To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Archiwum X - Apartamenty Hitoshiego

Anonymous - 21 Maj 2011, 06:40

Słuchała jego wyjaśnień, aczkolwiek gdy wspomniał o tym, że te alko-coś powstaje w wyniku gnicia, lekko się skrzywiła. Rodzaj trucizny? Jeszcze lepiej, ha! A najbardziej zraziło ją "Często potem nic się nie pamięta". Można było się domyślić dlaczego...
- To jutro będziesz zły? - spojrzała na niego, z lekko rozchylonymi ze zdziwienia ustami. Jak tak razem siedzieli i rozmawiali, to zachowywał się uprzejmie i w ogóle był miły, a Eve nie potrafiła wyobrazić go sobie złego. Głównie przez jej naiwność, ale mniejsza z tym.
Słysząc jego odpowiedź, uśmiechnęła się leciutko i pokiwała głową na znak, że zgadł.
- Zakochują... Nie. Możesz kogoś co najwyżej zauroczyć - wyjaśniła, rozbawiona tym, że wpadł na to dopiero teraz. Chociaż... Co prawda, to prawda, odpowiedź była dość banalna.
- Hitoshi... - zamyśliła się na moment. - Hitoshi. To ładne imię, aha! "Moje" już znasz, chyba nie muszę ci powtarzać, ne? A co twoje oznaczaa? - zapytała, po czym natychmiast uśmiechnęła się szeroko i pokazała mu język. - Toosiek. Będziesz moim Tośkiem - powiedziała, zupełnie niczym małe dziecko, po czym zapytała. - A pokazać ci co umiem? Tak? Tak?

Anonymous - 21 Maj 2011, 11:15

Zaśmiał się na wzmiankę o byciu złym.
- Niee, to tylko jak się upijesz. Jak wypijesz tylko trochę, kilka drinków, tak do 5 powiedzmy, jak ktoś ma mocną głowę to nic Ci nie bedzie. A ja nie zamierzam się upijać. Myślę, że smakowałby Ci singapore sling... - wyjaśnił. Była to prawda - kilka drinków działąło przyjemnie na umysł i rozluźniało. Nigdy nie widział powodu, by się upijać. Zwykle robią to inni, a on się nimi zajmuje.
Z radością przyjął do wiadomości to, że broszka ma takie a nie inne działanie. Będzie mu to niezwykle pomocne, gdy będzie chciał mieć na kogoś haka. Taki skarb..! Dobzr, że jest u niego bo co mogłoby się z nim stać w niepowołanych rękach?
Pokiwał głową gdy dziewczyna mówiła o swoim imieniu ale zaraz wszystko wypluł, gdy nazwała go Tośkiem. Spojrzał na nią zszokowany, ale po chwili przestał, odłożył drinka i schylił się ze ścierą mamrocząc coś o tym, że już drugi raz wypluwa drinka i że dziewczyna jest niesforna. No cóż, nie wypadało odmówić... W końcu świat się nie skończy od jednej osoby nazywającej go tak.. Niekonwencjonalnie.
- Tak, tak. Pokaż. - zgodził się przerywając na chwile wycieranie podłogi.

Anonymous - 21 Maj 2011, 11:41

- Skoro tak mówisz - wzruszyła ramionami obojętnie, przypatrując się Tośkowi. Zmrużyła nieco oczy, widząc jego radość. Ciekawa była jak wykorzysta owy cudowny prezent. Bo o tym, że ludzie mają wyjątkowo bujną wyobraźnię zdążyła się już przekonać. W dość kiepskim tych słów znaczeniu.
Może i był miły, i uprzejmy, ale takie 'człowieki' były zdolne do wszystkiego, prawda? Ktoś jej tak chyba kiedyś mówił, a przynajmniej tak się jej zdawało. Zresztą, nieważne, odrzuciła od siebie te myśli. On chyba nie byłby zdolny do czegoś takiego, prawda, prawda? Przecież nie mógłby!
Widząc jego zszokowaną minę, również spojrzała na niego ze zdziwieniem. Co prawda, to prawda, takiej reakcji się nie spodziewała. Mimo wszystko, na jej twarzy wykwitł uśmieszek. Była wyraźnie rozbawiona.
Słysząc jego zgodę, kiwnęła głową z entuzjazmem. Ścierka, którą jak dotąd chłopak wycierał podłogę, podjęła tę czynność - sama. W ten sposób nie minęła chwila, a ta już była sucha.
Wyjęła z kieszeni niewielki kamyczek, zmieniając go w lizaka. Podała go Tośkowi, wyraźnie z siebie zadowolona.
- Ostatniej lepiej nie stosować - powiedziała. - Nie chcę, bo cię lubię. A jak ci tak ten Tosiek przeszkadza, to nic, znajdę coś lepszego... - uśmiechnęła się złowieszczo. Widząc zaś jego minę poczęła się śmiać. - Żartowałam... - wyjaśniła, po czym umilkła i zbladła. Ponownie tracąc kontakt z otoczeniem, wbiła wzrok w przestrzeń i zaczęła coś cicho podśpiewywać i nucić.

Anonymous - 21 Maj 2011, 12:17

Zaskoczony otworzył usta i patrzył z podniesionymi brwiami na ścierkę. W końcu opanował się i złapał lizaka. Wyglądał dokładnie tak, jak powinien wyglądać lizak. Był kolorowy na białym patyczku. Można się było zakochać. W drugą rękę chwycił ścierkę i oba przedmioty pozostawił na zielonym, marmurowym blacie. Oparł się o niego i odwrócił głowę do dziewczyny.
- A jaka jest ta trzecia moc? Bo... - urwał, widząc, że chyba znów zapowiada sie na moment angsta i zimnego głosu. No nic. Bywa. Hmm.
Podszedł do Eve i kucnął, patrząc na nią. Delikatnie odebrał jej z ręki broszkę i wsunął sobie do kieszeni. Takiego skarbu należało przecie strzec!
- W sumie Tosiek może być. - powiedział mając nadzieję że wyrwię ją tym z zamyślenia.

Anonymous - 21 Maj 2011, 16:55

Prędko się otrząsnęła, patrząc na niego zdziwiona, jakby nie rozumiejąc, skąd się tutaj wzięła i co tutaj robi, ale szybko się opanowała. Wyglądała, jakby usilnie próbowała sobie coś przypomnieć, niestety bez skutku. Westchnęła ciężko, zrezygnowana i poczęła machać wesoło nogami, siedząc na fotelu. Zdawać by się mogło, że nie słyszała jego pytań. A jednak.
- Hipnoza - odparła, wbijając w niego swoje żółte ślepia o pionowych źrenicach. Uśmiechnęła się nieznacznie i ziewnęła. Była zmęczona. Jedyny problem był taki, że nie bardzo miała gdzie się podziać, chociaż... I na to się coś zaradzi. Może i niezbyt orientowała się w tym dziwnym, dziwnym świecie, ale tą jedną ścieżkę, prowadzącą do ślepej uliczki gdzie zwykle sypiała zapamiętała. Tylko, że tam było dużo takich stworków z długimi, łysymi ogonkami, które ciągle tak denerwująco popiskiwały, co ją irytowało.

Anonymous - 21 Maj 2011, 19:55

Hitoshi przyjął informację o hipnozie kiwnięciem głowy. Złapał drinka i usiadł znów na fotelu, tym razem odchylając się zupełnie do tyłu i wywieszając głowę za oparcie. Kręcił sie lekko w obie strony i obserwował sufit (wyjątkowo nudny, jak to zauważył). Obie ręce zwisały mu z oparć niemal bezwładnie. Niemal, ponieważ w jednej trzymał drinka. Kiedy się kręcił kostki lodu postukiwały cicho o siebie i szkło, a poziom cieczy w szklance chwiał się nieco. Był zmęczony dniem, opadło już w nim podekscytowanie. Dzień zbliżał się ku wieczorowi, piękna pogoda ochładzała się a ogół świata robił się senny. On nieco także, mimo iż był raczej sową, nocnym markiem - snu potrzebował jak na lekarstwo, a w nocy racowało i myślało mu się lepiej. Jednakże on to on - pomyślał o dziewczynie. Spojrzał na Eve akurat, żeby zobaczyć jak ziewa. Zmarszczył brwi i, jak to dżentelmen - pomyślał, jakby tu jej dogodzić.
- Wszystko dobrze? - zapytał. Wyglądała na zwęczoną.

Anonymous - 22 Maj 2011, 07:28

- Uhm - mruknęło dziewczę nie wyraźnie, odchylając głowę do tyłu. Przetarła zmęczone oczy. Była kotem, więc teoretycznie gdy zapadał zmrok powinna przestawiać się na nocny tryb życia, a w dzień głównie spać, tymczasem u niej było odwrotnie. Trochę to dziwne, nie?
Przez wcześniej wspomniany gest, nie pobudziła się, ba, zrobiła się tylko jeszcze bardziej śpiąca. Zamknęła oczy, pogrążając się w bezkresnej ciemności, ciemności, która wnet ją spowiła. W takiej chwili mogłaby wykorzystać chłopaka obok, używając hipnozy załatwić sobie miejsce do spania, na dzisiaj, kto wie, czy nie na dłużej, ale jak już mówiła - nie chciała, przeto czym prędzej odrzuciła od siebie owe myśli, starając się o nich jak najszybciej zapomnieć.
Z niebywałą niechęcią otworzyła oczy, a napotykając pytające spojrzenie chłopaka ponownie utwierdziła go w przekonaniu, że to nic wielkiego, że jest tylko troszkę zmęczona.
- Naprawdę, to nic, jestem tylko śpiąca - mruknęła, wstając. Przeciągnęła się. Podeszła do okna i wyjrzała przez nie na zewnątrz. Panował nieprzenikniony mrok, co kawałek rozjaśniany światłem latarni. Odwróciła się.
- Chyba czas się pożegnać, nie? Muszę znaleźć sobie nowe miejsce do spania, bo moje poprzednie jestem zmuszona dzielić z takim irytująco popiskującym czymś, co stało się nie do wytrzymania... - ponownie ziewnęła i dodała z ironią: - Jestem pewna, że znajdę sobie jakiś uroczy kącik w brudnym ślepym zaułku, tudzież równie uroczą piwniczkę - widocznie, gdy robiła się śpiąca, powolutku stawała się nieco bardziej kąśliwa, takie miało się przynajmniej pierwsze wrażenie, nawet jeśli błędne, gdyż tak naprawdę po prostu nie miała gdzie się podziać, co powodowało u niej takie bolesne ukłucie i wywoływało chęć płaczu, który musiała na siłę powstrzymywać. No bo przecież nie rozbeczy się nagle tutaj, przed "Tośkiem", co? Ha, no właśnie, cieszę się, że przyznajesz mi rację.
Leniwym krokiem ruszyła w stronę drzwi wyjściowych, ponownie trąc oczy, lecz tym razem nie po to, by stać się mniej śpiącą.// wybacz, trochę takie na odczep się, ale dopiero wstałam i nie kontaktuję xD

Anonymous - 22 Maj 2011, 09:11

Kied ydziewczyna wstała i podeszła do drzwi, Hitoshi odłożył drinka i pobiegł za nią. Pod wpływem impulsu złapał ją za ramię, jednak szybko się speszył i puścił, łapiąc się za kark. Rumieniec zaczął podchodzić na jego twarz, ale on odchrząknął w pięść, płosząc go.
Przy dziewczynie zachowywał się inaczej. Był swobodniejszy, nie mógł także znieść myśli o zrobieniu czegoś po to, by ją zaszantażować. Wydawało mu się to nienaturalne. Teraz już wiedział, o co chodzi. Była dla niego jak młodsza siostra, a on jak starszy brat. Na razie nie odpowiadało mu to zbytnio, ponieważ krótko się znali jednak czuł, że z pewnością zostaną w przyszłości przyjaciółmi. A, co tam.
- Możesz nocować u mnie. Mam wolny pokój. - zaproponował, patrząc w podłoge i machając od niechcenia dłonią, jakby nie był to żaden problem, przenocować kociouchą. Bo rzeczywiście nie był.
Można powiedzieć, że zrobił to z altruinzmu. Można powiedzieć, że z sympatii. Można powiedzieć również że z poczucia obowiązku, i wszystkie te odpowiedzi będą zapewne prawdziwe. Jednak mała, mroczna część jego mózgu myślała o tym, że może potem wykorzystać fakt tego, że u niego nocuje na setki sposobów. Ta samam mała cześć żałowała, że nie udało jej się upić Eve. I ta sama część kalkulowała, na ile opłaca się to zrobić, pamiętając o jej zdolności... Chciałą również podarować komukolwiek tą broszkę, zwłaszcza mężczyźnie!... To taki piękny hak! "Nie wiedziałem, że wolisz mężczyzn, o jejku, co będzie jeśli to się wyda, panie dyrektorze..." Nie mógł jej uciszyć, czy stwierdzić że to tylko głos którego on nie kontroluje, niczym sumienie u zdrajcy - była to część niego samego i jego mentalności, i zapewniła mu pozostanie na pozycji, a także pięcie się w górę, wszelkie wygody i komfort życia, który notabene bardzo sobie cenił. Mógł być tylko dumny, że to mała część, oznakowana nalepką "(wpływowa) MNIEJSZOŚĆ", i że w takim stanie ją utrzymywał.

Anonymous - 22 Maj 2011, 09:54

Kiedy poczuła na ramieniu niespodziewany dotyk, błyskawicznie się odwróciła z wyrazem zdziwienia na twarzy. Chłopak puścił ją równie szybko, jak i ją złapał, a jednak, wyraz niejakiego zaskoczenia nadal dało się u niej zauważyć przez dłuższą chwilkę. Uśmiechnęła się delikatnie, ot, żeby go nieco bardziej ośmielić, gdyż zdążyła dostrzec, jak cała ta sytuacja go speszyła. Zabawne - przecież tak mało o sobie wiedzieli.
Wspięła się na palcach. Nadal była niska, ale to wystarczyło. Pochyliła się nieco i wyszeptała mu do ucha skromne "dziękuję" oraz wyjęła z jego kieszeni parę drobniutkich kamyczków, które zamieniły się w słodycze. Włożyła je tam, skąd je wzięła.
Na jej twarzy zagościł naiwny, dziecięcy, choć lekko speszony uśmiech.
- Wiesz, nie chciałabym sprawiać ci kłopotów, więc... Jeśli nie chcesz, to... Nie musisz - stwierdziła, nie patrząc mu w oczy. W ogóle unikała jego wzroku, jak tylko mogła. Odsunęła się nieco od niego - nie przeszkadzała jej taka bliskość (no, może trochę), ale przecież on był... On był człowiekiem. A ludzie byli źli, bardzo źli. Ale... Ale on taki nie jest, prawda? Nie jest? Ha. Chyba czas rozwiać te wątpliwości.
Dziewczę nie wiedząc co ze sobą począć, zaczęła bawić się złotym dzwoneczkiem zawieszonym na czerwonej obroży na jej szyi. Wyglądało to co najmniej dość osobliwie, ale cóż.
- Hmm... - zaczęła dość niepewnie, również wbijając wzrok w podłogę, jakby się wahając, czy wypadało jej zadać to pytanie, czy też lepiej byłoby takowe przemilczeć. W końcu jednak odezwała się. - Hitoshi? Ty nie jesteś tym złym... Nie?

Anonymous - 22 Maj 2011, 13:39

Chwycił w garść niespodziewany prezent w postaci cukierków i włożył go spowrotem do kieszeni. Zamyślił się, ale słysząc wachania dziewczyny szybko pokręcił głową.
- To żaden problem. Naprawdę. Poza tym miło będzie nie spać raz w pustym domu... - zaoponował.
Taj jak Eve, unikał jej spojrzenia patrząc na ściany i sufit. Nie codziennie zaprasza się na nocowanie kociouchą dziewczynę, którą zna się zaledwie parę godzin. Po chwili usłyszał ciche dzwonienie - to dzwoneczek u szyi Eve podzwaniał, gdy ta bawiła się nim. Na zadane rpzez nią pytanie cofnął się delikatnie i zastanowił się. W końcu wydobył z siebie głos:
- Nie jestem okrutny. Nie czynię nigdy zła pierwszy, lub bez powodu. Nie skrzywdził bym Ciebie ani nikogo ze Świata luster, ani żadnego człowieka tylko dlatego że jest inny ode mnie. Nie dążę do niczyjej zagłady. Jeśli o to chodzi, to.. Nie, nie jestem tym złym.

Anonymous - 22 Maj 2011, 15:25

Skinęła głową na znak, że rozumie i uniosła wzrok, uśmiechając się do niego leciutko. Wyglądało na to, że po jego słowach jej ulżyło. Miała teraz jako-taką pewność, że nie będzie dla niego ciężarem, tudzież problemem, kłopotem. W takim przypadku wyniosła by się z jego domu po cichu, w trybie natychmiastowym, tak, że ani by się nie spostrzegł, a już by jej nie było. Zapewne też nigdy więcej już by jej nie zobaczył. Mimo, że wyglądała tak niepozornie, była zdolna do wielu rzeczy, acz nade wszystko nienawidziła tego uczucia niepewności, poczucia winy. Jakikolwiek jego gest mogłaby odebrać opacznie, co z kolei mogło się skończyć dość... tragicznie?
Uważnie słuchała jego odpowiedzi na zadane przez nią pytanie, z której wynikało, że nie był zły, tak przynajmniej jej się zdawało i tak to rozumiała. Właściwie, ona w nikim nie widziała ni krztyny zła. W każdym widziała dobro, nawet, jeśli tak naprawdę wcale go tam nie było. Po prostu nie była w stanie dostrzec tej granicy, granicy między ładem a chaosem, co czasem bywało dość niebezpieczne.
Zamknęła na krótki moment oczy, ale nie zdołała już ich otworzyć. Była tak bardzo zmęczona... Nawet nie zauważyła kiedy osunęła się na kolana. Nie czuła się zbyt dobrze.
- Ała - wymruczała sucho, choć prawdę mówiąc upadek niezbyt ją zabolał. Z niejakim wysiłkiem otworzyła oczy, patrząc na niego z głową przechyloną lekko na bok. - Chyba będzie lepiej, jeśli już się położę. Ne?

Anonymous - 23 Maj 2011, 05:39

Na chwilę zapoanował w nim spokój. Nie był tym złym. To dobrze. Również uśmiechnął się do Eve ale ten uśmiech zaraz zamienił się w grymas zmartwienia, kiedy dziewczyna się osunęła. Posłuchał słów wyjaśnienia i pokręcił głową z pobłażaniem.
- Głuptas. Chodź tu... - wziął dziewczynę na ręce niczym książe księżniczkę. Podpowiedział jeszcze, żeby zarzuciłą mu rece na szyję i wszedł tak z nią po schodach na piętro, gdzie znajdoały się zypialnie wraz złazienkami. Przypominały raczej apartamenty w wielogwiazdkowym hotelu, zwłaszcza ze względu na wyposażenie. Były wyposażone. Oba.
Tosiek wybrał ten, którego na codzień nie zamieszkuje, otworzył drzwi i żartobliwie rzucił dziewczynę na łóżko. Był mękkie, więc odbiła się lekko kilka razy. Nie mógł wyjść z podziwu dla chudej postury Eve. Do prawdy nie ważyłą prawie nic, jak piórko. Siadł na łóżku tyłem do niej i rozejrzał się po pokoju.
Stały tu nasturcje w wazonie, szafa, łóżko, biurko, drzwi do łazienki. Wnętrze urządzone raczej hotelowo, lecz ze smaikem, klasą, stylem. Przyjemne miejsce.
- Szlafrok i piżamę powinnaś mieć na wieszaku w łazience. A kapciuchy masz na nogach. Gdybyś potrzebowała czegoś jeszcze to na korytarzu masz do wyboru dwa drzwi. Ja jestem w tych bardziej po lewej od Twojej strony. - poradził jej. I naprawde poczuł się jak jakiś cholerny starszy brat, chociaż nie ma rodzeństwa.

Anonymous - 23 Maj 2011, 12:27

Rzucona na łóżko odbiła się kilka razy i uśmiechnęła mimowolnie. Faktycznie, była wyjątkowo chuda i lekka. Gdy się ją nosiło, dosłownie nic się nie czuło, toteż gdyby nie to, że ona tam naprawdę jest, to można by nawet o niej zapomnieć, a co. A jeśli chodzi o jej posturę... Cóż. Zazwyczaj wszyscy wokół się dziwili, że mimo, iż jest z niej taka drobinka wiatr jej jeszcze nie zmiótł z powierzchni ziemi...
I w tym oto momencie trudno stwierdzić, czy w ogóle słuchała wykładów Tośka na temat szlafroku i piżamy, gdyż rzucona przez niego leżała już na boku, a gdy tylko się obrócił zamknęła oczy i... Zasnęła.

Anonymous - 23 Maj 2011, 14:36

Odwrócił się przodem do dziewczyny i piersze, co zobaczył to śpiąca twarz. No cóż, mógł się tego spodziewać. Tosiek wstał i uśmiechnął się, po czym wszedł do jej łazienki z zamiarem upewnienia się czy ma wszystkie niezbędne jego zdaniem przybory. Były tam - wisiały odpowiednio na wieszaku, drążku i leżały na półce. Wrócił do śpiącej dziewczyny i zzuł jej kapcie, a potem położył na podłodze obok łóżka.
Wyszedł z jej pokoju, zamknął po cicku drzwi i udał się do swojego. W łazience załatwił potrzeby fizjologiczne, umył zęby i twarz po czym rozebrał się do białych bokserek, rzucając ubrania bezceremonialnie na podłogę. Wkroczył do swojego pokoju i położył się na łóżku. Zanim jednak poszedł spać włożył okulary do czytania i poczytał jeszcze "Wieczór Trzech Króli Albo Co Chcecie", a dopiero około dwóch godzin później oddał się w objęcia Morfeusza.

Anonymous - 23 Maj 2011, 14:52

Kociouche stworzenie nie spało zbyt długo, co jak co, ale to trzeba było przyznać. Niecałe półtorej godziny po uśnięciu Hitoshiego, ona się obudziła z powodu koszmarów. Próbowała jeszcze zasnąć parę razy, ale zawsze kończyło się to tym samym skutkiem.
Nie odważyła się pójść do chłopaka, nie chciała go specjalnie budzić i męczyć, bo bała się spać sama z powodu jakiegoś tam złego snu. Między innymi obawiała się też jego reakcji.
Usiadła, podwinęła kolana pod brodę i owinęła się szczelnie kołdrą, w niejakiej panice rozglądając się po pokoju. Wokół panowała ciemność, nie widziała nawet własnej ręki, choć rozróżniała poszczególne kształty. Zadrżała i zamarła, nie ruszając się choćby o milimetr. Wbiła wzrok pełen strachu, tudzież przerażenia w jakiś punkt.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group