Anonymous - 6 Grudzień 2010, 15:25 To nie chodziło o to, że Lilia źle zrozumiała Nocta. Po prostu gdzieś w międzyczasie wbiła sobie do głowy, że impreza, na którą ma ochotę, to jakiś bal. Z resztą, rzadko kiedy urządzała te mało wyrafinowane imprezy z muzyką, przy której można się bawić na koncertach albo w klubach. Nie chodziło o to, że nie lubiła tak się bawić. Wolała po prostu bardziej podniosły klimat.
- Hm. To by była obraza dla imprez- oznajmiła czerwonowłosa.
Zaraz też uśmiechnęła się nieznacznie. Wstała i okręciwszy się wokół własnej osi robiąc niewielki piruet, ustawiła się tak, jakby przyjmowała pozę do walca.
- Ogromna, elegancka sala wystrojona w tonach złota i srebra. Wystawne, drogie stroje, wyrafinowane potrawy i napoje. Maski. Walc, Polonez i inne tańce, przeplatane przez te mniej znane, albo dla zaskoczenia, przez melodie z pozytywek. Widzisz tę atmosferę? Widzisz tam miejsce dla pociągu?
Opuściła ręce i przekrzywiła nieco głowę.
- Z drugiej strony mamy drewnianą chatkę, kameralne grono zgromadzone przy długim stole uginającym się od mniej wyrafinowanych trunków, pitych z umiarem oczywiście i jakichś przekąsek. Rodzinna atmosfera, nowoczesna muzyka, mnóstwo śmiechu. Pociągi i inne takie. Na koniec- wszyscy wychodzą przed chatkę, by wspólnie pobawić się przy ognisku, czy też upiec kiełbaski. Widzisz? Nie można mieszać tych dwóch światówAnonymous - 6 Grudzień 2010, 18:34 Mężczyzna się uśmiechnął wyobrażając sobie ów bal. Mogłoby być na takiej imprezie dość przyjemnie, jednak Noct nie bardzo widział tam miejsce dla siebie. Nie pasował do takich klimatów. Nagle wyobraził sobie pociąg. Nie mógł powstrzymać śmiechu.
- Oryginalnie by było. - Odrzekł. W tej chwili próbował sobie wymyślać setki takich dziwnych przyjęć. Kameralny bal z muzyką rockową, lub dyskoteka w smokingach. To mogłoby być zabawne. Gdy usłyszał drugi opis, widocznie posmutniał. W głowie utkwił mu fragment "rodzinna atmosfera" najpierw ową rodzinę trzeba mieć. Na takiej imprezie tym bardziej się nie widział. Wątpił by potrafił się cieszyć tam z czegokolwiek. Już lepiej by mu było na poważnym balu, niż na rodzinnym przyjęciu.Anonymous - 6 Grudzień 2010, 22:04 Cóż. Kraina Luster to był całkowicie inny świat. Lili z kolei trudno byłoby się odnaleźć na koncercie rockowym czy innej imprezie typowej dla świata ludzi.
- O widzisz? Więc żadnych pociągów - zarządziła, kiedy ten się roześmiał.
Lilia nie należała do osób, których obchodziła jakoś szczególnie psychologia. Ani jej się śniło zaglądać w głąb duszy osób wokół niej. A jeśli ktoś miał jakieś "ale", albo po prostu zły humor, mógł jedynie o tym powiedzieć i mieć płonną nadzieję, że czerwonowłosa choć na chwilę zmieni swoje podejście do życia. Płonną. Właśnie. Bo jak można czegokolwiek oczekiwać od osoby tak beztroskiej? Nie zauważyła więc tej nagłej utraty humoru Nocta. A nawet jeśli, zapewne nie zrobiłaby z tym nic.
- Na mnie pora. Czas mnie woła, a jego należy bezwzględnie słuchać - rzuciła.
Zaraz potem dygnęła lekko, co też było najzwyczajniej w świecie jej pożegnaniem. Potem odwróciła się i pomaszerowała w swoją stronę. Zaraz, czy ten taneczny krok to był polonez?
<zt>
(Gome, moje gardło, mój żołądek, mój nos i moja głowa, krzyczą na mnie, że nie mogę pisać w takim stanie)Anonymous - 8 Grudzień 2010, 21:13 Noct siedział jeszcze długo na krześle. Trochę mu zabrakło tej dziwnej dziewczyny. Miło mu się rozmawiało. Była trochę ekscentryczna, ale to normalne jak na Kapelusznika. Chłopak zaczął się bujać na krześle. Bujał sie i bujał, aż w końcu sie przewalił. Nie obchodziły go śmiechy i hihy ludzi którzy to widzieli. Wstał, otrzepał się i z podniesionym czołem odszedł.
zt.Anonymous - 8 Styczeń 2011, 20:29 Idąc cały czas za chłopakiem dotarliśmy do lodziarni, pierwsze co zrobiłam to zaczęłam się zastanawiać ja w ogóle chłopak ma na imię w końcu go nie poznałam, ale nie zastanawiałam się długo nad tym bo podeszłam szybko do sprzedawcy i bez chwili namysły uśmiechając się słodko powiedziałam:
-Ja Poproszę lody Truskawkowo-Czekoladowe.
Popatrzałam się na chłopaka po czym spytałam się z szerokim uśmieszkiem na twarzy:
-A ty?Anonymous - 8 Styczeń 2011, 20:38 Kiedy weszli do lodziarni spojrzał na Yuki i uśmiechnął się do niej przyjaźnie. Była dla każdego miła i urocza i to mu się podobała ponieważ lubił takich ludzi i łatwo się z nimi zaprzyjaźniał. Słysząc pytanie o lody musiał się zastanowić. Zawsze miał dziwne smaki co do lodów więc jego wybór musi być skomplikowany. Może mięta, cytryna i kawowe? O tak to było dobre połączenie i będzie mu smakować jak nic. Wyciągnął pieniądze z kieszeni i zapłacił za porcję Yuki i swoją od razu.
-Ja poproszę Miętowo-Cytrynowo-kawowe.
Oblizał się na samą myśl o lodach i po chwili oboje dostali swoje porcje. Wyszedł na zewnątrz delektując się pysznym smakiem lodów i oglądając się za Yuki.Anonymous - 8 Styczeń 2011, 20:47 Gdy dostałam swoją porcję uśmiechnęłam się wesoło. Spróbowałam trochę lodów po czym podziękowałam ładnie i podbiegłam ostrożnie do chłopaka pytając się go po chwili:
-Tak w ogóle jak masz na imię?
Uśmiechałam się do niego słodko i powoli "zjadałam" swoje lody.Anonymous - 9 Styczeń 2011, 10:02 Jadł powoli lody kiedy Yuki podbiegła do niego. Uśmiechnął się do niej i wreszcie padło pytanie o jego imię. Nie wiedział czy powinien je zdradzać ponieważ nigdy nie wiadomo kim może być. Co prawda zabił przywódcę bocznej gałęzi swojego rodu ale nigdy nie można być pewnym, że nie miał syna. Milczał przez chwilę lecz wreszcie się odezwał.
-Jestem Luffy.
Wyszczerzył się do niej i wrócił do jedzenia lodów. Wreszcie zauważył jakąś ławkę na której usiadł i pokazał dziewczynie, żeby się dołączyła. Nie chciało mu się stać a lepiej będzie się rozmawiało siedząc.Anonymous - 9 Styczeń 2011, 18:10 -Lu...Luffy?
Powiedziałam cicho patrząc się na chłopaka słodko po chwili z uśmieszkiem na twarzy powiedziałam wesoło:
-Fajne imię.
Gdy usiadł i pokazała bym też usiadła, machając lekko ogonkiem na boki usiadłam obok niego powolutku zjadając swoje pyszne lody.Anonymous - 9 Styczeń 2011, 18:18 Spojrzał na nią kiedy wymawiała jego imię ciekaw o czym myśli lecz widząc jej uśmiech uznał, że to nie ważne. Pierwszy raz słyszał, żeby ktoś powiedział, że jego imię jest fajne. Zazwyczaj mówili, że dziwne lub głupie albo jakieś porąbane. Ale to go już nie obchodziło ponieważ on lubił swoje imię ze względu że nadała mu je matka i jakoś tak do niego pasowało. Obserwował jej ogon uśmiechając się pod nosem i wrócił do jedzenia lodów. Połowa jego porcji już zniknęła ale tak było zawsze. I jak zwykle musiał się ubrudzić lodami lecz tym razem miał ich kawałek na policzku i na nosi. Był to cud ponieważ zazwyczaj miał uwalane po nich ubranie. Odwrócił głowę do Yuki i spojrzał na nią.
-A ty jak masz na imię?Anonymous - 9 Styczeń 2011, 18:40 -Yuki. Jestem Yuki.
Odpowiedziałam z uśmieszkiem na twarzy Luffiy'emu. Patrząc się na chłopaka zaśmiałam się cichutko po czym wyciągając chusteczkę z kieszeni i delikatnie wytarłam jego policzek i nos z lodów.
-Aleś się ubrudził.
Powiedziałam słodziutko uśmiechając się do niego.Anonymous - 9 Styczeń 2011, 18:47 No cóż wiedział jak miała na imię ponieważ usłyszał jak wcześniej się przedstawiała tamtej dziewczynie, ale zadał to pytanie raczej z barku innych lepszych. Widząc jak się zaśmiała nie mógł skojarzyć czemu to zrobiła lecz po chwili widząc chusteczkę wiedział już o co chodzi. Zawstydził się mocno a jego twarz zrobiła się czerwona, lecz po chwili wróciła do normy i lekko zakłopotany podziękował jej. Uśmiechnął się rozbrajająco i wrócił do jedzenia lodów. Po chwili skończył swoją porcję i odwrócił się do Yuki chcąc zadać jakieś pytanie.
-Masz tu jakąś rodzinę?Anonymous - 9 Styczeń 2011, 19:18 Gdy Luffy spytał się o rodzinę z mojej twarzy znikł uśmieszek, siedziałam teraz w (jak ja to mówię) "kołysce" mówiąc smutno:
-Nie mam. Gdy miałam 12 lat moi rodzice zginęli. Moi opiekunowie powiedzieli mi, że mam starszego brata, ale nie wiem nic o nim, nawet go w ogóle nie widziałam.
Po moim policzku spłynęła mała łza, którą szybko wytarłam ogonkiem by przypadkiem nie została zauważona. Nie miałam przez chwilę ochoty się uśmiechać, ale musiałam, uśmiechnęłam się leciutko pytając się delikatnym tonem głosu:
-A ty?Anonymous - 9 Styczeń 2011, 19:34 Widząc jak znika jej uśmiech przeklął się w myślach ponieważ musiał to być dla niej temat którego wolała nie poruszać. Wysłuchał jej uważnie i posmutniał ponieważ była jak on, tyle że jego rodzice zginęli kiedy miał dziesięć lat a siostry podobno żyły bo zdołał to wyciągnąć od zdrajcy rodu. Zauważył pojedynczą łzę na jej policzku i miał ochotę przywalić głową o ziemie bo to z jego powodu popłynęła ta łza. Słysząc jej pytanie posmutniał bardziej i odezwał się z lekko spuszczona głową.
-Moi rodzice zginęli kiedy miałem dziesięć lat. Boczna gałąź mojego rodu chciała przejąć władzę i wyrżnęła każdego. Ja z siostrami uciekłem lecz ratując mnie spadły do wody i nie wiem czy żyją.Anonymous - 9 Styczeń 2011, 19:48 Słysząc co mówi chłopak popatrzałam się na niego.
-Czyli i ty nie masz rodzin, to jest smutne.
Powiedziałam delikatnym tonem głosu. Nie lubię widzieć gdy ktoś jest smutny więc by zobaczyć uśmiech chłopaka dałam mu całusa w policzek po czym połaskotałam go lekko ogonem w miejscu gdzie go pocałowałam.
-Smutek idzie precz.
Powiedziałam uśmiechając się słodko, jednaj z trochę widoczną łezką w oku.