To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Osiedle Domków - Willa rodziny Foxsoul

Yako - 4 Sierpień 2017, 22:30

Widział jak rudzielec się jeży, widział jaki jest niepewny i że nie chce tego robić. Patrząc na to, że rozmawiał z Lusianem, nie dziwiło to demona ani trochę. Gaw może i dobierał się do męskiej formy Yako, to jednak nie oznaczało jeszcze, że był gotowy na to, by się z nim bawić bardziej poważnie. Nawet nie miał zamiaru go do takowych namawiać. Jeszcze nie teraz. Nie był na to gotowy i nie chodziło tu o jego ciało lecz psychikę. Yako widział wiele przypadków, gdzie ktoś chciał się zabawić inaczej i kończyło się to płaczem lub po prostu złamaniem. A nie chciał widzieć swojego kochanka w takim stanie jak widział wiele innych osób. Gaw był dla niego teraz najważniejszy i gdyby potrzebował to rzuciłby się za nim w ogień...albo dla niego.
Uśmiechała się do rudzielca zalotnie. Czekała na jego reakcję, ale tego co zrobił na pewno się nie spodziewała. Widząc jak rozbiera golf, przeszedł ją przyjemny dreszcz, gdyby miała swój puchaty ogon to na pewno by nim zamachała. Jego słowa jednak całkowicie zbiły ją z tropu. Co to znaczy, że nie muszą tak robić? Czy on myśli, że gdyby nie miała ochoty na jakieś igraszki z nim to w ogóle by zmieniała postać? W końcu wymyśliłaby coś, żeby się pożywić i nie stawiać Cienia w mało komfortowej sytuacji.
- Ale... - zaczęła, ale szybko urwała, widząc z jaką niepewnością rudzielec ją przytula - dobrze... - powiedziała cicho i położyła mu dłonie na nagich plecach. Zaczęła pobierać energię, patrząc gdzieś w dal. Jej źrenice były wąskie jak u domowego kota. Nie rozumiała tego, a już na pewno nie łączyła zachowania kochanka z tym co się stało kilka nocy temu. Czyżby był jakiś powód, dla którego Gawain nie dość, że nie chce się z nią bawić to jeszcze z takim oporem podchodzi do zwykłego przytulenia jej? Lisica po chwili przypomniała sobie, że jak się tutaj pojawiła to mężczyźni nie byli sami. Były z nimi jakieś kobiety. Dziwki! Warknęła w myślach ale nawet się nie spięła. Nie chciała, żeby Cień cokolwiek zauważył. Po prostu wtulała się w niego i rozmyślała. Pobierała powoli energię, nabierając sił.
Yako nie miała nic przeciwko temu, żeby rudzielec spał z innymi, póki nie kończyło się to tak, że sama była przez niego odpychana na dalszy plan. Ewidentnie nie chciał z nią teraz być.
Luci westchnęła i zamknęła smutno oczy, czekając aż naje się na tyle, by bezpiecznie przerwać połączenie.

Gawain Keer - 4 Sierpień 2017, 23:52

Trwali tak w ciszy. Wiedział, że zawiódł lisicę. Pewnie liczyła na chwilę przyjemności, relaksu i dobrej zabawy, ale nie potrafił zebrać się w sobie. Chciała zaprotestować. Aż dziw, że nie zaczęła tłumaczyć mu oczywistości. Z jakiegoś powodu się powstrzymała, ale był jej za to wdzięczny. Też miał dość ciągłych kłótni. Po prostu chwycił się pierwszej wymówki, która przyszła mu na myśl. Przepraszam.
Przestał tulić ją tak mocno. Nie chciał jej zgnieść, ani sprawić bólu. Odsunął się i oparł o fotel, ale nadal obejmował Luci w pasie. Spojrzał w cudowny ametyst i zwężone źrenice. Spiął się i nerwowo przełknął ślinę. Zezłościł ją. Znowu. Oparł czoło o jej własne. Czuł się niezręcznie. Chciałby coś powiedzieć, ale nie miał pojęcia co, dlatego po prostu czule ją pocałował.
Oddychał szybko i nerwowo. Cały drżał. Tęskno było mu do ich pierwszej nocy. Do upojnych chwil, w których byli jedynie dwójką nieznajomych. Tak bardzo chciałby cofnąć wskazówki zegara. Wymówić łagodniejsze słowa, okazać Yako cieplejsze uczucia. To wszystko moja wina...
Przerwał pocałunek i spojrzał na Luci smutno - Aż tak bardzo mnie chcesz? - zapytał cicho, z roztargnieniem wodząc palcami po jej obojczyku i barku. Była idealna w każdym calu. Marzenie setek mężczyzn i kobiet, a on pozostawał niewzruszony. To musiał być policzek dla demona płodności. Sam pluł sobie w brodę, bo wiedział, że na podobną okazję pewnie przyjdzie mu długo czekać.

Yako - 5 Sierpień 2017, 08:20

Spojrzała na niego, gdy się od niej odsunął. Nie zdążyła się opanować, więc tylko spuściła niepewnie wzrok. Jej źrenice szybko wróciły do normalnego rozmiaru. Nie chciała go denerwować, a zauważyła jego reakcję na nie. Posłała mu miły uśmiech i pogładziła dłonią po gładkim policzku. Chciała mu jakoś dodać otuchy. Pokazać, że nie jest na niego zła, bo nie była. Była zła na te dziwki, które jej go zabierały, które sprawiały, że nie chciał z nią spędzić czasu w ten szczególny sposób.
Westchnęła cichutko, gdy rudzielec postanowił ją pocałować. Był nad wyraz czuły. Czyżby chciał w ten sposób przeprosić? A może po prostu udawał, żeby jej nie złościć, bo się jej bał? Z trudem się powstrzymała, żeby nie pokazać swoich obaw i podejrzeń.
Czuła też, że coś jest nie tak, przez pocałunek nie mogła jednak nic powiedzieć. Gdy w końcu się odsunął, westchnęła cicho i przekrzywiła głowę słysząc jego pytanie - mówiłam Ci przecież, że tylko do Ciebie czuję pociąg - odpowiedziała łagodnie i spoglądała na niego z troską. Pogładziła delikatnie po policzku - ale nie martw się, do niczego nie zmuszam, to co dajesz mi teraz, w zupełności mi wystarczy - to nie do końca była prawda, ale Luci miło się przy tym uśmiechała nie dając po sobie poznać, że bardzo liczyła na coś więcej. Pocałowała go czuje w polik i chwyciła za dłonie - wiem, że nie każdy zawsze ma ochotę, dlatego skoro Ty nie masz chęci to ja też nie - dodała jeszcze.
Po chwili uśmiechnęła się tajemniczo i nadal trzymając rudzielca za dłoń i pobierając delikatnie energię, pociągnęła go na górę.
- Mam pomysł jak możemy razem, miło spędzić czas, a jednocześnie nie iść do łóżka - powiedziała idąc w kierunku ściany, która znajdowała się na samym końcu piętra. Gdy do niej doszła, uśmiechnęła się szeroko do kochanka i przejechała wolną dłonią po ścianie, jakby czegoś szukając. Gdy natrafiła na szczelinę wsunęła w nią smukła palce i otworzyła ukryte drzwi, prowadzące do pokoju zabaw. Oczywiście nie erotycznych.
W środku znajdowała się wygodna kanapa, barek, lodówka, stół do bilarda oraz tenisa stołowego. Do tego głośniki sugerowały, że mogły się tu odbywać również zabawy muzyczne i tańce. Dodatkowo pokój był wyciszony, więc jeśli tu odbywała się zabawa to w domu prawdopodobnie nikt o tym nie wiedział o ile nie dowiedział się wcześniej.
Lisica puściła Cienia i weszła do środka, pokazując pomieszczenie i uśmiechając się tryumfalnie, jakby chcąc się pochwalić tym co ma. Miała nadzieję, że przynajmniej tego Gaw jej nie odmówi - sam wybierasz przeciwnika - dodała jeszcze mrocznie, patrząc mu prosto w oczy.

Gawain Keer - 6 Sierpień 2017, 00:37

Czułość jaką właśnie otrzymał okazała się czymś niemalże obcym. Rzadko było dane mu takowej zaznać bez wydzierania z kieszeni wypchanego portfela. Miał przed sobą gwiazdę porno, masażystkę, aktorkę, demona. Ale kochał ją, tę istotę o wielu postaciach. Doskonale o tym wiedział, choć we własnej głowie to uczucie rozbrzmiewało innymi tonami. Przywiązanie, zobowiązanie, utrata niezależności. Słodkie i uzależniające uczucie. Po tylu latach... miał ochotę przejść na emeryturę, ale tacy jak on nigdy jej nie mają. Dostają tylko iluzję spokoju, aż w końcu ktoś nie wpakuje im czegoś w czerep lub serce. Kocham Cię i zapewne nigdy ci tego nie powiem.
Westchnął cicho, czując jej delikatną dłoń na swojej twarzy. Ujął ją i przytrzymał przez chwilę. Nie wierzył w słowa Luci. Chciała go. On jej też, ale w innych okolicznościach. Zresztą, co jej mógł dać? Nie bez powodu jego rasę nazwano Cieniami. Dużo skrywał, śledził i zabijał, nieraz wstydził się sam siebie. Samotny podróżnik. Dziś był tu, jutro gdzieś daleko. Uśmiechnął się blado i mocniej ścisnął jej dłoń. Dał się poprowadzić.
Uniósł brwi, widząc jak lisica przeciąga dłonią po ścianie. - No wiesz... kryć takie cuda przede mną? - zaśmiał się krótko widząc pokój zabaw. Typowa męska jaskinia. Yako potrafił zmieniać postać i płeć, ale w środku był facetem. Barek, bilard i ping-pong. Czego chcieć więcej? Dodatkowo zaimponowała mu trochę ta skrytka, choć on sam przeznaczyłby ją na rzeczy mniej legalnego pochodzenia.
Podszedł do lisicy i ułożył dłoń na jej talii. - Tak jakbym miał wybór - prychnął rozbawiony. - Ale skoro znowu chcesz przegrać, to proszę bardzo. Bilard. - rzucił wzruszając ramionami. Teraz był trzeźwy, a Luci musiałaby się trochę bardziej postarać, by go sprowokować i rozproszyć.
Rzucił okiem na głośniki - Puśćmy coś - zaproponował patrząc jej w oczy. - A jeśli jakimś cudem przegram... cóż, twoja wola - dodał zachęcająco. Jeśli już miała coś dostać, to niech sama to weźmie, jeśli zwycięży.

Yako - 7 Sierpień 2017, 10:17

Uśmiechnęła się łagodnie, widząc jak Cień przytrzymuje jej dłoń przy swoim policzku. Pogładziła go przy tym delikatnie kciukiem. Mógł lubić ostre zabawy, być nietykalski, opryskliwy i wredny. Odsuwać się od innych ale widziała, że jak praktycznie każdy, Gawain też potrzebuje trochę czułości. Może i to było dla niego obce, jednak demon miał zamiar mu dać jej na tyle dużo, by Keer czuł się przy nim dobrze.
Zaśmiała się, słysząc, że ukrywała przed nim ten pokój - i tak jeszcze nie widziałeś wszystkich pomieszczeń, a to nie jest jedyne, którego nie widać na pierwszy rzut oka - uśmiechnęła się do niego drapieżnie, ukazując swoje białe, lisie ząbki. Zamknęła za nimi drzwi. Nie było to potrzebne, ale jakoś już się tak przyzwyczaiła, że w tym pokoju zawsze siedzi zamknięta. Pokój miał jednak głośniczek od dzwonka do drzwi, więc nawet w trakcie imprezy można było tutaj spokojnie wiedzieć czy ktoś nie czeka pod drzwiami wejściowymi. W końcu nie można przegapić dostawcy pizzy czy nowych gości, prawda?
Przytaknęła mu i włączyła telewizor, na którym przeskoczyła na kanał muzyczny. Muzyka z różnych krajów od początku dwudziestego pierwszego wieku i końcówki dwudziestego. Muzyka typowo klubowa dla Świata Ludzi. Podeszła do barku i spojrzała na niego pytająco - skusisz się na jakiegoś drinka?- zapytała jeszcze i jeśli się zgodził sprawnie przygotowała dwa niezbyt mocne drinki. Nie chciała go upić. Jeszcze nie teraz. Musiała najpierw uśpić jego czujność. Widać jednak było, że się na tym zna. Trochę pracowała w barach i klubach, więc nauczyła się sporo na ten temat. Mimo iż dla niej liczył się tylko smak, to potrafiła dopasować moc napoju do każdego wybranego sobie celu.
Wróciła do niego i jeśli chciał to podała mu drinka. Przygotowała stół i wzięła kij - ja rozbijam, w końcu jestem kobietą i mam pierwszeństwo - pokazała mu język i wypinając się lekko w jego stronę, rozbiła trójkąt bil, wbijając przy tym jedynkę i siódemkę. Uśmiechnęła się pod nosem i po chwili wbiła dziewiątkę - no to ja gram połówkami - przy następnym uderzeniu chybiła.
Westchnęła robiąc miejsce dla swojego kochanka. Nim jednak ten zdążył cokolwiek zrobić, zagrodziła mu drogę kijem - dodatkowa zasada - uśmiechnęła się do niego drapieżnie - gdy wbijesz bilę przeciwnika lub białą, rozbierasz jedną część swojej garderoby - wiedziała, ze ma mniejsze szanse, ale dzięki temu będzie go łatwiej rozproszyć - a gdy wbijesz czarną wcześniej niż powinieneś, rozbierasz się cały i gramy dogrywkę - powiedziała i upiła łyka drinka, dopuszczając rudzielca w końcu do gry.

Gawain Keer - 9 Sierpień 2017, 00:29

Zmrużył oczy, patrząc groźnie na Luci, ale mową ciała pokazywał, że to tylko przekomarzanki - Doprawdy? W takim razie będę zmuszony przeszukać całą posiadłość w poszukiwaniu tej komnaty tajemnic, pani Foxsoul - poinformował lisicę sztucznie surowym tonem i czekał, aż drzwi się zamkną. Potężne siłowniki i doskonałe łączenia robiły wrażenie. Za żadne skarby nie odróżniłby przejścia od ścian.
Muzyka podziałała na niego rozluźniająco i wyraźnie poprawiła humor. Klubowa się nadawała. Jedynie hiszpańskie i włoskie przeboje go denerwowały. Były na topie każdego lata, wszystkie brzmiały tak samo, a teksty były głębokie jak biust Angeliny Jolie po mastektomii.
Cień przeciągnął się i obrócił w stronę Luci, gdy ta zaproponowała mu drinka. Oczywiście chętnie napiłby się, ale po pierwsze było wcześnie, a po drugie nie powinien. Przecież rodzina Yako zginęła przez pijanego kierowcę i lis zawsze patrzył się krzywo na to, że rudzielec pił. Czemu więc żywicielka proponowała mu alkohol? Chyba naprawdę miała dość kłótni, bo bardzo starała się go rozweselić. Gawain pokręcił jednak głową. - Może później - powiedział spokojnie i sięgnął po kij. Obserwował jak Luci przygotowuje bile i rozbija. Tak grała, że niedługo po tym chybiła. Gawain uśmiechnął się wrednie i już miał podejść do stołu, gdy lisica zastąpiła mu drogę kijem niczym wojak z bagnetem. - Mówisz mi to teraz?! - wybałuszył na nią oczy, ale nie miał zamiaru się wycofywać. - To ja poproszę o tego drinka... Jakiegoś kwaśnego, może gin z tonikiem. Byle słaby - dodał i westchnął z niedowierzaniem.
Obszedł stół dookoła i wybrał bilę. Sprawnie wbił czwórkę i zamierzył się na piątkę, lecz chybił. Dalej był sporo do przodu dzięki pomyślnemu rozbiciu, ale teraz nadeszła kolej Yako. Odsunął się od stołu i przyjął drinka. - Myślałem, że skoro pozbyłem się golfa, to dasz mi spokój - zaśmiał się pod nosem i obserwował poczynania lisicy.

Yako - 9 Sierpień 2017, 01:00

- Zobaczymy czy znajdziesz, gdzie chowałam wcześniej moje cudeńko - zaśmiała się. Miała na myśli oczywiście czarny samochód, którym przyjechała po Lustrzaków do galerii. Ciekawa była, czy uda mu się znaleźć wejście do podziemnego garażu. To, które znajdowało się na zewnątrz, na podjeździe było praktycznie niewidoczne i nie dało się go otworzyć bez elektronicznego klucza, który trzymała przy kluczykach od Tesli. No chyba że od środka, to już było możliwe.
Uśmiechnęła się i przytaknęła głową, że napije się później. Coś czuła, że jak się dowie w jakiego bilarda grają, to na pewno sięgnie po procenty, nawet jeśli będą one w małych ilościach.
Zaśmiała się, widząc jego reakcję na nowe zasady - no nie powiesz mi, że tak nie będzie ciekawiej. Przynajmniej zmusi nas to do uważania, żeby nie wbijać niewłaściwych bil. Normalnie to tracisz tylko kolejkę i pomagasz przeciwnikowi, a tak będzie chociaż jakaś kara - puściła mu oczko podając drinka. Prawdę mówiąc chciała żeby skupił się jak najbardziej na grze, by potem nie zwrócił uwagi na jej plany i podstępy. Chciała się wyrwać w nocy z domu, ale nie mogła tego zrobić, gdy Gaw będzie przytomny, a zwykłe zapadnięcie w sen nie wystarczy. Po pierwsze on jest Cieniem i chyba najlepiej czuje się w nocy, a po drugie pewnie obudziły by go drzwi wejściowe, gdyby tylko próbowała sie wyrwać z domu niespostrzeżenie jak jakaś nastolatka chcąca spotkać się z zakazanym chłopakiem czy kumpelami.
Przymierzyła się do swojego strzału i wbiła bilę numer piętnaście, a zaraz po niej dziesiątkę - a czemu miałabym Ci dać spokój? Przecież nie będę się do Ciebie dobierać, a nago już się Ciebie naoglądałam, więc nie rozumiem czemu Ci to nie pasuje - powiedziała i wycelowała w czternastkę, jednak źle wymierzyła i zafaulowała, wbijając białą w kieszeń - ech....słowo się rzekło - westchnęła ciężko i po chwili namysłu, zdjęła swoje majteczki, rzucając je na kanapę. Koszulka, w której została kobieta była dość krótkawa, więc nie zakrywała praktycznie nic co znajdowało się poniżej pasa.
- Twoja kolej - powiedziała, siadając na podłokietniku kanapy i upijając łyk drinka. Nadal było jej trochę niedobrze, ale starała się tego w ogóle nie pokazywać, by nie denerwować Cienia ponownie. Nie chciała się z nim kłócić, w szczególności teraz, gdy miała plany wobec jego nowej przyjaciółeczki.

Gawain Keer - 10 Sierpień 2017, 11:56

Odpowiedział Luci tajemniczym uśmiechem. - Może, może. Będę się starał z całych sił - wymruczał nisko. Lubił takie wyzwania, a już zwłaszcza, gdy były rzucane przez tak piękną i przebiegłą kobietę. Nie miał zamiaru brać Tesli na przejażdżkę, ale chętnie obejrzałby drugi, ukryty garaż.
- Myślałem, że karą ma być przegrana oraz wstyd i hańba - powiedział mrużąc oczy i kręcąc lekko głową, tak jakby coś mu się nie zgadzało - W każdym razie jestem prawie pewien, że nigdy nie słyszałem o takich zasadach - dodał poważnie, prostując się i patrząc na lisicę z góry, upił łyk swojego napoju. - Dobry! Dziękuję - uśmiechnął się krótko spoglądając na zawartość szklanki, po czym skupił się na grze.
Lisica ładnie wbiła dwie bile, ale sfaulowała. - Mam nadzieję, że nie robisz tego specjalnie... - powiedział ciszej, nie mogąc oderwać wzroku od ściągającej bieliznę Luci. Została jej tylko koszulka, lecz materiał nie przysłaniał krągłych pośladków i różowiutkiej kobiecości między udami. Myślami był już z nią... a raczej w niej. Oczami wyobraźni dokładnie widział ją rumianą i zadowoloną, prężącą się niczym kotka z jego imieniem na ustach. Zupełnie pochłonęła go ta nowa i niezmiernie miła czynność. Dobrze, że Luci przypomniała mu o grze.
- Emm... racja! - ocknął się z tego snu na jawie i nachylił się nad stołem. Ponownie wycelował w piątkę, ale uderzył krzywo i za mocno. Zamiast rozluźnić ciało przy uderzeniu, cały się spiął. Zamiast najpierw wybrać bilę i potem się ustawić, zrobił to w odwrotnej kolejności. Ze zgrozą patrzył na chaos na stole. Piątka trafiła jakąś inną bilę, a ta kolejne. Nawet nie zdążył tego przeanalizować w swojej głowie. Patrzył tylko na łuzy. Rezultat był taki, że wbił dwunastkę Luci, a potem wpadła jeszcze czarna. - Nieee! Nie! Tak zmaścić! - przykucnął ze zwieszoną głową, trzymając się się krawędzi stołu, jednak zaraz się podniósł. Obrzucił lisicę nienawistnym spojrzeniem, ale na twarzy wykwitał już nikły uśmiech zażenowania. Odstawił kij, pociągnął porządny łyk ze szklanki. Rozpiął pasek i zdjął spodnie, po czym rzucił je w stronę Yako. Bokserki też koło niej wylądowały. - Tylko nie zamykaj ich w sejfie - zażartował, po czym odwrócił wzrok. Może Luci widziała go nago już nie jeden raz, ale czym innym była kąpiel i harce na pościeli, a czym innym paradowanie po domu w stroju Adama jak jakiś nudysta. Nie należał do zakompleksionych osób, ale taki rodzaj uwagi był mu zupełnie obcy.
A więc dogrywka. Wybrał bile z łuz i ustawił wszystkie w trójkącie. Teraz on rozbijał, choć miał opory przed pochylaniem się nad stołem, bo Luci gapiła się na ten dziwny striptiz i pokaz. Ale skoro tego życzy sobie japońska Bogini...
Żadna bila nie wpadła. - No nic. Twoja kolej - ruszył w stronę fotela i usiadł na nim zakładając nogę na nogę. Może nie była to najwygodniejsza pozycja, ale przynajmniej nie czuł się tak strasznie obnażony.

Yako - 10 Sierpień 2017, 14:17

Spojrzała na niego rozbawiona - a czy jest jakaś zasada, która zabrania wymyślania nowych zasad na potrzeby dobrej zabawy? - zaśmiała się dźwięcznie.
Uśmiechnęła się miło - jak będziesz chciał jeszcze to powiedz - powiedziała spokojnie. Przyłożyła się do trafienia i sfaulowała. Spojrzała na niego oburzona, gdy ten uznał, że robi to specjalnie - chciałbyś co? - burknęła urażona jego słowami. Nie zakrywała się jednak. Widziała, jak mężczyzna pożera ją wzrokiem. Mogła wręcz wyczuć jak rośnie jego pożądanie. Może jednak jej chciał? Chociaż bardziej prawdopodobne było to, że działało na niego jej ciało. Tak jak na większą część mężczyzn oraz dużą część kobiet. Tak została stworzona, aby kusić samą swoją obecnością.
Dała mu się napatrzeć i pomarzyć o czymś, czego na pewno dziś nie dostanie. Nie miała już ochoty na igraszki, nabrała za to ochoty na coś zupełnie innego, na coś czego nie mogła dostać od niego. Chociaż w zasadzie mogła, ale każdy kto jej to ofiarował, robił to tylko raz, bo już więcej nie widział nic w życiu, bo je po prostu tracił. Tak dawno nie zabijała, może minęły tylko trzy lata, ale dla kogoś kto kochał to robić, był to szmat czasu. Miała przerwę głównie ze względu na Natalie, ale jej tu nie było. Gawain sam się zajmował sprzątaniem nie chcianych osobistości, więc nie miał prawa jej pouczać na ten temat.
Zachichotała zalotnie, widząc jak się zamyślił. Przyglądała się mu uważnie, gdy przygotował się do wbicia bili. Nic jednak nie powiedziała, póki do łuzy nie wpadła czarna - ja rozumiem, że lubisz czarny kolor, ale wiesz, że on powinien zostać wbity na koniec? - zapytała rozbawiona. Złapała w locie jego spodnie i rzuciła je w ślad za ich bielizną - a czemu bym miała? Poza tym znasz hasło do sejfu, więc chowanie tam ubrań nie miałoby sensu - wzruszyła ramionami, ale nie omieszkała obejrzeć go sobie całego i oblizać się z lubością - powiem Ci, że pasuje Ci ten strój, a na pocieszenie co do ubrań powiem Ci, że od teraz, gdy ktoś sfauluje, to przeciwnik odzyskuje jakieś ubranie. No chyba, że ja sfauluję, to zdejmuję koszulkę bo jeszcze mi została - zaśmiała się i przymierzyła do wbicia bili. Wypięła swój kształtny tyłeczek w kierunku rudzielca i wykonała swój ruch. Niestety nie wbiła nic - no cóż...twoja kolej przystojniaku - puściła mu oczko i dopiła swojego drinka.

Gawain Keer - 11 Sierpień 2017, 00:09

Luci piękniała z każdym uśmiechem i zarażała Cienia dobrym humorem. - Tego nie powiedziałem - wzruszył ramionami. Na propozycję dolewki kiwnął głową. Alkoholu im nie zabraknie, choć nie był pewien, czy lisica powinna wlewać w siebie napoje wyskokowe. Matkowanie zostawił na kiedy indziej, może klin dobrze jej zrobi.
Zaśmiał się na obrażoną minkę ukochanej. - Po prostu upewniam się, że nie dajesz mi forów. A może to jakiś podstęp, żebym gorzej wypadł w grze? - wrednie droczył się z nią dalej, dając się jej kusić.
- Wiem! - burknął tylko. Nie wystarczyło jej, że jest nagi? Musiała dodatkowo wbijać szpilę w męskie ego? Czekaj no tylko... ten się śmieje, kto się śmieje ostatni
Na kolejne, zresztą retoryczne, pytanie nic nie odpowiedział. Myślał, że lisica weźmie i poleci do sejfu i zmieni szyfr, tylko po to, by zrobić mu nieco na złość, ale dziś przeliczył jej skłonność do psot. Nie ukrywał przed sobą, że chętnie przesłuchałby ją, by podała mu numery, w sposób jaki podobałby się im obojgu.
Jego organizm zareagował wzwodem na te myśli i na samą, pożerającą go właśnie wzrokiem Luci. Dla niego było to ciut zawstydzające, ale nie krył swojego przyrodzenia... wszak była to również pochwała kobiecego piękna i oznaka jego zdrowia i sprawności.
- Dobrze, niech tak będzie - zgodził się na nowe warunki i obserwował grę Yako. Wypięła się w jego stronę, a on z trudem powstrzymał się, by jego ręce pozostały zaciśnięte na szklance i kiju. Tym, przeznaczonym do gry. Dopił swojego drinka zauważając, że nadchodzi jego kolej.
Wbił piętnastkę, więc przypadły mu połówki, a zaraz potem czternastkę. Luci wbiła za jednym razem czwórkę i siódemkę, by po chwili dołączyć do nich piątkę. Przez resztę rozgrywki była o jedną bilę do przodu, a ustawienie nie było dla Gawaina zbyt pomyślne. Zaryzykował i wbił swoją dziewiątkę trójką Luci popełniając faul. - No to wskakuj w majteczki - rzucił do niej z pewną ulgą. Nagość dało się znieść, ale z prowokacją ze strony demona było już trudniej. Poprosił również o kolejnego drinka.
Jakimś cudem Yako nie wbiła przedostatniej bili i Keer znów był przy stole. Bez problemu posłał do łuzy pozostałą mu jedenastkę, a następnie czarną bilę. - Teraz było dobrze? - rozłożył ręce w triumfalnym geście i uśmiechnął się do brunetki wyzywająco.

Yako - 11 Sierpień 2017, 00:27

Chciała wygrać, ale jednocześnie jej na tym nie zależało. Chciała utrzeć mu nosa, zrewanżować się za grę w klubie, gdzie nie skupiała się za bardzo na grze i pokazać, że nie zawsze będzie wygrywał, ale nie zależało jej na nagrodzie. Nie miała już ochoty na igraszki.
Widziała jego reakcję i uśmiechnęła się złośliwie. Jej ciało działało na niego, jak na prawie każdego, ale to nie oznaczało, że działało na jego umysł, że chciałby ją teraz posiąść, tak jak pewnie każdą, która wypinała przed nim swoje walory. Nie pokazywała jednak po sobie irytacji tą całą sytuacją. Grała dalej. Przez jakiś czas trochę prowadziła, ale to nadal nie było to czego oczekiwała. Gra była bardzo wyrównana.
Spojrzała zaskoczona na kochanka, gdy ten powiedział, że ma wskakiwać w majteczki. Czyli jednak nie chciał jej takiej oglądać. To ją zabolało. Zabolało jej demoniczne ego. Zagryzła mocniej zęby ale uśmiechnęła się do niego miło i po prostu założyła bieliznę, choć niechętnie. Przestało jej zależeć na grze. Nie wbiła ostatniej bili, przez co wygrał Cień.
- Teraz było dobrze - uśmiechnęła się do niego zalotnie, choć mógł w jej oczach dostrzec dziwny, niebezpieczny błysk - wygrałeś tę rundę, więc możesz się ubrać, skoro tak bardzo Ci przeszkadza bycie nago - wzruszyła ramionami.
Przygotowała kochankowi nowego drinka. Był on jednak specjalny. Mimo iż w trakcie picia nie było czuć w nim prawie w ogóle alkoholu, to dawał on mocniej w czerep niż niejeden z mocnych drinków. Podała mu go z miłym uśmiechem. Sobie nalała po prostu coli, jeśli spytał czemu nie drinka, powiedziała, że nadal jest jej niedobrze po nocnej popijawie, a wolała by uniknąć zarzygania stołu i całego pomieszczenia.
Ustawiła ponownie trójkąt - mamy remis, ta runda zdecyduje kto wygra mecz - powiedziała rozbijając. Na początek nie wbiła nic, jednak potem szybko nadgoniła braki. Przez większość meczu miała przewagę kilku bil. Jednak nie udało jej się wbić czarnej. Próbowała trzy razy i za każdym razem bez powodzenia. Rudzielec szybko ją dogonił.
Koniec końców, wygrał również tę rundę. Kobieta westchnęła ciężko i opadła na kanapę. Widać było, że jest zirytowana - no to czego chcesz? Jaka jest Twoja nagroda? - zapytała, bawiąc się pustą już szklanką. Coraz trudniej było jej ukryć irytację. W środku cała się gotowała, musiała się wyżyć. Rany nie pozwalały jej na zrobienie tego w siłowni czy na basenie, ale istniały też inne metody, by się wyładować.

Gawain Keer - 11 Sierpień 2017, 01:02

Zaskoczyła go reakcja Luci - No co tak patrzysz? Przecież sama ustaliłaś te zasady... - powiedział zbity z tropu, wskazując na stół i pokręcił głową. Powiedziałby, że to typowo nielogiczne i niespójne, kobiece zachowanie, lecz daleko było mu do seksisty. Za to podejrzewał, że za zmianą charakteru faktycznie mogły stać hormony. Lusian był napompowany testosteronem, agresywniejszy i terytorialny, a Luci zmienna i humorzasta, choć Cień preferował określenie "przebojowa".
Podniósł ubrania z podłogi i założył je na siebie. Było ciaśniej, ale i psychicznie lepiej - Nie jestem nudystą, a tym bardziej ekshibicjonistą - zaśmiał się krótko. Wziął drinka i upił łyk, jeszcze przez chwilę świętując swe zwycięstwo. Zauważył, że Luci nalała sobie tylko coli. Nie przeszkadzało mu to, wręcz przeciwnie, cieszył się.
Wygrał i tym razem. Nie wiedział jak, bo podczas gry zdrowo się urżnął. Za to humor mu dopisywał, a złość kochanki mu umykała. Opadł na kanapę obok niej. - Mówiłem, sze przegrasz! Ha! - nachylił się do niej i klepnął ją mocno w zdrowe udo. Odchylił się do tyłu i mocno przeciągnął. Myślał nad swoim życzeniem - Chcę... szebyś jeszcze pobyła trochę... taka - wskazał dłonią na nią całą, pożerając ją wzrokiem. Miał na nią straszliwą ochotę, ale alkohol znieczulił jego przyjaciela tam na dole i nadal czuł to niemiłe kłucie w sercu. Drzazgę, której nie potrafiłby wyjąć nawet najlepszy lekarz. Chyba, że istniał gdzieś taki czarodziej, co naprawiałby serca i wątłe nadzieje.
Ujął dłoń kochanki i spojrzał na nią z uwielbieniem. Pomimo lekkiego rozdarcia, chciał dla niej jak najlepiej. - Wjesz Luci - uśmiechnął się szeroko - jesteśś NAJpięknięjszą... NAJcudowniejszą kobietą jakom spotkałem! Ża-...żadna inna się nie liczy! Bledną pszy Tobie! - mówił pijacko, lecz szczerze. - Zrobiłbym FSZYSTKO, żebyś była zadowolona i szczęśliwa! - kontynuował. Na usta pchało mu się wyznanie miłości. Bił się z własnymi myślami, co odbijało się na jego twarzy. Nie mogę jej tego powiedzieć! Wyśmieje mnie. Głupiego dzieciaka... nie chce nawet mojej energii, więc po co jej reszta mnie. Pochylił głowę i przytknął wargi do jej dłoni, po czym otarł się o nią policzkiem.

Yako - 11 Sierpień 2017, 01:38

Tak jak podejrzewała, gdy tylko się upił od razu zaczął pokazywać swoim zachowanie jak bardzo nagle jest nią zainteresowany. A wcześniej co to? Tylko przytulanki i nic więcej. Akurat gdy chciała się do niego zbliżyć, pokazać, że chce z nim być i na codzień i w łóżku. Ale dlaczego tak było? Może on ją pożądał i tylko pożądał, ale idealna do zabawy była tylko po kilku procentach? Jej wewnętrzny demon zawarczał groźnie, z trudem powstrzymała aby ten dźwięk nie opuścił jej gardła.
- Wygrałeś i dostaniesz swoją nagrodę - powiedziała zmysłowo. Usiadła mu na kolanach i spoglądała na niego spod ciemnych, gęstych rzęs. Zaczęła go gładzić po nagim ramieniu. Nie chciała go zaciągać do łóżka, nie było takiej potrzeby. Z resztą, wątpiła czy tak spitego by do czegokolwiek doprowadziła, poza wycieczką do księdza Sedesa, na spowiedź.
Nachyliła się do niego i delikatnie zaczęła skubać jego szyję. Nie robiła ranek, ani nie sprawiała mu bólu, tylko delikatnie przyszczypywała bladą skórę - wszystko? - zapytała zmysłowo, zerkając na niego kątem oka. Wyprostowała się na jego kolanach i spojrzała mu w oczy. Dłonią pogładziła go po bladym licu, drugą wplotła w jego ryże włosy. Zamruczała cichutko i pocałowała go mocno i namiętnie. Jednocześnie zaczęła pobierać mocno energię. Wiedziała, że nie przyjmie więcej alkoholu, tego było już dość, ale i tak musiała jeszcze utulać ukochanego do snu. Czuły pocałunek będzie najlepszym sposobem.
Gdy Cień już odpływał, oderwała się od niego i znów spojrzała mu w oczy - skoro zrobisz, wszystko, to czemu nie chciałeś się ze mną pobawić, bez alkoholu? - wywarczała, nachylając się do jego ucha - teraz ONA za to zapłaci - powiedziała jeszcze i delikatnie podtrzymała kochanka, żeby ten nie upadł. Ułożyła go wygodnie na kanapie. Przyniosła koc i poduszkę, by było mu ciepło i wygodnie. Nie wyłączała telewizora, zupełnie o nim zapomniała. Podsunęła mu jeszcze miskę na poranne przygody i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Zamieniła się w Lusiana i poszła do garderoby. Założył czarne spodnie, szary T-shirt oraz czarną bluzę z kapturem. Do tego ciemne adidasy. Upewnił się jeszcze, że Gawain śpi i znajduje się w pokoju zabaw po czym opuścił willę utykając. Zniknął w ciemnościach nocy i nie wracał, póki pierwsze promienie słońca, nie zaczęły gładzić zroszonej trawy jego wspaniałego ogrodu.
Tej nocy, ulice Zaułków zabarwiły się szkarłatem, a spokojna, nocna cisza, została rozdarta, wrzaskiem bólu i przerażenia kilku, niczego nieświadomych kobiet, oraz wściekłemu warczeniu wielkiego, czarnego psa.
Kilka godzin później znaleziono zwłoki czarnego, wygłodzonego psa, w korycie płynącej nieopodal rzeki, w jego żołądku znajdowały się wnętrzności rozszarpanych prostytutek. Nikt jednak nie podejrzewał nawet, że znaleziono nie tego psa, którego szukano. Ulewa, która nastąpiła krótko po ataku, skutecznie zmyła ślady sierści, wielkiego, czarnego lisa, o błękitnym, demonicznym spojrzeniu.
Nim nastał ranek, jakiś kilometr w górę rzeki, od miejsca zdarzenia, na brzeg wyszedł mężczyzna w bluzie. W jego błękitnych oczach czaiła się tajemnicza rozkosz. Mocno kulejąc dokuśtykał do jednej z willi na obrzeżach osiedla. Wszedł do niej po cichu, zdjął przemoczone ubrania i zniknął w łazience, ciesząc się długim, ciepłym prysznicem.

Gawain Keer - 11 Sierpień 2017, 02:17

Zerknął na nią i zamruczał zadowolony, gdy Luci usiadła mu na kolanach i pozwoliła mu poczuć swoje drobniutkie, ostre ząbki. Wiedziała, że to uwielbiał. Wsunął dłonie pod jej koszulkę i gładził każdą wypukłość, drażnił wrażliwe sutki i rozkoszował się jej jedwabistą skórą. - Wszystko - powiedział nisko patrząc jej w oczy. Dla niej był gotów na cierpienie, poniżenie i ból. Zabiłby, torturował, prześladował. Oszalały z miłości dopuściłby się każdego świństwa. Zdawało mu się, że po raz pierwszy raz w życiu śni, mogąc być z kimś, kogo kocha.
Pocałowany głośno westchnął i przyciągnął lisicę bliżej siebie. Szybko się zasapał, zawroty głosy niebezpiecznie się nasiliły. Nie panikował jednak, przypominając sobie, że Luci miała przecież się dziś pożywić. W końcu. Po co Ci jakiś głupi Kapelut, skoro ja też mogę oddać swoją energię? - pomyślał samolubnie, odpływając.
Patrzył na Luci nieprzytomnie. Jej słowa doszły do niego, ale ich sens już nie tak bardzo. Dał się ułożyć na kanapie i przykryć. Nawet wybełkotał coś w podziękowaniu i szybko usnął.
Obudziły go torsje. Nie wiedział jak, ale znalazł miskę i dopadł do niej, zsuwając się z kanapy. Przecież tyle nie wypiłem! Zwrócił wszystko, co mógł i oparł się o mebel, przymykając oczy. Masakra. Nawet z Gopnikiem było lepiej. Ponownie nachylił się do miski, ale tym razem znalazła się niej tylko ślina i żółć. Nie miał pojęcia, ile czasu spędził na podłodze trzęsąc się i przytulając do miski. Oblany zimnym potem i cały zielony jakoś dał radę dorwać colę. Sączył słodki napój małymi łykami, by nie prowokować kolejnych wymiotów. Nie rozumiał jak do tego doszło. Przecież wypił tylko dwa drinki! Dwa! Nigdy wcześniej się tyloma nie załatwił! - Chyba muszę się przebadać... - wystękał i rozejrzał się po pokoju. Drzwi były zamknięte, Luci nigdzie nie było, a muzyka grała w najlepsze. Niepewnie podniósł się i podszedł do panelu na ścianie. Na oślep klikał przyciski. Włączył reflektory, muzykę na cały dom i w końcu otworzył te przeklęte drzwi, po czym znów rzucił się do miski. Cola-cola poszła, a on okrył się kocem i położył. Przysnął na parę godzin, bo na korytarzu było już jaśniej. Czuł się lepiej, w głowie trochę się poukładało.
Zapłaci. Ona. Nie wiedział o kogo chodziło. Może Luci miała jakieś koleżanki z pracy, które puściły jakąś plotkę, a może brukowce napisały o niej jakąś wyssaną z palca opowieść? Nie miał pojęcia. Nie pamiętał. Niech to szlag.
Wstał i poszedł z miską do łazienki. Uprzątnął bałagan resztkami sił, po czym położył się w wannie i ściągnął w niej ubrania. Wziął chłodny prysznic cały czas siedząc, przepłukał usta i napił się kranówy. Zarost nieprzyjemnie go kłuł, ale nadal cały się trząsł. Niedbale się wytarł i ubrał bokserki, po czym owinięty w koc, powolutku i przylepiony do ściany zszedł na dół. Luci brała prysznic, ale nie chciał jej przeszkadzać. Położył się na kanapie przed telewizorem i leżał nadal struty.
Radio przerwało muzyczny program, by nadać poranne wiadomości, a Gawain obrócił się na plecy zakrywając twarz ręką.
- ...Dzisiejszej nocy w Glassville znaleziono pięć ciał. Policja podejrzewa sforę bezpańskich psów, wszczęto dochodzenie w tej sprawie. Ofiarami są dwie młode kobiety oraz trzech mężczyzn... Synoptycy ostrzegają przed...
Keer nie słuchał dalej. Pięć ofiar, to dużo. Tułając się po ulicach widział trochę samotnych psiaków, ale nigdy nie ujrzał zdziczałego stada. To miasto dosłownie schodziło na psy.

Yako - 11 Sierpień 2017, 02:44

W trakcie kąpieli demon znów przybrał kobiecą postać. W końcu Gawain takie miał życzenie co do swojej nagrody. Nawet jeśli był wtedy pijany. Wygrał, więc na nią zasłużył.
Luci zdjęła przemoczone opatrunki i zawinęła się w szlafrok. Przemoczone ubrania wrzuciła do pralki. Nie musiała się martwić o ślady krwi. Ta spłynęła z jej futra, gdy płynęła w górę rzeki, by zmylić mundurowych. Porozrzucała części ciała ofiar po mieście, tam gdzie przebywało najwięcej psów, w ten sposób, po ulewie, która przeszła przez miasto, nie było szans by sprawdzić, które psy faktycznie zajęły się niewinnymi ludźmi. Chociaż nie wszyscy byli niewinni. Tylko mężczyźni, a oni pewnie mieli też coś na sumieniu. Jeden walczył bardzo zaciekle, zostawiając na żebrach lisa potężnego siniaka, którego jednak dało się łatwo wytłumaczyć, drugi pozostawił delikatnego siniaka pod zranionym okiem.
Noga dokuczała jej strasznie. Wyszła z łazienki mocno kulejąc. Ruszyła do kuchni, do apteczki i zajęła się bandażowaniem nogi. Wzięła też zimny sok z lodówki i nalała do dwóch szklanek. Zabrała też leki przeciwbólowe dla swojego kochanka. Słysząc poranne wiadomości, uśmiechnęła się drapieżnie, a jej źrenice na moment stały się wąskie i demoniczne.
Podeszła do kanapy i nachyliła do rudzielca, całując go delikatnie w czoło, na dzień dobry - witaj przystojniaku, jak się spało? - zapytała. Widać było, że ma naprawdę dobry humor. Postawiła zimny sok wraz z tabletkami na stoliku i usiadła w nogach kochanka.
Za pomocą aplikacji w telefonie, wyłączyła radio i telewizor na górze, po czym uruchomiła ekran w salonie. Spoglądała chwile na wiadomości. Akurat mówili szerzej o wydarzeniach poprzedniej nocy i pokazywali zdjęcia ofiar. Luci zaśmiała się krótko, widząc podobiznę dwóch prostytutek, które kilka dni temu odwiedziły jej willę - widzę, że teraz już nam nikt nie będzie przeszkadzał - wymruczała i położyła się obok Cienia, wtulając się w niego delikatnie. Połasiła się o jego ramię, jakby oczekując od niego pochwały i pieszczot - teraz jesteś już tylko mój - westchnęła jeszcze, jakby do siebie, przymykając lekko oczy.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group