To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Odwrócone Osiedle - Rezydencja rodu Vaele

Abi - 1 Maj 2018, 16:09

Abi o wiele bardziej od siedzenia w domu, wolała zabawy na dworze. Na dworze można tyyyle robić! Berek, chowany, zawody w zbieraniu dżdżownic, zgadywanie kształtu chmur, szukanie skarbów i wiele wiele więcej. Już się nie mogła doczekać zabawy z Panią Bianką. Dziewczynka aż leciutko podskoczyła z radochy. Będą mogły wszystko pomalować! I będzie mogła tu wszystko zmieniać, naprawdę jak w domku dla lalek! Bardzo chciała zapytać Aerona czy będzie chciał razem z nimi pomalować pokój i mebelki, ale ten był ewidentnie nie w sosie, więc dziewczynka postanowiła zapytać później. Może do tego czasu odpocznie i humor mu się poprawi? Po operacji powinien dużo odpoczywać!
Łóżko wyglądało jakby ktoś je z nieba ściągnął! Wydawało się puszyste i milusie. Gdy Aeron chrząknął dziewczynka z trudem, ale oderwała wzrok od łóżka i rozmyślania o nim i spojrzała na niego. Uznała że książę wygląda bardzo uroczo gdy czuje się nieswojo. Uśmiechnęła się więc cieplutko
- Lubię wszystkie kolory. Ta pościel jest bardzo ładna i na pewno będzie mi się w niej dobrze spało- zapewniła z powagą. Już teraz kusiło ją by sprawdzić czy łóżko jest tak mięciutkie na jakie wygląda. Lulu najpierw powąchała dłoń Bianki. Zjeżyła się na chwilę ale po chwili już ją lizała, ochoczo merdając ogonkiem.
Pokiwała główką. Mimo że ton księcia się zmienił, dziewczynka się nie zmartwiła. Nana miała bardzo zmienne humorki więc dla dziecka nie było to nic nowego. Nie do końca rozumiała dlaczego dorośli tacy są. Znowu kiwnęła główką.
- Nie trzeba a jeśli przyjdą potwory albo źli ludzie to mam Lulu i Pana Królika. Oni mnie obronią- przytuliła do siebie mocniej maskotkę. Dostała go od mamy i się z nim nie rozstawała.
Zrobiło jej się smutno gdy Aeron powiedział, że musi już sobie iść. Trochę się bała że już nie wróci…
Mimo to wymusiła na sobie uśmiech i pogłaskała księcia po policzku.
-Ale wróć do mnie.- powiedziała to bardzo stanowczo. Pomachała mu rączką na pożegnanie ale chyba tego nie widział. Trochę przeszła jej ochota na malowanie pokoju ale widząc uśmiech Pani Bianki, ochoczo kiwnęła główką.
-Ma Pani stare gazety? Zrobię nam takie czapeczki by farba na włosy nie poleciała!- Pan George ją nauczył jak się robi takie czapeczki. Tak naprawdę prawie nie zakrywają włosów ale o wiele zabawniej się wtedy maluje!

Thorn - 4 Maj 2018, 20:10



Aeron Vaele zdecydowanie nie był tuzem gracji i empatii. Mimo, iż starał się uchodzić za kulturalnego mężczyznę, popełniał gafy często o nich nie wiedząc.
Bianka pokręciła głową i skrzywiła się gdy wyszedł. Przyprowadził dziecko i zostawił je w obcym domu, z obcymi istotami. Pal licho, że ufał im jak mało komu ale przecież Abi mogła czuć się źle w ich obecności. Dopiero ich poznała.
Kobieta uśmiechnęła się serdecznie do dziecka i kiwnęła głową, odpowiadając na jej pytanie. Pochyliła się i wystawiła palec zaznaczając, że teraz powie coś ważnego.
- Jestem Bianka, nie żadna pani. - powiedziała z powagą, po czym zaśmiała się a z jej włosów posypały się złote liście. Zawsze tak się działo, kiedy Pokojówka była szczęśliwa.
Złote liście zniknęły tuż nad podłogą, zmieniając się najpierw w pył. Bianka pogłaskała Abi po główce, oczywiście gotowa na odtrącenie, jeśli mała ni życzyła sobie takiej poufałości.
- Zaraz wracam. - powiedziała i ruszyła ku drzwiom pokoju - Poczekaj tu na mnie chwilkę, dobrze?
Wyszła by przynieść potrzebne materiały. Oczywiście poprosi Caiusa by przytachał wiadra z magiczną farbą, sama nie będzie się przemęczać. Musi pozostać sprawna bo przecież na co dzień dba o czystość o Rezydencji i w Ogrodzie.
Poszła po niego i przybory malarskie.
W międzyczasie do pokoju w którym pozostała Abi wszedł Alden. Zatrzymał się w drzwiach i jeśli dziecko się odwróciło, skłonił się jej jak przystało na Kamerdynera. W dłoniach miał tacę na której stała wysoka szklanka z lemoniadą, miętą i kostkami lodu.
Podszedł do dziewczynki i pochylił się, podając jej z uprzejmym uśmiechem naczynie.
- Panienka musi być zmęczona po podróży. - zagadnął - Może lepiej będzie byśmy to my pomalowali pokój na wybrany przez panienkę kolor? Panienka w tym czasie odpocznie w jadalni albo oprowadzę panienkę po Rezydencji? - przekrzywił głowę i spojrzał jej w oczy. Jego żółte, zwierzęce zalśniły gdy posłał jej swój standardowy, tajemniczy uśmiech.

Abi - 5 Maj 2018, 09:58

Abi należała do dzieci otwartych na nowe sytuacje. Lubiła pozmawać nowych ludzi i spędzać z nimi czas. Jednakże nawet ona w obecnej sytuacji czuła się lekko nieswojo. Dopiero co poznała masę ludzi w szpitalu. Wszyscy byli dla niej mili i miała nadzieję, że jeszcze kiedyś ich spotka. Potem poznała Aerona i wszystko było bardzo zagmatwane. Jest jej rodziną i chciała z nim spędzić trochę czasu ale on musiał już sobie iść. Polubiła Panią Biankę, a reszta wydawała się bardzo fajna ale nie chciała zostawać jeszcze sama...
Nie grymasiła jednak, bo tak nie wypada i Pani Biamce i reszcie mogło się smutno zrobić, a tego bardzo nie chciała.
Kiwnęła główką, uśmiechając się.
- Dobrze będę mówić Bianka- Nana nauczyła dziewczynkę, że do obcych i dorosłych trzeba mówić z szacunkiem i trzeba dodawać Pan/Pani. Dziewczynkę to bardzo bawiło i chętnie używała tej formy. Czasem aż za często.
Abi z zachwytem obserwowała listek który spadł z włosów Bianki i zamienił się w pyłek.
- Piękne! - w oczach Abi, Bianka stała się leśną wróżką. Dziewczynka uwielbiała czary. Sama nie potrafiła ładnie czarować ale jej to nie przeszkadzało. Zawsze z zachwytem obserwowała jak inni to robią!
- Zaczekam- powiedziała z przesadną powagą, uśmiechając się jednak przy tym. Dziewczynka podeszła powoli do łóżka i położyła na nim Pana Królika. Lulu nagle wyskoczyła spod łóżka i przeprowadziła zmasowany atak lizawkowo podszczypujący na Abi. Ta śmiejąc się usiadła "po turecku" na podłodze i głaskała swoją zwariowaną przyjaciółkę. Wtedy ktoś wszedł do pokoju, więc Abi wstała, a Lulu klapnęła obok jej nóg i zaczęła podgryzać swoją łapkę.
Przyszedł Pan Alden. Abi poczuła silną chęć by dotknąć jego włosów. Naprawdę wyglądały pięknie i trochę jakby płonęły. Zastanawiała się czy w dotyku są ciepłe. Gdy Pan Alden się skłonił dziewczynka się zdziwiła. Nikt jeszcze nigdy tak nie zrobił. Pamiętając jednak co księżniczki w bajkach wtedy robią, dygnęła przed nim. Brakowało jej gracji i wprawy, ale chyba trochę jej wyszło.
Wzięła szklankę z lemoniadą i wzięła z niej kilka łyków. Była przepyszna! Uśmiechnęła się z wdzięcznością do Pana z ognistymi włosami i pokręciła główką.
- Nie jestem ani trochę zmęczona proszę Pana. Uważam, że malowanie ścian będzie fajną zabawą. Byłoby bardzo fajnie gdyby i Pan z nami malował!- uśmiechnęła się szeroko. Przypomniała sobie nagle jak pan Caius był niezadowolony gdy poszedł robić dla niej jedzenie.
- Ale jeśli Pan nie chce to nie szkodzi!- zapewniła. Nie chciała przecież by Pan Alden robił coś czego nie chce robić. Bo wtedy nie ma z tego żadnej frajdy! Zagapiła się, patrząc w oczy tego Pana. Były jeszcze piękniejsze niż włosy. Jakby miał takie płynne złoto w nich!

Thorn - 6 Maj 2018, 21:30



Dziewczynka była szalenie kulturalna. Bianka żałowała, że musiała ją zostawić, ale musiała pobiec po rzeczy do malowania. I przy okazji namówić Caiusa, żeby im pomógł.
Alden postanowił dotrzymać dziecku towarzystwa i przyniósł jej napój. Nie przepadał za dziećmi, ale skoro Abigail miała tu zamieszkać... Cóż, słowo Służby o ile w ogóle było brane pod uwagę, rozważano na końcu.
Uśmiechał się do niej swoim zagadkowym uśmiechem. Ciężko było zgadywać, co chodziło po jego głowie. Długie, czerwone włosy miał rozpuszczone. Falami opadały na ramiona nadając jego ładnej, bladej twarzy charakteru. Ktoś mógłby stwierdzić, że ma zniewieściałe rysy twarzy... Dopóki nie pozna jego prawdziwej aparycji. Dopóki nie spotka się z jego mocnym, dużym dziobem.
Odebrała szklankę i napiła się. To dobrze, przynajmniej się nie odwodni. Thorn po powrocie z pewnością sprawdzi stan dziewczynki i jeśli okaże się, że mała spędziła ten czas nie tak jak powinna, oberwie się każdemu z ich kolorowej trójki. Bez wyjątku.
Na propozycję wspólnego malowania zdębiał. Nie przypuszczał, że Abi będzie chciała malować pokój razem z nim. Nie miał umiejętności w tym zakresie bo zawsze to Bianka zajmowała się dekorowaniem, ale jeśli faktycznie przyjdzie mu wziąć w dłoń pędzel, da z siebie wszystko.
- Dziękuję. - powiedział i ponownie się jej ukłonił - Z miłą chęcią wam pomogę. - dodał wpatrując się w czerwone oczy dziecka.
Nagle wyprostował się jak struna i odwrócił w stronę drzwi. Spiął się, uśmiech zniknął z jego twarzy. Usłyszał kłótnię... dochodziła z dołu.
Przeprosił Abi i poszedł sprawdzić co się dzieje. Nie zamknął za sobą drzwi, mało tego, poczekał aż dziewczynka do niego dołączy. Nie chciał zostawiać jej samej.
Przeszli na szczyt schodów by lepiej zobaczyć co się dzieje na dole.
Bianka złościła się i tupała nogą. Namawiała Caiusa do tego by im pomógł, lecz ten najwyraźniej miał gdzieś jej prośby. Skrzyżował ręce na piersi i z hardym wyrazem twarzy przyglądał się złości kobiety. Nie odzywał się, ale był zdenerwowany. Pokojówka natomiast zaczęła wyciągać na wierzch wszystkie brudy. Straciła nad sobą panowanie, musiał ją mocno zezłościć.
- Od dzisiaj należy do naszej rodziny! Dlaczego nie chcesz nawet jej poznać? - wyrzucała z siebie piskliwym głosem.
Alden zmarszczył brwi i zaczął zbiegać po schodach. Abigail mogła zrobić to samo, nikt jej nie zatrzymywał.
- Zawsze tak jest! - wrzasnęła Bianka - Nie możesz pojąć tym swoim psim umysłem, że to Alfa decyduje o nowym członku stada i ty masz go zaakceptować czy tego chcesz czy nie! - machnęła mu przed nosem dłonią - A może mnie się ona podoba, co? Może zawsze chciałam mieć siostrzyczkę, wziąłeś to pod uwagę? Ograniczony kundlu!?
Caius nie wytrzymał. Z jego ust wydobył się głośny warkot. Obnażył zęby które zaczęły wydłużać się, podobnie jak jego twarz. Z niebieskich włosów wystrzeliły ciemnogranatowe wilcze uszy a cała jego sylwetka wygięła się, przyjmując inny układ szkieletu i mięśni.
Bianka nie cofnęła się. Również wyszczerzyła zęby ale nie dokonała przemiany. Lepiej panowała nad swoją naturą.
Wilk skoczył ku niej z szeroko otwartym pyskiem i wcale nie wyglądał na pokojowo nastawionego. Był ogromny a w jego żółtych ślepiach błyszczała furia. W tej chwili nie był sobą.
Alden wydał z siebie pisk. Głośny, świdrujący. Skoczył ku nim i znalazł się między kobietą a wilczyskiem. Zderzyli się z impetem, w tym samym momencie z rąk czerwonowłosego wystrzeliły pióra.
Bianka odskoczyła i widząc Abi, podbiegła do niej i osłoniła ją, przytulając mocno do siebie. Próbowała ją odciągnąć.
Mężczyźni starli się w walce. Caius warczał przeraźliwie a Alden skrzeczał i piszczał, mimo, że pozostawał w połowicznie zwierzęcej postaci. Bił skrzydłami pysk wilczyska.
Tarzali się po posadzce. Scena wyglądała naprawdę makabrycznie bo sypały się pióra i sierść. Wyglądali tak, jakby chcieli się zabić.
Alden kopnął basiora w pysk, zrobił wymach nogą i zmienioną w szpony stopą przejechał po kufie zwierzęcia. To sprawiło, że Caius zawył i... opamiętał się.
Zamarł i spojrzał na każdego z nich. Najpierw na poturbowanego Aldena, przestraszoną Biankę i w końcu na małą Abigail. I to jej spojrzenie ugodziło go najbardziej.
Cofnął się i powrócił do postaci sprzed przemiany. Dźwignął się na nogi. Ubranie miał potargane, włosy w nieładzie a na twarzy trzy podłużne rany przechodzące od kącika oka do ust.
Na jego twarzy wymalowało się przerażenie.
- Ja... - słowa z trudem przeszły mu przez gardło - Przepraszam... - dodał szeptem.
Bianka przytuliła Abi i odwróciła wzrok. Alden wstał i wyciągnął u niemu dłoń. Na jego licu był widoczny smutek ale i zrozumienie. Oni wszyscy skrywali tajemnicę. Bolesne wspomnienia nie dawały im spokoju.
- Przepraszam! - Caius zerwał się i wybiegł, kierując się do ogrodu. Kamerdyner odczekał, zmienił wygląd i wygładził ubranie. Miał lekko pociętą twarz na policzkach, ale nie wyglądał źle. Przeczesał włosy i syknął, czując ból w barku. Zignorował go jednak i podszedł do dziewczynki. Otarł krew z kącika ust.
- Chodźmy. Pomalujemy pokoik. - powiedział spokojnym głosem i posłał jej przepraszające spojrzenie.
Bianka puściła dziecko i szybko otarła twarz z łez. Nie chciała by Abi zobaczyła, że Pokojówka płakała. I tak już będą mieli ogromne problemy gdy przybędzie Aeron.
- Tak. Sami zaniesiemy na górę farby. - powiedziała wesoło i chwyciła Upiorną za rączkę - I będziemy się świetnie bawić!
Gra pozorów. Przecież nic tu nie zaszło. Nic się nie stało.

Abi - 7 Maj 2018, 19:57

Dla dziewczynki nawet uśmiech Pana Aldena był rycerski. Naprawdę! Gdy się do niej tak leciutko uśmiechał, to aż nie mogła nie odpowiedzieć tym samym! Wyglądał bardzo ładnie, jak Ci rycerze z książek, które Nana jej przynosiła. Brakowało mu jedynie lśniącej zbroi i białego konia. Aeron mówił, że mają konie więc pewnie Pan Alden gdy nie jest tutaj, dosiada konia i ratuje księżniczki! Nawet zachowuje się jak rycerz. Znowu jej się ukłonił! Zachichotała, wpatrując się w jego oczy. Polubiła go!
Była tak zajęta rozmyślaniem o Panu Aldenie rycerzu, że nijak nie miała szansy wyłapać, iż na dole coś się dzieje. Dlatego gdy ten ją nagle przeprosił i ruszył do wyjścia, zaniepokoiła się. Może zrobiła coś niegrzecznego? Widząc że na nią czeka, najpierw się rozejrzała za Lulu. Psinka spała w najlepsze w nogach królika, więc dziewczynka jej nie budziła. Niepewnie ruszyła w stronę Pana Aldena.
Poszli do schodów, tam usłyszała krzyki. Teraz już się bardzo zmartwiła. W domu Nana czasem krzyczała ale nie tak. Bianka była tak zła, że aż tupała nogą! Kłóciła się z Panem Caiusem. Abi odruchowo cofnęła się kawałek i stanęła bardziej za Panem Aldenem. Dlaczego Bianka tak krzyczy? Dziewczynka zaczęła skubać policzek od środka.
Bianka nazwała Pana Caiusa psem, mówiła o jakiejś Alfie, jakimś stadzie i jakiejś siostrzyczce. A na końcu wyzwała go od kundli! Serce dziewczynki galopowało szybciej niż zwykle. Nie podobało jej się to. Jeśli Pan Caius czegoś nie chce to dlaczego próbują go zmusić? Tak nie powinno się robić!
Nagle Pan Caius nie był już czarodziejem w niebieskich włosach. Zamieniał się w wilka! Jak babcia czerwonego kapturka! Nagle miał wielgachne zęby, uszy takie psiakowe, miał futro i wyglądał całkiem inaczej.
W gardełku dziewczynki zaczęła narastać dziwna gula a oczy zaczęły ją szczypać, gdy Pan Caius rzucił się na Biankę. Dziewczynka zakryła oczy i pisnęła ze strachu. Odsłoniła oczy słysząc dziwne odgłosy, warczenie i jakieś szelesty i piski. Po jej policzkach spłynęły łzy, gdy zobaczyła jak Pan Alden i Pan Caius walczą. Dlaczego robią sobie krzywdę? Przecież tak nie wolno!
Serduszko ją bolało gdy Bianka ją do siebie przytuliła. Nie chciała by robili sobie krzywdę! Chciała jakoś to przerwać ale nie umiała.
Dziewczynka płakała, gorące łezki spływały jej po policzkach. Jednakże nie dlatego, że się bała o siebie. Bała się o tych dwoje. Nie chciała by siebie krzywdzili i bardzo ją to bolało.
Nagle przestali. Pan Caius znów był sobą, był ranny na twarzy! Pan Alden też się zmienił i też był ranny! Pomógł wstać Panu Caiusowi. Ten przeprosił i uciekł. Dziewczynka załkała.
Słysząc co oni mówią, pokręciła głową z oburzeniem.
- Tak nie wolno! Dlaczego się zraniliście nawzajem! Nie wolno krzywdzić innych! Nie wolno! A teraz i Pan i Pan Caius jesteście ranni i smutni! Nie możemy się teraz dobrze bawić!- dziewczynka cofnęła się od nich. Jak można się dobrze bawić gdy jedno z nich jest samo. Smutne i ranne? Abi wytarła łzy rękawem.
- Mogę po niego pójść? Nie może być sam. Trzeba sobie pomagać! Proszę...- mówiła karcącym głosem a jej buźka była rozgniewana.
- Bianko naprawisz Pana Aldena? Pójdę po Pana Caiusa i go też naprawisz?- jeśli się zgodzili to szybciutko odwróciła się i zeszła po schodach. Pobiegła w stronę w którą uciekł Pan Caius i zaczęła go szukać.
Jeśli się nie zgodzili, cała zmartwiona poszła z nimi do pokoju, była tak smutna że nie czuła tej zabawy. Malowała bez większej radości.

Thorn - 14 Maj 2018, 07:12

Abigail była zwyczajnie za mała by zrozumieć przedziwną relację między Domownikami. Alden, Bianka i Caius byli udomowionymi zwierzętami, wyśnionymi przez Starego Vaele pod postacią zwierzęcą i przebywający pod tą postacią przez wiele, wiele lat. I chociaż z czasem stali się bardziej cywilizowani i nauczyli się żyć w zbliżonej do ludzkiej postaci, instynktu nie da się oszukać.
Tylko jak wyjaśnić dziecku, że ich walki nie służą wyrządzaniu krzywdy a ustaleniu hierarchii w stadzie? Czy Abi w ogóle pojmie czym jest stado?
Bianka tuliła dziecko chcąc uchronić ją przed... wszystkim. Gniewem Caiusa, krzykami, przemocą. Sama płakała, może dlatego nie zauważyła, że Upiona również roni łzy.
Kiedy było już po wszystkim a Caius uciekł, atmosfera w sali nadal była napięta. Pokojówce zwyczajnie było głupio bo wiedziała, że czeka ją poważna rozmowa z Kamerdynerem. Alden dba o spokój w Domu na czas nieobecności Aerona, jest osobą zdecydowanie najbardziej stabilną z ich trójki.
Czerwonowłosy przyglądał się z uwagą dziewczynce, gdy ta oburzonym głosikiem wyraziła swoją opinię. Miała rację, nie wolno się krzywdzić ale czy Alden mógłby dopuścić do tego, żeby dziki Caius rzucił się na było nie było kobietę? Już wolał sam zetrzeć się z Wilkiem niż przyglądać się walce pozostałych. Jak samiec miał przecież większe szanse w starciu z drugim samcem, jakkolwiek nie byłby duży.
gdy padło pytanie uniósł nieznacznie jedną brew. Bianka spojrzała na niego wystraszona. Widać było, że kamerdyner rozważa puszczenie dziecka do Kucharza. Już miała zaprotestować gdy Alden uśmiechnął się swoim standardowym, zagadkowym uśmiechem i przechylił nieco głowę.
- Poczekamy na was w pokoiku. - powiedział uprzejmie i ruszył w stronę schodów. Mijając Biankę, chwycił ją za łokieć i stanowczo poprowadził ze sobą. Chciała się sprzeciwić ale pod gniewnym spojrzeniem Orła, zmiękła. Gdyby miała kocie uszy, w tej chwili byłyby pokornie spuszczone.
Alden pozwolił dziecku zająć się tą sprawą bo był zwyczajnie ciekaw co z tego wyniknie. Pal licho niebezpieczeństwo. Jeśli Caius skrzywdzi małą, będzie miał do czynienia z Aeronem. Jeśli ma choć trochę oleju w głowie, prędzej odgryzie sobie ozór niż zrobi jej krzywdę.
Poszli na górę, zostawiając dziecko same. Abi widziała gdzie pobiegł Caius i mogła spokojnie skierować się w tamtą stronę.

Uciekł do ogrodu, jak zawsze. Między bujnymi krzewami i kwieciem łatwo było się ukryć. Zwłaszcza pod wilczą postacią. Teraz jednak Caius wybrał ludzką postać i usiadł w najdalszym kącie ogrodu na jednej z ławeczek. Patrzył w niebo przyglądając się sunącym po nim chmurom.
ogród był przepiękny a rosły mężczyzna wyglądał tak spokojnie. Jego ramiona były rozluźnione, klatka piersiowa unosiła się w powolnym oddechu. Tylko jego twarz zdradzała ból i wstyd. Żółte oczy błyszczały. Gdyby mógł, cofnąłby czas. Ta scena nigdy nie powinna mieć miejsca przy Członkini Rodu Vaele.

Abi - 14 Maj 2018, 19:36

Faktycznie. Dla małej upiornej cała ta sytuacja była dziwna i taka...dorosła. Nigdy nie umiała zrozumieć dorosłych i ich spraw. Dla dziewczynki był to inny i bardzo odległy świat. No i w dodatku nie miała ochoty go rozumieć. Dorośli byli dziwni i bardzo trudni. Czasem zachowywali się jak dzieci i jeszcze dużo kłamali! Abi spędzając dużo czasu w lesie swoje widziała ale nie wszystko rozumiała. Tak samo tutaj. Czemu Pan Caius i Pan Alden musieli zrobić sobie krzywdę a Bianka próbowała do czegoś zmusić Pana Caiusa i jeszcze na niego krzykała? Tulasy od Bianki nie działały tak jak zwykle. Abi czuła tylko, że jest jej coraz bardziej przykro. Dziewczynka zaciekle ścierała łezki rękawem, skubiąc od środka policzek. Tak nie powinno być. Czuła, że to było złe.
Widziała ale nie rozumiała dlaczego Bianka tak się wystraszyła, gdy dziewczynka zadała pytanie. Ona sama gdy jest zła i jest jej smutno to chce by ktoś ją pocieszył. Dlatego nie wolno zostawiać tak o Pana Caiusa. Tym bardziej, że też jest ranny!
Gdy dostała pozwolenie, podziękowała i czym prędzej ruszyła w kierunku w którym pobiegł Pan Caius. Nie chciała tracić czasu. Wybiegła na dwór, chyba do ogrodu. Nie widziała jeszcze tak dużego ogrodu. Przez chwilkę się rozproszyła i zaczęła podziwiać otoczenie. Nagle uderzyła się rączkami w nadmuchane policzki, zaciskając oczka i zaczęła szukać Pana Caiusa.
W końcu go znalazła! Nie podeszła od razu. Przez chwilę stała za jakimś dużym krzakiem i po prostu się przyglądała. Pan Caius wyglądał bardzo pięknie na tej ławeczce. Jak ładne postacie z książek których Nana jej nie pozwalała czytać bo i tak by ich nie zrozumiała. Wyglądał bardzo spokojnie ale buzie miał smutną. Zagryzła policzek od środka, wzięła wdech i wyszła zza krzaka.
- Proszę Pana czy wszystko dobrze?- nabierając odwagi podeszła jeszcze bliżej.
- Czy bardzo Pana boli? Nie umiem leczyć ale Bianka pewnie tak. Dorośli potrafią dużo rzeczy- jeśli się jej udało, stanęła niedaleko Pana Caiusa. Nie chciała się narzucać bo tak nie wypada.
- Bardzo mi przykro, że Pan i Pan Alden zrobiliście sobie krzywdę. To smutne bo nie powinno się krzywdzić innych.- powiedziała pewnym głosikiem, ustka zaciskając tak mocno, że aż zbielały.
- Przepraszam jeśli to przeze mnie się stało. Nie chciałam by robił Pan coś czego nie chce. Bo wtedy to żadna frajda.- zrobiła kółko butem na ziemi. Rączki splotła za plecami. A po jej policzkach pociekło kilka łezek. Tylko tym razem nie były to zwykłe łezki. Mieniły się one jakby wypełnione brokatem. Dziewczynka oczywiście tego nie dostrzegła, tak bardzo skupiła się na Panu Caiusie.

Thorn - 15 Maj 2018, 19:44



Siedziałby tak cały dzień i noc gdyby nie głos Abigail, który wyrwał go z zamyślenia. Caius zjeżył się co było widać po jego niebieskich włosach, których pojedyncze kosmyki nastroszyły się. Odwrócił się ku niej i spojrzał żółtymi ślepiami. Przez chwilę po prostu jej się przyglądał, oceniając, czy można jej pozwolić się zbliżyć. Nie miał teraz ochoty na towarzystwo, a już na pewno nie dziecka które niebawem odbierze mu pozycję Bety w stadzie.
Było mu wstyd ale też dobijało go poczucie straty. Stado wymykało mu się z rąk, już nie panował nad ładem panującym w Domu. Starł się z Aldenem, co prawda nie pierwszy raz ale... Nie powinien z nim walczyć z takiego powodu. Powinien po prostu przyjąć stan rzeczy jaki przedstawił Alfa i pokornie zamknąć pysk. Lecz on nie potrafił siedzieć cicho. Może nie do końca był udomowiony?
- Wracaj do Rezydencji, Panienko. - powiedział nieco szorstko, odwracając wzrok ku niebu.
Zainteresowała się jego stanem co tym bardziej było dziwne. Była obcą osobą, Aeron przygarnął ją bo okazało się, że było między nimi pokrewieństwo krwi. Tylko tyle i aż tyle. Nie można było tego zignorować.
Parsknął słysząc jej pytanie. Nie było w tym jednak ani grama wesołości. Rubaszny Wilk chwilowo umknął w głąb duszy Caiusa.
- Nic mnie nie boli. - powiedział cicho, co oczywiście było kłamstwem. No, połowicznym, bo rana na twarzy naprawdę nie bolała. Co innego serce.
Nie chciała się odczepić. Chciała mu pomóc za wszelką cenę i przy tym była tak... grzeczna i słodka. Kucharz skrzywił się, bo gdzieś wewnątrz siebie poczuł malutką iskierkę sympatii do tego dziecka. Odrzucił ją jednak, przypominając sobie, że ukradła mu pozycję!
Odwrócił się powoli w jej stronę i ponownie na nią spojrzał. I ponownie przyglądał się jej przez dłuższą chwilę.
- Nie zrobiliśmy sobie krzywdy. - wyjaśnił zadziwiająco spokojnie - Aeron nie powiedział ci? Jesteśmy Bestiami. Zwierzętami. - dodał - To co widziałaś w Rezydencji było... zwykłą zwierzęcą sprzeczką.
Musiał robić dobrą minę do złej gry. Może mała nie naskarży Thornowi? Może jest jeszcze nadzieja, że Wilk uniknie konsekwencji?
Zamknął żółte oczy i westchnął gdy przeprosiła. Nic to nie zmieniało a jednak poczuł się lepiej. Przywołał ją gestem by usiadła obok niego. Może jak porozmawiają albo przynajmniej posiedzą obok siebie, to Caiusowi będzie łatwiej zaakceptować nowego członka Rodziny.
Gdy tylko podeszła, uniósł głowę ku niebu. Przez chwilę nie odzywał się wcale, oglądał chmury sunące leniwie po błękicie.
- Jesteś młodą Vaele. - stwierdził, jakby było to dla wszystkich oczywiste - Wyczułem to gdy tylko pojawiłaś się już u progu domu. - pociągnął nosem - Jakie zmiany wprowadzisz do życia Aerona? Do... naszego życia?

Abi - 16 Maj 2018, 16:39

Włosy Pana Caiusa śmiesznie sterczały. Jakby go piorun kopnął, poniekąd to tak dziewczynka wyobrażała sobie doktora Wiktora który stworzył Frankensteina. Pan Caius ma piękne oczy. Jak słońce!
Słysząc, że ma wracać jej wyraz twarzy stał się zacięty. Pokręciła stanowczo głową z nieco rozgniewaną minką. Nie wrócę bez Ciebie!- To samo zdawało się mówić jej spojrzenie. Nie odwracała wzroku ani na chwilę. Jego odpowiedź się jej nie spodobała. W jej oczkach znów pojawiły się brokatowe łzy.
- To dlaczego ma Pan tak zbolałą minę?-kłamstwa są złe. Zawsze. Nie ważne dlaczego się kłamie. Nie powinno się tego robić. A Pana Caiusa musi boleć, inaczej nie byłby tak smutny…
Zmarszczyła brewki starając się zrozumieć to co teraz powiedział dorosły. Są zwierzętami? Ato była zwykła kłótnia zwierząt? W zamyśleniu znowu przygryzła policzek od środka.
Faktycznie książę mówił że ma zwierzaczki. Kota psa i chyba ptaka. Gdy w końcu zrozumiała o co chodzi to buźka jej pojaśniała z radości. Oni się zmieniają jak Pani Julia! I Anduś!
- Super! Kocham zwierzątka. Wszystkie! Nie zmienia to jednak faktu, że zrobiliście sobie krzywdę! I Pan i Pan Alden jesteście ranni. Przykro mi z tego powodu...- westchnęła zmartwiona i usiadła chętnie obok Pana Caiusa. Siedziała cicho, dając dorosłemu trochę spokoju. Nana mówiła, że dorośli tak czasem potrzebują. Majtała więc w ciszy nóżkami, podziwiając ogród.
- Jestem Abi. Nie wiem co znaczy Vaele ale ładnie brzmi!- uśmiechnęła się do Pana Caiusa.
- Nie chcę niczego zmieniać! Chcę by się wszyscy lubili i było radośnie. Uważam, że jesteście Państwo wszyscy bardzo fajni. Bianka jest jak Elfia wróżka, Pan Alden jak taki rycerz bez zbroi a Pan jak Czarodziej. Nie chcę by ktokolwiek musiał robić coś czego nie chcę bo to smutne i nie ma z tego frajdy...- wygięła ustka w podkówkę, wytarła rękawem łzy z policzków i wtedy zobaczyła, że ma rękaw w brokacie!
- Niech Pan zobaczy! Mam łzy z diamencików!- pokazała mu rękaw w brokacie.

Thorn - 16 Maj 2018, 18:48



Zmarszczył brwi. Mała nie odpuszczała tak łatwo. Ciężko było mu wyrazić co czuje, bo nigdy nie był wylewny. Tak wiele myśli zaprzątało teraz jego głowę. Nie potrafił wyjaśnić dziecku, dlaczego jest zdenerwowany, dlaczego jej przybycie zaburzyło porządek w jego mniemaniu i dlaczego minie jeszcze trochę czasu zanim ją zaakceptuje.
Nie odpowiedział na jej pytanie odnoszące się do jego stanu. Nie widział sensu w tłumaczeniu się przed Abigail. Prawdopodobnie i tak nie zrozumiałaby jego pobudek, mało kto je rozumiał.
Caius przypomniał sobie walki jakie stoczył z Upiornym zanim wykształciła się hierarchia. Uśmiechnął się do swoich myśli. Gdyby dziewczynka widziała ich starcia, wiedziałaby że to co zaszło dziś w Rezydencji było niewinną sprzeczką. Alden pewnie nawet nie będzie zły, co innego Bianka.
Prychnął na jej słowa, chociaż to, że podobała jej się opcja mieszkania z Bestiami wywołało na ustach nieśmiały uśmiech.
- Nie przejmuj się nami. Nie pierwszy i nie ostatni raz. - machnął ręką - Wszystko się szybko zagoi i nie będzie już ani śladu, jeśli chodzi ci o nasz wygląd. - wzruszył ramionami.
Był bardzo wdzięczny za chwilę ciszy jaką mu dała. Usiadła obok ale nie zadawała problematycznych pytań, nie zaczepiała. Tylko siedziała i machała tymi krótkimi nóżkami. Była na swój sposób słodka i może kiedyś ją polubi, ale na razie jawiła się mu jedynie jako intruz. Pachniała dzieckiem i... Aeronem. A raczej... krwią Vaele, która krążyła w jej żyłach. Bez wątpienia należała do tej plugawej rodziny, czy jednak miała do czynienia ze Starym Lordem? Jak to się stało, że Thorn przyprowadził ją właśnie teraz? Nie wcześniej i nie później?
Spojrzał na nią kątem oka kiedy się przedstawiła. Jej uwaga ponownie go rozbawiła.
- Vaele to nazwisko rodowe. - powiedział spokojnie - Aeron nie powiedział ci jak się nazywa? - zapytał z rozbawieniem w głosie, jakby zapomniał o złości - Miano to jest dziedziczone i potwierdza przynależność rodową. Daje prawo do przywilejów, majątku i służy do identyfikacji. To swoista nazwa rodziny, jeśli tłumaczyć to dosłownie. - odchrząknął, bo zdał sobie sprawę, że nie powinien mówić do niej tak swobodnie, przecież był na nią zły - Więcej powie ci sam Cierń.
Parsknął gromkim śmiechem kiedy porównała ich do postaci z bajek. W jego śmiechu było wiele wesołości, mała Abi właśnie rozluźniła atmosferę jedną, prostą uwagą.
Śmiał się długo a kiedy przestał, otarł oczy bo w ich kącikach zebrały się łzy. Spojrzał na nią i wyszczerzył się w drapieżnym uśmiechu.
- No co jak co, ale z Aldena rycerz jak z koziej du...pupy trąba. - zaśmiał się - A ze mnie żaden Czarodziej, raczej Dzikus, Barbarzyńca. Już słyszałem kilka takich określeń skierowanych pod mój adres.
Miała rację co do jednego - Bianka była jak elfia wróżka. Tak postrzegał ją Kucharz, jako delikatną osobę którą trzeba chronić gdy przebywa w ludzkiej postaci. Dopiero po postacią Pantery stawała się faktycznie niebezpieczna, chociaż jak dotąd nie zaatakowała nikogo. Raczej wolała pieszczoty, o czym Abi z pewnością niebawem się przekona.
Odwrócił się od niej i jeszcze przez chwilę chichotał, patrząc w niebo. Niezłe porównanie sobie Upiorna wybrała. Trochę nie trafiła, ale kto jej broni wyrabiać sobie zdanie? W sumie lepiej, że dla niej byli postaciami z baśni a nie potworami.
Kiedy zaczepiła go i pokazała rękaw, zmarszczył brwi. Chwycił jej rączkę trochę brutalnie i przysunął do twarzy by lepiej się przyjrzeć. Następnie spojrzał na jej twarz. Jego nozdrza wydęły się kiedy wciągał jej zapach.
- Wracamy do domu. - powiedział stanowczo bo nie podobało mu się, że Arystokratka płacze brokatem. Jeśli się przeziębiła będąc na terenie Rezydencji, nie wróżyło to nic dobrego. Gdy wróci Thorn... trzeba będzie się schować.
Nie czekając na reakcję, chwycił dziecko na ręce i podniósł wysoko. Posadził sobie ją na ramionach i choć minę miał nadal zaciętą i był obrażony, uśmiechnął się lekko zerkając w górę na jej buzię.
- Pomalujemy pokój a potem zjesz przygotowane przeze mnie mięsko i brokuły. - powiedział i skierował się z nią 'na barana' ku budynkowi.

Alden i Bianka zabrali się za przygotowywanie pomieszczenia. Ściany zostały zagruntowane, farby we wszystkich kolorach tęczy przyniesione, wałki i pędzle również. Bianka nawet przyniosła gazety, więc jedyne co pozostało to czekać na małą Abi. Może zdążą zanim wróci Aeron?

Abi - 18 Maj 2018, 17:58

Abi jak każde dziecko w podobnym wieku, dużo pytała. Interesowało ją zawsze wszystko i bardzo się cieszyła gdy dowiadywała się nowych rzeczy.
W tej jednak sytuacji, jak na dziecko zachowywała się wstrzemięźliwie. Milczała gdy było trzeba i nie zasypywała gradem pytań. Bo tak nie wolno.
Nie zezłościła się, gdy Pan Caius nie odpowiedział. Nana jej mówiła, że dorośli nie mogą o wszystkim mówić dzieciom. Są to wtedy sprawy dorosłych i dzieci nie powinny w nie wtykać swoich nosków. Tak więc Abi nie naciskała.
Poczuła się trochę pewniej, słysząc parsknięcie. Nie umiała jeszcze odróżnić tego innego parsknięcia od tego wywołanego śmiechem, więc uznała że Pan Caius jest trochę rozbawiony. Uśmiechnęła się, lekko się rumieniąc.
Nie spodobało się jej jednak stwierdzenie, że to nie pierwszy i nie ostatni raz. Bo to oznacza, że będą się jeszcze bić! I że już to robili! Nie rozumiała po co robić sobie celowo krzywdę… Smuciło ją to…
- Nieprawda. Czasem zostają blizny! Ja mam taką jedną na kostce! Kiedyś uciekałam przed dzikiem i się potknęłam i rozcięła sobie tam skórę i teraz mam tam taką bladziutką kreskę. Nana żartowała, że dzik mnie w ten sposób oznaczył i mnie kiedyś znajdzie.- zrobiła lekko naburmuszoną minkę. Po chwili dodała szeptem:
- Wydaje mi się, że powiedziała to bym do lasu nie chodziła. Ale ja tam chodziłam bo kocham zwierzątka i roślinki.- kiwnęła poważnie główką, jakby podzieliła się z Panem Caiusem wielkim sekretem.
Słuchała uważnie objaśnienia. Wiedziała co prawda, że to nazwisko ale nie do końca rozumiała czym ono jest i co samo słowo Vaele znaczy. Bo przecież każde słowo coś znaczy prawda?
- Czyli Vaele to takie imię dla całej rodziny? Trochę to zabawne.- powiedziała, patrząc w niebo.
- A wie Pan jak miała na imię rodzina mamy? Albo Nany?- zapytała nagle z ożywieniem. -Czy mama i Nana miały jakieś rodziny? A jeśli tak to czemu ich nie odwiedzali?-
- Aeron to mój książę. Podobno ma nawet białego konia! Chciałam mieć zwierzątka, ale Nana mi nie pozwalała. Mówiła, że mamy za mało miejsca w domu- miała lekko skwaszoną minkę.
- Ale teraz mam Lulu! Jest kochanym zakapiorem. I poznałam was! To niesamowite, że jesteście też zwierzakami. Ja nie umiem takich ładnych rzeczy- Nie powiedziała tego z żalem. Stwierdziła tylko fakt. Jej pnącza nie są ładne ale przydatne.
Pokiwała główką, na znak że zrozumiała. Nigdy nie miała nazwiska. A skoro to trochę jak imię… to znaczy, że ma jakby dwa imiona! Rozbawiła ją ta myśl.
Gdy Pan Caius zaczął się śmiać, przyłączyła się do niego. Miał bardzo miły śmiech i było jej fajnie z ty, że już nie jest taki smutny.
- Dziki Czarodziej to szaman!- pochwaliła się trochę wiedzą. Czytała o szamanach z jakiejś krainy co się nazywa Afryka. Tylko oni nie byli dobrzy, a Pan Caius jest.
Nie rozumiała dlaczego Pan Caius się zezłościł na jej brokatowe łezki, ale nie sprzeciwiła się gdy wziął ją na ręce i posadził sobie na ramionach. Zachichotała.
- Jak wysoko! Świat dorosłych jest bardzo wysoki!- była pod wielkim wrażeniem. Czuła się trochę jak olbrzym! Rękoma chwyciła lekko głowę Pana Caiusa by nie spaść. Trochę się do niego przytuliła, uśmiechając się wesolutko.

Thorn - 19 Maj 2018, 20:34



- Gdybym przejmował się każdą blizną jaką posiadam, nie zaznałbym spokoju już do końca swoich dni. - powiedział cicho, patrząc w niebo. Stoczył wiele walk, wiele śladów pochodziło też z czasów kiedy był Psem Starego Vaele. Na łańcuchu. Dziką Bestią którą szczuło się niewinnych, szarpało chcąc wywołać agresję i karciło za przekierowywanie agresji nie na tego na kogo należało.
Pamiętał te czasy. Czasem wspominał sceny z przeszłości. Nie po to by się nad sobą użalać, o nie. Aeron kiedyś powiedział mu, że trzeba pamiętać o dawnych wydarzeniach, analizować je i spróbować przekuć w siłę. Caius zawsze zazdrościł Upiornemu umiejętności pogodzenia się z tym co było. Bo chociaż Thorn miewał gorsze momenty, nie popadał w depresję a parł do przodu. Nawet jeśli jednego dnia upadł na jedno kolano, drugiego podnosił się z dumnie podniesioną głową.
- Dziki są groźne. - powiedział patrząc na dziecko ze zdziwieniem - Nana, kimkolwiek dla ciebie była, miała trochę racji zakazując ci chodzenia do lasu. Dzik może zrobić poważną krzywdę. - pokiwał głową - Jesteś odważna skoro ignorowałaś zakaz... - dodał - Ale też i niemądra. Powinnaś słuchać starszych, bardziej doświadczonych. - spojrzał jej prosto w oczy - Słuchaj we wszystkim Aerona a wyjdziesz na tym dobrze. Zapamiętaj to sobie, dziecino.
Pokręcił głową na znak, że nie ma pojęcia jak jej matka i opiekunka się nazywały. Z resztą niewiele go to obchodziło. Była krewną Thorna, to on powinien śledzić jej drzewo genealogiczne, nie zwykły Kucharz. Caius był od przygotowywania posiłków i czasem cięższych robót w Rezydencji przez swoją siłę, ale nie mieszał się w zarządzanie. Co innego Alden, ale czerwonowłosy Kamerdyner właśnie do tego został stworzony.
- Tancerz, koń Ciernia jest srebrny. - powiedział - Ma czarną grzywę i ogon i czarną pręgę przechodzącą przez grzbiet aż do zadu. - dodał - Ale faktycznie białe konie też ma. Pewnie niebawem dostaniesz własnego. - wzruszył ramionami.
Może zepsuł jej niespodziankę, ale on nigdy nie należał do najsubtelniejszych rozmówców. Już taki jego urok.
Nie zezłościł się na małą gdy zobaczył jej łzy. Raczej się zmartwił, ale z racji tego, że był szorstki i nie przepadał za istotą która mieszała w jego stadzie, okazał to tak jak okazał. Wziął ją 'na barana' i poszli do Rezydencji. Nie podobało mu się to dziwne łzawienie.
Chwyciła się jego głowy a wtedy włosy na jego głowie ponownie się nastroszyły. Musiał się szybko przyzwyczaić do tego dotyku i faktu, że ona nie łapie go za kark by mu go skręcić. Ona jest dzieckiem. Nie będzie walczyć o dominację.
Weszli a wtedy Caius zdjął ją ostrożnie na podłogę. Przez chwilę przyglądał się jej marszcząc brwi po czym westchnął cicho.
- Biegnij na górę, do pokoju. Pewnie pozostali już tam na ciebie czekają. - powiedział zrezygnowanym tonem - Ja... pójdę zaparzyć herbaty i... może przyjdę do was. Pomogę trochę w malowaniu. Chyba dosięgnę sufitu.
Kiedy zakończył mówić, odwrócił się na pięcie i pomaszerował do Kuchni. Jeśli zaczęła za nim iść, odgonił ją machnięciem ręki i nakazał by poszła na górę.
Chciał przez chwilę pobyć sam. Pomyśleć. Moment przygotowywania herbaty idealnie się do tego nada.

Abi - 24 Maj 2018, 15:36

Wzruszyła leciutko ramionami. Ona sama nie miała dużo blizn, może dwie albo trzy. Lubiła je, bo miała z nimi wspomnienia! Przypominały dziewczynce o zdarzeniach przez które powstały. Niosły ze sobą albo przestrogę albo powód do śmiechu!
Dlatego też nie do końca rozumiała dlaczego przez blizny Pan Caius miałby nie być spokojny już nigdy. Może po prostu nie lubi wspominać?
Kiwnęła główką. Wiedziała, że dziki mogą zrobić jej krzywdę, ale wierzyła, że dopóki sama im nic nie zrobi to dziki nie mają powodu jej krzywdzić. Zwierzątka zwykle atakują jeśli czują się zagrożone, przestraszone albo gdy bronią swoich. Póki nie robiła nic złego, to one jej nic złego nie zrobią. Bardzo w to wierzyła!
- Nana się mną opiekowała odkąd mama umarła. Jest teraz z aniołkami tam w górze. mama też.- powiedziała uśmiechając się, mimo że w środku coś ją ścisnęło i zabolało. Przez chwilę miała ochotę płakać, ale tego nie zrobiła bo nie chciała by mama i Nana się przez nią smuciły.
- Nie. Nie będę go we wszystkim słuchać. Nana mi mówiła, że trzeba mieć własny rozum. Wszystkie zwierzaczki są niebezpieczne, ale nie atakują bez powodu. Póki im go nie dam, będzie dobrze. Ten dzik mnie pogonił bo to była mamusia z dziećmi a ja trochę za blisko podeszłam niechcący. Wiem, że trzeba słuchać starszych.- pokiwała głową z poważną minką. Trochę ją coś ukłuło gdy Pan Caius pokręcił głową. Kiedyś sama poszuka rodzin Nany i Mamy. I jeśli jeszcze będą żyli to ich odwiedzi!
Słysząc, że dostanie swojego konia, uniosła wysoko wysoko brewki.
- Niesamowite! Konie są wspaniałe. Takie silne i wielkie i piękne! Jeszcze nie widziałam srebrnego konia.- spojrzała w niebo, próbując wyobrazić sobie jak ten koń wygląda. Musi być duuuży bo Aeron jest duży. Silny i pewnie ma gładką, lśniącą sierść… Westchnęła, zamykając oczka z szerokim uśmiechem na ustach. Piękny.
Gdy włosy Pana Caiusa się najeżyły ledwo powstrzymała uśmieszek.
- Dziękuję bardzo!- powiedziała, gdy Pan Caius postawił ją na podłogę. Jeszcze nigdy nikt jej tak nie nosił, więc była to bardzo fajniutka nowość!
- Dobrze! Będę tam na Pana czekać!- wyszczerzyła się, pomachała mu i pobiegła na górę. Nagle znikąd poczuła silny zapach truskawek. Bardzo lubiła te owocki! Była jednak zbyt skupiona na myśli o malowaniu, by zrozumieć, że to ona tak pachnie!
Weszła do pokoju cała ucieszona. Pokój był teraz cały bialutki!
- Wróciłam!- widząc gazety, chwyciła kilka stron i zrobiła cztery czapeczki. Wręczyła jedną Biance, jedną Panu Aldenowi i jedną założyła sobie. Czapeczkę dla Pana Caiusa położyła z boku by nikt jej nie zgniótł.
- Możemy zrobić tak, że cały pokój będzie jasno niebieski ale pośrodku ścian, tak dookoła pokoju będzie tęczowy pas? - zapytała dorosłych, cała podekscytowana.

Thorn - 27 Maj 2018, 09:50

Nie skomentował uwagi o Aniołkach. Nie bardzo rozumiał czym są według dziecka. Jedyne Anioły jakie on znał, nazywane były powszechnie Opętańcami, bo miały takowe skrzydła. Czym więc były dla Abigail, skoro powiedziała, że po śmierci jej matka i opiekunka trafiły właśnie do nich?
Nie chciał o to pytać. Wolał wiedzieć w tym temacie jak najmniej.
Uśmiechnął się pod nosem kiedy powiedziała, że nie będzie słuchać Aerona. No, niech tylko spróbuje mu się sprzeciwić. Swój rozum, swoim rozumem, ale przewrażliwiony na punkcie kontroli Upiorny nie pozwoli sobie wejść na głowę. Zwłaszcza małej dziewczynce.
Przyszłość, przynajmniej ta najbliższa, zapowiadała się naprawdę ciekawie.

Alden i Bianka nie zaczęli bez dziecka. Czekali na nią i jej decyzję, jak ma wyglądać jej pokoik. W końcu to ona miała mieszkać w nim przez kolejne... 200? 500? 1000 lat? Upiorni żyją bardzo długo i oczywiście z pewnością zdarzy się tutaj remont, po tym jak mała podrośnie, ale nie wiadomo kiedy to nastąpi. Miała przede wszystkim czuć się komfortowo.
Kiedy tylko weszła do pokoju, Bianka posłała jej uśmiech który jednak szybko jej zrzedł. Wyprostowała się jak struna ale nie ruszyła z miejsca. Dopiero kiedy Abi podała jej czapeczkę, przypomniała sobie o oddychaniu. Wzięła podarek i spojrzała szeroko otwartymi oczami na Aldena. Ten przyglądał się dziecku z lekko zmarszczonymi brwiami.
Zaproponowała kolor a wtedy mężczyzna podszedł do niej i przykucnął, dzięki czemu ich twarze znalazły się na tej samej wysokości.
- Czemu płaczesz? - zapytał po prostu po czym wyjął z kieszeni marynarki śnieżnobiałą, jedwabną chusteczkę i otarł jej kącikiem policzki dziecka.
Bianka doskoczyła do dziewczynki, odepchnęła Aldena który warknął, podenerwowany ale wstał i poprawił kołnierz koszuli. Wygładził przód i spojrzał na kobiety z góry. "Przede wszystkim trzymać fason." - to powtarzał sobie od lat.
- Caius powiedział ci coś niemiłego? A może cię skrzywdził? - zapytała chwytając buzię Abi w dłonie i oglądając ją ze wszystkich stron.
Alden skrzywił się na jej słowa.
- Bez przesady, Bianko. Caius może i jest wybuchowy, ale nie jest idiotą. - powiedział z powagą. Nie powinna stawiać Kucharza w takim świetle. Podejrzewał, że coś ich łączy ale nie sądził, że zauroczenie zmieni się w tak... burzliwą relację. Pokojówka coraz częściej miewała humorki, podobnie z resztą jak Wilk. Jako Kamerdyner i Zarządca Rezydencji Vaele, Alden musiał dbać o porządek. Dlatego też postanowił zrugać kobietę, jak tylko będzie okazja. O ile nie uprzedzi go Aeron, bo czerwonowłosy będzie musiał przedstawić raport swojemu Panu, jak zawsze.
Bianka zignorowała mężczyznę skupiając się tylko i wyłącznie na małej.
- Źle się czujesz, Słoneczko? - zapytała robiąc zmartwioną minę - Chciałabyś odpocząć?

Abi - 1 Czerwiec 2018, 21:58

Aniołowie to wysłannicy Boga. Chronią zarówno jego jak i nas. Żyją wiecznie, są czyste i pozbawione skaz. Ich dobroć nie ma granic, pomagają nam w życiu. Część z nich to aniołowie stróże. Każdy z nas ma takiego. Żyje razem z nami i pomimo tego, że go nie widzimy to troszczy się o nas. Po śmierci dobre osoby trafiają do nieba. Do Boga i aniołów i tam żyją z nimi wiecznie. Spokojnie i szczęśliwie.- właśnie tych słów użyła Nana, tłumacząc dziewczynce czym są anioły. Właśnie te słowa dla Abi, definiowały istotę aniołów. Dlatego bardzo się cieszyła, że mama i Nana są w niebie tam z nimi.

Dziewczynka nie zwróciła uwagi na to, że oczka dalej jej łzawią brokacikowo. Dodatkowo zapach truskawek jaki wydzielało jej ciało nasilił się! Wytarła szybko oczka i policzki które się zaczerwieniły. Pokręciła szybko główką.
- Pan Caius nic mi nie zrobił! Był bardzo fajny i powiedział, że chyba do nas dołączy!- ostatnie słowo zabrzmiało niewyraźnie przez to jak Bianka chwyciła buzię dziewczynki. Mała znowu pokręciła głową.
- Nic mi nie jest! Naprawdę! Mogę razem z wami malować? Proszę!- jej brewki uniosły się wyrażając zmartwienie. Bardzo chciała ze wszystkimi pomalować ten pokój!



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group