Anonymous - 19 Styczeń 2011, 09:52 Tsu nie znał zupełnie tej drogi. Dlatego też dobrze było że miał przewodnika. Milczącego, ale przewodnika. Czasem musiał przyspieszyć kroku, aby to nie stracić Dark z zasięgu wzroku. Zerkała na niego od czasu do czasu, widocznie chcąc się upewnić czy to na pewno on za nią idzie, albo czy się nie zgubił. Ciekawe o czym myślała w czasie wędrówki. Jak nie o niczym to na pewno coś o jej pluszaku, albo o samym Tsukichim, a może też ta sytuacja coś jej przypominała. Lunatyk w przeszłości dużo maszerował razem w innymi, najczęściej po trudnych terenach, na tym polegał trening. A po "spacerze" należało jeszcze walczyć. Początki zawsze były trudne, ale jak się osoba do czegoś przyzwyczai to zacznie sobie z tym coraz lepiej radzić.
Malinowy Las wyglądał niesamowicie. Gdzieniegdzie dostawało się światło, oświetlając smacznie wyglądające malinki, które aż się niecierpliwiły aby je zerwać. A może o tylko żołądek tak je interpretował?
Już był pewien że Dark uciekła mu gdzieś w czeluściach ciemności, ale utworzony przez nią płomyk szybko rozwiał jego wątpliwości. Ogień. Sou desu ka.
Stanął niedaleko Briar, ale w granicach ostrożności. W końcu z ogniem to nie zabawa. Dziewczyna wyglądała na zahipnotyzowaną pięknem płomienia. Albo też pomagał on jej w myśleniu. Nad czym tak mogła się zastanawiać, to kolejna tajemnica, której wyciągnięcie może być niebezpieczne w jej przypadku.
- H-ha... znaczy tak, usiądę. - jej pytanie także przywróciło go całkowicie do rzeczywistości. Usadowił się na ziemi, obok jej miejsca. Widok ognia z bliska trochę drażnił mu oczy, w końcu dopiero co szedł przez ciemność.
- Nie wiem czy jest mi zimno. A z tobą wszystko w porządku? - zapytał Tsu głosem, lekko brzmiącym na znudzony. Mógłby dodać jego wymowie trochę barwy, ale jakoś ciężko było mu to osiągnąć, kiedy nie można łączyć tego z uczuciami. Trudno.
W takim razie oczekiwali. Czego? Nie wiadomo. Końca balu, a może rozwiniętej rozmowy, która w końcu coś ujawni.Dark - 22 Styczeń 2011, 15:19 Nie musiał się tak bać, ona by go nie zaatakowała. Z Czarnej Róży zrobiłaby krzywdę chyba jedynie zdrajcy, a on raczej nie był nikim takim... raczej. Wyczuła, że zachowuje ostrożność, ale po co? Przecież wcale nie była aż tak zła, że atakowała bez powodu...Przecież nikomu nie chciała dokuczyć, ani ranić jeżeli nic jej nie zrobił, albo rozdrażnił. Z resztą, gdyby chciała mu coś zrobić i gdyby ją wkurzał to najzwyczajniej w świecie by zrobiła to w Różanej Wieży, a nie specjalnie go zapraszała na bal, to nie było w stylu Darkiś. Może słabo ją cenił, albo po prostu nie znał jej i nie wiedział do czego jest zdolna?
- Nie wiesz?
Powiedziała lekko zadziwiona. Jednocześnie była zszokowana, ale z drugiej strony zbyła jego pytanie, choć na chwilę, by nie musiała od razu na nie odpowiadać. Wtedy jej się coś przypomniało. Czyżby prawdą było, że on nie ma odczuć? Możliwe zapewne, ale... Może jednak nie? Ech, bez sensu, głupie plotki i tyle... Ale jednak, jeśli nic nie czuje, to dziewczyna może go spokojnie nazwać farciarzem. Ile ona by dała by się zamienić z nim miejscami na chociażby jeden dzień. Wtedy by mogła być jeszcze bardziej Darkisiowa i nic by jej nie mogło zmienić. A w szczególności jakieś tam śledzące ją ktośki. Mogłaby zachować zimną krew i nie czuła by zmartwienia. W dodatku nie odczuwałaby chłodu, tak jak teraz.
Postanowiła w końcu odpowiedzieć na jego pytanie, bo co jej szkodzi? Przecież nic się nie stanie jak skłamie... on i tak się nie dowie, więc nie musi ukazywać swych słabości. Odezwała się dziwne łamliwym głosem:
- Tak, wszystko w porządku. Nie licząc tego, że ktoś mnie śledzi, prawdopodobnie Moria się domyśla kim jestem, muszę powiedzieć w końcu bratu, że jesteśmy rodziną, mój bliźniak jest uwięziony w pluszaku, a teraz jest mi zimno.- Tych słów nie wypowiedziała głośno, jednak nie oszczędziła sobie tego w myślach. Oczywiście Tencio to usłyszał, bo jakby inaczej, ale Tsuki na szczęście nie mógł czytać w myślach... chyba.
- Ale ciebie to chyba nie interesuje, więc nie ma sensu pytać, nieprawdaż?
Uśmiechnęła się delikatnie do chłopaka, można by założyć, że nawet przyjaźnie, jednak był to zwykły uśmiech dla zatuszowania prawdziwych odczuć. Bo przecież nadal nie zamierzała ukazywać nic, nie chciała się otworzyć nie zamierzała.
Niby ogień ogrzewał jej dłonie, ale można było zauważyć jak nogi drżą lekko, było jej dość zimno w tą część ciała. Bez sensu, po co ona tu siedzi? Przecież pewnie i tak nie wytrzyma tu do końca balu, więc na co ona tu czeka? Ech, ta Darkiś, pomyśleć, że ona jest przez wiele osób nazywaną tą, której decyzje są najbardziej stanowczym.
Pójdźcie stąd i tyle, nad czym ty się jaszcze zastanawiasz siostrzyczko?- odezwał się w końcu Tencio.
Daj spokój, cicho bądź, bo nie mogę myśleć przez Ciebie...- odpowiedziała mu krótko.Anonymous - 23 Styczeń 2011, 13:57 Nie należało jednak nikomu ufać. Czasem nawet i najbliższym osobom. Każdy potrafi zranić, czy to poprzez użycie broni, czy to poprzez słowa. Tsukichi tak po prostu miał, że uważał na każdego na każdym kroku i Dark musiała się do takowego faktu przyzwyczaić. Może później, może kiedyś, jak najpierw pozna ją lepiej, to przestanie zachowywać szczególną ostrożność w jej obecności. Ale kiedy wyczuje moment, skoro jest mu obecnie tak ciężko? Będzie musiał strzelać na chybił trafił. Jest duża szansa, że mu się uda. Czas, jest odpowiedzią.
Nie wiedział jednak, co w tym momencie dziewczyna planuje, w końcu w przeciwieństwie do niej nie potrafił czytać w myślach, pozostało mu tylko wykorzystywanie jego nabytych umiejętności analizy i dedukcji. Oby tylko znalazł ten dobry szlak.
I oto usłyszał dziwne pytanie. Więc i ona nie wie o nim najważniejszych rzeczy. Nawet to i dobrze, nie lubi kiedy właśnie druga osoba wie wszystko. Wtedy może użyć tą wiedzę przeciwko niemu. Nawet poznanie czyjegoś imienia... ono może służyć jako broń. Cóż, nie miał wyboru, musiał odpowiedzieć, zostawiając dyskusję o jej samopoczuciu na później.
- Nie czuję potrzebnego każdemu ciepła, to i nie czuję też chłodu... - wypowiedział od niechcenia. Czemu jej to mówi? Nie chodzi o współczucie, po prostu musi wkręcić ją w jakąś dłuższą rozmowę. Dark będzie więcej o Tsukim wiedziała, a i zadziała to w drugą stronę.
Na początku wydawało mu się że klątwa działa na jego korzyść. Brak uczuć dodał mu siły, która nie mogłaby zostać zatrzymana. Z czasem jednak zrozumiał, o co chodzi.
Następnie dotarła do niego niespodziewana odpowiedź. Był pewny, że Dark zignoruje to pytanie. A jednak nie. Był to pewien mały krok do przodu. Spojrzał na nią niemiłosiernie. Kłamała, instynktownie dało się to wyczuć. Czyli nie chce się z nikim dzielić swoimi przeżyciami, woli to zatrzymywać dla siebie i z tym cierpieć.
Zatrzymał się. Ręka, która rysowała coś na ziemi, momentalnie przerwała tworzenie zmyślonego dzieła. Wzrok jego wbił się gdzieś w malinowe krzaki obok. Pierwszy raz zupełnie nie wiedział co odpowiedzieć. Nie znał odpowiedzi na pytanie, czy go interesuje jej obecny stan. Tak po prostu, zapytał się, nawet nie wiedząc czy się martwi. Czy było to... coś innego? Zapadła cisza.
Obejrzał swoją rękę, zauważając gęsią skórkę. Mogło to znaczyć że jego ciało jednak marzło. Mogło. Z tego co widział, jej też było zimno. On nie mógł tego stwierdzić, ona nie chciała.
Uparte myśli wiły się teraz w obu głowach, sprawiając że otaczająca ich cisza odbijała się echem nie do zniesienia.Dark - 30 Styczeń 2011, 19:07 Dark niczego nie musiała, Dark mogła. Oj, tak, ona nic nie musi i nie ważne jest kto będzie sobie życzył żeby coś zrobiła, ona będzie robić to co może i chce, o! Puki co, nie przeszkadzało jej zbytnio to jak zachowywał się Tsukichi i zapewne tak zostanie, bo przecież należy do Czarnej Róży, a dla ludzi z tego stowarzyszenia potrafiła robić wyróżnienia, uhm. Niech się cieszą i widzą jakże ona łaskawa jest, mwahaha!
Niech se zachowuje ostrożność. Pewnie nawet nie będzie mógł zauważyć, że jej w końcu zaufał, ale cóż... ona nie będzie się tym przejmować. Bo na co jej to? Jakiś problem będzie sobie robić i w dodatku może jeszcze będzie o tym rozmyślać i nie spać nocami? O nie, nie. To nie było w stylu Dark. Czas... Może nawet mu da te ważne dla istot minuty i godziny w których mogą poznawać innych. Jednak nie była pewna czy chce. Może i to co powiedzieli jej informatorzy sprawiło, że się nim zainteresowała w pewnym sensie. Zobaczymy, zobaczymy.
Na jego stwierdzenie na temat ciepła i chłodu nie odpowiedziała. Czyli jednak informatorzy mieli rację? Nie, nie, pewna jeszcze nie może być, a tym razem chciała dojść do tego na około. Tak może nie będzie prościej, ale na pewno ciekawiej, o!
Płomyk przy jej dłoniach powiększył się odrobinkę i zniżył trochę aby ogrzać też - choć odrobinkę - te jej zmarznięte nogi.
Jej wzrok powoli z ognia przeniósł się w stronę bezchmurnego, nocnego nieba. Księżyc był dość słabo widoczny, jednak ten ledwie rysujący się sierp przykuwał jej uwagę. Pobłądziła jeszcze trochę oczętami po gwiazdkach i w końcu zerknęła na Tsukichiego. Dopiero wtedy zrozumiała, że cały czas milczą, myślą o czymś i w tym też momencie poczuła się do prawdy niezręcznie. Nie wymagała od niego odpowiedzi na jej pytanie odnośnie zainteresowania jej sytuacji, wręcz było to pytanie retoryczne, jednak teraz wolała aby powiedział cokolwiek, nawet zwykłe: "nie wiem". Zazwyczaj lubiła ciszę, milczeć z kimś, ale teraz nie chciała myśleć, a dodatkowo była to inna cisza niż zawsze. Zazwyczaj ona rozkazuje komuś, żeby milczał, a teraz wyszło to samoistnie i nie wtedy kiedy tego chciała! Toć to tragedia! Coś poszło nie po myśli Dark. Uwaga, bo zaraz się wkurzy i rozniesie pół Malinowego Lasu. Ale stało się coś dziwnego. Była tak zmartwiona, że nie miała siły się denerwować, czy co tam jeszcze w tym stylu. Dawno nie była w takim stanie i to chyba był cały fart Tsukiego. Zachciało jej się śpiewać i to jeszcze na temat, który był w tym momencie nawet na miejscu. Najpierw nuciła cichutko zataczając kulką ognia maleńkie kółeczka. Po tym z jej ust wydobyły się cichutko słowa:
- Między ciszą a ciszą sprawy się kołyszą. I idą... i płyną... póki nie przeminą. Każdy swoje sprawy, trochę dla zabawy popycha przed siebie, po zielonym niebie. A ja leżę i leżę i leżę i nikomu nie ufam i nikomu nie wierzę...
W tym momencie zamilkła, skierowała swój wzrok powoli w stronę Tsukiego, automatycznie przestając kręcić płomieniem, aby nic nie podpalić, szkoda by było krzaków z malinami. W tym momencie w świetle tworzonym przez ogień zobaczyła gęsią skórkę na jego rękach, a jednak było mu zimno, choć prawdopodobnie nie zdawał sobie z tego sprawy. Z jej głowy zdążyło już zupełnie wylecieć to, że miała wrócić jeszcze do willi jej brata. Pokiwała tylko z niezadowoleniem głową, ponieważ zaczęła się zastanawiać dlaczego ona tu siedzi choć wcale nie jest jej to potrzebne. Przecież mogła wrócić do domu... Mogła, ale czy na pewno chciała? I w tym momencie wpadł jej do głowy temat do rozmowy.
-Poznałeś już kogoś z Róży prócz mnie?
Specjalnie powiedziała tylko "Róży", bo nie wiedziała, czy w koło na pewno nie ma kogoś prócz nich. W dodatku teraz miała zdjętą maskę, której się pozbyła w drodze do Malinowego Lasu, więc byłoby podwójnie niebezpiecznym zostać teraz nakrytym. Rozejrzała się w koło chcąc upewnić się, że nikt ich nie obserwuje. Nikogo nie było, całe szczęście.Anonymous - 8 Luty 2011, 10:52 A prawda. Niezależne osoby mogą, nie muszą. Albo przynajmniej im się tak wydaje, bo jest wiele rzeczy, które muszą robić, ot, chociażby aby przeżyć, przetrwać przeciwności losu. Tsu równie dobrze mógłby siedzieć obok krzaka i zastanawiać się czy jest na tyle łaskawy by pozwoliłby mu siedzieć tak blisko jego korzeni. Czemu więc podążał za Dark, skoro uczuciami nie mógł się kierować? Najprawdopodobniej był to jego obrany obowiązek, podążać za przywódcą, chronić, słuchać, jak jakaś lalka.
Większą uwagę jeżeli chodzi o ostrożność poświęcał ogniu. Kiedyś nauczył się uważać na płomienie. Ale czy takie same płoną wewnątrz zamkniętej w sobie Briar? Ta niewiedza go przytłaczała, głupcy tylko mogliby życzyć sobie podzielić jego los. Nie potrafił zajrzeć w głąb człowieka, wsłuchać się w jego głos, odnaleźć odpowiedzi, których nie da się odnaleźć drogą dedukcji. Ogień, ten który może ogrzać jedną duszę, a kolejną spalić na popiół.
Instynktownie przenosił wzrok w te same miejsca co Dark. Księżyc, gwiazdy, nieosiągalne, przyjazne, bezpieczne twory tego świata. To co potrafią wziąć ze sobą istoty tej planety zawsze może stać się bronią, czy to mowa o płomieniach, czy o kawałku metalu. A satelita uwiesił się spokojnie na bezchmurnym niebie, oświetlając wszystkich światłem, nie należącym do niego, ale za to pięknym. Takim samym, które matka dostrzegła kiedyś w jego błyszczących, dziecięcych oczach.
Mimo, że nie potrafił czuć się niezręcznie, to kiedy wzrok Briar objął jego sylwetkę, zrozumiał że atmosfera nie sprzyjała Dark. A przecież cisza i ciemność były jej drogą ucieczki. Czyżby błędnie ją ocenił na balu? Kto wie jakie teraz rzeczy wirują w jej głowie, ciekawość, a może zwykła irytacja?
Wyprostował się gwałtownie, słysząc że z jej ust wydobywa się piosenka. Oszalała... lub po prostu pogubiła się i wybrała obojętnie jaką drogę.
Piosenki... piosenki są silniejsze od magii. Posiadają piękno. Magia potrafi być zepsuta. Pieśni mogą wydobyć się z każdych ust, w każdym obudzić wspomnienia i opisać uczucia. Wsłuchując się w słowa ułożone przez Darkiś przez chwilę przeszedł go jakiś impuls. Przez sekundę poczuł to co wyrażała swoją piosenką. Zamyślenie, zmartwienie... i następnie wszystko zniknęło, a melodia szybko zniknęła w otchłani lasu.
Zapadła znowu cisza. Tsukichi pomyślał o tym samym... dlaczego ona tu siedzi, w dodatku z kimś takim jak on? Nie ufam nikomu, nikomu nie wierzę...
Jak na życzenie znalazł się jakiś temat do rozmowy. Musiał odpowiedzieć, lepiej nie igrać z ogniem.
- Nie. - odrzekł. Czyżby tylko na tyle było go stać... Tyle czasu minęło, aż w końcu dostali szansę na jakąś rozmowę, a on odpowiedział na pytanie tylko jednym słowem. Jego wszystkie zmysły momentalnie się wyostrzyły. Szukał czegoś, ale zamiast próbować dostać się do środka, słuchał tego co jest na zewnątrz. Otaczała ich cisza, która zostanie za chwilę przerwana przez mocniejszy podmuch wiatru.
W jego ręce pojawiła się niewielkich rozmiarów, aczkolwiek po dokładniejszym przyjrzeniu się całkiem gruba książka. Wiatr pomógł mu przekartkować kilkanaście stron. Dokładnie przestudiował wybraną kartkę. Musiał coś dodać, coś powiedzieć...
- Myśli są kluczem do wiary, wiara jest kluczem do uczuć, uczucia są kluczem do cierpienia, uczucia są kluczem do szczęścia. I na odwrót. Od ciebie zależy które drzwi otworzysz. Czy twój klucz będzie podrobiony czy prawdziwy, czy pociągniesz za klamkę. - przeczytał starą notatkę, bardziej do siebie. Czy zrobił odpowiedni krok? Jak bardzo chciałby to wiedzieć...Dark - 20 Luty 2011, 14:35 Racja, nie ważne jak długo ktoś będzie się upierać, że zupełnie nic nie musi, w końcu i tak uda się tej osobie wyjaśnić, że okropnie się myli. W jaki sposób? A w najprostszy! Przytaczając jeden jedyny argument. Żeby przeżyć, MUSISZ pić, jeść i co najważniejsze oddychać. I może pozwalasz sobie na stwierdzenie: "A co tam, nie chce mi się dziś jeść, zrobię sobie głodówkę, nie muszę mieć obiadu." Można by się kłócić dalej na ten temat, ale - przykro mi - oddychać i tak musisz, nie możesz powiedzieć: "Pooddycha se jutro, bo w tym momencie mi się nie chce." Powietrze to w ogóle coś bardzo ciekawego. Jeżeli ktoś stwierdzi, że może kupić wszystko za swe "pieniążki" możesz mu powiedzieć: "A nie kolego, bo powietrza nie kupisz!" I w tym momencie pyszałek nie wie jak odpowiedzieć i zapada się pod ziemię. Dark jednak nad takimi rzeczami się nie zastanawia. Dla niej to ona nic nie musi, a zdobyć może wszystko, nie ważne, czy pieniędzmi, czy przemocą, czy też zmusi jednego ze sług aby coś dla niej zrobił.
Panienka Wind, przez zróżnicowanie swego charakteru jest porównywana do różnych rodzai wiatru. Tak samo można by ją tak poporównywać do płomieni- tych niszczycielskich i tych ogrzewających, w zależności od tego jak się danego dnia czuje, czy też z kim rozmawia. Dla porównania- dla takiego Tencia była niczym żarzący się kominek w zaciszu domowym, a dla takiego członka Morii jak niszczycielski pożar.
Możliwe, że na prawdę oszalała i ukazała to swoim śpiewem. W końcu kiedy ona ostatnio śpiewała przy kim innym niż Tencio? Na pewno nie niedawno. Hm, pewnie minęło już dość sporo czasu, ale nie wiedziała ile, bo już dawno przestała liczyć lata. Na co komu wiedzieć ile wieków mija od jej narodzin?
Nie wiedziała, ze jej piosenka oddziałała na Tsukichiego. Nie chciało jej się już słuchać w myślach, dlatego nie mogła jakoś na to zareagować. W ogóle czy by zareagowała nawet jak by wiedziała? Tego nie mogę powiedzieć, w końcu ona jest nieprzewidywalna i nie wiadomo jak by to odebrała.
Nie zdziwiło jej to, że chłopak nie poznał nikogo więcej. Nie wiadomo jakim cudem w ogóle trafiła na niego. Przecież nie próbował rzucać się w oczy, ona też. Gdyby do końca wierzyła w przeznaczenie, to pewnie powiedziałaby, ze to właśnie to, kto wie. Przez chwilę miała ochotę uśmiechnąć się tylko w odpowiedzi, nałożyć maskę na twarz i odejść w ciszy, jednak nie zrobiła tego. Dlaczego? Bo zobaczyła książkę! Tak, to był właśnie ten powód. Przyglądała mu się z jedną brwią uniesioną ku górze. Zastanawiała się co on chce zrobić. Wtedy usłyszała słowa. Nie próbowała ich ignorować, wręcz przeciwnie- wsłuchiwała się dokładnie, aby wiatr nie zagłuszył żadnego. Dość długo myślała po czym zaśmiała się cicho pod nosem. Spojrzała w bok, tak aby nie zobaczył jej twarzy i wtedy dopiero pojawił się delikatny grymas, jakby usłyszała coś co jej się spodobało i właśnie to, że te słowa się jej spodobały się nie spodobało. Tak wiem, kręcę, ale może kiedyś zrozumiecie o co chodzi.
- Dlatego ja nie wierzę...
Tutaj zamilkła na chwilę, po czym powróciła do swej myśli i kontynuowała, nadal nie patrząc na chłopaka.
- Nie wierzę w nikogo i nic, nie chcę mieć uczuć, a nie mając uczuć nie będę cierpieć. A szczęście nie jest mi potrzebne.
To, że odwracała wzrok musiało o czymś świadczyć, ale nie rozgadujmy się na ten temat. Dopiero teraz spojrzała na Tsukiego. Uśmiechnęła się, ni to dokuczliwie, ni to przyjaźnie i powiedziała cicho.
- Nie jest tak, że nic nie czujesz, mój drogi. Jakby tak było to nie przeszkadzałoby Ci to, nawet byś se nie zdawał z tego sprawy. Może kiedyś uda Ci się to odzyskać, jeżeli tak bardzo chcesz. Ja dałabym wiele, by się wyzbyć wszelkich uczuć...
Stwierdziła i zaraz po tym oczęta swe skierowała na niebo. Dlaczego powiedziała do niego "mój drogi"? Robiła tak często, nie ważne czy ktoś był dla niej ważny czy nie.Anonymous - 9 Marzec 2011, 16:02 Deliel była bardzo wyczerpana lecz już świadoma co się dzieje. Weszła do ciemnego lasu i siadła obok krzaka na którym było pełno malin. Nie była już cała z sera bo umyła się porządnie. Na wszelki wypadek popsikała się perfumem różanym aby nie śmierdziała serem w spreju. Popatrzyła się w niebo i powiedziała w duchu. Wredny jest ten świat. Chociaż ja sama jestem wredna. Matkoo jak ja nie nienawidzę ludzi! Musiałam zachowywać się jak jakaś nastolatka! Po chwili zaczęła zrywać maliny. Gdy już nazbierała z dwadzieścia zaczęła je jeść myśląc co przyniesie jej nowy dzień...Anonymous - 9 Marzec 2011, 18:24 Był ciemny, a za razem zimny wieczór. Shadow maszerował sobie po dróżce w samym środku ciemnego lasu. Nie wiedział co z sobą począć, więc zaczął skakać z nogi na nogę. Po chwili zatrzymał się i przeturlał się do pobliskiego krzaka. Patrzył przez tą roślinę i ujrzał smutną dziewczynę, siedzącą obok malinowego żywopłotu. Był bardzo ładna i oczywiście o wiele wyższa, ponieważ sam misio miał około pół metra wzrostu. Zaczął jej się uważnie przyglądać i przy okazji chował się żeby go nie zidentyfikowała. Nagle usiadł po drugiej stronie żywopłotu i zaczął zrywać maliny podobnie jak białowłosa. Gdy trzymał już ich z dziesięć wsadził je do buzi, po czym cichutko bekną. Wyłonił swoją twarz z krzaków i powiedział do nieznajomej :
- Witaj przepiękna panienko. Nie, nie bój się mnie nic Ci nie zrobię. Pragną bym się tylko z Tobą zaprzyjaźnić!
Miał nadzieję, że jej nie wystraszył, w przeciwnym razie nie miałby szans zostać jej przyjacielem. Popatrzył na nią badawczo i z zastanowieniem. Co ona mogła tu robić sama? Czy wybrała się na nocny spacer? Tak, to na pewno dobra odpowiedź. Najważniejsze jest teraz zdobycie zaufania kobiety. Miał nadzieję, że nie jest taka jak inne, które wcześniej widział. Nie mógł tak dłużej patrzeć na nią z ukrycia, dlatego się wychylił. Czy było możliwe, że dziewczyna będzie zainteresowana rozmową z misiem? Czy jednak zdecyduje się na nocną pogawędkę? Jego wzrok znowu powędrował gdzieś indziej, mianowicie na czarne niebo. Po chwili patrzenia zerwał się wiatr i popchną Shadowa na krzaki. Misiek wstał i już chciał przeklnąć, lecz spojrzał kątem oka na dziewczynę i nie zrobił tego. Fajnie byłoby mieć tak ładną przyjaciółkę, myślał. Znowu zerwał z krzaczka parę malin i wsadził je do ryjka. Zaczął zbierać kolejną seryjkę owoców. Trzymał je w ręce, którą wskazał na dziewczynę, po czym szepnął :
- Proszę bierz te maliny nazbierałem je specjalnie dla Ciebie. Przy okazji mam na imię Shadow, a ty?
Wstał i przebiegł się do nieznajomej. Usiadł obok niej i zaczął się uśmiechać. Miał nadzieję, że go zaakceptuje i nie postąpi tak jak inni. Zaczął poprawiać sobie rozczochrane futerko. Było trochę brudne i całe w liściach. To nie jego wina, że jest taki leciutki, to wina tego wiatru. To przez niego wpadł do krzaków i musi się teraz doprowadzić do porządku. Nic innego nie mógł uczynić. Z zaciekawieniem popatrzył na białowłosą i zobaczył jak wiatr bawi się jej grzywką. Bardzo go to śmieszyło, a był takim typkiem, którego ciekawi bardzo wiele rzeczy. Lubił dziewczynę za to, że była ładna, a jak ładna to i na pewno mądra. Przynajmniej on tak uważał. Po otrzepaniu się z liści i brudu z zniecierpliwieniem czekał na reakcję przyjaciółki.Anonymous - 10 Marzec 2011, 17:04 Dziewczyna zrywała maliny i patrzyła się w księżyc. Po chwili usłyszała że coś jest w krzakach. Popatrzyła się na nie i gdy ujrzała zielonego misia popatrzyła się na niego z takim samym wyrazem twarzy jaki miała przedtem. Hiomi ze zdziwieniem słuchała misia. Pierwszy raz widzi takiego stworka. Ale jeszcze bardziej zdziwił ją fakt, że misiek chciał się z nią zaprzyjaźnić. Najwyraźniej nikt go nie chce. O himi można było powiedzieć , że jest wredną dziewczyną bez serca. Rzadko kiedy okazuje, że się w kimś zakochała abo ktoś jej się podoba. Często się gniewa i kłóci. Po chwili wpatrywania się w zielonego misia wstała i wzięła od misia malinki.
- Witaj jestem Hiomi. Ale wszyscy mówią na mnie Himi. Nie wiem czemu mam się ciebie bać. To wszyscy boją się mnie ale tylko dla tego że mnie znają. Zaprzyjaźnić ze mną? Pierwsze słyszę. Nikt mnie nie lubi. No chyba, że na prawdę ma dobre serce.
Usiadła obok misia i popatrzyła się na niego. Pierwszy raz widziała tak dziwnego stwora! I czemu on ma sztuczne zęby? Po jakimś czasie zrywania i jedzenia malin wpadła na pewien pomysł.
-Hm.mm... a może chciał byś mi towarzyszyć w podróżach do świata ludzi? Tutaj mi nic nie grozi a tam. Właśnie tam muszę ukrywać kim jestem. Muszę się zachowywać jak zwykła nastolatka. Nie mogę używać moich mocy.
Zrobiła chwilę przerwy i dodała.
-Gdybyś mi towarzyszył było by mi o wiele łatwiej... To co ty na to?
Położyła się na ziemi i znowu zaczęła wpatrywać się w księżyc, czekając na odpowiedź misia o imieniu Shadow.Anonymous - 10 Marzec 2011, 17:51 Dziewczyna ze zdziwieniem popatrzyła na misia, gdy on zaczął mówić. Wcale jej się nie dziwił, bo inni też tak reagują, ale ta istotka jest już do tego przyzwyczajona. Tak mu się spodobał głos dziewczyny, że mógłby go słuchać codziennie. Po chwili wiedział jak brzmi imię kobietki. Nazywała się Hiomi. Powiedziała również, że nie ma powodu by się go bać. Rzekł wstając tak jak zrobiła to Himi :
- Nie wiem czemu miałabyś się mnie bać, ale większość osób ucieka na mój widok. Czy jestem aż tak brzydki?
Jej nikt nie lubi? No ja ją lubię, myślał. Bardzo go czarowała, jeśli jest to dobre określenie. Znowu usiadł i zaczął zrywać maliny. Miał ich w ręku, aż dziesięć i wszystkie wsadził do buzi. Bardzo mu smakowały, były takie słodkie. No cóż, w końcu to malinowy las, który słynie z wszystkich rodzajów malin. Nagle popatrzył na białowłosą i zaczął się jej uważniej przyglądać, była na prawdę ładna. Jej twarz był jędrna jak pupa niemowlęcia, przynajmniej na taką wyglądała. Była bardzo pięknie ubrana. Jego wzrok skierował się a wielki kawałek sera na niebie. Chodził mu o niebieski księżyc, był on bardzo fascynujący. Hiomi znów zaczęła mówić. Więc ona też posiadała moce? Chciała by jej towarzyszył w podróżach do świata ludzi? Nie chciał tam wracać, bo to tam Ci wstrętni ludzie kazali mu zabijać, ale on tego nie chciał. Nie miał zamiaru tam wracać! Chociaż dla Himi, można by było się poświęcić. Przecież to o nią mu chodziło, o tą piękną dziewczynę. W końcu powiedział, patrząc badawczo na przyjaciółkę :
- Dla Ciebie mógłbym się poświęcić, ale bardzo nie chciałbym tam znów wracać. To tam zostałem stworzony, lecz to jest straszne miejsce. Najbardziej w świecie ludzi przeraża mnie Laboratorium MORII.
Wpatrywał się w znajomą, a ona dodała po chwili, że z nim było by jej łatwiej. Bardzo był ciekaw w czym i tego musiał się dowiedzieć. Chciał spytać, ale na chwilę obecną nie miał tyle odwagi. Dziewczyna położyła się na ziemi, a jej oczy utkwiły na księżycu. Miała rację ten księżyc jest na prawdę uroczy. Tak ładnie świeci. Po głowie biegały mu ciągle słowa Hiomi. "Gdybyś mi towarzyszył było by mi o wiele łatwiej ... To co ty na to?" Nie wiedział co ma odpowiedzieć. Nagle jego usta otworzyły się i same zaczęły mówić?
- W czym byłoby Ci o wiele łatwiej? Powiedz, jeśli oczywiście mogę wiedzieć. Czy czujesz się samotna?
To nie była jej wina, że miała ciężki charakter. Czy społeczeństwo ją odrzuciło? Położył się obok dziewczyny. Wstał po czym pobiegł przed siebie.
<z/t>Anonymous - 10 Marzec 2011, 18:56 Dziewczyna zmieniła wyraz twarzy na bardziej ponury. Nie odrywała wzroku od księżyca lecz kątem oka widziała misia. "Najbardziej w świecie ludzi przeraża mnie Laboratorium MORII"... Dla czego Shadowa to przeraza... Zastanawiała się chwilkę nad tym lecz w końcu dała se z tym spokój. Czy jest brzydki? Zdecydowanie tak. Ale to nie jego wina. Taki się urodził, a raczej taki został stworzony.
-Tak jesteś bardzo brzydki. Wybacz że jestem taka szczera ale nie chce mi się kłamać jak nie mam po co.
Dziewczyna wyszczerzyła się, wyciągnęła pistolet i zaczęła się nim bawić. Bardzo lubiła broń takiego rodzaju lecz najbardziej pasował jej łuk. Można strzelać z daleka i nie trzeba robić sobie krzywdy podchodząc do ofiary która ma na przykład miecz. Po prostu masz łuk jesteś mistrzem. Przynajmniej tak mówiła sobie Hiomi. Incydent z żołnierzami nieco ją wnerwił ale ma nowe bronie. A tak właściwie to stare bo tamte co zabrali jej Ghost i jego kolega, były nowo kupione. Te które ma przy sobie są stare jak ona.
-Nie wiem dla czego ci tak na mnie zależy. Ty nawet mnie nie znasz a już chcesz się ze mną przyjaźnić. Słuchaj jak chcesz to na razie zostań moim kumplem. A moją ofertę jeszcze przetrzymamy bo na razie nie mam zamiaru iść do świata ludzi.
Obróciła się tyłem do misia i zaczęła wpatrywać się w krzak na którym było pełno malin. Himi nie za bardzo lubiła się z kimś kolegować a co dopiero zaprzyjaźnić. Po prostu nikomu nie ufała i nie miała zamiaru ufać. Może kiedyś znajdzie się jej jedyna miłość ale to nie teraz i to na pewno nie będzie ten zielony misiek.
-Wybacz że najpierw coś mówię a potem zmieniam zdanie ale nie lubię się z nikim kolegować...
Po paru sekundach dodała ściszonym głosem
-... może to dla tego nikt mnie nie lubi. Ale to nie moja wina. Taka moja natura. Jak komuś nie pasuje to niech spada na drzewo.
Wstała zerwała jeszcze z dwadzieścia malinek i zaczęła wychodzić z malinowego lasu...
Co przyniesie jej nowy dzień? Tego nie wie nikt...
[zt ja]Anonymous - 20 Marzec 2011, 12:15 Jedzenie, picie, oddychanie i ogółem inne pierwotne sprawy potrzebne do przeżycia nie powinny być używane jako argumenty. Wiadomo że taka nic nie musząca osoba nie ma ich na myśli, bo te potrzeby zawsze są, choćby grzmiało i się waliło. Podobnie jest z miłością, można powiedzieć że "nie muszę kochać", ale tak naprawdę każde stworzenie bez tego największego bez wszystkich uczuć będzie powoli lecieć w otchłań, na której końcu zgnije w ciemnościach. Miłość jest równie głęboka i zaskakująca jak taka otchłań, możesz z nią wpaść i już się nie wydostać na powierzchnię. Może otoczyć cię cierpieniem, albo też doprowadzić do jaskini pełnej skarbów. Jednak gdyby miłość nie istniała na tym świecie, przestaliby istnieć dobrzy ludzie i chaos rozprzestrzeniłby się wszędzie. To jedna z teorii, którą także kiedyś słyszał. Równowaga we wszystkim. Ile to już razy po jednej stronie planety ludzie żyli w szczęściu, a po drugiej zostali dotknięci przez kataklizm. Ile to już razy po łańcuchu szczęścia, przyszedł czas na ogromnego pecha. Nie zawsze jednak to się sprawdza, chociaż... kto wie... przecież tylko sam Bóg potrafi dotrzeć wszędzie, a my, takie nędzny istoty nie mamy prawa udawać wszystkowiedzących. Taka prawda. Tu wychodzi nam kolejna konkluzja. Ktoś nie powinien mówić że może wszystko, bo nie może. A jeżeli tak uważa, to prędzej czy później dopadnie go kara. Bo zawsze znajdzie się osoba, która nie ugnie się przemocy czy szeleszczącym pieniążkom, a stanie na drodze i nie da takiemu "jamogęwszystko" przejść. Kto jednak wie jak to jest z Dark. Czy ogień może dostać się wszędzie? Raczej nie. A wiatr? Może zgubi się w tej otchłani?
Tsukichi poznał już częściowo szefową i mniej więcej wiedział z jakim dystansem się od niej trzymać i kiedy. Rzeczywiście, zdawała się być zmienna jak wiatr, raz tańcujący z płomieniami, raz chłodzący twarz.
Zdawała się być trochę zmieszana tym że zaśpiewała. Ciekawe, może lubi przychodzić w to miejsce i sobie nucić pod nosem i po prostu zapomniała na chwilę o jego obecności? Lub nie mogła się powstrzymać... Szlag, tyle pytań można wyciągnąć z patrzenia na Dark, a odpowiedzi na wszystkie zapewne się nie da. W pewnym sensie nie chciał tez za dużo tych pytań zadawać,to nie był strach, bo takowego nie czuł, ale bardziej środki ostrożności.
A on wierzył w przeznaczenie. Nie jednak w takie, że ktoś jest komuś przeznaczony, ale że każdy ma swoje własne, które czeka na niego na końcu labiryntu życia. Takie, które na końcu podda się uściskowi śmierci. Każdy dostał swój wyznaczony cel, czy to aby żyć, czy to aby coś wynaleźć. Teoretycznie jest także możliwość, że jego przeznaczeniem jest bycie w Stowarzyszeniu i odnalezienie Dark. W końcu on chciał ją odnaleźć, taki tylko miał wybór, bo to ona zaprosiła go na bal. Inaczej by się zagubił w dzisiejszej jego sytuacji , bez konkretnego celu.
Nie spodziewał się że książka zwróci uwagę Wind, chciał po prostu przeczytać ten fragment do siebie, by coś stwierdzić, spróbować coś zmienić w jego sensie. Wtedy usłyszał cichutki śmiech.
Z lekką ciekawością starał się wychwycić obraz jej twarzy, ale najwidoczniej nie był wystarczająco szybki. Nie słyszał jeszcze jej szczerego śmiechu... chociaż pewnie przy stwierdzeniu "szczery"można się długo kłócić. Zanim zdążył sobie poukładać swoje myśli na nowo, do jego uszu dotarła odpowiedź. Wiatr zawiał mocniej , a wzrok Tsukichiego automatycznie zawisł na płomieniu. Wysłuchał jej w ciszy, do ostatniego słowa. Po kilku sekundach wyrwał kartkę szybkim, nieprzyjemnym ruchem.
- Nie mam uczuć. Nie potrafię wierzyć, a cierpię. Ja... - nie dokańczając, sztywnym ruchem posłał kartkę w stronię ognia.
- Nie wiesz czego sobie życzysz. - wypowiedział, zamykając oczy. Może coś czuł, czuł że to mu przeszkadza, i to było najgorsze. Teraz już wiedział w stu procentach, że to klątwa. Nic innego jak powoli go niszcząca klątwa.Dark - 24 Marzec 2011, 23:11 Czy Darkiś była aż tak zmienną i pokrętną osobą? Prawdę mówiąc z charakteru niezbyt. Jednak jej gra sprawiała, że coraz bardziej zapędza się w udawanie i coraz bardziej zmienną się staje. Cóż, ludzie się zmieniają. Ich doświadczenia życiowe wpływają na wszystko. Chcesz wiedzieć jak bardzo? Zapytaj pierwszego lepszego psychologa, już on Ci to dobrze wytłumaczy, uhm. I nie, wcale nie piszę tego z zamiarem ironizowania. Po prostu na prawdę tak uważam i to chyba nic nadzwyczajnego.
W głowie Tsukichiego podobno tworzyło się pełno myśli. W jej również! I to nie tylko jej własnych. Nie, nie czytała mu w myślach, po prostu słuchała swego braciszka, który coraz głośniej nawoływał z torebki.
Gadasz i gadasz, a ja się tu duszę, weź mnie wyciągnij!- dotarły do niej w końcu słowa pluszaka. Westchnęła cicho i wyciągnęła go z miejsca, które go tak drażniło. Na jego twarzy również widniała maska. Znaczy nie również, bo na jej twarzyczce już nie, ale co tam... Usadziła królisia na swoich kolanach. Było jej choć odrobinkę cieplej. Nie obchodziło jej to co Tsukichi o tym pomyśli.
Ciekawe co tam u Różyczki... jak myślisz Tencio? Trzeba ją odwiedzić, nie?
Jednak nie kontynuowała rozmowy, bo usłyszała odgłos wyrywanej kartki. Po tym ujrzała jak ta leci do ognia, szybko go ugasiła czekając aż poleci na ziemię i ogień zabłysnął na nowo.
-Może jesteś zły na coś, czy tam nie wiem jaki, ale to nie powód, aby smrodzić tu płonącą kartką, gdy ten ogień jest taki... inny niż inne.
Mruknęła unosząc jedną brew, po czym westchnęła kiwając głową i zaśmiała się cicho po raz kolejny. Podniosła kartkę i wrzuciła ją do torebki.
-I nie zaśmiecaj lasu. Chcesz, żeby był tu taki syf jak w Świecie Ludzi?
Mogłoby się wydawać, że zostawiła tamten temat, a wręcz go zmieniła. Jednak po chwili kontynuowała.
-Widocznie nie wiem, czego sobie życzę, ale to jakoś nie zmienia mojego zdania. Ja twoje uszanuję, więc ty spróbuj moje również.
Dziewczyna puściła w jego stronę oczko. Milczała po tym chwilę, po czym dodała.
-Jeżeli chcesz odzyskać uczucia aż tak bardzo to spróbujmy się wymienić. Ja swoje stracę, ty zyskasz... Jeszcze tylko trzeba wymyślić jakiś tajemniczy sposób na to.
Wzruszyła ramionami i wstała. Chciała zaproponować żeby poszli dalej, jednak ujrzała znanego jej dobrze ptaka, który właśnie zbliżył się do światła i ukazał się jej. Kruk trzymający czerwoną kopertę... Ucieszyłaby się pewnie, gdyby nie to, ze przy kopercie była czarna wstążka. Wystraszyła się. Wzięła swą przesyłkę i nawet nie odezwała się do kruczka, choć miała to w zwyczaju.
Usiadła z powrotem. Ogień wisiał teraz w takim miejscu, w jakim udawało mu się oświetlać kartkę.
Dziewczyna czytała, a jej powieki coraz bardziej się rozszerzały. Po chwili pogięła całą kartkę i rzuciła ją w stronę ognia, jednak po chwili uciekła z płomieniem. Przed chwilą pouczała Tsukiego, więc nie może tak postępować. Podniosła kartkę i ścisnęła ją mocno w swej ręce. Jej wargi zaczęły drżeć. Po policzku dziewczyny potoczyła się jedna łza i ogień nagle zgasnął. W ciemności Tsukichi nie ujrzy jej łez.
-M...masz, jakieś plany na najbliższy czas?
Spytała cicho, aby jak najlepiej ukryć to, że jej głos się strasznie łamał.
Po chwili jednak podniosła się z miejsca i powiedziała tylko lekko drżącym głosem:
- Nie ważne... przybądź proszę do Wieży, gdy będziesz miał czas. Do widzenia Tsukichi...
Ruszyła przed siebie zabierając swe rzeczy. Na twarzy zawitała maska, ale inna niż wcześniej, ta którą nosiła jako Briar, a nie ta balowa. Zniknęła między drzewami, po drodze zmieniając w ciemnościach sukienkę na czarną sukienkę przewiązaną szerokim białym paskiem, stylizowaną na yukatę, ale zdecydowanie prostszą do założenia.
<z/t>Dark - 6 Kwiecień 2011, 21:22 Nagle przylatuje kruk. W ręce Tsukichiego wpada czerwona koperta z jej imieniem czarnym tuszem napisanym. Z drugiej stronie jest zalepiona pieczęć z czarną wstążką. W środku jest list: http://i55.tinypic.com/67qmh3.pngAnonymous - 9 Kwiecień 2011, 21:43 Każdy ma swój własny, unikatowy charakter, który bardzo trudno zmienić. To jasne, że można oszukiwać innych udając. Można chować łzy, można udawać śmiech, nawet inną osobę. Bycie sobą zazwyczaj jednak najbardziej się opłaca. Można się wtedy poczuć wolnym. Niestety, w dzisiejszym świecie dość ciężko cały czas takim być. I będzie ciężko, dopóki wokół panuje kłamstwo, cierpienie i ciemność, w ludzkich sercach. Co ciekawe, zawsze jest druga strona medalu. Zupełnie inne uczucia i rzeczy pozwalają na bycie sobą. Weźmy taką miłość, o której tyle już mówię. Prawdziwą miłością pokocha ciebie tylko ktoś, kto wie kim jesteś naprawdę. Ktoś, kto twojego "prawdziwego ja" minusy zamieni w plusy.
Prawda, doświadczenia życiowa potrafią szybko zmienić, szczególnie te najgorsze. Ale prawdziwej natury nikt nie zmieni. Zawsze w osobie zostanie taka mała cząstka z jego dawnego ja, nawet jeżeli to jest tęsknota za tym co się utraciło. Właśnie ta część pozwala walczyć, kroczyć dalej kamienistą drogą. Dla niektórych może to brzmieć jak totalne głupoty, jak jakieś dziwne filozofie czy wymysły połamańca. Hm, jak to się mówi, każdy wie swoje, w tym Dark. Prawda tego świata jest bardziej skomplikowana niż najgorsze z równań matematycznych. Zresztą nie ma co nawet porównywać tego do matematyki. Kto ją tutaj potrzebuje? Wiedza ludzka jest zdecydowanie niebezpieczna.
Niespodziewanie dostał okazję bliższego przyjrzenia się pluszakowi szefowej. To było najbardziej niespodziewane niespodziewanie jakiego mógłby się spodziewać. Tak po prostu go wyjęła, bez ostrzegania czy jakiegoś monologu? Zupełnie jakby kontaktowała się z nim myślami albo czuła czego potrzebuje. Nie chciał wnikać w tą sprawę, bo nie było sensu. Na pewno szybko nie dostałby odpowiedzi.
No i się nie udało. Darkuś zabrała kartkę, dodatkowo pouczając go jeżeli chodzi o śmiecenie. Nie wiedział co zmusiło go do takiego ruchu. W każdym razie nie znał pierwszego powodu. Bo drugi był oczywisty, mimo że w obecnej sytuacji mało ważny. Przyjrzeć się bliżej jej umiejętności. Obcowanie z ogniem...
- Pf. Jakby nie patrzeć to ta kartka właśnie powstała z lasu. Zupełnie jak z kruchymi istotami, takimi jak my. Obracamy się w popiół, wracamy się skąd przyszliśmy.
Trzeba przyznać że ten jej dystans był nieco denerwujący. "Moje zdanie, moje życzenie, a ty sobie nic o tym nie myśl, tylko siedź cicho i uszanuj." - czasem tak to brzmiało. Teraz też była w jej zdaniu kropelka powyższego stwierdzenia. A następnie kolejna chwila ciszy. Tsukichi nie wiedział co dokładnie mówić, więc postanowił pozostać w ciszy, po trochu układając myśli na odpowiednie półki.
Biedna, mając pewien cel, nie wiedziała co mówi. To trochę jak on, ale tu chodzi o dwie zupełnie inne sytuacje.
- Nie zgadzam się... - wydusił z siebie i wstał, niemal równocześnie z Dark. Wtedy właśnie nadleciała wiadomość. A dokładniej dorodny kruk trzymający coś dla Madeline. Zauważając powagę sytuacji mógł w tej chwili tylko obserwować. Jego ciało lekko drgnęło, w momencie kiedy list został rzucony w stronę ognia. Na szczęście Dark nie zaprzeczyła samej sobie.
Nie udało jej się ukryć niczego. Wiedział że coś jest nie tak i że to wywołało u niej negatywne emocje. Udawanie to głupota, nie można się kryć przed uczuciami. Chociaż on był tego zaprzeczeniem... a może i nie. On nie pragnął ich kryć, miał je na wyciągniecie ręki. Tak blisko, a tak daleko. Schował swoją książkę, przestudiuje ją później jeszcze raz.
Widocznie milczał za długo, gdyż Wind uczyniła swój krok. Jak później się może okazać, jeden z ważniejszych. W ten sposób został sam, w gryzących ciemnościach. Tym razem mrok nie był wybawieniem dla jego umysłu, a dobierał się do niego z każdej strony, jakby próbując całkowicie pochłonąć. Wiedział, że nie może tu dłużej zostać.
- Zrobię wszystko żeby odzyskać moje uczucia. I nie ma mowy na żadną wymianę. Baka... - rzucając w powietrze japońskim słówkiem złapał kopertę. Walka z ciemnością, nie wiadomo czy jego własną czy to go otaczającą zajęła mu więcej czasu niż myślał.
Udał się w stronę Wieży. Podczas drogi uważnie przestudiuje treść nadesłanej mu wiadomości.