To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Dyniowe Miasteczko - Dyniowy Las

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 20:04

Jakie to jeszcze niespodzianki sprawi im Dyniowy Las? Na pewno dużo, sądząc po tym, że można spotkać dynie we wszystkich kolorach, a niektóre były większe od nich - przykładem była ta, którą spotkali ona i Shadow. Nie chciała go usłyszeć w ten sposób, ale i tak cieszyła się, że w końcu je poznała.
Chłopak nie raczył odpowiedzieć, ruszył bez niej i usiadł pod skałą, a ona poszła w jego ślady. Przed wejściem potrząsnęła skrzydłami, by nie były tak mokre i przyjrzała się swojemu towarzyszowi. Myślała, że siedzi przed nią ktoś inny niż chłopak, z którym spędziła całą wędrówkę po Dyniowym Miasteczku. W końcu usiadła po jego prawej stronie, opierając się o skalną ścianę zakładając ręce na kolana i wysłuchała jego wywodu.
Zrozumiała, że "Shadow" to nie jest imię, nigdy nie słyszała żeby ktoś tak kogoś nazwał. To, że to jest pseudonim, to było nazbyt oczywiste. Złe przeżycie z dyniami... Ciekawe, ale Lisanna nie chciała dopytywać się o szczegóły, nie każdy by chciał o czymś takim mówić, poczeka aż on sam zacznie wątek. Gdy zaczął temat o makijażu, mechanicznie spojrzała na chłopaka.
- Uważam, że lepiej Ci bez makijażu - skomentowała jego ostatnią część wypowiedzi. To prawda - niepotrzebnie nakładał tyle na siebie kosmetyków, jest to zbędne przy nim. Sama nie używała zbyt dużo kosmetyków, niepotrzebne było to przy jej urodzie i cerze. Zauważyła, że Shadow zamknął oczy opierając się o skalną ścianę. Jak widać nie tylko jej dokuczała potrzeba odpoczynku, a deszcz nie zamierzał szybko ustąpić.
Spojrzała na swoją prawą rękę, w miejscu gdzie warzywo ja złapało pojawił się siniak.
- Żałosne... - wymamrotała - Dać się złapać dyni. - Po tych słowach opuściła głowę na kolana ze zmęczenia. Chciało jej się cholernie spać, ale wiedziała, że chłopakowi należało się pierwszeństwo ze swoim stanem.
- Odpocznij - skierowała się do Shadow'a nadal mając schowaną twarz - Jeżeli chcesz, przytrzymam wartę.
Po tych słowach obróciła lekko głowę w lewą stronę i zaczęła palcem rysować dziwaczne zawijasy i kółka. Całe jej "arcydzieło" popsuło kilka kropelek wody spadających z jej ramienia. Na samo zobaczenie wody Lisanna kichnęła dwa razy pod rząd.
Cholera. Jeszcze mnie złapie przeziębienie.

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 20:47

Kraina Luster była jedną wielką niewiadomą. Kto wie czy w lesie będzie dynia jeszcze większa od poprzedniej czy też może jakaś z nogami? Wszystko było niepewne.
Po swoim wywodzie, chłopak zastanawiał się czy rozwinąć temat o swojej słabości, ale jednak na samą myśl przeszedł go dreszcz. Nikt nie lubił powracać do niemiłych wydarzeń z przeszłości, więc młodzieniec odpuścił sobie wypominanie, bo stwierdził że dziewczynę to i tak nic nie obchodzi. Słysząc wzmiankę o swoim makijażu zaśmiał się pod nosem.
- Co kto woli. Osobiście nie lubię się pokazywać bez makijażu. Trochę to dziwne wiem. - powiedział czochrając swoje włosy. Shadow nie musiał używać żadnych kosmetyków, ale jego twarz wydaje mu się "pusta" bez kosmetycznych podkreśleń. Miał zamknięte oczy i pustkę w głowie. Kiedy dziewczyna wspomniała o złapaniu przez dynie, chłopak otworzył oczy do połowy. Dopiero teraz zauważył siniaka na ręce Lisanny. Młodzieniec nie znał się zbytnio na medycynie, więc poczuł się bezradny w tej sytuacji.
- Bardzo boli? - spytał nieco przybliżając się do dziewczyny by mógł się dokładnie przyjrzeć obrażeniu. - Wiesz lekarzem nie jestem, ale jak przyłożysz aloes to szybciej się tego pozbędziesz. - taka stara, babcina metoda. Zwykle działało na siniaki, które nabijał sobie ten niezdara. Wartę? O nie nie.
- Nie muszę odpoczywać, już jest dobrze. Ty wyglądasz na zmęczoną. Możesz spokojnie uciąć sobie drzemkę, nie jestem głodny. - powiedział z lekkim uśmiechem od razu ujawniając swoją rasę. Młodzieniec nie potrzebował długiego odpoczynku - krótka przerwa mu pomogła, a i tak będzie walczył z żołądkiem mijając kolejne dynie. Cienie nie śpią, ale posiedzieć zawsze można, dlatego panienka odsapnęłaby nieco, może nawet odwiedziłaby krainę snów, pod czas gdy chłopak będzie siedział i strzelał w przypadku zagrożenia. Kiedy dziewczyna kichnęła Shadow postąpił jak należało. Ściągnął bluzę i okrył przemoczoną towarzyszkę.
- Proszę. Mi jest ciepło. - może i Shadow był cały przemoczony, ale nie czuł się przeziębiony, no i gdyby dziewczyna się teraz rozchorowała to przecież mieli by bardzo małe szanse na bezpieczne przejście lasu. - Czy mogę ci zadać zagadkę? Nawet nie musisz odpowiadać tylko jeżeli na coś wpadniesz to bardzo mi to pomoże. Więc tak: Imię ma liter siedem, podane są trzy – E, A i L. Jakie to imię? Mogłabyś spróbować? Proszę. - rzekł i złożył ręce w geście prośby. Gdyby Lisannie udało się odgadnąć to może w końcu Shadow dowie się jak ma na imię.

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 21:30

Widać było, że chłopakowi się polepszyło. Lisanna w końcu widziała kolory na jego twarzy tylko dlatego, że ten przeklęty deszcz zmył jego makijaż.
- Maluj się jeśli chcesz, mnie to mało obchodzi kto i jaki styl ma - odpowiedziała. Naprawdę nie robiło jej to różnicy czy ktoś się maluje - nie miała też nic do tak zwanych "plastikowych" dziewczyn, które nakładały kilogramami kosmetyki. Jak chcą to niech się malują. Ktoś się z nią zadaje z tęczowym irokezem? Nie robi to jej różnicy, uważa że tacy ludzie są oryginalni.
Na pytanie czy boli ja ręką nic nie odpowiedziała. Lekko ją parzyło - to wszystko.
- To nic - chowając rękę z widoku - miewałam gorsze rany, to drobnostka, naprawdę. - Chciała przekonać Shadow'a, żeby już nie dopytywał się o tą błahostkę. Nie lubiła zmuszać kogoś do troszczenia się o nią, ale miło jej się robiło na sercu, że ktoś się o nią choć trochę martwi. Uśmiechnęła się lekko... sama uważała, ze kobiety to skomplikowane istotki, rozumiała też częściowo mężczyzn, którym nie przychodziło na myśl, co się takiego stało jej partnerkom - Dzięki za tą informację, na pewno się przyda. Jednak nie znajdziemy w tym lesie aloesu.
W Krainie Luster bardzo rzadko spotykała te same rośliny, które rosły w świecie ludzi. Albo ona miała po prostu pecha, albo taka jest bolesna prawda.Zmęczenie... Nie chciała o nim myśleć, nie chciała też zasypiać. Prędzej stąd wyjdą, za żadne skarby nie opóźni wędrówki swoją osobą. Ale... chyba nic nie zaszkodzi, jeśli się zdrzemnie, chociaż tak na trzydzieści minut?
- Chyba skorzystam z twojej propozycji...
Gdy kichnęła, chłopak jej podał kurtkę, wiedziała, że jeśli odmówi to i tak ją jej wciśnie. Jednak nie przywykła wierzyć stereotypom, ale nie chciała się kłócić.
- Dziękuje - odpowiedziała zakładając jego kurtkę. Zrobiła jej się cieplej, było to pierwsze miłe uczucie od początku wędrówki - Jeżeli zauważę, że Ci zimno, od razu Ci ją oddaję.
Zagadka... Trudno odgadnąć z takimi informacjami imię, ale od razu jak podał litery zesztywniała. W jej oczach pojawił się ból, przypomniał jej się bowiem Caleb - jednak to imię ma ono pięć liter.
- Nasunęło mi się jedno imię... Jednak ma ono pięć liter... wybacz, nie jestem wstanie tego odgadnąć - powiedziała z takim samym bólem - Jednak jeśli czegoś się dowiem, od razu dam Ci znać. Jeżeli chcesz mi coś jeszcze powiedzieć, to teraz, bo zamierzam skorzystać z twojej propozycji. - zakończyła to z lekkim uśmiechem.

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 22:05

- Gdybym mógł to bym się umalował. Jak upadłem przy tej dyni to najwyraźniej wypadła mi kredka do oczu. - powiedział chłopak przeszukując kieszeń w spodniach. Nie ma, no trudno. Dopóki znowu nie odwiedzi Świata Ludzi musi pozostać bez makijażu.
Oby w tym lesie nie było żadnych innych istot... - myśli powiązane zarówno z lękiem jak i odrazą. Może to głupie, ale teraz chłopak nie przypominał siebie z przed kilku godzin - wyglądał jak zwykłe chuchro do którego powalenia wystarczy lekki podmuch. Makijaż nadawał mu już trochę tajemniczości co intrygowało próbujące zaatakować osobniki do myślenia. Shadow westchnął i poszukał zapasowej kredki. Gdy ją znalazł okazało się, że jest połamana i nie do użytku. Rzucił ją gdzieś do lasu, mógł w coś trafić... Któż może wiedzieć jak tutejsze stwory atakują? Może to coś obślizgłego, a może klejącego - więcej się po dyniach nie spodziewam. Na szczęście resztki kosmetyku wyrzucone przez młodzieńca trafiły tylko w niewielką dynie. Wracając... Młodzieniec bywał troskliwy to fakt. Zazwyczaj troszczył się bardziej o zwierzęta niż o ludzi czy też inne podobne istoty. Czasem pomógł znajomemu, a czasem nie - wszystko zależy od jego humoru.
- No rzeczywiście, ciężko tu o aloes. Gdybyśmy byli bliżej Malinowego Lasu... - powiedział Shadow trochę bardziej do siebie. Rośliny rosnące zarówno w Świecie Ludzi jak i w Krainie Luster można spotkać, ale bardzo rzadko. Przy wspomnianym przez chłopaka miejscu, na jednaj z mrocznych ścieżek pewien człowiek posadził aloes i ta roślina jest tam do dziś. Teraz akurat byli zbyt oddaleni od tego miejsca, więc mogli o zielu zapomnieć.
- Jeżeli chcesz odpocząć to śmiało. - Shadow nie miał nic przeciwko. Jemu sen był niepotrzebny, a dziewczynie na pewno nie zaszkodzi. Odda kurtkę? Młodzieniec skomentował to cichym śmiechem. Rzadko mu bywa zimno, a przecież to tylko deszcz i średni wiatr - przeżyje. Kolejna osoba nie podołała zagadce, szkoda naprawdę, ale Shadow nikogo nie obwinia... Z wyjątkiem siebie.
To trzeba być mną by zapomnieć swojego imienia... - w taki właśnie sposób młodzieniec obniża sobie samoocenę.
- Nie mam już nic do powiedzenia. Dobranoc. - zakończył z lekkim uśmiechem spoglądając na dziewczynę. Mogła spać spokojnie, taka młoda dziewczyna raczej nie miewała snów splamionych nieczystością, czyż nie?

Anonymous - 14 Lipiec 2012, 22:38

Współczuła trochę chłopakowi. Znała kilka osób, które miały gorszego fioła na punkcie makijażu. Gdyby miała przy sobie kredkę do oczu, na pewno by mu pożyczyła. Jak wcześniej zostało wspomniane, Lisanna nie potrzebowała takich rzeczy,
- Przy mnie nie musisz się martwić o takie rzeczy - mruknęła, nie wiedziała w sumie jakby mógł się pomalować bez lusterka, no chyba że skorzysta z tego potłuczonego, ale to inna bajka.
Miała nadzieję, że podczas jej snu nie wyskoczy żaden stwór gorszy niż od tej gadającej dyni. Już i tak wystarczająco robiła problemów chłopakowi, który teraz szukał zapasowej kredki do oczy. Gdy w końcu ją odnalazł, okazało się, że jest połamana, a szkoda.
- Malinowy Las... - szepnęła - Dawno już tam nie byłam. - Słyszała, że jest to miejsce bardzo piękne miejsce, ale niestety po wyjściu stąd, Lisanna prędko nie wejdzie do kolejnego lasu.
Szkoda jej było, że nie podołała zagadce jej towarzysza, chciałaby pomóc mu w miarę możliwości, ale nie potrafiła. No cóż... mówi się trudno.
- Nie przejmuj się tą zagadką - skierowała się twarzą do niego -Zamiast trudzić się tym cholernym starym imieniem, wymyśl nowe.
Zastanawiała się dlaczego tego nie zrobi. Dlaczego nie zostawić tego hen za sobą i mieć to z głowy? Jeśli się czegoś zapomniało to prędzej czy później i tak się to przypomni. Tak jest zawsze i nigdy nie spotkała się z przypadkiem odbiegającym od tej reguły.
- To dobrze... - ziewnęła - Dobranoc... i przepraszam za kłopot.... - na koniec podała imię, które przyszło jej na myśl -Caleb - ma pięć liter, ale chciałam Ci je powiedzieć. - kończąc to uśmiechnęła się lekko i spróbowała się jakoś ułożyć. Chciała jakoś ułożyć głowę o kamień po prawej stronie, ale jak ją położyła, to jakiś kant wbijał się w jej czaszkę. Zrezygnowana schowała głowę między kolana, a klatkę piersiową. Zasnęła wiedząc, że jak się obudzi to zawita ją najpierw ból szyi.

Lisanna odleciała do Krainy Snów....~

Anonymous - 16 Lipiec 2012, 19:59

Ta zagadka miała szczególne znaczenie. To niebyła zwykła błahostka, która dla urozmaicenia następnego dnia wyleciała z głowy - to była dziura w pamięci którą załatać mogła jedynie prawidłowa odpowiedź.
- Nie dziękuje, ale to stare imię znaczy więcej niż jakiekolwiek inne miano. - odpowiedział z lekkim uśmiechem na ustach. - A twoim zdaniem jakie imię by do mnie pasowało? - zapytał spoglądając na towarzyszkę. Gwałtownie przekręcił głowę w stronę rosnącej po prawicy roślinności. Chyba mu się wydawało, no i nie chciał martwić Lisanny, bo nie mogła by już zasnąć.
Zaczynam wariować. - pomyślał nieco spięty.
- A, dobranoc. - rzekł odrywając wzrok od krzaków. Caleb? Ciekawe imię, ale niestety nie spełniające zagadkowej reguły. Kiedy dziewczyna już się ułożyła i odleciała do krainy snów, chłopak postanowił nieco obadać sen śpiącej królewny. Koszmar? Ciekawy no ciekawy, ale młodzieniec jakoś nie miał ochoty na tego typu przekąskę. Siedział opierając się o ściankę i obserwował otoczenie. Ponownie w krzakach coś zaszeleściło. Tym razem Shadow nie puścił tego bez echa. Powoli zaczął się podnosić, ale intruz był szybszy. Owym gościem okazał się mały króliczek, który jak widać uciekał przed jakimś straszydłem. Gdy zwierze wskoczyło osiemnastolatkowi na kolana zza krzaków przybiegła także duża, posiadająca kończyny dynia. Nie wiem co bardziej zaskakiwało: zwykły królik w takim miejscu czy chodząca dynia? W każdym razie warzywo było raczej wrogo nastawione. Jeden strzał i zapach dyni rozległ się po otoczeniu. Nie marnując już czasu na podziwianie dyniowych wnętrzności, chłopak zaczął przyglądać się futrzakowi. Zwykły królik ot co. Czyżby jakiś demon przywiózł ze sobą pamiątkę, a może zostawił go tu jakiś uciekający w popłochu człowiek? Scenariusze mogły być różne. Po krótkiej chwili młodzieniec dostrzegł bolesne rozcięcie na łapce czworonoga. Praktycznie całkowicie psując swój image, Shadow zdjął z szyi bandaż - zwierzakowi dużo bardziej się przyda. Wyciągnął z króliczkowej łapki kilka kolców, które u tchnęły w ranie i powoli owinął ją bandażem. Po dłuższej chwili spokoju, przemoczony biały czworonóg usnął na kolanach chłopaka. Teraz nie spał jedynie Shadow, który ponownie odpłynął w świat swojej chorej wyobraźni.

Anonymous - 17 Lipiec 2012, 15:50

- Jeżeli tak to moja propozycja odpada - westchnęła. Według niej nie powinien nad tym tak myśleć. No bo po co? Nie lepiej żyć od nowa pod nowym imieniem. I tak pewnie prędzej czy później jego imię by mu się przypomniało. Chociaż przeznaczenie płata różne figle, o ile coś takiego faktycznie istnieje jak "przeznaczenie". Po kolejnym pytaniu lekko się zamyśliła, spojrzała na twarz Shadow'a - Hm... - uśmiechnęła się - Nie mam pojęcia, każde imię by ci pasowało.
Nie traktowała imienia zbytnio poważnie. Może przez to, że w szkole każdy chwalił jej imię, doszła do wniosku, że jest pod tym względem dziwna, bo nie uważała, żeby jej imię było jakieś niezwykłe. Imię to imię, nic więcej znaczącego.
- Dlaczego tak bardzo zależy Ci na poznaniu starego imienia?
Po tym pozwoliła sobie trochę zdrzemnąć, ale nie planowała mieć takich snów jakich miała. Tak naprawdę to było podłe odzwierciedlenie jej całego ludzkiego życia. Ból był tak realistyczny, że po gwałtownym przebudzeniu nadal czuła żar pochodzący z ognistego morza. Gdy się obudziła była nadal w takiej samej pozycji, w której zasnęła. Po dłuższym czasie podniosła się powoli, przecierając oczy.
Cholerny sen...
Gdy spojrzała na chłopaka, zobaczyła, że na jego kolanach spoczywa mały królik z obandażowaną łapką. Wyglądał na świeżo założony, więc pomyślała, że to on zaopiekował się rannym zwierzęciem. Chciała go pogłaskać, ale nie chciała też go przy tym obudzić, dlatego darowała sobie to. Shadow wyglądał na zamyślonego, więc mu tez nie chciała zbytnio przerywać. Siedziała więc cicho i popatrzyło w niebo - wyglądało na to, że deszcz powoli mijał, bo z minuty na minutę był coraz słabszy.
- Hej - skierowała się do swojego towarzysza - przestaje padać - zamilkła i znowu spojrzała na zwierzę, które leżało mu w nogach - Co zamierzasz z nim zrobić? - spytała wskazując palcem na małego futrzaka.
Lisannie zaczynało być ciepło, więc zdjęła kurtkę Shadow'a i oddała mu jego własność.
- Dziękuje... Ruszamy dalej?
Jeżeli zaczynało przestawać padać to chyba nie zrobi im lekkie kropienie? Najlepiej wydostać się jak najszybciej z tego wariatkowa.

Anonymous - 17 Lipiec 2012, 16:18

Każde imię co? No nie sądzę. Przykładowo nie umiem sobie wyobrazić Shadow'a gdyby miał na imię Edward, ale nie ważne. Dlaczego chłopakowi aż tak zależało? Z kilku prostych przyczyn. Raz - ciekawość. Dwa - mocne pragnienie odzyskania zamazanych wspomnień. Trzy - Bo tak, jako odpowiedz na wszystko.
- To stare imię jest dla mnie trochę ważne, ale to pokrętna logika i wytłumaczenie jej zajęło dużo więcej czasu. - powiedział i był świadom tego, iż odpowiedź może nie usatysfakcjonować dziewczynę, ale trudno.
Kiedy w świecie chłopaka właśnie trwały publiczne egzekucje, dziewczyna wybudziła go z transu. Wybrała sobie najmniej odpowiedni moment - gilotyna już zaczęła spadać w dół i miała się wbić w kark podstarzałego mężczyzny, a ty pff! Wszystko prysło. Gdy dziewczyna zadała mu pytanie, młodzieniec przeniósł wzrok na futrzaka śpiącego na jego kolanach.
- Nie wiem. - odpowiedział głaszcząc królika. - Zostawiając go tu zapewnimy mu bolesną śmierć i gdyby to nie było zwierze tylko jakiś człowiek to bym nie miał nic przeciwko, ale jednak to futrzak, więc chyba go wezmę i przy najbliższej wycieczce do Świata Ludzi oddam jakiejś małej dziewczynce. - oznajmił. Królik powoli otworzył oczka i próbował się podnieść. Przez niesprawność jednej łapki ciężko było mu stać. Shadow przyglądał się tej walce pomiędzy duchem, a materią dopóki Lisanna nie oddała mu bluzy. Szybkim ruchem założył kurtkę na siebie, a królika wziął jedną ręką.
- Ta idziemy. - rzekł Shadow powoli podnosząc się z ziemi. Ruszył w prawą stronę i stanął przed resztkami chodzącej dyni. Chłopak przeszedł specjalnie po większych kawałkach na znak pogardy. Teraz w miejscu w którym spoczywały porozrzucane kawałki warzywa, pozostała jedynie pomarańczowa papka, której część przyczepiła się do butów młodzieńca. Osiemnastolatek nie przejął się tym zbytnio i odwrócił do dziewczyny.
- Chodź! - zawołał i pokazał ręką by się do niego zbliżyła. Tym czasem sprytny królik zaczął wgryzać się w futerko na końcach rękawów bluzy młodzieńca.
Heh, niewdzięczne zwierze...

Anonymous - 17 Lipiec 2012, 22:16

- Wytłumacz mi - powiedziała - Jestem ciekawa - nalegam.- Nikt nic na to nie poradzi, że wszystko musi wiedzieć. Zawsze taka była, ciekawiło ją zawsze byle błahostka, na rzecz, na którą nikt w życiu by nie zwrócił uwagi.
Nie było jej zbytnio przykro, że przeszkodziła mu w jego rozmyślaniach. Powinni już ruszyć w drogę, jeśli zależy mu na jak najszybszym opuszczeniu terenu, na którym roznosi się znienawidzony przez niego zapach dyń.
- Myślę, żebyś go zatrzymał do czasu aż wyzdrowieje - wyraziła swoje zdanie, ponieważ miała do czynienia z dziećmi i nie raz takie zwierzątka targały za uszy, czy też ogon. Chciała go pogłaskać, ale tylko zaczął panicznie piszczeć i prawie nie wyskoczył z nóg Shadow'a.
- Jeżeli boi się mnie, to wolę nie wiedzieć, co się z nim stanie jak trafi do aktywnego dziecka - mruknęła tylko. Nie lubiła zbytnio zwierząt i ze wzajemnością. Nienawidziła kotów, według niej są strasznie podstępne i wredne, wolała za to dzieci, dlatego wiedziała o nich tak dużo - tolerowała tylko ptaki, które nie wymagały zbyt wiele.
Gdy chłopak w stanął, Lisanna nie zareagowała od razu. Co za paradoks - to ona chciała jak najszybciej opuścić to miejsce, a teraz nie chciało jej się zbytnio wstawać, może dlatego, że nadal była śpiąca? Obserwowała go jak omija coś przypominającego resztki dyń i w końcu wstała jak do niej zawołał. Otrzepała swoją suknię od piachu, zarzuciła włosy do tyłu i ruszyła do chłopaka omijając pomarańczowe warzywo, nie obserwując się niemu zbytnio.
- Wytrzymasz ten zapach? - zapytała, bo trochę się o niego martwiła i nie chciałaby takiej sytuacji jaka zaistniała wcześniej. Popatrzyła w oczy królika, przyglądając mu się, a ten tylko na nią fuknął nienawistnie. Skomentowała to tylko nienawistną miną, a gdyby jej wzrok zabijał, zwierz by już dawno wyzionął ducha.
- On mnie nienawidzi - w sumie jak reszta zwierząt - mruknęła pod nosem.
Ruszyli w dalszą drogę, ciekawe co napotkają teraz na swojej drodze?

Anonymous - 18 Lipiec 2012, 18:12

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - skarcił zachowanie towarzyszki Shadow. Nie wiedział czy nie ma ochoty jej tłumaczyć czy też po prostu nie chce nikogo w to głębiej wciągać. Zmieniając temat, chłopak nie wiedział co zrobić z tym królikiem. Z jednej strony nie mógł go zatrzymać, a z drugiej nie miał go komu oddać... Ale pozostawienie go na pastwę jakiegoś smarkacza także nie było najlepszy pomysłem. Młodzieniec nienawidził dzieci. Hałaśliwe, niemądre i samolubne. Nie zniósłby psychicznie faktu, iż takiego niewinnego zwierzaka pozostawił na łasce bezmyślnego dzieciaka. Kiedy dziewczyna wyraziła swoje zdanie w tej sprawie, chłopak w odpowiedzi jedynie przytaknął głową. Gdy jej ręka zbliżyła się do futrzaka, króliczek zapiszczał, a Shadow by go uspokoić pogłaskał małego po łepku.
- Ten królik pewno teraz boi się wszystkiego z wyjątkiem mnie, bo pomogłem mu i pozbyłem się jego oprawcy. - oznajmił chłopak. Ruszył powoli i zawołał Lisannę. Kiedy do niego podeszła chciała się upewnić czy jej towarzysz będzie w stanie pokonać dalszy dystans. Czy Shadow ma jakieś wyjście? Nie będzie ich opóźniał dławiąc się dyniowym zapachem.
- Taa. - opowiedział pod nosem. Nie lubił kiedy ktoś się o niego troszczył, wolał żyć beztrosko i nieco niebezpiecznie, a jeżeli się jakiś osobnik o niego zamartwiał to młodzieniec czuł się winny. Wracając... Gdy królik fuknął chłopak podniósł do ku górze, tak by mógł patrzeć prosto w oczy zwierzakowi.
- Co jest? - zapytał futrzaka. Po chwili dziewczyna powiedziała, że ich niewielki, nowy towarzysz nie darzy jej sympatią. - Zwierzęta nie są nienawistne. - odpowiedział powoli opuszczając króliczka. Złapał go jedną ręką i trzymał przy brzuchu. W trójkę szli mijając różnej wielkości dynie. Żołądek młodzieńca zdarzył już nieco przywyknąć do zapachów otoczenia, aczkolwiek co jakiś czas mocno go mdliło - nie okazywał tego tak bardzo jak na początku. Szli już dłuższy czas i nic się nie działo. To było nieco podejrzane.
- Coś tu za cicho... - taki niewielki wniosek. Dotychczas leżący króliczek, zaczął się nerwowo rozglądać. Shadow nie wiedział co się zbliża. W jednej chwili poczuł bolesny uścisk na nodze. Nim zdarzył się zorientować co się dzieje, został mocno pociągnięty i zwisał teraz głową w dół. Spojrzał na dziewczynę, którą także złapało zielone pnącze, ale w talii. Oczom młodzieńca ukazała się duża, jednak mniejsza od poprzedniej, czarna dynia. Starając się nie upuścić królika, chłopak wyciągnął rewolwer i strzelił do napastnika. Kula u tchnęła w grubej i twardej skórze warzywa, po czym została wchłonięta do środka. Zdenerwowana dynia przemówiła:
- To bolało. To bolało! - wrzasnęła i uderzyła ciałem Shadow'a o ziemię. Osiemnastolatek nie martwił się sobą, trzymał królika tak by nie stała się mu żadna krzywda. Napastnik ponownie podniósł go ku górze, jednakże na razie nie upuszczał. Jak pokonać kogoś kogo nie da się zranić od zewnątrz? O to jest pytanie.

Anonymous - 18 Lipiec 2012, 23:03

- Nie musisz mi o tym mówić.- skomentowała to lekkim tonem, spoglądając na swoje skrzydła. To cena jaką zapłaciła przybywając do Krainy Luster przez swoją ciekawość. Straciła zwykłe życie prawie dorosłej dziewczyny, rodzinę, znajomych. Zyskała za to niebezpiecznie życie w magicznym wymiarze. Nawet jeśli tyle przeszła, zawsze pakowała się w kłopoty. Bo co to by była za kobieta, które tego nie robi? W każdym razie Lisannie zrobiła się trochę przykro, że nie rozwiał jej pytań, które męczyły ją w jej głowie domagając się odpowiedzi. Czyżby chciał zachować obraz tajemniczego gościa, czy po prostu nie ufał jej na tyle? Tego dziewczyna nie wiedziała, a jak najbardziej chciałaby się tyle rzeczy dowiedzieć.
- Jeśli Ci nie odpowiada opiekowaniem się nim, zawsze możesz go podrzucić do sklepu zoologicznego. - opiekowaniem i pilnowaniem się takim małym stworzonkiem to duża odpowiedzialność, zwłaszcza gdy zwierzę jest ranne. Nie wiedziała czy Shadow ma chęci i czas by zajmować się tą niewdzięczną bestią, sama by podjęła takie zadanie, gdyby króliczek był pokojowo nastawiony do jej osoby.
Miała nadzieję, że jego słowa się spełnią, nie chciała znowu takiej sytuacji jaka była wcześniej. Podczas dalszej wędrówki wyglądał na opanowanego, może dlatego, że nie skupiał się za bardzo na zapachu przeklętych dyń, a na małym stworzonku, które niósł.
Zwierzęta nie są nienawistne? Nie zgodziłaby się z tym, po tym jak traktują je te bestie? Słyszała kiedyś, że stworzenia tego typu, umieją wyczuć zamiary człowieka, więc może dlatego nie lubiły Lisanny? Nie znała się zbytnio na nich, to chyba jedyny temat, który jej nie interesował, co się dziwić?
Nagle poczuła mocne szarpnięcie w pasie. Została też chwycona za głowę, uniemożliwiając jej wypowiedzenie chociażby słówka. Miała uwięzione ręce przy nadgarstkach, więc przywołanie Rosetty odpadało. Nie mogła też zawołać Shadow'a żeby się obejrzał i zareagował, bowiem nie wyglądało na to, że jest świadomy sytuacji. Zauważyła, że znowu jest obwiązana zielskiem, podobnym do tego co poprzednio. Miała uwięzioną głowę, więc nie mogła się dostatecznie obrócić, by zobaczyć kto jest sprawcą. Wkrótce i Shadow został schwytany, jednak on był chyba w gorszej sytuacji niż ona. Jej głowa została uwolniona i mogła już zobaczyć, że jest to czarna dynia z kocimi oczami. Zjawisko bardzo rzadkie jednak bardzo możliwe w tym świecie. Jej towarzysz nie bawił się z tym zielskiem i od razu ją zaatakował, jednak bezskutecznie.
Cholera, jestem kompletnie bezużyteczna
Próbowała wyswobodzić ręce z bolesnego uścisku, jednak wydawało się, że czarne warzywo czyta jej w myślach i wzmocniło uścisk, zadając większy ból dziewczynie. Wredota nie szczędziła też jej towarzysza, którego przed chwilą uderzyła o ziemię. Sytuacja była kiepska, bardzo, bardzo kiepska. Rewolwer nie działał na niego, więc Lisanna myślała nad potencjalnymi słabymi punktami - przyglądała się wyglądowi dyni: na samym czubku miał mnóstwo zielonych ramion, a potem zatrzymała swój wzrok na oczach jego charakterystycznych oczach.
- Celuj w oczy! - krzyknęła w stronę Shadow'a, a po chwili została uderzona o normalne - tak jest takie w tym lesie - drzewo.
- Siedź cicho! - wrzasnęło czarne zielsko, po czym zaśmiało się głośno i Lisanna poczuła mocny ucisk na swojej szyi.
Ile on ma tych cholernych ramion?
Powoli brakowało jej powietrza, chciała najchętniej pociąć na kawałeczki to głupią dynie. Jak mogła złapać się cholernym zielsku? Nie lubiła roli księżniczki, którą trzeba wiecznie ratować. Nie rozumiała takich kobiet, które jarają się na punkcie księcia z bajki. Gdyby spotkała takowego na białym rumaku, który by prosił o jej rękę, wywaliła by go z konia i poszłaby dalej. W myślach modliła się o to, że strzelenie do jego gał pomoże, i że do tego czasu wystarczy jej powietrza.

Anonymous - 24 Lipiec 2012, 10:32

Dyniowy Las... Ciekawa nazwa nawet jeśli składa się tylko i wyłącznie z dyni. On jakoś nie przepadał za dyniami, no nie, oczywiści je je oraz potrafi upiec ciasto dyniowe, które oczywiście był czymś normalnym jak na niego, również znał inne przepisy, którymi nie będzie się chełpił, czyta wiele książek dlatego też wielu rzeczy się dowiedział, nawet tych których nie powinien wiedzieć. Był tajemniczym Lunatykiem, osobą która uwielbiała odkrywać coraz to nowsze tajemnice, a z jego pozycją, czyli Diabelskim Bibliotekarzem, i jego zbiorami, wprost bucha wiedzą której nikt nie zna i raczej nie pozna bo Nicolas jej nie odpowie na żadne pytanie. Wprost zazdrośnie ich strzegł.
Zauważył "kobietę w opałach". Ech... W normalnej sytuacji nawet nie spojrzałby w tamtą stronę ani nie zwróciłby na nią żaden uwagi, ale dzisiaj miał taki nastrój że będzie odpowiednio miły, cóż za nowość, i pomoże tej kobiecie choć jakoś nie miał na to ochoty, no cóż... Robił coś wbrew sobie, ale jakoś to przeżyje i zobaczy następny świt oraz jego zakończenie, chociaż miał taką nadzieje.
Chwilę się zastanowił co zrobić by jej trochę pomóc, no dobra, chciał ją zabrać gdzieś daleko i powiedzieć że nigdy więcej je nie uratuje ani nie będzie fatygował swego jakże cudownego zadka by do niej się zbliżyć, ale pierw ratunek. Zamknął na nieznaczną chwilę oczy i zmaterializował kosę. Chyba czas trochę obciąć tę dynię... W jego ręce kosa wyglądała na lekką, ale była ciężka dla osoby która ją nie przyzwała.
-Memento ad mortem... -powiedział do dyni, choć to nie miało najmniejszego sensu gadać do niej.
Przeciął od razu zielsko które to chciało go chwycić. Powoli podchodził do dyni, przy okazji ciągle tnąc jej "macki". Gdy już był w pobliżu, mógł ją już dosięgnąć swoją bronią, zrobił z niej jakąś papkę, gdyby miał ochotę wziąłby ją i zrobiłby z tego ciasto, lecz jakoś nie miał na to ochoty. Jego kosa zniknęła gdy tylko już było w miarę bezpiecznie.
Gdy dziewczyna spadła na ziemię chwycił ją i przewiesił przez ramię. Chwilę sobie ponucił pod nosem jakąś piosenkę, niezrozumiałą dla innych, oraz zaczął iść w kierunku dla niego tylko znanym. Ale na odchodnym dodał.:
-Nie jestem księciem na białym koniu więc na więcej nie licz. - to zdanie było chyba przeznaczone dla tej oto dziewczyny. *zt oboje*

Anonymous - 30 Lipiec 2012, 17:03

Chłopak słuchając się rady swojej towarzyszki, wycelował swój rewolwer w złote oczy czarnej dyni. Strzał był celny aczkolwiek niewiele zdziałał. Warzywo zaczęło się miotać, ale nie luzowało uścisku. Po kilku minutach kiwania się na różne strony, dynia z powrotem powróciła do pionu.
- Zapłacisz za to. - rzekło warzywo łapiąc Shadow'a za szyję i klatkę piersiową. Chłopak słyszał trzask łamanych żeber, jednak nie przejmował się tym za bardzo - miał większe problemy. Dziewczynie zaczynało brakować powietrza, więc powoli traciła przytomność, jakby tego było mało, młodzieniec także z trudem łapał płytkie oddechy. Wypuścił z rąk królika, a dynia przejęła jego rewolwer. Będąc już na skraju wytrzymałości, Shadow dostrzegł w oddali jakiegoś blondyna. Przybysz wyciągnął coś wyglądającego jak kosa... Chłopak już odpłynął z powodu braku powietrza.
Kap, kap. Młodzieniec poczuł, że coś mu kapie na twarz. Powoli otworzył oczy i zauważył, że znajduje się na ziemi, a po czarnej dyni pozostała tylko miazga. Zimne krople przelotnego deszczu muskały skórę chłopaka oraz przynosiły ukojenie na obolałym karku. Cóż się stało z Lisanną? Pewno blondyn ją zabrał, to dobrze. Królik gdzieś uciekł, a deszcz zamazał wszelkie ślady jego małych łapek, które jeszcze chwilę temu widniały na ziemi. Sam. Znowu sam. Ponownie został porzucony przez wszystkich towarzyszy i pozostawiony na jakimś, za przeproszeniem, zadupiu. Samotność to dla wielu osób chleb powszechni i Shadow zdecydowanie do tego typu istot należał, ale mimo wszystko miło było mieć towarzysza - czy to futerkowego czy nie. Młodzieniec nerwowo zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Było lusterko, jednak broni brak. Przez dłuższy czas chłopak siedział na ziemi i wzrokiem poszukiwał zaginionego pistoletu. Gdy wreszcie namierzył broń, boleśnie uświadomił sobie, iż musi się ruszyć. Powoli i niechętnie podniósł się z ziemi ignorując ból w żebrach. Szybkim ruchem podniósł broń z ziemi, po czym ruszył dalej tajemniczą ścieżką. Sam, ponownie.

[z/t]

Anonymous - 1 Listopad 2014, 23:44

Dla odmiany musiałam iść polować gdzie indziej. Nie można przecież czyhać na swoje ofiary tam gdzie zawsze. Przyzwyczają się , że to w tych miejscach bywam najczęściej i przestaną się pojawiać, a wtedy czym będę się żywić? Teraz pragnęłam krwi, byłam głodna i nienasycona. Na szczęście usłyszałam , że coś rusza się w pobliskich krzewach. Uznałam, że to dobry moment by zaatakować.
Skupiłam wszelkie swe zmysły na tym by upolować zdobycz. Nasłuchiwałam i obserwowałam niczym drapieżnik. Gdy tylko znów to "coś" się poruszyło , rzuciłam się w pogoń za zwierzakiem.
Nie musiałam długo gonić.. był dużo wolniejszy ode mnie, miał gwarancję przegranej od początku. Gdy tylko szyja zająca spoczywała w mych kłach i jeszcze się wiercił, wyjęłam go z warg i skręciłam mu kark. Na dźwięk "chrupkości kości" wzdrygnęłam się. Kiedy miałam pewność, że maleństwo nie żyje wbiłam swe zęby ponownie w jego ciało i przymknęłam oczy spijając z niego krew. Nie była tak dobra jak ludzka.. ale mogła być tym cholernym zamiennikiem. Sama czułam, że i oczy reagują. Powiększyły się źrenice i serce moje biło znacznie szybciej. Tętno również było przyspieszone. Cóż, nie dało się ukryć .. poczułam się nieco lepiej. Nie idealnie, ale jeszcze z pewnością dłużej wytrzymam bez ludzkiej krwi. Skończyłam spijać krew ze zwierzaka i rzuciłam go gdzieś w zarośla. Zlizywałam resztki krwi ze swoich bladych palców, które były nią ubrudzone. Mm..

Anonymous - 2 Listopad 2014, 15:08

Będąc na skraju lasu wyczuł dość dziwne zjawisko, woda przemieszczała się samoistnie z jednego miejsca, do drugiego, znajdującego się niewyobrażalnie blisko. W drodze dłuższej dedukcji doszedł do wniosku, że istnieją istoty, które czerpią przyjemność z picia krwi, więc ruszył w kierunku tego zdarzenia. Gdy był już dość blisko, zauważył to co tam się działo, a właściwie końcówkę zdarzenia. Mały wielkouch wylądował gdzieś w krzakach, a poczwara w człowieczej postaci wylizywała resztki krwi, pozostałe na jej delikatnych dłoniach.

Używajc telekinezy, podniósł truchło królika z zarośli, po czym cisnął je pod nogi sennej zjawy, zbliżając się co raz bliżej do niej. Przestawiał nogi w lini prostej, subtelnie i finezyjnie niczym lokaj, a kiedy był już w odległości około trzech metrów od dziewczyny spojrzał na nią z poirytowaniem spod maski. Sutanna szarpała się gwałtownie, popychana powiewami wiatru, który jako jedyny przerywał ciszę w tym jakby się mogło wydawać martwym zakątku świata.
-Nie wypiłaś wszystkiego...-powiedział z drwinami w głosie, przyglądając się od stóp do głów jej postaci, by móc dokładnie poznać postać, która stoi tuż przed nim.-Czemu nic sobą nie reprezentujesz durniu? Skoro jesteś skora zabrać życie, czemu nie możesz go godnie pożegnać?- warknął spoglądając raz na nią, raz na martwe zwierze. To normalne że każdego spotka taki los, że zwierzęta w dziczy zabijają się dla pożywienia, swojego miejsca czy zabawy, ale kiedy robi to człowiek... Może to odpowiednio zakończyć, w końcu to istoty ludzkie i ludzkopodobne, są tymi, którze mają wykształcone rozumienie moralności, to czyni ich lepszymi, czy gorszymi...? W mniemaniu Cedrika, każda, nawet najmniejsza śmierć zasługiwała na szacunek, chociaż wiadomo, jego światopogląd odstaje bardzo mocno od innych.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group