Anonymous - 2 Kwiecień 2012, 17:17 Był wczesny wieczór, kiedy Louis udał się na poszukiwania. Zastanawiając się, gdzie też mógłby się udać, pierwszą myślą było – ogrody. A jedyne ogrody jakie znał, były to te nazwane imieniem pewnej księżniczki – Rozalii. Doprawdy urocze imię, tak więc nazwa ogrodów zachęcała. Po przybyciu na miejsce, swe kroki skierował ku tak samo uroczej, jak nazwa ogrodów, fontannie. Była okrągła, a po środku niej stał aniołek z dzbanem, z którego wylewała się woda. Że też, nawet o tej porze, coś takiego nadal „żyje”.
Cień uśmiechnął się do swoich myśli i wsadził dłonie w kieszenie obserwując lejącą się wodę, której chlupot zapewniał, że czas w tym miejscu, faktycznie jeszcze płynie. Bo poza nią wszystko zdawało się być w bezruchu. Niebo było co prawda zachmurzone, ale wiatru nie było czuć. Niestety oznaczało to też brak pięknego nieba z księżycem i gwiazdami, które oświetlałyby ziemię pod sobą i pozwalały cieszyć się tym, którzy przebywają na dworze. Dało się słyszeć ciche westchnięcie. Jednak jego właściciel zaraz przestał rozmyślać o barku pięknego nieba to podziwiana, bo w sumie, to nie było też takie złe. Poza tym nie po to tu przybył.
Począł się rozglądać po okolicy. Ale z żalem musiał stwierdzić, ze był tu chyba sam. Jednakże postanowił, ze postoi jeszcze trochę, poczeka. Grzechem byłoby tak szybkie opuszczenie tak pięknego miejsca.Anonymous - 2 Kwiecień 2012, 17:44 May jak zwykle o tej porze postanowiła się udać na spacer. W końcu nic jej nie poprawiało humoru jaki widok kwiatów w pewnym ogrodzie, który jak zawsze wyglądał pięknie. Po dłuższej chwili jej nogi stanęły w tym właśnie miejscu. Dziewczyna przyglądała się pięknu widokowi, rozkoszując się zapachem powietrza i kwiatów. Nie mogąc się opanować zerwała jeden z prawie nie rozwiniętych pąków i przystawiając go sobie do nosa powędrował dalej w stronę fontanny rozkoszując się jego słodkim zapachem. Po chwili znalazłam się w tym właśnie miejscu. Zahipnotyzowana zapachem kwiatu ułożyła się na murku dalej zaciągając się wonią rośliny Dziewczyna nawet nie zdołała zauważyć iż w tym miejscu ni jest sama.Anonymous - 2 Kwiecień 2012, 18:08 Dobrą decyzją okazało się zostanie w tym miejscu dłużej. Tak jak sadził, wkrótce ktoś się pojawił. Jednak sytuacja, której mógł być świadkiem była dość dziwna. Osobą, która również przyszła w ten wieczór do fontanny w Ogrodach Rozalii, była kobietą. Nie zaprzeczajmy, że ładną, w dodatku ubrana w dość.. wyzywający sposób, co oznaczało, że jej piękne, smukłe ciało, było odsłonięte. Kobieta przyszła trzymając w dłoni pączek nierozwiniętego jeszcze kwiatu. Pochłonięta delektowaniem się jego zapachem, podeszła do fontanny i położyła się na jej murku, zupełnie nie zwracając uwagi na Louisa. Czyżby była tak zajęta, że nie zwróciła na niego uwagi? A może było to celowe? Mniejsza z tym, i tak było to bez znaczenia. Ważniejsze było natomiast to, iż kobieta się pojawiła, jako potencjalna… ofiara. Za cel postawił wiec sobie teraz poznanie osobowości nieznajomej i podjęcie decyzji. W końcu cień dbał o siebie i nie wybierał pierwszej lepszej osoby. Żeby nie mówić „dawcy”.
Z uśmiechem podszedł cicho do nieznajomej i usiadł obok niej na murku.
- Co to za kwiat, że jego zapach, tak Cię pochłania? – spytał.Anonymous - 3 Kwiecień 2012, 12:50 Dziewczyna zatracając się w zapachu kwiatu nie zwracała uwagi na otaczający ją świat. Była tym tak pochłonięta, ze nawet przez myśl nie przeszło jej to iż może znajdować się w tym miejscu sama. Zazwyczaj kiedy przychodziła w to miejsce wcześniej spacerując po tutejszych ogrodach nie spotykała na swojej drodze nikogo. Przekonana, więc może i po części był, że to miejsce po raz kolejny będzie puste, a ona w samotności będzie mogła podziwiać jego uroki zanurzając się w słodkich rozmyślaniach. May jednak tym razem całkowicie się pomyliła tym razem, gdyż do jej uszu dobiegł dziwny męski głos. Nie znała go, a że wyrwał ją on z błogiego delektowania się zapachem kwiatu, odrobinę się przestraszyła. Drygnęła wystraszona, jej skrzydła nerwowo drgnęły, a jej ciało szybko powstało spoglądając w stronę nieznajomego. Czerwone oczy dziewczyny zmierzyły chłopka, który jak na jej mniemanie miał w swoim wizerunku za dużo szarości. Nie lubiła ona bowiem tego koloru, gdyż zawsze kojarzył się on jej ze smutkiem.
Po chwili dziewczyna uśmiechnęła się stronę mężczyzny.
- A czy to ważne jak się nazywa - odpowiedziała, zastanawiając czemu jej towarzysz zakradł się w jej stronę zamiast zwyczajnie podejść i zagadać. Nie roztrząsała jednak teraz tego zbytnio.Anonymous - 4 Kwiecień 2012, 15:47 Spodziewał się takiej reakcji. W końcu, już wcześniej zdawała się nie zwracać zbytniej uwagi na otoczenie, tak jakby je dobrze znała. Nic wiec dziwnego, że gdy pojawiła się niespodziewana nowość - nagle, bez uprzedzenia - dziewczyna wystraszyła się.
Odsunął się delikatnie w bok, gdy błękitno słowa poderwała się nagle na nogi. Ale potem opanowała się, zapewne stwierdzając, iż w danym momencie nic jej nie zagraża. Mogła patrzeć na jego twarz, z ustami rozciągniętymi w uśmiechu. Ten można było porównywać z emocjami, takimi jak sympatia ale i lekka pobłażliwość. Bardzo stały bywalec ust cienia. Dopiero, teraz, gdy stała, przyjrzał się jej niezwykłym skrzydłom. Wydawały się być oddzielnymi organizmami, zdawały się żyć własnym życiem, pasożytując na ciele dziewczyny. Były wielkie i fascynujące. Różniły się od siebie jak woda i ogień. Jedno było białe, drugie w kolorze ciemnej zieleni. Białe było łagodne, piękne. Zielone też nie było piękna pozbawione, jednak było w nim również coś bardziej niepokojącego. A jaka była sama ona? Posiadaczka tych niezwykłych skrzydeł?
Słysząc jej słowa skinął głową.
- Masz rację. - przyznał. - Imiona nie są ważne, ważniejsza jest... głębia. - zrobił krótką przerwę, po czym wstał i ukłonił się lekko przed nieznajomą. - Jednakże grzeczność wymaga przedstawienia się. Czy to imieniem, prawdziwym lub nie. Ja witam Cię jako Louis, inconnue.
Wyprostował się i spojrzał jej w oczy. Były czerwone, żywe... W przeciwieństwie do jego.Anonymous - 4 Kwiecień 2012, 16:13 May zauważyła, że gdy się wystraszała chłopak lekko się do niej odsunął. Nie chciał by ten pomyślał, że jest jakąś dziewczyną, która na wszystko reaguje strachem Szybko jednak się opanowała. Patrzyła na całą twarz chłopaka, a jej uwagę przykuły jego usta. Przez dłuższą chwilkę wpatrywał się w nie widząc jak gdyby w nich uśmiech jakiegoś zabójcy albo mordercy. Po chwili jednak to wrażenie minęło. By o tym zapomnieć dziewczyna jeszcze raz pochłonęła słodki zapach kwiatu swoim nosem. Widziała kątem oka jak mężczyzna przygląda się jej skrzydłom. Zaprezentowała by mu je w pełnej krasie rozkładając jej ale nie chciała się nimi przechwalać. W końcu była z nich dumna. Nie każdy mógł się pochwalić dwoma takimi skrzydłami jakie ona posiadała. Wtedy to zdawało się jej, że usłyszała głos jednego z nich.
– Uważaj, on może być niebezpieczny. – odezwał się Necro
May jednak zbytnio nie przejęła się radą skrzydła. Po chwili do jej uszu dotarły słowa chłopak. Na przyznanie jej racji jej głowa jedynie pokiwała. Kiedy ten wstał ona również podniosła się, a jej ogon spadł na ziemię.
– May Maru – przedstawiał się ciepło spoglądając w oczy chłopaka.Anonymous - 4 Kwiecień 2012, 18:47 Jego uśmiech pogłębił się na chwilę, jednak było w nim więcej sympatii. Podejrzewał, iż może nie poznać imienia dziewczyny. Ale ta najwidoczniej nie miała problemu z tym, by mu go nie zdradzać. To dobrze.
- May... - powtórzył. - Proste, ale ładne imię.
Odkąd jego uwagę przykuły skrzydła, spoglądał na nie od czasu do czasu nieufnie. Mogły mu przeszkodzić. Bo, choć wydawały się być oddzielnymi organizmami, to przecież należały do May. Jeśli nie były całkowicie zależne od niej, to czy na przykład. nie mogłyby czuwać, gdy ta śpi? To by było strasznie niewygodne.
Przeszedł kawałek naokoło fontanny, udając, że przypatruje się lejącej z dzbana wodzie. W rzeczywistości jego myśli były skupione na czymś zupełnie innym. Zatrzymał się kilka kroków od May, po czym znów zwrócił się w jej stronę.
- Masz niezwykłe skrzydła.
Jego słowa rozbrzmiały w ogrodzie, w którym oprócz głosów rozmawiających słychać było jedynie cichy szum wiatru, który powoli zaczynał przybierać na sile. Jeśli tak dalej pójdzie pogoda ulegnie pogorszeniu. Może księżyc się odsłoni, ale będzie nieprzyjemnie.Anonymous - 4 Kwiecień 2012, 19:17 May uważnie przyglądała się nieznajomemu. Jednak gdy ten uśmiechnął dziewczyna na chwilę straciła czujność.
– Dziękuje -ukłoniła się Louisowi w podzięce za miłe słowa. Na jej buzi pojawił się słodki uśmiech, a policzki odrobinę się zarumieniły.
Jej oczy po chwili powędrował na chłopak i o co robił. Zdawało jej się, że ten przypatruje się fontannie, więc i jej oczy powędrowały w tym kierunku. Czerwone oczy patrzyły na dzban, z którego wylewała się woda. Przyjrzała mu się bliżej nie zauważając prawdziwych intencji mężczyzny. Dopiero jego słowa oderwały jej uwagę od wylewającej się z naczynia wody.
– Czemu tak uważasz? – spojrzała mu w oczy.
Poczuła jak wiatr mocniej zawiał i nie mogąc się oprzeć podmuchowi rozłożyła skrzydła. Wiatr przeczesał błękitne pióra, a skóra na drugim ze skrzydeł jedynie jak żagiel się wygięła.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 09:14 Włożył dłonie w kieszenie spodni i przekręcił głowę na bok. May potrafiła być urocza. Cudownie. Im bardziej podobała się Louisowi, tym lepiej dla niego. Gorzej będzie jedynie, jeśli przypuszczenia co do skrzydeł okażą się słuszne.
Stał chwilę z głową zadartą na odsłaniający się księżyc. Wiatr wiał coraz mocniej i białe włosy cienia zasłaniały mu oczy, które przymknął, osłaniając przed niemiłymi ukłuciami końcówek włosów. Delektował się, w tej chwili jeszcze przyjemnym, wiatrem owiewającym jego ciało.
Słysząc jej słowa roześmiał się i na chwilę opuścił głowę. Mógł zobaczyć teraz skrzydła w pełnej krasie.
- Czy to nie oczywiste? Nie każdy posiada tak piękne skrzydła. W dodatku... zdające się... żyć własnym życiem. - ostatnie słowa wymówił ostrożnie, z namysłem, znowu przyklejając wzrok do skrzydeł.
Potem uśmiechnął się do siebie samego i przeniósł wzrok tak, że teraz oczy obojga - czarne i czerwone - spotkały się.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 09:43 Wiat wiał wzmagając się ale May to nie przeszkadzała. Wręcz przeciwnie lubiła czuć wiat na swojej skórze i pomiędzy piórkami Może miała coś z ptaka, która rozkładały swoje skrzydła by wyczuć kierunek wiatru, z którego on wieje, a następnie zerwać się do lotu.
Po chwili May podniosła swoją głowę czując, że robi jej się trochę za zimno. No cóż dziewczyna była skąpo ubrana. Złożyła, więc skrzydła i szczelnie się nimi opatuliła. Wróciła zaraz i do patrzenie chłopakowi w oczy. Teraz to dopiero zauważyła, że posiada on białe rzęsy i że wokół jego oczu są dziwne cienie.
– Nie wyspałeś się chyba ostatnio – mruknęła.
Usłyszała jak na jej pytanie chłopak śmieje się. Odrobinę ją o zdenerwowało lecz kolejne miłe słowo spowodowało, że w podzięce za nie skinęła mu głową.
– Czemu uważasz, że żyją własnym życiem? Są częścią mnie. – z jej ust uleciał miły ton. May przyciągnęła swój ogon bliżej siebie na wszelki wypadek. Zaniepokoiło ją to, że chłopak tak zainteresował się jej skrzydłami ale chyba tego, że posiada jaszczurzy ogon nie zdołał zauważyć. Przygotowała, go więc na wszelki wypadek.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 10:39 Przez chwilę jeszcze w milczeniu patrzył w jej płomieniste oczy, póki nie usłyszał odpowiedzi na swoje słowa.
Uśmiechnął się szybko i ukłonił.
- Oczywiście. - powiedział przepraszająco i nic już więcej nie dodał.
Musiał być ostrożniejszy, panować nad swoimi słowami, inaczej wszystko mogło runąć, a przecież zapowiadało się tak obiecująco. Oczywiście, w razie czego mógł użyć swojej mocy, jednak tego dnia wolał sprawy załatwiać czysto i łagodnie. Miał nadzieję, że się uda. Nie miał wcale ochoty użerać się z May. Podobała mu się, więc oczekiwał, że nie będzie mu utrudniać planów.
Komentarz na temat niewyspania zignorował. Przyzwyczaił się już, że patrzono dziwnie na jego oczy i komentowano je w podobny sposób. Choć większość brała szare cienie wokół oczu za specjalnie nałożony makijaż, to i tak niektórzy musieli je jeszcze skomentować. Sam Louis przyzwyczaił się do szarości, która go spowijała. Przebywając z nią tak długo była czymś normalnym, pokochał ją wręcz. Mimo to, wiedział, że nie każdemu się to podobało.
Co do jaszczurzego ogona błękitnowłosej... Cień już wcześniej zauważył coś zwisającego z murku, co z pewnością było ogonem, jednak nie zwrócił na to szczególnie uwagi. I pewnie to był jego błąd. Jeśli dziewczyna okaże się mieć silną wolę, dużą wytrzymałość i szybkość, to będzie mogła mu zagrozić. A tego nie chciał. Czy nie lepiej było po prostu wszystko załatwić bez używania jakiejkolwiek przemocy? Czy nie lepiej było każdą sprawę załatwiać bardziej łagodnie... pokojowo?Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 11:13 – Spokojnie – zaśmiała się.
Jej głowa powędrowała w górę w stronę świecącego Księżyca. May wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę zastanawiając się jaki piękny jest. Jednak nagle zrobiła się śpiąco. Ziewnęła zakrywając dłonią usta. Nie chciała w końcu zachowywać się jak niewychowana osoba. Jej ogon rozluźnił się i spadł cicho na ziemię. Oczy dziewczyny znowu powędrowały na te chłopaka. Jednak w tych jej było widać osłabienie i senność, w końcu były one lekko przymknięte.
– Śliczna noc, prawda? – zaczęła mówić chcąc zwalczyć senność, w końcu nie wypadało zasypiać w obecności gościa.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 11:56 Czarne oczy powędrowały z powrotem na księżyc. Oczywiście dziewczyna miała rację. Noc była piękna. Każda noc jest piękna, bez względu na to, jak akurat wygląda. Zawsze niesie ze sobą to samo, choć przybiera to różne formy. Kiedy noc zapada wszystko cichnie, wyłaniają się istoty nocy. Niebo przybiera ciemne kolory i pozwala swym dzieciom żyć. Czaruje swym pięknem.
Ciche ziewnięcie nie umknęło uwadze cienia, który zerknął katem oka na dziewczynę. Ucieszył się, że stała się śpiąca. W końcu jest noc i tak urocze dziewczyny powinny spać, by w dzień mieć siłę czarować i żyć pełnią, prawda? Kiedy na niebie wisi księżyc uwielbiał patrzeć na śpiących... Tak... kochał ich.
- Prawda. - odpowiedział. - Noce są wspaniałe...
Wszystko zdawało się pomagać mu osiągnąć cel. Tak jakby sama May, znając jego cel poddawała się mu. Ale nie mógł wykluczyć innej możliwości. Tak naprawdę sen był prawdopodobnie po prostu przypomnieniem o zmęczeniu i jego braku. Louisowi to jak najbardziej odpowiadało. Wiedział, że musi być ostrożny, ale jednocześnie powoli zaczął działać.
Zachował milczenie pozwalając, by dziewczynę ogarniała coraz to większa senność. Jednocześnie zbliżył się do niej, niby to kontynuując mały spacerek. Wiedział, iż raczej nie pozwoli sobie na uśnięcie w takim miejscu, dlatego będzie chciał pewnie skierować się do jakiegoś mieszkania, hotelu... Gdziekolwiek, gdzie mogła pójść spać. Począł ukierunkowywać jej myśli, by skupiały się właśnie na tym. Na śnie.
Sen... Tak bardzo chce Ci się spać.
Patrząc na dziewczynę, wbijał jej do głowy tą myśl, mając nadzieję, że nie posiada żadnej osłony na tego typu ataki umysłu. Jeśli nie posiadała to prawdopodobnie myślała teraz tylko o tym jak bardzo chce jej się spać. Może położy się na chwilę gdzieś tutaj. Może usiądzie i uśnie... Najwyżej sam się tym zajmie. Mogła też udać się w drogę powrotna z ogrodu, a wtedy podąży za nią. Mógł jeszcze zaoferować jej, że odprowadzi May. Póki co jednak musiał upewnić się co do tego, co zamierza uczynić.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 12:28 May przyglądał się nocy z coraz o większym zafascynowaniem. Jednak to sprawiało iż stawała się coraz to bardziej śpiąca, a w dodatku chłopka nie odpowiadał. W pewnym momencie oczy May same się zamknęły, a ciało dziewczyny lekko zachwiało.
– Nie śpi! – usłyszała donośny głos Necro i od razu się przebudziła.
Spoglądała dalej na księżyc i poczuła, ze strasznie che jej się spać. Ogólnie tylko to teraz miała w głowie. Jednak nie zamierzała teraz zasypiać. W końcu miała obok siebie osobę, z którą wolała by ten czas spędzić na rozmowie.
– Wiesz co z góry Księżyc z cała pewnością ładniej wygląda.[b] – uśmiechnęła się do niego. Rozłożyła skrzydła prezentując je po raz kolejny. Uśmiechnęła się do nieznajomego, a jej oczy poczęły poszukiwać jakiegoś wyżej położonego miejsca. W końcu natknęły się na jedno z najwyższych drzew. May zamachała kilka razy skrzydłami i uniosła się nad ziemia i po chwili wylądowała na gałęzi. Położyła się na drewnie podpierając dłońmi głowę i spojrzała w niebo. W razie czegoś zawinęła jeszcze wokół gałęzi swój zieloniutki ogonek. Chociaż oczy May podziwiały piękny blask jedynego satelity ziemi oraz towarzyszące mu gwiazdy w głowie ciągle miała jedną myśl. By położyć się spać i zasnąć. Nie powinno, wiec nikogo dziwić, że jej oczy powoli zaczynały raz za razem się zamykać, a jej białe skrzydło niczym poduszka ułożyło się pod jej głową. I w tedy to naprawdę dziewczyna zasnęła.
[b]– Nie śpi! – krzyknął ponownie Necro. Budząc ją
– Daj jej odpocząć– odezwało się drugie skrzydło.
I w taki o to sposób wniknęła z tego niezła kłótnia, która nie pozwalała May zasnąć.Anonymous - 5 Kwiecień 2012, 16:08 - Merde…- westchnął cicho cień, widząc co robi May.
Wszystko szło tak dobrze, ale o tym nie pomyślał. Dziewczyna była sprytna. Skoro chciało jej się spać, ale nie miała siły wracać do domu, czy hotelu, to mogła zostać tutaj. Tak też najwidoczniej postanowiła. Jednak nie było to bezmyślne postanowienie. Ubezpieczyła się, wykorzystując swoje skrzydła. Wzleciała na pobliskie drzewo i położyła na jednej z gałęzi. Tam zmożona snem, być może mu się podda. Tyle, że tym razem Louis nie był już tak szczęśliwy. Drzewo było jednym z najwyższych, a on nie potrafił latać, czy cos w tym stylu. A co to oznaczało? Ze nie będzie mógł się dostać do dziewczyny… Wcale mu się to nie podobało. Głód z każdą chwilą był silniejszy, a on w pewnym momencie po prostu straci cierpliwość do gierek. Mimo to zachował kamienną twarz, uspokoił się.
- Z pewnością z wysokości wygląda o wiele lepiej. Ja jednak nie mam skrzydeł jak ty, a rozmowa na taka odległość może być trudna. – powiedział głośno, tak by go usłyszała.
Miał nadzieję, że uda jej się jakoś sprawić, by zeszła na dół. Jeśli nie to pewnie, po jakimś czasie cała sytuacja może się zmienić, a do tego póki co nie chciał dopuścić.