Alden jeszcze przez chwilę przyglądał się małej po czym zwyczajnie podszedł do wiadra z farbą, otworzył je, zamoczył pędzel i zaniósł dziecku. Wręczył Abi narzędzie z miłym uśmiechem.
Bianka wydawała się być oburzona jego ignorancją. Nie potrafiła zrozumieć, że Kamerdynerowi wystarczyło słowo dziewczynki by uwierzyć w jej stan. Oczy jej łzawiły, pachniała słodko jak truskawki, ale skoro dobrze się czuła, mogła pracować. A chciała, dlatego postanowił nie odmawiać jej tej przyjemności.
Pokojówka upewniła się, że wszystko jest w porządku przez przyglądanie się Abigail. Sama też chwyciła pędzel ale nie zaczęła malować dopóki tamta tego nie zrobiła. Na samym końcu za pędzel chwycił Alden, ubierając przed tym kapelusz na głowę. Wyglądał pewnie idiotycznie, ale czego się nie robi dla kuzynki Pana.
- Zaczynajmy. - powiedział uprzejmie, skłaniając głowę przed małą i przystawił narzędzie do ściany. Włosie nie dotknęło jednak powierzchni a zatrzymało się kilka centymetrów od niej. Czekał aż to on zacznie zabawę.
Po chwili do pokoju wszedł Caius. Oczywiście zapukał grzecznie ale już nie czekał na zaproszenie. Spojrzenie Wilka skrzyżowało się ze spojrzeniem bliźniaczo żółtych oczu czerwonowłosego. Mierzyli się przez dobrą chwilę, ale chyba doszli do niemego porozumienia, bo Kucharz wreszcie popchnął wózek na którym stał spory imbryk i cztery filiżanki. Zaparzył herbatę różaną.
Wychwycił spojrzenie Abi i posłał jej blady, nieśmiały uśmiech. Zapytał czy życzy sobie napoju i jeśli dziewczynka chciała, nalał do jednej z filiżanek herbaty. Podał jej naczynie i dopiero wtedy zapytał resztę.
Alden chciał, bardzo lubił herbatę. Bianka była obrażona więc odmówiła prychnięciem, na co Kamerdyner cicho syknął. Ostrzegawczo. Już nie tylko Wilk będzie miał kłopoty.
- Czy mogę dołączyć? - zapytał Caius podchodząc do wiadra z farbą. Jeśli mu pozwolono, wziął pędzel, zamoczył go aż po drewnianą rączkę po czym zabrał się za malowanie.
Już po chwili na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Kto by pomyślał, że wspólne dekorowanie pokoju może być tak fajne?Abi - 9 Czerwiec 2018, 17:10 Gdy dostała pędzel namoczony farbą, jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej! (Co swoją drogą może wydawać się wręcz niemożliwe). Czuła, że lekko szczypią ją oczka i chyba łzy zbierają się w ich kącikach, ale teraz się tym nie przejmowała. W końcu ma teraz malować, ze wszystkimi! Tak bardzo się cieszyła że nic innego się nie liczyło. Czuła taka mrowienie w brzusiu i chciała skakać taka była radosna. Bianka jej się trochę przyglądała, więc dziewczynka pokazała jej kciuk w górę, znowu się szczerząc szeroko. Bardzo się ucieszyła gdy założyli jej czapeczki. Z zaczęciem malowania czekała na Pana Caiusa. Była pewna, że przyjdzie spędzić razem czas. Nikt nie lubi być sam!
I wreszcie przyszedł, w idealnym momencie, bo widziała że reszta czeka aż to ona zacznie. Na policzki dziewczynki wstąpiły rumieńce. Wraz z Panem Caiusem, do pokoju wszedł zapach różanej herbatki. Pachniała wybornie!
Widząc uśmieszek Pana Caiusa, odwzajemniła go i szybko podeszła po czapeczkę która leżała przy ścianie. Podała ją Panu Caiusowi.
- Dziękuję! Bardzo chętnie, uwielbiam różaną herbatę.- mało powiedziane. Ten rodzaj herbaty to tak naprawdę jedyny który Abi lubi i wypije ze smakiem. Położyła pędzel na wieku od farby i chwyciła filiżankę. Podmuchała trochę i wzięła kilka drobnych łyczków. Miłe ciepełko spłynęło jej w gardle, poczuła się troszkę lepiej. Odłożyła na razie naczynie i wzięła z powrotem pędzel.
- Oczywiście! Czekaliśmy ze wszystkimi na Pana. Razem jest o wiele zabawniej!- gdy tylko wszyscy chwycili swoje pędzle, Abi zaczęła malować. Była dość niziutka więc wyższe partie zostawiła dorosłym. W trakcie malowania zabawiała wszystkich opowiastkami o swoich przygodach w lesie i rozmowach ze sprzedawcą Georgem który opowiadał jej o jakichś kryzysach i czymś co nazywał bogatymi szumowinami. Opowiadała o Nanie, że żyła z nią od zawsze, od kiedy mamusia umarła. Opowiedziała też o mamie. O tym że uciekła od taty bo był zły, o tym że jego rodzina nie chciała Abi i źle patrzyli na związek mamy i taty. Opowiedziała o wszystkim, w jednych momentach wybuchając śmiechem (dwa razy czknęła wtedy bańkami ale chyba nikt tego nie zobaczył bo szybko pękły), w innych momentach łapiąc się rączką w okolicy serduszka które bolało.
Starała się jak mogłaby wszyscy byli szczęśliwy. W pewnym momencie ubrudziła nos Pana Caiusa farbą, celowo! Jeśli udało jej się go sprowokować to uciekała przed nim po pokoju, budząc tym samym Lulu która dołączyła się do gonitwy.Thorn - 10 Czerwiec 2018, 22:02
Wspólne malowanie szło o wiele lepiej niż robienie to w pojedynkę. Przy okazji pracy, mężczyźni pogodzili się ze sobą. Jedynie Bianka cały czas miała tak zwanego focha. Cóż poradzić, kobiety długo trzymały urazę.
Caius początkowo nie dawał się sprowokować małej Abi, ale już po chwili cicho chichotał. Nie gonił jej jednak, nie był do końca przekonany do tej zabawy no i nie chciał się spoufalać z nowym członkiem stada, który tak namieszał w ich paczce. Bo może o tym nie wiedziała, ale sprawiła, że stado stało się chwilowo bardzo niestabilne. O ile Gości takich jak Julia czy Luci albo Lusian mógł tolerować, bo wiedział, że są Gośćmi, tak Abi miała być nowym Domownikiem. Musiał ją wyczuć, zawalczyć o Dominację, ale nie mógł tego zrobić bez obecności Alfy. A Alfą był w tej chwili Aeron.
Dlatego malował grzecznie ściany i tylko się śmiał, kiedy go zaczepiała.
Alden również się uśmiechał ale u niego był to lekki, wystudiowany uśmieszek. Można było powiedzieć, że grymas ten miał przyklejony na stałe.
Jego ruchy były precyzyjne, malował tak jakby robił to wiele razy, chociaż tak naprawdę był to jego pierwszy raz.
Już po chwili pierwsza warstwa była nałożona i należało poczekać aż wyschnie. Aby przyspieszyć proces, Alden wyprosił wszystkich na chwilę i gdy tylko opuścili pokój, zmienił formę by machaniem skrzydeł wzbudzić wiatr. Powiewy sprawiły, że po kilkunastu minutach można było nakładać kolejną warstwę. Po wszystkim zaprosił resztę do ponownego malowania, ale sam tym razem malował mniejszy skrawek, bo zużył trochę energii.
Bianka nie odzywała się ale za to przyglądała się dziewczynce. Nie podobało jej się to łzawienie i martwiła się o nią.
Po skończeniu pracy Alden zdjął czapeczkę i odłożył brudne pędzle.
- Myślę, że nadszedł czas kolacji. - powiedział, wskazując tym samym, że już późno.
- Przygotowałem mięsko i brokuły. - dodał Caius - Tak jak prosiłaś.
- Najpierw kąpiel. - zakomenderowała Pokojówka - Pomogę ci, Skarbie, jeśli chcesz. - posłała dziewczynce ciepły uśmiech i otarła z jej policzka ścieżkę łez - Idziemy się myć?Tulka - 11 Czerwiec 2018, 16:53 Wyszła z pracy odrobinę wcześniej. Wzięła ze sobą torbę z ubraniami, prezenty, które udało jej się kupić poprzedniego dnia oraz koszyk z dziewczynkami. Wzięła też pieniądze, by kupić jeszcze coś dla Aldena oraz Bianki, a także prezent, który miała przekazać Abi.
Nie spieszyła się jakoś specjalnie, chciała jeszcze znaleźć coś dla Bianki i Aldena. Głupio by było, gdyby tylko połowa z domowników coś dostała, a oni nie. Wróciła do jubilera, tym razem na spokojnie, bez wkurzającej, narzucającej się parki. Znalazła dla Kamerdynera pinki do mankietów. Chwilę później znalazła ciekawe, drobne roślinki, które podobno świeciły w ciemnościach. Miała nadzieję, że im się to wszystko spodoba.
Gdy już załatwiła to co miała, wsiadła do wozu i pojechała na Odwrócone Osiedle. Droga trochę zajęła, ale gdy dotarła na miejsce była akurat pora kolacji. W sumie robiła się już głodna i była bardzo ciekawa co Caius tym razem przygotował. Miała też nadzieję, że Cień uprzedził ich o tym, że będą mieli jeszcze jedną osobę na głowie. Co prawda, większość czasu będzie miała spędzać w Klinice, ale i tak będzie tutaj nocować i pewnie jeść śniadania i kolacje, choć pewnie nie zawsze.
Gdy dotarła na miejsce, poprawiła torbę na ramieniu i koszyk w rękach. Najchętniej poszłaby od razu do stajni. Chciała zobaczyć się z Albą, ale wiedziała, że musi poczekać. Westchnęła ciężko, lekko zdenerwowana i zadzwoniła do drzwi, przestępując z nogi na nogę. Miała nadzieję, że na pewno nie będzie problemów, żeby pomieszkała tutaj przez jakiś czas.Abi - 15 Czerwiec 2018, 15:19 W zasadzie Abi wiedziała, że Pan Caius się nie da ale i tak spróbowała. I dobrze zrobiła! Widząc i słysząc śmiech Pana Caiusa, sama się rozpromieniała. Pan Alden też się uśmiechał, trochę inaczej ale nadal był to uśmiech. Bianka boczyła się jeszcze na Pana Caiusa ale i jej chyba sprawiało frajdę malowanie. Dziewczynka podświadomie czuła, że teraz wszystko będzie inaczej i że ten dzień jest bardzo ważnym dniem.
W pewnym momencie musieli wyjść. Został się w pokoju tylko Pan Alden, a gdy z powrotem weszli ściany były już suche! Mimo zmęczenia, które dawało o sobie znać, Abi malowała zresztą, czerpiąc radość z tych chwil pełnymi garściami. Było jej trochę smutno, że nie było z nimi Aerona, ale rozumiała że dorośli nie zawsze mogą robić co chcą i że są różne sprawy które mogą być ważniejsze niż wspólne malowanie ścian.
Gdy skończyli, Abi umorusana farbami, stanęła na środku pokoju. Podbiegła wtedy do niej zaspana Lulu i zaczęła się drapać. Ściany wyglądały pięknie!
- Wyszło nam to bardzo zgrabnie!- chciała powiedzieć pięknie, ale przypomniała sobie że Pan George zawsze mówił zgrabnie, gdy coś było piękne. Uznała to słowo za dojrzałe więc go użyła.
Klasnęła w dłonie, słysząc że będą brokuły i mięsko.
- Dziękuję bardzo! I za malowanie i za kolację!- kiwnęła główką słysząc o kąpieli. Lubiła się kąpać, ale wolała wodę w jeziorze od bali. Trochę się bała kąpać sama, może oni tu robią to jakoś inaczej? Ona kąpała się z Naną, by starczyło gorącej wody dla nich obu i było tak o wiele zabawniej!
- Poproszę- odpowiedziała Biance, odkładając pędzel. Lulu przeciągała się właśnie, ziewając piskliwie. Widać dobrze jej się spało!
Usłyszała jakieś dzwonienie ale nie wiedziała skąd to, więc je zignorowała.Thorn - 15 Czerwiec 2018, 19:45
Abigail użyła naprawdę ciekawego słowa na określenie efektów ich wspólnej pracy. W połączeniu z jej zapłakanymi oczkami i silnym zapachem truskawek jaki wydzielała, określenie było niecodzienne. Alden uniósł jedną brew wyżej przyglądając się dziecku z aprobatą. Jeśli znała takie słowa i wiedziała w jakich sytuacjach można z nich korzystać, oznaczało to, że jej zasób słów był bogatszy niż zakładał. Wyglądała na dziewczynkę w wieku wczesnoszkolnym, ale czy faktycznie, mimo nieco dziecinnego zachowania, była właśnie w tym wieku? Ile potrafiła? Czy umiała czytać, pisać, liczyć? Aeron pewnie sprawdzi ją po powrocie.
Swoją drogą długo nie wracał, ale Alden wiedział gdzie udał się Upiorny. I wiedział też, że praca ta nie należała do najprzyjemniejszych. I że Pan wróci późno i będzie ledwo żywy.
Mała okazała entuzjazm na kolację i podziękowała przy okazji za wspólną pracę. Caius uśmiechnął się zawstydzony, bo nie przypuszczał, że Abi tak ucieszy się na zwykłe brokuły i mięso. Co prawda Kucharz podrasował nieco ten 'przepis' dodając przyprawy i przeróżne, podnoszące smakowitość dodatki, ale mimo wszystko nie był przygotowany na takie zachowanie dziecka. Było mu też głupio, bo gdy przybyła, założył, że będzie Rywalem, a tu proszę - była słodką, roześmianą dziewczyneczką o ufnym spojrzeniu i małych, uśmiechniętych usteczkach.
Teraz płakała i niebieskowłosy nie bardzo rozumiał dlaczego, ale może właśnie w taki sposób okazywała zadowolenie? Albo się wzruszyła. Albo źle się czuła. Słyszał, że zmęczone dzieci często płaczą.
Bianka przyglądała się jej z uwagą, sprawdzając zachowanie Abigail. Podejrzewała, że łzy i zapach mogą być spowodowane przez powszechne w Krainie Luster alergie, ale czy po powrocie z Kliniki mała nie powinna być w pełni zdrowa? Jeśli faktycznie coś złapała, oznaczało to, że Aeron również może być chory. Cóż, zaparzy im ziółek i będzie dobrze. Jutro najwyżej poleżą w domu, w swoich łóżkach.
Uśmiechnęła się pogodnie do Abi kiedy ta wyraziła chęć na kąpiel.
- Chodź Abiś. - powiedziała wyciągając rękę w jej stronę - Może Lulu też skusi się na baraszkowanie w wodzie? Wanna jest duża. - zachichotała - Będziesz mogła wybrać sobie zapach olejków, Aeron ma ich dużo, nie obrazi się gdy troszkę pożyczymy. - pochyliła się i pacnęła palcem jej uroczy nosek.
Wtem z dołu dobiegł dzwonek. Alden wyprostował się i spojrzał na drzwi czujnie. Caius zbierał już sprzęt, ale również skierował tam swoje oczy. Kamerdyner skłonił się wszystkim i przeprosił, mówiąc, że sprawdzi kto postanowił ich nawiedzić. Co prawda podejrzewał kto to, ale postanowił zachować pozory. Opuścił pokój ze swoim zwyczajowym, tajemniczym uśmiechem.
Caius skończył sprzątanie i również się oddalił, mówiąc, że przygotuje jedzenie tak, by było gotowe po kąpieli i by dziewczynka nie musiała czekać. Schodząc do Kuchni uśmiechał się zawadiacko, bo czuł spod drzwi znajomy zapach lisów.
Bianka poprowadziła Abi do pokoju łaziebnego, przylegającego do jej pokoiku. Łazienka nie była duża, ale wystarczająca by pomieścić dużą ale niską wanną, przystosowaną dla dziecka, małą toaletę i niewysoką umywalkę. Na szafce ułożone były puchate ręczniki a przy wannie stały już buteleczki z olejkami zapachowymi, przyniesione przez Biankę z łazienki Thorna jeszcze przed ich przybyciem. Podejrzewała, że dziecko będzie się chciało umyć przed kolacją i snem.
Wskazała na flakoniki.
- Do wyboru, do koloru, Słoneczko. - zaśmiała się - Ja w tym czasie przygotuję wodę. - powiedziała i podeszła do wanny. Odkręciła kurek i pomieszczenie wypełnił miarowy szum wlewającej się wody.
Alden otworzył drzwi i drgnął. Mimo iż czuł znajomy zapach, nie mógł powstrzymać odruchów. Spuścił wzrok, jakby się speszył, ale już po chwili uniósł żółte oczy. Uśmiechnął się, jak zawsze.
- Witam w Rezydencji Vaele. - powiedział formalnie - Oczekiwaliśmy twojego przybycia... Julio. - chciał powiedzieć 'panienko' ale pamiętał, że prosiła by mówili jej po imieniu. A on chciał, by czuła się tu dobrze.
Przepuścił ją w drzwiach, ale zanim to nastąpiło, poprosił by oddała mu swoje bagaże. Nie godzi się, żeby dama dźwigała tak ciężkie rzeczy sama.Tulka - 16 Czerwiec 2018, 09:50 Nie czekała zbyt długo na odpowiedź. Tak jak przystało na Kamerdynera pracującego u Arystokraty. Uśmiechnęła się i poruszyła ogonem, widząc Czerwonowłosego mężczyznę.
Zrobiła naburmuszoną minkę, słysząc jak formalnie się do niej zwraca i jak się zawahał jak ją ma nazwać - czemu tak formalnie? - zapytała, ale po chwili znów się uśmiechała. Nie była na niego zła, wiedziała, że Alden już taki po prostu jest. Trudno go zachęcić do wygłupów czy żartów. Ale może jak razem polatają to trochę się rozluźni?
Oddała mu torbę ze swoimi rzeczami, oraz prezentami. Potem im je da, po kolacji najlepiej. Pokój, w którym spała ostatnio, był zaraz na szczycie schodów, więc nie miała daleko, jakby chciała szybko tam po coś pobiec. Koszyka jednak nie oddawała, bo dziewczynki czuły Lulu i nie za bardzo chciały wyjść. Ale Amber wytknęła głowę, czując znajomy zapach i szczeknęła śmiesznie na Kamerdynera -dobrze Cię widzieć Aldenie - uśmiechnęła się do mężczyzny, wchodząc do środka. Podziękowała mu też za to, że wziął jej rzeczy.
Domyślała się, że Caius przygotowuje kolację, uznała więc, że weźmie wszystko do pokoju i potem zejdzie już na spokojnie -mogę sobie zostawić rzeczy w pokoju? Może dziewczynki zdecydują się wyjść i też coś zjedzą - wskazała na koszyk. Na razie nie zauważyła zadrapań na twarzy mężczyzny i jeśli tylko się zgodził to ruszyła do pokoju, mając nadzieję, że Kropka i Amber nie będą siedziały w koszyku przez wieczność.Abi - 24 Czerwiec 2018, 12:43 Dziewczynka złapała ufnie dłoń Bianki i zawołała Lulu, która podbiegła do nich wesoło merdając ogonkiem.
- Wybornie! Jeszcze nie miałam okazji wykąpać się z Lulu. - drugą rączką pogłaskała głowę psiaka i uśmiechnęła się do Bianki.
Abi do tej pory nie kąpała się w olejkach, więc nie do końca wiedziała o co chodzi. W domu myła się mydłem takim w kostce. Zwykle pachniało owocowo, bo Abi lubiła zapach owoców. Może te olejki, to coś jak mydło? Tylko że one myją wodę i przez to ona ładnie pachnie? Chyba tak było.
A więc ktoś przyszedł w odwiedziny! Dziewczynkę bardzo ciekawiło kto to taki przyszedł. Początkowo miała nadzieję, że to może Aeron już wrócił, ale przecież on by nie dzwonił dzwonkiem do swojego domu!
Łazienka okazała się wieeelka. I taka ładna! Była tam duża wanna, na której brzegu stały różne flakoniki, umywalka, ubikacja, szafka i puchate ręczniki!
Abi śmiało odkręcała każdy flakonik i wąchała ich zawartości. Najbardziej spodobał się taki pachnący jakby kwiatami. Trochę zakręciło ją w nosie gdy go wąchała, więc odwróciła się i kichnęła, a z jej ust wyszło kilka baniek! Niesamowite!
Dziewczynka przyglądała się rozbawiona, jak Lulu szarżuje na bańki i je próbuje zjeść, a one wtedy pękają.
- Ten będzie idealny! - podała go Biance i ściągnęła z siebie ciuszki. Poskładała je w kostkę i położyła obok ręczników.
- Wykąpiesz się z nami Bianko?- zapytała nieśmiało. Nie kąpała się jeszcze sama w wannie. W klinice był prysznic.
Lulu skończywszy eliminować bańki, stanęła na tylnych łapach, oparta o wannę i z ciekawością wąchała jej zawartość.Thorn - 25 Czerwiec 2018, 23:13
Alden zamrugał kilkukrotnie słysząc jej słowa i widząc naburmuszoną minę. Wyglądał przez chwilę jakby nie zrozumiał pytania, ale szybko się zreflektował, uśmiechając się swoim tradycyjnym, zagadkowym, nic nie mówiącym wprost uśmiechem. Wystudiowanym, miłym i niestety fałszywym, opracowywanym przez wiele stuleci.
- Jestem Kamerdynerem Rodu Vaele. - powiedział przykładając dłoń do piersi i pochylając się lekko w ukłonie - Swoją postawą reprezentuję świetność tej Rezydencji jak i jej Pana. - dodał - Nie godzi się, bym zachowywał się inaczej.
Julia z pewnością rozumiała dlaczego czerwonowłosy był tak sztywny. Bywały naprawdę niedługie chwile kiedy mężczyzna bywał rozluźniony. Kiedy był faktycznie sobą. Dziką, nieokiełznaną Bestią o ognistym temperamencie. Niewiele Istot znało go tak naprawdę. Jedną z nich był Aeron i może nawet właśnie to sprawiło, iż poprosił by Alden grał?
Nikt w tej Rezydencji kiedy przebywali w niej Goście, nie był sobą. Tak było wygodniej.
Przepuścił ją w drzwiach odbierając cięższe bagaże. Koszyk ze zwierzętami zostawił jej ale kiedy wyczuł zapach czegoś... nowego, innego, uniósł lekko jedną brew i zmarszczył nos. Szybko jednak odwrócił wzrok od wiklinowego kosza i spojrzał na dziewczynę. Czuł zapach... gryzonia. A gryzoń oznaczał... obiad.
Mężczyzna przełknął ślinę i uśmiechnął się do niej swoim standardowym uśmiechem.
Nie odezwał się na jej słowa, chociaż miał ochotę odpowiedzieć, że on też uważa ich spotkanie za dar od losu. Dawno jej nie widział i chociaż nie chciał przyznać tego przed nikim, interesował się jej losem. Może nawet za bardzo. Wstydził się tego co czuł, a w jej obecności budziły się jego zwierzęce instynkty. Pachniała Lisem, czyli Rywalem, ale pachniała też świeżym, zdrowym pierzem. I to właśnie ten zapach tak bardzo go pociągał. W jej towarzystwie ledwo mógł powstrzymać swe pierwotne odruchy. A musiał, bo gdyby w jakiś sposób odczuła, że Orzeł traktuje ją jako Partnerkę godną obdarowania go Młodymi, byłoby mu bardzo głupio. Oj bardzo.
- Proszę, nie pytaj mnie o takie rzeczy. - powiedział formalnie, nieco sztywno chociaż uśmiech nie schodził mu z ust - Jestem jedynie Zarządcą. Dbam o porządek w Rezydencji ale nie wydaję poleceń ani nie podejmuję decyzji za jej Gości. - dodał gwoli wyjaśnienia - Twój pokój Julio należy do ciebie i możesz w nim robić co ci się żywnie podoba, oczywiście w granicach rozsądku. - wskazał schody i kierunek w którym powinna się udać - Kolacja będzie gotowa za pół godziny. - powiedział wchodząc na górę i wnosząc jej bagaże do pokoju który był dla niej przeznaczony.
Nic nie zmienił się przez te wszystkie lata. Jedynie pościel była inna, świeża, ładnie wygładzona.
Co ciekawe, Alden nie przekroczył progu pokoju. Przekładał torby przez próg nie ważąc się postawić nogi na podłodze pomieszczenia. Kiedy skończył, wyprostował się i lekko ukłonił.
- Jeśli pozwolisz, wrócę teraz do swoich zadań. - powiedział uciekając wzrokiem a na jego policzkach pojawił się delikatny rumieniec - Będę jednak na każde zawołanie. Miłego wieczoru.
Odwrócił się na pięcie i po prostu odszedł w głąb skrzydła. Czy faktycznie miał coś do zrobienia? A kto go tam wie.
Jeśli zaś Julia wyjrzała po chwili przez okno, mogła zauważyć szybującego nad dachem Rezydencji Orła o przepięknych, kasztanowych piórach i mocnym dziobie.
Bianka pomogła rozebrać się Abigail. Była pod wrażeniem zachowania dziecka, a zwłaszcza tego, że mała Abi poskładała pięknie ubranka w kosteczkę. Pochwaliła ją ciepłymi słowami i pogładziła po włoskach po czym pomogła wejść do wanny.
- Nie, Słoneczko. - powiedziała miękko - Ale będę z tobą aż do samego końca kąpieli. Musisz się wygrzać bo chyba troszkę się przeziębiłaś w drodze do Rezydencji. - pacnęła delikatnie palcem jej nosek.
Martwiła się jej stanem. Dziewczynka puszczała bańki, jej oczka łzawiły i pachniała truskawkami tak dusząco, że nie dało się przy niej wytrzymać bez ślinotoku.
Pokojówka bała się też reakcji Aerona. Co prawda Upiorny nie należał do nerwowych, ale kiedy chodziło o jego Domowników lub Gości i ich samopoczucie, bywał bezwzględny. Jeszcze nigdy tego nie okazał, ale kobieta wiedziała, że jeśli będzie trzeba, rękę będzie miał ciężką. W końcu w jego żyłach płynie krew Vaele. Choćby Thorn próbował żyć zupełnie inaczej, nie oszuka genów i spuścizny Starego Vaele. Wychowanie twardą ręką pozostawiło na nim ślady, niewidoczne na pierwszy rzut oka.
Pomogła Abigail wymyć się porządnie. Nacierała ją troskliwie olejkami, umyła jej włoski dbając by piana nie naleciała jej do oczu. Na koniec opłukała ją solidnie. Następnie zajęła się Lulu, pozwalając dziewczynce pomóc. Wyszorowały ją ładnie i doprowadziły do ładu, nie zważając na jej ewentualne protesty.
Na koniec Bianka pomogła Upiornej wyjść na puchaty dywanik i otuliła ją jednym z mięciutkich ręczników. Wytarła jej ciałko, łaskocząc przy okazji gdzieniegdzie po czym ubrała ją w prostą, białą piżamę składającą się z koszuli z kieszonką na piersi i spodenek do kolan i narzuciła jej na plecki błękitny szlafrok. Skąd w Rezydencji mieli takie rzeczy? Nie wiadomo.
Pokojówka uśmiechnęła się cieplutko widząc małą w tym zestawie. Wyglądała zupełnie jak...
Wzdrygnęła się i odwróciła ku drzwiom. Przez chwilę węszyła, ale już po chwili uśmiechnęła się sama do siebie i spojrzała ponownie na małą.
- Jesteś już czyściutka i pachnąca. Lulu też! - pochyliła się żeby pogłaskać szczeniaka - To chyba czas na kolację, co? Chyba czuję z Kuchni zapach brokuł. - zaciągnęła się za pokaz i zachichotała.
Podała jeszcze dziecku śmieszne kapcioszki w kształcie kocich łapek, po czym (jeśli Abi była gotowa do wyjścia) wyprowadziła ją i poprowadziła korytarzem. Przystanęła jeszcze obok drzwi jej pokoju.
- A może chciałabyś zjeść w pokoiku? U siebie? - zapytała - Nie chcę zmuszać cię byś jadła w Jadalni. Zwłaszcza, że wygląda na to, że mamy Gościa.Tulka - 27 Czerwiec 2018, 11:40 Pokręciła głową - Aldenie przecież wiem, że doskonale reprezentujesz Ciernia - uśmiechnęła się do niego delikatnie - przy mnie nie musisz tego udowadniać, czasem możesz troszeczkę odpuścić, w szczególności jak nie ma obok Aerona. Nic mu nie powiem - puściła mu oczko i weszła do środka.
Podziękowała za pomoc z bagażami. Nie były jakoś bardzo ciężkie, ale miała jednak trochę do przejścia z Kliniki. W szczególności, że jeszcze poszła na zakupy, a cały czas musiała też nosić koszyk z dziewczynkami. Amber jakoś nie miała ochoty chodzić. Ostatnio się strasznie rozleniwiła. Ciekawe co może być powodem. Ale może teraz jak będzie tutaj to trochę się rozkręcić. Może Biance się to uda. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że Julia nie zajmowała się aż tak swoim lisem jak powinna. Nie przez brak czasu, bo na to zawsze znajdzie chwilę, ale przez problemy, które nie chciały zniknąć, tylko co chwila pojawiały się nowe.
Westchnęła ciężko, ale już tego nie skomentowała. Strasznie się upierał z tym, że nie ma tu nic do powiedzenia. Ale skoro był tutaj Zarządcą, to czy czasem nie zajmował się Domem, gdy nie było Aerona? Jeszcze nie wiedziała, że go nie ma, ale przecież mogła go z grzeczności zapytać, czy czasem nie ma już iść na kolację. Była tutaj tylko gościem, więc nie mogła się rządzić, a przynajmniej nie chciała. Nigdy nie lubiła mieszkać ze służbą, ale nie miała zamiaru tego mówić na głos. Była wdzięczna Cierniowi za to, że pozwolił jej tu przez jakiś czas pomieszkać. Miała nadzieję, że znajdzie jakieś swoje mieszkanie, albo w Klinice się wszystko jakoś ułoży, żeby nie siedziała Arystokracie na głowie zbyt długo. Nie chciała się narzucać.
Przytaknęła głową, słysząc kolacji. W sumie była już trochę głodna. Ale miała na tyle dużo czasu by się ogarnąć. Skinęła mężczyźnie głową, że może iść, bo nie był jej teraz potrzebny. Zmarszczyła jednak brwi i zatrzymała go, nim zniknął jej z oczu. Obejrzała uważnie jego twarz, trzymając go za rękaw - pokłóciliście się z Caiusem? - zapytał, wzdychając ciężko - mam nadzieję, że będziesz też na kolacji. I przemyj to dokładnie, zajmę się tym - obiecała i miała nadzieję, że Kamerdyner naprawdę przyjdzie. Miała tylko nadzieję, że Caius nie wygląda wiele gorzej i że nie pobili się na oczach małej.
Zamknęła drzwi za Aldenem i spojrzała za okno. Przyglądała się chwilę, jak szybuje po nieboskłonie, po czym usiadła na łóżku i skryła twarz w dłoniach. Będzie musiała udawać, że wszystko je w porządku. Że po prostu chce pomieszkać w innym miejscu niż Klinika, żeby mieć więcej prywatności. Więcej swojej przestrzeni.
Amber wyszła z koszyka i zaczęła przeszukiwać znajome kąty. Biegała po pokoju, a Kropka nieśmiało wyglądała z koszyka. Nie znała tego miejsca, pachniało tutaj o wiele większymi drapieżnikami i nie wiedziała czego ma się spodziewać. Widząc jednak jak beztrosko biega Amber, wyszła i sama zaczęła przeszukiwać wszelkie kryjówki.
Julia w końcu przetarła twarz i wstała. Wzięła z torby świeże ubrania. Przykrótką koszulkę, oraz spodenki. Ot ubrania po domu. Chyba mogła sobie na coś takiego pozwolić. Jeśli Cierniuch uważa, że Tulka będzie po Rezydencji chodzić w sukniach i ładnych strojach to się grubo mylił. Wzięła prysznic, by się uspokoić. Stała chwilę pod strumieniem wody, po czym wymyła się dokładnie i osuszyła. Włosy związała w luźny warkocz i ubrała się.
Amber chyba była głodna, bo już węszyła przy drzwiach i popiskiwała, popędzając swoją panią, by już poszły do Kucharza. Pamiętała, że dobrze ją karmił.
Kropcia wdrapała się jej na grzbiet. Julia wzięła prezenty dla Służby oraz Abi i wyszła z pokoju, rozglądając się czy czasem skądś nagle nie wyskoczy Lulu. W sumie nie wiedziała, który pokój dostała mała Upiorna. Ruszyła do jadalni, do której Amber pognała, zanim skrzydlata zdążyła cokolwiek powiedzieć. Pokręciła głową i już po chwili była w jadalni, rozglądając się z zaciekawieniem, co się zmieniło.Abi - 10 Lipiec 2018, 20:40 Abi jak chyba każde dziecko, lubiła pochwały. To bardzo miłe uczucie gdy się wie, że coś się dobrze zrobiło! Woda była przyjemnie ciepła a przez olejki pachniała cudownie! Dziewczynka w pierwszej chwili poczuła się tak rozluźniona, że aż senna. Westchnęła, zanurzając się w wodzie.
Dotychczas nie chorowała, a jak coś było nie tak to Nana chodziła do lasu po różne roślinki i robiła z nich różne wywary i dawała je dziecku.
- Aaron nie będzie zły o to? W domu kąpałam się razem z Naną, by nie marnować gorącej wody. Jak się teraz sama wykąpie razem z Lulu to nie będzie źle?- W jej głosie słychać było lekką niepewność. Mała nie znała swojego kuzyna. Bardzo go już lubiła, ale nie wiedziała co go denerwuje, co jej wolno tutaj, a czego nie. Bardzo nie chciała go rozgniewać.
Pomoc Bianki nie była prawie potrzebna. Abigail potrafiła myć się samodzielnie. Problem miała tylko z pleckami- wtedy też poprosiła o pomoc.Lulu na początku bała się ruszyć w wannie, ale już po chwili próbowała a to wodę wypić, a to ją zjeść, albo lizać ręce Abi bądź Bianki. Jej merdający ogon wywoływał delikatne fale na tafli wody.
Gdy Bianka myła jej włoski, zrobiła się jeszcze bardziej senna. Bardzo lubiła jak ktoś zajmował się jej włosami- było to bardzo przyjemne!
- Masz złote dłonie Bianko!- powiedziała rozanielonym głosikiem. Kolejne powiedzenie podsłuchane od dorosłych. Ochoczo wzięła udział w szorowaniu Lulu. Pieski też muszą być czyściutkie!
Lulu podczas mycia nie siedziała spokojnie, wierciła się i wszystko ciekawiło ją bardziej niż samo mycie. Łobuziara!
Gdy dziewczynka wyszła z wanny odruchowo zadrżała. W wannie było taaak cieplutko, a poza nią już trochę mniej. Odwdzięczyła się Biance łaskotkami, śmiejąc się przy tym radośnie.
Założyła piżamkę, owinęła się szlafrokiem który był bardzo puchaty! Dziewczynka czuła się w tym momencie jak jakieś puchate stworzonko.
Pomogła wytrzeć szczeniaka- Lulu po wytarciu i tak się otrzepała, poszczekując przy tym. Dziewczynka była spostrzegawcza, więc zwróciła uwagę na chwilowe inne zachowanie Bianki. Nie zdążyła jednak zapytać co się stało.
Lulu gdy Bianka ją pogłaskała, odwdzięczyła się lepkim całusem w jej dłoń.
Dziewczynka włożyła kapcie i zasalutowała z uśmiechem na buzi.
- Tak jest! Odmaszerować do jedzenia!- ruszyła razem z Lulu za Bianką.
- Chciałabym zjeść ze wszystkimi, ale jeśli mi nie wolno bo mamy gościa, to zjem u siebie.- uśmiechnęła się ciepło do Bianki, chwytając ją za dłoń.Thorn - 12 Lipiec 2018, 22:03
Abi właściwie była bardzo samodzielna. Prawdę mówiąc Bianka spodziewała się, że mała będzie potrzebowała pomocy przy każdej czynności, a tu proszę! Jaka niespodzianka!
Z uśmiechem obserwowała dziecko kiedy się wycierało a kiedy zadało pytanie, Pokojówka uniosła brwi wysoko, na znak zdziwienia.
- Zły? O to, że kąpiesz się sama? - zapytała i po chwili zachichotała - Myślę, że wręcz przeciwnie. Będzie zadowolony, że potrafisz sama ładnie o siebie zadbać. I o Lulu, rzecz jasna. - powiedziała po chwili - To świadczy, że jesteś już prawie dorosła! Tak, zdecydowanie będzie zadowolony.
Próbowała jej pomagać ale tak, by się przy okazji nie narzucać. Bianka miała swoje dni, jak każda kobieta bywała momentami humorzasta. Choć na ogół dyskretna i pełna wdzięku, czasem potrafiła dać w kość. Na szczęście dzisiaj spełniała się w czasie zajmowania się dzieckiem, dzięki czemu była zadowolona i spokojna. Było w jej ruchach coś... matczynego.
Podziękowała za komplement przy okazji chwaląc jej słownictwo. Abigail zaskakiwała na każdym kroku. Zupełnie jakby w ciele dziecka zaklęta była dusza dorosłego. Z resztą... kto wie? Może tak było. Upiorni Arystokraci byli zaiste dziwną nacją. Co rusz można było spotkać tak zwane Wieczne Dzieci, zaklęte w ciałach sześcio, siedmiolatków od wieków. Albo Młodych Duchem czyli starców o iście infantylnym zachowaniu. Tak, zdecydowanie Upiorni byli pod tym względem 'kolorowi'.
Kiedy znalazły się na korytarzu i dziewczynka wyraziła swoje zdanie, Bianka przykucnęła przed nią i położyła jej na ramionach dłonie. Wpatrzyła się w czerwone oczy Abi.
- To nie tak, że nie możesz, Skarbeczku. - wyjaśniła cierpliwie - Pytam cię o zdanie, bo możesz zdecydować. Bo od dziś, to również twój dom. - dodała z ciepłym uśmiechem - Masz wpływ na to, co będzie się z tobą działo. Masz prawo wydawać nam, Służbie, polecenia i wymagać posłuszeństwa. Aeron tu rządzi, mówiąc w skrócie, ale ty jesteś tak samo ważna jak on. - pogładziła dziecko po policzku.
Odczekała chwilę na decyzję dziecka, po czym wstała i poprowadziła ją schodami w dół, trzymając za małą, ciepłą rączkę. Abi miała załzawione oczka i pachniała truskawkami, ale chyba nie było to nic groźnego, bo wyglądała całkiem nieźle. I chyba dobrze się czuła, bo nie narzekała na swój stan.
Bianka poprowadziła ją do Jadalni gdzie na stole widniały już nakrycia. Dokładnie pięć. Oczywiście Służba doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że zarówno Abigail jak i Gość mogą nie życzyć sobie towarzystwa Pokojówki, Kucharza i Kamerdynera. Cóż, czas pokaże, wszystko jest kwestią wyczucia.
Bianka podprowadziła dziecko do krzesła i odsunęła je by Abi sobie usiadła. Dla Lulu przewidziana była miseczka ustawiona tuż pod nogami siedzącej dziewczynki, by szczeniak nie czuł się zagrożony.
Kobieta pogłaskała małą i uśmiechnęła się do niej.
- Za chwileczkę przyjdzie do nas Gość. I wjedzie jedzonko. - powiedziała cicho - A po kolacji, jeśli Aeron jeszcze nie wróci, możemy pobawić się w twoim pokoiku. Przewidziano dla ciebie kilka kufrów zabawek, Słoneczko.
Nie kłamała. Thorn dał znać Służbie, że przyprowadzi ze sobą kuzynkę, dlatego zakupiono dla Upiornej całe zestawy przeróżnych zabawek. Dziecko mogło wybierać spośród przeróżnych rzeczy.
Czekały na przybycie kogokolwiek. Bianka zaczęła nucić coś cichutko, głaszcząc włoski Abigail. Robiła to powoli i delikatnie, wkładając w gest ogromne pokłady uczucia.
Nigdy nie przyznała tego przed nikim, ale zawsze marzyła o dziecku.Tulka - 13 Lipiec 2018, 15:26 Wchodząc do jadalni zawahała się, widząc, że nie jest pierwsza. Chwilę po prostu stała w drzwiach i przyglądała się Abi i Biance. Pantera wyglądała na zadowoloną z faktu, że będzie miała się kim zajmować. No i, odkąd Cierń został Panem tego domu, nie będzie już jedyną kobietą w Rezydencji.
Lisica zazdrościła trochę Abigail. Sama nie miała zbyt wiele okazji do tego, by poczuć taką troskę. A teraz bardzo by jej było tego trzeba. Niestety nie mogła się do tego przyznać.
Amber widocznie chciała się zbliżyć do siedzących, ale bardzo przeszkadzała jej w tym Lulu. A raczej sama jej obecność. Chodziła w te i z powrotem, starając się jakoś wyminąć szczeniaka, ale nic jej nie wychodziło, dlatego tylko warknęła cicho i poszła obrażona do swojej pani. Tulka wzięła ją na ręce, a Kropka od razu wskoczyła jej na głowę. Spuszyła się cała, czując nowe zapachy i czekała, wpatrując się we wszystkich swoimi niebieskimi oczkami.
Julia westchnęła i w końcu postanowiła wejść do środka i się przywitać, zanim pojawi się Caius i pewnie będzie chciał ją siłą nakarmić swoim mięskiem i brokułami. Przynajmniej tym jej teraz tutaj pachniało. Ciekawe czy zrobił do tego jakiś sosik. Oby tylko nie grzybowy, bo chyba obie z Abi zjedzą w zamian jego i to, iż potrafi się zmieniać w ogromnego wilka, w niczym mu nie pomoże. Już nie. A przynajmniej nie póki Julia ma choć trochę siły by zamachać swoimi jakby nie patrzeć potężnymi już skrzydłami.
- Dobry wieczór paniom- powiedziała miło, podchodząc do stołu - można się przyłączyć? - zapytała, przekręcając lekko głowę w bok i uśmiechając się delikatnie. Jeśli tylko dostała pozwolenie, usiadła przy drugim boku Abi. Spojrzała na nakrycia -czyżby Cierń poszedł do pracy, mimo iż miał odpoczywać? - spojrzała uważnie na Biankę, jednak delikatny uśmiech nie schodził jej z twarzy. Pogłaskała przy okazji Abi po główce.
Amber nie schodziła na podłogę. Siedziała na kolanach i niuchała w kierunku psa. Dość nieufnie.Abi - 16 Lipiec 2018, 21:37 Prawie dorosła? To stwierdzenie tak zszokowało małą dziewczynkę, że przez chwilę nic nie mówiła. Gdy patrzyła na dorosłych to bardzo nie chciała nimi być. Mieli dużo zmartwień, bardzo dużo pracy i zobowiązań. Mało który wyglądał jej na szczęśliwego. Większość z nich chodziła przybita, ze zmarszczonymi brwiami. Nie śmiali się i byli tacy szarzy.
Dlatego nie wiedziała czy to dobrze, że jest prawie dorosła.
Z drugiej strony, ulżyło jej gdy Bianka powiedziała, że Aeron nie będzie zły. Nana nie pozwalała jej się samej kąpać i trochę się martwiła, że tutaj też tak jest.
Nie bardzo wiedziała, dlaczego Bianka pochwaliła to co powiedziała, ale było to takie miłe, że tylko się uśmiechnęła.
Lulu podreptała za nimi na korytarz. Węszyła czujnie i rozglądała się na boki.
To teraz jej dom. Czuła się z tym trochę dziwnie. Nie myślała jeszcze o tym. Bardzo dużo się działo, a Abi była tylko dzieckiem. Spotkała bardzo dużo ludzi, poznała kuzyna, dostała psa, ma nowych przyjaciół i dom. Pokiwała więc główką, mimo że jeszcze tego nie czuła. Ciężko od niej tego oczekiwać.
Pokręciła główką a na jej buzie wstąpiła zgniewana minka.
- Nie będę nikomu rozkazywać. Jesteście moimi przyjaciółmi, a przyjaciele są sobie równi!- jej głosik brzmiał wyjątkowo hardo i poważnie. Była bardzo pewna tego co mówiła.
Skoro mogła, to bardzo chętnie poszła zjeść z innymi. Dziewczynka czuła potrzebę bliskości. Gdyby miała jeść sama w pokoju, byłoby jej bardzo smutno.
Gdy zeszły po schodach, musiały chwilę zaczekać na Lulu. Schodziła powoli i trochę pokracznie ale się starała! Gdy dotarła w końcu na dół, Abi ją pochwaliła.
Dziewczynka nie czuła, że pachnie inaczej. Nie zwracała tez uwagi na brokacikowe łzawienie, a bańki z ust uważała za wyjątkowo zabawne. Nie miała więc na co narzekać.
Było jej bardzo fajnie z myślą o wspólnym jedzeniu ze wszystkimi. Zastanawiała się również, kim jest gość. Usiadła na wskazanym krześle i podziękowała Biance za pomoc. Lulu od razu zanurkowała pod nogami krzesła dziewczynki.
Kilka kufrów zabawek. Oczy dziewczynki rozbłysły. Brzmiało to jak obietnica raju!
- Będzie mi bardzo miło!- powiedziała, ze szczerym uśmiechem na ustkach. Bardzo polubiła Biankę, była miła i bardzo uśmiechnięta. Dziewczynka bardzo lubiła gdy ludzie się uśmiechali.
Chciała bardzo by Aeron już przyszedł. Chciała z nim spędzić trochę czasu i go poznać. Siedziała w ciszy, wsłuchując się w to co nuciła Bianka, majtając leciutko nogami. Czuła bulgotki w brzuchu- była bardzo głodna.
W pewnym momencie Abi (jeśli Bianka siedziała wystarczająco blisko) oparła głowę o nią i przymknęła na chwilkę oczy.
Lulu obserwowała lisa spod krzesła ale się nie zbliżała. Czaiła się cała napięta, bardzo cichutko powarkując.
Gdy Abi usłyszała jak do sali ktoś wchodzi, wyprostowała się. Bardzo się ucieszyła na widok Julii. Zeszła z krzesła i podeszła do Julii.
- Witaj Julio!- uśmiechnęła się szeroko.
- Oczywiście! Pan Caius poda zaraz jedzonko!- skinieniem głowy pokazała jej by za nią poszła. Wskazała jej miejsce obok siebie i sama usiadła z powrotem na swoje krzesło.
Gdy Julia usiadła, Lulu wyszła spod krzesła i węszyła w stronę przybyszów. Abi wiedziała, że gdy dorośli rozmawiają to nie powinna się wtrącać, więc siedziała cicho, przysłuchując się.Thorn - 21 Lipiec 2018, 20:19
Słowa Abigail sprawiły, że Bianka poczuła ciepło otulające jej serce. Są Przyjaciółmi? Ach, cóż za ulga. Ani ona, ani reszta Domowników nie wiedziała jak będzie się zachowywać mała Upiorna, a tym bardziej jakie będzie miała podejście do Służby. Aeron uczynił z Pokojówki, Kamerdynera i Kucharza swoją Rodzinę, ale przecież nie można było założyć, że Abi uczyni to samo.
Wyglądało jednak na to, że dziewczynka myślała podobnie do swojego Kuzyna. Bo chociaż dobrze się nie znali (żeby nie powiedzieć: wcale), wykazywała zachowania podobne do Ciernia, kiedy był mały. Co prawda mężczyzna, wtedy chłopiec, swoje przeszedł, ale kto wie co spotkało dotąd małą Abi?
- Cieszy mnie to, Słoneczko. - powiedziała Bianka i razem zeszły na dół, do Jadalni.
Zielonowłosa od razu polubiła Upiorną. Ba, pokochała! Nie dlatego, że z natury była ufna i szybko nawiązywała kontakty. Po prostu zawsze marzyła o swoim dziecku, albo przynajmniej o młodszej siostrzyczce! Natura jednak poskąpiła jej tego daru. Bianka zwyczajnie nie mogła zajść w ciążę, choćby nie wiadomo jak próbowała... A że jeszcze nigdy nie próbowała... Cóż, i tak nie ma co próbować. Bo niby z kim? Caius czasami okazywał jej więcej ciepła ale dość często też kłócili się o byle głupoty. Bianka skrycie pragnęła uczucia, zwykłego ciepła, może jakichś całusów, przytulania... Nie. Wilk niestety nie nadawał się do roli Przytulasa.
A od teraz ma Abi! Dziewczynka jest przesłodka i grzeczna, aż się chce ją głaskać, chwalić i spędzać z nią czas. Aeron jest głupi, po prostu głupi i nie wie co traci, zostawiając Upiorną samą w Domu. To on powinien pokazać jej włości, poznać ją i dać się poznać jej.
Kiedy do Jadalni weszła Julia i jej zwierzaki, Bianka zwróciła ku niej swoją uśmiechniętą twarz. Skinęła jej głową na powitanie i przytaknęła, gdy padło pytanie o przyłączenie się.
- Tak myślałam, że to ty, Lisiczko. - zachichotała kobieta, poruszając śmiesznie skrzydełkami nosa - Ale jednego zapachu nie poznaję. - zerknęła na Amber i... białą kulkę która trzymała się lisicy jak małe dziecko matki. Pokojówka uniosła brwi w wyrazie zdziwienia ale nie zdążyła zadać pytania, bo do sali wszedł Caius. Pchał przed sobą wózek z ułożonymi na nim półmiskami, talerzami i butelkami.
- Lisica! - zawołał i na jego twarzy wykwitł szeroki uśmiech. Podprowadził wózek do stołu ale zanim wyłożył wszystko, podskoczył do skrzydlatej i zamknął ją w niedźwiedzim uścisku.
Bianka cicho westchnęła ale postanowiła nie komentować zachowania Kucharza. Mieli na pieńku i najwyraźniej żadne nie chciało odpuścić. A szkoda.
Kiedy wreszcie niebieskowłosy oderwał się od Gościa, wyłożył talerze z jedzeniem na stół, kładąc zestawy przed każdą z kobiet. Przygotował brokuły z mięsem, tak jak chciała Abi.
Sobie nie nakrył, podobnie jak i Aldenowi. Usiadł na przeciw Bianki ku której próbował kierować nieśmiałe uśmiechy, ale ona ignorowała jego próby.
- Najpierw zjedzmy, potem porozmawiamy. - zarządziła Pokojówka i posłała uśmiech Tulce.
Sama nie ruszyła dania. No, może trochę pogrzebała. Zrobiła to celowo, bo oprócz ciepła jakie nosiła w sobie, bywała też złośliwa. I chciała zrobić Kucharzowi na złość.
Mniej więcej w połowie posiłku do sali wszedł Alden. Przywitał grzecznie wszystkich i usiadł obok Caiusa, opadając ciężko na krzesło. Postawił przed nim butelkę wina. Wydawał się być... rozluźniony. Nawet ubrany był inaczej - miał na sobie lekko rozchełstaną koszulę, bez fraka i ciemnoczerwone spodnie. Włosy miał rozpuszczone, lekko rozwiane. Widać, lot się udał.
Caius uśmiechnął się szeroko, szturchnął Kamerdynera łokciem i otworzył butelkę. Wojna zakończona. W odpowiedzi Alden tylko podsunął swoje naczynie i posłał mu swój zwyczajowy uśmiech.
Kiedy jego kielich był już pełny, mężczyzna upił naprawdę duży łyk, odstawił puchar i przeczesał palcami włosy. Zupełnie jak Aeron. Ciekawe, który z nich podpatrzył u drugiego ten ruch?