Anonymous - 25 Wrzesień 2013, 16:51 Jedyne, co było potrzebne dowolnej personie podczas rozmowy z Dumą, to dużo cierpliwości i duże pokłady zrozumienia sarkazmu i docenienia jego żartów, które może i nie należy do najlepszych, ale Duma nie chciał się poddać. Nie, kiedy już zauważył, że Nora nie jest aż tak sztywna, jak mu się wydawało. Że jest w stanie otworzyć się na tyle, by obydwoje mieli przyjemność z tej dość... specyficznej rozmowy. O ile można ją w ogóle porównywać do specyficznych rozmów - to było coś naprawdę ciekawego jak n oko Dumy, który absolutnie nic nie wiedział, a... chciał się dowiedzieć. To chyba jedna z niewielu wciąż żyjących w nim cech lunatyka - pragnienie wiedzy. O wszystkim. Wszystkim, co się tylko da. A jeżeli ma przed sobą taką Norę... Tak. O niej też musi wiedzieć - naturalnie - wszystko.
- Noro... Nie powiem ci tego, bo myślę, że tak będzie zabawniej. Na szczęście nie masz żadnej ostrzegawczej lampki w oku, kiedy kłamię, aczkolwiek... przezorny zawsze ubezpieczony... zgaduj - no tak. Czego innego się po nim spodziewać? Skoro na początku nie powiedział, nie wyśpiewa tego za drugim razem.
No i kiedy tak otworzył oczy i zobaczył nad sobą Norę... wytrzeszczył oczy, wyraźni utrzymując spojrzenie na czymś, co było na jej policzku. Z jego perspektywy - na prawym. Skoro już jesteśmy na etapie teatrzyku, zamieńmy to wszystko w brazylijską telenowelę... albo przynajmniej ciekawszy serial telewizyjny - szmaragdowe oczy bowiem rozszerzyły się w zdziwieniu, a ręka natychmiast bezczelnie przebiła srebrzystą barierę jej włosów, by Duma dotknął nią jej blizny. Dlaczego wcześniej jej nie widziałeś, kretynie?
Po raz pierwszy od dłuższego czasu tak zakręciło mu się w głowie. Bo mimowolnie skreślił ze swojej listy podejrzeń lunatyków i szklanych. Człowiek albo... Oj. Dlaczego to było tak prawdopodobne?
Nie, nie zabrał ręki, jednak palcem przycisnął czubek jej nosa, jakby dla zabawy. Zaraz oberwiesz, wiesz o tym? Ten mały nożyk też będzie bolał...
- Co lubisz malować? - zapytał się cicho, jakby dwóch poprzednich sytuacji nie było, jednak nie drgnął ani na milimetr - no dobrze, tylko ociągając się zabrał rękę, by być gotów dzielnie znieść atak wściekłości Nory. Pewnie to będzie już.. drugi. Ale to podejrzane, że nie skwitował ani reakcji, ani sytuacji, ani wypowiedzi... Może po prostu był w szoku? Brawo, Noro - wyprowadziłaś go z równowagi. Biedny, mały Duma.Anonymous - 25 Wrzesień 2013, 18:14 Specyfika Nory polegała na tym, że długo kalkulowała czyjeś słowa, chcąc zrozumieć ich sens, a sama odpowiadała zanim się zastanowiła. Aczkolwiek w tej sytuacji, poczuła się jakby kompletnie straciła racjonalne myślenie, a właściwie jakiekolwiek myślenie. Została naruszona jej przestrzeń, jej przeszłość, jej przeżycia. Nie zdawała sobie sprawy, że robiąc ten gwałtowny ruch ukazała to, co tak usilnie próbowała ukryć. Znów podziałał na nią chwilowy impuls, przez który nie miała czasu zająć się własną powłoką, którą sobie zbudowała. Przez długi czas, jej blizna była dla innych niewidzialna, głównie przez włosy, ale też przez charakter. Tymczasem ten jeden nieostrożny moment całkowicie wszystko zmienił. Szrama na policzku była dla niej największym utrapieniem, bo była najbardziej widoczna, a gdy zobaczyło się więcej szwów i blizn, można było łatwo stwierdzić, jakiej jest rasy. Duma widział, więc na pewno domyślał się teraz z kim ma do czynienia. Poza tym, przypominała jej o najboleśniejszym wspomnieniu.
Skamieniała, kiedy Duma dotknął jej policzka, bo w życiu nie pozwoliłaby na coś takiego. Dotykał właśnie jej przeszłości, doglądał jej, a ona po prostu wisiała nad nim, w zbyt ciężkim szoku aby się poruszyć. A potem jeszcze nos. Hm, co za dużo, to nie zdrowo, nie? W końcu zmuszając wszystkie komórki do reakcji, gwałtownie odsunęła się i zakryła dłonią swój policzek, przy okazji, przez przypadek trafiając go lekko w czuprynę. Przewidywał, że mu się oberwie i proszę, to zawsze coś. Można było się dosłyszeć cichego "dlaczego?". Nie patrzyła na niego, właściwie zastanawiała się, co ma zrobić, czy odejść, czy zostać. Teraz nie miała w głowie żadnej odpowiedzi, czuła się, jakby zapomniała ludzkiej mowy. Rozpacz wypisana na jej twarzy zaczęła wnikać wgłąb serca, ukazując, przypominając, pogrążając. Czekała na nadchodzącą falę złości, emocjonalnego upustu. Ale zdała sobie sprawę, że nic to nie da. Co to zmieni, jeśli znowu zacznie mu wytykać, tylko po to, by móc się rozładować? By móc się wyżyć? Spojrzała na niego, brwi miała ściągnięte, a oczy lekko zmrużone. W końcu cichy głos w jej głowie zaczął się odzywać, mówiąc nie daj się emocjom. Starała się, jak nigdy.
- Wszystko - odpowiedziała cicho. I zadziwiająco spokojnie. Powoli napięcie malało, oddech i serce powracało do normy. - Nie uważasz, że to niestosowne obłapiać dziewczyny? - oj, miała wielką nadzieję, że ta próba rozładowania sytuacji jej się uda, chociaż jej zachowanie wszystkiemu przeszkadzało. Lekko, prawie niezauważalnie się uśmiechnęła, nadal kurczowo zakrywając dłonią swój policzek. Nie chciała opuścić ręki, za bardzo bała się, że jego wzrok znów tam powędruje.Anonymous - 25 Wrzesień 2013, 18:35 W milczeniu patrzył na to wszystko z dołu, jakoś niezbyt chcąc sie podnosić - ni to z lenistwa, ni to z tego, że sam również był w szoku - dlatego po tym, kiedy dostał po głowie, szybko poprawił włosy. I zrobił to jeszcze raz. I jeszcze raz... Usiłując zachować kamienną twarz. A obiecywał sobie, że będzie zawsze mówił prawdę, i co z tego? I co... wszystko wzięło szlag. Jednak... wstał. Znaczy, usiadł, chociaż sam także wahał się, czy po prostu sobie stąd nie pójść. Nie odpowiedział na pytanie, nie odezwał się, nie skomentował zachowania Nory... do czasu, w którym go nie sprowokowała. Przynajmniej poczuł się lepiej, kiedy dostrzegł lekkie drgnienie na jej ustach i usłyszał jej odpowiedź. Westchnął.
- Przepraszam bardzo szanowną panienkę, ale to panienka się na mnie rzuciła... Zresztą. Zakładając, że znasz już moją historię, wiesz, że raczej nie trzymam się i nie orientuję w takich rzeczach jak "stosowne" i "niestosowne". Póki nikt mnie za to nie skopie, jest dobrze - blady uśmiech. Delikatnie przekrzywił głowę. - Och, weź ta rękę z policzka, bo od trzymania jej tak ci odpadnie w końcu. Stało się, widziałem, a jak przyjdzie tutaj ktoś jeszcze, to znowu sobie zasłonisz.
Kolejny uśmiech.
// jak krótko, przepraszam x_xAnonymous - 25 Wrzesień 2013, 19:21 Zauważyła, że coś w jego zachowaniu się zmieniło. Nie komentował, nie prowokował, ani nie można był usłyszeć od niego żadnej sarkastycznej uwagi. Przemilczał całą sytuację, dopóki Nora nie sprowadziła na nią tematu. Spojrzała na niego z wyrzutem, kiedy usłyszała jego odpowiedź, a Nora z wyrzutem na twarzy.. Możecie sobie wyobrazić tą komiczną sytuację, zwłaszcza, że do tego miała rękę przyklejoną do twarzy. Prychnęła.
- Przepraszam szanownego pana, ale to pan padł na plecy, jakby właśnie miał umierać. A szanowna panienka, o której mowa tylko chciała... zobaczyć co się stało - tam powinno być raczej "uratować ci życie" albo "jakoś pomóc", ale przecież Nora się do tego nie przyzna. Miała tylko nadzieję, że nie da mu o tym znać żaden delikatny impuls.
Jeśli chodzi o bliznę.. nie spodziewała się, że jakoś to skomentuje, bo przez dłuższy czas na ten temat milczał. Odwróciła głowę, zastanawiając się, czy go posłuchać. Miał rację, w końcu już ją zobaczył, więc jak jest sens chowania jej dalej? Powoli odsuwała dłoń od twarzy; każdy palec po kolei tracił kontakt z blizną. Opuściła bezwładnie rękę i poczuła, że na coś natrafiła. Wzięła do ręki mały kamyczek i zaczęła obracać go w dłoni. Przynajmniej znalazła jakieś zajęcie, żeby tylko niekontrolowanie nie przysunąć ręki znów do twarzy.
- Więc czemu się nie bronisz? - miała oczywiście na myśli tych całych oprawców. Może i żartował sobie z zadawanych mu ran, ale to tylko pozory. Miała wrażenie, że próbował tylko zgrywać kompletnie niezainteresowanego, a w rzeczywistości było całkiem inaczej. Ale to tylko przypuszczenia. Cóż mogła o nim wiedzieć? Może teraz jego kolej na jakąś informację?
/aj tam c:Anonymous - 25 Wrzesień 2013, 20:14 - Zobaczyć, co się stało? - zadrżał niemalże z rozbawienia, zmrużył także zielonkawe oczy. - Powinienem podziękować, że nie chciałaś mnie dobić? Zresztą... to tylko policzek. Molestowanie zaczyna się trochę w innych sferach.
Wymruczał, jak kot zadowolony z tego, co przed chwilą zaoferowała mu Nora - och, coś o niebo lepszego od śmietanki czy mleka! Słowa były o wiele bardziej soczyste, o wiele bardziej nieostrożne, o wiele bardziej... no. Po prostu zyskała jeszcze większą sympatię u Dumy, który najwyraźniej był już znudzony drętwą atmosferą. Co z tego, że dalej nie chciała powiedzieć, kim ona jest - miał już swoją teorię - to jego małe zwycięstwo. Wiedział cokolwiek, w przeciwieństwie do niej. Wiedział tyyyle rzeczy, a co ona wiedziała o Dumie? Że inni lubią go bić, jak wygląda bez koszuli, jak ma na imię, co robi... Kiwnął lekko głową, kiedy zobaczył jak dziewczyna zabiera swoją rękę z policzka. Lepiej. O wiele lepiej...
Kiedy usłyszał, czemu się nie broni... Pokręcił lekko głową.
- A kto powiedział, że się nie broniłem? Proszę cię... miałem swój pistolet. Był ładny, taki, taki... no. Dostałem go w prezencie, a teraz... na chwilę go nie mam. Ale wróci. Musi wrócić - podczas tej przemowy, Duma wyglądał, jakby mówił o jakiejś bezcennej rzeczy - jego oczy błyszczały się, jakby zafascynowane przedmiotem zawieszonym w jego wyobraźni... W końcu to była najcenniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek posiadał. Jego nagroda, za wszystkie złe rzeczy, które zrobił. Jego piękna broń, która uratowała mu tyłek tyle razy...
Teraz jest w rękach szklanej. Kolejne ukłucie żalu, zaraz wyciszone przez wmówienie sobie, że postąpił słusznie. Przyda jej się. Na pewno się przyda.
- Zresztą. Co według ciebie jest stosowne, Noro?
// jake ajtam. zaniedbuję cię :cAnonymous - 25 Wrzesień 2013, 21:23 Spojrzała na niego z dezaprobatą, już po raz kolejny.
- Właściwie masz jeszcze zaległe podziękowania - przypomniała mu, a na myśli miała oczywiście fiolkę, którą mu uporczywie wciskała. Tak, Nora jak najbardziej o tym pamiętała. Teraz wydawało jej się to odległe, mimo tego, że wcale nie zdarzyło się to tak dawno. Ale Nora zupełnie inaczej przeżywała czas, potrafiła go odliczać bardzo dokładnie, bo z początku, kiedy została obiektem eksperymentalnym, to było jej jedyne zajęcie. Leżąc w kącie celi, skulona odliczała mijające sekundy, minuty, godziny. To pomagało odwrócić jej uwagę od tego co działo się wokół niej.
- Rozumiem, że masz większe doświadczenie jeśli chodzi o molestowanie. W takim razie co miał znaczyć ten "tylko policzek"? - znowu. Znowu, znowu. Zadała to pytanie, choć wcale nie chciała znać na nie odpowiedzi. Odepchnęła od siebie ochotę powieszenia się na drzewie, za bezmyślność i głupotę. Nie potrafiła opanować ciekawości, w końcu miała szansę dowiedzieć się interesujących rzeczy. Ale żeby zadawać pytania, których nie chce się zadawać? Westchnęła, stwierdzając, że lepiej nie cofać tego pytania, bo zapewne zacząłby się z niej po prostu nabijać.
A więc miał broń. Z naciskiem na czas przeszły. I wyglądało na to, że ten pistolet był dla niego ważny. Być może dostał go od jakieś osoby, na której mu zależy, albo po prostu była to jakaś broń najnowszej technologii, która może nawet przewyższyć jej "nożyk". Zdusiła wyimaginowanymi rękami chęć zapytania co stało się z tym nożem i tylko pokiwała lekko głową. Nora właściwie nie miała żadnej rzeczy, na której by jej zależało. Nigdy nic nie dostała, ani nie oczekiwała, zawsze na wszystko pracowała sama. Ale kto wie, może kiedyś dostanie coś, czego będzie mogła używać z dumą. I rozsądkiem, oczywiście.
Hm, co według Nory jest stosowne? A to dopiero pytanie. Spojrzała na niego zdziwiona, bo znów nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Sama nie wiedziała co było według niej stosowne. Zastanowiła się przez chwilę, ale nic nie wpadło jej do głowy.
- Cóż, na pewno nie odwracanie się do kogoś tyłem w czasie rozmowy, używanie brzydkich słów - jakby sama tego nie robiła. Ale ważne jest przez kogo! - Udawanie martwego, przesadne używanie sarkazmu. Jeżeli miałabym wymieniać te stosowne.. no to trochę by to zajęło - dokończyła swój monolog, specjalnie wymieniając wszystko to, co robił Duma. Przyglądała mu się dalej, ciekawa reakcji. Podparła się jedną ręką i lekko przechyliła głowę. Białe włosy, splątane opadły na jej ramię, by popłynąć jeszcze niżej w dół, tworząc blady wodospad. Gdzieś na czubku głowy zaplątał się mały listek, odznaczający się intensywną zielenią. W jej włosy lubiły wplątywać się różne niepowołane rzeczy. Ale, ku jej nieszczęściu, najczęściej były to.. owady. Tak. Co innego, gdyby były to płatki polnych kwiatów albo coś równie przyjemnego. Cóż, najwidoczniej musiała zadowalać się towarzystwem małych zwierzątek. Pff.
/ to nie przepraszaj tylko pisz c::Anonymous - 25 Wrzesień 2013, 21:51 - Och... czasami jeszcze dotykam dwóch policzków naraz - i zademonstrował to na niej. Już-już przez chwilę oczy mu zmętniały, już-już... zabrał ręce i wzruszył ramionami.
- Wychodzenie w połwoei rozmowy też się w to zalicza? - wstał, schwycił za listek wplątany w jej włosy, wyciągnął go i po prostu sobie poszedł, pogwizdując wesołą, skoczną melodyjkę. Ha. Ha. Ha.
// możesz mnie zabić <3 ale puszczam cię z łaski swojej, o jaaaAnonymous - 25 Wrzesień 2013, 22:24 To stało się zbyt szybko, by znowu wykonać gwałtowny ruch do tyłu. Nie zdążyła nawet strząsnąć jego dłoni ze swojej twarzy, bo już ich tam nie było. A potem poczuła jak dotyka jej włosów i po prostu odchodzi. Ręce odruchowo powędrowały do czubka głowy, jakby spodziewała się coś tam zastać. Odwróciła się do tyłu i patrzyła jak oddala się coraz bardziej. Znowu odszedł bez pożegnania, czy jakiejkolwiek informacji. Zastanawiała się czy jeszcze kiedyś będzie miała okazję go spotkać. Chciała zapytać jak go znaleźć, ale był już za daleko. Właściwie to chciała go zatrzymać, ale skoro tak po prostu ją opuścił, to nie będzie go trzymać na siłę, prawda? Zaczęła podrzucać kamyk w dłoni i zmrużyła oczy. Zamachnęła się i wrzuciła go do rzeki, patrząc jak tonie. Opadał, aż w końcu całkowicie zaniknął.Oj, Noro, nieładnie zanieczyszczać... herbatę. Posiedziała chwilę i podniosła się, by rozprostować kończyny. Strzepała z siebie nadmiar liści i postanowiła w końcu poszukać jakiegoś bezpieczniejszego miejsca do spania. Od czasu do czasu trzeba trochę odpocząć. I nie napotkać kogoś, kto ewentualnie będzie chciał ją zaatakować. Rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę rzeki i ruszyła odwiedzić kolejne miejsce.
/mogę? w takim razie jaką śmierć wolisz? </3 no i, ej, mogłaś się wysilić na jakiś dłuższy ten ostatni post xDAnonymous - 27 Marzec 2014, 23:31 Mam jakiś ogromny pech, co chwile muszę uciekać z miejsca na miejsce. To w jednym atakuje mnie szamanka rzucająca klątwę i końcowo nieudolnie na mnie wpadająca. Potem wstała i chyba ponownie próbowała, a jak ruszyłem dalej trafiłem na dwójkę psychopatek, które najpewniej by mnie próbowały zamordować przy najbliższej okazji, bądź bawić się na inne sposoby. Pytanie, na co teraz trafie? Czego mogę oczekiwać? Najlepiej jakby to było moje wymarzone lenistwo. Póki co, miałem jeszcze okazje prawie dostać z torebko-podobnej rzeczy za nim się oddaliłem, oby tutaj było mniej agresywnie.
Tymi myślami powędrowałem do miejsca które było mi już prędzej znane, choć raczej wspomnienia i uczucia mam mieszane. Jak tylko stanąłem przed herbacianą rzeką, oddaliłem się od niej o dwa kroki i wygodnie się położyłem, a ręce usadowiłem za głową. Kaptur na swojej głowie odpowiednio poprawiłem, choć słońce już zachodziło, to jednak szczątkowe promienie miło zasłaniało. Płaszcz był rozpięty, ale bandaże i tak zakrywały każdy gram ciała, aż do samych ust. Oczy na wpół zamknięte, wszak ja nie sypiam, a co najwyżej pasożytuje na snach innych. Skupiłem się na szumiącej spokojnie herbacie i targanej delikatnie trawie, oraz molestowanym przez wiatr ubiorze. Wydawało się spokojnie, wydawało.Anonymous - 27 Marzec 2014, 23:55 Można by powiedzieć, że Kruk miał zły dzień co do spotkań. Jednak nie wiadomo, czy to będzie dla niego równie niemiłe czy nie.
Tymczasem Lucky idąc wzdłuż rzeki przyglądała się jej ze smutną miną. Aż dziwne, że była smutna, w końcu ona nigdy nie jest smutna. Jednak dużo się działo, a ona zniknęła. ledwo też wróciła i zobaczyła osobę strasznie do siebie podobną, wręcz jakby swego klona. Nic też dziwnego, że poruszała się jakby w półśnie ogarnięta marą.
-Pieprzyć to.
Powiedziała głośno ściągając kaptur z wściekłością i przeczesując włosy palcami. Na jej prawym łuku brwiowym, skroni i policzku widniały jeszcze ślady zaschniętej krwi. Rozejrzała się i zauważyła leżącą na ziemi postać. Podeszła bliżej i rozpoznała istotę, którą kiedyś spotkała. Stanęła prawie nad nim i zaczęła mu się przyglądać. Tak, na pewno kiedyś go spotkała.
-Nie boisz się tak spać, kiedy ktoś może cię zabić?
Zapytała obojętnie z melancholijnym spojrzeniem, tak bardzo do niej niepodobnym, że aż dziwnym.Anonymous - 28 Marzec 2014, 08:47 W czasie trwania harmonicznej ciszy, dość przyjemnej dla moich zmysłów, ktoś akurat przybył ją ostatecznie zakłócić. Nie byłoby to jeszcze problemem, gdyby nie fakt że rzeczywiście nowy osobnik ruszył w moją stronę. Czyli albo najzwyczajniej chciał coś ode mnie, albo z nudów w jakiś sposób chce zaczepić. Bez jakichkolwiek przywitań pomruczała pod nosem, a potem wyrzuciła z ust coś, co można byłoby swobodnie uznać za groźbę. Tylko, że jeszcze nie robiła nic związku z tym, choć nigdy nie wiadomo czy zacznie.
Gdy mogłem ją już zauważyć, mogłem śmiało stwierdzić, że wydaje mi się dość znajoma. Ale nie mogę skojarzyć skąd, pamiętam tylko że pozytywnie tego nie rozpamiętuje, więc to już chyba dobrze nie wróży? Mogę tylko liczyć, że albo sama skorzysta z swobody, tak jak Ja. Choć może też zaczepić i ruszyć dalej.
- Strachem może to nie jest, ale owszem. Obawy takie w tych częściach zawsze pozostają. W czymś mogę pomóc panience?
Zapytałem leniwie dalej leżąc, jakąś nie chce mi się jeszcze podnosić, chyba że mnie do tego zmusi, mam niewielką nadzieje, że nie.Anonymous - 28 Marzec 2014, 15:16 No tak, każdy ponoć boi się o swoje życie. Znaczy prawie każdy bo wyjątki też są. Jednak jest to rzadkość i to wyjątkowa. Takim wyjątkiem jest Lucky, nie obawiająca się o swoje życie, jakby to nic ją nie obchodziło. Jednak nie wiadomo w sumie czy tak jest nigdy nie wiadomo co siedzi w głowie Lucky. Tak jest i to się raczej nie zmieni.
-Nie sądzę, że komuś takiemu się to uda, jednak możesz wyrwać mnie od spaceru z nudą.
Powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach. Jednak nie był to za miły uśmiech. Jak zwykle na ustach kotki był on ironiczny i psotny. Taki jak zawsze w jej wykonaniu grymas zadowolenia niezmienny od lat.
Kobieta spokojnie się pochyliła i kucnęła przy Kruku. Nie chciało jej się tak bardzo zwieszać głowy w dół by na niego spojrzeć. Więc sama kucnęła przy nim by dalej porozmawiać. A kto tam wie, może mężczyzna wpadnie na jakiś pomysł by zabawić Szczęściarę. W końcu znudzony kotek jest marudny, a marudny kotek jest marudny.Anonymous - 28 Marzec 2014, 15:25 Spostrzeżenia kotowatej panny były intrygujące, a zarazem nie wiem czy powinienem w to bardziej zagłębiać. Jej uśmiech mówił mi bardziej, że spowoduje na mnie wszelakie kłopoty. Nie za bardzo owe problematyki są mi na rękę, oby jednak ostatecznie się okazało, że niewiele chce zdziałać na moją niekorzyść. No cóż, stwierdziła że mi się nie uda. Więc to jest ten moment gdzie powinienem zakasać rękawy i pokazać na co mnie stać? Mam ją zaskoczyć, zabawić i w ogóle spowodować u niej euforie? Tak, to zadanie dla mnie!... Żartowałem, chyba jakieś kpiny że akurat mi się zachce jeśli nie jestem do tego zmuszony. A zmusić raczej i tak bym nie pozwolił, choć...
- Nie sądzisz, bym temu sprostał?
Spojrzałem na nią pytająco, udając przez jakiś moment, że rzeczywiście rozmyślam nad swoimi możliwościami i ewentualnymi pomysłami, by właśnie potem ją delikatnie rozczarować. Co prawda nawet nie mam pojęcia co spowoduje, że nie będzie się nudzić, więc i tak mam odczucie że byłoby to daremne.
- Masz racje panienko, mam niskie szanse na powodzenia.
Mogłem tak leżeć cały czas, ale skoro uświadamiała mnie o zagrożeniu, to może właśnie chciała delikatnie wskazać, że sama nim będzie? Z tego względu muszę brać pod to poprawkę.
- A czy koto-podobne istoty nie lubią akurat leniuchowania, jakiemu to moja osoba się poddaje?Anonymous - 28 Marzec 2014, 17:50 Dziewczyna słysząc jego pierwszą wypowiedź popatrzyła na niego wyczekująco. Albo nie, tak tylko mogło się przez chwilę zdawać, jednak naprawdę było to spojrzenie obojętne. Tak jakby kotka z góry wiedziała co ten powie. Jednak nie mogła tego wiedzieć, nikt nie mógł wiedzieć, można wszystko tylko przypuszczać.
Jednak kiedy upewnił ją, że nie jest interesującym osobnikiem, jeśli chodzi o wspólną zabawę westchnęła i usadowiła się obok niego.
Kiedy odezwał się spojrzała na niego ironicznie i pokręciła przecząco głową.
-A czy każdy Kapelusznik jest zdziwaczały? Czy wszystkie marionetki są piękne? Czy każdy cyrkowiec jest cały zszyty?
Jej głos był spokojny, jednak lekko ironiczny. Nie potrafiła wyzbyć się tej ironicznej i nazbyt władczej nuty. Nie przeszkadzało to jednak na tyle by sama próbowała to zmienić.
Siedziała odchylona lekko do tyłu z nogami skrzyżowanymi, schowanymi pod płaszczem. Przyglądała mu się nadal na wpół obojętnie i ciekawie.Anonymous - 28 Marzec 2014, 21:02 Zarzuciła pewnymi hasłami i odziwo nie zrobiła nic szczególnego, przynajmniej póki co. To dobrze, bo nadal mogę sobie leniwie leżeć i poruszać swobodnie nasze toki myślenia. Zsunąłem trochę kaptur z głowy i przechyliłem głowę na tyle, by móc sobie ją dokładnie obejrzeć. Od stóp do nóg, z całym ubraniem i możliwym do ujrzenia uzbrojeniem, ale prócz torebki z niewiadomą zawartością i kolczykami(stawiam, że są widoczne) nic nie mogłem spostrzec. Więc groźna może być sama w sobie, lub ukrywać to co niebezpieczne być musi. Te moje ciągłe stwierdzenia, że każdy jest niebezpieczny, ale chyba taka ostrożność mnie nie zgubi.
- Wybacz, moja wiedza o tym świecie jest bardzo ograniczona. Nieznane mi są Marionetki, jeśli to mowa o czymś więcej niż bezwładnych kukiełkach, ani o zszywanych Cyrkowcach.
Zapewne chciała dobrych porównań wykorzystać, ale niestety na mnie to nie zadziałało. Ale prędzej na moją niekorzyść, wszak moje niezrozumienie powoduje, że nie bardzo mogę prawidłowo spostrzegać jej stwierdzeń, co też owocuje w brak mojego rozwinięcia. Co jednak nie zmienia sytuacji, że nadal mogę sobie po wylegiwać na trawie.