To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Fusowy Gaj

Anonymous - 1 Czerwiec 2012, 17:11

Nath oczekując odpowiedzi, wpatrywał się w nieznajomą bez ustanku, potęgując jakby pragnienie wiedzy. To pozwalało mu się skupić na tylko jednej rzeczy, odrzucając wszelkie zbędne, dziwne i intensywne myśli. Dziewczyna natomiast postanowiła zmniejszyć dzielący ich dość spory dystans i zminimalizować go prawie do zera. Teraz Nathaniel mógł dokładniej śledzić kształt jej kości policzkowych, zarys wydatnych ust, a także policzyć drobne zmarszczki wokół oczu, pojawiające się przy uśmiechu. A jaki to był uśmiech! Perliście słodki, ożywczy, dziewczęcy! Jakim cudem wytrzymał tyle bez niczyjego towarzystwa? No chyba, że zaliczymy do tej kategorii królika. Albo i nie. Lepiej nie. Przecież to dawało mu pęd istnienia, możliwość własnego rozwoju, zadowolenia siebie i własnych żądzy...
Pytanie jednak pozostawało wciąż w powietrzu, między nimi.
-Grać na fortepianie?- powtórzył za dziewczyną kapelusznik niepewnie, marszcząc przy tym brwi- Tyle nie zrozumiałych słów!- dodał, opierając swą teraz z lekka naburmuszoną twarz na niezwykle szczupłej dłoni. Nathaniel milczał, próbując odnaleźć w swym zawiłym umyśle słów: „fortepian” i „grać”. Nie, nie, nie. Chłopak mimowolnie pokręcił przecząco głową.
-Czyli wnioskując-zaczął powoli, intensywnie wpatrując się w ciemne oczy nieznajomej- to co robiłem grą jeszcze nie było, tak?
Nim jednak dał odpowiedzieć dziewczynie, Nath delikatnym ruchem zsunął z głowy swój pasiasty kapelusz, który wpadł dokładnie do jego dłoni. Prawą rękę zanurzył w otchłani nakrycia głowy, nie przestając dokładnie obserwować towarzyszki.
-Dziewczynki lubią słodycze, prawda?- spytał, pokazując na wyciągniętej tuż przed nosem panienki babeczkę. Pokryta była najbardziej różowym jaki kiedykolwiek mógł się pojawić lukrem, ozdobionym zewsząd jadalnymi perełkami, serduszkami, owocami i wszystkimi cudnymi rzeczami, które niewiadomo jakim cudem mogły się zmieścić. Nath miał nadzieję ,że tym smakołykiem ukryje swą niepełna wiedzę.

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 17:51

Najwyraźniej Nath był tak samo zainteresowany Miyuko, jak ona nim. To chyba dobrze. Jeśli nie zamierza robić niczego szkodliwego w związku z tym, to można by powiedzieć, że takie wzajemne zainteresowanie ułatwi tylko zaspokojenie swej ciekawości. Wiedziała, że dla każdego co innego jest niezwykłe, bo istoty są różne. Maja różne osobowości, różnie wyglądają, inne rzeczy ich interesują w innym środowisku i na innych zasadach się wychowują. To dzięki takiemu zróżnicowaniu i niepowtarzalności mogli doznawać ciekawości. A kiedy ktoś daje się poznawać to wszystko jest tylko przyjemniejsze. Japonka uważała, że to doprawdy wielki dar ta ciekawość. Dzięki niej życie nie było zwykłe i nudne. To ona pod wieloma względami kształtowała ludzi i nieludzi.
Słowa, które usłyszała od chłopaka powiększyły tylko jej zaskoczenie.
- Naprawdę nie wiesz co to znaczy? Myślałam, żę każdy miał styczność z grą. Nie słyszałeś nigdy gry na fortepianie? Albo innym instrumencie... To naprawdę wspaniałe! - odpowiedziała. - Nie, to nie była gra. Byłaby, gdyby Twoje czyny sprawiały wytwarzały dźwięki. Dzięki, które tworzyłyby by melodię. Choć to bardzo względne pojęcie. Niektórzy potrafią słyszeć muzykę nawet w zwykłym szumie wiatru lub kapaniu deszczu. To niezwykłe! Słyszą jak gra sama natura. Tworzy dźwięki, które mówią o czymś. - urwała nabierając powietrza w płuca. Wyglądało jakby chciała jeszcze coś powiedzieć, ale tylko pokręciła głową z uśmiechem. Ależ się rozgadała. No ale co w tym dziwnego, bardzo poruszyło ją to co usłyszała. Musiała coś zrobić.
Wzięła w dwa palce miętowy listek z ziemi i położyła na dłoni. Zaczęła się mu przyglądać rozmyślając nad tym kim może być jej rozmówca. Ale wyglądało to zapewne, jakby wpatrywała się w jakieś drobne szczegóły na listku. Uniosła głowę dopiero w momencie, gdy dostrzegła, że Nath zdejmuje kapelusz. Zdziwiona patrzyła jak wkłada do niego dłoń i po chwili... wyjmuje z niego babeczkę! To było niesamowite! Zupełnie jak w cyrku, w którym magicy wyjmują ze swych kapeluszy gołębie, króliki i całe mnóstwo przedziwnych przedimotów. Zawsze zastanawiało ją, jak to możliwe. Czy kapelusze miały jakieś drugie dno? Ale chyba chłopak nie nosił w kapeluszu babeczek. Przesiąkłyby, zgniotły i pobrudziły tylko okrycie głowy. A w tej chwili kapelusz i babeczka były całe i zdrowe. Przynajmniej na takie wyglądały.
- Oczywiście, że lubią! Dziękuję. - powiedziała i znowu się zaśmiała. Ostrożnie wzięła w swoje małe dłonie smakołyk i przyjrzała się mu uważnie. Wyglądało tak pięknie, tak smacznie. Zerknęła na rozmówcę. - To cudowne, jak to zrobiłeś?

Anonymous - 2 Czerwiec 2012, 21:12

Ludzie byli stosunkowo ciekawi dopóki, dopóty Nath mógł z nich czerpać nowe, dziwne i sprzeczne myśli. Dlatego chłopak siedząc naprzeciwko dziewczyny, szukał i obserwował każdą nowość, początek idei, pomysłu, myśli odbijającego się na jej twarzy. Czemuż zatem jej oczy, usta, śmiech wyrażały tylko radość? Mało. Potrzebuję więcej, więcej, znacznie więcej.
-Nie jestem każdym-fuknął Nathaniel, przybierając na twarz maskę pełną dumy. Zrazu założył rękę na rękę i podnosząc z lekka podbródek, patrzył na dziewczynę z ukosa. Oczywiste było, że słowa Miyuko nie dotknęły go bardzo, właściwie to wcale, może jednak? Nath znany był jednak z teatralności i dość głębokiego odczuwania-wszystko po to, aby odkryć w pełni paletę emocji. Sprawiało mu to niemą satysfakcję. Zatem nie odmawiał sobie pewnych gestów i okazywania emocji.
-Skoro to takie powszechne, musi być więc nudne- kontynuował, a jego głos zdradzał delikatne rozdrażnienie-Tacy sami ludzie są nudni-dokończył ciszej po chwili przerwy, pozwalając by jego słowa zlały się z podnoszącym się ciepłym wiatrem. Podmuch rozwiał jego lśniące, siwe włosy przykrywając to odkrywając jego granatowe, nieodgadnięte oczy. Kapelusznik czuł jak wokół niego zbiera się dziwna, filozoficzna aura. Nie, ta rola będzie zła. Chłopak przymknął oczy i pokręcił przecząco głową.
-Po cóż jednak obrażać sie, kiedy mamy czekające na zjedzenie słodkości?- spytał tonem odmiennym, pewnym i ożywczym. Pozwolił by jego twarz rozpromienił uśmiech, pozbawiony wszelkiej nienaturalności, sarkazmu czy pychy .Już nie nosił w sobie namiastki rozdrażnienia, wszystko zdawało się rozpłynąć z wypowiedzianymi słowami i delikatnym wiatrem. Wyciągnął zatem z kapelusza na polepszenie nastroju świąteczne ciasteczko korzenne w kształcie choinki. Jak na prawdziwy smakołyk przystało nie mogło się obejść bez zielonego lukru obrysowującego kształt, kolorowych bombek imitowanych przez fasolki czy brokatu pokrywającego całokształt.
-Zdradzona tajemnica to już nie tajemnica- odpowiedział, odgryzając kawałek ciasteczka. Bo czy interesował by nas magik wbijający miecze do tak naprawdę pustego pudła? Świat składa się i powinien składać się z tajemnic i niedopowiedzeń. Byśmy mogli szukać, poznawać, omamiać się i przede wszystkim kłamać. Piękna rzecz.
Ciekawe czy świat zdawał sobie sprawę z własnej doskonałości w niedoskonałości, kiedy powstawał.

Anonymous - 3 Czerwiec 2012, 16:23

Jak już było wspomniane, miłe jest, gdy druga osoba pozwala się poznawać. Nie oznacza to jednak, że każdy to robi. Miyuko uwielbiała poznawać nowych ludzi. Zgłębiać ich tajemnice i móc odkrywać te cechy, które rozróżniają ich wśród innych, Uwielbiała to, ale sama takim łatwym celem nie była. Tak jej doradził ojciec, by uważała na innych. Oczywiście bez popadania w skrajności, ale jednak. Więc zazwyczaj skrywała emocje i myśli pod maską uśmiechu, choć zwykle oczy pozostawiała inne. Jakby trochę chłodne, przenikliwe. Ten jednak, kto zna się na ludziach, potrafiłby wyczytać z nich coś więcej. Może zobaczyłby nawet przechodzące burze w jej głowie. Oczywiście, całe to maskowanie się nie dotyczyło chwil spędzanych z ludźmi, którym ufała.
- Och, no tak... Masz rację. - powiedziała z zamysłem. - Nie chodziło mi jednak o porównywanie Cię do innych. Po prostu byłam zaskoczona, bo pierwszy raz mam z czymś takim do czynienia. Ale to nie znaczy, że jest złe.
Nie chciała, by tak zostały odebrane jej słowa. Trochę głupio jej się zrobiło. Nie miała przecież wątpliwości co do tego, iż chłopak nie jest zwyczajny. Na pewno. Już samo to jak wyglądał, sprawiało, że się wyróżniał. Teraz pozostało jedynie obbadanie jego charakteru, by sprawdzić, czy i ten jest równie intrygujący. A tak właśnie myślała. Takie sprawiał wrażenie.
Z ciekawością popatrzyła na kolejne ciasteczko, które wyciągnął Nathaniel i odgryzł kawałek. To było takie miłe. Sama zabrała się za swoją babeczkę, oblaną różowym lukrem. Odgryzła kawałeczek. Mmm... Była przepyszna. Ten nadmiar różnorodnych słodkości, którymi została udekorowana, był wręcz powalający i tworzył wyśmienitą mieszankę.
Nie powiedziała już nic więcej, skinęła jedynie głową przyznając mu rację. Gdyby wiedziała jaką tajemnice skrywa kapelusz, to nie ciekawiłby ją już tak bardzo. Milczała więc jedząc babeczkę. Może równie dobre będzie posiedzenie w ciszy, delektując się słodkościami.

[z/t]

Anonymous - 4 Czerwiec 2012, 19:38

Chłopak milczał. To nie tak, że słowa Miyuko dotknęły go intensywnie-zwyczajnie uznał, że jakakolwiek odpowiedź jest zbędna. A nawet jeśli byłaby potrzebna, to nie miał już na to nawet najmniejszej ochoty. Nath pozostawiony w ciszy odczuwał coraz to mocniejsze znużenie. Brak nowych pomysłów, sprzeczności, świeżości utwierdzało go tylko w przekonaniu. Czuł, że coś się wyczerpało. Albo on się wyczerpał i stracił cierpliwość, której w ogóle miał niewielkie pokłady. Dziewczyna nie była chyba nudna, problem raczej tkwił w Nathanielu. Przez dłuższy czas pozostawiony bez ludzi, jakiegokolwiek towarzystwa(nie licząc oczywiście pana królisia) a przede wszystkim sensacji, potrzebował większego nasycenia. Nasycenia wszystkiego. Gestów, słów, emocji. Miyuko była tylko naturalnie miła. Nie znał jej, a jej skryte uczucia, myśli i idee sprawiały, że Nath nie mógł i już nie chciał jej bliżej poznać. Co z tego, że miała wyjątkowo uroczo śmiejące się oczy; na co perliście brzmiący uśmiech, gdy brak było nawet najmniejszej sprzeczności.
Miałeś być miły. Ciastka ,ciastka, ciastka. Przecież długo tak nie wytrzymasz. Ciastka, ciastka, ciastka.
Właściwie jedynym powodem sprawiający, że Nath był jeszcze w stanie być miłym i przyjaźnie nastawionym towarzyszem były słodycze. Miały w sobie moc otumaniania jego umysłu, bądź raczej zasłaniania dziwnych myśli pragnieniem słodkości. Zatem na twarzy kapelusznika malowało się zadowolenie, wzrastające szczególnie w chwili nadgryzania świątecznego ciastka.
-Och, już tak późno?- spytał sam siebie Nathaniel, unosząc głowę w stronę nieba- Przepraszam wielce, ale muszę jeszcze znaleźć pole na zasadzenie pierogów- dodał, poczym podniósł się z już dość chłodnej ziemi. Chłopak skłonił się nisko, próbując zachować jak najdoskonalsze i najwykwintniejsze maniery. Co prawda, wyszło mu to dość niezdarnie, ale czy ktoś na to zwracał uwagę? Posyłając ostatnie, grzeczne spojrzenie młodej damie nałożył pasiasty kapelusz na głowę i odwróciwszy się na pięcie odszedł. Przez następne kilka sekund można było dojrzeć jak pobliskie krzaki delikatnie falują, muśnięte przez przechodzącego chłopaka.


[z/t]

Anonymous - 1 Sierpień 2012, 17:51

Szła wolnym krokiem. Jej wzrok skierowany był w niebo. Jej czuły węch drażnił zapach mięty i owoców leśnych. Już od dawna nie miała chwili relaksu. Tylko ona i jej myśli. Zdjęła z e swoich pleców katanę i torbę. Usiadła pod jednym z bardziej rozłożystych drzew. Czuła jak kwiaty drażnią jej skórę. Kochała spokój który tu zawsze panował. Mogła tak leżeć godzinami. Jednak brakowało jej tych zwykłych drzew w świecie ludzi. Dobrze pamiętała o tych rodzinnych wyprawach do lasu.
Wiele bym dała by te chwile powróciły
Ziewnęła i przeciągnęła się. Wlała nie zasypiać w takim miejscu. Tutaj wróg miałby ją jak na tacy. A ona jakoś nie chętnie chciała pożegnać się ze swoim życiem. Z nudów zaczęła nucić piosenkę. Założyła ręce za głowę i pozwoliła głowie opaść na ziemię. Gapiła się na niebo nucąc coraz to inne melodie.
Nie ma to jak pełny relaks

Anonymous - 3 Sierpień 2012, 12:11

Zapadał już zmrok. To była jego ulubiona pora dnia, ostatnie promienie słońca padały na jego bladą skórę, lekki wiatr powiewał na jego twarz, a temperatura była wyśmienita, idealna na łowy. Przemieszczał się bardzo szybko, a z każdą minutą przebywał kolejne kilometry. Pożeranie snów i łowy stały się już dla niego rutyną i obowiązkiem. Po kilku dniach "na głodzie" Dante nie był już tą samą osobą, wariował. Nie przepadał za ludźmi, więc po jakimś czasie polubił pozbywanie ich z dobrych snów.
Przemierzał rozległe lasy Krainy Luster, aby w końcu przejść do świata ludzi. Nie polował już tydzień, nie miał wręcz na to ochoty. Po długim biegu, coś przykuło jego uwagę. To coś leżało na ziemi, tym czymś była kobieta.
-Może to człowiek? Byłoby miło...
Przestał biec. Podszedł do niej wolnym krokiem. Widząc, że dziewczę ma zamknięte oczy, podszedł bliżej, stanął za jej głową, nachylił się i z wielkim uśmiechem na twarzy powiedział:
-HEJ!

Anonymous - 3 Sierpień 2012, 12:32

Blackie pochłonięta rozmyślaniami nawet nie zauważyła podchodzącego do niej mężczyzny. Zwróciła na niego uwagę dopiero gdy się odezwał. Otworzyła szeroko oczy i spojrzała na jego uśmiech. Instynktownie zerwała się do siadu. Była w szoku. Nie spodziewała się, że kogokolwiek zobaczy tutaj o tej porze. A już na pewno nie pochylonego na jej głową. Usiadła ze skrzyżowanymi nogami i jeszcze raz spojrzała na mężczyznę. Nie znała go tym bardziej zaczęła zachowywać czujność.
- Nie wiem czy jesteś tego świadomy ale raczej nie powinno zachodzić się ludzi od tyłu. - Jej ogon zaczął drgać w geście irytacji. Ukradkiem spojrzała na swoją broń. Nie lubiła takich sytuacji.
Miejmy nadzieję, że ten facet przyszedł tu z pokojowymi zamiarami. A było tak fajnie i spokojnie. I gdzie ten mój relaks!

Anonymous - 3 Sierpień 2012, 23:02

Słodko, po prostu wyśmienicie! Kobieta nie okazała się być człowiekiem! A to oznacza tylko jedno, Dante nie spożyje dzisiaj łatwego posiłku. Ale zawsze można znaleźć jakieś pozytywy, co nie? Dziewczę wydawało się być miłą istotką, a swą irytacją wprawiała go w zachwyt. Ale co ona mogła tutaj robić sama o tejże porze? Najwyraźniej Cień przeszkodził jej w odpoczynku.. Tak! Cel osiągnięty! Może spała i przerwał jej dobry sen? To napawało go entuzjazmem.
-Jestem Róża! A właściwie Dante.. Mów jak chcesz, a Ty jak masz na imię?

Wciąż spoglądał na jej ogon i nie mógł się nadziwić. Co to, kto to? Hybryda? Nie.. To nie ta bajka. Zatem kim może być to tajemnicze dziewczę? Za wszelką cenę chciał się tego dowiedzieć.

Anonymous - 4 Sierpień 2012, 11:28

Powoli wstała. Nie chciałaby jej rozmówca stał nad jej głową. Zawsze tak było. Akurat w momencie, gdy nie życzyła sobie towarzystwa zawsze ktoś musiał na nią wpaść. Czuła na sobie jego natrętny wzrok. Nie wiedziała, o co mu chodzi.
Przymrużyła lekko oczy. Nie podobała jej się ta sytuacja. Ale co mogła na to poradzić. Usłyszała pytanie mężczyzny. Jego głos kipiał entuzjazmem.
- Mów mi Blackie.
Jakoś nie czuła potrzeby przedstawiania się swoim imieniem. Co ciekawsze nie robiła tego od dawna. Nie zdziwiłaby się gdyby pewnego dnia zapomniała o swoim prawdziwym mieniu.
Czując jak wzrok Dantego nadal jest w nią wlepiony poczuła się niezręcznie. Chcąc odwrócić jego uwagę od swojego ogona postanowiła przerwać ciszę.
- Może w końcu się dowiem czemu chciałeś mnie straszyć?
Lepiej by było dla niego by jakoś dobrze się wytłumaczył

Anonymous - 6 Sierpień 2012, 00:01

-W końcu jestem strachem, co nie? Chciałem jedynie pożywić się Twym snem, bo głoduję od paru dni..
Śmieszna istotka z puszystym ogonem wprawiała go w zachwyt, dlaczego? Tego nie wiedział. Słodka istoto, kimże naprawdę jesteś?
-Jestem strasznym cieniem, który pożera sny dobrych ludzi i nieludzi, zamienia je na koszmary.. Boisz się?
Srebrzysta tarcza księżyca oświetlała już niebo, a w okół dało się usłyszeć odgłosy tutejszych zwierząt leśnych.. Historia jak z horroru, jednak dziewczyna nie wydawała się być przestraszona, chłopak najwyraźniej nie zrobił na niej wrażenia, gdyż jej wyraz twarzy pozostał niezmieniony od czasu ich pierwszej wymiany zdań.
-Zatem.. Co tutaj robi tak młoda dama o tej porze? Przecież ktoś tak zły jak ja mógłby zrobić Ci coś złego..

Anonymous - 8 Sierpień 2012, 19:20

Blackie uśmiechnęła się. Nie wiedziała dla czego ale zaczęła czuć się trochę swobodniej.
- Pewnie nie byłeś zbytnio zadowolony gdy okazało się, że wcale nie śpię?
Już wiele razy spotykała cienie. W tym kilu przerwało jej dobry sen. Ale nie miała im za bardzo tego za złe. Cienie żywią się snami. Muszą to robić bo inaczej nie przetrwają. Natura tak ich stworzyła. Jednak mimo, że się nie bała nadal zachowywała należna według niej ostrożność. Jednak nie mogła powstrzymać się od odpowiedzi na zadane pytanie.
- Czyżbyś sugerował, że powinnam zacząć drżeć ze strachu?
Spojrzała na rozgwieżdżone niebo. Lubiła noc. A szczególnie spacerować o tej porze dnia. Nie straszna jej była ciemność ponieważ posiadała kocie oczy i wyostrzone zmysły. Po raz kolejny Dante zadał jej pytanie. Miała ochotę się roześmiać.
Chyba coś mu się pomyliło z tą damą.
- Przyszłam sobie po prostu poleżeć i popodziwiać widoki, tak dla relaksu, a ty mi w tum akurat przeszkodziłeś. - Spojrzała na niego z lekkim wyrzutem i ponownie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
Robiło się coraz chłodniej. Blackie pozbierała kilka większy gałęzi i ułożyła z nich mały stosik. Skupiła na nim całą swoją uwagę. Po chwili stos zajął się ogniem.
- I od razu lepiej.
Usiadła przy ognisku po czym wskazała ruchem ręki by Dante też usiadł. Utkwiła wzrok w płomieniach. Lubiła ogniska.
- Piękna noc dzisiaj, prawda? - Zagadała po chwili ciszy.

Anonymous - 12 Sierpień 2012, 22:05

-W sumie to masz rację.. Niezbyt mnie to zadowoliło, wybacz, ale taka ma natura. Więc kim.. jesteś? - Powiedział ostatnie słowa drgającym głosem i troszkę się od niej odsunął. Przeszkodził jej w relaksie, w końcu mogła być zła, mogła być jakimś nie wiadomo czym i zrobić mu coś..
-Zatem przeszkodziłem Ci.. No tak, typowe, jestem zły i szerzę zło, nawet jeśli tego nie chcę..
Kiedy rozpaliła ognisko, odskoczył, przestraszył się.. przynajmniej udawał że się przestraszył. Rękoma zasłonił swą twarz, jakby miał go ktoś uderzyć.
-Ostrzegaj następnym razem przed takimi sztuczkami!
Dobrze, usiadł obok niej i również popatrzył w niebo, podpierając się z tyłu rękoma.
-Pobrudzę garnitur..

Anonymous - 13 Sierpień 2012, 16:54

Zaskoczyło ją pytanie o to, kim jest. Zazwyczaj jej uszy i ogon nie pozostawiały wątpliwości. Jednak różne istoty krążą po Krainie Luster.
- Jestem Dachowcem. Można by rzec, że pół człowiekiem pół kotem.
Po raz kolejny myślała, że wybuchnie śmiechem. Dopiero teraz zauważyła, że Dante ma na sobie garnitur.
- Na to ci nic nie poradzę. Ale za to pomyśl o pozytywach siedzenia w nocy przy ogniu. Może to ci choć trochę poprawi humor.
Siedziała przyglądając się jak płomienie trawią drewno zamieniając je w popiół. Zastanawiała się jak się to wszystko potoczyło. Przecież praktycznie przed chwilą była wściekła na Dante, gdy przerwał jej chwilę spokoju a teraz siedzi z nim przy ognisku. W rozbawieniu pokręciła głową.
I jak to wszystko może się potoczyć?
Wzięła patyk leżący nieopodal niej i zaczęła nim grzebać w ogniu. Spojrzała na niebo.
- Chyba zaczęło robić się już późno. Będę już uciekać. Może jeszcze kiedyś się spotkamy. Do widzenia.
Podniosła się, wzięła swoje rzeczy i ruszyła ścieżką prowadzącą do wyjścia z gaju.

[z/t]

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 20:11

Kolejny etap podróży, która właściwie może się szybko nie skończyć. Cold szuka domu, wie że go ma ale nie wie gdzie on leży. Nie poznał krainy luster na tyle dobrze, żeby bez problemu się tu odnaleźć. mógł tylko zgadywać swoje obecne położenie. Chyba był w krainie kapeluszników - osobliwych przedstawicieli tego świata. Wnioskował to z aromatu herbaty, którą ubóstwiali Kapelusznicy.
Duszno. Dochodzi południe i chłopak zaczynał czuć dyskomfort, zapachy przyprawiały go o lekkie mdłości. To odpowiedni czas na przerwę. Zatrzymał się i rozejrzał dookoła. Las nie miał końca, wszedł do niego zeszłego wieczora jeszcze przed zachodem i do tej pory nie zauważył jego obrzeży. Parę razy się zastanawiał czy nie zawrócić i nie obrać innego kierunku, ale do tej pory tego nie zrobił. Chyba po prostu nie widział w tym sensu. Droga jak droga, skończyć się kiedyś musi.
Wszedł na najbliższe drzewo i położył się na najgrubszej gałęzi, zaledwie cztery metry nad ziemią. Oparł się plecami o pień i lekko przymknął oczy, cały czas uważnie nasłuchując. Taki był jego ostatni tryb życia: w nocy szedł, a w dzień spał, albo raczej przysypiał. Na szczęście nie potrzebował długo regenerować sił i już wieczorem, gdy tylko powietrze się ochłodziło mógł ruszać dalej. Miarowo oddychał, spuszczając jedną nogę i machając nią w powietrzu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group