Tulka - 26 Lipiec 2018, 22:53 Zamrugała zaskoczona, słysząc tak oficjalny ton z ust dziecka ale zaraz uśmiechnęła się miło i lekko ukłoniła - dziękuję panienko Vaele - powiedziała i podeszła by przysiąść się do stołu. Zatrzymała się jednak, słysząc słowa Bianki. Spojrzała więc na swoje zwierzaki i już miała odpowiedzieć, gdy z kuchni wyszedł Caius -Wilku udusisz mnie - wysapała z trudem i rozmasowała sobie ramię, gdy w końcu się uwolniła i spojrzała kątem oka na niebieskowłosego.
Usiadła przy stole. Z przedstawieniem Kropki postanowiła poczekać aż wszyscy będą. Nie chciała się kilka razy powtarzać w tej sprawie, a wiedziała, że będzie musiała wszystkim powiedzieć. W końcu tutaj mieszkali i pracowali same drapieżniki. Pantera, Wilk, Orzeł. Wszystko może chcieć zjeść taką małą Niechniurkę. Ale Tulka nie miała zamiaru im na to pozwolić. Może nie miała tutaj zbytniej władzy, ale umiała postawić na swoim i trzeba pamiętać, że była jednak pielęgniarką, doskonale znającą anatomię, więc wiedziała jak można komuś uprzykrzyć życie w prosty dla niej samej.
Przytaknęła Biance. Czekała jednak z jedzeniem, aż Abi odmówi swoją modlitwę. Raczej w tak krótkim czasie nie zmieniłaby takiego przyzwyczajenia. Rogaci raczej nie mają w zwyczaju udawać takich rzeczy, w szczególności, że po Abigail nie było widać żeby miała kiedykolwiek kontakt z przedstawicielami swojej rasy. A tym bardziej, żeby była przez jakiś wychowywana.
Zabrała się za jedzenie, ale by nie myśleć o swoich problemach, przyglądała się Domownikom. Coś jej nie pasowało w zachowaniu Pokojówki. Wcześniej nie widziała, żeby tak dłubała w jedzeniu. Julia sama nie miała apetytu, ale starała się jakoś wmusić w siebie mięsko i brokuły, bo nie miała chęci na wysłuchiwanie kazań Kucharza. Z drugiej strony przyglądała się twarzy mężczyzn, by wiedzieć ile ma pracy przed snem. Nie mogła pozwolić by ktoś pod jej obecność łaził taki podrapany. Skoro już mieli kogoś z takimi mocami, to powinni dać się obejrzeć i wyleczyć.
Gdy skończyły jeść, podziękowała grzecznie i pochwaliła Kucharza, bo wiedziała, że ten to lubił i może w ten sposób nie będzie się jej aż tak czepiał - Abi, a widziałaś już konie?- zapytała, bo widać nie mogła się doczekać, żeby spotkać się z Albą - może ja wyleczę tych niegrzecznych panów tutaj, a potem pójdziemy je obejrzeć?- zaproponowała, wskazując na Aldena i Caiusa. Jak na razie nie zwróciła uwagi na łzy dziecka oraz na to, że dziwnie padała. Widać była zbyt rozkojarzona, żeby coś jej nie pasowało. Albo uznała, że to Bianka ją jakoś śmiesznie pomalowała? Nie...po prostu nie zwróciła jak na razie na to uwagi. Poza tym, młoda Upiorna nie wyglądała jakby czuła się źle. Oj jakby się o tym dowiedział Anomander na pewno by ją ochrzanił z góry do dołu.Abi - 20 Sierpień 2018, 12:57 Dziewczynka nie rozumiała o co chodzi z tym, że Bianka nie rozpoznaje jakiegoś zapachu. Może Julia użyła nowych perfum? Albo ma nowy szampon? Bianka musi mieć bardzo czuły węch, skoro poczuła to z takiej odległości! Abi spojrzała z podziwem na kobietę.
Po chwili do sali wszedł Pan Caius. Na widok Julii baardzo się uśmiechnął i przytulił ją taaaak mocno. Zabawnie to wyglądało, dziewczynka mimowolnie szeroko się uśmiechnęła na tę scenę. Gdy Pan Caius się uśmiechał, wyglądał całkiem inaczej. Julia się chyba aż tak bardzo nie cieszyła ze spotkania.
Na widok jedzenia zabulgotało jej w brzuszku. Była baardzo głodna, więc szybko złożyła rączki do modlitwy i ją odmówiła. Podziękowała Panu Bogu za jedzenie, za nowych przyjaciół, za rodzinę, za Lulu i prosiła by się opiekował mamą i Naną. Po skończonej modlitwie szepnęła Amen i zabrała się za jedzenie.
Było bardzo dobre. Buzia dziewczynki przybrała rozanielony wyraz. Nikt nie musiał jej nakłaniać by zjadła wszystko. Była tak głodna, a jedzenie tak dobre, że talerz dziewczynki już po chwili był czyściutki. Lulu na czas jedzenia, zignorowała przybyszy. Gdy tylko wszystko zjadła wyszła spod krzesła Abi i zaczęła krążyć po sali, niuchając to tu to tam.
- Dziękuję! Było pyszne!- powiedziała szczerze po zjedzeniu ostatniego brokuła. Dopiero teraz zauważyła, że Bianka swojego jedzenia prawie nie ruszyła, Julia je swoje z jakimś trudem a Pan Alden i Pan Caius nawet nie mają swojego jedzenia. Zmarszczyła brewki, nie bardzo wiedząc o co może chodzić. Jej bardzo smakowało, ale może inni nie lubią brokułów i mięsa?
Mogła poprosić o coś innego, wtedy wszyscy by zjedli…
Po zjedzonym posiłku dziewczynka poczuła się bardzo senna. Jej powieki zrobiły się cięższe, ale mimo to dzielnie próbowała skupić się na tym co się do niej mówi. Ziewnęła, zasłaniając usta dłonią a wtedy z jej buzi wydobyła się mała bańka.
Zamrugała szybko kilkukrotnie, ale nie pomogło to ani trochę.
Pokręciła główką.
-Nie widziałam jeszcze koni. - W tym momencie Lulu Fuknęła na jakiś babroszek na podłodze i w podskokach wróciła pod krzesło Abi, merdając wesoło ogonkiem.
- Bardzo chętnie je z Tobą zobaczę!- uśmiechnęła się sennie, a w jej oczach pojawiły się iskierki. Nigdy nie głaskała konia, ciekawe jaka jest ich sierść w dotyku…
Mała miała problem ze skupieniem wzroku na Julii, była naprawdę bardzo śpiąca.Thorn - 21 Sierpień 2018, 14:10 Posiłek był naprawdę pyszny, bo chociaż ani Bianka, ani Alden ani Caius nie spróbowali ani kęsa, ten ostatni bardzo starał się przy przygotowywaniu. Miał talent do gotowania i jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by jedzenie przez niego przyrządzone było niedobre. W Kuchni był bardzo pewny siebie, nie dopuszczał do sytuacji losowych, zawsze dbał o odpowiednie doprawienie. Pomagał mu w tym jego wilczy nos.
Chociaż na ogół bywał nieco nerwowy i wybuchowy, Caius był naprawdę miłym, ciepłym mężczyzną potrzebującym by się wykazać. Już od najdawniejszych lat potrzebował pochwały jeśli zrobił coś dobrze, pozostało mu to aż po dziś dzień. Dlatego też kiedy Julia pochwaliła posiłek, posłał jej szeroki uśmiech pełen wdzięczności.
Panowie bardzo szybko opróżnili butelkę, po niej na stole pojawiła się kolejna. Już po chwili ich policzki zrobiły się rumiane a powieki nieco opadły, dając wyraz rozluźnieniu. Nie jedli, ale dlaczego mieliby nie pić? Zwłaszcza, że w ten sposób mogli rozładować napięcie jakie między nimi narosło.
Bianka grzebała w talerzu, przyglądając się Tulce i Abi. Ignorowała mężczyzn celowo, ponieważ nadal była zła za to co się stało. Może oni przechodzili po kłótniach do porządku dziennego ale nie ona. Zwłaszcza, że ostatnimi czasy tak dobrze rozmawiało jej się z Wilkiem... Dlaczego on zawsze musi wszystko popsuć swoim nieokrzesaniem?
Alden mimo rozmowy jaką prowadził z Kucharzem, zerkał co chwilę w stronę Julii. Spojrzenie jego oczu było w tej chwili błyszczące, zdradzające oznaki lekkiego upicia. Kiedy tylko napotykał jej wzrok, uciekał swoim na Caiusa. Rumieniec sprawiał, że Kamerdyner wyglądał inaczej, jak nie on.
Po skończonym obiedzie Bianka odsunęła pełen jedzenia talerz i skupiła uwagę na lisiej dziewczynie. Jej pomysł z pójściem do koni był naprawdę dobry, zwłaszcza, że Alba na pewno stęskniła się za Właścicielką. Pokojówka zaśmiała się cicho.
- Alba ostatnimi czasy była bardzo niespokojna, wręcz nieznośna. Zupełnie jakby przeczuwała twoją wizytę. - powiedziała ze śmiechem - Biedny Tancerz po tym jak bardzo dosadnie dała mu znać, że nie ma ochoty na jego towarzystwo, unika jej jak ognia. - dodała - O mało nie odgryzła Staruszkowi ucha!
Słysząc o leczeniu,Alden i Caius wstali i zaczęli po cichutku kierować się w stronę wyjścia. Chcieli umknąć bo przecież nic wielkiego się nie stało. Julia nie musiała się fatygować.
- A wy panowie, gdzie się wybieracie? - Bianka posłała im mordercze spojrzenie. Alden zmrużył oczy i wyprostował się, patrząc na nią nieprzyjaźnie. Nie podobał mu się jej ton.
Caius zatrzymał się i spojrzał na puste naczynia po czym zabrał się za sprzątanie. Zaczął ładować wszystko na wózek z zamiarem odwiezienia tego do Kuchni.
- Wracam do swoich obowiązków. - zakomunikował Kamerdyner na co Kucharz kiwnął głową. Bianka westchnęła z rezygnacją.
- Znowu będziesz pił? Sam? - zapytała cicho - Poczekaj przynajmniej na Aerona.
Alden aż się zjerzył. Końcówki jego włosów uniosły się nieznacznie a brwi ściągnęły mocno w dół.
- Pilnuj proszę swoich spraw, Pokojówko. - odparował ze śmiertelną powagą i chłodem w głosie - Zajmij się Gośćmi a potem przygotuj im pokoje. Nie zapomnij również o pokoju Pana.
I wyszedł. Oj, Bianka popsuła wszystko. Jaka szkoda, że Thorn jeszcze nie wrócił, on poradziłby sobie z całą sytuacją.
Caius posprzątał do końca i również zniknął w Kuchni. Bianka westchnęła i wstała od stołu.
- Wyleczysz ich później, Lisiczko. Teraz... Chodźmy do Alby. Tulka - 22 Sierpień 2018, 11:13 Zastanawiało ją zachowanie Służby. Alden i Caius opróżniali butelki wina, Bianka bawiła się jedzeniem i praktycznie nic nie zjadła. Do tego wydawała się jakaś zdenerwowana. Coś było nie tak i to bardzo. W zamyśleniu, przez całą tę sytuację, Tulka zaczęła palcem masować tatuaż na nadgarstku, który akurat nie był teraz niczym zakryty. Za dużo złego się ostatnio wokół niej działo.
Uśmiechnęła się, słysząc słowa Pokojówki -w Klinice Cierń mi opowiadał, że odrzuciła zaloty Tancerza. Pokazała swoje zgrabne kopytka z bliska - zachichotała na wspomnienie tych słów - mam tylko nadzieję, że nie pamięta oraz, że się nie obrazi, czując innego konia- podrapała się zakłopotana po tle głowy.
Zmarszczyła brwi, widząc jak mężczyźni postanawiają się zbyć przed leczeniem. Nie wolą, żeby ich nie bolało, nie swędziało później i żeby jednak nie łazić z rozwalonymi gębami przed dzieckiem? Ciekawe jakby na to Cierniuch zareagował, że tak się prezentują.
Naprawdę jej się to nie podobało. Gdy Kamerdyner rozmawiał z Bianką, westchnęła i wstała, odcinając mu drogę do wyjścia -nigdzie nie idziecie, póki wam nie pozwolę - powiedziała pewna siebie i spojrzała Czerwonowłosemu prosto w oczy. Wiedziała, że raczej będzie miała przewagę. Było tutaj światło więc mogła spokojnie ich zahipnotyzować, więc nie martwiła się o to, że po prostu sobie pójdą bez słowa.
Sięgnęła po prezenty - niedawno w Świecie Ludzi były święta, w które obdarowujemy się prezentami, postanowiłam więc też dać coś każdemu z was i nie przyjmuję odmowy. Zazwyczaj prezenty przynosi Mikołaj i myślę, że Abi wam kiedyś lepiej wytłumaczy kto to jest niż ja. Ale że już po Świętach to postanowiłam go zastąpić- powiedziała i podarowała każdemu ze Służby po podarku. Caius otrzymał sporą książkę kucharską, z przepisami na każdą okazję ze Świata Ludzi. Aeron interesuje się tamtym Światem, więc na pewno mu się takie przepisy spodobają. Alden dostał srebrne spinki do mankietów. Obu mężczyzn wyściskała mocno i czy tego chcieli czy też nie, wyleczyła ich. Nie ma gadania. Nie była już tą małą dziewczynką co te kilka lat temu, gdy przybyła tutaj po raz pierwszy.
Bianka dostała roślinkę, która przypominała bardzo mięciutki mech - można po nim chodzić. Możesz z niego zrobić dywan, prowadzący do ulubionych lub najpiękniejszych części ogrodu - powiedziała, uśmiechając się i podając torebkę z doniczką - wystarczy, że trasę, na której ma rosnąć posypiesz mieszanką cukru z solą. Nie uszkodzi to innych roślin i nie urośnie poza tę trasę - wyjaśniła jak się zająć roślinką. Poza tym była jak trawa. No...nie rosła wysoka, jak to mech ale tak to nie potrzebowała żadnej pielęgnacji.
-Abi pamiętasz pana, któremu czytałaś w Klinice? Takiego starszego? - zapytała i podała jej pudełko -zrobił dla Ciebie tego króliczka- powiedziała, gdy dziewczynka zajrzała do środka i zobaczyła małego, kamiennego króliczka, pokrytego różnokolorowymi kryształami.
- A... i jeszcze jedno- rzuciła, nim wszyscy się rozeszli i przywołała do siebie dziewczynki. Wzięła na ręce malutką Kropkę -to jest Kropka, moja Niechniurka. Nie jest do jedzenia - uśmiechnęła się tajemniczo. Miała nadzieję, że zrozumieją, że jest to jej przyjaciółka. Dopiero po tym pozwoliła już spokojnie odejść mężczyznom i uśmiechnęła się do dziewczynki, widząc że jest zmęczona, zrobiła smutną minkę - Abi wszystko dobrze? Jeśli chcesz spać to powiedz - pogłaskała ją po główce - ale myślę, że jak zobaczysz koniki to będziesz potem miała kolorowe sny- zachęciła dziecko i jeśli dziewczynka chciała nadal oglądać rumaki, dała się poprowadzić Biance do stajni, trochę denerwując się reakcją Alby na nią.Abi - 6 Wrzesień 2018, 14:47 Abi na wpół przysypiała, pomimo wielkich chęci nie potrafiła skupić się na rozmowie dorosłych. Spoglądała na Lulu, która się przyczaiła i zaczęła skradać się do bliżej nieokreślonego celu.
Wyglądała tak zabawnie, taka skupiona, że dziewczynka cichutko się zaśmiała.
Było jej cieplutko w brzuszku, a pod powiekami miała jakby piasek. Nie słyszała już słów, a jedynie nieustanny szum.
Bardzo chciała zaczekać ze spaniem, aż wróci Aeron, dlatego mrugała o wiele częściej święcie przekonana, że to coś pomoże.
Bardzo chciała też zobaczyć konie, ale tyle się tego dnia działo, że dziecko było już po prostu zmęczone. A tyle ekscytujących miejsc, zwierząt i rzeczy zostało jej do poznania i obejrzenia!
Ziewnela po raz kolejny. Tym razem bańka która wydostała się z jej ust, była większa i uniosła się o wiele wyżej od swojej poprzedniczki.
Udało jej się zrozumieć jakieś imiona i coś o zazdrości i klinice.
Bardzo polubiła ludzi z kliniki. Pan Anomander był bardzo miły i kochany. Tak samo Banuś, Julia, Pani Alice i cała reszta! Wspólne świętowanie było wspaniałe.
Zamknęła na chwilę, dosłownie na chwileczkę oczy i przeniosła się myślami do tamtego dnia.
Główka jej lekko opadła, oddech się zwolnił a na buzie wstąpił delikatny uśmiech.
Dziewczynka zasnęła, dokładnie w momencie gdy między dorosłymi coś się popsuło. Atmosfera zrobiła się ciężka i zimna. Lulu dopadłwszy swoją zdobycz w postaci jakiejś nitki, wróciła pod krzesło i zajęła się memłaniem jej.
Może i lepiej że od razu zasnęła? Zmartwienia na dobranoc, mogą wywołać niestrawność u małej dziewczynki, która bardzo chce by między wszystkimi było super.Thorn - 6 Wrzesień 2018, 19:52
Atmosfera w Jadalni zagęściła się przez zachowanie Bianki. Kobieta nie potrafiła poradzić sobie z tym, co stało się wcześniej i nadal żywiła urazę do Kucharza. Oczywiście on też nie był bez winy bo nie przeprosił jej należycie... Może powinna o tym zapomnieć i nie robić przedstawień przy Gościach? Alden był zły, że wybrała akurat taki moment. Ale cóż poradzić, Kota nie ma - Myszy harcują, a w tej chwili Aeron wypełniał swoje obowiązki, daleko stąd.
Kiedy Skrzydlata wyjęła paczuszki, cała trójka zatrzymała się w miejscach. Zaskoczenie na ich twarzach zdradzało, że zupełnie nie spodziewali się upominków.
Niewiele zrozumieli z jej przemowy, bo Święta były im obce. Cierń nigdy nie obchodził czegoś takiego. Alden co prawda słyszał, że inni Mieszkańcy Krainy Luster zapożyczali uroczystości ze Świata Ludzi, co miało związek z przenikaniem się ras, ale sam nigdy czegoś takiego nie doświadczył ani nawet nie proponował swojemu Panu. Tak jak było, było dobrze. Istniała tylko jedna okazja którą należało celebrować - śmierć Starego Vaele. Nie, nie urodziny Aerona. Bo jak mógłby to świętować, skoro jego narodziny stały się zgubą dla jego Matki i przyniosły Rodzinie Vaele tyle problemów? Jak Bękart może cieszyć się i świętować w dzień upamiętniający jego przyjście na świat?
Caius przyjął książkę i aż mu się oczy zaświeciły. Oprócz tego, że uwielbiał dla kogoś gotować, bardzo lubił uczyć się nowych smaków i prezentować je Thornowi i jego gościom. Podziękował i uścisnął dziewczynę po czym schował nos w książce, zaczytując się w pierwszych przepisach.
Alden, odbierając swój upominek był bardzo speszony. Jego policzki przybrały kolor włosów, pięknie komponując się z nimi. Żółte oczy uciekły gdzieś w bok, odebrał pakuneczek ale słowa podzięki ciężko było mu wypowiedzieć. Dlatego tylko skłonił się nisko i odszedł na kilka kroków w tył, by nacieszyć się prezentem.
Bianka zareagowała jeszcze bardziej entuzjastycznie niż Kucharz. Odebrała doniczkę, przycisnęła ją do policzka jakby chciała przytulić roślinkę i zaczęła skakać z radości popiskując. Od razu też zaczęła chwalić się na głos gdzie zasadzi mech i jak go poprowadzi. Skoczyła w stronę Julii i prawie zmiażdżyła naczynie, przytulając ją z całych sił.
Chwilowo Służba nie zauważała senności małej Upiornej, bo byli tak podekscytowani prezentami. Nie co dzień dostawali coś na własność. Aeron był dobrym Panem, ale jeśli chodzi o podarki, ograniczał się do minimum. Może to i lepiej, bo dzięki temu każde z nich potrafiło cieszyć się nawet z drobnych rzeczy!
Niechniurka wyglądała niespotykanie dlatego kiedy doszło do prezentacji, wszystkie pary żółtych oczu skupiły się na stworzonku. Bianka zamrugała i uśmiechnęła się, przytakując. Alden kiwnął głową na znak, że przyjmuje zakaz a Caius... Wilk oblizał usta i wyszczerzył się zadziornie. Cóż, on nigdy się nie zmieni.
Pokojówka podeszła do Kropki i wyciągnęła dłoń by ta ją powąchała. Jeśli Niechniurka pozwoliła, kobieta podrapała ją pod bródką i za uszkiem. Uwielbiała zwierzęta i kochała je wszystkie, mimo iż sama była drapieżnikiem.
I właśnie wtedy, kiedy padło pytanie Lisiczki, wszyscy spojrzeli w kierunku Abi. Alden wyprostował się jak struna, zestresowany tym co się stało ale nie poruszył się, bo taki obrót wydarzeń był niespodziewany. Zaniedbali Arystokratkę, ignorując ją i jej potrzeby dosłownie przez chwilę!
Bianka odstawiła roślinkę i przeprosiła wszystkich a następnie pognała na górę by przygotować Małej łóżko. Caius po chwili wziął dziecko na ręce, najdelikatniej jak umiał i zaniósł ją do jej nowego pokoiku.
W Jadalni został tylko Alden i Tulka.
Mężczyzna spuścił wzrok unikając jej spojrzenia. Nie odezwał się, będąc zawstydzonym, że zostali sami. Powinien zaproponować jej coś do picia, bo przecież już jadła. A może powinien jakoś ją zabawić? Szkoda, że nie był duszą towarzystwa.
W pewnej chwili pstryknął palcem i spod sufitu zaczęła dobiegać delikatna, cicha muzyka. Kamerdyner chciał w ten sposób zapełnić frustrującą ciszę. Podszedł też do kilku kandelabrów i zgasił świece, powodując, że w Jadalni zapadł przyjemny półmrok.
Przygotowywał Rezydencję do snu. Nie śmiał jednak wyganiać Julii do Pokoju Gościnnego. Była Przyjacielem Domu, dlatego mogła robić co jej się żywnie podoba.Tulka - 7 Wrzesień 2018, 10:26 Uśmiechnęła się na ich reakcję na prezenty. Bała się, że odmówią, ale na szczęście tego nie zrobili. Wiedziała, że trafiła z prezentem dla Caiusa i Bianki ponieważ ta dwójka o mało jej nie zmiażdżyła w uściskać. Nie do końca jedna wiedziała czy trafiła z prezentem dla Aldena, ponieważ ten speszył się mocno i odszedł na bok, przez co nie mogła zobaczyć jego miny, gdy odpakował prezencik. Miała nadzieję, że nie przesadziła. Ale cóż...będzie chyba musiała go zapytać, ale czy to nie będzie niegrzeczne? Czy wtedy na pewno odpowie szczerze? Pytanie też czy teraz nie będzie nosił tych spinek tylko po to, żeby nie zrobić Lisiczce przykrości...miała nadzieję, że nie.
Tulka zgromiła wzrokiem Caiusa - jak ją zjesz, albo przerobisz na potrawkę, to wypatroszę Cię i zrobię sobie ładny dywanik do pokoju - uśmiechnęła się do niego najsłodziej jak potrafiła. Wilk na pewno wiedział, że się z nim droczy. Skoro on mógł to czemu rudowłosa nie? Musiałą się do tego jakoś wyładować, bo zaraz chyba ją uczucia rozniosą, a nie mogła sobie pozwolić na jakikolwiek wybuch przy innych.
Kropcia niepewnie podeszła do dłoni nieznajomej kobiety i obwąchała ją. Złapała jej palce w łapki i ugryzła lekko po czym polizała. Zaczęła ją przeszukiwać w celu znalezienia smakołyków, ale skoro ich nie było to zeskoczyła na podłogę, pomagając sobie w lądowaniu skrzydełkami i zaczęła zaczepiać Amber, piszcząc przy tym śmiesznie. Julia pokręciła tylko głową na to, rozbawiona.
Cofnęła się, gdy zrobiło się małe zamieszanie wokół Abi. Sama nie zauważyła jak bardzo dziewczynka jest zmęczona. Ale cóż...miała dzień pełen wrażeń i na pewno nie będzie mała Służbie za złe to, że nie zaprowadzili jej do pokoju na czas. Westchnęła ciężko i zaczęła oglądać króliczka, którego nie wzięli razem z młodą Upiorną. Trudno...zaniesie jej go do pokoju gdy pójdzie spać. Raczej nie będą ukrywać przed nią, który pokój należy do nowego Domownika.
Cisza zrobiła się dość niezręczna. Tak bardzo, że Alden nawet postanowił ją zagłuszyć delikatną muzyką - nigdy się nie nadziwię tej umiejętności - powiedziała, opierając się o stół i przyglądając się jak Kamerdyner przygotowuje Rezydencję do snu. Może i nie powinna tutaj stać i się na niego gapić, ale jakoś nie chciała jeszcze iść spać. Wiedziała jak ten sen będzie wyglądał i chciała go opóźnić jak najbardziej i tak rano będzie niewyspana.
- Mogłabym Cię prosić, żebyś wyjaśnił co tu się tak właściwie dzieje? Bo nie uwierzę, że tak jest zawsze, gdy Aeron znika wam z oczu - przekręciła głowę w bok i czekała na odpowiedź, było widać, że raczej nie odpuści, póki nie otrzyma zadowalającej jej odpowiedzi, a najlepiej, żeby była prawdziwa, bo Lisiczka nie chciała źle zaczynać czasu, gdy będzie tutaj mieszkać.Thorn - 14 Wrzesień 2018, 09:18
Pokojówka i Kucharz zajęli się małą, układając ją do snu. Zapomnieli niestety zabrać maskotkę którą Abi dostała za pośrednictwem Tulki od jakiegoś mężczyzny... Byli odrobinę zdenerwowani, bo może i mała Upiorna nie zachowywała się jak typowa Szlachcianka, ale nie wiadomo, czy nie postanowi powiedzieć Aeronowi o tym jak ją zaniedbano.
Kiedy już leżała w łóżeczku, przykryta ciepłą kołderką, Caius umościł legowisko dla małego pieska. Użył do tego poduszek i kocyków, układając spanko tak, by psiakowi było wygodnie. Wiedział, jak to zrobić bo przecież sam przez długi okres swojego życia, spał jak pies.
Gdy wszystko było gotowe, Służba wyszła i każde udało się w swoją stronę. Bianka obrażona, w stronę pokoju Pana a Caius na dół, do Kuchni.
Alden był nieco speszony tym, że został sam z Julią. Od zawsze podobała mu się, chociaż bał się o tym komukolwiek powiedzieć. Ba! bał się nawet przyznać sam przed sobą.
Muzyka odegnała ciszę i sprawiła, że dziewczyna zechciała nawiązać kontakt werbalny. Mężczyzna zatrzymał się w miejscu na jej komentarz i posłał jej zagadkowy uśmiech, skinąwszy w podzięce za komplement głowę.
- To mój Dar. - powiedział, określając tym mianem moc - Chociaż sam jestem przedstawicielem ptactwa drapieżnego i nie potrafię śpiewać, umiem oczarować muzyką w inny sposób.
W półmroku jego włosy wyglądały jakby były koloru starego wina a oczy... te lśniły jak u zwierzęcia, zdradzając prawdziwą naturę Kamerdynera.
Kiedy padło dość kłopotliwe pytanie, Alden westchnął i podszedł bliżej. Początkowo nie chciał niczego tłumaczyć dziewczynie, ale w końcu uznał, że może jeśli powie coś więcej o zachowaniu pozostałych, Julia pojmie dlaczego tak jest.
- Bianka i Caius... od zawsze byli trudni. - zaczął - Ostatnimi czasy ich relacja stała się...bliższa, niż ktokolwiek by przypuszczał. - dobierał słowa ostrożnie, jakby bał się, że wejdzie we wnyki - Nie pochwalam tego, by współpracownicy spoufalali się ze sobą, ale Pan Aeron nie zakazał nicego wprost, dlatego nie mogę interweniować. Z resztą, nie wiem czy bym chciał. - odwrócił głowę i spojrzał gdzieś w dal - Informacja o kolejnym członku Rodu Vaele, Abigail, była dość niespodziewana. Co prawda znani są dalecy krewni Aerona którzy tytułują się już innymi nazwiskami, ale nikt nie przypuszczał, że po tylu latach odnajdzie się kuzynka. Dodatkowo, nikomu nawet nie śniło się, że Pan postanowi ją... przygarnąć. To przysporzyło naprawdę sporo problemów. - wrócił spojrzeniem na twarz Julii - Dobrze, że Abigail jest nieletnia bo sprawa dziedziczenia zostaje chwilowo odroczona. W sprawach papierkowych zająłem się wszystkim, zadbałem by nikt nie przyczepił się Aerona i jego decyzji. Bianka i Caius... cóż, Pokojówka ucieszyła się, że w Rezydencji pojawi się dziecko. Nigdy nie powiedziała tego wprost ale sądzę, że sama chciałaby mieć młode. Tęskni za tym, co nigdy nie nastąpi, czyli za macierzyństwem. Jako mężczyzna nigdy nie pojmę tej potrzeby, ale sądzę, że to właśnie spowodowało konflikt między nią a Caiusem. Który jest przeciwny obecności Abigail, a przynajmniej był. - westchnął - Mamy więc dwie strony: Biankę która bardzo pragnie mieć dziecko, jakkolwiek by to rozumieć, i Caiusa który nie chce nowego członka stada, bo jest mu dobrze tak, jak jest.
Żółte oczy Aldena lśniły w półmroku. Gdyby nie to, że Julia znała go już dość długo, mogłaby przestraszyć się tego spojrzenia. Spojrzenia drapieżnika ukrytego w postaci Kamerdynera.
Czerwonowłosy nagle odwrócił głowę speszony, a jego policzki pociemniały od rumieńców.
- Nie przepadam za plotkowaniem... ale chyba słyszałem kilka razy jak... starają się o młode... - bąknął cicho, jak dzieciak który wstydzi się do czegoś przyznać - ... i słyszałem awanturę, kilka tygodni później z której wywnioskowałem, że Bianka jest zawiedziona staraniami Caiusa. Zupełnie jakby zapomniała, że nie może zajść w ciążę.Tulka - 14 Wrzesień 2018, 20:53 Uśmiechnęła się delikatnie - całkiem przydatny, choć zupełnie niespodziewany - powiedziała, przymykając oczy i wsłuchując się w muzykę. Na chwilę kąciki ust jej opadły. Była ciekawa, czy gdyby poprosiła Aldena, to mógłby wytworzyć inną muzykę. Chciałaby znów posłuchać kołysanki, którą śpiewała jej Niania. Nie była ona zmyślona, to była bardzo stara melodia, może nawet pochodziła z tego świata, ale nawet nie wiedziała jak ma o to zapytać więc tylko westchnęła smutno, powstrzymując pod powiekami, napływające łzy.
Słuchała uważnie opowieści. Uciekła wzrokiem gdzieś w bok i położyła po sobie uszy, lekko się rumieniąc. Sama przecież była w związku ze swoim współpracownikiem, a można nawet powiedzieć, że z przełożonym. A to było jeszcze mniej mile widziane. Tutaj byli na równi między sobą, ale przecież Bane jako Ordynator był jej szefem, nawet jeśli to nie on miał w Klinice absolutną władzę. Wolała się jednak do tego nie przyznawać.
Trochę mogła zrozumieć to o czym mówił Kamerdyner, ale też nie do końca. W końcu nie była zwierzęciem w takim stopniu jak Służba, ale nie miała zamiaru ich tak traktować. W końcu są bardziej inteligentni niż zwierzaki, w które się przemieniają.
Westchnęła smutno na koniec - powiedz mi...jak wyglądało przedstawienie Abi przez Ciernia? - zapytała, gdy już skończył opowiadać - mam nadzieję, że nie powiedział, ze to jest nowy Domownik, po czym pojechał do pracy? - uniosła jedną brew. W sumie to nie zdziwiłaby się, gdyby tak się właśnie stało. Aeron nie był zły ale na pewno nie wiedział jak dokładnie zajmować się dziećmi. Nie wiedziała jak dokładnie wyglądało jego dzieciństwo, ale na pewno nie było wesołe. Chyba naprawdę będzie potrzebował jej pomocy.
Otworzyła szeroko oczy po czym po prostu roześmiała się. Szczerym, dźwięcznym śmiechem. Alden mógł go usłyszeć ostatni raz jak była tu te kilka lat temu - przepraszam Cię - otarła łzę - wiem, że jesteście częściowo zwierzętami, ale też częściowo...powiedzmy ludźmi - powiedziała, poruszając delikatnie ogonem - ludzie nie robią tego tylko by mieć młode, ale również dla przyjemności czy po prostu by razem spędzać czas- nie mogła uwierzyć, ze tłumaczy to dorosłemu facetowi - Cierń na pewno też to często robi, ale nie stara się w ten sposób o potomstwo - zachichotała - przepraszam...wracając. Może po prostu Caius nie spełnia jej oczekiwań w łóżku i dlatego się denerwuje, a nie dlatego, że nie może mieć młodych - wzruszyła ramionami. Trochę dziwnie się czuła i lekko rumieniła. Ale w sumie...była Pielęgniarką, więc na pewno kiedyś też będzie musiała przeprowadzić z kimś jeszcze takie rozmowy. Oby nie z Abi...i nie zbyt szybko.
Spojrzała na Amber, która wydawała się już trochę zmęczona, a Kropka na jej grzbiecie już drzemała. Wzięła Niechniurkę na ręce i pogładziła jej długie lotki - a propos młodych...mam do Ciebie prośbę - powiedziała po czym nagle zakaszlała, ogarniając jak to musiało zabrzmieć - w sensie...ja i tak nie mogę mieć młodych więc nie o to chodzi... - zarumieniła się lekko - jesteś Orłem....czy..umiałbyś kogoś uczyć latać? - spojrzała na niego z nadzieją - Kropka jest najmniejsza z miotu i chyba jako jedyna nie potrafi latać....dla mnie skrzydła nie są czymś z czym się urodziła i nie do końca wiem jak mam się za to zabrać...ale może mógłbyś mi pomóc? O ile oczywiście po zmianie jej nie zjesz... - dodała jeszcze i zaśmiała się zakłopotana, drapiąc się po tyle głowy.Thorn - 18 Wrzesień 2018, 21:41 To, że Alden tak dużo powiedział, było niemalże cudem. Nie należał do osób które lubiły się uzewnętrzniać. Na co dzień bywał milczący, wolał obserwować niż brać czynny udział w dyskuji. Dlatego też teraz, po tym przydługim monologu zamknął się w sobie, odleciał myślami i nawet cofnął się, przekonany, że posunął się za daleko.
Jeśli Aeron dowie się, że jego Kamerdyner sprzedaje takie smaczki osobie z poza Rodziny...
- Przyprowadził ją i... wyszedł. - bąknął i nagle podniósł spojrzenie w górę, jakby coś go spłoszyło - Ja... nie mogę powiedzieć więcej... - rzucił nagle szybko, w panice - Pan wrócił.
Strach wymalował na twarzy Aldena grymas, którego Julia nie miała szans nigdy wcześniej widzieć. Ba, nikt go nie widział. Dlaczego Orzeł tak się przestraszył? Czyżby Cierń wcale nie był tak łaskawym i dobrym Arystokratą?
Za oknem dało się słyszeć rżenie konia. Tancerz wrócił. Alden zaczął krzątać się, jednocześnie nasłuchując kroków Upiornego. Nic jednak nie nastąpiło, więc po chwili mężczyzna stanął jak wryty, spojrzał na okno i rozluźnił się. Jego ramiona opadły a sam odetchnął, jakby z ulgą. Podszedł do Julii, jego żółte oczy zdradzały podenerwowanie. Pochylił się, bo chciał powiedzieć jej coś na tyle cicho, by nie usłyszał tego nikt inny.
- Nie wiem, po co to robią. Nie powinienem wpychać dzioba w nie swoje sprawy. - powiedział cicho, ganiąc samego siebie - Zakończmy proszę temat. Jeśli Pan dowie się o czym rozmawialiśmy... - potrząsnął głową, bo znowu powiedział coś, czego nie powinien - Mam za długi jęzor.
Zanim odszedł wciągnął dyskretnie powietrze, napawając się jej zapachem. Niezauważenie uchylił nieco usta, chłonąc jej woń również językiem, jak przystało na drapieżnika. Uśmiechnął się w mroku, żółte ślepia błysnęły. Czy to zauważyła? Oby nie.
Kiedy wyraziła swoją prośbę, wyprostował się i spojrzał na nią całkowicie zaskoczony. Nie od razu odpowiedział, musiał się zastanowić. Wino rozwiązało mu język i musiał się postarać, żby tym razem nie powiedzieć za dużo. Nie chciał jej zranić.
- Mogę spróbować. - powiedział w końcu - Ale nie mogę obiecać tego ostatniego. Jestem Drapieżnikiem. Orłem. A jak wiesz, Orły polują na tego typu, małe stworzenia. - spojrzał jej w oczy. Był szczery, chciał by wiedziała z czym może wiązać się nauka.
Tancerz ponownie zarżał jakby czekał, aż ktoś przyjdzie i poświęci mu uwagę. Było to zastanawiająco, bo oznaczało, że koń wrócił sam. Gdzie więc był Cierń?
- Przepraszam, muszę sprawdzić co się dzieje. - rzucił Alden i ruszył do drzwi, zanim jednak wyszedł, zatrzymał się w progu - Chciałabyś... towarzyszyć mi? Moglibyśmy skorzystać z ciepłego wieczora i... pójść na spacer...?Tulka - 19 Wrzesień 2018, 15:34 Westchnęła ciężko. A więc jednak było tak jak myślała. Dlaczego ktoś w jego wieku, zachowywał się tak jakby był w wieku Lisiczki? Nawet ona wiedziała, że takie zachowanie by przeszło, gdyby jego Służba składała się z normalnych ludzi, a nie Bestii w ludzkiej skórze. Oni patrzą na świat zupełnie inaczej. Ale widać bardzo mu się spieszyło do pracy. Szkoda tylko, że nie mogła z nim o tym porozmawiać. Chociaż...chyba miała pomysł jak z nim porozmawiać, żeby nie wkopać Służby.
Zmarszczyła brwi, widząc jak zachowuje się Kamerdyner. Co się działo w tej Rezydencji? Thorn tak bardzo wcześniej zachowywał się, jakby to była jego rodzina, a teraz? Rodzina nie powinna się bać nikogo. Nawet głowy rodziny. Co więc tutaj więc tak naprawdę się wyczyniało? Nie podobało jej się to ani trochę. Taka była prawda. Ech...chyba nie będzie mogla tutaj odpocząć tak jak miała na to nadzieję. Chyba faktycznie będzie musiała znaleźć jakieś inne miejsce na swój dom. Dom...czy kiedykolwiek będzie mogła znaleźć miejsce, które tak naprawdę będzie mogła tak nazwać? Jak narazie bardzo wątpiła.
Spięła się, ale nie zauważyła jak mężczyzna wzdycha jej zapach. Cofnęła się bo...po prostu był za blisko. Przełknęła ślinę, ale uśmiechnęła się - ]a kto mu o tym powie? Ty? - zapytała, mrużąc lekko oczy. Ciekawe z ilu rzeczy się spowiadał przed swoim Panem -] ja nie mam zamiaru mu nic mówić - puściła mu jeszcze oczko -] to nie jest jego sprawa o czym rozmawialiśmy. Jak się uczepi to dostanie po głowie - wyszczerzyła wrednie swoje lisie ząbki.
Westchnęła smutno i pogłaskała Niechniurkę -] domyślam się...dlatego proszę o pomoc, a nie o to byś sam to robił - powiedziała i spojrzała mężczyźnie w oczy - ]poza tym ja również nie mogę biegać po ogrodzie bo możesz mnie złapać, w końcu jestem rozmiaru normalnego lisa, w nie tak jak wy, jego większej wersji - wzruszyła ramionami. Bała się o Kropkę, ale potrzebowała kogoś do pomocy, a nie chciała prosić swojego nauczyciela latania, ani też Anomandera. Uznała, że lepiej poprosić kogoś dla kogo jest to naturalne, by używać skrzydeł.
Zmarszczyła brwi, zastanawiając się co takiego mogło się dziać. No i ... czy Kamerdyner nie mówił, że Cierń wrócił? To czemu go tu jeszcze nie było - ]pójdę z Tobą i jeśli nic poważnego się nie dzieje, to może byśmy polatali? - zapytała, poruszając lekko swoimi skrzydłami. Ruszyła za nim, zapominając, że ma na sobie tylko krótkie spodenki, krótkawą koszulkę i oczywiście bieliznę, przez co dobrze było widać oba malunki na jej ciele. Zarówno ten na brzuchu oraz ten otaczający jej nadgarstek. Ale na szczęście na szyi miała zawiązaną Wstęgę, więc w razie czegoś jakieś ubranie może sobie po prostu stworzyć. Dziewczynki też wzięła, niech sobie pobiegają przed snem i załatwią swoje sprawy. No i może jednak uda jej się spotkać z Albą? Byłoby dobrze...Thorn - 23 Wrzesień 2018, 13:02
Alden przyłożył nagle dłoń do skroni i palcem pomasował to miejsce. Nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. Julia była wyrozumiała, ale nie znał jej na tyle dobrze, by być pewnym jej słów. Aeron ją lubił, może jest godna zaufania? Mimo wszystko, Kamerdyner za dużo dzisiaj powiedział. Upiorny Arystokrata nie wyrządzi im krzywdy, nie ukarze tak, jak potrafił zrobić to stary Vaele, ale mimo wszystko jeśli się dowie o paplaniu czerwonowłosego, będzie... niepocieszony.
Tancerz rżał, przypominając o swojej obecności. Jeśli przywiózłby ze sobą Upiornego, Thorn już by tu był. A jeśli nie byłby w stanie, zawołałby Służbę. Oznaczało to, że koń wrócił sam. Jaki był powód takiego obrotu wydarzeń?
- Pomogę. - powiedział odnosząc się do nauki latania - Nie wiem jakim jestem nauczycielem, bo nigdy tego nie robiłem, ale dam z siebie wszystko. - dodał patrząc na drzwi, bo naprawdę musiał wyjść i sprawdzić co się stało.
Tulka postanowiła pójść z nim, Kamerdyner nie wiedział jak się do tego odnieść. Z jednej strony był wdzięczny, z drugiej... może lepiej żeby dziewczyna nie wychodziła o tej porze z Rezydencji?
Wyszli z Jadalni ale zanim przeszli przez drzwi wejściowe, Alden poszedł do małego pomieszczenia ukrytego w mroku i wyjął z niego ciemnogranatowy koc. Podszedł do skrzydlatej i zarzucił jej na ramiona, omijając skrzydła. Twarz miał nieodgadnioną, zupełnie jakby ten ruch był naturalny. Może dla niego nie oznaczało to troski a po prostu codzienność?
Alden patrzył swoimi żółtymi, lśniącymi w ciemnościach oczami na wrota. Kiedy byli już gotowi, wyszli przed dom. Na dole schodów stał szary ogier, objuczony tak, jak przy wyjeździe ale bez jeźdźca. Orzeł rozejrzał się szybko na boki ale nic nie wskazywało na obecność Pana.
Zmarszczył brwi i podszedł wolnym krokiem do zwierzęcia. Tancerz rżał, ale wydawał się być jakiś... inny. Łeb miał zwieszony, czyżby był zmęczony? A może źle się czuł?
Czerwonowłosy poklepał go po boku i zaczął przeglądać bagaże. Ubrania na zmianę zniknęły, był za to zwinięty i ukryty na spodzie mundur organizacji i maska. Kamerdyner nie wyjmował niczego, nie chciał zdemaskować Aerona.
W tylko jemu znanej skrytce na korespondencję znalazł mały liścik z konkretnym poleceniem. Dopisek "szybko" dał mu do myślenia, Alden odwrócił się nagle na pięcie i ruszył w górę, po schodach. Zupełnie jak maszyna która właśnie otrzymała rozkaz.
- Dzisiaj nie polatamy, Julio. - powiedział rzeczowo - Bardzo proszę, przejdź do swojego pokoju i w miarę możliwości połóż się spać. Jest już późno a ja mam jeszcze coś do zrobienia.Tulka - 24 Wrzesień 2018, 20:04 Zmarszczyła brwi, widząc jak Kamerdyner masuje sobie skroń. Czyżby jednak nie życzył sobie jej obecności? Nie ufał jej? Już całkiem nie wiedziała jak ma odczytywać jego zachowanie. Raz się rumienił i peszył jak tylko była w pobliżu, innym zaś wyglądał na zirytowanego. Zupełnie nie rozumiała jego zachowania. Wiedziała, że Alden nie do końca jest człowiekiem, w dużej mierze jest też zwierzęciem, ale i tak jakoś nie umiała ani trochę pojąć jego postępowania w tym momencie.
- Dziękuję - powiedziała, puszczając Kropkę na ziemię. Niech sobie jeszcze pobiega - czy to w ogóle bezpieczne, aby zostawiać ją tutaj z Amber, gdy będę musiała być w pracy? - zapytała, spoglądając jak malutka Niechniurka znów zaczyna zaczepiać, lekko zmęczoną Amber. Ale cóż. Niedługo pewnie pójdą spać, rano trzeba wstawać. Może nie będzie musiała brać dziewczynek do Kliniki ze sobą, ale i tak pewnie się obudzą, gdy Tulka zacznie się krzątać po pokoju i zbierać do wyjścia.
Otuliła się kocem i podziękowała Kamerdynerowi. Wyszła z nim i wypuściła dziewczynki, żeby załatwiły swoje potrzeby, zanim zamknie je w pokoju. Lepiej, żeby nie biegały po całej Rezydencji. Po pierwsze tylko przeszkadzałyby domownikom, a po drugie bała się, że Lulu coś im może zrobić, albo, że po prostu się pogryzą. W końcu jednak to były zwierzęta, a Amber nigdy nie miała do czynienia ze szczeniakami, a ten był od Anomandera, więc na pewno był jednym ze szczeniaków psów, które pilnowały w Recepcji.
Przyglądała się jak Alden przegląda juki Tancerza. Nie zbliżała się do niego. Pamiętała, że ma humorki, a nie miała ochoty na to, żeby leczyć się po tym, jak ją pogryzie, lub kopnie koń, który raczej by się jeszcze upewnił, że nie wstanie, długo po tym jakby już całkiem odleciała.
Westchnęła ciężko, słysząc polecenie mężczyzny. To ją tylko uświadomiło, że nie poczuje się tutaj jak w domu - masz rację....w końcu rano muszę wstawać do pracy - powiedziała i ruszył do środka. Ogon miała smutno opuszczony, podobnie uszy, a skrzydłami się otuliła. Ruszyła do jadalni, gdzie wzięła króliczka dla Abi i zapukała do kuchni. Poprosiła Caiusa, czy mogłaby dostać butelkę wody, albo szklankę z wodą na noc oraz zapytała, który pokój należy do młodej Upiornej. Jeśli tylko jej powiedział, podziękowała mu. Zaniosła wodę oraz zaprowadziła swoje futrzaki do pokoju, po czym zaniosła kryształowego króliczka Abi. Postawiła go na szafeczce obok łóżka i wyszła najciszej jak mogła. Nie chciała jej przecież budzić.
W pokoju przebrała się do piżamy. Położyła do łóżka i zawinęła w kołdrę. Zakryła kotary, otaczające jej łóżko. Zostawiłą tylko tę, która wychodziła w stronę okna. Długo leżała, zanim w ogóle zdecydowała się na to, żeby spróbować zasnąć. Po prostu wpatrywała się w niebo za oknem. Z oczu ciekły jej łzy i od czasu do czasu pociągała nosem, ale nie łkała i nie płakała. Po prostu leżała w ciszy, rozmyślając nad wszystkim co się ostatnio stało.Thorn - 27 Wrzesień 2018, 08:52 Alden spojrzał na dziewczynę i otaksował ją wzrokiem badawczo. Jego twarz pozostała spokojna, mimo iż wewnątrz uśmiechnął się sam do siebie.
Julia była bystrą dziewczyną. Otaczała ją aura samotności, lecz mimo to nie dało się jej nie lubić. Bywała zagubiona, ale ostatecznie twardo stąpała po ziemi. I wyciągała wnioski, dlatego też kiedy zadała tak bezpośrednie pytanie, Orzeł nie mógł go zignorować.
- Oczywiście, że nie. - powiedział szczerze - Ale myślę, że twoja lisica i jej młodsza towarzyszka doskonale wiedzą jak uciec większemu drapieżnikowi. Zdadzą się na instynkt i jeśli będzie trzeba, czmychną i ukryją się tak, że nie znajdziemy ich aż dotąd, aż nie postanowią same nam się pokazać. - wyjaśnił. Może i Julia była w większości Człowiekiem, lecz przez wzgląd na swoją moc transformacji z pewnością wiedziała jak działa natura. Nieprawdą było, że zawsze wygrywa silniejszy. Wygrywa sprytniejszy.
Aldenowi nie podobało się to, że Tancerz wrócił sam, ale cóż miał do gadania? Pozostawało mu zaprowadzić konia do stajni, zlecić rozkulbaczenie i oporządzenie. Następnie musiał zgromadzić 'zamówienie' i udać się z nim pod wskazany adres.
Było mu źle z tym, że odmówił Julii. Musiała jednak zrozumieć, że Kamerdyner ma swoje obowiązki i stawia je zawsze na pierwszym planie. Dzisiejszego wieczora Alden już i tak za bardzo rozluźnił się i wypaplał to, czego mówić nie powinien. Nie, przez wzgląd na tajemnicę ale zwykłą przyzwoitość. Sprawy Rodziny nie powinny być wywlekane poza Domowników.
Odprowadził ją wzrokiem, ruszył się dopiero kiedy zniknęła za drzwiami. Od razu przystąpił do pracy.
Tancerz był zmęczony, dlatego też najpierw nim należało się zająć. Bianka jeszcze nie spała, dlatego też gdy została zawołana, pojawiła się w Stajni. Zajęła się koniem najlepiej jak umiała.
Caius, poproszony o pomoc, zgromadził butelki w hallu, zapakowawszy je uprzednio w wygodne do przeniesienia opakowania. W końcu będzie je niósł Orzeł.
Kiedy wszystko było już gotowe, Alden zmienił postać, chwycił wszystko w szponiaste nogi i wzbił się, celem udania się do swojego Pana.
Niebo przeciął głośny orli pisk, kiedy Kamerdyner opuszczał tereny Rezydencji.
z/tTulka - 27 Wrzesień 2018, 19:17 Westchnęła smutno i zaczęła się zastanawiać, czy nie powinna brać przynajmniej Kropki do Kliniki. Ale nie chciała jej wozić zawsze ze sobą, bo nie zawsze będzie miała okazję, by iść najpierw do pokoju swojego. W szczególności teraz, gdy będzie musiała się nauczyć ile ma czasu w ogóle na to, żeby dojechać do pracy i nie wiedziała czy będzie musiała sama rozsiodłać Albę za każdym razem, czy zajmą się tym Marionetki, czy może będą to robić tylko okazyjnie. Nie miała najmniejszego pojęcia - to najwyżej będą zamknięte w pokoju...bo nie zawsze dam radę je ze sobą brać - przyznała cicho, z lekką rezygnacją. Coraz bardziej się przekonywała, że raczej nie znajdzie nigdzie miejsca, które może nazwać Domem, póki nie znajdzie swojego własnego, gdzie nikt jej nie będzie rozkazywał, gdzie sama będzie wyznaczać zasady i reguły, ale czy kiedykolwiek coś takiego znajdzie?
Doskonale rozumiała, że Kamerdyner ma swoje zadania. Miała po prostu nadzieję, spędzić z kimś miło wieczór. Nie chciała się czuć tak samotnie, ale chyba się przeliczyła, myśląc, że to w ogóle jest możliwe. To, że Alden musiał gdzieś iść, oznaczało, że Aeron też nie wróci, więc na pewno z nim nie porozmawia.
Nie mogła usiedzieć w pokoju. Leżała i moczyła swoją poduszkę. W końcu jednak nie wytrzymała. Wstała i otworzyła okno. Miała gdzieś, że jest zimno i po prostu wyskoczyła z okna, by szybko wznieść się w powietrze. Okazało się, że Orzeł, jeszcze nawet nie wyleciał z Rezydencji i po kilku minutach mogła zobaczyć jak Alden odlatuje gdzieś z głośnym piskiem. Sama w tym momencie była po locie prosto w górę by teraz opadać swobodnie, bezwładnie. Z oczu nadal ciekły jej smutne łzy. Rozprostowała skrzydła i po prostu krążyła i sobie trenowała różne akrobacje powietrzne. Musiała się zmęczyć, bo coś jej mówiło, że jeśli nie zmęczy swojego ciała to nie da rady zasnąć. I miała rację.
Gdy wróciła i wzięła szybki prysznic, jak tylko zawinęła się ciasno w kołdrę, zamknąwszy wcześniej okno, zasnęła.
Śnił jej się Bane, ale nie tak jakby to chciała. Zabawiał się bowiem ostro z Rosemary oraz z jakimiś innymi panienkami, które się zmieniały i każda dawała Lekarzowi o wiele więcej przyjemności co nie omieszkał jej za każdym razem uświadamiać. Julia za to siedziała i nie mogła się ruszyć, mogła tylko oglądać. I nie mogła się obudzić.
Przez sen płakała, nie mogła tego powstrzymywać i tylko powtarzała - kłamca. Dlaczego....Proszę, nie... - i tak dalej. Wszystko jej się przypominało. Obietnice Cyrkowca, miłe chwile oraz czas spędzony z nim i wszystko zostawało niszczone. Słyszała jego słowa, ale jednocześnie widziała jak ją zdradza, jak łamie wszystkiego dane jej obietnice.