To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Cukierkowa Ulica - Gospoda 'Pod zawiniętym ogonem'

Malkoś - 27 Kwiecień 2018, 15:17

Dziewczyna zapewniła go, że jest to zwykłe wino. Nawet nie magicznie fermentowane, skąd więc taki sposób jego... Podania? Miał ochotę ją dokładniej wypytać ale uznał, że byłoby to niegrzeczne. Kiwnął więc delikatnie głową, dając jej tym samym znać, że przyjął to do wiadomości. Fakt że wypiła trochę tego wina, nie było dla niego niczym pewnym. Równie dobrze mogła mieć w ustach antidotum, albo mogła się uodpornić na składniki. Różne opcje przychodziły mu do głowy, jakbym w zwolnionym tempie mrugnal oczami, wziął tace z alkoholem i ruszył do wyjścia.
- Dziękuję, obejdzie się bez etykiety. - Wtem pojawiła się Ira. Nie dało się ukryć że wyglądem on i Margery byli bardzo do siebie zbliżeni. Jednak Margery była ubrana w granatową sukienkę i inne babskie ozdobniki, a on miał na sobie czerwienie i czernie. Wyszczerzył drapieżnie zęby, jakby się uśmiechając. Jego brwi natomiast pod zasłoną z grzywki, zbiegły się ze sobą. Wyglądał trochę jak drapieżnik który lada chwila wbije się zębami w posiłek. Jednak jak szybko się to pojawiło, tak szybko zniknęło. Skłonił się lekko w jej stronę.
Miał dosłownie chwilę by obmyslec co jej odpowiedzieć. Udać brata bliźniaka, zasłonić się iluzją czy wtajemniczyć ją w to.
- Jesteśmy z Margery ze sobą aż zbyt blisko. Owszem, ma być to swoisty żart na Krisie. Nie nawykliśmy do takiego traktowania rozmówców. A drobny... Żart raczej krzywdy mu nie wyrządzi. Zechcesz dać się w to wplątać? - przełożył tace na lewą rękę i podał jej prawe ramię.
- Ależ tak. To wyjątkowe wino z iście letnim bukietem smakowym. Ofiarowane przez tę młodą damę, specjalnie dla nas. - uśmiechnął się szarmancko i kiwnął głową w stronę blondynki. Jeśli Ira zgodziła się wziąć udział w tym małym przedstawieniu wyszedł razem z nią. Podeszli do stolika, położył tace z alkoholem w wolnym miejscu na stoliku i usiadł. Widział wyraźnie jak bardzo zacukrzony jest Kris. Było to zabawne i żałosne jednocześnie.

Ira - 28 Kwiecień 2018, 16:29

Uśmiechnęła się szeroko.
- Z przyjemnością. Może będę się zachowywać jakby nic się nie stało? Tak jakbyś był z nami od początku... Jakkolwiek się powinnam zwracać, bo pewnie nie Margery.
Chwilę przyglądała się jego ręce zanim skojarzyła o co mu chodzi. Nie pamiętała by ktoś ją prowadził kiedyś pod rękę, ale widziała takie rzeczy. Ostatecznie to nic takiego, czyż nie?
Poszła razem z nim do stolika przy, którym nadal był Kris.
- Patrz co mamy na zakończenie posiłku! - powiedziała wolną ręką wskazując na kielichy.
Piła kiedyś wino. Nie była fanką. Było...
Za łagodne. Za delikatne.
To może i całkiem ładnie choć dziwnie pachniało, ale po czymś takim spodziewała się delikatnego i subtelnego smaku - czegoś zupełnie nie w jej guście. Ira wolała mocne, ostre smaki. Gorące, palące i wielu nawet przyprawiające o łzy.
To znaczy takie rzeczy jak już jadła. Zdarzało jej się głównie przy okazjach towarzyskich, ale jak już coś jadła bądź piła to dlaczego by nie miało to być co jej w miarę smakuje?

Kris - 29 Kwiecień 2018, 00:06

Siedział przy stoliku, nie miał nawet sił wstać. Ilość cukru w jego organizmie przekraczała kilkukrotnie dawkę śmiertelną dla zwykłego człowieka. Czuł, że jeszcze trochę i zbliży się do wielkiego finału, coraz mniej panował nad swoim odruchem. Mógł wytrzymać sporo słodkiego, ale po takiej dawce zmuliło by nawet słonia. Cud jedyny, że Kris jeszcze w miarę starał się orientować, jednak mógł zgubić kilka faktów. Nie zdziwił go nawet fakt, że Ira podeszła w towarzystwie faceta, który niósł napoje. Nie wypadało wszak odmówić, chwycił kielich z winem i wychylił duszkiem, gdyż poczuł się mocno spragniony.
Dziękuję za ten cudowny napój, ta kwintesencja bukietu, coś niesamowite.. — przerwał swoje mówienie. Na tylnej ściance gardła zebrała mu się spora gula, która zamierzała ujrzeć światło dzienne. Czuł w nosie nieprzyjemny, jakby zgniły zapach, który dopełnił goryczy jego poniżenia. Z wnętrza jego brzucha usłyszeć można było bulgotanie, a następnie otworzył swoje usta, z których wyleciała cała słodycz. Uwalony swoimi wymiocinami, upadł bezwładnie na krzesło, z którego wstał uprzednio, gdy pił wino z kielicha. Jednym słowem, marność, żałość i totalne poniżenie. Od samej woni substancji, Kris jest na granicy zemdlenia, dzieli go wręcz kilka krótkich chwil, zanim przestanie postrzegać co się dzieje.

Malkoś - 7 Maj 2018, 20:26

- Zaiste, o coś takiego mi chodziło- uśmiechnął się do niej delikatnie. Zadowoliło go to, że Ira weszła z nim w ten głupi żart.
- Nazywam się Malcolm- mówiąc to delikatnie skłonił głowę w jej stronę. Jako Margery miał gdzieś te wszystkie maniery i formalności, ale jako on sam, musiał uważać. Poprowadził ją więc z powrotem do stolika. Jego chód był inny niż Margery. Bardziej posuwisty i lekki.
On sam nie przepadał za winem. Miał słabą głowę do alkoholu i nawet wino stanowiło dla niego nie lada wyzwanie. Z alkoholi wolał nalewki.
Dodatkowo to wino było podarunkiem o dziwnej zawartości. Nie wziął etykiety i teraz trochę żałował. Jednakże, jeśli to wino ma coś im wszystkim zrobić, to etykieta może być fałszywa.
Kris wyglądał tragicznie żałośnie. Widać było na pierwszy rzut oka że niezdrowo przeholował dopuszczalną dawkę cukru.
Łapczywie wypił wino. Zaczął coś mówić i nagle puścił pawia. Przez twarz Malcolma przebiegło obrzydzenie. Przez chwilę patrzał na Krisa jak na wstrętnego robaka którego najchętniej by zgniótł.
Jego mimika zmieniła się szybko. Na jego twarzy pojawiło się współczucie. Współczucie dla Krisa który sięgnął dna w oczach kapelusznika.
- No cóż. Widać obżarstwo i brak opamiętania zwali z nóg nawet najbardziej odpornego- rzucił z westchnieniem. Usiadł naprzeciwko Krisa i wypił kilka łyków wina. Prawdą się okazał jego smak. Wyjątkowo bogaty, wręcz eksplodujący w ustach.

Ira - 9 Maj 2018, 13:11

- No więc chodź Malcolmie. - powiedziała idąc z nim ku Krisowi.
Zauważyła, że poza wyglądem dość zauważalnie zmieniło się jego zachowanie i ruchy.
Kris nawet nie zareagował na zmianę jednej osoby.
Wino zaś wypił duszkiem i zaczął gadać jakieś bzdury o jego cudowności. Pijąc tak szybko pewnie nawet nie poczuł smaku.
I wtedy rzygnął. Obficie.
Nie oczekiwała po nim wiele, ale na pewno więcej niż to co sobą okazał. Patrząc na jego stan jakiekolwiek żarty nie miały większego sensu. Przyjrzała się swojemu plecakowi. Był czysty.
- Masz szczęście, bo byś to zlizywał. - powiedziała nie dbając czy sprawca zamieszania cokolwiek zrozumie.
- Początek tego urlopu to jakaś porażka. - powiedziała zarzucając plecak na ramiona. - Może przynajmniej znajdę coś apetycznego. To ja spadam, cześć.
Nic nie zamawiała więc nie miała nic do zapłacenia. Facetowi tu się raczej nic nie stanie więc nie czuła się zobowiązana by mu pomóc, a za niańkę nie będzie robić. Zaś Malcolm i Margery w jednej osobie mogli sobie robić co chcą. Tutaj już raczej nic ciekawego nie będzie.
A właśnie dla rozrywki tu przyjechała.

z/t



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group