Anonymous - 17 Lipiec 2014, 16:07 Nie, to nie był wcale dobry pomysł... Usługi oferowane przez Pokucie wcale nie przypadły mu do gustu - ani podcinanie końcówek, ani naskakiwanie na obcych, ani pożeranie im butów... może i był co nieco wybredny, ale nie podobało mu się w tych stworkach absolutnie nic. To one zafundowały mu ten paskudny ból w nodze. To one sprawiły, że nie wyśmieje Evy i jej rozmiaru buta. To one sprawiły, że nie jest w stanie przewałkować Nory i kontynuować z nią tak źle rozpoczętą rozmowę - mogli ją przecież poprawić, a tak...
Zamachnął się nożem kolejny raz na swoją nogę, starając się trafić w truchełko stworka, które było na nim zawieszone. Kątem oka zauważył, że Norze nie jest lżej, dlatego podjął decyzję o kolejnym bardzo złym ruchu - w jakiś niezbyt skomplikowany sposób opadł ponownie na ziemię i szarpnął się w kierunku jednej z ław, żeby walnąć się w nią karkiem i przydusić Pokucia do ścianki mebla. I dusił. I dusił, aż pomógł sobie rękami we wcelowaniu nożem prosto w głowę kreatury. No... a przynajmniej takie były jego zamiary.
Chciał się pospieszyć, żeby pomóc Cyrkowej, dlatego znowu zajął się tym przy nodze, siedząc i usiłując zranić go jakkolwiek, szturchając go ostrzem noża.Anonymous - 18 Lipiec 2014, 00:15 Och. Czyli nie poszło tak łatwo jak mogło się wydawać.
Wyjątkowo nie doceniła możliwości Pokuci. Sądziła, że są tylko zwykłymi potworkami, które nie są w stanie nawet przez chwile pomyśleć, a są zdolne jedynie przeżuwać jej buty i włosy...
Myliła się. I to ją trochę zgubiło.
Kiedy nie udało jej się sięgnąć po stworka na plecach zmarszczyła brwi i wydała z siebie zirytowane warknięcie. Poczuła jednak, że może wykorzystać chwilę, w której Pokuć nie zajmuje się jej włosami, a swetrem - więc po prostu użyła całej swojej siły, żeby przemieścić się na plecy i rąbnęła nimi mocno o ziemię, nie przejmując się bólem jaki poczuła w kręgosłupie, chcąc ogłuszyć go na tyle, by móc podjąć następne działanie. Lewą ręką zrzuciła z siebie resztki - z dużym naciskiem na resztki - materiału razem z pożerającym je (miejmy nadzieję, że i nie do końca przytomnym) Pokuciem. Miała go teraz jak na dłoni - wystarczyło lekko się obrócić i zanurzyć w nim ostrze. Tym razem musiało się udać. Wiedziała, że się uda.
Powoli przestawała logicznie myśleć. Oddychała ciężko, włosy, które straciły połowę swojej długości i teraz sięgały już tylko do połowy pleców, kleiły się do czoła od potu i krwi. Sweter przestał zakrywać jej blizny. Na ramionach pojawiła się gęsia skórka, która nie miała nic wspólnego z zimnem. Ostatnia myśl jaka przyszła jej do głowy to było to, że musi zająć się dwojgiem pozostałych. A potem sielanka się skończyła.
Wyrzuciła w przestrzeń soczyste przekleństwo. Głośno. Wściekle. Chwyciła zranionego Pokucia za jedną z nóg, w tym czasie próbując mocno wbić w ziemię tego drugiego. Miała nadzieję, że zmiażdży mu głowę. Że będzie wyglądał jeszcze gorzej niż teraz. Wiedziała, że ciągnąc tego pierwszego wcale nie oderwie go od resztek swojego buta, ale za to ustawiła go sobie idealnie do przecięcia go na pół. Tryskająca krew, wylewające się wnętrzności - to wszystko przestało robić na niej wrażenie. Przecież już to widziała. Przecież już czuła ten metaliczny zapach. Przecież ją też rozcinali na kawałki.
Przecież to nic wielkiego.
Już kiedyś to zrobiła. To jedynie kolejne, martwe, nic nie znaczące ciała.
Więc zamachnęła się bardzo, bardzo mocno i wycelowała w Pokucia.Anonymous - 18 Lipiec 2014, 21:29
O ile Duma znów nie trafił w pokucia na nodze, takie to małe i wijące się, owsiki pewnie ma, to wypalił mu drugi pomysł. Stworek na szyi został uderzony dość boleśnie i stracił świadomość. Co do pomysłu uduszenia go to raczej by się nie udał. Patrząc na małpią anatomię stworów i na to, że jednak potrzeba ciężaru na uduszenie plecami. A Duma chyba nie jest jakimś stu kilowym fastfoodowym monstrum. Mniejsza już zresztą z tym. W każdym razie bezlitośnie podrapana szyja mogła odetchnąć. A ten drugi, gdzieś tam w między czasie, czym prędzej odskoczył od Dumy i postanowił poskakać dookoła niego. Kto wie jaki miał w tym cel? Może chciał zdezorientować lunatyka? Albo to był jakiś rytualny taniec? Zobaczymy. Dumo czuj się otaczany.
Niestety nie było dane Norze przewrócić się na plecy. Pokucie to dość ciężkie stworki, a dwa na nodze nie ułatwiają ruchów. Jednak sposób z swetrem zyskał nieoczekiwany rezultat. Pokuć tak był nim zafascynowany, że gdy dziewczyna zdejmowała sweter, on zaplątał się w ubranie. Jeśli Nora całkowicie ściągnęła ubranie, naraziła się na podrapanie, ale uwięziła potworka. I tak - niespodziewanie - część garderoby posłużyła jak siatka! Niezadowolony z obrotu sprawy pokuć, próbował się wyszarpać z uwięzienia, na co zapewne Nora nie pozwoliła.
Chwile. Jakiego buta? Nora już dawno nieodwołanie straciła obuwie. Zresztą Duma też. Teraz stworki starały się dostać do kości dwójki ludzi. Ale czemu przez stopy? Ta część ciała została już dobrze poobcierana. Możliwe, że chodzenie przez paręnaście dni będzie sprawiało wam trudność. Mniejsza na razie z tym.
Norze udało się zabić tego zranionego, rozbryzgując wszystko co możliwe dookoła. Posadzka zrobiła się niemożliwie śliska, wiec nic nie wyszło z prób zabicia tego drugiego. Poślizgnęła się, Nora nie posadzka. Da radę złapać się ławki, ale musi do tego zaangażować obie ręce. A pokuć przenosi się coraz wyżej i robi się coraz śmielszy. Ugryzł Nore w łydkę zostawiając niegłęboki ślad swoich zębów. Jednak poślizgnięcie odrywa go od nogi i odrzuca parę metrów w tył. Ten jednak zgrabnie ląduje. Ocenia przez chwilę sytuację i skacze na Nore jeśli tam postanowiła w stać, to właśnie w momencie gdy wstaje. Jeśli nadal leży, to pokuć próbuje do niej podejść jak najdalej od zasięgu jej rąk, czyli znów atakuje stopy. Chyba po tym wszystkim przyda się porządny pedicure, czy jak to się tam pisze.
Anonymous - 18 Lipiec 2014, 22:12 Przynajmniej jednego miał z głowy, a to, co stało się z drugim... co stało się z drugim... Nawet poczuł do niego pewną sympatię - poleciłby mu na pewno swojego terapeutę, pomimo że go nie miał. Tak. Byłby skory odnaleźć dla niego terapeutę, gdyby go o to poprosił! Takie poświęcenie.
Wstał, kopiąc w kierunku biegającego Pokucia z jakąś nadzieją, że jednak trafi i stworek skorzysta ze sposobu zespołu R i "błyśnie" stąd. Nie potrzebował problemów. Kiedy usłyszał przekleństwo Nory, przekrzywił głowę, którą przekrzywił jeszcze bardziej, kiedy zobaczył cyrkową z ostrzem zamiast ręki, z obciętymi włosami i bez butów. Prawdopodobnie sam nie prezentował się lepiej, ale teraz, bez swetra i bez jej płaszcza mógł zobaczyć większość blizn przecinających ciało pod różnorakim kątem. Zbladł, ale nie skomentował tego. Wszakże to on także teraz jest umazany krwią, ma podrapaną szyję i stopy - to... nie była jej wina. Ponadto przypomniało mu się, co mówiła na temat swojego noża i teraz w pełni zrozumiał komizm sytuacji - który, chociaż myśląc o nim przez chwilę, docenił w pełni.
Jemu nie sprawiało żadnych problemów mordowanie tych stworzonek - ba, traktował to niemal jak zabawę, co jego samego zdziwiło. Ale kiedy stanął tak sam przed sobą, szybko zrozumiał, że to nie jego wina - tak był nauczony. I lepiej, żeby nie miał skrupułów, bo gdyby jeszcze zaczął żałować... Wtedy dopiero polałaby się krew.
`Zmiękłeś - przeżyję. Problemem jest to, że nie potrafisz tego zmienić, Doma.` Ile razy mówiłem, żebyś tak mnie nie nazywała? `Jak?` Doma. Przecież to jest- `Zasłużyłeś na wszystko, co się tutaj stało. Zasłużyłeś na wszystko, co się wkrótce wydarzy. Poprosiłam ich o twój język. Nie będziemy się już patyczkować.` Lau- `Ostatnia rada? Odejdź.`
Wtedy się obudziłeś i stwierdziłeś, że zostaniesz. Ośli upór. Przegrany.
To... zbyt szybko przetoczyło się przez jego łepetynę - a stał tak zaledwie sekundę, dwie (nie chciał, żeby Pokuć tańczący dookoła niego przypuścił kolejną ofensywę), zanim ruszył w kierunku Nory, do której na nowo przyczepił się Pokuć. Był boso, dzięki czemu nie ślizgał się aż tak w kałuży... hmh. Nie chciał wiedzieć, czym była ciecz, w którą wdepnął. Tak czy inaczej stworek był zajęty Norą, miał więc nadzieję, że nie zauważy napastnika z nożem, który skradał się za nim - a jak się zakradł, to szybko wycelował nożem i... miast nabić zwierzątko na ostrze, poleciał na nie jak długi. Całym. Ciałem. W tej okropnej cieczy. W...
Fufufufufu. Ohyda. I to jeszcze przy nogach Nory.
Pięknie.Anonymous - 19 Lipiec 2014, 00:27 Dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak bardzo jej tego brakowało. To uczucie cały czas kłębiło się gdzieś wewnątrz wątłego ciała, które było wręcz spragnione kolejnego okrutnego zamordowania... kogokolwiek. Ktoś może pomyśleć, że to co się dzieje właśnie z Norą jest jednym wielkim nieporozumieniem. Bo jest.
Pragnęła tylko być normalna. Żyć tak, jakby to co zdarzyło się w przeszłości nigdy nie miało miejsca. Ale wiedziała, że to się nie uda. Nie była naiwna. Więc najłatwiej było po prostu stwarzać wrażenie niepozornej, cichej dziewczyny, aż w końcu weszło jej to w nawyk, a nawet zaczęło się podobać. Dzięki temu nikt nie zorientuje się, jaka może być prawda, dopóki nie zostanie postawiony przed faktem dokonanym. Tak jak w tej chwili Duma.
Pokuć całkowicie zaplątał się w sweter - tak, to też dobre rozwiązanie. Oczywiście nie oszczędziła go, skoro miała tak idealną okazję żeby zakończyć jego życie oraz niepohamowaną chęć, by to zrobić. Niestety nabawiła się od niego zadrapania na łopatce. Szkoda tylko, że zmysły miała tak przytłumione, że nawet nie poczuła, kiedy przejechał jej pazurem po nagiej skórze.
Kiedy udało jej się zabić następnego, ba, raczej z okrucieństwem przeciąć go na pół, poczuła się jeszcze bardziej pewna zwycięstwa. Wszystko oczywiście zmieniło się w momencie, kiedy się poślizgnęła, a zarazem poczuła ostry ból w łydce. Odruchowo wyciągnęła lewą rękę w stronę ławki, ale niestety trudno było złapać się drugą, skoro właśnie wyrasta z niej dosyć... duże ostrze. Podparła się więc łokciem i spróbowała wstać. Miała chwilę czasu, więc odwróciła się, żeby brutalnie zabić Pokucia, który właśnie nabawił ją kolejnych blizn, ale... zamiast tego rozszerzyła oczy próbowała zrozumieć, co właśnie się stało. Co jest w tym wszystkim najgorsze? Że wcale nie zrozumiała.
I Duma zrobił prawdopodobnie najgorszą rzecz, jaką mógł zrobić w tej chwili.
Może w końcu zrozumie, dlaczego Nora tak usilnie próbuje mu wmówić, że jest tylko nudną, szarą istotką.
Normalnie może by się nawet zaśmiała. Ale w tej chwili widziała tylko kolejne zagrożenie, kolejną osobę, którą musi zlikwidować. Aktualnie wszystko co podwinie jej się pod nogi musi zostać poćwiartowane albo zmiażdżone. Ten tutaj wyjątkowo podwinął jej się pod nogi. Ale... warto wspomnieć, że zupełnie nie zwracała uwagi na resztę otoczenia. Mimo wszystko nie zamierzała go oszczędzić. Miał więc dosłownie chwilę, by odsunąć się na tyle, żeby w niego nie trafiła.
Nie musisz dziękować.
Uniosła nad nim ostrze. Tuż przed tym, jak zaczęła je opuszczać, kąciki ust wykrzywiły się do góry, a oczy nie wyrażały dosłownie nic.
To dla mnie przyjemność.Anonymous - 28 Lipiec 2014, 21:47 /proszę o wybaczenie/ /albo lincz/
Cóż to. Szczerze to nawet Mistrz gry się pogubił. Więc skromnie dodam, że Duma tańczącego pokucia nie zabił. Jednak. Mógł dostrzec coś połyskującego na szyi potworka. Prawdopodobnie ten ukradł coś i nosił na piersi jako talizman. W ruchu i z odległości nie da rady zobaczyć co to. Jednak niech Duma się śpieszy, bo ten Pokuć zorientował się w sytuacji. Widząc śmierć kolegów już wie, że nic tu nie da i powoli oddala się nie spuszczając wzrok z dwójki. Dwójki ludzi, która właściwie nie wiadomo co robi. Możliwe, że plonsają na podłodze specjalnie.
W każdym razie drugi pokuc, jakimś cudem został zabity. Jego wnętrzności wręcz wybuchnęły na wszystkie strony. Nora dostała czymś twardym w brodę. Na pewno nie była to część zwyczajnej fizjonomii pokucia... Nieznana rzecz upadła gdzieś w wnętrznościach porozrzucanych na ziemi. Chyba trzeba będzie trochę w nich pobrodzić, żeby to znaleźć..
Anonymous - 2 Sierpień 2014, 22:03 Doprawdy...
Nora usiłująca go zabić i Pokuć biegający z czymś błyszczącym na szyi. Duma sroką nie był - nie dostrzegał aż takich detali, ponadto w zasięgu wzroku miał coś równie błyszczącego - sęk w tym, że było to ręka Cyrkowej. Znaczy... Ręką jej była wcześniej, teraz przedstawiona w srebrzystej formie najwyraźniej niezbyt sprzyjała Lunatykowi. Sprzyjała? Nie wierz Fortunie, co siedzi wysoko... Och. Dał się jej zwieść na chwilę i już musi odczuwać tego skutki. Kochanowski jednak miał rację, naciskając na ten wątek w większości swoich utworów... Ale musiał to wszystko podzielić - ni to na części, ni to rozłożyć tak, by robota, którą miał wykonać, nie zwaliła się w jednym momencie całym ciężarem na jego głowę.
Hej. Rozumiem, że to wszystko teraz kręci ci się w głowie, ale ona właśnie spuszcza ostrze. Tak... Na twój. Cholerny. Ryj. Teraz miał podwójne powody do uciechy z noża, który mu podarowała, bo kolejny raz zrobił z niego użytek, głównie po to, żeby zyskać na czasie - skontrował nim jej cios, zyskując na czasie, by wymknąć się z zasięgu jej dłoni - po chwili siłowania się z nią przeturlał się od jej ciała, zbierając się z ziemi tylko po to, by rozejrzeć się po okolicy. Nora. Ja. Ławki. I.... ostatni Pokuć?
Pobiegł za nim z nożem (z zamiarem po raz kolejny popełnienia dość brutalnego zresztą morderstwa) znowuż z powodów dwóch - może Norka nie będzie za nim biec. No i... dostrzegł ten błysk w okolicach szyi stworzenia. Był ciekawy. Jak zwykle. Ciekawość do pierwszy stopień do piekła, Dumko.
Wyśmienicie.Anonymous - 12 Sierpień 2014, 23:36 Auć.
Cokolwiek uderzyło ją w brodę, nie było ani lekkie, ani zbyt miękkie. W tym samym momencie odruchowo przymknęła oczy i to niestety nieco zmieniło tor ruchu ostrza, przy okazji również zmniejszając siłę uderzenia... i cóż, utrzymała się na nogach, ale takim atakiem prawdopodobnie nawet by go nie drasnęła. Co mogła w tej chwili czuć? Prawdopodobnie była bardzo zawiedziona. Ale najwidoczniej jak już ktoś musi czymś dostać, to musi to być Nora.
Nie zmienia to faktu, że trochę się zdziwiła. Poczuła, ze trafiła w coś twardego i ściągnęła brwi w złości, kiedy zorientowała się, że to nóż. W tym momencie naprawdę nie docierało do niej, że właśnie chce zabić kogoś, kto - prawdopodobnie - wcale nie jest jej wrogiem. Ma głowę, kończyny i nóż, więc jest zagrożeniem.
Jeszcze bardziej zirytował ją fakt, że nagle uciekł spod jej nóg, a ona sama uderzyła ostrzem w ziemię, które ku jej wielkiemu zdziwieniu i rozczarowaniu nagle zmieniło się w normalną dłoń. Upadła na kolana i przez chwilę próbowała zrozumieć dlaczego tak się stało, ale nie znajdując żadnego logicznego rozwiązania, podniosła wzrok i już miała wstać, żeby pobawić się w berka z Dumą, ale przypomniała sobie o tajemniczym przedmiocie, który uderzył ją w brodę. Cóż... Duma poczeka. A to nawet lepiej, w końcu biegnący pokuć, za nim Duma i jeszcze Nora... wystarczy dołożyć słynną piosenkę z filmu "Benny Hill", rozsiąść się wygodnie i zacząć oglądać komedię.
Zaczęła przeszukiwać rękami miejsce, gdzie prawdopodobnie upadł przedmiot. Być może akurat będzie miał jakiś ostry kant i będzie mogła go użyć w dobiciu... kogoś. Stwierdziła, że skoro nie ma już w swoim posiadaniu ostrza, prawdopodobnie nie uda jej się wygrać z przeciwnikiem, który ma nóż. Ta myśl sprawiła, że poczuła się gorzej. Nagle zaczęła odczuwać potworny ból łydki i łopatki. Zakręciło jej się w głowie, ale mimo to dalej było tam tylko jedno słowo - zabić. Z kamienną twarzą kontynuowała poszukiwania, aż w końcu poczuła pod palcami coś twardego i miała szczerą nadzieję, że trafiła na to, czego szukała.Noritoshi - 8 Październik 2014, 23:24 //Proszę o uzupełnienie pól profilu.
//Post był edytowany i dlatego ponownie go wstawiłem.
Koty z rogami to już przeżytek. Ten wszechświat jest największym życiem, mającym tylko kilka prostych zasad, które nie są nikomu znane, a którego skutkiem jest wszystko, co nam znane.
To teoria jak wiele innych – niepewna. Ale to i tak bez znaczenia, bo po prostu taka mi się bardziej podoba i ją uznam za winną ataku Pokuci na obecnie bose istotki.
Pozbawieni obuwia, poobijani.
Pozbawiona części ubioru i włosów, z paroma ranami.
Pozbawiony dobrej koordynacji ruchowej z racji takiej zachcianki jego kolana.
Dwójka starych znajomych kontra uciekający potworek, przedmiot między zwłokami martwych zwierzątek i mokra posadzka. Brzmi jak scenka z jakiejś (czarnej) komedii, dlatego trzeba to czym prędzej urozmaicić.
Słyszało któreś z was o nieszczęściach chodzących parami? Ja słyszałem nawet o zalewających się lawinowo.
Brak nowych, złośliwych i pieszczotliwych małpek-nie-małpek przyczyniał się do głodu zabijania. Brodzenie po kałuży krwi nie wystarczyło umysłom chętnym zabijać wrogów. Nora przekonała się o tym prędko, próbując zabić Dumę, ale i on nie był wybrakowany z tego uczucia. Biegł w pogoni za jednym ze stworzonek, ale owe nie pozwalało mu się złapać. W końcu miał go na wyciągnięcie ręki, nawet zdobył się na pewność dotknięcia jego świecidełka, ale wtedy ten rozpłynął się w powietrzu.
Dezorientacja.
I hałas, rozchodzący się spomiędzy desek starego drewna, dobiegł jego uszu po drugiej stronie, ustawionych w rzędach, ławek. To był ten, którego przed chwilą gonił. Zdawało mu się, że wszystkie trupy żyją dalej, jakby wcale im nie odebrano życia, nawet te przecięte na pół przez dziewczynę. Nie bardzo miały ochotę nacierać na niego pierwsze – prosiły się wyrazem twarzy o zaatakowanie. Zombie-Pokucie? Nie, tylko iluzja. Iluzja aktywowana przez dotyk błyskotki. Iluzja, której prawdziwie uwierzył.
Nora z kolei miała bardzo rzeczywiste wrażenie bycia obserwowaną. I mogła rozglądać się wszędzie, po każdych zakamarkach, ale nie znalazłaby delikwenta i nie znalazłaby żadnych zwłok dopiero co zabitych istotek. Szukała przedmiotu, znalazła, pochwyciła, ale... wyparował z jej dłoni.
Spojrzała kątem oka w kałużę szkarłatnej mazi. Ujrzała swoje irracjonalne odbicie: wiele Pokuci, trzymających się jej ciała. Chwila minęła, spojrzała po sobie i jeden z nich wyskoczył jej prosto na twarz, wytrzeszczył swoje oczyska w różnobarwne tęczówki i wrzasnął bojowym okrzykiem. Doprawdy, mogła się przestraszyć. Ale to nie koniec, bo zobaczyła ich łącznie dziewięć sztuk, uczepiających się, drapiących… A każda pokuciowa para kończyn dawała białowłosej bardzo realistyczne odczuwanie bólu. Obciążone nimi nogi i włosy, zaplątane wokoło ramion, skaczące po plecach… Zamiast Norę zjadać żywcem, zdawały się chcieć ją przewalić na ziemię, jak zabawkę. A potem czekać aż powstanie i ponowić próbę. I tak w kółko, aż może w końcu znajdzie ten przedmiot, który uderzył ją w brodę, a który winny jest tej iluzji, bo owy nadal się w amfiteatrze znajduje, tylko w trochę innym miejscu.
I podobnie, może Duma zdoła oprzeć się również nienaturalnej chęci mordu wciąż żyjących stworzonek na rzecz poszukania tego dziesiątego Pokucia, który ma świecącą błyskotkę, winną jego iluzji, a którego Nora także może zobaczyć.
Im obu wystarczy ponownie dotknąć wspomniane przedmioty, by wyzbyć się tego przekleństwa. Tylko jest jeden mały szczegół: muszą dotknąć ich naprzemiennie, tzn. Nora tego, którego dotknął Duma i Duma tego, którego dotknęła ona. Inaczej iluzje tylko podwoją się pod względem ilości Pokuci.
I radziłbym im się pośpieszyć.
//Pozwalam wam wziąć nieco inicjatywy w swoje dłonie i napisać akcję na więcej niż parę(naście) sekund. Bo nie będziemy się przecież bawić do listopada w zabijanie tego samego po raz drugi xDAnonymous - 14 Październik 2014, 21:35 `Nie chcę być niemiła, ale jeżeli miałabym podsumować błędy, które popełniłeś w ciągu ostatniego tygodnia, byłoby ich ba-` Nie będę rozmawiał z głosem w mojej głowie. To głupie. `Myślisz, że robię to, bo mi się nudzi? Wiesz, że jestem twoim głosem, to nie moja wina, że nadajesz mi głos tej bezlitosnej su-` Nie będę rozmawiał z głosem w mojej głowie. To głupie. `Nic dziwnego, że nie jesteś stabilny psychicznie, skoro powtarzasz sobie te głupoty. Co następne?` Nie będę rozmawiał z głosem w mojej głowie. To głupie. Ale Goethe... `Taaak. Taaak. Goethe.`
Sam nie do końca nadążał za tokiem swojego rozumowania, nie bacząc zbytnio także nad sensem rozgrywającej się w jego głowie batalii - jakoby dwie płaszczyzny, z którymi usiłował się zmierzyć, istniały w dwóch różnych światach. Nie rozumiał żadnego, ale obrane cele nie były zaskakujące - chciał po prostu wygrać. Nie towarzyszyło mu już to zmęczenie, które odczuwał przed przyjściem tutaj, bo widok Nory i stworków zadziałał nań orzeźwiająco... teraz czuł po prostu zawroty głowy. Lekkie, ale wciąż.
A potem...
Potem obiekt, który ścigał z takim zaangażowaniem tylko po to, żeby zakończyć to przedstawienie, zniknął. Rozmył się. Nawet sobie nie poszedł. Bezczelnie opuścił pole jego widzenia, dając mu do zrozumienia, że nie jest zainteresowany przedstawieniem, które oferował mu Duma. Dlaczego... Nie masz żadnej super mocy. No dobrze - możesz sobie wbić szylet w rękę i będzie cię mniej bolało. Też mi wielka umiejętność. Idź znaleźć sobie fajniejsze moce. Najlepiej skorzystaj z jego rady i po prostu zniknij. Zostawiając kolejną osobę na pastwę losu. Szklana... Rozmiar buta trzydzieści pięć... Nora?
Odwrócił się - i natrafił spojrzeniem na te najbrzydsze, bo najbardziej poturbowane Pokucie. Dobył swojej kuszy, poprawił ponczo, uronił łzę po starszym bracie... ojej, spoiler.
Przez chwilę nawet nie do końca pojął, co się dzieje. Tak, jakby obraz przekazywany do mózgu skupił się na tylko na jednej jednostce, pomijając wszelkie inne, dobierające się do niego z każdej strony. Już wcześniej słyszał huk dobiegający zza ławek i odwrócił tam głowę w pewnej odległości czasowej, jakoby nie przestawił zegarka na czas letni i cały czas spał godzinę dłużej. Odwrócił ponownie głowę w kierunku Nory. A potem... potem poczuł ból, jednak niezbyt doceniony przezeń, bowiem zamiast w stronę stworka, rzucił się z nożem...
W stronę Cyrkowej.
Właściwie wyglądało to jak atak epilepsji, w rzeczywistości chłopak po prostu przypadł do niej, by zabić pierwszego lepszego Pokucia na jej ramieniu. Oporny na ból fizyczny był w stanie załatwić ich więcej, niż ona sama, a on...
`Chybaniemówiszpoważnie. Myślisz, znaczy.`
Hunt or be hunted.
`Pilnuj się i pamiętaj, kto ma cię złapać.`
- To nie może dziać się naprawdę - wymamrotał, niemalże już automatycznie rąbiąc kolejne stworzonka na kawałki.Anonymous - 17 Październik 2014, 21:42 Mogła spodziewać się wszystkiego. Tego, że nagle znajdzie się w pobliżu jakiś nowy Pokuć, że ktoś lub coś zaatakuje ją od tyłu, czy nawet tego, że zaraz padnie martwa na ziemię... ale nie tego, że coś, co przed chwilą czuła pod palcami po prostu zniknie. A już zwłaszcza, że do jej ciała przyczepi się tak wiele stworków.
Kiedy jeden z nich prawie wskoczył jej na twarz, zdołała chociaż podnieść się na nogi i zasłonić dłońmi. Stała niestabilnie, uginając się pod ciężarem Pokuci i z cichym warknięciem próbowała sięgnąć po pierwszego lepszego, byle by tylko zrzucić z siebie dotyk ich okropnych ciał. Odór krwi sprawiał, że robiło jej się niedobrze, ale pragnęła tego zapachu, tak, jak pragnęła zabić ich wszystkich.
Może już czas zasięgnąć trochę informacji.
"Często ich ciała pokryte są bliznami w miejscach, gdzie były zszywane."
Bolało. I wtedy, kiedy rozcinano jej ciało, żeby próbować przyszyć coś bardziej zjawiskowego, jak i potem, kiedy musiała patrzeć na powielające się blizny na jej ciele. Znowu dawało o sobie znać uczucie, że wszystkie kończyny odrywają się od siebie i upadają zgodnie z siłą grawitacji, nie wracając już nigdy na swoje miejsce.
"Przeżyli bardzo wiele nieludzkich eksperymentów"
Stukot. Kroki zbliżały się coraz bardziej, a ona nawet nie była w stanie się odwrócić, jedynie kątem oka ujrzała zbliżającą się sylwetkę... z czymś ostrym w ręku. Napięcie nie opuściło jej nawet na chwilę, a kiedy Duma dopadł do niej i wymierzył nożem w jej kierunku... uznała to za kolejny atak. Kilka Pokuci bardziej zainteresowało się tym, co właśnie przyszło do nich w odwiedziny, dlatego Nora zdołała odwrócić się przodem do napastnika, wysunąć nogę tak, by mogła zablokować jego ruch do tyłu i pchnęła go bardzo mocno w klatkę piersiową. Wszystko wydaje się świetnie zaplanowane i dobrze rozegrane... z jednym problemem. Tym problemem są Pokucie.
Ciężar na plecach był zbyt wielki a ból zbyt dokuczliwy, by utrzymać się dłużej na nogach, dlatego upadła na ziemię razem z Dumą... a raczej na Dumę. Resztką sił próbowała sięgnąć do jego nadgarstka, by tylko nie mógł poruszyć dłonią trzymającą nóż, a drugą ręką zaczęła naciskać na jego szyję, próbując przydusić go chociaż trochę...
"Często wydarzenia te tak mocno wpływały na ich psychikę, ze stawali się niepoczytalni, toteż lepiej się ich wystrzegać."
Była na straconej pozycji. W każdej chwili Duma mógł po prostu unieść nożyk i wbić jej między oczy, na pewno wyglądałaby o wiele lepiej niż teraz. Taka mała ozdoba. Spojrzała w jego oczy i natychmiast pochłonęła ją ciemność. Tak, jak przed omdleniem. Zobaczyła jeden obraz, drugi, trzeci... trochę w półśnie, prawie na jawie poczuła, że musi dolać oliwy do ognia. Ona już wiedziała, on jeszcze nie. Strzał.
- Mnie też zabijesz?
Co z tego? Już i tak jest martwa.
Wszystko zaczęło się zmieniać w momencie, kiedy ujrzała następny obraz. Rozszerzyła oczy, rozluźniła uścisk i prawie całkowicie ugięła się pod naciskiem Pokuci. Resztka świadomości zaczęła do niej wracać, panika ogarniać umysł, a wzrok powędrował w bok, jakby nie mogła uwierzyć co właśnie się dzieje. Jak to się stało, że jeszcze żyje?
W piekle musieli mieć tego dnia komplet.
A tym, co zobaczyła w pamięci Dumy była ona sama.
Ból stał się nie do zniesienia - tak rzeczywisty, że wykrzywił jej twarz tak, jak wtedy, gdy połyka się gorzką pigułkę. Nie była w stanie przeprosić za to co właśnie zrobiła i pewnie nigdy tego nie zrobi. Jedyne co mogła, to poprosić o wolną i bolesną śmierć, bo w końcu nikt nie będzie płakał.Noritoshi - 21 Październik 2014, 16:03 // trochę późno pojawia się odpis, bo dwa dni nie miałem jakkolwiek chęci zbyt wiele czynić. Dumo, pisałem ci o uzupełnienie pól profilu, ale nie było to zbyt rozsądne. Miałem przekonanie, że większość z nich jest obowiązkowych, ale jednak tak nie jest.
Przeczytałem z uwagą swój post po raz wtóry i mam wrażenie, że wystarczająco jasno zaznaczyłem którego pokucia mogą dojrzeć obie wasze postacie. Tego, którego jeszcze nie zabiły. Reszta to trupy, ożywione za sprawą iluzji i inaczej widzi je Nora, a inaczej widzi je Duma. Piszę o tym, bo mam nutkę wątpliwości, czy aby na pewno tak to zrozumieliście.
Dumie musiało się przewidzieć jakoby widział pokucia na ramieniu Nory. Najpewniej żądza zabijania wyparła na nim takie wrażenie. Nie było najoptymalniejszym rozwiązaniem znalezienie się ich dwójki obok siebie, lecz podejrzewam, że był to wasz zamierzony efekt. Zwłaszcza w obliczu obopólnej chęci mordu.
Mężczyzna chciał nożem zadźgać pokucia na ramieniu Nory i dla niej to tak mogło wyglądać, jednakże... efektem końcowym byłoby wbite narzędzie w ciało dziewczyny - zarówno w iluzjach jak i w rzeczywistości. Zaprawdę, świetna ozdoba na zbliżające się Halloween. Ona jednak widziała w jego ataku coś, co nakazało poczuć się celem i w porę zapobiegła pierwszemu atakowi. Pokucie stały się nerwowe, bo upodobana przez nie zabawka nie darzyła ich odpowiednim zainteresowaniem, choć z początku udało jej się aż dwie sztuki stworków pomyślnie zgonić z siebie. Nie były tez zainteresowane osobą Dumy – wręcz nie dostrzegały go.
Koniec końców, upadli na podłogę amfiteatru. Duma nie widział żadnego zagrożenia w postaci bestyjek w pobliżu - nożem wymachiwał tak, że groził swojej „przyjaciółce”. Zadała mu pytanie, targana siłą dziewięciu stworzonek, które najzwyczajniej chciały ją zmusić do powstania, ale przy tym sobie przeszkadzały, wchodząc na jej plecy. Jeden nawet dopadł pęczek jej włosów między szczęki i solidnie pociągnął. Musiało zaboleć. Oczywiście, to nadal była iluzja. I oczywiście, jeśli tylko Duma przywiązywał uwagę do szczegółów, zobaczyć mógł jak jej włosy spokojnie leżą, choć pokręcone we wszystkie strony, a ona się wierci jakoś dziwnie, jakby targana niewidzialną siłą, nie pomagając sobie tym w unikaniu jego/pozbawieniu go noża. Ostrze poraniło ją na przedramionach i było bliskie zanurzenia się w jej policzku. Był przez nią duszony, a noża nie trzymał pewnie w swojej dłoni.
Duma mógł dosłyszeć pomrukiwania od swoich dziewięciu ożywionych pokuci, ale one robiły sobie widowisko i patrzyli na niego jak na debila, tarzającego się na ziemi, bo tylko jego widziały. Co trzeci z nich nawet drwił z jego niesforności.
Dziesiąty, a zarazem jedyny prawdziwy, wciąż biegał między ławkami jak oszalały, zmuszając stare drewniane deski do skrzypienia. Noszony przez niego świetliczek palił go w pierś.
A ten drugi jaskrawy kawałek wypalał deskę siedliska na której samotnie leżał, pozwalając małemu obłokowi dymu na istnienie, porównywalnego wielkościowo z tym od tlącego się papierosa.Anonymous - 28 Październik 2014, 22:37 // nie wiedziałam, do kogo odnosi się ta uwaga - to po pierwsze. po drugie... przeczytałam poprzedniego posta i naprawdę nie widzę, zeby było tam w istocie zaznaczone, że każda iluzja jest indywidualna i odmienna dla każdej osoby...
Nikogo nigdy nie zabiłem. Laura westchnęła. `Jesteś po prostu zmęczony. Bardzo, bardzo zmęczony. Potrzebujesz wypocząć...` Duma zamknął oczy, opuszczając powoli ręce posadzkę - ni to zapadając w sen, ni to mdlejąc. Ale... Ale... Sam nigdy nie do końca rozumiał funkcjonowania swojego umysłu, o wiele bardziej przychylnego zachciankom wroga, niźli ciało. Nienawidził tego. Słabość, która zamiast pozwalać prawdziwej sile kumulować się w innym miejscu, klucznikowi podstawiała nózię z taką gracją, iże miał coraz większe trudności w wymówieniem jej umowy na dręczenie go w praktycznie każdej chwili jego życia. Zaciskające się dłonie na jego szyi wcale nie miały z tym nic wspólnego. Poddanie Dumy nie miało z tym także nic wspólnego. Ponadto... Nigdy nikogo nie zabiłem.`Potrzebujesz wypocząć... I oddychać.`
Minęło kilkanaście sekund.
Dźwięk, który wydobył się z jego gardła, konkurował z odgłosami startującego rzęcha, mającego ostatecznie odebrać sobie życie po kilkusetmetrowej przejażdżce po darmowej A1, korkując to, co dzięki premierowi Tuskowi zakorkowane miało nie być. Jednak nie włożył całej siły w swoje westchnięcie - skupił ją na pchnięciu Nory, która nie dość, że obdrapywana była przez "jej" Pokucie (czego Duma oczywiście nie widział), to na dodatek była mniejsza, młodsza... Była po prostu cyrkową, więc odepchnął ją z łatwością, wzrok kierując najpierw na całkowicie widoczny tłum kreatur, potem przenosząc go na posadzkę. Sunąc po niej spojrzeniem... Zauważył coś niezwykle interesującego. Szybkie skojarzenie - błyskotka. Pokuć, który nie zmartwychwstał. Dlaczego nie zmartwychwstał? Błyskotka?
Pal licho ciche "przepraszam" zaszemrane w kierunku dziewczyny - rozpoczął kolejną podróż, na wpół czołganą, na wpół nie, w kierunku przedmiotu leżącego na podłodze. Stal ostrza, które dzierżył, zdecydowanie było gotowe pokonać wszelkie przeciwności, które miały mu w tym przeszkodzić.
Brawo, Dumo. Wreszcie jakieś trybiki w tej głowie zaczęły się zazębiać. `Co masz w głowie, że wciąż ukrywasz swoje prawdziwe myśli, Dumo?` zapaplał głos w jego głowie, zdecydowanie mało wierny oryginałowi. To...
Z trudem dźwignął się z ziemi i rozpoczął strategiczne zmniejszanie odległości - tym razem na nogach. Bo bliżej. Bo szybciej. Bo sprytniej... `To już homo erectus. Bliżej niż dalej, kochanie. Postęp!`Anonymous - 2 Listopad 2014, 10:47 Bardzo, bardzo złe stworzonka.
Kilkanaście pazurków wbijających się dotkliwie w jej ciało i ząbków ciągnących ją za włosy to zdecydowanie za dużo. Nora całkowicie opadła z sił - w końcu ktoś musi być bardziej poszkodowany - więc kiedy tylko Duma ją odepchnął, po prostu osunęła się na brudną i lepką posadzkę, przygniatając wyimaginowane stworki, wydając cichy okrzyk bólu i wykrzywiając twarz w grymasie. Nie miała jednak do nikogo pretensji, za złe zachowanie trzeba otrzymać karę, prawda? Może nie w każdym przypadku to wychodzi, jednakże Nora wyjątkowo sobie na nią zasłużyła. I mimo tego, że pamięć płatała jej figle i wcale nie chciała poukładać wydarzeń z ostatnich kilku minut w logiczną całość, to i tak wiedziała, że zrobiła coś bardzo, bardzo złego. A za złe rzeczy trzeba ponieść konsekwencje.
Brak sił i chęci sprawił, że leżała teraz na plecach targana nie tylko przez swoich małych oprawców, ale także przez jedną, ważną myśl - poddać się? Dać się po prostu zjeść żywcem? To nie w jej stylu, ale w tym momencie nie mogła znaleźć żadnego innego pomysłu, który okazałby się strzałem w dziesiątkę w tej okropnej sytuacji. Powoli zaczęła się wyłączać, bo po co myśleć o ciągłym bólu, skoro można umrzeć w trochę przyjemniejszy sposób (jeśli można to nazwać przyjemniejszym sposobem) i pustym wzrokiem patrzyła w górę, czekając aż w końcu jakiś Pokuć zakryje jej twarz swoim ciałkiem i to będzie jej ostateczny koniec...
Tak miał wyglądać najczarniejszy scenariusz, jednak reżyser postanowił coś pozmieniać, bo nie do końca spodobała mu się ta niewątpliwie koszmarna opcja, dlatego kiedy kątem oka Nora zobaczyła coś błyszczącego i podejrzanie dymiącego, odwróciła głowę w tamtą stronę i ciągnięta nieuzasadnioną potrzebą rozpoczęła swój plan przedostania się w tamto miejsce. Z trudem przeniosła się na klęczki, jedną ręką próbując zrzucić chociaż jednego Pokucia z jej wątłego ciała i zaczęła bardzo powoli przesuwać się w tamtym kierunku. Na pewno nie wyglądało to najlepiej, a już na pewno nie przypominało to osoby zdrowej na umyśle, bo w końcu kto rusza ręką na wszystkie strony i idzie na czworaka bez wiadomego powodu...
Ku swojemu zdziwieniu zaczęła się coraz bardziej zbliżać, Pokucie stały się jakby mniej uciążliwe (choć nadal wkurzające), być może kwestia tkwiła w psychice, choć psychika Nory była aktualnie na tyle zszargana, że nie można tu mówić o żadnym pozytywie.
Dotarła do ławek i była na tyle blisko, że mogła wyciągnąć rękę i pochwycić to, co wcześniej umknęło jej z dłoni z niewiadomych przyczyn, ale zawahała się. Może i miała minimalne przeczucie, że ten przedmiot jednak ma w sobie coś, co powoduje, że znajduje się teraz w takiej a nie innej sytuacji, ale co jeśli to tylko pogorszy sprawę? Jeśli znowu wyparuje jej z dłoni, a w jej kierunku zlecą się tysiące nowych Pokuci gotowych, by tylko uczepić się jej włosów i pozbawić ją resztek jako takiej fryzury...
Czy to nie zbyt proste?
I chociaż wyciągała rękę, Pokucie skutecznie uniemożliwiały jej dotknięcia owego przedmiotu, dlatego mogła mieć tylko nadzieję, że uda jej się go dotknąć chociażby opuszkiem palca. Mimo tego, że wcale nie była przekonana, czy to okaże się dobrym pomysłem.Noritoshi - 5 Listopad 2014, 20:08 //Zawsze, gdy czegoś nie rozumiecie bądź nie jesteście pewni, możecie pisać na PW czy też na gg. Wytłumaczę, objaśnię... I jeszcze siebie w myślach skarcę, za niedokładne opisanie czegoś w poście :)
Co do różnych iluzji, których, Dumo, nie zauważasz, to jasno się określiłem. I już tłumaczę. Tamten post zbudowałem tak, że pierwsze dwa akapity były opisowe, a potem jeden akapit akcji z Dumą, kolejny o akcji z Norą i ostatni akapit jako podsumowanie i podpowiedzi co do dalszych działań.
To jest opis Pokuci Dumy:
>>Zdawało mu się, że wszystkie trupy żyją dalej, jakby wcale im nie odebrano życia, nawet te przecięte na pół przez dziewczynę. Nie bardzo miały ochotę nacierać na niego pierwsze – prosiły się wyrazem twarzy o zaatakowanie. Zombie-Pokucie? Nie, tylko iluzja. Iluzja aktywowana przez dotyk błyskotki. Iluzja, której prawdziwie uwierzył. <<
Jak widać, mowa jest o tym jak wyglądają (tak jak były zabite), co robią (nie atakują). Poza tym wspomniałem, że Duma tej iluzji uwierzył.
i zwracam też uwagę na liczbę pojedynczą - Iluzja.
W dalszym akapicie znajduje jest opis sytuacji Nory przed pojawieniem się jej iluzji:
>>Nora z kolei miała bardzo rzeczywiste wrażenie bycia obserwowaną. I mogła rozglądać się wszędzie, po każdych zakamarkach, ale nie znalazłaby delikwenta i nie znalazłaby żadnych zwłok dopiero co zabitych istotek.<<
Wynika z tego, że nie widzi śladu po zwłokach, jakichkolwiek. Ani nie zauważa żadnych Pokuci.
Kolejno, Nora aktywowała iluzję:
>>Spojrzała kątem oka w kałużę szkarłatnej mazi. Ujrzała swoje irracjonalne odbicie:<<
Irracjonalne, czyli nie dające się racjonalnie uzasadnić, a więc zjawisko typowe dla nieidealnych iluzji. Nie użyte przypadkowo, bo o ile Duma nie widział momentu cudownego zmartwychwstania zwierzątek, tak Nora niespodziewanie, znikąd, została nimi oblepiona.
I mamy opis jej Pokuci:
>>wiele Pokuci, trzymających się jej ciała. Chwila minęła, spojrzała po sobie i jeden z nich wyskoczył jej prosto na twarz, wytrzeszczył swoje oczyska w różnobarwne tęczówki i wrzasnął bojowym okrzykiem.<<
Skoro pisałem o tych pierwszych, że czekają na bycie zaatakowanymi, to nie ma sensu, żadnego najmniejszego, bym zaraz potem nie wyjaśniał skąd się one wzięły i czemu atakują Norę.
I na koniec akapitu traktującego o akcji dla Nory wspomniane jest:
>>aż może w końcu znajdzie ten przedmiot, który uderzył ją w brodę, a który winny jest tej iluzji,<<
tej iluzji - liczba pojedyncza.
I najważniejsze - pisałem na koniec postu:
>>iluzje tylko podwoją się pod względem ilości Pokuci. <<
Iluzje - liczba mnoga. A przy opisie Pokuci Dumy jest użyta liczba pojedyncza i przy opisie dla Nory także.
Jeśli wciąż uważasz, że miałaś prawo zrozumieć inaczej, to chyba muszę wrócić na drugi rok studiów i przyjrzeć się regułom wnioskowania z Systemów Ekspertowych, z których kolos tylko na trzy i pół zdałem.
A teraz już post właściwy:
I pojawia się nieścisłość taka, że piszesz, Dumo, o przedmiocie leżącym na podłodze przy martwym Pokuciu, a martwego stworka nie widzi żadne z was, ani jednego. Zaś jedyny samotny, warty uwagi przedmiot, leży na desce siedliska jednej z ławek, gdzie Nora zmierza. Drugi zaś przedmiot posiada wciąż żyjący Pokuć, krzątający się między ławkami po drugiej stronie, którego możecie dostrzec.
Uznaję więc, że zmierzacie do tego samego celu. Jeśli jednak ci to całkowicie nie odpowiada, Dumo, zgłoś się do mnie o chęć zmiany swojego ostatniego postu bądź wytłumacz mi, dlaczego uważasz go za poprawnego.
Nora, tak jak Duma, za cel obrała świecidełko spoczywające na deskach, ukazujące wstęgę dymu. Goniły ją stworki, jednakże z mniejszą zaciekłością. Powód był prosty: ich cel uciekał na czworaka, a one chciały obalać stojącego, nie zaś leżącego. Z kolei Duma ciągle nie był zainteresowany wejściem w interakcję ze stworkami swojej iluzji, a one ciągle się na niego gapiły, jak sęp na konającego człowieka pośród piasków pustyni. Tyle tylko, że one same wyglądały o wiele lepiej na konających.
Kto z nich pierwszy dotknie błyskotki? Kto z nich siłą przeszkodzi drugiej sobie?
Może żadne, bo może ich uwagę zwróci cichy szept, jakby docierający z celu jaki chcą pochwycić, a od którego dzielą ich centymetry. Mowa czyniona w całkiem nieznanym im języku, a wyodrębnić pojedynczych słów nie było szans. Głos męskiej barwy, zapewne starca.
Konstruktor błyskotek nie przewidział, że jak czerń i biel, ofiary znajdą się przy tej samej z dwóch części mechanizmu zarządzającego iluzjami. Mechanizmu, który nie jest tak prosty jak dźwignia: albo się ją opuści na dół, albo zostawi w górnej pozycji. Mechanizmu, który może przyjąć dwa stany równocześnie, jak to przystało dla cząstek kwantowych, a co będzie mieć ciekawe konsekwencje. Jakie? Dowiemy się, jeśli Duma, po odnalezieniu przedmiotu, dotknie go niemal równocześnie z Norą.