To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Miasto - Centrum handlowe "Wykopek"

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 15:10

Zapasy jedzenia zaczęły się kurczyć, co oznaczało wypad do sklepu. Normalnie wyskoczyłabym do spożywczaka na rogu, ale chciałam jeszcze kupić swoje gitarowe pisemko i film, który polecał mi perkusista.
Z powodu następującego, iż bolała mnie trochę ręka, odpuściłam sobie dzisiaj kulę i założyłam protezę. Trochę kulałam, nie byłam do niej przyzwyczajona.
Najpierw udałam się po film i pismo. W drodze do marketu doszłam do wniosku, że średnio opłaca mi się utaj robić wielkie zakupy i taszczyć to do domu, więc udałam się prosto do wyjścia. Potem jednak przypomniało mi się, że miałam jeszcze wejść do muzycznego. Przydałoby się wymienić struny. No i znów zgubiłam kostki. Trzeba by kupić jakieś pudełeczko.
Po zakupach w muzycznym jak zwykle zostałam tam trochę dłużej, żeby pograć sobie na wielkich lampowych piecach i naprawdę zabójczo drogich gitarach. Moja nie była zła, ale jednak nie umywała się do Gibsonów czy Fenderów, tak samo jak mój piec.

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 21:03

Brit sama nie wiedziała, dlaczego udała się akurat tutaj. Wbrew temu, że nie powinna włóczyć się po zatłoczonych miejscach - ze względu na jej specyficzny wygląd, a także stwory, które jej towarzyły, ona musiała wybrać centrum handlowe, pełne ludzi kupujących wiele rzeczy. Trudno, czasu nie cofnie.
Nie wiadomo też dlaczego, udała się do sklepu muzycznego. Chyba dzisiaj naprawdę padło jej na mózg. W każdym razie zaraz po wejściu i rozglądnięciu się, zauważyła osobę, którą trudno przeoczyć, była dość charakterystyczna. Natychmiast do niej podeszła i uśmiechnęła się.
-Cześć.-Przywitała się ze swoją starą znajomą.

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 21:11

Akurat odpięłam gitarę od pieca i oddałam ją sprzedawcy i już chciałam brać kolejna, gdy ktoś się przywitał. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Bren! -krzyknęłam i rzuciłam się jej na szyję. -Jezu, jak myśmy się dawno nie widziały! -kilka lat będzie. Strasznie się zmieniła. Wyładniała.
-Co tam u Ciebie? -przez chwilę miałam ochotę podrapać ją za uchem, ale było to tak niedorzeczne, że się powstrzymałam. Sprzedawca i tak patrzył się na nas dość... zaskoczony. Ona z kocimi uszami i ogonem, ja bez nogi.
W ogóle nie wiem, dlaczego przestałyśmy się spotkać. Ale jak zaczęłam się nad tym zastanawiać, to chyba moja wina. Zaczęłam grać w zespole, chodzić na imprezy, pić, palić... Trochę mi się głupio zrobiło. Nie byłyśmy może nie wiadomo jakimi wielkimi przyjaciółkami na śmierć i życie, ale w szpitalu leżałyśmy same na oddziale, więc sporo rozmawiałyśmy i w ogóle.

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 18:06

Zaśmiała się, przytrzymując przyjaciółkę. Stwierdziła, że prawie nic się nie zmieniła. No, oprócz tego, że wyrosła. Ale to było przecież oczywiste i pewnie by jej tak nie zdziwiło, gdyby nie to, że w ogóle nie spodziewała się, że spotka ją tutaj, w tym sklepie. Prawdopodobnie to los zmusił je do spotkania i to był cel jej obecności właśnie w tym miejscu.
-Ogólnie dobrze. Wyobraź sobie, że niedawno spotkałam dziewczynę, która prawie na pewno jest moją siostrą. W sensie to bardzo możliwe. Obie byłyśmy tym strasznie zaskoczone i jednocześnie poczułyśmy się odrobinę głupio podczas naszego spotkania, bo mamy tyle do nadrobienia, a i tak nigdy nie będzie tak samo, jak pośród innego losowego rodzeństwa.-Powiedziała, uśmiechając się do siebie. Mimo pewnych niedogodności jej spotkanie z siostrą przebiegło nawet ciekawie. Te zagadki były naprawdę zabawne. Cóż, z pewnością kiedyś to powtórzą. I poznają się jeszcze lepiej. Muszą.
Pewnie zanik ich kontaktów był winą obydwóch. Bikko była zajęta swoimi koncertami, a Brenna coraz rzadziej bywała w Świecie Ludzi, skupiając się na życiu w Krainie Luster. Wydawała jej się ona ciekawsza, a poza tym czuła się w niej bezpieczniej, pośród osób takich, jak ona. Wierzyła, że jej przyjaciółka też dobrze by się tam poczuła. Nagle to głowy wpadł jej świetny pomysł...
-Byłaś kiedyś w Krainie Luster?-Spytała ciekawie zupełnie nie zwracając uwagi na zdziwienie sprzedawcy. Niech słucha, może się czegoś nauczy.

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 18:19

Same dobre wieści.
-Dobrze to słyszeć. -również się uśmiechnęłam. Co prawda wspomnienie o rodzeństwie od razu przypomniało mi o moim zmarłym bracie - Fabio, ale nie posmutniałam. Udało mi się pogodzić z jego stratą. No i nadal się widywaliśmy. Chociaż ostatnio rzadziej, mogłabym go odwiedzić. W przenośni oczywiście.
-Nie, niestety. -zmarkotniałam, bo zawsze bardzo chciałam się tam udać. Naprawdę sporo słyszałam o tym drugim świecie i wydawał się nadzwyczaj interesujący. Ale po pierwsze nie za bardzo wiedziałam, jak się tam dostać, a po drugie trochę bym się bała iść sama. Jeszcze by mi się nie udało wrócić.
Ale czemu Bren o to pyta? Spojrzałam na nią z ukosa.
-Nie mów, że wiesz, jak się tam dostać. -nie mogłam ukryć ekscytacji. Być może pytała od tak, chociaż wątpiłam. Była pełnoprawnym dachowcem, to była jej ojczyzna. Ja byłam dachowcem tylko i wyłącznie dzięki matce. Ojciec był człowiekiem, więc nie byłam czystej krwi. Stąd brak kocich atrybutów. Co prawda zawsze wydawały mi się dość kłopotliwe, musiałabym robić dziury na ogon w majtkach i spodniach...
Mama kilka razy chciała mnie zabrać do krainy czarów na wakacje albo chociaż wycieczkę, ale ojciec nigdy się na to nie zgodził. Nie wiem, może kiedyś tam byłam, ale po prostu nie pamiętałam? Może w ogóle się tam urodziłam?

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 19:47

No tak, Brenna zapomniała, że brat Bikko zginął w wypadku, w którym ta straciła nogę. Niestety, zorientowała się za późno. Gdyby nie to, pewnie by o tym nie mówiła. To było przykre, że podczas gdy ona cieszyła się poznaniem siostry, Bikko musiała sobie radzić całkiem sama. A przynajmniej tak jej się wydawało.
No nie, jak można było nie odwiedzić nigdy Krainy Luster? Przecież można było spokojnie powiedzieć, że była ona ostoją dla wszystkich istot nienormalnych, czyli również dla Bikko, jako że zaliczała się do Dachowców. Poza tym miło było spędzać czas wśród podobnych do siebie osób, nie być wyśmiewanym za to, jakim się jest. Tam żyło się bez tych zdziwionych spojrzeń, pewne rzeczy były też łatwiejsze. Nikt nie musiał się martwić, że ktoś zobaczy jego bestie albo dojrzy, jak używa mocy. Tam to wszystko było naturalne.
-Owszem, wiem. I nawet chyba odbywa się tam bal. Mam pomysł, chodźmy na ten bal. Tylko najpierw do sklepu po sukienkę!-Zarządziła, po czym wyciągnęła Bikko ze sklepu muzycznego. Eques i Innocenza pobiegli za nią. Udała się do najbliższego dość taniego sklepu z ubraniami i przeszła do miejsca, w którym były sukienki. Zaczęła szukać, po czym wyciągnęła dwie. Jedna była prosta i czarna z rękawami i dekoltem, do połowy uda, a druga biała bez ramiączek do kolan z wstążką pod biustem. Podała Bikko tę pierwszą.
-Podoba ci się?-Spytała.

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 20:06

Nie mogłam ukryć ekscytacji. Wręcz podskoczyłam. Wreszcie mam okazję udać się do krainy czarów! Lub jak mawiała mama, na drugą stronę lustra.
-Bal? -spytałam, jakby wyrwana z zamyślenia. Średnio mi się to uśmiechało, ale w sumie... może będą fajni chłopcy? Albo fajne laski? No i jest okazja trochę pobyć z Bren. Tylko sukienka? Nie lubiłam sukienek. W ogóle nie lubiłam się odstawiać, a już zwłaszcza w typowo damskie ciuchy. Kolczyki, wymyślne naszyjniki, suknie, drogie fryzury... nawet malowanie paznokci, to zdecydowanie nie moja bajka. Nie zdążyłam jednak zaprotestować, jak Bren złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę sklepu z ciuchami. Dopiero teraz zauważyłam, że nie była sama, a z małym wilkiem(?) i... jednorożcem? Bez jaj! Znaczy, okej, fakt, że jednak istnieją jakoś mnie mocno nie stratował. Bren miała kocie uszy a ja potrafiłam rozmawiać ze zmarłymi i poruszać przedmioty siłą woli. Ale żeby wpaść z takim do centrum handlowego? To by było przegięcie nawet, gdyby to był zwykły koń.
Kiedy Bren zniknęła między wieszakami, poświęciłam chwilę, żeby się zapoznać z jej małym zwierzyńcem. Dałam im powąchać swoją dłoń, trochę je pogłaskałam. Nie miałam doświadczenia z tak... egzotycznymi zwierzętami.
-Hmm... -spojrzałam na sukienki, które przyniosła półkotka. Jedną od razu wcisnęła mi w ręce. Przyłożyłam ją do siebie i podeszłam do lustra.
-Nie jest źle, ale wolałabym coś bez rękawów. -ta druga bardziej mi się podobała, ale nie byłaby zbyt dobrym wyborem. Błam strasznie chuda, a ona nie miała nawet ramiączek. Zaraz by ze mnie spadła. No i zdecydowanie była przeznaczona dla dziewczyn z większym biustem, ja go prawie nie miałam. Zwykle mi to nie przeszkadzało, bo nie chodziłam na takie imprezy.

Anonymous - 4 Czerwiec 2012, 20:18

Dla Brenny nie było niczym dziwnym wejście do centrum handlowego z Equesem. Owszem, wszyscy spoglądali na nią ze zdziwieniem, ale zawsze tak było, ilekroć odwiedziała Świat Ludzi, więc zdążyła się już przyzwyczaić. Jednocześnie nie chciała zostawiać jednorożca samego, bo nie wiedziała, co jeszcze by zrobił. Inną sprawą było to, że Brit nie miała zbytnio gdzie mieszkać. Sypiała tam, gdzie akurat jej się udało, najczęściej jako kot. No ale cóż, takie było jej życie. Nawet jej to pasowało.
Eques nieufnie łypnął na Bikko, zanim ją powąchał. To był już duży postęp, ale pogłaskać się nie dał. Co innego Innocenza, która zaczęła się łasić. Ale kiedy tylko Brit się pojawiła, przestała. Kotka od razu zauważyła, że chyba trzeba będzie poszukać innej kreacji, a jej wypowiedź tylko to potwierdziła. Tak więc Brenna znów udała się do odpowiednich wieszaków i przeszukała je. Po chwili wróciła z czerwoną na ramiączkach.
-A co myślisz o tej?-Spytała z uśmiechem, podając ubranie Bikko. Jednocześnie uspokoiła Equesa głaskając go. Ona już wybrała sukienkę, weźmie tą białą.

Anonymous - 4 Czerwiec 2012, 20:31

Spodobał mi się ten mały futrzak. Niespecjalnie lubiłam konie, ale psy to zupełnie inna bajka. Chociaż i tak na pierwszym miejscu były koty egzequo z różnego rodzaju jaszczurkami, wężami i tego typu zwierzakami.
Jak już wcześniej wspomniałam, nie przepadałam za sukienkami, ale kiedy zobaczyłam tą czerwoną... Trudno było powiedzieć, że zmieniłam zdanie, ale na pewno uznałam, że raz na jakiś czas mogę wyglądać jak młoda kobieta wyglądać powinna. A nie - koszulka na ramiączkach, wojskowa kurtka, jeansy i trampki tak stare i brudne, że zdawały się wołać o śmietnik.
-Zaraz wracam. -wzięłam sukienkę i ruszyłam w stronę przebieralni, prawie się potykając po drodze. Przeklęta proteza, z kula byłam zdecydowanie lepiej obyta.
Po kilku minutach wyszłam z przebieralni. Sukienka leżała świetnie, aż sama byłam zdziwiona, jak dobrze się w niej czułam. Przejrzałam się w lustrze, obracając się. A potem spojrzałam w dół.
-Hm... -mruknęłam. -Przydałyby się też nowe buty... -jak już się odstawiać, to porządnie, a nie. Przecież nie pójdę na bal w takich buciorach. Gdyby chociaż były czyste... Swoją sztuczną nogę też mogłabym chociaż przetrzeć szmatką, bo zebrała sporo kurzu spod łózka, gdzie spędzała większość czasu.
Zaczęłam w myślach liczyć, ile w ogóle mam pieniędzy. Do końca miesiąca jeszcze trochę. Co prawda rzadko kupowałam ciuchy, więc zawsze zostawało mi kilka stów pod koniec miesiąca. Spojrzałam na metkę i odetchnęłam z ulgą. Nie było aż tak źle, spodziewałam się o wiele wyższej kwoty.
-Dobra, biorę. -uśmiechnęłam się szeroko do Bren.

Anonymous - 6 Czerwiec 2012, 19:56

Brenna poczekała, aż Bikko się przebierze. Swoją drogą była ciekawa, jak będzie wyglądać. Jak zaczęła nad tym myśleć, to stwierdziła, że kotka będzie mogła czuć się w tym trochę nieswojo. W końcu namiętnie nosiła ciuchy typowo męskie. A tu nagle taka odmiana! Która dobrze by jej zrobiła, jeśli Brenna miała być szczera. Ot, taka jej opinia, a co.
Gdy zobaczyła, jak świetnie wygląda jej przyjaciółka, na jej usta wpłynął szeroki uśmiech. Na wzmiankę o butach skinęła głową. To był dobry pomysł, jej też przydałaby się nowa para. Nie miała nic, co pasowałoby do tej sukienki. Swoją drogą była pewna, że będzie pasować, nawet nie przymierzając. Widziała to, a jej oko nigdy się nie myliło w tych sprawach.
Kiedy Bikko się zdecydowała, Brit z radością zaciągnęła ją do kasy. Po zapłaceniu pobiegła do najbliższego sklepu obuwniczego, gdzie zaprowadziła koleżankę do regałów ze szpilkami. Sama zaczęła je oglądać, aż wreszcie wybrała jedne. Zwykłe białe na dziesięcio centymetrowym obcasie. Co to dla niej! Zaraz też wyniuchała buty dla koleżanki. Były wręcz takie same, różniły się jedynie kolorem.
-Co powiesz na te?-Spytała.

Anonymous - 6 Czerwiec 2012, 20:14

Chyba wyglądałam naprawdę nieźle, uśmiech Bren zdawał się to potwierdzać. Wróciłam się do przebieralni po swoje stare ciuchy i torbę. Te pierwsze trafiły do tej drugiej. A potem do kasy. Kasjerce chyba średnio podobało się, że podchodzę do kasy w ubraniu, które chcę kupić, ale oderwała metkę i nabiła ją. Było za to trochę gimnastyki z klipsem magnetycznym. W każdym razie w końcu sukienka była wolna a z mojej karty ubyło nieco grosza.
A teraz do obuwniczego. Ledwo weszłyśmy, a Bren już coś wypatrzyła. Czy ona była tak utalentowana i spostrzegawcza, czy to ja zatraciłam tą wrodzoną kobiecą umiejętność? Chyba prędzej to drugie.
-Ehm... -spojrzałam na szpilki dość krzywo. -Chyba niezbyt. Nie umiem w tym chodzić. -wystarczające były problemy z protezą, jakbym jeszcze miała na nią założyć szpilkę, to bym w życiu nie dotarła na ten bal. Przeleciałam wzrokiem półki i znalazłam coś lepszego. Czerwone proste wkładane buty na kompletnie płaskiej podeszwie. To się chyba nazywało baletki. W tym będzie mi o wiele wygodniej i się nie zabiję.
Usiadłam na pufie i zdjęłam trampki oraz skarpetki. Szczęśliwie nie miałam problemów z nadmiernym poceniem się stóp, a trampki były tak dziurawe... Wentylacja pierwsza klasa. Włożyłam znalezione buty i przeszłam się kawałek. Były bardzo wygodne, aż dziwne, że aż tak. Czułam się w nich prawie jak w trampkach.
-Idziemy do kasy. -powiedziałam, wpychając trampki do torby i biorąc pudełko od baletek. Kasjerka nabiła buty a z mojej karty odpłynęło kolejne kilka dyszek.
-Dobra, to teraz na bal. -rzuciłam. -Prowadź. -miałam nadzieję, że będziemy mijać mój dom, albo chociaż dom któregoś z moich znajomych. Musiałam zostawić torbę no i wypadało by wymyć tą protezę, bo wyglądała tragicznie w porównaniu z moim ubiorem.

Anonymous - 8 Czerwiec 2012, 14:51

Bree pacnęła się w czoło, gdy Bikko odmówiła szpilek. Miała absolutną rację, gdzie ona miała głowę! Przecież naturalny było, że po chodzeniu w wygodnych butach na płaskiej podeszwie założenie obcasów byłoby wielkim błędem, bogatym w nieprzyjemne skutki. Nie dość, że byłoby jej niewygodnie, to jeszcze mogłaby sobie coś zrobić w drugą, obecnie zdrową nogę. A chyba wystarczało jej użeranie się z protezą, prawda?
Baletki wybrane przez Bikko niezbyt się Brennie podobały, ale nie kręciła nosem. W sumie pasowały jej do tej sukienki, a skoro w tym było jej wygodnie, to niech weźmie. Przynajmniej obydwie będą się dobrze bawić. Zresztą nie były aż takie złe.
Brit również zapłaciła za buty, wzięła siatkę i po chwili obydwie wraz ze zwierzakami pierwszej opuściły centrum handlowe kierując się w stronę Krainy Luster.

[ztx2]

Anonymous - 7 Sierpień 2012, 09:39

Kiedy jeszcze toczyła się rozmowa Carrie zmarszczyła czoło i dokończyła za niego.

-Wulgaryzmy. To już sama wiem o co chodzi. -

Zaśmiała się gdy zorientowała się iż znalazła się w zabawnej mało tego głupiej sytuacji. Nie znała wulgaryzmów nigdy przedtem choć wiedziała, że coś takiego istnieje.
Wtem wspomniał o laboratorium i w tej chwili marionetka przełknęła cicho ślinę, przegryzła nerwowo wewnętrzną stronę dolnej wargi i spojrzała na niego spod tych niesfornych włosów jakby wystraszonym wzrokiem..

-Tak, byłam ale dzięki nim mam też taką skórę, która jest jak ludzka.. ten, który zabrał mnie od ojca miał tego dokonać no i wynalazł tak dobre tworzywo, które w dotyku jest niemalże jak ludzkie.
Tato wtedy chciał żebym była bardziej podobna do nich i robił to dla mnie bo wiedział, że bardzo o tym marzyłam, jednakże wszystko jak widać się poknociło i wcale nie jestem jedną z nich,a wylądowałam tutaj i wiele mnie to kosztowało, ledwie udało mi uciec z tego laboratorium..
Unikam więc zatem naukowców, bo jeden z nich wciąż mnie szuka, ponieważ byłam pierwszym znakomitym em.. wynalazkiem.
Nikt nigdy by przecież nie powiedział, że lalce można zrobić skórę.
A jednak istnieją tak zwane przez ludzi "cuda". -

Na ten ciąg wypowiadanych słów z własnych ust uśmiechnęła się jakby niemrawo i wcisnęła drugą stópkę w buta.
Chwilkę później dojrzała jak odgarnia jej kosmyk nieposłusznych włosów, uśmiechnęła się delikatnie kącikiem warg i podziękowała cicho.
Później już obydwoje byli gotowi do wyjścia,a zatem ruszyła przed nim i kiedy byli już w samochodzie marionetka starała się nie wyglądać ciągle przez szybę by nie zwrócić na siebie czyjejś uwagi, bo mogłoby się to źle skończyć choć upierdliwie ją korciło. Wpatrywała się zatem w towarzysza.

-Nie wzięłam żadnej czapki,ani kapelusza ani gumki do włosów by je bezpiecznie schować, ale w razie czego będziemy ściemniać, że farbowałam jakąś tam farbą z hurtowni fryzjerskiej. -

Jasny gwint, że nie pomyślała wcześniej o tych rzeczach. Niestety nie przyszło jej do głowy ani razu by miała uciekać przed kimś i to we własnej krainie która na amen wydawała jej się najbardziej bezpieczną ale jak się okazało była w błędzie i dostała nauczkę.

Po kilkunastu minutach znaleźli się przy centrum handlowym , tylko to miejsce znała niestety targów nie..W końcu nigdy nie miała okazji by tam się pojawić, nigdy nikt jej tam nie zaprowadził. Nie była stąd stąd jej ograniczona wiedza na temat obecnego miasta.
Poczekała aż otworzy jej drzwi choć troszkę zaczęła się tego jakby krępować.
Nie była do tego przyzwyczajona choć chwilami wydawało się to dość miłe.
Zastanawiała się też od jakiego zaczną sklepu.. i chyba faktycznie zaczną od butów..Zdawała sobie sprawę, że to dla mężczyzny rzecz wstrętna ale może mu to później jakoś wynagrodzi bądź też z miejsca jej wybaczy i machnie na to ręką.

Anonymous - 7 Sierpień 2012, 12:50

Derek nie mógł zrobić niczego, tylko kiwnąć głową na znak, że przyjął do wiadomości. Nawet w pewnym momencie, zamyślony nad jej wątkie, zmarszczył lekko brwi i, drapiąc się lekko po brodzie, rzekł:
- Rozumiem.
Czyli to dlatego uciekała. Wszystko jasne. Zanotował ten fakt jako dość ważny i byłby go spisał ale uznał, że nie, tego typu rzecz raczej warto zapamiętać, po czym odstawić w głębsze zakamarki umysłu. Młoda miała już na pieńku z Morią... trudny element taktyczny.
Kiedy byli w samochodzie, najpierw zapiął pasy, potm odruchowo sięgnął po fajki (uwielbiał palić w samochodzie), potem zrezygnował, potem kiwnął Carrie głową aby też się zapięła. Jak nie zrozumiała, powtórzył komendę na głos, Ale, młoda była pojętna. Pewnie pojęła. Dlatego wkrótce ruszył, dociskając gaz dosyć porządnie - swoim zwyczajem zresztą.
Koniec końców nie zmienił auta. Jak sobie obliczył, miejsca powinno starczyć o ile kleintka zbyt rozrzutna z myślą "i tak mu oddam" z natury nie była. Dobrze by było. Sportowe auta generalnie nie błyszczały pojemnością, tylko tyle, co facet potrzebuje na wyjazd. Jechał więc przede wszystkim zamyślony nad tą kwestią, odpuścił sobie kiedy usłyszał jak młoda zastanawiała się nad swoim wyglądem. Zerknął na nią kątem oka, cały czas starając się nie stracić uwagi skierowanej na drogę.
- Ludzie mają gorszych dziwaków. Będziesz ściągać uwagę ale nie wezmą cię od razu za istotę nadprzyrodzoną.
"Co najwyżej japońskiego pojeba", dodał w myślach i cicho westchnął nad tym kretyńskim brakiem tolerancji. On miał dzikiego farta, że jego włosy były po prostu czarne a oczy zwyczajnie brązowe.
Kiedy dojechali, wysiadł, otworzył jej drzwi zupełnie jakby był dżentelmenem i ruszył za dziewczyną już się zastanawiając co on u licha miałby ze sobą zrobić. Nie dawał się zazwyczaj na zakupy wyciągać, chyba, że naprawdę czegoś potrzebował (albo ktoś twierdził, że tak właśnie było) co kończyło się jego niskim poziomem współpracy i wysokim poziomem "kupię sześciopak w drodze do domu, ale dzisiaj Paulanera bo byłem taki, kurwa, dzielny". Tym razem o tym mowy nie było, a i Carrie ot tak zostawić nie mógł toteż centrum handlowe powitał ciężkim westchnieniem w myślach i głębokim żalem do młodej, że nie mogła po prostu mieć bardziej łopatowatych stóp. Rewelacja. Weszli do obuwniczego, od razu stanął gdzieś między półkami i trochę niemrawo się odezwał:
- To, wiesz, ja ci zaklepię miejsce siedzące... - Bezceremonialnie po tych słowach ruszył w kierunku stołka dla przymierzających, na którym to usadził swój szacowny tyłek w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. No, zajebiście.

Anonymous - 7 Sierpień 2012, 13:32

Z jednej strony wiedziała, że musi wybrać buty szybko nawet najlepiej jakiekolwiek byle z rozmiarem trzydzieści pięć, lecz chwilę później włączyło jej się ''Lepiej kup coś na tyle dobrego by to włożyć jeszcze nie raz'' .Zacisnęła nerwowo palce swych dłoni i ruszyła do półek z butami, wzrokiem pobiegła jeszcze za towarzyszem, który kiedy zasugerował iż zajmie jej miejsce ona roześmiała się cicho wiedząc iż miała rację, to dla niego istny koszmar.
Ekspedientka podeszła do niej pytając czy w czymś pomóc, marionetka oczywiście skinęła głową.

-Bardzo proszę o coś ładnego w rozmiarze trzydzieści pięć. –

Kobieta nieco się skrzywiła odpowiadając, że mało mają par z jej rozmiarem, ale i tak ruszyła by zaraz pokazać dziewczynie sandałki wiązane, czarne balerinki z jakimiś srebrnymi ozdobami, a trzecie były sandałkami z dwoma długimi paskami , które trzeba było opleść raz o kostkę, miały złoty mały nie rzucający się w oczy elemencik, który swą skromnością urzekł Carrie.

-Poproszę te . –

Rzuciła krótko gdy już siedziała obok Derek’a kończąc przymiarkę obuwia.
Uśmiechnęła się szeroko spoglądając na mężczyznę, klepnęła go lekko w plecy,

-I co? Zaskoczony, że tak szybko? A i tak miałam szczęście , że coś było w moim rozmiarze wierz mi. Zwykle nie ma..albo jest jedna para i do tego i tak za szeroko albo za mała albo za wąska, albo tak okropna, że od razu mówię im NIE. –

Podniosła się i podeszła do kasy patrząc na szatyna, wzrokiem błądziła po jego sylwetce i w tejże pozycji stojące przy kasie przegryzła dolną wargę dumając wyraźnie nad czymś, nerwy zniknęły do razu. Wzrok wciąż tkwił w jednej osobie.
'Rety! Carrie ocknij się! Jesteś w sklepie.' Otrząsnęła się ze swego przyjemnego myślenia i powróciła spojrzeniem na kobietę ze sklepu.

-Niech mi pani poleci jeszcze jakiś dobry sklep z sukienkami ,oj ogólnie z odzieżą ale by były np. zwiewne sukienki.- Poprosiła patrząc na dziewczynę i zaraz wsunęła jedną z kieszeni nieco przydużych.. jeansów. Chciała jak najszybciej oblecieć te sklepy co trzeba by mieli to jak najprędzej z głowy.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group