To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Tęczowa Arena - Amfiteatr Zepsutych Serc

Anonymous - 28 Czerwiec 2014, 22:55

Chwilę wpatrywał się w nią niemalże tępo. Nawet nie ukrywał miny, która wyrażała nic bardziej obcego od wspomnianego wcześniej przysłówka. Jak? Tępo. Dopiero po chwili zastanowienia odetchnął głęboko i bez słowa rozłożył się znowu na ławce, głową będąc przy Norze, by swobodnie móc ją obserwować, nogi umieszczając po drugiej stronie ławki.
- Nie wiem - odpowiedział po prostu cicho. Och. Och. Och. Równie dobrze mógł wyciągnąć flagę - białą, rzecz jasna - i zamachać nią we wszystkie strony, by ogłosić, jak bardzo przegrał ta partię. Ba, nawet nie zaczął tej rozgrywki jakimś zbytnio genialnym ruchem. Od razu padł na kolana i poddał się przed Norą, ale to dlatego, że... Że co? Nie było jej, no i? Och, to naprawdę nie jest powód do dawania jej forów. Tym bardziej powinien ją zmieszać z błotem, chociażby dlatego, żeby pokazać, gdzie jest jej miejsce. Ale przez to wszystko... znowu stał się na wrażliwy na wszystko, co go otaczało. I nie była to dobra wiadomość, bo znowu przyszły wszystkie wspomnienia, których być tutaj nie powinno. - Nie mogłaś mnie znaleźć, bo sam się zgubiłem i tutaj trafiłem. Całkiem ładny sweter. Powinienem w końcu wziąć się a garść i popracować nad swoją orientacją w terenie, bo zawsze wiem dokąd idę, a jednak trafiam w całkowicie inne miejsce...
Otworzył na chwilę oczy.
- Myślisz, że jest coś takiego jak mapa krainy Luster? - spojrzał na nią z taką nadzieją w głosie, że sam naraz zreflektował się i westchnął. - Tak czy inaczej, kim jesteś?
Bo ja... jestem trochę zmęczony.

Anonymous - 29 Czerwiec 2014, 15:03

No jak można tak się gramolić. Osoba, która posiada resztki dobrych manier nie powinna tak się zachowywać, prawda? Czyżby ktoś nie stosował się do własnych zapewnień? Ale nie miejmy pretensji. W końcu to... Duma.
- Nie wiesz - powtórzyła po nim, kiwając powoli głową. Wsadziła dłoń do kieszeni swetra i zaczęła szukać czegoś, co mogłoby się nadać na okrutne tortury, ale napotykając tylko różne środki na choroby, zrezygnowała. Zdawało jej się, że rozmawia z zupełnie inną osobą, że to jakiś kiepski żart i za chwilę rozbrzmi tubalny głos mówiący "mamy cię!", a króliki zaczną wyskakiwać z kapeluszy...
Natomiast ten cały wywód zaczął przypominać dziecko tłumaczące się przed matką z kolejnego, małego występku, po którym miało dostać iście nie małą karę. Zmarszczyła brwi, próbując skupić się na tym, co mówi. Po chwili ledwo zauważalne zdumienie odmalowało się na jej twarzy.
- Kto powiedział, że cię szukałam? - Dumo, wyciągasz świetne wnioski... z niczego. Ale to było nawet urocze, prawda? Biedny Duma zgubił się w wielkim świecie Krainy Luster, a teraz próbuje znaleźć drogę... gdzieś. Położyła mu zimną dłoń na czole, tak jak zrobiła to już kiedyś. - Masz gorączkę?
Na jej twarz pojawiło się coś na kształt pół uśmiechu.
- Gdyby taka istniała, zapewne już dawno byłabym w jej posiadaniu - westchnęła i zabrała dłoń. Swoją drogą... całkiem przydatna rzecz, może kiedyś coś takiego się pojawi. Przynajmniej Nora liczyła na to całym sercem.
Spojrzała gdzieś w górę, w bok, nagle interesując się wszystkim poza Dumą i zastanowiła się przez chwilę. Co mogła powiedzieć? Skoro sama nie wiedziała kim do końca jest?
- Liczyłam, że ty odpowiesz na to pytanie - mruknęła. No cóż, jak się nie wie co powiedzieć, to trzeba odpowiedzieć sarkazmem. Spojrzała na niego z powagą. A w tym akurat była dobra. - Jestem płatnym zabójcą o wielu twarzach, który dostał na ciebie zlecenie.
Czekała. Aż ten cholerny "wykrywacz kłamstw" uświadomi mu, co jest prawdą.

Anonymous - 29 Czerwiec 2014, 18:51

Idealny czas, idealna pora, idealne miejsce. A kto może mieć takie idealne wyczucie? Oczywiście świeże Pokucie. Z jakiś nieznanych, ale jakże trafnych, przyczyn znalazły się w okolicy. Możliwe, że wyczuły człekopodobnych, możliwe że znalazły się szczerym przypadkiem. Ale skoro już tu są to szybko nie odejdą. Przeskoczyły z sąsiednich budynków, zatrzymując się na chwilę na dachu starego amfiteatru. Pokręciły się, poganiały po szkle. Małe to i głupie więc nie od razu zauważyły ludzi na dole. Zrobiły jednak taki rumor, tłukąc jedną szybę, że Ci na dole na pewno odnotowali ich obecność. Więc, jeśli nie zrobiliście gwałtownych ruchów, macie nikłą szanse żeby uciec niezauważonym. Albo przeczekać.
Albo zaatakować.

Anonymous - 29 Czerwiec 2014, 20:53

Słowa Nory praktycznie do niego nie docierały, chociaż na wspomnienie o płatnym mordercy otworzył szerzej oczy i spojrzał się na nią z chwilowym zdziwieniem. Jednak mina zaraz uspokoiła się w momencie którym odkrył, że to jednak kłamstwo. Spojrzał na nią, wyciągnął rękę i znowu pociągnął ją za sweter. Zaczynał coraz bardziej odbierać Norę jako... rodzinę. Jakąś młodszą, wkurzającą, dziwną siostrę, którą trzeba było od czasu do czasu się zaopiekować, kiedy robili coś ważnego. I co z tego, że poradzi sobie sama? Jak jego przyszywany kuzyn, który wciąż i wciąż chciał się bawić bronią i co nuż podbiegał do gabinetu ojca Dumy, pomimo ciągłych polowań, zakończonnych zresztą sukcesem, organizowanych przez Lunatyka. "Zostanę szefem jak mój wujek!" "Prędzej zostaniesz zabity niż zostaniesz szefem, tak wszystkim się uprzykrzając." "Na-naprawdę? Taaatooo...!" Chyba oczywiste, komu obrywało się za każdym razem - tak, tak. Klucznikowi za niszczenie dziecięcych marzeniem.
Może Nora nie pobiegnie do ojca?
Upiekłoby mu się...
- Hej, No- - był gotowy nawet zaserwować jej jakąś odpowiedź, ale problem polegał na tym, że leżący, zmęczony i obolały Duma z powrotem spojrzał do góry... I wtedy zbladł. Chyba dobrze, że leżał akurat na plecach i miał pełne spojrzenie na szkło, po którym, jak się szybko okazało ktoś... lub... coś... biegało. To... to naprawdę wyglądało jak to, co goniło poprzednio jego i Evę. I znowu Iskra, tak...? Och, zamknij się. Teraz jest jeszcze Nora, a ją mogą pożreć teraz. Co jeżeli...? Cicho. Uniósł się, by oprzeć się o Cyrkową, opierając się raczej jedną nogą, by nie przeciążyć swojego kolana i ręką podnieść jej brodę. - Te... stworki. Ja... Nie za bardzo mogę biegać. Były wcześniej. Spadłem z jakiejś wysokości. Coś mam z kolanem.
A u ciebie co słychać?
Już nie wspominając o tym, że znowu się w żaden sposób nie uzbroił. No i nie był też zbytnio przekonujący w swoim myśleniu po poprzedniej przemowie, którą naprawdę można spokojnie nazwać bełkotem naprawdę zmęczonego człowieka.
- Co... robimy? - naprawdę powinien zażyć długiego snu. Zaczyna się sugerować pomysłami innych...?
Co. Za. Bzdura.

Anonymous - 29 Czerwiec 2014, 23:26

Nora na pewno nie pobiegnie do ojca, z racji tego, że koleś już dawno przewraca się w grobie... i zapewne nawet nie zainteresowałby się problemami córki. Zwłaszcza, że sam dorobił jej wiele innych. Dlatego właśnie robiła wszystko, by tylko wymazać z pamięci wspomnienia o jego osobie. O wiele bardziej wolała myśleć, że jest po prostu sierotą, niż wspominać dawny dom.
I w końcu... nie doczekała się żadnej riposty. Na nic, co zdążyła do tej pory powiedzieć, nie usłyszała satysfakcjonującej odpowiedzi. Do tej pory Duma nie zaserwował jej zupełnie nic, jak to miał w zwyczaju, więc była po prostu... rozczarowana.
Sądziła, że za chwilę zmęczenie dopadnie go na dobre, a wtedy po prostu powie mu słodkich snów i sobie pójdzie... dopóki nie poczuła, jak unosi jej głowę, nie do końca wiedząc po co to robi. Spojrzała więc w górę, krzywiąc się nieco, aż w końcu zrozumiała i rozszerzyła oczy w zdumieniu. Przy okazji próbowała zrozumieć, co Duma do niej mamrocze, bo ostatnio naprawdę trudno to rozszyfrować.
Coś tam jednak do niej dotarło i już chciała sprawdzić rany, podać coś na ból, ale... nie był to odpowiedni moment, skoro właśnie siedziały sobie nad nimi jakieś dziwne stworzenia, których Norka nigdy wcześniej nie miała okazji spotkać.
- Co to do cholery...? - mruknęła cicho, tak, żeby nie zwrócić na nich jakoś szczególnej uwagi. Zaraz jednak zreflektowała się i próbowała myśleć logicznie... w przeciwieństwie do Dumy. - Groźne są?
Cóż... sugerując się wyglądem, to pytanie było zbędne.
Prawie wybuchnęła śmiechem, kiedy usłyszała ostatnie pytanie Dumy. Jakby nie patrzeć mogła po prostu stąd uciec, zostawiając jego i kłopoty za sobą... ale nawet Nora jest na tyle dumna, by tak nie postąpić. Ta bezradność w jego głosie wcale nie dodawała jej otuchy, ale za to niemiłosiernie ją śmieszyła. Och... nie oszukujmy się, był po prostu skazany na jej pomoc.
- Jak to co? Musimy ich... pokonać - wzruszyła ramionami. Co innego mogą zrobić? - Choć ty na niewiele się przydasz... - oj, no po prostu nie mogła się powstrzymać. Niesportowe zachowanie, nie kopie się leżącego.
Ostrożnie wyciągnęła zza paska nóż... po czym wręczyła go Dumie. Była pewna, że ten jak zwykle nie ma przy sobie broni.
- Jeśli pozwolisz go ukraść, zgubić, zepsuć albo złamać... to ja złamię ciebie - oj, groźby są karalne, Noro. Ale może choć trochę go to zmotywuje. Zwłaszcza, że zdała sobie sprawę, w jak duże kłopoty wpadła.

Anonymous - 1 Lipiec 2014, 21:18


A Pokucie dały wam szanse...
Po zbiciu jednej z szyb stwierdziły, że to iście przednia zabawa i zaraz zabrały się do tłuczenia reszty. Szkło posypało się na wasze głowy. Potworki zainteresowały się dźwiękiem upadającego szkła. Wtedy was zauważyły. Od razu, w podskokach zleciały na dół, na razie nie zbliżając się za bardzo. Tak jak wspominałam - młode to i głupie i nie wie, że ludzie to całkiem dobry obiad. Okrążają was w odległości pięciu - sześciu metrów. Coraz śmielej się zbliżają zauważywszy, że nie jesteście specjalnie groźni, szczególnie Duma. To właśnie nim się bardziej zainteresowały. Może wyczuwają słabsze osobniki. Trzeba szybko działać.

/dla ścisłości jest ich 10, możliwe że na razie, yolo :D/


Anonymous - 1 Lipiec 2014, 23:15

Oparty o Norę obserwował to, co nad nimi się działo, kiwając bezładnie na jej odpowiedzi, a nie kiwając tylko na jedną, opiewającą brak przydatności Dumy. Z oczywistych powodów. Odebrał nóż, dalej przytakując jej na każde słowo lekceważąco, ale... zadecydował, że cyrkowa będzie miała pełne prawo potem zrobić mu na ten temat awanturę. Teraz... Spojrzał znowu w górę. I wtedy zatrzymał się, niemalże spadając z ławki (nie wspominając nawet o tym, że niezbyt miękko pociągnął za sobą Norę, którą złapał za ramię), tylko po to, aby osłonić zaraz potem głowę swoją i towarzyszki przed deszczem, który, zamiast z chmury, spadł po prostu z nieba. I nie był ani trochę tak łagodny, jak letni kapuśniaczek. Ba, był nawet gorszy niż to, co miałam przez ostatni dzień, dwa za oknem. Szkło. Nigdy nie przepadał za grawitacją, ale teraz gotowy byłby przejąć stery i sam zająć się tym, co ma wzlecieć w górę i już nie wrócić, a co nie.
Zainteresowanie Dumą? Och, to bynajmniej dlatego, że był słabszy. Każdy zainteresowałby się Dumą! W końcu to Duma, pierwszorzędny gentelman, specjalistyczny worek treningowy, telepata, kulturysta i wrak człowieka... Tak, te cechy mogą się przeplatać - a z jakim cudownym skutkiem... No tak! Wstał w miarę szybko z ziemi, przypominając sobie, że poza szkłem jest inne zagrożenie - nawet nie zbadał ręki pod kątem wbitego szkła. Nawet jeśli, to nie czuł wcale jakiegoś większego bólu - naturalnie odczuwał go, ale o wiele lżej, niźli odczuwałby to przeciętny zjadacz chleba. No i... Kolano wciąż bolało, co przyznał bardzo niechętnie, z trudem prostując jednak nogi. A kiedy się wyprostował ścisnął nóż Nory w obydwu rękach, niemalże tak, jakby trzymał oburącz pistolet i rozejrzał... po czym przypomniał, że nie przywykł do walki nożem... Trudno. Człowiek uczy się całe życie.
Kiedy Pokucie zbliżały się doń, Duma bił się z myślami - zaatakować teraz, czy później... i jak się do tego zmusić. Chociaż... Na ostatnie pytanie mógł sobie z łatwością odpowiedzieć: Iskra. Iskra służyła teraz tutaj jako część, która rzeczywiście szybko rozpaliła w nim jakieś chęci zrobienia im jakiejkolwiek krzywdy. Co za gangster, który nawet nie potrafi nikogo zranić...? No tak. Ponownie lunatyk. Co za idiota.
Niewiele myśląc, będąc właściwie myśleniem zmęczony, dalej po cichu zmagając się z bólem nogi, wyszedł zza ławy i "rzucił się" (jak łatwo to powiedzieć - raczej krótkim, dziwacznym biegiem przypadł doń) na pierwszą lepszą kreaturę z nożem, jakby niezbyt przejęty, w co dokładnie się wbije - miał cichą nadzieje, że przynajmniej w cokolwiek trafi - i że reszta stworzeń jakoś się podzieli między nim a srebrzystowłosą, zanim zamkną krąg. Tak, żeby znalazło się miejsce na ucieczkę.
Mimo wszystko.

Anonymous - 2 Lipiec 2014, 23:03

Nie było to zbyt ładne. Ani nie wyglądało na zbyt miłe. Ale nie powinno się oceniać książki po o okładce, prawda? Może pomimo nieszczególnie korzystnego wyglądu, te stworki były miłe, kochane i chciały się tylko zaprzyjaźnić...
Zmieniła zdanie zaraz po tym, jak poczuła szarpnięcie za ramię i boleśnie upadła na kolana... swoją drogą, to już któryś raz. Mimo wszystko narzekanie nie było na miejscu, zwłaszcza, że Duma właśnie uratował jej głowę przed niepotrzebnymi zranieniami. Składamy mu mentalny pokłon za ten szlachetny czyn.
Wstała mniej więcej w momencie, w którym wstał Duma i rozejrzała się dookoła. Pokucie zaczynały już ich okrążać, co wcale specjalnie jej nie zdziwiło, ale też nie poprawiło nastroju. Mimo to, trzymały się dosyć daleko, dlatego postanowiła wykorzystać trochę czasu, żeby ostrożnie wyjść zza ławy i pomyśleć co zrobić najpierw. Kątem oka zauważyła, że Duma zrobił albo najlepszą, albo najgorszą rzecz jaką mógł - zaatakował bez pomyślenia nad skutkami. Ale Nora nie miała czasu teraz się tym zajmować - musiała skupić się na tych stworkach, które wolały zainteresować się nią niż Dumą. Stanęła w rozkroku i stwierdziła, że poczeka, aż Pokucie same będą domagały się użycia przemocy. Wiedziała, że jeśli nawet któreś z nich nagle wystartuje w jej stronę, niekoniecznie po to, żeby się przytulić, to na pewno zdąży wyciągnąć swoją "tajną broń" i zakończyć jego żywot...
Gdyby to jeszcze było takie łatwe jak się wydaje.
W przeciwieństwie do Dumy nic nie potrafiło zachęcić jej w jakikolwiek sposób do tego, żeby z nimi walczyć. Wiedziała jedynie, że musi przeżyć, bo w końcu nie może tak po prostu sobie zemrzeć w otoczeniu jakiś dziwnych stworzeń, których nie potrafiła pokonać... Ale poczekajmy jeszcze chwilę. Bo nastawienie Norki może zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni.

Anonymous - 3 Lipiec 2014, 11:16


Jakże wielkie mogło być zaskoczenie Dumy, gdy faktycznie trafił jednego Pokucia! Co prawda ten mały potworek zorientował się w zamiarach chłopaka i odskoczył, jednak nie wystarczająco szybko i sztylet został wbity w nogę. Potwór wydał okropny odgłos. Jeśli Duma nadal trzyma sztylet to Pokuć leży na ziemi i stara się podrapać napastnika. Jednak jeśli choć odrobinę poluźni chwyt to potwór ucieknie z jego bronią w nodze.
Wrzask zranionego Pokucia całkowicie odmienił nastawienie reszty. Pozostałe dziewięć zaczęło szczerzyć zęby i warczeć na dwójkę ludzi. Teraz widzieli w nich wyłącznie wrogów. Dwa potwory nie czekając na resztę od razu rzuciły się na włosy Nory. Bo przecież Pokucie tym się żywią, wiec można to było przewidzieć. Trzech zaatakowało Dumę i jeśli ten nie dobił tego zranionego to, właśnie w tym momencie, tamten uciekł. Jeden z "świeżych" napastników przyczepił się do nogi Dumy, jeden do wolnej ręki, a ostatni do szyi. Sytuacja Dumy nie wygląda ciekawie. A pozostała czwórka Pokuci cały czas ich okrąża czekając na swoją kolej. Te młode nie znają powiedzenia w ''kupie siła''. Na szczęście dla waszej dwójki.


Anonymous - 3 Lipiec 2014, 12:01

Oczywiście, że nie wypuścił z ręki noża Nory! Na sklerozę (jeszcze) nie cierpiał, a przecież "Jeśli pozwolisz go ukraść, zgubić, zepsuć albo złamać... to ja złamię ciebie." wyjątkowo zachęciło go do mimo wszystko pozostania przy ostrzu nawet, kiedy wbiło się w przeciwnika. Ba, nawet uradowało go to, że nie wysilał się na próżno i sięgnął stworka, który nie był zbyt prostym celem - małe i ruchliwe toto, jeszcze bardziej ruchliwe od Dumy. Za to upadł na ziemię, przypadając do niższego od niego przedstawiciela obcego, wzdrygnąwszy się lekko, bowiem kolano jakże boleśnie przypomniało o sobie i swojej wadzie. Kiedy trafił stworzenie, wciąż trzymając rączkę broni mocno, szarpnął nożem w dół, by zadać mu jak największą ranę a kierując się myślą, by po prostu go unieruchomić - trudno byłoby go zabić ciosem w nogę. Ale przynajmniej adrenalina zaczęła mozolnie rozpływać się po ciele Lunatyka, zwalczając zmęczenie i pozwalając zignorować mu brak snu. Tylko czemu to tak się wierciło... Cholera. Wyciągnął jedną rękę, by złapać ranną nogę zwierzęcia, wyszarpnął nóż z rany i, walcząc jednocześnie jedną ręką z rzucającym się zwierzątkiem, wbił ostrze w klatkę piersiową i powtórzył to raz drugi, jakby nie do końca pewien, gdzie dokładnie może odnaleźć serce zwierzęcia. Powtórzył to jeszcze raz, dalej niepewny, czy Pokuć wciąż żyje, czy jeszcze nie. Zechciał obejrzeć się za siebie, żeby zobaczyć, co jest z Norą...
I znalazł sobie większą ilość przyjaciół. Z daleka na pewno wyglądało to jak grupowy hug. Chcąc nie chcąc, puścił szarpiącego się stworka, kiedy do jego ręki dopadł drugi. Szarpnięty za nogę ledwo zareagował, bo nie miał jak, a szyja wyglądała najmniej bezpiecznie, dlatego to właśnie nim postanowił się zająć. Tylko... jak?
Chyba nie będziesz celował nożem w swoje gardło?
Dlatego zamachnął się nim w kierunku wiercącego się na jego ręce Pokucia. Pomógł sobie lewą, obleganą ręką, z trudem usiłując nakierować ją na linię pola rażenia Dumy. Chciał trafić go od razu w głowę, ale po cichu bał się, że trafi w rękę... Cholera. Cholera. Wycelował nożem i trafił. Sęk w tym, że pod koniec zamknął oczy i sam nie do końca wiedział, co się dzieje, więc... tak, to pozostawimy do osądu mistrzowi gry.

Anonymous - 4 Lipiec 2014, 21:08

Odgłos, który wydał z siebie zraniony Pokuć, sprawił że nawet sama Nora odrobinę się wzdrygnęła i chwilowo straciła koncentrację. Nie spodziewała się, że nawet dźwięki, które z siebie wydają są aż tak okropne...
Wzięła się w garść i zmierzyła wzrokiem swoich przeciwników. Może zamiast tych wszystkich wad powinniśmy znaleźć w nich odrobinę zalet? Och, są naprawdę urocze! I nawet się uśmiechają! Te ich ostre ząbki i pazurki... no jak tu czegoś takiego nie lubić?
Da się? Niestety tak.
W momencie, w którym dwa stworki wystartowały w jej stronę, nie miała pojęcia czego będą chciały się uczepić. Ręki, nogi, a może głowy? Stawiała na bardziej oczywiste części ciała, takie, które ewentualnie mogą wyrządzić im jakąś krzywdę, ale nie na... włosy. Kiedy skierował się do niej pierwszy Pokuć wyciągnęła w jego stronę rękę tak, jakby na początku chciała uderzyć go pięścią w twarz, jednak w między czasie uformowało się z niej ostrze i z rozmachem (miejmy nadzieję) wbiło się w stworka. Trudno był nie trafić w tak oczywisty cel.
Niestety zaraz potem poczuła jak coś chwyta się jej włosów. Cholera, cholera. Ugięła lekko kolana, w końcu nie miała na tyle siły, żeby trzymać sobie Pokucia na własnych włosach, jak gdyby nigdy nic. Podjęła błyskawiczną decyzję - bo niestety na inne nie było czasu - i wsadzając ostrze pomiędzy plecy a włosy, odcięła kawałek, którego uczepił się Pokuć. Poczuła się trochę jakby ćwiczyła jakąś bardzo dziwną dyscyplinę walki nożem - plecy wyprostowane, ręka za plecami zgięta w łokciu, lekko ugięte nogi. Przynajmniej na dobre wyjdzie jej podcięcie końcówek. Trochę dłuższych końcówek, niż by sobie życzyła. Zaraz potem odwróciła się za siebie i skierowała ostrze prosto w klatkę piersiową Pokucia, licząc na to, że uda jej się zakończyć jego żywot jednym ciosem...
Oby. Bardzo oby.

// [*]

Anonymous - 6 Lipiec 2014, 10:37


Jeśli gdzieś tam istnieje wielki, wszechwiedzący i wszechmocny kot z trzema rogami i dwoma ogonami, w czarno zielone kropki, który steruje całym tym wszechświatem i niektórymi pobliskimi, to właśnie Duma i Nora mogli właśnie odczuć jego sympatie. Krócej - mieli dobrą passe.
Duma dość brutalnie, bo wystarczyło tylko jedno dźgnięcie w pierś, zabił pierwszego Pokucia! Nie wdawajmy się w szczególy tych wszystkich flaków na wierzchu i krwi dookoła. Osiągnięcie "pierwszy przeciwnik zabity" odblokowane. Gdzie fanfary? Albo dodatkowe punkty?
Lunatyk również trafił w tego na swoim ręku! Co za szczęście! Wszak nie wbił noża w ciało potworka, ale uderzył go w głowę z taką siłą, że ten upadł na podłogę nieprzytomny. Może by tak darować mu życie?
Panience też nie szło gorzej. Jeden z Pokuci został zabity, jeszcze za nim trafił na jej włosy. Drugi został zrzucony na ziemię kosztem włosów dziewczyny. Została mu w szponach część fryzury Nory, wiec od razu zabrał się do ich spożywania. Nie wyglądało to przyjemnie. Ale potwór się rozkojarzył i też został zabity. 4-0 dla was.
Pokuć na szyi Dumy przemieścił się trochę wyżej, na stronę karku i zainteresował się jego włosami. A ten na nodze zdążył poszarpać mu obuwie, o ile je miał, tak że raczej nie będzie się już nadawało do użytku.
Korzystając z okazji trojka Pokuci, rzuciła się na Norę. Dwójka rzuciła się na obuwie, o ile dziewczyna je miała, i szybko je rozszarpała, dobierając się do palców i przewracając ją na brzuch. Jeden wskoczył już na przewróconą Norę i znów zaczął się dobierać do jej włosów.
A jeden samotny Pokuć po prostu uciekł w ciemność.

Anonymous - 7 Lipiec 2014, 12:51

Najgorsze było to, że Duma dotąd wierzył zaledwie w kota z dwoma rogami i z dwoma ogonami - no cóż... musi poszerzyć horyzonty i wreszcie zrozumieć, że na tym świecie liczą się tylko trzy rogi. Ale no, nie można zaprzeczyć temu, że odczuł ulgę, kiedy pierwszy Pokuć nie powstał, żeby wraz z kompanami skopać mu tyłek. A i ten drugi także się nie zerwał - toteż nie odczuł potrzeby dobijać go, bo i musiałby poświęcić cenny czas na sprawdzenie, czy w istocie żyje... Zamiast tego zajął się następnym stworzeniem, tym razem tym, który atakował mu włosy, szybko dochodząc do wniosku, że woli stracić buta niż włosy. Lewą ręką, którą przed chwilą uwolnił od zagrożenia, schwycił stworzenie na karku, usiłując je od niego odciągnąć, a gdyby tylko poczuł lżejszy uścisk pazurków na szyi, gotowy był zanurzyć w kolejnym przeciwniku nóż. W międzyczasie także usiłował wstać, co musiało wyglądać naprawdę dziwacznie, dalej podejmując próby wyszarpnięcia się spod pazurków Pokucia. Ale... wtedy miał większą szansę. Większą szansę na strzepnięcie także drugiego stworzonka.
Anonymous - 8 Lipiec 2014, 23:07

Dwa rogi, trzy rogi, koty rządzące światem... Norze naprawdę nie robiło różnicy, kto w rzeczywistości steruje tym śmietnikiem nazywanym światem - dopóki miała wrażenie, że sama kieruje swoim życiem. Tak samo jak skierowała ostrze w pierwszego Pokucia i mogła nacieszyć się tym, że udało jej się trafić tam gdzie chciała. Poczuła tępą satysfakcję, kiedy kilka kropli krwi trysnęło jej na twarz. Może wyglądała jak psychopatka - a w gruncie rzeczy może faktycznie nią była - ale czuła się naprawdę dobrze. Nawet wtedy, kiedy poczuła jak następne stworki zaczynają dobierać się do jej butów - swoją drogą, mają naprawdę dziwne upodobania - i zanim poczuła, że upada do przodu, zdążyła jeszcze skierować ostrze w Pokucia u lewej nogi, będąc niemal pewną, że uda jej się go trafić. Jakby nie patrzeć, był zbyt zajęty by zająć się tym, co dzieje się wokół niego.
Kiedy już upadła w przód i poczuła, że coś wpełzło jej na plecy, cmoknęła niezadowolona i sięgnęła wolną ręką do tyłu łapiąc stworka za kark. Nie miała ani zbyt dużo czasu, ani zbyt dużo siły, na to, żeby udało jej się celnie w jakiś sposób go zabić, więc po prostu bezlitośnie - i koniecznie jak najmocniej - cisnęła go na ziemię tuż przed sobą, mając nadzieję, że chociaż na chwilę go ogłuszy. Tymczasem odwróciła się na plecy i obcasem przygniotła do ziemi Pokucia, który już zdążył zepsuć połowę jej czarnego buta. Ba, ona nie przygniatała go do ziemi - ona go po prostu miażdżyła. To wyglądało bardzo, bardzo... niesmacznie. Ale! Zawsze jest jakieś ale. W każdym razie, chcąc ukrócić męki biednego stworzonka skierowała ostrze w Pokucia, po raz kolejny wierząc, że uda jej się celnie trafić.
Kątem oka zerknęła na Dumę i z pewnością, gdyby nie zaistniała sytuacja, stanęłaby jak wryta i zastanawiała się co on do cholery robi... więc jak to Nora - postanowiła mu pomóc. Sięgnęła po martwego, najbliżej leżącego stworka i cisnęła nim w kierunku tego na jego nodze, bardziej skupiając się na precyzji niż na sile. Wiedziała, że nie uda jej się go skutecznie unieruchomić, ale możliwe, że pozwoliła zyskać Dumie chwilę cennego czasu.
Grzbietem dłoni starła krew z twarzy, właściwie rozmazując ją jeszcze bardziej, po czym... zaśmiała się. Przypominało to raczej histeryczny chichot, ale jednak... humor jej dopisywał. Złapała się na myśli o tym, że brakowało jej tego. Brakowało jej tego uczucia. Problem polegał tylko na tym... że nie wiedziała jak je nazwać.

Anonymous - 17 Lipiec 2014, 10:56


Po kolei. Żeby nie było, że trzy-rogi kot, który zresztą miał trzy głowy, jest taki wspaniałomyślny, to skończyła się właśnie wasza dobra passa. Pokucie nareszcie zrozumiały, że trzeba unikać waszych rąk. I jak najszybciej z skończyć z waszymi włosami.
Ten na karku nie miał zamiaru łatwo puścić. Zasmakowały mu popielate włosy Dumy, które były już strasznie obślinione fioletową mazią. Na dodatek pokuć za sponsorował mu skracanie końcówek. Jaki wspaniałomyślny! Więc nie poczuł lżejszego ucisku pazurków. Dodatkowo jeśli dalej ciągnie pokucia to ciągnie też za swoje włosy.
A i owszem, właśnie stracił buta! Jeśli się nie pośpieszy to pokuć rozkrwawi mu palce. A przecież wiemy, że to może skutkować szybkim zakażeniem!
Jakkolwiek Nora chciała trafić w pokucia przy nodze, udało jej się tylko przeciąć mu skórę na boku. Co poskutkowało kolejnym przeraźliwym krzykiem, ale pokuć szybko wrócił do stopy dziewczyny. Na dodatek wszędzie było jeszcze więcej śliskiej krwi. Fu.
Patrząc, że sięganie za plecy w pozycji lezącej na brzuchu nie jest za łatwe i szybkie, pokuć nie dał się tak łatwo złapać. Niwecząc tym resztę opisu Nory. Co za brak kultury z jego strony! Spodobał mu się sweter dziewczyny, który zapewne zostanie poszarpany i zjedzony. W dowolnej kolejności.
Reasumując,jeśli ktoś się pogubił. Dwa pokucie dokuczają Dumie, jeden na karku jeden na stopie. Trzy pokucie męczą Nore - jeden na plecach, dwa na stopach, w czym jeden z nich jest ranny. To chyba nie brzmi bardzo źle.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group