Lani - 25 Kwiecień 2017, 15:34 A więc do tej dziury można robić wszystko! Dziwaczne a jednocześnie fajne. Ludzie są naprawdę dziwni. Jak wpadli na to by zrobić taka... Stojąca dziure? Ale to naprawdę fajne. Bo nie muszą latać gdzie indziej. Ale z drugiej strony. Przez te dziury nie zaznaczają zapachowo swojego terenu. A co robia jak są w lesie i im się chce wyproznic? Tam przecież nie ma takich dziur. Robią wtedy na cudzy teren? Dzi-wa-ki.
Ale wiedziała że Lucek będzie zły jeśli nie będzie robiła do tego emmm kibla. O. Tak. Ludzie na to mówią chyba kibel.
Tak więc będzie musiała się z tym obeznac. Jeszcze ja Lucek podpali gdy się wypróżni w ogrodzie.
To że samiec ją macal nie było ani fajne ani nie fajne. Ale jak dotykal włosów to było już fajne. Choć Lani i tak najchętniej poszła by nad jezioro i tam poplywala. Dawno już tego nie robiła! Będzie ze trzy dni. To prawie jak wieczność!
I nagle to szczypanie! Mrugala szybko oczami ale nie przechodziło!
Lucek złapał ją za łapy i odwrócił do siebie plecami. No nie. Dlaczego to robi? Chyba nie ma zamiaru wziąć jej siła? Idiota. Rozerwie go na strzępy. Że niby jak to ma pomóc jej na oczy?
Oblał jej głowę wodą i kazał zanurzyć. Jasne! Lani lubi nurkowac. Fajne to jest. Więc tak zrobiła. Tylko że swoim zwyczajem otworzyła pod woda oczy. Ból się zwiekszyl. Wypuściła wiec cale powietrze z buzi i wynurzyla się z wody. Piszczala i krzyczala, pocierajac caly czas oczy.
Lucek dal jej szmate. Lani zakryla nia wręcz cala twarz. Nie przestawała pocierac oczu. W końcu przestało szczypac ale Lani nie otwierala oczu w obawie ze znowu zacznie szczypac. Tak więc Lucek wymacal ją w wodzie do końca, podczas gdy ona miała mocno zamkniete oczy.
A gdy skończył to się wytarla jako tako. Przeciez wyschnie. Po co trzec się szmatami?
Na oślep wyszla z sali kaluzowej i wymachujac przed soba rekoma i kierując sie sluchem dotarla jakoś na taras. Prawie. Najpierw wpadla na drzwi na taras. Otworzyła wiec oczy. Nie szczypie! Klasnela w dlonie i rozmasowala obolaly nochal. Usiadla następnie na krześle i się nie ruszala.
- Nie boli już! Magiczna szmata? I dlaczego zrobiles mi szczypiace oczy? - zapytala z pretensja w głosie. Dala bez problemu zrobić nowy opatrunek na ranach. I ściąć włosy. Choć podczas ich czesania syczala co i rusz. Bolało no!
Ale bez włosów było nagle inaczej. Glowa lżejsza! Dotknela swoich włosów i prawie ich nie było!
- Jak jakis wyciór do fajki! - nie pamiętala wprawdzie co to znaczy ale brzmialo fajnie to to powiedziała.
Pokrecila duzo duzo glowa. Jak lekko! Wstała i zaczela biegac po ogrodzie. Nie było juz tego szumu od włosów. Nie! Teraz lepiej slyszy!
- Tak! Biegac! Idz spac stary Lucek! Lani tu popilnuje. A potem bieganie! Duzo biegania! Rozruszamy twoje kości! - powiedziała wdrapujac się na drzewo. Gdy Lucek sobie poszedł Lani zlapala jedna wiewiorke i odgryzla jej od tak głowę. Wypila krew a ciało sobie zjadla. A później już sobie leżała na drzewie i obserwowala. Co jakis czas potrzasajac glowa.Yako - 25 Kwiecień 2017, 21:44 Domyślał się, że kotka otworzyła oczy pod wodą, bo zaczęła się jeszcze bardziej wyrywać. Na szczęście, gdy podał jej ręcznik trochę się uspokoiła i mógł ją skończyć myć.
Pokręcił głową, widząc jak idzie na oślep, nie pomagał jej jednak. Skoro była dzikim kotem powinna trafić do niego po jego głosie i zapachu. Powstrzymał śmiech, gdy przywaliła nochalem we framugę. Nie mógł się jednak powstrzymać, żeby się nie zaśmiać, gdy aż klasnęła w dłonie, odkrywając, że już jej oczy nie pieką. Pokręcił tylko głową, gdy uznała, że ta szmatka była magiczna.
- To tylko zwykły ręczni, ale dzięki niemu szybciej pozbyłaś się płynu z oczu- wyjaśnił cierpliwie, zapominając powoli co się tego dnia wydarzyło. Nie było co tego rozpamiętywać -i nie zrobiłem tego specjalnie. Przy myciu włosów powinnaś odchylić głowę w tył, a nie w przód. Właśnie przez to naleciała Ci piana do oczu. - wzruszył ramionami.
Trochę mu zajęło obcinanie jej włosów. Były gęste. Ale teraz przynajmniej nie będą jej aż tak przeszkadzać. Gdy skończył odetchnął z ulgą i lekko poczochrał ją po nowej fryzurze.
Zaśmiał się słysząc komentarz. Normalnie zrobiłby obrażoną minkę i udawał, że go to zabolało, jednak zdawał sobie sprawę, że mogłaby nie załapać żartu. Dlatego wolał zachować go dla siebie.
Uśmiechnął się delikatnie, widząc jak Lani biega szczęśliwa po ogrodzie, a następnie mówi mu, że ma iść spać, że popilnuje domu. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Był to dość pocieszny widok. Pokręcił głową słysząc jak nazywa go starym Luckiem.
- Nie jestem aż taki stary, żebym musiał spać w dzień, a przy bieganiu zobaczymy, czyje kości będzie trzeba rozruszać - pokazał jej język i pozbierał pozostałości po zabawie w fryzjera. Wyrzucił część włosów, warkocz jednak zachował. O tak na pamiątkę. Lubił czasem coś takiego sobie zachomikować.
Poszedł do łazienki gdzie przygotował sobie pachnącą morzem kąpiel. Gdy wanna napełniała się wodą, demon zrobił sobie drinka i zastanawiał chwilę nad książką. W końcu jednak zniknął w dodatkowej sypialni i zabrał z niego trochę zalany sennik, który dał mu do czytania Gawain, gdy Luci leżała ranna u niego w łóżku.
Gdy wszystko sobie przygotował, rozebrał się i zamknął w łazience na zasuwkę, by Dachówka mu nie przeszkadzała. Zanurzył się w ciepłej, pachnącej wodzie, która dodatkowo wypełniła się pianą i zanurzył w świat snów z sennika. Oczywiście kilka razy musiał przeczytać opowiadanie o dzielny rycerzu. Popijał przy tym drinka, pozbywając się stresów tego dnia i nie przejmując zupełnie ranami, zarówno tymi z dnia poprzedniego jak i tymi świeżymi.Lani - 26 Kwiecień 2017, 15:52 Jednego się dziś na pewno nauczyła. Nie przysypiac bo fajnie w dziurze z woda mając piane na głowie. Bo oczy wypalaja się.
Tak. Już więcej tego na pewno nie zrobi. Mimo że Lucek miał zwykłe magiczne szmaty ręczniki. Dzięki nim oczy juz nie szczypaly. Tylko bolał nos. Przez głupie, szklane drzwi. Lani ich na pewno nie lubi. Ale są tez fajne. Bo widać przez nie wszystko!
Nie zdążyła zareagować na to że Lucek ją pomacal po głowie. Poza tym. Było to nawet fajne. Dziwne ale fajne. A nie zareagowała bo patrzyła zdziwiona na ilość włosów które straciła. Tylko uszy jej drgnely. Następnie spojrzała na niego z glupkowato zdziwiona mina, marszczac brwi.
Że niby Lucek nie jest stary? Prychnela. Mówił i zachowywal się tak jakby był stary jak świat. Choć właściwie nie wyglądał na starca. Starcy unieraja bo nie moga polować. Sa słabi. A Lucek nie. Może jest jak te cale czarownice z tamtej książki? Wabi sobie młode samice i zabiera im ich witalność i życie? By być wiecznie młodym? Lucek Lis Czarownica. Dziwak jeden. Groźny dziwak. Ale miły czasami. I lubi macac. I sikac do dziury w łazience. Ale w sumie jest okej.
Ona? Znowu prychnela. Ona może długo biegać! Bardzo długo! I to szybko. Tylko że... To dopiero 14 raz jak jest w ludzkiej formie. I jest w niej od dwóch dni. Najdłużej w całym życiu. Co jesli to marne ciało nie jest takie dobre jak pumie?
Leżąc na dużej gałęzi drzewa, żując sobie nogę wiewiórki nasłuchiwala.
Woda z pstrokatkami pluskala. Trawa szumiala gdy zawial wiatr, tak samo liście drzew. Lucek zamknal się w lazience i się chyba macal jak ją wtedy. Te ptaki ze środka jego nory gwizdaly sobie. A wszystkie wiewiórki uciekły. Faaajnie. Jej ogon kolysal się w prawo i w lewo niczym wahadło.
Lani się przyciągnęła i przymknela oczy. Spuscila jedną nogę w dół i chyba przysnela. Sama nie wiedziała bo ciągle wszystko słyszała i była świadoma tego co się dookoła dzieje.
Słońce przyjemnie grzało jej opalona skórę, przez co Lani.... Zaczęła ciuchutko mruczec.Yako - 26 Kwiecień 2017, 18:38 Usmiechnal sie gdy kotka spojrzała na niego głupkowato.
W łazience rozkoszował sie pachnąca kąpielą. Najchętniej dołączyłby do tego bąbelki ale niestety na kąpiel z masażem musi poczekać aż znów bedzie w Świecie Ludzi. Tutaj nie miał takich wygód. A szkoda, bo bardzo by mu sie to przydało.
Początkowo nasłuchiwał co Lani robi, po chwili jednak zagłębił sie w lekturze. Czytał sny po kilka rasy, wspominając czas spędzony z Gawem. Wszystkie te nieliczne chwile, które były przyjemne. Gdy skończył sennik przeczytał go jeszcze raz. Jak gdzieś jak długo siedzi w wannie. Co jakiś czas dolewał tylko gorącej wody, to jej temperatura malała.
Nie spieszył sie również z drinkiem. Popijał go powoli o najchętniej to by poszedł po drugiego ale mie chciało mu sie wychodzić z cieplej wody. Chyba bedzie musiał sobie zrobic mały barek w łazience, Why nie trzeba było wychodzić po kolejne drinki. To jest myśl!
Gdy po raz kolejny dolał gorącej wody, zrobił sie senny. Mimo iż nie potrzebował snu, był zmęczony. A do tego przeżycia z ostatnich dni i tęsknota zrobiły swoje. Odłożył sennik na bok i położył sie na brzuchu. Glowe oparł na rękach na podłodze łazienki i ziewnal szeroko. Zamknął oczy i juz po chwili spał.
Wloczyl sie po jakimś lesie. Jakos nie interesował sie gdzie jest ani gdzie idzie. Pomprostu szedł ze zwieszonymi ogonem i głowa. Było mu smutno ale nie wiedział czemu. Nagle przed nim pojawił sie ogromny ptak. A raczej cień ptaka. Dokładniej mówiąc, jastrzębia. Przyglądał sie mu dłuższa chwile. Szukał źródła cienia. Ptaszyska które go rzuca. Jednak to co rzucało cień nie było ptakiem. To był Gawain! Ale....on nie miał cienia wiec jak? Nie zwrócił jednak na to uwagi. Cofnął sie niepewnie, widząc rudzielca. Ten jednak tylko uklęknął i wyciągnął ręce jakby chciał lisa przytulić. Yako nie myślał długo. Podbiegł do kochanka i wtulił sie do niego. Po chwili polizał go po policzku. Gawain przytulił go i zaczął głaskać po czarnym futrze. Lis mruczał cicho i merdał ogonem. Czuł sie kochanym....
Gdy tak snil po jego policzkach zaczęły spływać łzy...Lani - 27 Kwiecień 2017, 12:13 Puma na drzewie też śniła. Tyle że jej sen był migawka wspomnienia.
Biegła lasem, wymijajac drzewa ze sporym trudem. Ponadto. Drzewa były gigantyczne. Nawet krzaki były jakieś duże. A ona czuła radość która ją rozpiera. O pysk obijalo jej się małe truchełko. Fretki. Biegła do jesiennej części. Do świątyni. Nagle się potknela i wpadła głową w kałuże. Nie wypuszczając fretki z pyska, otrzepala się. A w wzburzonej tafli kałuży dostrzegła siebie. Tylko że malutka. Wielkie, czarne oczy i brązowe futro. Małe okrągłe uszka i małe łapki.
Parsknela bo miała wodę w nosie i ruszyła dalej. W końcu dobiegła do świątyni. Na złotej statule przed nią siedział wielki kruk.
- Brawo Lani. Pierwsza zdobycz. W nagrodę możesz iść czytać. Kra. Potem zjesz. A potem poćwiczymy. - mała puma polozyla Fretke pod statua po czym cała uradowana pobiegła do katakumb gdzie po prostu czytała. Dopóki starczyło jej światła.
Lani się obudzila. Otworzyła senne oczy i przeciagnela się. Słońce znizylo się. Do zachodu zostały może dwie godziny. W ustach miała sucho więc zaskoczyła z drzewa. Zrobiło się trochę chłodniej. Dobrze. Lani tak lubi.
Podeszła do stawu z rybami, zanurzyla w niej dłoń w którą nabrała wody i ją wypila. Raz prawie zjadła rybe ale się opamietala i wrzuciła ja z powrotem. Nie wolno. Lucek zrobi ogień jak zje pstrokatki. Tak.
Właśnie. Nie słyszy Lucka. Utopił się? Podrapała się w głowę. Małe włosy. Fajne. Jak była kociakiem to takie miała. A nawet mniej. Bardzo mniej. Weszła do domu. Tu tez nie ma. Drzwi do łazienki zamknięte. Wejść? Nie? Tak?
Przechyliła głowę i nasluchiwala. Oddycha. Wiec żyje.
Wzruszyla ramionami i zamieniła się w pume. Wskoczyła na barek i ułożyła się wygodnie na skórze. Czuwajac.Yako - 4 Maj 2017, 10:57 Obudził się gdy woda zrobiła się zimna. Zasygnalizował to potężny kichnięciem. Rozejrzał się zaskoczony, że zasnął w kąpieli, po czym szybko umył. Wytarł do sucha i zabrał Sennik matki Gawaina, żeby czasem nie zamókł już całkiem. Spuścił wodę z wanny. Wyszedł z łazienki i bez słowa poszedł do sypialni. Tam zostawił książkę i ubrał bokserki. Zabrał też wygodne spodnie dresowe do biegania, buty oraz koszulkę bez rękawów. Zabrał też z łazienki wyprane i wysuszone ubrania Lani. Nie będzie się z nim pokazywać nago poza domem. Nie ma tak łatwo!
Zszedł na dół w samej bieliźnie, niosąc wszystkie ubrania w ręce i usiadł na kanapie, w celu opatrzenia swoich ran, które mu dokuczały. Dodatkowo na kolanie pojawił się wielki siniak, pamiątka po tym jak na dachu Lani odbiła się od jego ramion. Westchnął ciężko widząc to za zajął się smarowaniem ran. Mimo iż miał ponad 800 lat nie miał okazji nauczyć się zszywać. Coraz bardziej żałował, że nie ma tu Gawaina. On by się tym zajął.
Gdy skończył się opatrywać spojrzał w końcu na Lani i jeśli ta nie zmieniła jeszcze postaci położył na stole jej ubrania - zmieniaj postać i ubierz się- powiedział nie i zaczął sam się ubierać -po norze możesz chodzić bez nich, ale gdy wychodzimy gdzieś masz się ubierać. Chcę uniknąć dziwnych komentarzy, nie mam zamiaru tłumaczyć, że nie jesteś moją niewolnicą ani niczym takim- westchnął i lekko się krzywiąc zawiązał buty i wstał. Poruszył trochę nogami. Będzie mu ciężko biegać, ale da radę. Musi jakoś wymęczyć ten dywanik, żeby mógł spokojnie iść poćwiczyć do piwnicy.
Czekał aż kotka się ubierze. Nie spieszyło mu się. W międzyczasie napił się jeszcze wody. Nie chciało mu się biegać, ale może jak będzie czasem szedł sierściuchowi na rękę to będzie bardziej posłuszna i nie będzie mu sprawiać aż tylu problemów.
Gdy była już gotowa, spojrzał na nią - no to idziemy, ale jedna zasada- powiedział zamykając drzwi wejściowe i wychodząc na taras - biegasz tylko pod ludzką postacią- spojrzał kotce w oczy - to, że jesteś silna jako puma nic nie znaczy- westchnął głęboko czekając aż wyjdzie by zamknąć i te drzwi - trzeba wzmocnić również tę formę, bo jak ktoś Cię zaatakuje, a nie będziesz miała jak się zamienić to jak się obronisz? Nie można polegać tylko na jednym ciele - wyjaśnił spokojnie i jeśli tylko dzikuska była gotowa, ruszył spokojnym truchtem przed siebie, w stronę lasu.Lani - 4 Maj 2017, 13:25 Prychnęła znudzona. Ile można spać i się lenić? Jak ten Lucek może mieć takie mięśnie, nie robiąc nic całymi dniami?? Ona ma dość już po krótkiej drzemce a on śpi i śpi i śpi. Nuuuda!
Przeciągnęła się ziewając. Gdyby była w lesie to by pewnie śledziła to durne stado wilków. Nie wiedzieć czemu, osiedlili się w zimowej części. Bez sensu! Mało jedzenia. Tylko te durne sarny i reny. A one są fuj. Tylko że te wilki żrą wszystko! Nie dziwo że tak śmierdzą.
Przemieniła swoją wielką łapę w ludzką dłoń. Dziwnie tak. Ludzie mają cienkie i kruche kości. Te ich dziwne pazury które są płaskie i łamliwe i nic nie potrafią robić. Wysunela pazury z łapy i je porównała.
I to są pazury władcy! Rozoraja każdą skórę! Rozerwa mięso i ścięgna! Te ludzkie nawet do drapania siebie samego się nie nadają! Przewróciła dłoń w postać łapy i właśnie wtedy usłyszała jak Lucek wyłazi z wody. No w końcu! Leń jeden!
Coś tam robił a później poszedł na górę i tam też coś robił. Zwróciła uwagę na to że teraz jego zapach nie jest aż tak wyraźny jak przed pójściem do wody. Dziwnie!
Tyle tych nowości i dziwnych rzeczy których nie rozumiała że aż głowa boli!
Lucek przyszedł do niej i usiadł na sofie. Coś majstrowal przy swoich ranach. Ha! Widzisz? Lani groźna!
Jak juz skończył położył szmaty na stole i kazał jej się ubrać. Jaaaa. No dlaczego? Bez sensu! Bez nich lepiej!
Przemieniła się i zeszkoczyla na podłogę. Chwyciła szmatki i spojrzała naburmuszona na Lucka. Okrutnik!
- Nieee chceeee - rzuciła je w górę i polozyla się na podłodze kręcąc głową. Szmaty na nią spadły. To te same które dał jej Kaki. Na pewno. Z ociąganiem założyła je, krzywiac się przy tym co nie miara. Nie znosi tych szmatek! Po co one komu?
A Lucek założył ich jeszcze więcej! I takie te... Jak one o trzewiki założył na stopy. Dziwak!
Ale! Idą biegać! W końcu! Już! Już! Szybko! Lani chce biegać. Ale ze tylko w ludzkiej formie? Lucek niby miał rację ale Lani nie lubi tej formy. I to bardzo bardzo! Jest taka dziwna! I słabsza!
Dobra!
- Ćwicz mi to ciało! Lani chce być silna i w nim! Lani władca lasu. Musi być silna! Ćwicz ją! Jak Kaki! - powiedziała oblizujac usta. Ruszyła za Luckiem. Niezbyt umiala biegać w tej formie dlatego ruszyła sprintem. Widząc jednak że Lucek jest daleko w tyle zmarszczyla brwi i zwolnila. Przyglądała się jego nogom by dostosować się do jego tempa. Minęła chwila a Lani nogi pracowały juz tak jak nogi Lucka!Yako - 4 Maj 2017, 14:22 - Nie martw się, wyćwiczymy Cię jeszcze - uśmiechnął się i ruszył przed siebie. Lekko kulał, ale jakoś dawał radę. Nie spieszył się. Zaśmiał się, gdy zobaczył jak Lani pędzi - im szybciej będziesz biegać tym szybciej się zmęczysz - powiedział, kręcąc głową. Biegł spokojnie, ciesząc się w miarę prostą dróżką. Nie była zbyt wymagająca, czekał jednak aż Dachowiec złapie rytm i zacznie biec w jego tempie. Widział, że początkowo miała z tym problemy, ale w końcu jej się udało.
Nagle uśmiechnął się do niej wrednie -Lani, a teraz się pobawimy - powiedział rozglądając się na boki - zagramy w berka. Gra polega na tym, że jedna osoba ucieka, a druga ma ją złapać, a mówiąc dokładniej ma ją dogonić i dotknąć ręką mówiąc "berek", po czym sama ma uciekać - wyjaśnił zasady gry. Może i było to dziecinne, ale na pewno o wiele ciekawsze niż po prostu truchcik przez las. W końcu Lani była drapieżnikiem, więc powinno jej się to spodobać. W szczególności, że gra nie jest taka prosta na jaką wygląda, a miał wrażenie, że przynajmniej na razie ma nad nią przewagę, póki dziewczyna nie nauczy się dokładnie tego ciała.
Jeśli przystała na propozycję klepnął ją w ramie - w takim razie berek! - zawołał i nagle skręcił w bok, na przełaj. W miejscu, gdzie nawet chodzenie może być utrudnione, a co dopiero bieganie. Sprawnie przeskakiwał przez przeszkody. Odbijał się stopami od nawet pionowych pni, by łatwiej unikać jej rąk. Nie chciał przecież zbyt szybko zaczynać jej gonić.
Cały czas nasłuchiwał czy kotka go goni. Na pewno nie dorówna jej zwinnością, jednak jak na razie ona nie zna możliwości tego ciała, a Lusian spędził w nim większość swojego życia, więc tu miał tę niewielką przewagę. No i wiedział, jak wykorzystać otoczenie na swoją korzyść.Lani - 4 Maj 2017, 17:13 Zmęczyć się. Tooo znaczyło emmm.
Przejściowe zmniejszenie zdolności do pracy spowodowane przez brak rezerw energetycznych. W czasie zamiany cukru wenergię, organizm wytwarza też kwas mlekowy który gromadzi się wmięśniu używanym w danej chwili i wywołuje uczucie zmęczenia. W wypadku odczuwania zmęczenia, należy położyć się i nie dopuścić do utraty ciepła przez ciało. Zmęczenie jest reakcją fizjologiczną chroniącą przed dalszą zbyt intensywną pracą.
Lani tego nigdy jeszcze nie miała. Głupi Lucek pewnie chce ją nastraszyc. Tak!
Ale nie z Lani takie numery! O nie nie!
Lani żyje długo bardzo długo. Przeżyła 9 stad wilków! A może 10? A nie ważne! Tak czy siak długo żyje. I nigdy nie była zmęczona. Ciekawe czy Lucek był. Pewnie tak! Dlatego tak wolno biega. Albo to przez rany? Phi! Lani już z gorszymi biegała. Ale w tej drugiej formie. Ta jest zbyt pionowa. Jak tyczka. Mimo że samiec lisa jest wyższy w tej formie. Ten to dopiero tyka!
Lucek kulal wiec go boli. Ciekawe dlaczego nie zszyl ran. Kaki to potrafił. Nigdy nie widziała jak to robił ale jak miała gleboka rane to zasypiala z otwarta a budzila się z zaszyta.
Droga była nudna. Zbyt prosta. Za mało przeszkód. Już miała wyrazić swoją niechęć gdy Lucek wyszerzyl pysk i zaproponował zabawe. Polowanie?!
Cała się podekscytowala. Ale tylko na chwile. Nie będzie polowania a jakiś berek. Co za sena jest w gonieniu siebie i klepaniu? Troche jak szczeniaki lisow czy wilków. One się szczypia i spierniczaja. I tak ciągle. Dziwaki jedne. Z braku laku jednak kiwnela glowa na tak. Albo berek albo dalsze bieganie.
Stanęli więc Lani się rozciągać zaczęła. Kostki strzelaly i chrześcily jak jakies grzechotki dla ludzkiego miotu. Ale! Dzięki temu poczuła się lepiej. Luźnej i lżej. Podskoczyla pare razy. Durne kamyki wbijaly jej się w te gole ludzkie stopy z cienka skora ale miała to gdzieś. Zlapie Lucka a wtedy on nie ma szans! Nie zlapie jej. Nie ma mowy!
Lucek znienacka klepnal ją mówiąc tego berka i zaczął uciekać.
Najpierw skręcił poza ścieżkę i zwial. Tylko się za nim kurzylo. Lani prawie od razu pobiegła. Przez chwilę szło jej dość opornie. Ludzkie ciało nie było tak elastyczne i sprezyste jak pumie. Jednak włączył jej się tryb polowania. Widziala i slyszala o wiele lepiej. Drzewa i przeszkody zaczęła wymijac z prawie kocia precyzją. Stopy bolaly przez patyki i inne takie ale na razie nie na tyle by przerywać bieg.
Lucek był szybki. I z łatwością odbijal się od drzew. I robił to tak łatwo! Jej szło trochę gorzej. Nie odbijala się od drzew. Wolała je wymijac. Przeskakiwala kłody co tez trochę bolało. Ale zaczynała juz go doganiac. Przez pęd szumialo jej w uszach. Pare razy ramionami otarla się o kory drzew.
Po jakims czasie zaczęła rozumieć jak znajdować oparcie w suchym podłożu dzięki czemu nie musiala ciągle biec. Teraz mogła robić susy. I właśnie tym sposobem dorwala Lucka. Akurat w momencie gdy odbijal się od drzewa tak by skręcić w lewo, Lani zrobila trzy dlugie susy i skoczyła mu na plecy. Przeturlali się po ściółce. Lani zaplotla nogi na jego biodra a rekoma sciskala jego barki by nie spaść. Wyszczerzyla zebiska i warknela.
- Berek Lisie! - po czym szybko się z niego wyplatala i ruszyła przed siebie.
Uważnie nasluchiwala każdego szelestu szmat Lucka który brzmiał znacznie inaczej niz szelest lisci czy futra.
Szybko analizowala otoczenie szukając luk w zawalonych drzewach i zwinnie w nie wskakujac wiedząc ze utrudni tym złapanie jej samej.
Podloze się zmienilo na bardziej ziemiste i mokre a teren schodzil teraz w dół. Źle się jej biegło więc zamiast biec skoczyła w górę zawisnela na galezi. Zakolysala się pare razy i puscila. Leciala z góry w dół a przy lądowaniu zrobila tego calego fiziolka. Parsknela bo na twarzy miała pajęczyne i ruszyla dalej.Yako - 5 Maj 2017, 11:24 Widział, że nie jest przekonana co do zabawy. Pewnie dlatego, że nie ma w tym tego ostatniego elementu - zabijania. Ale nic na to nie poradził. Miał zamiar ją nauczyć poruszać się w tym ciele i to właśnie zrobi. Co prawda ona za bardzo nie będzie chyba zdawać sobie sprawy z tego, że uczy się poprzez zabawę ale to nie było ani trochę ważne.
Słuchał uważnie, dzięki czemu nie musiał w ogóle spoglądać za siebie, żeby dobrze wiedzieć, gdzie się znajduje teraz myśliwy. Odbijał się w różne strony, czasem schylał w ostatniej chwili tak by Lani musiała zwolnić, lub ominąć całe drzewo. Uwielbiał biegi przełajowe, dlatego udawało mu się dość długo uciekać mimo iż jest ranny. Słyszał, że idzie jej coraz lepiej. Że zaczyna polegać nie tylko na swoich nogach ale i na otoczeniu. W końcu co to za myśliwy, który wybiera proste ścieżki, zamiast bawić się z ofiarą?
W końcu go dopadła. Zagryzł mocno zęby, gdy się staczali z górki, gdyż to tylko podrażniło jego rany. Zawarczał, gdy w końcu się zatrzymał, a Lani ruszyła przed siebie. Klęczał kilka cennych sekund. Musiał jednak moment odpocząć. Nasłuchiwał, gdzie kotka się kieruje. Szło jej coraz lepiej. Po chwili ruszył w pogoń, jednak nie biegł za nią. Raczej próbował ją okrążyć. Znał ten las jak własną kieszeń, więc tu miał przewagę, której tak szybko nie straci. Cały czas nasłuchiwał. Biegł jak najszybciej mógł. Szybko się z nią zrównał i upewniał, czy go nie nakryła. Gdy robiła fikołka w powietrzu, wyczuł swoją okazję i ruszył na nią, łapiąc ją w locie, przez co Lusian wylądował na plecach i ześlizgnął się ze stromej górki. Na koniec, gdy się nagle zatrzymał, sprawił, że kotka wpadła do dość płytkiego jeziorka -berek kiciu!- zaśmiał się i znów zaczął uciekać.
Tym razem jednak poprowadził ją do płaskiego terenu, wypełnionego identycznymi drzewami. Ale nie to było tutaj najgorsze. Nie to, że nie można zapamiętać drogi, bo wszystko wygląda tak samo. Najgorsze było echo. Gdy krzyknąłeś przed siebie, echo pojawiało się za Tobą. Zawsze po przeciwnej stronie do kierunku krzyku. Utrudniało to bardzo polowania. Gdy ofiara biegła z Twojej lewej, słyszałeś ją z prawej. Yako był ciekawy, jak daleko sięga inteligencja kotki. Cały czas ją obserwował. Wspiął się bowiem na drzewo, żeby było mu łatwiej ją zlokalizować, a żeby znalezienie jego nie było tak proste. -Zobaczymy czy umiesz, polować w niezbyt fajnych warunkach. Znajdź mnie! - huknął potężnym głosem. Oczywiście, że nie będzie siedział cały czas na gałęzi! Musiał jej dać jakąś szansę. Pozostawiać zapach. Czekał tylko aż Lani zorientuje się, że nagle przestało być tak łatwo. Sprawdził już, że kocica szybko się uczy. Nauczyła się jak w tym ciele się poruszać po lesie, to teraz zobaczymy, czy nauczy się tropić. Bez tego umarła by w tym lesie z głodu. Co jakiś czas śmiał się lub mówił do niej by jakoś ją zdezorientować. Gdy odeszła dość daleko od jego drzewa, zeskoczył z niego i sam zaczął śledzić kotkę.Lani - 5 Maj 2017, 17:08 Złapanie Lucka było fajne. Nawet bardzo. Poczuła wtedy takie coś w brzuchu. Które znikło bo nir mogła wgryzc się w jego szyje. Mimo ze miała zęby tak blisko... Tak bardzo blisko.
Uciekanie przed lisem było dla niej czymś nowym. Przez tyle lat nie uciekala. A teraz? Najpierw przed kradziejem a teraz przed Luckiem. Ale teraz było inaczej. Jakoś tak... Fajnie? Czuła coś takiego dziwnego i w głowie i w sercu? Nie umiala nazwać tego co czuła.
Z resztą! Teraz nieważne! Biegnij, biegnij.
Czuła się trochę jakby leciala. Tak lekko. Mimo że to ciało nie było tak zwrotne jak to drugie. Ale w zasadzie... Było nawet w porządku! Tylko tyle schylania... Tyyczka!
Ale dobrze ze nie miała juz tylu włosów. Bo by jej haczyly o gałęzie i tak dalej. A tak? Jakby ich nie było! Najchętniej to by zdjela te szmatki. Trochę ograniczaly swobode. Ale bala się ze Lucek jak to odkryje to ją podpali.
Tak była zajarana tym uciekaniem że przestała zwracać uwagę na Lucka i ten to wykorzystał. Dopadł ją!
Zaryczala wsciekle a jej ogon strzelil w powietrzu jak bicz.
Nie dość ze ja zlapal to wrzucił do wody. Lubi wode ale nie jak biega. I nie jak ma szmatki na sobie. Berek? BEREK?? Ja Ci dam berek!
Pobiegła za nim od razu. Poczuła przypływ energi, aż zadrzala. Otoczenie się zmieniło. Płaskie i takie... Samo. Każde drzewo rownie proste i wysokie. Male krzaki ale bardzo bardzo mało. Dziwnie! Zakrecilo jej się w glowie. Nie była nigdy w takim lesie. Gdzie się nie obróciła tam widziała to samo. Jeszcze Lucek gdzieś uciekł! Nie widziała go ale słyszała. Ha!
Biegła dokładnie tam gdzie usłyszała dźwięk. Tak cały czas! Ale.. Lucka nadal nie było. Zaczynała się wsciekac. Tak bardzo ze przystanela i z cialej sily kopnela chude mlode drzewo aż się zlamalo. Trzask rozszedl się dziwnie. Jakby ją otoczyl a potem odbił i przyszedł z innej strony. Zmarszczyla brwi nie bardzo rozumiejąc o co chodzi. Chwycila galaz i ją tez złamała. Znowu to samo. Lucek coś powiedział. Słyszała to za sobą. Chciała tam już biec ale te gałęzie. Dziwnieee. Zawarczala przekrzywiajac głowę. Wziela kolejna gałąź, dość grubą i z leeeekkim trudem złamała. Znów to samo! Dlaczego tak?
Pobiegła kawałek przed siebie, totalnie ignorując Lucka. Zlapala jakiś stary zbutwialy pień i rzucila nim o drzewo. Trzask rozszedl się znowu najpierw wokół niej a potem za nia. Ogon strzelał na boki a ona myślała. Głęboko.
Dlaczego tak się dzieje! Mysl ze! Nie wiedziała. Co ją irytowalo. Ale skoro dźwięk rozchodzi się za nią... To znaczy że Lucek ją zwodzil! Nie jest przed nią a gdzieś za. Jakby go tu... NOS. Tak! Lani poluj. Tak jak Kaki mówił. Wtedy zawiazal jej szmate na oczach. Kierowala się węchem i słuchem. Tak Lani! Uszy nie bo kłamią! Ale NOS!
Tylko ze nie mogła się zmienić. A ludzki nos jest slaaaby. Tylko skoro... Moze zmieniać się w pumy częściowo. To co jesli może jakoś włączyć węch kota?
Skupila się tak mocno mocno. Jakby wyciszyla dzwieki, co było trudne bo słyszała Lucka wszędzie. Skupila się na zapachach. Co czujesz? Mech. Trawe. Drewno. Ziemie. Deszcz. Taak będzie padać. Czujesz... Tak! Wiewiórka. Dobrze dobrze. Dalej. Skup się bardziej!
Wziela glebszy wdech az zapach rozszedl się po jej języku. Poczuła zapach tego jeziorka i dziwną, szarą woń... LUCEK. Tak! TY SKURCZYBYKU! Mam cię!
Jej nogi drgenly ale nadal się nie ruszyła. Za slabo czuła. Zaraz ucieknie. Tak. Ale.. Czujesz slabo bo? Trop jest starszy... Szukaj! Już! Mocniejszy zapach? Gdzie? Z boku. Dalej dalej ale z boku! Juz go masz. Odwróciła się z wyszczerzonymi zebiskami.
- Mam Cie! - ryknela i pobiegla. Głos poszedł za nią.
Biegła z zamkniętymi oczami. Było bardzo ciężko. Głowa bolała bo dźwięki dezorientowaly. Ale! Szło lepiej i lepiej! Zaczęła wymijac drzewa. Oczywiście nie tak bardzo dobrze jak z otwartymi oczami ale na tyle by móc dogonić Lucka. Pare razy wpadla na drzewo, scierajac sobie skore na policzku. Ale w końcu! Czuła zapach bardzo bardzo.
Oblizala usta i wyskoczyla przed siebie. Jej ręce poczuły strukture szmat Lucka. Zacisnela palce na nich i rzucila się całym ciężarem na jego ciało. Otworzyła oczu drzac z satysfakcji.
- Mam cie mam! Dźwięki złe! Ale zapach! Oj zapach! Brzydki Lucek! Zmyliles mnie! Galezie trzeszczaly za mną! - powiedziała lekko sapiac. Nie ze zmęczenia a dlatego ze mówiąc przestala na chwile oddychać.Yako - 5 Maj 2017, 22:53 Obserwował uważnie zmiany zachowania Lani. Uśmiechnął się do siebie, widząc jak Lani próbuje rozpracować zagadkę tego lasku. Starał się ją zmylić, rzucając w inną stronę patyki i kamyki. Ale w końcu zauważył, że chyba załapała o co w tym wszystkim chodzi. Nie pozostało mu więc nic innego jak spróbować jej uciec. Usłyszał jej zadowolony ryk i przyspieszył, zmieniając nagle kierunek. W końcu jednak go dopadła.
Zaśmiał się słysząc jej słowa -myśliwy musi umieć posługiwać się każdym zmysłem - powiedział spokojnie - dziś nauczyłaś się sporo, zasługujesz na nagrodę - opadł na ziemie. Nie był zmęczony, ale noga go bolała. Mocno ją nadwyrężył i wiedział, że będzie się długo goić.Gaw czemu Cię tu nie ma przy mnie? Pomyślał z bólem. Westchnął ciężko i spojrzał na kotkę, którą zrzucił z siebie chwilę wcześniej.
- Skoro tak ładnie Ci poszło polowanie na mnie to możesz teraz polować kiedy chcesz - uśmiechnął się do niej - ale pod warunkiem, że będą to zwierzęta, a nie ludzie czy zwierzo-ludzie tacy jak Ty czy ja- poruszył swoimi lisimi elementami - jeśli chcesz to możesz coś przynieść to spróbuję coś z tego ugotować- dodał i jeśli mu na to pozwoliła poczochrał ją lekko po głowie.
siedział jeszcze chwilę, ale robiło się już ciemno - wracajmy - powiedział spokojnie, wstając. Otrzepał spodnie i rozejrzał się, po czym ruszył w odpowiednim kierunku. Kierował się swoim zapachem i nie tylko swoim. Pamiętał zapach tamtych terenów więc wiedział, gdzie ma iść. Był starszy od Lani oraz o wiele bardziej doświadczony.
Spojrzał za siebie, upewniając się czy Lani idzie za nim. Ruszył znów truchtem, żeby jeszcze ją trochę zmęczyć. Nie odzywał się póki nie dotarli do domu. Dopiero tam spojrzał na nią - co powiesz na małą próbę sił? - zapytał przeciągając się -posiłujemy się. Ty pod postacią pumy, a ja w tej postaci - poruszył swoją czarną kitą -tylko pamiętaj, że nie walczymy na śmierć i życie ani dominację tylko po prostu trenujemy. Mam nadzieję, że mogę Ci zaufać na tyle, że mnie nie zabijesz w trakcie.
Jeśli kotka wyraziła taką chęć, zaprowadził ją na małą polanę za domem, tam gdzie Gaw miał urządzić sobie strzelnicę i rozebrał koszulkę, rozciągając się i przygotowując do walki.Lani - 6 Maj 2017, 19:16 Myśliwy? Myyyysliwyyy. W sensie ze Lani jest jakims myslacym czyms? Nie. To chyba nie tak było. Myyysliiiiwyyy.
Osoba zajmująca się łowiectwem uczestnicząca wpolowaniachw celu pozyskaniamięsa,skór oraz kości, poroża i innychtrofeów łowieckich. Obecnie - osoba zajmująca sięgospodarką łowiecką zgodnie zprawem łowieckim ietyką łowiecką.
Czyli że taki drapieżnik ale pod jakimś prawem? Podrapała się w głowę. Naah. Głupi Lucek. Co chwilę wymysla jakieś rzeczy. Jak on się w tym wszystkim nie gubi?
Ale tak! Nauczyła się! Nie ufać Luckowi. Bo oszukuje. Ale też że musi nosem więcej pracować. I że to ciało nie jest takie złe. Ale musi je wycwiczyc. Za słabe sa te mięśnie i za malo giętkie. Tak. A Lucek jej pomoże. I wtedy będzie jeszcze lepsza!
Ha! I teraz może polować! I to kiedy chce. Jakie to jest dziwne... Nigdy nie sądziła że ktoś będzie jej pozwalał polować. Ale obecnie ma rany. I jej teren został zagarniety. Nie ma wyboru. Na razie musi tak być. Najpierw rany musze se pójść. Potem będzie wolna. Tak.
Nie może polować na ludzi i ludzi kotów. Ok. Pierwsze tak. Ale drugie nie. Bo jak niby ich odróżnić? Jak będą jako koty to zaatakuje. Jak ludzie to nie. I Lucek nie ma tu nic do gadania!
Gdy wyciągnął dłoń w stronę jej głowy, cofnela ją tak ze zrobiły jej się dwie brody. Ale jej nie dotknal. CO ON MA Z TYM DOTYKANIEM. Wszyscy ludzie maja. Co chwilę się dotykają. Jakiś fetysz? W zasadzie to nie pamięta co to słowo znaczy ale jakoś pasuje.
Już wracać? Nah. Westchnęła. Z osiąganiem wstała i nie biegła juz. Mimo że Lucek se truchtal, ona szła. W połowie drogi jednak ruszyła sprintem z wyszczerzonymi zebiskami. Tak szybko biegła że dogonila Lucka bez problemu. Wchodząc do ogrodu ziewnela az jej szczeka strzeliła.
Siłowanie. Fajny pomysl. Moglaby nakopac Luckowi i nawet by jej nie przypalil za kare. Ale on jest zbyt ranny. Nuda. Wygranie z nim tak, byłoby nie.
- Nah. Kiedy indziej Ci dokopie. Jesteś zbyt osłabiony. Chce kaluze wody i mięso i leżeć. Książkę tez chce - powiedziała z łaską w głosie. Ściągnęła z siebie ubrania i się przeciagnela. W zasadzie...
Spojrzala w dół i dopiero teraz ogarnęła ze ma inna klatke niz Lucek. Na jej byly dwie, wielkie góry które były dziwnje sprezyste. Wziela je w dlonie i podniosla. Potem zgniotla. Trochę zabolalo.
- Dlaczego mam to? A Ty nie? - uniosła jedną brew, nie mogąc wyjść ze zdziwienia.Yako - 6 Maj 2017, 19:47 Cofnęła się przed jego ręką, ale nie syczała. To już jakiś postęp. Nie upierał się, że musi ją dotykać. Sam to lubił, jak ktoś go głaszcze, więc uznał, że nauczy ją, że to nie jest takie straszne. No i nie uwłacza wcale dumie. Każdy czasem potrzebuje trochę relaksu i przyjemności.
Truchtał sobie spokojnie i zaśmiał się, gdy Lani go wyprzedziła sprintem. Sam ruszył za nią biegiem. Widział jak ziewa. Może obejdzie się bez siłowania. Szczerze wolał tego uniknąć. Był obolały i osłabiony, a nie wiedział jaka silna jest kocica pod postacią pumy. Nie umiał tego wcześniej określić, bo myślał o tym, żeby bronić tego rudzielca, który mu się tu napatoczył. Słysząc jej odpowiedź, odetchnął z ulgą. Przynajmniej to jedno mniej.
Wszedł do domu i rozebrał spoconą koszulkę. Już miał ruszać do łazienki, gdy usłyszał pytanie kotki. Odwrócił się, patrząc na nią pytająco. Widząc jak maca się po cyckach, zaśmiał się -to się nazywa piersi- powiedział, odwracając się do niej całkiem - gdy samica ma młode, to pojawia się w nich mleko i karmi nimi swoje małe - wyjaśnił -do tego są ozdobą każdej samicy i samce uwielbiają się na nie patrzeć i nimi bawić, dlatego też nie powinnaś wychodzić z domu bez ubrań jeśli jesteś w tej postaci, bo ktoś Cię złapie i zacznie macać - mówił idąc już do łazienki. Nalał ciepłej wody i dodał do tego olejku sandałowego. Zaprosił Lani do wody, gdy kąpiel była gotowa, jednak nie wchodził z nią - teraz spróbujesz się sama umyć - powiedział z uśmiechem i wyjaśniał co i jak. Jeśli chciała to po dłuższej chwili jej pomógł ale on sam jeszcze miał zamiar się trochę spocić, więc nie czuł potrzeby, żeby się myć.
Gdy była gotowa, nakroił jej pozostałego mięsa i zmył brudne naczynia, poza talerzem, który jej dał z kolacją. Dodał do tego szklankę wody. Sam nie tknął jedzenia, jakoś mu się nie chciało.
Po kolacji podał jej słownik japońskiego. Skoro lubi się uczyć to niech się uczy. Był ciekawy jak łatwo jej to wychodzi. Było już ciemnawo, więc zapalił jej lampkę niedaleko barku, żeby mogła spokojnie czytać - póki nie zrzucisz tej lampy to się nie spalisz, więc nie masz się czego bać- wyjaśnił. Po czym życzył jej miłej lektury oraz dobrej nocy. Nie miał zamiaru spać. Poszedł tylko na górę, żeby wziąć inne spodnie, oraz zabrał świeże opatrunki, żeby rano mieć jak zmienić te obecne.
Po wszystkim zniknął w piwnicy i całą noc postanowił ćwiczyć, robiąc krótkie przerwy na uzupełnienie płynów.Lani - 6 Maj 2017, 20:35 Piersi? Jak te u tych kurczaków? Przecież to jest kompletnie nie przydatne. Widziwianie. Ciekawe dlaczego ludzie je mają. A co jesli ludzi stworzył jakiś samiec i miał takie widzi mi się? O samica. To niech ma te wielkie dojce a co. Bede mial se co pomacac. Swoje jaja niech sciskaja a nie...
- Ha! Nie zdążył by. Rozszarpalabym mu tchawice zanim by do mnie podszedł! A te o to są dziwne. I bezużyteczne. I dlaczego ja mam swoje chować a ty tych swoich małych już nie? - zmarszczyla brwi, pstrykajac swoją jedną pierś.
Phi. Nawet to słowo jest komiczne. Ludzie to naprawdę dziwiaki. Ochoczo poszła do pokoju z kałuża. Nie. Ludzie mówią na to inaczej ugh. Ale jak... Tez jakoś tak dziwnie jak na kibel... Duży kibel? Nie. Zagryzla warge kiwajac głową. Wielki... Nie... O! Ooo! Wanna! Ha! Tak. To jest wanna. Zadrzala wchodzac. Cieeepla. Jak fajnie. Zawsze plywala w zimnej. Ale futri robi za izolacje. Ale ludzie nie mają futra. Tylko pare włosków na rekach i na nogach i w kroku. No i włosy na głowie. Śmiesznie. Bo Lucek ma ciemne włosy a u lani ich prawie nie widać. Tych na rekach i na nogach wcale nie widać i jest ich o wiele mniej niz u Lucka. A te w kroku tez malutko ale są widoczne. Ludzie sa dziwni. Jakby mieli futro nie musieliby nosić szmat.
Woda pachniała jakoś dziwnie. Tak ciepło. Sama myć? Kiwnela glowa i się zanurzyla. Nie otwierala oczu. Nie chciala by szczypaly. Byla pod woda dlugo dlugo. Wypuszczala babelki. Ale się wynurzyla bo powietrza zbraklo. Lucka juz nie było.
Usta miala w wodzie. Jak ninja. Albo ten... Aligator o. Zastanawiała się który płyn wziąć. Tyle ich było. W końcu wzięła jakiś taki zielony. Wylala na reke. Najpierw trochę. A potem więcej i wiecej. Wstala w wodzie i rozlala płyn na calym ciele. Pachniało czyms niezidentyfikowanym. Cała była w płynie. Ciagnal się i był lepki. Lala az opakowanie było puste i tak pierdzialo. Wtedy rozsmarowala płyn na ciele. Omijając twarz jak tylko mogla. Zanurzyla się z powrotem ale płyn nie schodzil. Wstawala i siadala miliard razy az w końcu plynu nie było a ona nadal nim pachniala. Ale śmiesznie.
Jak wyciągnęła dłoń to między palcami zrobilo się takie przezroczyste kolorowe coś. Dotknela to jezykiem i peklo. FUUUJ.
Nie smaczne. Zanurzyla dłoń z powrotem. Znowu było. Tym razem w to dmuchnela jak w gorące mięso. I co? Zrobiła się kula! I latala. Lani ją ugryzla i pękła. FUUUJ.
Powtorzyla to mase razy za każdym razem gryzac to i się krzywiac. W końcu palce zrobiły jej się takie pomarszczone jak odbyt pawiana wiec wyszla z wody wyciagajac to takie dziwne co pije te wode. Fuj.
Wytarla się jako tako tą szmata i wyszla. Nadal była mokra tu i tam ale miała to gdzieś. Lucek zapalil jej takie coś co robilo światło i daj książkę! Tak!! Az klasnela w dłonie. Ma nie przewracac światła bo inaczej pozar. Okej! Lucek se gdzies poszedl a ona zezarla najpierw cale miecho i wypila wode a potem walnela się na kanapie. Ale tak ze nogi byly u góry a głowa i polowa pleców na podlodze i czytala. Cała noc, słuchając jak Lucek robi coś tam na dole. Coś ciężkiego robił bo jego zapach robił się mocniejszy.
A po pokoju roznosily się coraz to kolejne japońskie słowa, lekko kaleczone ale zapamiętane.