Terry - 22 Październik 2016, 23:26 Obserwował ją dokładnie. Nie chcial by czuła się przez niego do czegoś zmuszona. Gdy lekko podskoczyla jego brwi wygiely się w niemym pytaniu. Zauważył ekscytacje i chyba radość w jej oczach które na chwilę zmieniły barwę.
A gdy tylko wypowiedziała słowa których tak bardzo oczekiwał ulżyło mu. Niby taki z niego pewny siebie facet a tu proszę. Stresowal się zapraszając do siebie kobiete. Jednak może nie było to takie dziwne? W końcu w pewnym sensie otwierał przed nią cześć siebie. Może i nie wiedział o niej totalnie nic, może grała tylko taką, może poderznie mu gardlo nad ranem. Jednak.. Co z tego? Podobała mu się i go intrygowala. Warto było zaryzykować. Zaufał jej w pewien sposób. Nikt nie miał dostępu do jego domu przez tak długi czas. Był trochę zaniedbany, widać było że brakuje tam kobiecej ręki. Terry dbał o posiadlosc jak umiał jednak brakowało mu do tego zapału, robił wszystko tak by po prostu się nie rozpadło lada dzień.
Cieszył się gdy tak trzymala jego dlon a oczko które puściła do jego osoby odebrał jako zachętę.
Gdy tak siedziała oczekując jego ruchu nie mógł się nie uśmiechnąć. Wyglądała jak dziewczynka która ma z mamą pójść kupić wymarzoną lalkę. Ręką przywołał kelnera. Ten musiał przeczuwac o co chodzi bo przyszedł z rachunkiem. A może po prostu przysluchiwal się ich rozmowie? W końcu muzyka która leciała nie była znowu taka głośna i jak się teraz okazało w całym pubie została tylko ich dwójka. Zapłacił należną sumę za ich dwójkę a jeśli kobieta miała coś przeciwko to nalegał tak długo aż w końcu zapłacił. Zapytał się przy tym kelnera o godzine a ten odpowiedział markotnym głosem że jest po 21.
Naprawdę czas zlecial jak z bicza strzelił. Przyszedł tu to było kolo 18? Trochę po?
Kto wie. Gdy kelner odszedł Rory mruknął zniecierpliwiony. Widząc że Iris jest juz gotowa, sam powstał. Założył kurtkę a pod solniczka zostawil napiwek. Może to młodzika w jakiś sposób pocieszy? Rory tylko czekał na ten sygnał. Wstał i zaczal kierować się ku wyjściu. Christopher zaczekal az Iris się zbierze. Przyjemnie patrzylo mu się na jej uśmiech.
Gdy tylko wyszli na zewnątrz uderzył w niego dość chlodny wiatr. Zapial się więc. Pies pobiegł na trawnik czynic swoja powinnosc. Marionetkarz zas nadstawil swoje ramie basniopisarce. Jeśli sie zgodzila, skierowali się idąc pod rękę ku jego wlosciach nieopodal malinowego lasu. Na niebie wisial księżyc niczym srebrny rogal. Dookoła było cicho i można by powiedzieć że zywej duszy nie było widać. Jednak taka godzina to godzina pijaczyn. Wyraźnie dalo się słyszeć ich zawodzenie. Może to jednak śpiew? Kij wie. Terrego w tym momencie nie to interesowało. Całą swoją uwagę skupiał na kobiecie która mu towarzyszyła.