Seamair - 20 Sierpień 2015, 04:24 Już od kilkunastu godzin błąkałam się po ludzkim mieście, to było naprawdę męczące… Mimo iż cieszyłam się świetną kondycją to teraz najzwyczajniej w świecie byłam zmęczona i miałam ochotę wracać do domu, nie mogłam jednak tego zrobić. Powstrzymywała mnie wizja, iż gdzieś tu dalej mógł czaić się Naeve. Ludzki świat to nie miejsce dla tych bestii, co prawda niektóre poruszają się tu całkiem swobodnie no, ale nie ogromny rogaty wąż pokryty białym futrem! To nie Świetlista Sierpówka żeby od tak wieszać się w ziemski krajobraz. Wizja, że bestia mogłaby wpaść w łapska psychopatów z MORII nie dawała mi spokoju, dlatego tak bardzo zależało mi na upewnieniu się czy plotka nie ma w sobie, choć ziarna prawdy.
Jakbym na dodatek miała mało zmartwień oczywiście musiał się do mnie przyczepić jakiś wyjątkowo natrętny typ, który co rusz bredzi coś o tym, że pewnie zgubiłam drogę do domku babci i że może mnie tam zaprowadzić, wspominał też coś o koszyku z smakołykami i o groźnym wilku…. Naprawdę wiele nerwów kosztowało mnie, aby ograniczyć się do zgubienia go w parku niżeli do wdanie się z nim w innego rodzaju „dyskusję”. Kolejnym przysparzającym o nerwy aspektem była moja ciągła walka z opadającym mi na oczy, kapturem, w jakie wyposażone było czerwone bolerko, które zgrabnie opadało mi na ramiona. Nie zbyt mądrze wybrałam strój wiedząc, iż będę wśród ludzi, powinnam robić wszystko, aby tylko unikać ciekawskich spojrzeń a moja garderoba wcale w tym nie pomagała. Skoro już i tak tu jestem to chyba powinnam odwiedzić jakiś z lokalnych sklepów z ubraniami. Uznawszy, że to nie głupi pomysł wsunęłam rękę do kieszeni aby sprawdzić ile ziemskiej waluty mam przy sobie, niestety jak się szybko przekonałam była ona pusta… Nerwowo zaczęłam przeszukiwać pozostałe kieszenie, jednak skórzanej sakiewki nie było w żadnej z nich!
-Na szkarłatną otchłań…. Teti zgubiłam sakiewkę! Kiedy mogła mi wypaść?! -Nie denerwuj się tak, może w parku, kiedy uciekaliśmy przed tamtym typem albo …. -Albo w tamtej altance, leżałam przez jakiś czas na ławce mogła mu się wtedy wyślizgnąć z kieszeni. Zacznijmy tam będzie szybciej niż przeczesać cały park, co więcej nie wiem czy tym razem zachowam zimną krew, jeśli tamten typ pokarze mi się na oczy. -Ostatnio jesteś bardzo nerwowa, może znowu powinnaś wybrać się na łąkę i tym razem poszukać ziółek na uspokojenie? Phi, phi. -Bądź, że cicho! Ktoś usłyszy i weźmie mnie za jakaś wariatkę. -I wcale nie będzie się mylił….
Westchnęłam tylko głośno i nie wdawałam się w dalszą niepotrzebna dyskusję. Martwiłam się, ponieważ nie zależało mi wcale na pieniądzach, lecz na maleńkim drewnianym pudełeczku, które również znajdowało się w sakiewce. Ode pudełeczko skrywało mój skarb, czterolistną koniczynę, którą znalazłam w dzień swojej ucieczki z zamku ojca. Całe szczęście nie byliśmy tak daleko od wspomnianej altanki , kiedy już znalazła się w zasięgu mego wzroku zauważyłam iż tym razem nie miałam tyle szczęścia, ponieważ ktoś już tu był. Zwolniłam krok i zastanawiałam się czy nie poczekać aż nieznana mi parka uda się gdzieś dalej, w końcu jednak stwierdziłam, iż szkoda mi czasu to też ruszyłam w ich kierunku. Dopiero teraz zauważyłam, że białowłosej dziewczynie coś się chyba stało, a jako że sama niedawno znajdowałam się w podobnej sytuacji postanowiłam się wtrącić.
-Hej…. Wszystko w porządku? Może potrzebujecie pomocy?
Miałam jeszcze zapytać o sakiewkę, uznałam jednak, że to może chwilę poczekać. Szybko poprawiłam tylko niesforny kaptur i ledwie zauważalnym gestem ręki dałam znak Teti’emu, aby trzymał dziab zamknięty.Anonymous - 23 Sierpień 2015, 09:23 Upadając na ziemię Nora na pewno nie spodziewała się, że z pomocą przyjdzie jej ktokolwiek - a już zwłaszcza, że będzie to tłum w postaci dwóch osób. Najwidoczniej niebanalny wygląd i urok osobisty potrafią zdziałać cuda... tu wstaw subtelne chrząknięcie.
Zlustrowała chłopaka wzrokiem, kiedy już pojawił się obok niej, ale zanim zdążyła wydusić z siebie coś innego niż przekleństwo, zjawiła się dziewczyna. W tym momencie brakuje Norce jedynie fotografów robiących zdjęcia na pierwszą stronę gazet i dziennikarzy przekrzykujących się głośniej niż małe dzieci. Potem możemy nakręcić film "Jak niepoprawnie w życie" z Cyrkową w roli głównej.
Przez chwilę myślała, że to jakiś kiepski żart, ale jeśli drogi czytelnik się zastanowi, to większość jej życia wydaje się być żartem, dodatkowo z dużą dawką czarnego humoru, więc po prostu pogodziła się z faktem, że jej aktualne położenie znowu należy do serii tych "dziwnych".
W porządku. To zdecydowanie jedno z tych bezsensownych pytań zadawanych odruchowo. To prawie jak pytanie "wróciłeś?" widząc człowieka wchodzącego do mieszkania i ściągającego buty. Powstrzymała jednak język i jedynie kiwnęła głową.
- Nic mi nie jest... zwaliła mnie z nóg własna głupota - mruknęła bardziej do siebie niż do niego, a całe zdanie trochę mijało się z prawdą, bo nadal cholernie bolała ją głowa.
Chwyciła nieznajomego mocno za ramię i opierając na nim swój ciężar podniosła się z ziemi, przy okazji przezwyciężając swoje własne ograniczenia. Nad jego ramieniem ujrzała długowłosą, wyglądała na lekko zakłopotaną, więc Cyrkowa uznała, że zapewne są tu razem. Wyrzuciła z siebie ciche dzięki, puściła chłopaka i usiadła na ławce. Znowu.
- Często ratujesz kobiety z opresji? Twoja dziewczyna chyba nie jest zachwycona - mamrot, mamrot, mamrot. Dodatkowo bardzo nietrafiony.Anonymous - 27 Sierpień 2015, 23:15 No doobra, na coś się przydał! Nie trafił na kogoś stroniącego od dotyku, ani na osobę, która kategorycznie odtrącałaby pomoc. To już jakiś plus. Ba, to bardzo duży plus! Chyba. W sumie nawet nie był pewien co tutaj robi. A, dobra, jednak wiedział - biegał, a altanka miała być jego punktem postoju. Kontemplacji, czy coś. To dobre miejsce, zdążył je polubić, ale jednak niezbyt często spotykał tutaj ludzi. A nawet jak spotykał to nie chcieli z nim rozmawiać. Nie dziwił się im, ale zdecydowanie go śmieszyli. Magia mówienia o równouprawnieniu i braku dyskryminacji - wszystko fajnie, póki wyglądasz normalnie. Samael miał głęboko w nosie normalność. Większość ludzi miała głęboko w nosie zadawanie się z takimi jak on.
Więc już wiadomo dlaczego to plus - rozmowa z przypadkowymi osobami zawsze spoko.
Powstrzymał się przed komentarzem w stylu "czyli musiała być całkiem spora", gdyż był absolutnie nie na miejscu. Czasami na prawdę miał wyczucie czy coś robić czy nie... Po czym wyczucie szło na spacer. Ale dzisiaj było na spacerze razem z nim, więc będzie raczej przyjemnie. Raczej.
Dwie kobiety mogą dać dziwne efekty w rozmowie z jednym mężczyzną. Normalnie zacząłby się stresować, gdyby nie to, że raczej nie za bardzo przejmował się takimi rzeczami gdy jeszcze nic się nie zaczęło dziać. Człowiek zestresowany popełnia więcej błędów.
Stanął pomiędzy dwoma kobietami, bliżej białowłosej, ale patrząc na różową. Po kilku sekundach znów popatrzył na białowłosą i z uśmiechem odparł:
- Rzadziej niż zwierzęta. I, małe sprostowanie, to nie jest moja dziewczyna. A co najmniej ja nic o tym nie wiem.
Znów zerknął na różowowłosą znów w myślach dodając komentarz: nie miałbym nic przeciwko. Pomimo kaptura spoczywającego na głowie widać było jej uroczą twarz, a i sylwetkę miała niczego sobie. Ciekawe tylko jaka była pod tym wszystkim. Nie w sensie pod ubraniami, bo to można sobie łatwo wyobrazić o ile tylko ma się odpowiednią wyobraźnię, ale w sensie duchowym. No, znaczy wiecie, o co mi chodzi. W każdym razie po głowie Samaela krążyły myśli o tym, że zdecydowanie nie miałby nic przeciwko jej lepszemu poznaniu.Seamair - 28 Sierpień 2015, 04:00 Słysząc uwagę białowłosej miałam chęć parsknąć śmiechem, widocznie dziewczyna za mocno uderzyła się w głowę. Swoją drogą gdyby ta cała sytuacja była częścią akcji typu „podryw na niewiastę w potrzebie” to moje pojawienie się musiało zepsuć całą czarowną atmosferę, jaka mogła się tu rozwinąć. Byłaby szkoda… jednak sądząc po stanie dziewczyny łatwo mogłam się domyślić, iż ta wcale nie udawała a nabijanie sobie prawdziwego guza tylko po to by zwrócić na siebie uwagę byłoby niedorzeczne. Zrobiłam krok do przodu, aby lepiej przyjrzeć się naszej poszkodowanej, całe szczęście poza wyraźnym zaczerwienieniem na niecodziennie bladej skórze nie doszukałam się poważniejszych uszkodzeń. Przydałoby się słodzić miejsce uderzenia, aby uniknąć opuchlizny… to tyle, nie podzieliłam się jednak swą sugestią, ponieważ zastanawiałam się skąd można by tu zdobyć coś zimnego. Rozproszyłam się jednak, gdy tylko czarnowłosy się odezwał, a właściwie to nie całkiem czarno, ponieważ w kilku miejscach dostrzegłam pasma o ciemno niebieskim kolorze. Nie zdziwiło mnie to szczególnie uznałam, że to może jakiś obecnie panujący w tym świecie trend. Przy okazji, kiedy ta dwójka stała koło siebie był między nimi niezły kontrast. Wracając jednak do słów, jakie padły przed chwilą z początku uśmiechnęłam się delikatnie na wzmiankę o pomocy zwierzętom, ciemnowłosy właśnie nieświadomie zarobił u mnie sporego plusa. Co prawda ja pomagałam głównie bestiom jednak nie znaczyło to, iż nie pomogłabym również ich ziemskich odpowiednikom, choć z tymi nie byłam w stanie porozumieć się tak łatwo. Z kolei dalsza część wypowiedzi oraz to, że nasze spojrzenia właśnie się spotkały, sprawił, że miałam ochotę nieco się podroczyć, bo czemu by nie? Musiałam teraz zadbać o odpowiednią mimikę, to też z wyraźnym zaskoczeniem wypisanym na swym obliczu zwróciłam się tak, aby stać twarzą w twarz z mężczyzną. Po czym nagle zdobyłam się na najbardziej zatroskane jak i skrzywdzone spojrzenie, na jakie tylko było mnie stać.
-Jak możesz… jak możesz tak się mnie wypierać po tym wszystkim…
Powiedziałam niemal drżącym głosem wpatrując się w jego zielone oczy z pełną powagą mieszającą się ze smutkiem. Po chwili jednak musiałam uciec wzrokiem, ponieważ obawiałam się, iż mogę nagle parsknąć śmiechem, jeśli za bardzo się rozproszę.
-Po prostu łamiesz mi serce…
Dodałam już ciszej, chowając twarz w dłoniach, niestety nie udało mi się podtrzymać dramatycznego napięcia tak długo jak bym tego chciała, ponieważ nie wytrzymałam i z mojego gardła wydobył się cichy śmiech. Wyprostowałam się szybko i posłałam mężczyźnie a zaraz potem i dziewczynie psotny uśmiech, może nawet zbyt szeroki, ponieważ przez chwilę można było dostrzec moje zaostrzone kiełki.
-Wybacz nie mogłam się powstrzymać…. A tak na poważnie jestem tu, ponieważ prawdopodobnie zgubiłam gdzieś tu w okolicy sakiewkę. Nie rzucił się wam może w oczy mały skórzany mieszek z breloczkiem w kształcie czterolistnej koniczyny?
Sama w tej chwili zaczęłam przeczesywać podłogę wzrokiem w poszukiwaniu swej zguby, jeśli nie było jej tu to czekała mnie wycieczka do parku.Anonymous - 4 Wrzesień 2015, 20:21 Gdyby spotkał Norę kilka miesięcy wcześniej, prawdopodobnie stwierdziłby, że nie jest to ta sama osoba. Chłopak nawet nie miał pojęcia, jak bardzo Cyrkowa nienawidziła i dotyku, i samego przebywania w pobliżu i towarzystwie kogokolwiek, kto choć w nieznacznym stopniu ma w sobie coś z człowieka. Była zamknięta, afoniczna, można pokusić się o stwierdzenie, że żyła w delirium... do pewnego czasu. Zaczęły zachodzić w niej pewne zmiany, a nawet sama zaczęła te zmiany zauważać, a co można czuć kiedy własne wyobrażenia się materializują? Chyba... radość.
Nie zmienia to faktu, że momentami i ten obłęd przejmuje nad nią kontrolę i jest w pewnym stopniu jej naturą - lekko pokręcona, momentami kuriozalna, ale... i to ma swój urok.
Och, a więc wpadka na samym początku - całkowicie w stylu Norki. Złapała się ponownie za głowę, bardziej ze swojej głupoty niż z bólu i postanowiła więcej nie wysnuwać wniosków, które kompletnie nie mają żadnego poparcia. Szkoda tylko, że prawdopodobnie na postanowieniu się skończy. Natomiast kiedy usłyszała kwestię nieznajomej koleżanki, spojrzała zza dłoni i przez chwilę skakała spojrzeniem od jednego do drugiego, zastanawiając się co właśnie w tej chwili ma miejsce... i że wcale nie powinno jej tu być. Miała wrażenie, że zaraz usłyszy głośny wybuch płaczu albo chociaż zawodzenie, czy rozpaczliwie jęki, bo co innego można zrobić w takiej sytuacji... szokiem natomiast był cichy śmiech, który w pierwszej chwili wydawał się wytworem jej własnej wyobraźni i problemów ze słuchem, zaraz potem nastąpiła dezorientacja, a psotny uśmiech dziewczyny wywołał na jej twarzy zdziwienie. Spuściła głowę i westchnęła ciężko, lekko naburmuszona jak małe dziecko, które nie dostało swojego lizaka, bo w końcu właśnie dała się nabrać.
- Prawdę mówiąc nie zwróciłam uwagi... - zaczęła i pokręciła głową, już lekko nieobecna. Czterolistna koniczyna chyba tym razem nie przyniosła szczęścia? Chociaż jeszcze nie wszystko stracone, w końcu kiedy już znajdzie sakiewkę to może przy okazji znajdzie kupon na loterię, wygra miliony i będzie tak bogata jak Wielki Gatsby.
Nieprzyzwoicie optymistyczna wersja.Anonymous - 8 Wrzesień 2015, 21:43 Najpierw go zatkało. Nie spodziewał się... Ale kto by się mógł spodziewać? Takie rzeczy się na co dzień nie zdarzają, a co najmniej nie jemu. Jednak gdy tylko dziewczyna zaczęła chichotać sam też się roześmiał. To zdecydowanie był całkiem udany żart.
- Wybacz mi, damo mego serca, że tak perfidnie kłamałem, lecz chciałbym móc się zakochać w tobie jeszcze raz - odparł z trudem powstrzymując się podczas tej kwestii od śmiechu. Puścił do niej znowu oczko i przyjrzał się dokładniej.
Cóż, była niecodzienna. Całkiem możliwe, że z Krainy Luster. Ale może też ma telefon? To by było całkiem miłe. No bo, hej, dla takich wypadków nosił przy sobie jakieś kartki i ołówek! Czy coś w ten deseń. Znaczy on tego nie planował, ale najwyraźniej kiedyś je tam wrzucił, bo gdy wsadził rękę do kieszeni to poczuł ich obecność.
Za to gdy pochylił głowę by zerknąć na to, co w kieszeni mu się kryło kątem oka zobaczył... No, sakieweczkę. Leżała koło nogi ławki, ale tak, że dziewczyna pewnie ze swojej strony jej nie widziała. Szybko schylił się i podniósł, oceniając, że, no cóż, brzmi jak z opisu.
- Tego szukasz? - spytał z uśmiechem, pokazując znalezisko.
Jednak nie oddał jej tak szybko, co to to nie. Za to szybko wyciągnął z kieszeni skrawek papieru, ołówek i nagryzmolił swój numer telefonu. Wcisnął skrawek do sakiewki i dopiero wtedy oddał ją dziewczynie.
- Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebowała pomocy w szukaniu to dzwoń śmiało.
Ruszył z powrotem truchtem, oddalając się od dziewczyn wciąż z olbrzymim uśmiechem na twarzy. To było krótkie, szybkie i na temat. Zabawne spotkanie. W głowie świtała mu nadzieja, że dziewczyna faktycznie się odezwie, gdy wznawiał swoje ćwiczenia.
//ztSeamair - 14 Wrzesień 2015, 20:52 Uśmiech ciągle malujący się na moich ustach zdradzał zapewne fakt, że byłam jak najbardziej zadowolona ze swojego małego wybryku. Co więcej czarnowłosy rozbawił mnie swoją kontrą na moją zaczepkę, nieźle rozegrane trzeba mu to oddać. Parsknęłam śmiechem gdy tylko skończył zdanie, miał niezłe poczucie humoru jak się okazało, tylko naszej białowłosej koleżance nie było do śmiechu, ale może to przez ból głowy? Tak ten zimny okład zdecydowanie by się jej przydał. Kiedy mężczyzna odnalazł moją zgubę ucieszyłam się jeszcze bardziej.
-Tak! O tym właśnie mowa.
Już miałam do niego podejść oraz podziękować jednak zatrzymałam się w połowie drogi przyglądając się poczynaniom czarnowłosego. Nie bardzo wiedziałam, co właśnie robił i po co wciska mi do sakiewki jakiś papierek? Byłam nieco zdezorientowana, ale kiedy moja zguba wróciła już w moje ręce uśmiechnęłam się i zignorowałam chwilowo niewiadome dla mnie kwestie.
-Emm, fajnie i dzięki!
Zawołałam za chłopakiem, który właśnie musiał uznać, iż limit czasu, w którym może nas obdarzyć swym towarzystwem właśnie dobiegł końca. Podrzuciłam sakiewkę kilkukrotnie w powietrzu nim ponownie ukryłam ją w głębi kieszeni, tym rasem muszę jej bardziej pilnować.
-Aż tak roztrzepana nie jestem by ciągle coś mi ginęło… ale mniejsza. Hej, myślę, że przydałby Ci się jakiś zimny okład, jeśli rano nie chcesz obudzić się z guzem.
Odwróciłam się twarzą do dziewczyny i ponownie rzuciłam spojrzenie na jej głowę. Ogólnie przyjrzałam jej się teraz dokładniej, była bardzo drobna i jak na moje oko zdecydowanie miała niedowagę, nie wiem gdzie się uchowała, ale raczej za dobrze jej tam nie karmili.
-Przejdziemy się? Niedaleko widziałam automat z przekąskami, puszka zimnego picia nada się na okład prowizoryczny, ne?
Zaproponowałam po chwili jednak zastygłam w bezruchu kiedy przed twarzą śmignęła mi mała skrzydlata kuleczka obrośnięta w czerwone piórka… Teti.
-Fiu, fiu, fiu to się porobiło… Tylko szkoda że nie masz tych maszynek do dzwonienia. Zelefonów tak?Anonymous - 19 Wrzesień 2015, 14:11 Ostatnie kilka chwil rozegrało się na tyle szybko, że Nora w swoim stanie nie do końca nadążyła nad tym co się stało, więc nie poszczyciła się się nawet krótkim pożegnaniem. Rozpięła jeden guzik koszuli i poczuła na skórze świeży powiew, który pozwolił jej na chwilę odzyskać zmysły i pomyśleć w miarę logicznie. Nie było to jednak na tyle orzeźwiające, by do końca dotarły do niej słowa dziewczyny, starała się połączyć w jedno słowa "okład", "rano" i "guz", ale szum w głowie na tyle nie pozwalał jej myśleć, że wychodziły z tego jedynie groźby.
- Tak - nie zastanawiając się nawet czy ta odpowiedź faktycznie była logiczna, stwierdziła, że jest to najbardziej uniwersalne i jedyne na co może się teraz zdobyć. Spojrzała na nieznajomą, jej specyficzny strój, długie włosy zachodzące pod róż i sympatyczną twarz. Nie do końca potrafiła pojąć fakt, że ktoś bezinteresownie reflektuje się żeby jej pomóc. W gruncie rzeczy ludzie w sporej większości myślą głównie o sobie, a kiedy już decydują się na dobry uczynek, to zwykle dlatego, że mają w tym własne korzyści. Bez wątpienia nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, ale czy w sytuacji ekstremalnej znalazłby się ktoś, kto nie pomyślałby przez chwilę tylko o sobie?
Druga część wypowiedzi dotarła do niej na tyle, że podniosła się z ławki i stanęła obok dziewczyny uwydatniając przy okazji różnicę wzrostu. Chociaż Nora jest wysoka, przez swoją drobną posturę wydawała się sporo niższa niż w rzeczywistości. Przypominała trochę te wychudzone modelki, które jedyne czego mogą się najeść to stres.
- W takim razie prowadź - próbowała wykrzesać z siebie lekki uśmiech... ale na próbach niestety się skończyło.
- Kiedyś posiadałam dużą ilość ziół, praktycznie na wszystko - zaczęła, kompletnie bez powodu, prawdopodobnie bóle głowy powodują, że rozwiązuje jej się język - to jedyne co właściwie miałam przy sobie...
Jakby na to nie spojrzeć, Nora miała jakieś tam zainteresowania, które niezwykle pielęgnowała - grunt, żeby były praktyczne.
-Jak masz na imię? - subtelna dygresja, może kiedyś powstanie książka autorstwa Cyrkowej, o chwytliwym tytule "Jak skutecznie zmienić temat".Seamair - 23 Wrzesień 2015, 00:55 Przez chwilę ogarnął mnie stres ten jednak ulotnił się szybko, gdy dotarło do mnie, że dziewczyna była jeszcze na tyle zamroczona, że nawet nie zwróciła uwagi na gadającego ptaka… Naprawdę musiała porządnie oberwać jednak, kiedy chodziło o ten mały szczegół było to dla mnie całkiem dogodne. Wiedziałam, że wśród ludzkich bestii też są gadające ptaki, ale na pewno nie były tak wygadane jak Teti, który zganiony mym morderczym spojrzeniem skrył się właśnie pod jedną z belek stanowiących sklepienie altanki. W każdym razie miałam spore podejrzenie, że białowłosa mogłaby gdzieś paść po drodze gdyby zostawić ją teraz samej sobie, co prawda zwykle nie byłam tak pomocna jednak i mi samej przydarzyła się ostatnio taka sytuacja stąd też chwilowe wzmożenie mojej empatii. Odetchnęłam z ulgą starając się to zrobić w miarę bezgłośnie. Tak mały spacer to nie najgorszy pomysł, martwiłam się tylko czy poradzę sobie z obsługą tego automatu, widziałam jak robią tu ludzie, ale czy i ja sobie poradzę?
Dopiero teraz, kiedy ruszyłyśmy z miejsca w stronę wspomnianego wcześniej automatu zauważyłam, że dziewczyna jest ode mnie sporo wyższa, co więcej nie była to zasługa wysokich butów, bez których mi ciężko było się obejść. W sumie to dalej łudziłam się, że jeszcze urosnę, choć kilka centymetrów…
-Zioła? Znasz się na nich?
Spytałam wyraźnie zaciekawiona odwracając twarz w stronę dziewczyny. Moje ostatnie problemy były spowodowane właśnie tym, że za mało wiedziałam o ziołach…
-Ja ostatnio miałam spory problem właśnie przez pewne zioło… Wiesz, co się dzieje po kontakcie z pyłkiem *potyknicy? To był koszmarny dzień…
Wzdrygnęłam się na samo wspomnienie, ciągłe lądowanie na podłodze niczym pijak wracający z ostro zakrapianej imprezy było takie żenujące… Właściwie nie przyszło mi na myśl, że podałam nazwę zioła, które można spotkać wyłącznie w krainie Luster a przecież rozmawiałam z ludzką dziewczyną w każdym razie właśnie tak myślałam. Ten fakt doszedł do mnie dopiero po chwili i w sumie jej odpowiedź stała się teraz bardzo istotna, może równie nieświadomie zdradzi się z swym pochodzeniem czy wiedzą. Z oczekiwania wyrwało mnie tylko pytanie, jakie właśnie mi zadała.
-Erin, ale wolę by mówić mi Seamair, a Ty?
*potyknica -wymyślona prze mnie roślina którą można znaleźć w malinowym lesie, zetknięcie z nią powoduję tymczasowe zaburzenia równowagi, zawroty głowy oraz kiepskie samopoczucie.
Anonymous - 27 Wrzesień 2015, 18:37 Aktualny stan Cyrkowej doprowadził do tego, że nie zwracała uwagi kompletnie na nic, a w głowie miała tylko jedną myśl - utrzymać się na nogach i jakoś zrobić te kilkadziesiąt kroków do przodu, które wydawały się kilometrami. Splotła ręce przed sobą, miała wrażenie jakby z każdym kolejnym ruchem wtapiała się w ziemię coraz bardziej i bardziej, topiła się, stawała transparentna powoli znikając. Spojrzała w dół, chcąc upewnić się, że nadal tu jest, idzie i jest w stanie poprawnie wykorzystać chociaż większość swoich zmysłów. Przeniosła wzrok na towarzyszkę, kiedy ta zadała jej pytanie, które swoją drogą, brzmiało jak echo, trochę afoniczne, wydobyte gdzieś z bardzo daleka, a nie głębi gardła.
- Trudno powiedzieć - zaczęła leniwie, nie słysząc własnych słów - znam to, co jest dla mnie przydatne. Nie miałam okazji zdobyć szerszej wiedzy, więc większość rzeczy nadal jest dla mnie owiana tajemnicą.
Przystanęła na chwilę, zaciekawiona. Zastanawiała się przez chwilę, coś chodziło jej po głowie, zaczęło zaprzątać myśli i było praktycznie na końcu języka - ale nie była w stanie stwierdzić co.
- Jestem pewna, że to coś tutaj nie występuje - pokręciła głową, chcąc potwierdzić swoje słowa, niewiele natomiast myśląc nad tym, co właściwie w ten sposób przekazuje. - Połyknica... coś takiego może być tylko po drugiej stronie - mamrot, mamrot, dodatkowo przejęzyczenie i brak rozumu w jednym. Może chociaż usłyszysz poprawnie jej imię.
Ruszyła dalej, przez chwilę cicho, bezdźwięcznie stawiała krok za krokiem. Niektórzy powiedzą, że jest lekko prymitywna, zacofana, ale na pewno nie można stwierdzić, że jest prozaiczna - w końcu Norka sama nie pojęcia, co właśnie strzeli jej do głowy. Albo co strzeli jej w głowę... wyłączając oczywiście promienie słoneczne. Spojrzała raz jeszcze na towarzyszkę i zauważyła coś, co przykuło jej uwagę trochę bardziej niż dotychczas. Jak zwykle detale, małe i nieważne. No tak w końcu to jest ważniejsze, niż gadający ptak.
-Nora - przedstawiła się cicho, cały czas nie spuszczając z niej wzroku. Dogłębnie, na wylot, bez skrępowania. Po chwili spojrzała przed siebie pustym, szklanym wzrokiem, prawie cierpiąc na kataraktę. -Dlaczego koniczyny?Seamair - 1 Październik 2015, 02:27 Krótki spacer z białowłosą uświadomił mi, jakim stresem dla Mira musiało być doprowadzenie mnie do karczmy w jednym kawałku. Teraz to ja obawiałam się, że każdy niepewny krok dziewczyny skończy się jej bliskim kontaktem z twardym chodnikiem. Zaczęłam się zastanawiać czy to wszystko wina tylko uderzenia w głowę? Może dziewczyna miała jakiś problem jeszcze zanim doszło do upadku? Mimo wszystko wizja odprowadzenia ją do szpitala budziła we mnie lęk, nie ufam lekarzom… z resztą nikomu, kto może Cię uśpić a potem pokroić jak mu się żywnie podoba. W każdym razie stan, w jakim była moja towarzyska skłonił mnie do konkretniejszego działania, a mianowicie zbliżyłam się do niej i złapałam ją pod rękę, tak by w razie potrzeby mogła się na mnie wesprzeć. Czułam się przez to nieco nieswojo jednak starałam się nie dać tego po sobie poznać.
-Nie obraź się, ale wyglądasz jakbyś za chwilę znowu miała się przewrócić. Tak będę spokojniejsza, że nie wylądujesz na chodniku, nabijając sobie drugiego guza do pary.
Uważnie przysłuchiwałam się wypowiedziom dziewczyny na temat zielarstwa. W sumie podszkolenie się w tej dziedzinie nie byłoby głupim pomysłem. Jednak to kiepski pomysł prosić teraz o parę wskazówek odnośnie zielarstwa, dziewczyna wyraźnie potrzebowała teraz odpoczynku.
-Może i tak, jednak posiadanie choćby podstaw bywa już bardzo przydatne. Może zapobiegłoby to tak głupiej pomyłce, jaką popełniłam.
Słysząc dalsze wypowiedzi mojej towarzyski uśmiechnęłam się delikatnie. Fakt, że wiedziała o Krainie Luster sprawił, że mogłam poczuć się swobodniej, nawet, jeśli coś mnie zdemaskuje to nie będę się martwić tak jakbym miała do czynienia z kimś, kto nie ma pojęcia o drugiej stronie. Przyjrzałam się mojej rozmówczyni dokładniej, starając się u niej doszukać jakiś oznak magicznego pochodzenia. Nie było to jednak tak proste zadanie, mogła okazać się lunatyczką czy jedną z marionetkarzy a ich ciężko odróżnić od ludzi.
-Potyknica.Tak zgadza się, takie rzeczy można spotkać tylko… po drugiej stronie. Hmm tylko o niej słyszałaś, czy może stamtąd pochodzisz?
Zagrałam otwartą kartą i niecierpliwie wyczekiwałam odpowiedzi Nory. Nie wiem, co bym zrobiła gdyby nagle miało okazać się, że idę pod rękę z jednym z członków MORII. Sama ta myśl sprawiła, że przeszły mnie dreszcze, jednak skierowane do mnie pytanie pozwoliło na chwilę uciec od obaw. Przeciągnęłam spojrzenie po kilku ozdóbkach na moim ubraniu przedstawiających symbol czterolistnej koniczynki. Dobra może krawcowa nieco przesadziła z ich ilością, ale kto by się tam skarżył.
- To dla mnie szczególny symbol, koniczyny wiążą się z momentem, w którym rozpoczęłam jakby to ująć… nowe życie. Od tamtego czasu stały się dla mnie szczęśliwym omenem i ważną pamiątką.
Wyjaśniłam w skrócie w między czasie okazało się, iż udało nam się dotrzeć do wspomnianego wcześniej automatu z napojami. Szczęśliwym trafem w pobliżu było kilka drewnianych ławek, dlatego oprowadziłam Norę do najbliższej, aby mogła sobie odsapnąć.
-Poczekaj chwilę.
Powiedziałam, po czym szybko ruszyłam w stronę automatu, wygrzebałam z sakiewki kilka ludzkich monet i zaczęłam przyglądać się z konsternacją automatowi. Po chwili moim szkarłatnym oczętom ukazała się instrukcja obsługi co bardzo mnie ucieszyło. Zastosowałam się do wskazówek, jednak maszyna nie chciała wydać mi napoju ani przekąsek w zamian oddawała wrzucone do niej monety. Po kilki próbach zaczęłam popadać w lekką irytację, która skończyła się rękoczynem względem automatu.
-Głupia maszyno! Nie chcę pieniędzy! Czemu nie działasz jak należy!
Warknęłam ostro na automat, ten jednak pozostawał niewzruszony… Bezczelny, zimny kawał żelastwa.Anonymous - 1 Październik 2015, 21:24 Zdziwienie wdarło się na dotychczas nadzwyczaj spokojną twarz Cyrkowej i zostało tam na dobre kilka sekund, do momentu kiedy dotarło do niej, że nowo poznana koleżanka wzięła ją pod rękę... i wcale jej to nie przeszkadzało. Zmierzyła dziewczynę wzrokiem sunąc po kolejnych partiach ciała, wyłapując detale, które być może pomogą wyjaśnić jej zaistniałą sytuację. Może przysunęła ją do siebie, żeby zrobić szybszy ruch podczas wbijania jakiegoś ostrza w jej ciało...
Nie spostrzegła jednak nic co mogło przykuć większą uwagę, trudno zresztą się dziwić, skoro na zmętnione tęczówki co chwilę opadały ciężkie od nadmiaru bezsensownych myśli powieki.
- Tak też się czuję - wymruczała, ciężko składając litery w jedność, znowu myśli stały się słowami. Tak, drogi czytelniku, jest wiele sentencji, które Norka bezmyślnie wypowiada na głos, chociaż nie do końca tego chce. - Przynajmniej będzie ich dwóch, w grupie zawsze raźniej, tak przypuszczam... - dodała nieco głośniej, tym razem bredząc jeszcze bardziej niż dotychczas, wyrzucając z siebie kolejne słowa, które o dziwo jeszcze mają jakiś sens... jeśli się go poszuka. - I dziękuję.
Zaśmiała się cicho, bardziej zachichotała, kompletnie nieświadomie. Norka uśmiechająca się to rzadki widok, ale chichotająca? Czy to na pewno ta sama osoba?
- Na pewno to czy roślina jest trująca można poznać po dosyć niemiłym zapachu, ewentualnie po ostrym smaku - zaczęła niepewnie - ale kiedy już masz pewne objawy to trochę za późno na cokolwiek... Możliwe też, że ma się zwyczajną alergię, to bardziej optymistyczna wersja. Często po wysuszeniu niektóre z nich przestają w jakikolwiek sposób szkodzić.
Zastopowała w potoku słów, zupełnie do niej niepodobnych, zwłaszcza, że nie były to irytujące rozmówcę pytania. Zmarszczyła brwi na wzmiankę o "Drugiej Stronie", zdając sobie sprawę jak bezmyślnie się zachowała, podając taką informację. Odchrząknęła, przejeżdżając dłonią po twarzy w sposób niezwykle subtelny i odpięła jeden guzik ciasno zapiętej pod szyją koszuli.
- Czasami tam bywam - skwitowała na tyle krótko, na ile pozwolił jej głos. - A ty?
Wysłuchała następnej wypowiedzi z największą uwagą, na jaką w tym momencie mogła się zdobyć. Jakby się zastanowić, dla Nory nic w życiu nie było niezwykle ważne, jeśli chodzi o rzeczy materialne. Właściwie można pokusić się o stwierdzenie, że Cyrkowa wiele rzeczy, które można określić jej "własnością" nie posiadała, może wyjątkiem był nóż, który od długiego czasu był przetrzymywany przez kogoś zupełnie innego.
Usiadła na ławce przez chwilę rozważając całe to zdanie, wszystkie słowa, sylaby, litery, próbowała połączyć je z własnymi myślami i wspomnieniami, ale żadne głębsze powiązanie nie przychodziło jej do głowy. Była na tyle zaaferowana, że nie spostrzegła kiedy dziewczyna odeszła w inną stronę, a z zamyślenia wyrwały ją jedynie nieprzyjemne warknięcia w stronę automatu. Nieco zbita z tropu przez chwilę patrzyła się na Erin, po czym - po raz kolejny - zaczęła się cicho śmiać.Seamair - 8 Październik 2015, 04:28 Cenne wskazówki na temat zielarstwa starałam się zapamiętać, choć nie wiedziałam na jak długo zagoszczą w mojej pamięci. Tak przydałoby się to spisać, niestety nie przewidziałam, że notes i pióro przydadzą mi się podczas poszukiwań Naeve, co w końcu było celem mojej wizyty tutaj. Fakt, że Nora wiedziała o istnieniu Drugiej strony Lustra nawet mnie ucieszył, dzięki temu będę mogła darować sobie całą dalszą zabawę w podchody. Postanowiłam już na temat Krainy mówić otwarcie i zobaczymy jak to wszystko się potoczy.
-Mieszkam tam a tutaj jestem można powiedzieć okazyjnie… szukam czegoś.
Wyjaśniłam po krótce, choć czułam, że rozmowa jeszcze o tego tematu powróci. Może dziewczyna wiedziała coś o tajemniczym stworzeniu, jakie podobno kręciło się na obrzeżach miasta? Jako osoba będąca świadoma istnienia magii było duże prawdopodobieństwo, iż była bardziej spostrzegawcza w tego rodzaju sprawach. W aktualnej chwili jednak, co innego bardziej zaprzątało mi głowę, a dokładniej otwartość, na jaką pozwalałam sobie względem białowłosej koleżanki. Być może postronny obserwator uznałby mnie za skrytą ja jednak wiedziałam, że zachowuję się nadzwyczaj towarzysko jak na moją osobę. Nie wiem czy to wpływ tego świata czy może też odezwał się we mnie jakiś dziwny instynkt opiekuńczy względem „pół żywej” panny.
Walka z automatem trwała już zdecydowanie za długo a w każdym razie na tyle abym straciła cierpliwość. Miałam ochotę potraktować maszynę bardziej brutalnie jednak powstrzymał mnie przed tym takt sympatii, jaką darzyłam swoje buty, nie chciałabym połamać obcasów z powodu tej kupy żelastwa. Wpadłam za to na lepszy pomysł jak dostać to, czego chciałam, to też rozejrzałam się dokładnie na wszystkie strony upewniając się, że poza Norą żadna inna ciekawska para oczu nie spogląda na moją osobę. Kiedy miałam pewność, że teren jest czysty przystąpiłam o działania. W powietrzu tuż przede mną namalowała się tęczowa plama, portal, którego wyjście prowadziło wprost do wnętrza automatu. Teraz wystarczyło tylko, że wsunęłam rękę do wnętrza portalu a dzięki temu mogłam swobodnie czerpać z zasobów automatu. Bez większej krępacji zabrałam kilka puszek z colą oraz butelkę wody a zaraz potem kilka rodzajów słodkich przekąsek, batoniki, rogaliki i jakieś cukierki. Szybko zdałam sobie sprawę, że przesadziłam, kiedy miałam problem, aby przetransportować wszystkie soje łupy do ławki gdzie czekała Nora. W końcu zadowolona z siebie rozrzuciłam napoje i przekąski na ławkę tak by leżały między mną a białowłosą.
-Nie bardzo znam się na tego rodzaju jedzeniu, ale mam nadzieję, że coś z tego jest smaczne… więc częstuj się.
Sama wybrałam dla siebie jeden z czekoladowych batoników i próbowałam obedrzeć go z opakowania. Czemu w tym świecie muszą wszystko tak kłopotliwie pakować? W między czasie przesunęłam z wolna spojrzenie po mojej towarzyszce starając się ocenić jej aktualną kondycję.
-Może jak coś zjesz i się napijesz to w końcu poczujesz się trochę lepiej. Sądząc po Twojej posturze mogłabym zgadywać że Ty i regularne posiłki nie za bardzo za sobą przepadacie hm?
W końcu aby dobrać się do czekoladowego specjału musiałam posłużyć się zębami, ostro zakończone kły nie pozostawiły folii najmniejszych szans na wygraną.
-Nie wiesz może czy w mieście nie słyszało się ostatnio o czymś dziwnym? No jak na przykład wilki rogaty wąż z krótkimi łapkami grasujący gdzieś po okolicy?Anonymous - 16 Październik 2015, 22:04 Nie zdziwiła się kiedy usłyszała, że Sea mieszka po "Drugiej Stronie", już sam jej wygląd wskazywał na cechy, których zwyczajny mieszkaniec Świata Ludzi nie posiada. Przynajmniej mogła mieć nadzieję, że dziewczyna jest przyzwyczajona do dziwnych sytuacji i ludzi, więc nie musiała się zastanawiać czy nie zachowała się na tyle niestosownie, że Sea uzna ją za wybryk natury.
Nie miała pojęcia, czego mogła szukać tutaj, w o wiele skromniejszym i mniej udziwnionym świecie niż Druga Strona - w końcu to tam jest wiele intrygujących rzeczy, zaczynając od miejsc, poprzez stworzenia i kończąc na sytuacjach.
Siedząc na jednej z ławek, na której już ktoś zdążył nabazgrać jedne ze swoich głębokich przemyśleń - przynajmniej nie dotyczyły żadnego sportowego klubu - zupełnie nie spodziewała się niczego nadzwyczajnego. To, że Sea użyła tak po prostu swojej mocy, pewnie by jej nie zdziwiło, ale fakt, że zrobiła to niezwykle spontanicznie trochę ją przeraził - obejrzała się dookoła czy aby czasem nie przechadza się obok ktoś niepożądany, w końcu niecodzienne sytuacje nie zdarzają się często, a już zwłaszcza w takich miejscach. Nie zauważyła jednak nikogo ani niczego, co mogłoby przeszkodzić i zakłócić działanie nowej koleżanki, uspokoiła się więc i bardziej wgłębiła się we wszystkie ruchy, które wykonywała Sea. Możliwość poznania czegoś nowego jest dla niej zawsze interesujące i zwykle objawia się to nadmiernym zaciekawieniem i zadawaniem zbędnych i tych mniej zbędnych pytań - nie mogło być inaczej i w tym przypadku. Kiedy dziewczyna wróciła do ławki, odsunęła się automatycznie robiąc jej miejsce i zerkając z nieskrywaną fascynacją.
- Bardzo... przydatne - zaczęła ostrożnie, chociaż milion niewypowiedzianych słów cisnęło jej się na język - chociaż obrabianie automatów chyba jest karalne. Potrafisz coś jeszcze?
Podniosła butelkę z wodą, na szczęście niegazowaną, odkręciła napój i wzięła solidny łyk. W momencie poczuła jak bardzo była spragniona, zimna woda rozlała się po gardle gasząc pragnienie i orzeźwiając wymęczone ciało. Coś tak delikatnego, lekkiego i wydaje się, że błahego, mniej nieuchwytnego niż powietrze, a jednak człowiek nie może bez tego żyć.
Wzięła do ręki jedną z drożdżówek, odpakowując ją i biorąc solidny kęs. Tak dawno nie miała niczego w ustach, że prawie zapomniała jakie to uczucie.
- Dziękuję - wymamrotała cicho, nietaktownie, z pełnymi ustami, ale kto by się przejmował w tym momencie zasadami kultury, skoro przed nią leżało tyle jedzenia.
- Może i przepadalibyśmy za sobą, jeśli częściej byśmy się widzieli - skomentowała, zerkając na towarzyszkę. Zmarszczyła brwi, kiedy ujrzała ostro zakończone zęby.
- Nie wiedziałam, że wampiry istnieją - powiedziała pół żartem, zawierając w tym jednak ukryty podtekst - chciała dowiedzieć się, kim tak naprawdę jest dziewczyna. Być może ujawni jakąkolwiek informację, w końcu jej wygląd i moce są niecodzienne.
Otworzyła oczy ze zdumienia, gdy usłyszała następną wypowiedź - myślała, że to już koniec niezwykłych informacji na dziś, w końcu co za dużo, to niezdrowo.
- Wielkie, rogate... co? - oczywiście, że miała styczność z dziwnymi stworzeniami, jakby na to nie spojrzeć, to nie tak dawno miała spotkanie z Pokuciami i nie była to wcale wizyta przy herbatce. Nie spodziewała się jednak, że tutaj również dzieją się na tyle nietypowe rzeczy, że jej samej ciężko to zrozumieć.Seamair - 17 Październik 2015, 04:05 Po żmudnej walce z opakowaniem, słodki smak czekolady wzbogaciła nutka satysfakcji czyniąc ową przekąskę jeszcze atrakcyjniejszą. W przeciwieństwie do koleżanki nie spieszyłam się tak z jedzeniem, ale to dzięki sowitej porcji fioletowych malin, które nazbierałam w krainie Luster. Były to jedne z moich ulubionych i przechodząc koło ich dorodnego krzewu nie sposób było tak je zostawić. Owoce te były zaskakująco syte, nawet ich niewielką porcją dało się solidnie najeść. Dlatego batonikiem rozsmakowywałam się powoli, przyglądając się w między czasie z Norze. Nie wiedzieć, czemu fakt, że dopisywał jej apetyt ucieszył mnie. Na wzmiankę o czynach karalnych uśmiechnęłam się niewinnie i wzruszyłam ramionami.
-On nie chciał monet, ja chciałam jedzenia myślę, że możemy to uznać za małe nieporozumienie…
Prawdę mówiąc ziemskie prawo niewiele mnie interesowało. Ludzie byli rasą, której zdecydowanie nie darzyłam szacunkiem czy sympatią. A to wszystko wina „Ojca” i przeklętej MORII oni też nie trzymają się swojego prawa, a nawet tego, co powinno nakazywać sumienie. Tworzą z innych potwory, ale sami są gorsi od każdego z własnych tworów!
-Umiem całkiem sporo, choć nie wszystko da się tu zaprezentować. A może i Ty masz się, czym pochwalić, hm? Wtedy i ja mogę pokazać jeszcze jedną ze swoich sztuczek.
Zaproponowałam oczekując z niecierpliwością na odpowiedź swojej towarzyszki. Ciekawe czy również jest posiadaczką jakiś ciekawych mocy. Na co dzień trudno raczej spostrzec osoby posługujące się nimi, choć zdarzają się i wyjątki w tej sprawie. Tu w ludzkim świecie to już w ogóle nie ma, co liczyć na takie scenki, a przynajmniej tak nakazywałaby logika, sama też z mocy bym nie skorzystała gdyby po okolicy kręcili się jacyś gapie.
Uniosłam brwi ku górze, gdy zostałam przyrównana do krwiopijcy z ludzkich opowieści. Szybko jednak odwzajemniłam uśmiech, po czym przeciągnęłam się delikatnie i na moment skierowałam spojrzenie na niebo, robiło się coraz ciemniej.
-Na szczęście nie przyjdzie Ci obawiać się o swoją krew, czekolada w zupełności mi wystarczy. Pasuję jeszcze do wielu stworzeń z ludzkich opowieści, pewnie gdyby nie kaptur szybciej na myśl przyszłoby Ci „diabelstwo” czy demon.
Uśmiechnęłam się szerzej, po czym ponownie rozejrzawszy się wokół dla pewności, pozwoliłam sobie na chwilę odsłonić rogi wyrastające z mojej głowy. Po krótkiej prezentacji ponownie zostały ukryte pod materiałem kaptura. Nagle westchnęłam cicho i przez moment zamilkłam zastanawiając się czy pozwolić sobie na szczerość. To, dlaczego tak swobodnie rozmawiało mi się z Norą dalej stanowiło dla mnie zagadkę. Wszak zwykle dobrze i szczerzę dogadywałam się tylko z bestiami, bo oczywiście zachowanie pozorów to, co innego.
-Ale… jeśli już o ludzkich monstrach mowa, to najtrafniejsze będzie przyrównanie mnie do stwora stworzonego przez no.. jak on miał? Ah, Frankensteina. Też pozszywana i kryjąca w sobie więcej niż jedno istnienie… też będąca potworem mimo woli, przez cholerne zachcianki chorego doktora i jego przeklętej MORII.
Żal mieszał się ze złością, nie zauważyłam nawet, kiedy zacisnęłam dłonie w pięści, zapominając zupełnie, że w jednej trzymałam słodką przekąskę, która szybko została zgnieciona, przez co straciła na swym apetycznym wizerunku. Skupiona na dobijających się nieprzyjemnych wspomnieniach z przeszłości nie usłyszałam nawet dalszego pytania Nory. Powinnam się uspokoić…, ale to nigdy nie przychodziło mi bez wysiłku. Mówiłam o rzeczach o których zdecydowanie nie należy wspominać, zwłaszcza niedawno poznanej osobie... jednak teraz ten fakt jeszcze do mnie nie docierał.