wolnym krokiem kierowała się w stronę rzeczki.
Przypomniała sobie co tu wtedy zobaczyła i miała wielką nadzieję że jeszcze raz ujrzy tego wspaniałego motyla.Niestety każdy krok który kierowała ku rzece odbierał każdą szansę na odnalezienie czegokolwiek ją interesującego.
Poczuła się dość dziwnie,chciała jak najszybciej wrócić do jakiegoś większego towarzystwa.Czyżby zaczęła być bardziej otwarta na innych?Na to wygląda.Kolejne głębokie przemyślenia zaczęły ją męczyć,na całe szczęście w oddali było już widać rzekę.Dotarła do niej po kilku nie miłosiernie dłużących się minutach i usiadła obok na kamieniu.Ściągnęła maskę i przejrzała się w tafli wody,chwyciła pobliski kamień i zaczęła go podrzucać.Ta nuda zaczęła ją przygnębiać, nie miała pojęcia co robić,w takim miejscu są chyba nie ograniczone zastosowania do tak dużej przestrzeni.Ale do tych wszystkich beztroskich zabaw które znała potrzebne było towarzystwo,a wątpiła aby jej pan zniżył się do jej poziomu,więc wolała zostać na swoim miejscu.
-Jak myślisz panie,czy ktoś z zaproszonych przybędzie na bal?Tyk - 4 Styczeń 2011, 20:17 Z magazynu jechał raczej powoli, nigdzie też się mu nie śpieszyło. Podziwiał łąki, na które tylko po to przybył, by koń mógł się napić, on sam zaś wciąż wiele miał do zrobienia. Dzień wciąż był wczesny, nawet południa nie dosięgnął. Słońce wznosiło się jeszcze. Można powiedzieć, że pogoda była idealna. Łąki rozświetlone przez promienie słońca i ciemniejsze tam, gdzie światło nie docierało przez drzewa czy chmury. Wspaniały efekt robiła natura, która wiatrem obłokami sunęła po niebie, na ziemi tworząc ruch światła i cienia. Ręką to nie żadnego artysty, a dzieło godne najwspanialszego podziwiania. Obrazy wielu mistrzów, szczególnie współczesnych, równać się nie mogą temu co zostało już dawno utworzone i co zwykłym pokazem natury. Rosarium nie zsiadła z konia, podjechał z nim tylko do rzeczki, przecież niebawem droga dalsza już czekała. Na razie jednak mógł nad pewnymi rzeczami pomyśleć, o dziwo nie o magazynie rozmyślał. O tym przyjdzie pora rozważać później, teraz co innego jest istotne. Dla niego ważniejsze było niebo błękitne. Jednak z zamyślenia pytaniem został wyrwany. Czy ktoś przyjdzie? Po drodze zaprosili istot kilka, wcale nie mało, lecz liczył też, iż ci wieść rozniosą dalej. Pracy tej nie skończyli jeszcze, wciąż było wiele możliwości. Dlatego w pełni szczerze odpowiedział.
- Myślę, że choćby jedna osoba się zjawi. Może nikt z nam spotkanych. W trupy zwykłem wątpić, te zazwyczaj się nie zjawiają. Wariatów niezbyt potrzebuje. Pozostałych nie zdążyłem ocenić. Niech jednak wieść niosą, a jeśli oni nie doniosą to my to uczynimy. Za mało nigdy się nie zjawi, choćbyśmy sami. Wielu dom mój pomieści. NIe martwmy się o tak nieważkie drobiazgi.
Po tych słowach zrobił pauzę, wzrok w drugą stronę, na rzekę skierował. Zamyślił na krótką chwilę. Nie patrząc na Aureę kolejne zdanie wypowiedział.
- Bardziej przejmuje się pomysłów brakiem, który zawsze może zabić zabawę. Choć ty inny jej rodzaj preferujesz prawda?
Tak.. ma ją stosunkowo krótko i nie wie zbytnio co ona lubi, bo czy to ma jakiekolwiek znaczenie?Anonymous - 5 Styczeń 2011, 19:20 Aurea nadal wpatrywała się w swoje odbicie,mogła ugryźć się w język nim cokolwiek powiedziała.Ale o nic innego nie miała co pytać,prawda była taka że niewiele wiedziała o swoim panie,ale wystarczył jej tylko to że musi mu służyć i takie w końcu ma zadanie.Ingerować w jego plany również zamiaru nie miała,ale wątpiła aby ktoś przyszedł.Całkowicie odebrało jej mowę kiedy skierował do niej pytanie.Sama nie wiedziała co powiedzieć,a zresztą po co było zakrzątać mu tym głowę?Musiała się odezwać,chociaż wcale tego nie chciała,jej pan miał rację ona żyje w zupełnie innym świecie niż jego.Można było powiedzieć że ona była niczym dziecko jeśli chodziło o zabawę,ale potrafiła bawić się na miarę swojego wieku.Ucząc się na błędach przemyślała najpierw to co miała zamiar powiedzieć,wtedy,dopiero zwróciła głowę w jego stronę.
-Masz rację panie,jestem całkiem inna.Ale moje zainteresowania czy styl nie ma żadnego znaczenia.Liczyć muszę się przecież z twoim słowem.- Odpowiedziała z lekkim uśmiechem.Tyk - 5 Styczeń 2011, 19:38 Koń napił się tyle wody ile chciał, choć czy w tej wodzie herbaty jakiejś nie ma? Nic ważnego, wszakże Rosarium herbatę lubił, a konia przecież nie zabije. Choć kto tam wie... wróćmy do rzeczy istotnych. Przyglądał się Aurei, z którą to teraz rozmawiał. Oczywiście mogła wypowiadać własne zdanie, nawet Agasharra skrytykować. Nikt tego jej nigdy nie zabraniał, aczkolwiek upiór nie przepada zbytnio za czymś takim, toteż zapewne by ją szybko uciszył. Gdy zabroni jej czegoś mówić ta nie ma już wyjścia i musi milczeć. Na razie nie o tym jednak myślał, skoro ta była grzeczna. Możliwe, że nawet chciał ją jakoś wynagrodzić? Prawdopodobnie dlatego właśnie podjechał tak, iż znalazła się o kilka centymetrów od niego, z prawej strony, by końska głowa ich nie dzieliła. Zatrzymał wierzchowca i tu odpowiedź nastąpiła jego prywatnej i ulubionej zabawki. Ma inną? ... No właśnie nie ma o.o Choć zapewne ma jakiś npc sługi, wszak domu jedna osoba sprzątać nie będzie. Gdy ta mówić skończyła palcami dotknął najpierw jej ust, po czym na policzek dłoń przesunął. chwile ręką poruszał. Dłoni nie odrywając pierwsze ze słów wypowiedział.
- To prawda, że byłaś inna, jednak równie prawdziwe, że teraz nie masz już praw innych po za moim słowem.
Tutaj przerwał i dotknął jej maski, po czym jak to koty lubią, po uchu zaczął drapać.
- Jednak nie oznacza to, że poprzednią ciebie koniecznie chce zabić. Jedźmy, znajdziemy ci kogoś, kto podzieli twoje zainteresowania. Nim to się zabawisz.
W sumie i on chodził tylko dlatego, by ludźmi grać, lecz nie zapominajmy, że w jego wypadku było to co innego. Teraz pozwolił Aurerze przejąc inicjatywę, gdy kogoś odpowiedniego uda się im spotkać. Może to łaska, a może po prostu zabawnie będzie mu patrzeć na wesoło bawiącego się kota. Jakby niewielkie przedstawienie, prywatnie dla niego. Aktor jeden przymusem wciągnięty.Anonymous - 6 Styczeń 2011, 00:33 Aurea zaczerwieniła się nieco gdy jej pan pogładził ją po poliku, przez co wtopiła na moment wzrok w rzeczkę.Zdziwiła się tą reakcją, nigdy jeszcze na nic tak nie reagowała.Podniosła na chwilę wzrok i pokręciła przecząco głową, sama nie wiedziała co ma zrobić.Wtedy przejął nad nią władzę jej koci gen przez który zaczęła cicho pomrukiwać, co zmusiło ją do jeszcze większego skrępowania.Po chwili na jej twarz opadła grzywka, która nieco zasłaniała zmieszaną minę dziewczyny.Nie miała najmniejszego zamiaru doprowadzić ją do porządku.Najpierw odparła "Nie" protestując,bała się nieco konsekwencji sprzeciwienia się panu.
-Ależ...po co towarzystwo mi do zabawy? Dzieckiem małym już nie jestem.
Chyba że pana to rozkaz i wypełnić go muszę...
Zapewne na nieszczęście Aureii właśnie pan miał ją za duże dziecko.Gdy przemyślała swoje zachowanie wszystko było jasne, wbiła sobie do głowy kolejne zmartwienie, czyżby nie była wystarczająco dojrzała do roli niewolnicy?Sama nie wiedziała.Może wszystko w jej życiu działo się za szybko, nie żałowała swojej decyzji ale coraz bardziej popadała w skrajną histerię.Wszystko zależy od jej pana, musi się go słuchać i być dla niego miła, to podstawa dzięki której nadal wie co ma robić aby było wszystko dobrze.Tyk - 6 Styczeń 2011, 00:51 Tyk nie obserwował jej aż tak uważnie by ujrzeć jej zakłopotanie. Była w końcu jego niewolnicą, a przy okazji również kotem. Mówiąc prościej mógł ją głaskać kiedy tylko chciał i nigdy nie ma zamiaru się zastanawiać czy ona tego chce. Oczywiście policzek jej był ciepły, może przez zakłopotanie, a może kot już taki ma policzek? Później gdy usłyszał jej mruczenie, nie miał pojęcia jakie jej tym sprawie cierpienie. Dla niego przecież była to oznaka zadowolenia, więc skąd mógł wiedzieć, co kotek naprawdę sobie myśli. Oczywiście słyszał jej odpowiedź i wcale się nią nie przejął. Nie jest dzieckiem i nigdy też tak nie uważał. Jednak jest kotem, a są to zwierzęta wesołe i do zabawy skore. Dlatego też chce jej znaleźć małego kociego braciszka, lub taką samą siostrzyczkę, z którą będzie mogła harcami wesołymi się zająć. Odpowiedział oczywiście ze szczerością, swoich myśli nie tając.
- Aureo. Kotku mój drogi. Nigdy za dziecko cię nie uważałem, bo też na nie nie wyglądasz, ani nie jesteś do dziecka podobna zachowaniem. To wszystko prawda i ja się z tym zgadzam. Nie kłam jednak, że wesołych zabaw ci nie brakuje i kogoś z kim możesz jak kot się zatracić. Nie wiem dlaczego odmawiasz, lecz wiem też, że masz jakiś powód, którego nie chcesz wyjawić, a z zabawy na pewno się ucieszysz. Możesz jednak spytać skąd ten pomysł. Czy chce się ciebie pozbyć? Mniej czasu z tobą spędzać? Jest to kłamstwo. To, że dobrowolnie zostałaś moją zabawką. Nie oznacza, że mi się ten pomysł nie podobał. Właśnie mając na względzie twoje dobro chce znaleźć ci towarzysza bądź towarzyszkę do zabaw. Wypełniać nic nie musisz, jeśli kogoś odpowiedniego znajdziemy to zatrudnimy, na siłę szukać nie będziemy.
Po tych słowach sam poprawił jej włosy, tak by twarzy nie zasłaniały. By lepiej oblicze Aurei ujrzeć przesunął palce po jej policzku aż na podbródek, który dwoma zgiętymi palcami uniósł ku górze spojrzenie kocie. Tak, że Aurea prosto na niego patrzeć musiała.Anonymous - 6 Styczeń 2011, 01:16 Aurea nadal trzymała się swojej wersji, gdyby miała towarzysza czy bądź towarzyszkę czy nawet kiedy nie ma, jest w porządku. Bawić zawsze może się sama. Może pobiegać i łapać motyle czy też inne rzeczy. Samemu wcale nie musi być tak nudno jak się wydaje, wystarczy że ma się jakieś hobby. Gdy pan skierował jej wzrok na siebie miała wrażenie że zaraz ot tak na zawołanie się spali. Co prawda nie była aż tak mocno czerwona ale dało się to zauważyć po krótkiej chwili. Nie rozumiała dlaczego jej pan to zrobił ale miała wielką ochotę uciec. Aurea jest strasznie nieśmiała więc może właśnie to przeszkadzało jej w nawiązywaniu znajomości, na pewno! Mimo już wytłumaczonej przyczyny nadal nie była w stanie pisnąć chociaż słówka. Kątem oka patrzała na pobliskie drzewa aby nie patrzeć w oczy panu. Bała się że wtedy : albo ucieknie lub zrobi się jeszcze bardziej czerwona. Obydwie sytuacje były tak samo żenujące.
-Jeśli pan tego chce nie mam prawa się nie zgodzić.Nic na siłę, ale nie potrzebuję towarzystwa by żyć, więc śpieszyć się nie trzeba.Lub w ogóle nie szukać.Czy możemy skończyć ten temat?Kto będzie panu towarzyszył na balu? Wykrztusiła z siebie po dłuższej chwili, nadal nie zwracając wzroku ku niemu.Dopiero po wypowiedzi zrozumiała co zrobiła.Wstała natychmiast, chwyciła konia za uprząż i odeszła kawałek dalej.
-Wracam do domu panie...jestem już zmęczona, gdyby potrzebował pan pomocy będę w swoim pokoju.- Powiedziała po czym lekko się ukłoniła. Wsiadła na konia i pojechała w kierunku domu.
[z/t]Tyk - 6 Styczeń 2011, 12:16 Mogła się trzymać ile tylko chciała, przecież i tak to nie ona decydowała. Ostatecznie to właśnie Rosarium postanowił. To prawda, że samemu zabawić się można, temu trudno jest przeczyć. Jednak z kimś zawsze lepiej, bo otwiera się wiele nowych zabaw, a nie zamykają się te samotne. On nie tylko skierował na nią wzrok, ale w chwili gdy uniósł jej twarz ku górze to patrzył prosto w jej oczy. Nie przejmował się zbytnio tym co on teraz odczuwa. Można powiedzieć, że nie zauważył wcale zajęty wygłaszaniem swej mowy. Choć może złego użyłem słowa. Czerwień na twarzy kotka spostrzegł, lecz nie zwrócił większej uwagi. Może tylko jedna myśl krótka tego dotyczyła? Znacznie ważniejsze było, że ta w jego oczy nie chce spojrzeć. Czy coś zrobiła? Początkowo tak pomyślał, lecz szybko na jego twarzy pojawił się uśmiech. Było to kłamstwo oczywiste. Aurea może i nie potrafiła z godnością przyjąć dotyku wampira, lecz źle nie służyła. Polecenia starała się wykonywać, więc czemu to miałby ją o coś takiego osądzać? Druga myśl bliższa była prawdzie, choć unikanie jego spojrzenia nieco go irytowało. Po chwili jednak Aurea zadała mu pytanie, na które musiał odpowiedzieć. Już chciał słowo wypowiedzieć, gdy okazało się, że sytuacja w jakiej znalazła się Aurea zbytnio ją przyciskała. Cofnęła się i ukłoniła słowa wypowiadając.l Nie zdążył nic powiedzieć zdziwiony tą zmianą. Nie, jej odejście nie było bezczelne, raczej smutne. Bo czyż nie uciekła przed czymś co wcale dla niej nie było niemiłe? Jak już mówiłem pożegnać się nie zdążył, a i za nią gonić nie miał zamiaru. Ruszył powoli w stronę dalszej wyprawy, tak by jak najwięcej osób na bal zaprosić.
<ZT>Anonymous - 26 Styczeń 2011, 21:34 Akito wędrował sobie po herbacianych polach. Dzień był ku temu idealny, ponieważ świeciło słońce, a chmury były niewielkie. Idąc, tak w końcu dotarł do ślicznej herbacianej rzeki, gdzie, to herbata płynie dość szybkim tempem. W koło rosło troszkę drzew herbacianych, jednak w porównaniu z herbacianym lasem nie było ich zbyt wiele. Mężczyzna podszedł do jednego z drzew, po czym zerwał torebkę herbaty o smaku malinowym, i postanowił zaparzyć sobie herbaty. Z herbacianej rzeki, jako, że herbata składa się z wody stworzył lodowy stolik, krzesełko, oraz filiżankę. Podszedł do stolika i szybkim ruchem dłoni wrzucił torebkę to filiżanki. Następnie dzięki swym umiejętnością zaparzył bardzo dobrą herbatę. Podszedł do krzesełka, i jak na kapelusznika przystało rozsiał się wygodnie i zaczął popijać napój. Na jednym z drzew w pewnym momencie usiadły ptaki i zaczęły ćwierkać, co dodawało uroku temu miejscu.Anonymous - 28 Styczeń 2011, 12:46 Dziewczyna wędrowała sobie beztrosko po łąkach, gdy po jakimś czasie zauważyła rzeczkę pełnej herbaty, która dzisiaj była gruszkowa jak dało się wyczuć. Jej oczy nie wiedziały gdzie patrzeć, wszystkie rzeczy tutaj ją zadziwiały w końcu jest tutaj pierwszy raz. Była wesoła, jak zawsze.. Szła spokojnie w dół rzeki by tylko dowiedzieć się, gdzie jest jej koniec a może ona nie ma końca? Bardzo ciekawa zagadka. W pewnej chwili, w połowie zatrzymała się dostrzegając pewnego mężczyznę. Z zaciekawieniem podeszła bliżej, jednak po chwili schowała się za jednym z drzew. Nieśmiałość ogarnęła ją całą. Jednak mimo tego na jej bladoróżowych ustach malował się uśmiech. Kapelusz oczywiście miała na głowie. Zauważyła również kapelusz na głowie obcego jej mężczyzny. A, więc to także kapelusznik? Miło spotkać kogoś tej samej rasy.. W dodatku to pierwsza osoba z którą się spotyka w tej jakże niezwykłej krainie.Anonymous - 28 Styczeń 2011, 13:06 Akito uwielbiał takie dni jak ten. Słońce ogrzewało go swymi delikatnymi promykami, w końcu to nie lato, żeby się opalać. Kapelusznik siedząc, tak w wygodnej pozycji, i słuchając ptasiego śpiewu, w pewnym momencie zdał sobie sprawę, z tego, że czegoś tu brakuje. I rzeczywiście, tak było. Jego drugie „Ja” było niespodziewanie spokojne. *Może to i lepiej~* pomyślał. Tak, więc pozostając dalej na swoim miejscu, popijał herbatę małymi łyczkami, i rozkoszował się chwilą spokoju, która właściwie w każdej chwili mogłaby zostać przerwana, przez kogokolwiek. Gdy skończył pić pierwszą filiżankę, postanowił zaparzyć sobie kolejną. Tak, więc gdy już miał wstać, wtedy jego drugie mroczne „Ja” zaczęło się denerwować. *Chodźmy gdzieś narozrabiać. Postraszymy ludzi, zabijemy nieposłusznych naszym słowom.* Wtedy Akito zmartwił się tym, że znów musi się z nim kłócić, ponieważ mimo wszystko drugiego siebie traktował jak brata . *Uspokoiłbyś się. Codziennie byś chciał komuś robić na złość, lub okaleczał niewinnych ludzi. Daj sobie spokój, ponieważ mam ochotę napić się herbaty.* Tym oto zdaniem, mężczyzna tymczasowo zamknął jadaczkę swemu wiecznemu towarzyszowi. Tak, więc wstał i ruszył w stronę drzewa z torebkami o smaku waniliowym. Gdy znalazł się, przy nim zauważył obcą mu osobę, a właściwie pierwszą żywą osobę. Miał cichą nadzieję, że nie narobi mu kłopotów, tka więc jak to wymaga kultura, postanowił się przywitać. – Dzień dobry. Co porabiasz w tym miejscu o tej porze?