Yako - 19 Lipiec 2017, 17:11 Przytaknął głową na słowa rudzielca. Skoro nie chciał ich oglądać to nikt go nie zmuszał. Tak tylko o tym wspomniał, żeby wiedział, że to wcale nie było takie o ktoś umarł i koniec. Demon długo do siebie dochodził i to nie tylko psychicznie, ale głównie fizycznie. Połamane kości, uszkodzony kręgosłup, rozłupana czaszka. Naprawdę nie było wesoło. Całe szczęście, że Pardon ma lecznicze umiejętności. Co prawda nie takie jak Bane, ale wystarczające, żeby umożliwić demonowi takie życie jakie wiódł do tej pory.
Strojenie zajęło mu dość długo. W końcu jednak odłożył wszystko i przymknął klapę fortepianu. Jednak nie całkiem, zostawił ją uchyloną. Usiadł i chwilę spoglądał na czarne i białe klawisze.
Zauważył jak Gaw przemknął przez przedpokój, chcąc uniknąć kontaktu z nim. Yako to zabolało. Ale co mógł poradzić? Nie chciał się narzucać. Zrobił coś nie tak, jednak nie wiedział co. Wiedział, że Gawain siedzi na schodach, nic jednak nie powiedział. Skoro Cień nie chciał z nim rozmawiać, to demon to uszanuje. Pewnie był dla niego po prostu żywicielem, a zachowanie Kitsune go zdenerwowało.
Lusian westchnął ciężko i położył dłoń na klawiszach. Spod jego palców zaczęły wydobywać się pierwsze nuty. Pojedyncze, delikatne dźwięki, które po chwili zmieniły się w piękną, smutną melodię. Dołączyła do tego druga ręka i już po chwili willa rozbrzmiewała piękną muzyką. Napisała ją Natalie. Nie była to jednak ta sama melodia, która została załączona do napisów filmu. Nie chciał, żeby Gawain ją skojarzył.
Melodia była powolna i idealnie pasowała do pogody, która szalała na zewnątrz. Piosenki co chwila się zmieniały. Wszystkie były tęskne. Jednak jedne przepełniał gniew inne żal i tęsknota. Demon długo uczył się tych utworów na pamięć. A teraz mógł je komuś zagrać. Nie oczekiwał oklasków. Chciał się wyżyć, jednak nie miał sił ani ochoty by robić to fizycznie. Dlatego grał długo, a po jego policzkach spływały łzy. Nie łkał jednak. Po prostu ruszał się w rytm muzyki, wczuwając się w nią całym sobą. Nie robił przerw między kolejnymi utworami. Po prostu chciał zagłuszyć tę paskudną ciszę, która przynosiła na myśl, samotność. Nie chciał być samotny, ale był. Mimo iż nie siedział w domu sam, to czuł, że jest sam. Spieprzył....znowu...on chyba naprawdę się nie nadaje do tego, żeby żyć z kimś....Gawain Keer - 19 Lipiec 2017, 18:39 Wstał i oparł się o poręcz, gdy Yako w końcu zaczął grać. Delikatne, nieznane mu melodie przeniosły go gdzieś daleko. Przymknął oczy, by nic go nie rozpraszało. Zastanawiał się, czy potrafiłby mu powiedzieć. Zejść na dół po kolejnym utworze, usiąść i po prostu wyjawić mu swoją tajemnicę. Pod powiekami widział każdy możliwy scenariusz. Na samą myśl poczuł jak pocą mu się dłonie. Yako mógłby go dziś zabić. Zdołowany i smutny, mógłby się zezłościć. Zapewne poczułby się zdradzony. Wykrzyczałby mu w twarz pytanie, czy to wszystko miało być tylko grą, oszustwem lub pięknym snem na jawie, a on nie byłby w stanie wydusić z siebie choćby jednego słowa.
Napad lęku zmartwił Gawaina. Nigdy nie przeżył go przy kimś innym tylko dlatego, że się trochę zestresował. Ile jeszcze da radę to ukrywać? Co jeśli takie ataki staną się codziennością? Rudzielec usłyszał piski i szumy, jakby właśnie wynurzał się na powierzchnię. Bariera cofała się, aż w końcu mógł usłyszeć swój własny oddech i bicie serca. Teraz Yako na pewno zorientuje się, że jest obserwowany.
- Piękne, choć dosyć smutne - powiedział nisko odpychając się od barierki. Niespiesznie zszedł na dół i stanął przy fortepianie, ale nie opierał się o niego. Nie śmiałby, po tym jak widział, jak demon się nad nim trzęsie. Nie chciał wchodzić z butami w jego życie. Nie aż tak. Mógł śledzić jego senne marzenia i koszmary, zmieniać zamki w drzwiach i opieprzać za kolejne rany i zadrapania, ale wolał nie dotykać rzeczy kojarzących się Yako z rodziną. Nie miał zamiaru zastępować czy grać Natalie, choć był świadom, że lis pewnie doszukiwał się podobieństw między nim, a zmarłą żoną. Był jednak spokojny. Kiedyś Kitsune spojrzy na obrączkę, stare zdjęcia i filmy, ale przestanie już tak okrutnie boleć.
Wahał się chwilę, po czym zbliżył się do Lusiana i jeśli ten pozwolił, starł rękawem jego łzy.
- Najedzony poczujesz się odrobinę lepiej - wyszeptał chwytając go za zdrowy nadgarstek, po czym przysiadł się do niego. - Nie martw się, nic mi nie będzie. Zapewniam - dodał obojętnie odnośnie wcześniejszego ataku i splótł swoje palce z palcami Yako. - Nie musiałeś jej ściągać - bąknął zauważając brak obrączki, choć w głębi duszy odrobinę ucieszył go ten gest. Odrobinę, bo było mu zwyczajnie demona szkoda.
Głucha cisza 4/4Yako - 19 Lipiec 2017, 19:34 Nie przerywał nawet na chwile. Miał zamknięte oczy i byl spokojny. Wczuwal sie w to co grał. Kazdy utwór mial swoja historie, byl zwiazany z jakims wydarzeniem. Te konkretne byly napisane specjalnie dla Lusiana. Spodobała mu sie gra na fortepianie, a Natalie chciała zeby rozwijał to zainteresowanie. W szczególności, ze to hobby bylo o wiele bardziej bezpieczne od tego czym sie zajmował w ramach wolnego czasu.
Usłyszał slowa rudzielca, jednak nie przestawał grać. Otworzyl tylko oczy, nasłuchując co dalej zrobi Cien. W końcu przestal grac, gdy skonczyl sie kolejny utwor. Nie opieral sie gdy Gaw starl mu lzy z policzkow. Nie patrzal jednak na niego. Wpatrywal sie w klawiature. Przesunal sie lekko na krzesle, gdy jego kochanek usiasl obok. Slyszac jego slowa westchnal ciezko - dziękuję, ale jakos nie mam apetytu - przyznal cicho zgodnie z prawdą. Na razie nie chcial jesc. Moze poprosi o to Cienia zanim ten pójdzie spać. Narazie jednak nie chciał go osłabiać, po tym co zobaczyl. Nawet jesli mezczyzna zapewniał go ze nic mu nie bedzie. Po prostu nie chciał i koniec. Ani jego energii, ani zadnej innej. Spojrzał na niego i uśmiechnął sie przepraszajaco. Uścisnął jego dlon.
Siedzial tak chwilę, gdy Gaw wspomniał o obraczce -obiecałem sobie, ze bede ja zakładał tylko w rocznice. Mysle, ze Natalie zrozumie dlaczego założyłem ja tylko gdy szedłem ma cmentarz - uśmiechną sie spokojnie.
Przez chwile myslal nad czyms intensywnie. Spoglądał na błyszczące klawisze przed nimi - Gaw chcialbys cos ze mna zagrać? - zapytal nieśmiało, z nuta nadziei w głosie. Nie naciskał jednak. Po prostu chciał cos porobic z ukochanym. Poczuc sie ze znow kogos przy sobie ma.Gawain Keer - 19 Lipiec 2017, 20:41 Przeklęty niejadek. - Powiedz, gdy nabierzesz już apetytu - odparł nadal trzymając go za rękę. Nie miał serca go puszczać, po tym jak się do niego uśmiechnął. Ciężko było patrzeć na przybitego demona. Ten widok ściskał serce.
Chętnie powiedziałby: No pewnie, że by nie miała. Chciałaby, żebyś był szczęśliwy i w dobrym zdrowiu. Żebyś cieszył się życiem! .Ale nie miał prawa tego mówić, nie znał Natalie. Wyplątał dłoń i objął lisa przyciągając go do siebie. Zanurzył nos w hebanowych włosach wzdychając ciężko. W końcu zostali sami, a on nawet nie mógł powiedzieć mu, co czuje. Gawain był jednak cierpliwy i na swój sposób troskliwy. - Mogłeś mi powiedzieć, Yako. Dać sobie trochę więcej czasu. Zrozumiem, jeśli będziesz go teraz potrzebował - wyszeptał. Tulił go tak jeszcze przez chwilę chcąc nacieszyć tą bliskością.
Odsunął się zapytany o grę na fortepianie i zrobił głupkowatą minę. - Eee... chciałbym, tylko nie wiem jak! Jestem zupełnym beztalenciem! - wskazał otwartą dłonią na klawisze. Palce miał długie i smukłe, ale nigdy na niczym nie grał. Oczywiście nie licząc grzechotki, gdy leżał w kojcu jako mały brzdąc. - Może i odebrałem parę lekcji savoir vivre, ale daleko mi do arystokraty - poważnie zakłopotany bronił się jak mógł. - Musiałbyś mnie nauczyć. Nigdy nie miałem przed sobą nut - spiął brwi lekko spanikowany i zawstydzony. Niepewnie zbadał klawisze przeciągając po nich opuszkami. Nacisnął jeden wydobywając z fortepianu czysty, elegancki dźwięk. Skulił się odrobinę. W ciszy wydawał się naprawdę donośny. - Więc... Wlazł kotek na płotek? - zaśmiał się nerwowo.Yako - 19 Lipiec 2017, 22:26 - Dobrze- powiedział, wzdychając z ulgą, że nie będzie go namawiał do jedzenia. Po prostu nie miał ochoty i tym razem nie miało to znaczenia, czyja ta energia by nie była, po prostu nie chciał jeść i tyle. Koniec tematu.
Zamknął oczy i rozluźnił się bardziej, gdy rudzielec go przytulił - wiem - wyszeptał, słysząc, że mógł sobie dać więcej czasu, że mógł mu powiedzieć. Ale czy na pewno chciał sobie dawać czas? -chcę to zostawić za sobą i prawie mi się udało- powiedział cicho, nie otwierając oczu - przepraszam, że jestem dziś taki...nijaki...po prostu ten film obudził wspomnienia tego dnia....gdyby nie to to po prostu byłbym trochę nieswój ale nic poza tym - mruknął niepewnie. Nie wiedział czemu Gawain tak dziwnie się wcześniej zachowywał i nie chciał poruszać tego tematu. To była jego prywatna sprawa -ale nie martw się. Jutro już będzie wszystko w porządku- dodał otwierając oczy i również przytulając Cienia do siebie. Sam westchnął ocierając się o niego delikatnie policzkiem -będziesz musiał wytrzymać jeden dzień w roku z takim mną- zaśmiał się, ale od razu znów spochmurniał, i skulił się w sobie - o-oczywiście jeśli chcesz... - dodał cichutko. Wycofując się.
Przekręcił głową i zaśmiał się, gdy Gawain uznał się za beztalencie - Gaw, a próbowałeś kiedyś, że wiesz, że nie masz do tego talentu?- zapytał uśmiechając się miło. Przytaknął mu na dalsze słowa i przesunął się jeszcze bardziej, na sam skraj krzesła, a rudzielca przysunął na środek. Posłał mu uśmieszek, gdy ten spróbował zagrać jakiś dźwięk. Widział jaki jest niepewny, ale słysząc, że może go nauczyć ucieszył się.
-Myślę, że Wlazł kotek, będzie dobre na sam początek- powiedział i ujął prawą dłoń kochanka. Ułożył ją na odpowiednich klawiszach -każdy palec na jednym białym klawiszu, tyle będziesz potrzebował żeby to zagrać- wyjaśnił i sam pokazał mu jak ma trzymać rękę, tłumacząc wszystko cierpliwie. Oczywiście robił to oktawę niżej, żeby Gaw grał już prawidłowe wysokości - nut też się chcesz nauczyć?- zapytał przekręcając lekko głowę. Jeśli Cień to potwierdził, demon kontynuował - jak widzisz mamy tu białe i czarne klawisze. Ciebie będą jak na razie interesowały tylko te białe. Najważniejsze co musisz zapamiętać, to gdzie jest dźwięk c- widocznie się uspokajał i rozluźniał - wystarczy, że znajdziesz parę czarnych klawiszy i ten dźwięk, który jest tuż przed nimi, licząc od lewej strony to właśnie c - zagrał każdy dźwięk c jaki znajdował się na klawiaturze - kolejne dźwięki to d,e,f,g,a,h- wyjaśnił, grając po kolei dźwięki gamy. Były ustawione prawie jak w alfabecie więc Cień nie powinien mieć z nimi problemu -nas teraz interesują dźwięki od c do g, nic więcej - zakończył swój wywód - jeśli chcesz to jutro Ci to rozpiszę na kartce, żebyś zobaczył jak ta piosenka wygląda w zapisie- uśmiechnął się -a teraz patrz co ja robię i powtarzaj- poinstruował i zagrał pierwsze kilka dźwięków piosenki. G,e,e,f,d,d,c,e,g. Odpowiednio rytmicznie i czekał aż Gawain je powtórzy. Powtarzali to kilka razy, póki rudzielec nie załapał prawidłowego rytmu oraz nie grał już odpowiednich dźwięków. Dopiero potem Lusian uczył go dalej. Wszystko mówił powoli i jeśli tylko Gawain chciał, powtarzał coś póki ten tego nie zrozumiał jednak nie denerwował się. Był bardzo cierpliwy.Gawain Keer - 19 Lipiec 2017, 23:52 Słuchając lisa prawdziwie mu zazdrościł. Minęło tak mało czasu, a demon już prawie pozbierał się do kupy. Rudzielcowi pogodzenie się ze stratą zajęło wiele lat i w dalszym ciągu nie odczuwał upragnionego spokoju. Sprawca wypadku siedział za kratami. Odbywał swoją karę. A MORIA? Ma ją całą do pierdla wsadzić? - Nie masz za co przepraszać. Rozumiem - mruknął.
Yako gadał i ocierał się o niego. Cień na moment spiął się cały. - Dzień czy tydzień. Nie ma znaczenia. Wytrzymam - szepnął siedząc sztywno. Nie przywykł do dorosłych facetów zachowujących się jak niedopieszczone kocięta. Czasem zapominał o prawdziwej postaci demona. Uśmiechnął się lekko przypominając sobie pogoń za nim i podrapał go za uchem, tak dla otuchy. Swojej i jego kochanka.
- Chcę - mruknął - Yako... nie powinieneś spędzać tego dnia sam tylko dlatego, że to rocznica ich śmierci - wytłumaczył poważnie prostując się. Spojrzał w smutny ametyst. Lubił ten kolor, ale bardziej tęsknił za tą żywiołową, elektryzującą iskrą, która zwykle gdzieś tam się kryła.
- Niee... jakoś nigdy mnie do tego nie ciągnęło - wzruszył ramionami z kwaśną miną. Zawsze uważał, że artystyczna ekspresja nie jest dla niego. Nie widział się malującego obrazy lub piszącego opowiadania. I tak nie miałby z kim dzielić się swoją twórczością. Za to odtwórstwo? Spróbować nie zaszkodzi.
Usiadł wygodnie i skupił się na instrukcjach jakie dawał mu Lusian. Czuł się głupkowato, ale jak miałby odmówić? Yako tak się z tego cieszył. - To chyba normalna praktyka, prawda? - bąknął na naukę nut. Poza tym wolał widzieć, co ma grać.
Korciło, żeby zapytać, po co są te mniejsze czarne. Przekornie nacisnął jeden. Brzmiał jakoś tak smutno i płaczliwie. Uciekł wzrokiem przed swoim nauczycielem siląc się na najniewinniejszy wyraz twarzy, na jaki było go stać. To nie ja!
- Czyli jest ich siedem - mruknął starając się wszystko zapamiętać. Bezgłośnie powtórzył kolejność dźwięków. Póki co, nie było w tym nic skomplikowanego. Ot parę powtarzających się literek. - Byłbym wdzięczny. To akurat jest proste, ale późniejsze już takie nie będą. Wolałbym skupić się na grze niż zapamiętywaniu nut - wytłumaczył.
Gdy lis kazał mu powtarzać, Cień upewnił się jeszcze raz, czy dobrze trzyma rękę i zaczął grać. Za pierwszym razem nie było zbyt rytmicznie, ale oswoił się trochę z klawiszami. Parę razy się pomylił, ale poprawiał się zanim Yako zdążył go upomnieć. Po paru próbach zagrał bezbłędnie i mogli przejść dalej.
Podobała mu się gra na fortepianie. Z chęcią zagrałby coś bardziej skomplikowanego, ale wiedział, że do tego jeszcze długa droga. No i wolał poważniejsze tony, ale wytrzyma te radosne i dziecięce dla Yako. Wolał go dodatkowo nie dołować.Yako - 20 Lipiec 2017, 00:40 Spuścił niepewnie wzrok - nie chcę go spędzać sam...wtedy czuję się o wiele bardziej samotnie niż w inne dni... - wyjaśnił smutno. Cieszył się jednak, że Gawain chciałby z nim zostać. Nie powiedział tego dokładnie, ale Yako wolał żyć z tą iskierką nadziei, która się w nim właśnie rozpaliła. Była niewielka, jednak to zawsze coś.
-Mnie też do tego nie ciągnęło - przyznał również wzruszając ramionami - ale nigdy nie wiesz, kiedy się coś takiego zmieni - dodał posyłając mu czuły uśmiech. Czuł się już trochę lepiej. Był wdzięczny rudzielcowi, że ten zgodził się na wspólną grę, tym samym odwracając uwagę demona od dzisiejszych problemów. Przytaknął głową na pytanie Cienia. Co prawda, żeby grać, nie potrzebował znać nut. Wystarczyło, że zapamięta, które klawisze naciska. Ale potem jakby przyszło coś poważniejszego do grania, to na pewno będzie łatwiej, gdy będzie mógł się posiłkować zapisem. Nie musiałby wtedy uczyć się wszystkiego na pamięć.
Zaśmiał się, widząc jak naciska jeden z czarnych klawiszy - jest siedem podstawowych, ale jest jeszcze kilka innych, niektóre nawet mają więcej niż jedną nazwę, ale do tego dojdziemy później, bo Ci się pomiesza - wyjaśnił cierpliwie.
Przytaknął mu głową, słysząc, że chce zobaczyć to na papierze - nie ma problemu, ale to jutro, dziś już nie mam głowy do pisania nutek - podrapał się lekko zakłopotany po karku. Prawdę mówiąc nie znał się na tym aż tak dobrze, ale na tyle, żeby nauczyć Cienia czegokolwiek da radę z siebie wykrzesać.
Uśmiechnął się widząc jak rudzielec sam się poprawia. Szybko się uczył no i widział własne błędy. To dobrze, szybko będą mogli przejść do czegoś ciekawszego niż jakieś piosenki dla dzieci. Na razie musi je jednak znieść, bo Lusian nie miał pomysłu od czego by mogli zacząć, żeby mógł spokojnie oswoić się z instrumentem.
Gdy tylko załapał pierwszą część, przeszedł dalej - druga część jest prawie identyczna, poza ostatnim dźwiękiem- powiedział i zagrał mu drugą część. G,e,e,f,d,d,c,e,c. Tę powinien załapać szybciej. W końcu większość już znał. Zmieniał się dosłownie jeden dźwięk. Szybko więc przeszedł do następnej części, prosząc jednak rudzielca by ten zagrał całość. Jeśli wykonał polecenie demon poszedł dalej - ta część się różni, więc uważaj - poinstruował go i zagrał trzeci fragment. C,e,e,f,d,d,c,e,g. Czekał aż Gaw ją przyswoi i powtarzał tyle razy ile ten tego potrzebował -ostatnia część jest dokładnie taka sama jak druga. Spróbuj sam zagrać całość- powiedział, gdy już przyswoił trzeci fragment. Słuchał uważnie jak ten to ćwiczył -jak już będziesz umiał całość to zrobimy coś dodatkowego. Jak na razie graj w kółko całość. - powiedział tajemniczo, wpatrując się w klawisze.Gawain Keer - 21 Lipiec 2017, 01:11 Właśnie zorientował się, co najlepszego narobił. Niepotrzebnie rozniecił nadzieję w sercu demona. Przytulił go do siebie mocniej. Dureń ze mnie. Zapomnieć, że rocznice są co roku i obiecać, że będę przy jego boku, gdy nawet nie wiem, czy jutro nadal będę oddychał i żył.
- Źli ludzie, wierzaj mi, ci nigdy nie śpiewają... może nie powinni też grać - zasępił się. Owszem czasem coś nucił dla rozrywki, ale to co innego. Tańczył tylko po pijaku, gdyż wtedy nie myślał o danse macabre. A poza tym? Nudny i chmurny z niego typ. - Ale ty grasz pięknie - uniósł kąciki ust w nikłym, gorzkim uśmiechu.
- Nie za dużo ich? - parsknął pod nosem i pokręcił głową. Przez chwilę nad czymś rozmyślał. - Powiedz mi Yako, słyszysz więcej dźwięków niż ludzie? Mógłbyś tworzyć muzykę niesłyszalną dla innych? To mogło okazać się całkiem przydatne na przykład dla Dachowców. Zakodowane wiadomości nadawane na innych częstotliwościach rozbrzmiewałyby w Krainie Luster i słyszeliby je nieliczni wybrańcy. A może już się tak działo, ale mało kto o tym myślał i mówił?
- Dzięki. Mógłbym wtedy ćwiczyć sam. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. Zajmowanie całego czasu demona nie leżało w jego interesie. Powinien się kurować, a nie siedzieć z nim i gimnastykować się w celu przebudzenia muzycznej wrażliwości jakiegoś głupiego Cienia, co się napatoczył i rzępoli tak, że uszy więdną.
Kiwnął głową i wysłuchał drugiej części, po czym szybko ją powtórzył bez żadnego problemu. Z trzecią miał ich zdecydowanie więcej. Pogubił się tak, że musiał na nowo ułożyć dłoń i poprosić, żeby lis jeszcze raz mu to zagrał. Potem próbował już do skutku, aż całość nie wyszła jak trzeba.
Spojrzał na niego słysząc o czymś dodatkowym. - Dobrze, panie nauczycielu - odparł nieco szyderczo. Niech mu będzie, może grać tę dziecinną, wesołkowatą melodyjkę choćby do usranej śmierci.Yako - 21 Lipiec 2017, 14:27 -Tutaj się nie zgodzę z Tobą - powiedział poważnym głosem -poznałem kilku morderców, którzy zabijali dla czystej frajdy i oni często śpiewali i to nie po alkoholu czy używkach. Śpiewali gdy zabijali i masakrowali swoje ofiary. Ale może to tylko Ci nienormalni tak robili? Nie wiem. - wzruszył ramionami.
Odwrócił wzrok zakłopotany, gdy rudzielec przyznał, że pięknie gra - do pięknego grania mi jeszcze daleko. Nie uczyłem się zbyt długo, po prostu te...te utwory mi się podobają, dlatego idą mi lepiej niż inne i łatwiej było mi się ich nauczyć- wyjaśnił. Nie chciał mówić kto napisał te utwory i kto uczył go tego wszystkiego. Gaw już dość dziś się smucił, nie chciał go bardziej dołować. Nie jego. Była dla niego zbyt ważny, za bardzo go potrzebował, żeby go dobijać. Przecież nie o to chodziło.
Pokręcił głową rozbawiony, gdy Cień wspomniał o dużej ilości nut - nie jest ich tak wiele,jest ich dwanaście, tylko mogą mieć nazwy inne w zależności od zapisu, ale to Ci pokażę, jak będziemy mieć jakieś nuty przed oczami - uśmiechnął się do niego.
Słysząc pytanie, zamyślił się. Zastanawiał się czy mógłby coś takiego zrobić -wiesz...może bym mógł, ale kompletnie się na tym nie znam- podrapał się zakłopotany po głowie. Miał nadzieję, że rudzielec nie będzie go zachęcał do tego, żeby próbował coś takiego zrobić.
- A czemu bym miał mieć coś przeciwko?- zapytał rozbawiony - przynajmniej nie musiałbym obok Ciebie siedzieć - pokazał mu zadziornie język. Cierpliwie czekał aż rudzielec załapie i zacznie grać już właściwą melodię. W końcu sam położył lewą rękę na klawiaturze i zaczął dogrywać do tego akordy oraz małe melodyjki, tworząc tym samym akompaniament. Całość początkowo była typowo dziecięca, jednak po chwili zaczęła brzmieć poważniej. Mimo iż główna melodia nadal była taka sama, to dzięki akompaniamentowi nabierała zupełnie innego wyrazu.Gawain Keer - 22 Lipiec 2017, 19:50 Pokręcił głową z wyrazem niesmaku na twarzy. Zabijanie dawało kopa. Żadna tajemnica. Jedni płakali, inni cieszyli się jak dzieci, a jeszcze inni darli ryja. A on? Przechodził przez wszystkie te stadia po kolei, choć nie na miejscu zbrodni. - Przy mnie takiego czegoś z pewnością nie uświadczysz - rzucił chłodno i dosyć ostro. - Podejrzewam, że część śpiewała z przymusu. Wiesz, żeby zagłuszyć inne dźwięki - mówił jak o pogodzie. - Poza tym skoro zabijali dla frajdy, to czemu mieliby sobie tego nie umilić? - wzruszył ramionami.
Poza tym między mordowaniem, a zabijaniem była mała różnica. Mordercy odbierali życie, bo chcieli, bo puściła im żyłka albo poluzowała się jakaś klepka. Słowem, chuj ich wie, który im od tego stawał. Cień uważał się za zabójcę. Praca bezpieczniejsza niż rycie tuneli w kopalniach, póty trzymasz się z dala od tajemnic, polityki i rozmaitych mafii. No i mądrze wybierasz kontrakty.
Keer spojrzał uważnie na lisa. Do której grupy zaliczał się Yako? Gdzie na osi wbiłby szpileczkę? Niegdyś zabijał setkami, niby teraz już taki nie był, ale nadal drzemał w nim ten pierwotny, przerażający demon.
- Wolisz grać czy ich słuchać? - zapytał zaciekawiony. Gdyby kiedyś doścignął Kitsune w tej sztuce, to mógłby nauczyć się tych melodii na pamięć i grać je swojemu kochankowi.
Kiwnął głową na nuty. Nie ciągnął tego tematu dłużej, by nie zaśmiecać umysłu niepotrzebnymi informacjami. Jego nauczyciel z pewnością wiedział, kiedy należy wprowadzać określone elementy, a on nie miał pięciu lat, by proszalnie ciągnąć go za rękaw.
- Ej, wrzuć na luz. Pytałem czysto teoretycznie. To byłoby ciekawe doświadczenie - stuknął się z nim lekko ramieniem. - I tak wątpię, by w Krainie Luster były ku temu odpowiednie narzędzia - dodał dalej grając.
Na przytyk Yako tylko spiął brwi i spojrzał na niego z powątpiewaniem. Powiedziałby coś na temat pokazywania języka, ale to było zupełnie pozbawione sensu. Demon robił co chciał i kiedy chciał. Przeniósł wzrok z powrotem na klawiaturę. - Dzięki - powiedział ciszej.
Gdy lis zaczął grać razem z nim, Cień prawie stracił rytm i pomylił nuty. Nie spodziewał się czegoś takiego. Wlazł kotek naraz przestał brzmieć tak dziecięco i niewinnie, co spasowało Keerowi. Nieirytowany przez wysokie tony stał się spokojniejszy i swobodniejszy. Miła odmiana po paru dniach spędzonych z ekstrawertycznym Gopnikiem.Yako - 23 Lipiec 2017, 11:17 Zamyślił się, słysząc pytanie rudzielca - chyba wolę słuchać- odpowiedział po dłuższej chwili -nie uważam się za kogoś kto gra nie wiadomo jak. Prawdę mówiąc to od dwóch lat nie dotykałem tego instrumentu, dlatego musiałem go nastroić- wzruszył ramionami. O tym, że w Krainie nie miał fortepianu nie musiał mu mówić, w końcu Gaw znał tam chyba cały dom. Fortepianu raczej nie da się przegapić, nawet tych specjalnych małych koncertowych.
Wzruszył ramionami gdy Cień go lekko szturchnął. Był wyluzowany, więc nie rozumiał o co mu chodzi ale nie ciągnął tematu. W Krainie Luster na pewno znalazłby się sprzęt, albo ktoś kto by mógł wytwarzać takie dźwięki. W końcu było tam pełno dziwactw. O nie których się chyba nikomu nie śniło, ale i tak mimo iż żył tak długo i widział wiele to tam na pewno znajdzie się jeszcze pełno spraw, które go zadziwią.
-Nie ma sprawy - zaśmiał się ochryple i skupił na graniu. Zauważył zawahanie od strony dziwnookiego. Poczekał aż złapie rytm i dostosował się do niego z graniem. Po chwili dołączył prawą rękę. Co chwila zmieniał akompaniament, żeby nie było nudno. Mimo iż Cień w kółko grał jedno i to samo to całość co chwila zmieniała charakter i wydźwięk. Co jakiś czas instruował kochanka czy ma grać głośniej czy ciszej, tłumacząc że musi mocniej lub lżej uderzać w klawisze. Czasami kierował nim, żeby zmieniał też tempo.
Grali tak przez jakiś czas, aż nagle Yako przerwał i skulił się w sobie. Dostał nagle ataku kaszlu. Podniósł rękę na znak, że da sobie radę i po chwili jakoś się uspokoił - wybacz...ja na dziś chyba skończę- spojrzał na ukochanego -jeśli chcesz możesz jeszcze poćwiczyć czy sobie tak pograć ale ja się kiepsko czuję i muszę się położyć - przyznał spuszczając wzrok. Wstał i mijając Gawa, poczochrał go po głowie. Usiadł ciężko na złożonej wersalce i odchylił głowę w tył. Zaczynała go boleć, a to nigdy nie było przyjemne, w szczególności, gdy wiesz, że nic Ci raczej nie pomoże na to.Gawain Keer - 28 Lipiec 2017, 00:45 Trochę czekał na odpowiedź. Gawain zdecydowanie wolał słuchać, choć teraz nie był tego już taki pewny. Granie było przyjemne oraz zaskakująco nieskomplikowane biorąc pod uwagę jego potrzeby. No i zawsze był to kolejny bajer lub temat do rozmowy.
Ciekawe, czy Thorn na czymś grał. Nikt nie szczędził grosza na edukację Arystokratów, a znajomy rogacz chyba zanudziłby się na śmierć. Co prawda popisy na instrumentach dają raczej panie, ale byłoby aż dziwnym, gdyby żaden ze starych wyjadaczy nie skusił się, by chociaż spróbować swoich sił w tej materii.
Za to kwestia dwóch lat przerwy w graniu odrobinę zaniepokoiła Cienia. Więc to o nią chodzi - domyślił się. Najprawdopodobniej nie były to jakieś tam mniej więcej dwa lata, tylko dokładnie dwa lata od śmierci rodziny Yako. Rudzielec czuł się tak bardzo nieswój. Najchętniej oddałby się w tej chwili czemuś innemu. Najchętniej lekturze kolejnej książki, zielarstwu albo zwyczajnie poszedłby na polowanie. Nie miał jednak serca, by wstać i zwyczajnie zostawić swojego przyjaciela i kochanka. Wiedział jak to jest. Już to przeżył, choć chwytał się wtedy brzytwy. Dobrze, że w dobry sposób, bo istniały o wiele gorsze. Jedyne co mógł zrobić, to starać się o niego ze wszystkich sił.
- Brzmi jak nowy. Naprawdę się na tym znasz - odparł starając się nadać rozmowie bardziej pozytywny wydźwięk. Demon cały dzień spoglądał w przeszłość i lepiej, żeby nie poświęcał temu zbyt wiele czasu.
Grał z demonem dostosowując się do jego poleceń i instrukcji, gdy Yako nagle przerwał. Położył rękę na ramieniu okropnie kaszlącego bruneta. Stresował się, był ranny, a dziś przemarzł na kość. Żeby ustrzec go od choroby, rudzielec musiałby naprawdę stać się jego Cieniem. Nawet jeśli poświęciłby mu cały swój czas, to cóż z tego? Nadal musiał kłaść się spać, więc lis miałby okazje do dalszych harców, psot i wyskoków. Nic nie mówił widząc, że ma nic nie robić, ale i tak się martwił. Pokręcił przecząco głową - Zero grania. Potrzebujesz spokoju i odpoczynku. Znajdę sobie inne zajęcie - mówił przeczesując włosy, by je ułożyć. Były teraz wyjątkowo niesforne, bo właśnie przechodziły z fazy "krótkie i łatwe do pielęgnacji" do "bliżej nieokreślone rude coś".
Zamknął pokrywę fortepianu, podszedł do wersalki i nakrył Yako kocem. Brunet mógł być starym lisem, przerażającym demonem, aktorem, mógł być kim se tam chciał, ale nie ma rumakowania! Nie na jego warcie. - Chcesz jeszcze coś do picia? - zapytał cicho, by nie drażnić Kitsune. Chętnie podałby mu herbatę z prawoślazu i lukrecji albo natarł go kamforą, ale pierwsze remedium nie zadziała, a drugiej substancji nie spodziewał się zastać w domowej apteczce demona.Yako - 30 Lipiec 2017, 10:40 Zaśmiał się trochę nerwowo, słysząc, że instrument brzmi jak nowy - heh dzięki...- powiedział cicho, lekko speszony tym komplementem. Chciał dodać coś więcej, ale nie chciał więcej mówić o Natalie przy rudzielcu. Miał wrażenie, że to sprawiało iż Gaw czuł się mało komfortowo przy nim.
Przytaknął głową, iż faktycznie potrzebuje trochę spokoju. Musiał się szybko wykurować. Nie chciał sprawiać Gawowi więcej problemów niż do tej pory. A jak na razie tylko dokładał mu roboty, przez to, że nie myślał logicznie. Ale teraz jak są sami to może w końcu obaj się uspokoją i wszystko będzie w porządku.
- Dzięki- westchnął, otulając się mocniej puchatym kocem. Schował się pod nim pod sam nos. Był przyjemnie ciepły i taki miękki. W jakiś sposób uspokajał go. Był wdzięczny Cieniowi za ten prezent, mimo iż nie musiał mu nic kupować. Spojrzał na swojego kochanka, gdy ten zapytał go czy chce coś pić - mógłbyś mi zrobić jeszcze trochę herbaty? - zapytał lekko zachrypniętym głosem - w tym pomarańczowym kubku - uśmiechnął się wrednie do rudzielca - i rozpaliłbyś w kominku? - poprosił jeszcze.
Gdy Gaw zniknął w kuchni, lis wstał z wersalki i rozłożył ją szybko po czym ułożył się na niej, wygodniej. Czekał cierpliwie na herbatę. Chciałby spędzić teraz trochę czasu z Cieniem sam na sam, ale z drugiej strony nie chciał go zarazić. Domyślał się, że rudzielec potrzebuje też trochę spokoju i czasu dla siebie. Miał zamiar mu to umożliwić. Nie chciał, żeby ten się o niego martwił. Gdy wypije napar, chciał się położyć i może zdrzemnąć, dzięki czemu, miał przynajmniej taką nadzieję, odpocznie też Gawain. Jak na razie jednak owinął się ciasno w koc i siedział na rozłożonej kanapie, z zamkniętymi oczami i odchyloną w tył głową. Co chwila marszczył lekko brwi, bo głowa coraz mocniej go bolała.Gawain Keer - 3 Sierpień 2017, 00:01 A więc trafił w sedno. Doskonale wyczuł moment zawahania. Niepewny śmiech mający zakamuflować niezręczność sytuacji i tematu. Cień domyślał się, że Yako chodziło o Natalie. To o niej teraz myślał i wracał we wspomnieniach. Mogła leżeć w ciężkiej od deszczu ziemi, ale lisołak nie zdołał całkowicie jej pogrzebać.
Czy Keer był zazdrosny? Owszem, lecz tylko odrobinę. Natalie mu nie zagrażała. Za to zagrażała swemu pozostałemu przy życiu ukochanemu, który widocznie nadal nie pozbierał się po tej tragedii. Bez obaw. Zadbam o niego, ochronię, zasłonię najsłabsze punkty.
Ku jego zadowoleniu demon właśnie zakopywał się pod kocem. Uśmiechnął się do niego delikatnie, słysząc, że chciałby herbaty w kubku, który dostał od niego w prezencie. - Nie ma problemu. Daj mi chwilę - odparł i od razu zajął się przygotowywaniem naparu. Wszystko dokładnie tak jak wcześniej z tą różnicą, że kubek się zmienił. Wrócił do pokoju i postawił herbatę przed swoim żywicielem, posyłając mu uważne i intensywne spojrzenie. Nie było w nim śladu wrogości, jedynie uwielbienie. Było ślepe i naiwne, wystawiało go na szwank, ale nie mógł temu zaradzić. Nie tym razem. Ten jeden raz Śniący był silniejszy od niego. Zdawało mu się, że uwiązł w grzęzawisku, które sam sobie wybrał i za nic w świecie nie chciałby z niego wyjść.
Podszedł do kominka i zaczął wrzucać do niego suche jak pieprz szczapy. Przykucnął i usiłował rozniecić ogień w kominku. Trochę przy tym naklął. Ciśnienie było niskie, ciąg słaby. Dym uparcie zostawał w dole. Ale od czego ma się płuca, zapałki oraz chrust i makulaturę? Ogień wkrótce zajął drwa, a Cień oparł się o półkę kominka i spoglądał w płomienie. Były leniwe, mozolnie pochłaniały korę i czerniły wystające drzazgi, ale nie gasły.
Odwrócił się do Yako i usiadł przy nim. Podał mu kubek, by nie musiał się ruszać. -Myślę, że przestygło na tyle, że możesz zacząć pić - poinformował. Uśmiechnął się kpiąco spoglądając na kubek. Taki staruch, a nadal miał w sobie coś z dziecka. Kto by pomyślał. I tu leży pies pogrzebany.
- Yako... słuchaj. Jutro przyjedzie tu ekipa, by zmienić zamki. Wiem, że nie pytałem cię o zdanie. - Gawain wstał i przeszedłszy parę kroków wzdłuż i wszerz pokoju ponownie zatrzymał się przy kominku. - To głupie i lekkomyślne. Klucz, który mi podarowałeś pasował do drzwi tej posiadłości. - obrócił się do niego, wbijając w niego swoje jastrzębie oczy - Moją obecność zawdzięczasz wyłącznie sobie. Pomyśl przez chwilę, choć wiem, że teraz nie czujesz się na siłach, co by było, gdyby klucz miał ktoś inny. - rugał go, lecz mówił zaskakująco spokojnie. - Oczywiście kazałem dorobić kopie dla ciebie i twojej gospodyni - dodał i odsunął się od ognia, bo zaczynał parzyć nawet przez materiał spodni. Przycupnął na oparciu wersalki. Już miał pogładzić Kitsune po włosach, gdy nagle cofnął dłoń. - A! I jeszcze jedno. Na dniach przyjdzie do mnie paczka, choć na twoje nazwisko, więc się nie zdziw. Nie mogłem zamówić na siebie, bo oficjalnie nie istnieję w Świecie Ludzi - uśmiechnął się zakłopotany i pogłaskał demona.
Był świadom, jak to wszystko wygląda, ale jeśli Yako chciał z nim żyć, to musiał pójść na ustępstwa. To nie były jakieś tam wymysły, tylko realne problemy. Ktoś, kto miałby klucz do tego domu, mógłby przekroczyć jego próg i wszystko sobie obejrzeć, po czym wyjść nie zostawiając śladów. Gawain miał tylko nadzieję na łaskawość demona, przynajmniej w tej chwili. Jeśli dostanie burę, trudno! Robił to wszystko w dobrym celu.Yako - 3 Sierpień 2017, 00:56 Czekał cierpliwie. Nie poganiał swojego kochanka. Po prostu siedział z zamkniętymi oczami i odpłynął gdzieś daleko swoimi myślami. Czując kojący zapach herbaty, uśmiechnął się delikatnie - dzięki - spojrzał na rudzielca, ale jeszcze nie sięgał po napar. Domyślał się, że jest on gorący, więc nie było sensu by się poparzyć, albo trzymać go by się ogrzać. W szczególności, że Cień już rozpalał w kominku. Siedział zawinięty w puchaty koc i dalej rozmyślał. Nad tym co się stało w ciągu ostatnich kilku dni. Nad tym co się stało dawno ale przede wszystkim nad swoją przyszłością. Czy spędzi ją obok tego rudzielca czy jednak los znów będzie miał inne plany i za wszelką cenę będzie chciał mu udowodnić, że demon jednak powinien być sam. Nie, że ma mieszkać na pustyni gdzieś w odosobnieniu, ale kto powiedział, że w towarzystwie nie jest się samotnym? Demon nie powinien mieć nikogo bliskiego, na kim może mu zależeć i komu zależałoby na nim. Przekonał się już o tym wielokrotnie, starając się zawiązać jakieś głębsze znajomości, choć do związku doszło tylko raz....z Natalie. Westchnął smutno wspominając ją, ale szybko się opanował, gdy Cień usiadł obok niego.
Lis podniósł głowę i spojrzał na rudzielca. Widząc jak te mu podaje kubek i słysząc jego słowa, przewrócił oczami zirytowany - Gaw ja nie jestem dzieckiem, ani mimo wieku nie jestem w takim stanie, że musiałbyś mnie niańczyć - mruknął, ale przyjął herbatę i zaczął ją posłusznie pić. Nie miał zamiaru się kłócić, po prostu jakoś nie miał nastroju na to, żeby ktoś go niańczył bo też i po co?
Siedział chwilę ciesząc się swoją herbatą. Zerknął na dziwnookiego i uśmiechnął się do niego tajemniczo -pasują Ci te ciuchy, wiesz? - rzucił i znów upył trochę herbaty.
Zatrzymał się jednak słysząc słowa Cienia. Wymiana zamków? Aż tak chce zmienić jego życie i to w takim dniu? Zacisnął dłonie mocniej na kubku i wpatrywał się przed siebie -wiem, że to głupota, ale chyba nie myślisz, że daję swoje klucze pierwszemu lepszemu co? - prychnął. Srebrne klucze były robione na zamówienie tak samo jak zamki i były tylko dwa... Nic na ten temat jednak nie powiedział.
Bardzo nie podobał mu się ten pomysł, ale nie miał sił się kłócić i wybijać go ukochanemu z głowy. Jednak jeśli ten myślał, że będzie się przyglądał jak jacyś obcy ludzie grzebią mu przy zamkach to się grubo mylił. Nie się sam z nimi bawi, on nie będzie w to wciągany. Pójdzie sobie do siebie, albo do gabinetu, ale na pewno nie będzie siedział na dole i słuchał tego wszystkiego.
Na kolejne słowa przytaknął tylko. Lekko się spiął czując dłoń kochanka na swojej głowie ale nie pokazywał, że coś jest nie tak - a co takiego zamówiłeś? - zapytał nie odwracając się do niego. Miał dość tajemnic i kłamstw. Nie mówił, że są złe, ale chyba powinni móc sobie zaufać, prawda? - chyba mam prawo wiedzieć, skoro oficjalnie ja to zamówiłem, prawda? - zapytał. Głos miał wyprany z emocji. Był zły, ale równie dobrze można było to zwalić na ten dzień, na to co się stało oraz na to, że demon nie czuł si dobrze. Zakaszlał lekko i odchrząknął, po czym upił łyk herbaty. Zerknął kątem oka na barek. Miał ochotę na coś mocniejszego niż herbata. ie chciał jednak martwić ukochanego. Poza tym i tak alkohol w takich ilościach na niego nie działa. A szkoda...bo miał ochotę się upić i paść plackiem a podłogę, mając wszystkich i wszystko w głębokim poważaniu. Chciał po prostu mieć spokój, ale widać to też nie było mu dane.