To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Herbaciane Łąki - Fusowy Gaj

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 20:32

W międzyczasie przez gaj przebiegała sobie energicznie dziewczynka w dość interesującym stroju. Słychać ją było z odległości co najmniej trzystu metrów, a to za sprawą jej głośnego zachowania. Jej oczy gorączkowo rozglądały się za czymś, a jej procesy myślowe były bardzo rozproszone. W tym momencie jeden szukał jagód, drugi oceniał jakość fusów, trzeci wypatrywał, jak zwykle zresztą, jakiś ciekawych okazów tak zwanego "robactwa", a czwarty pilnował, by centrum dowodzenia w postaci ciała tej drobnej istoty się nie potknęło. Gdy tylko któryś z tych pierwszych trzech skanerów znalazło poszukiwany przez nią obiekt, doskakiwała do niego i czym prędzej chowała w swojej bezdennej czapce. Była bardzo zadowolona z tego co na razie tutaj znalazła, chociaż nie szukała niczego konkretnego - zwykły dzień zbierania zapasów, które możliwe, że kiedyś się jej przydadzą. Na przykład do otumaniania owadów na święto pijanego pasikonika. A do tego nada się wszystko, co nie jest w większej bądź mniejszej... właściwie to w jakiejkolwiek ilości trujące. Zrywała więc bez skrępowania fusy, kwiatki, oraz porywała robaczki z drzew i krzewów... aż się zatrzymała. Wszystkie wątki które w tym momencie pracowały nie przewidziały takiego zjawiska. Ani to jagoda, ani fus, ani robak, ani coś, o co można było się potknąć. Bo za wysoko. To był... humanoid! I to chyba nawet płci męskiej. Bardzo jasny, biały wręcz. Namyśliła się patrząc na niego, na razie ucinając swoje myślenie do jednego wątku. Nie było potrzeby wykorzystywania większej ilości. Ostatecznie odpowiednio ułożyła ręce...
-HEYOO!-Zawołała typowym dla niej przywitaniem-Chwała dla Wielkiego Szu i jego inkarnacji, dużego Czu~!-Wyrecytowała radośnie, zaplatając ręce za sobą i prężąc się dumnie. Uśmiechała się szeroko do nieznajomego-Nie wyglądasz na miejscowego! Zgubiłeś się? Może pomóc?!-Zapytała przeszczęśliwa, że jest okazja by komuś pomóc. Chyba był niewiele starszy od niej. Ale to bez większego znaczenia. Ona znała to miejsce, a on chyba nie. I to się liczyło!

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 21:05

Coś zaczęło zakłócać idealną cisze popołudnia. Ktoś lub coś śpiewało i ewidentnie zbliżało się do jego miejsca odpoczynku. Cold otworzył oczy i wytężył wzrok, głos dobiegał z strony w którą jeszcze przed chwilą zmierzał. Istota poruszała się dość szybko, więc po chwili można było stwierdzić, że jest to ktoś. Niewysoka, niegruba dziewczyna w czerwonej sukience, co chwile zatrzymywała się, podnosiła coś z ziemi i chowała to w dużym kapeluszu... kapeluszu? No tak! To pewnie jedna z przedstawicieli rasy Kapeluszników. Pewnie zna to miejsce i wie gdzie jest jego koniec. Chłopak spuścił nogi, siadając na gałęzie, nie zdążył nic powiedzieć gdy tamta go przywitała. Nie zna żadnego Szu, ani Czu, ale skinął lekko głową. Tamta zaproponowała pomoc.
- Nie zgubiłem się. Wiesz gdzie i kiedy kończy się ten las?
Wiedział gdzie idzie, więc nie mógł się zgubić. Gdyby się zgubił to by wiedział gdzie jest to czego szuka, a on nie wie. A może jednak się zgubił. Czy szukanie jakiegoś miejsca można nazwać zgubieniem się? To chyba mało ważne. Liczył na wyczerpującą odpowiedz dziewczyny.

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 21:34

Dziewczyna leciutko się zdziwiła gdy usłyszała głos przybysza... ale jakby nie od niego, tylko znikąd. Ale głośno i wyraźnie. Bez poruszania ustami. Nie spotkała się wcześniej z czymś takim, a co za tym idzie, zainteresowała się.
-Zabawnie mówisz, wiesz?!-Zwróciła mu uwagę, dalej nie ściągając uśmiechu z twarzy. Zerknęła na swoje korale... kolor się nie zmienił. Nie jest źle! Ale ale, zostało zadane pytanie, więc należało by na nie odpowiedzieć.
-Ten las kończy się na jego krańcu, i wtedy kiedy tam dotrzesz!-To była najbardziej logiczna i oczywista odpowiedź, jaka przyszła jej w tym momencie do głowy. Była jednak na tyle domyślna by stwierdzić, że coś takiego niezbyt usatysfakcjonuje młodzieńca, dlatego też od razu dodała-Mniemam, iż chcesz gdzieś dojść. Zatem Twój koniec będzie tam, gdzie będziesz miał potem najbliżej. Powiedz mi gdzie jest cel Twojej podróży, a z przyjemnością Cię tam zaprowadzę! A już na pewno stąd wyprowadzę!-Dziewczyna dumnie skinęła głową, ucieszona jak małe dziecko. Minęło trochę czasu od kiedy z kimś rozmawiała. To może być zabawne!
-Tak w ogóle jestem Popu, najwyższa kapłanka dużego Czu!-Przedstawiła się, unosząc swój kapelusz w górę. Wypadł z niego niewielki motylek, który gdy tylko zwietrzył okazję poleciał gdzie pieprz rośnie w losowym kierunku. Dziewczyna chyba tego nie zauważyła, bo ponownie czapa wylądowała na jej głowie.
-To jak, idziemy?

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 22:02

Ah no tak. Często zapomina o swojej dysfunkcji. Przejechał językiem po wewnętrznej stronie zębów by upewnić się czy jeszcze tam są. Oczywiście były i raczej nie zamierzały się nigdzie ruszać.
- Wiem. - odpowiedział, unosząc lekko prawy kącik ust.
Gdy usłyszał odpowiedz na pytanie, zmarszczył brwi. Nie lubił tego typu wypowiedzi. To był najgorszy sposób udzielania odpowiedzi zagadkowy i mało konkretny. To chyba typowy rodzaj odpowiedzi dla Kapeluszników. Zgrabnie zeskoczył z gałęzie. Bardziej usatysfakcjonowała go druga odpowiedź. Dziewczyna oferuje pomoc, to miłe. Może tylko przedstawiciele jej rasy potrafią poruszać się po tym lesie.
- Kieruję się do wioski Szklanych Ludzi.
Wypowiadając to zdanie zaczął wątpić w istnienie takiego miejsca. Albo to sobie wymyślił, albo istnieje pod inną nazwą. Oby dziewczyna domyśliła się o co chodzi. Stanął na ścieżce i czekał aż dziewczyna obierze kierunek. Ta nie zdążyła się ruszyć, a Cold zaczął znów się czuć źle. Drzewa rosły w pewnej odległości od ścieżki. Przypomniał sobie o swojej "chorobie".
- Nie mogę wychodzić na słońce. Musimy poczekać aż słońce się trochę zniży, albo iść w cieniu.
Schował się w cień opierając się o pień drzewa na którym przed chwilą siedział.

Anonymous - 21 Lipiec 2013, 22:26

-Ah, to dobrze, że wiesz! Gdybyś nie wiedział... to wiesz, ktoś wtedy mógłby na Ciebie rzucić urok, a Ty byś sobie nawet z tego sprawy nie zdawał! Są tacy złośliwcy tutaj, no, w okolicy... to już lepiej wiedzieć, że się jest przeklętym. Ma się przynajmniej jakieś zajęcie!-Podsumowała dziewczynka. Następnie przeszła do wyjaśnień, które nie do końca się spodobały chłopcowi. A tak się postarała z ich trafnością! Chciałaby od czasu do czasu poczuć się doceniona...
Gdy usłyszała o wiosce szklanych ludzi dziewczynka zrobiła dzióbek w kształcie litery "o". Słyszała niby o jakimś osiedlu... ale o wiosce?
-Ummmm... to chyba nie jest w tej okolicy... wiesz?-Troszkę się zakłopotała. Nie wiedziała do końca jak tam dojść, więc...
-Hmmm... chyba by trzeba... a może... nie no, tutaj chyba nic takiego nie ma... wiesz co, wydaje mi się, że... uh?-Dziewczyna znowu zredukowała ilość procesów myślowych do jednego. Jej "gość" chyba źle się poczuł. Podeszła do niego.
-Oh, to niedobrze... coś mi się kojarzy... ale wiesz, nie chodzę tam za często... ale to w sumie wspaniały pomysł!-Dziewczynka ponownie rozradowała się.
-Mi się nie spieszy, nie wiem jak Tobie, a nie ma co ryzykować skoro jesteś chory! Poczekamy, i Cię zaprowadzę... ummm... a na co konkretnie jesteś chory? Może... znajdę jakieś zioła albo coś...-Dziewczynka zdjęła nakrycie głowy i zaczęło w nim szperać. Niech bogowie mają okolicę w swojej opiece, jeżeli ona coś stamtąd wyjmie.

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 12:41

Nastąpiła seria nieskładnych wypowiedzi. Jedyne czego się dowiedział to to, że nie ma żadnej wioski. Poczuł dziwny ucisk w brzuchu, zdenerwowanie spowodowane niepewnością. Był pewny istnienia jego miejsca na ziemi, a teraz to się rozpadło. Zaczął się zastanawiać czy aby nie zwariował.
Jednak ta postanowiła go gdzieś zaprowadzić, chociaż przed chwilą twierdziła o nieistnieniu tego miejsca. Westchnął. Chyba trudno będzie dowiedzieć się czegoś konkretnego od Popu. A no tak nie przedstawił się.
- Zwolnij trochę. Jestem Cold i nie jestem chory.
Pożałował tych słów. Trudno wytłumaczyć jego przypadłość jako coś innego niż choroba. Właściwie trudno wytłumaczyć jego przypadłość jako cokolwiek. Ale czy kwalifikacja tego jako choroby, nie sprawia, że wszyscy mieszkańcy krainy luster są chorzy? Jednak choroba to coś co można wyleczyć, a jego nie można wyleczyć. Chyba. Westchnął i potarł dłonią twarz.
- No dobra, niech to będzie choroba. Raczej nie da się jej wyleczyć.
Usiadł zrezygnowany pod drzewem. Będą musieli poczekać jeszcze parę godzin, aż Cold będzie mógł iść bez odczuwania dyskomfortu. Nie lubił się skupiać na sobie więc postanowił skierować rozmowę na inne tory.
- Kim jest duży Czu?

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 16:33

-Miło mi Cię poznać Cold!-Dziewczyna na chwilę przestała szperać w swoim kapeluszu. Uśmiechnęła się do niego szeroko, a potem z lekkim uśmieszkiem wróciła do szukania... czegoś. Nie wiedziała jeszcze czego, ale... wyciągnęła coś. Miętę. Mogło być gorzej, ale ją to nie satysfakcjonowało. Wrzuciła ją tam, gdzie wcześniej było jej miejsce. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że tamten wyparł się choroby. Zwłaszcza, że potem się do tego przyznał.
-E tam, nie ma choroby nie do wyleczenia!-Stwierdziła pogodnie-Co najwyżej nie wiadomo, jak się do tego zabrać! Ale w takim razie chyba nic nie mam takiego... mam tutaj same zwykłe zioła...-Jej radosny ton trochę opadł... ale zaraz wrócił jej humor. Nie ma się co martwić czymś, na co się nie ma wpływu. Szczególnie, jeśli ktoś się zainteresował!
-Duży Czu jest bogiem któremu służę. Wcieleniem Wielkiego Szu, stwórcy wszechświata, wszystkich zjawisk i stworzeń, który najbardziej umiłował sobie stawonogi, jako najbardziej doskonałe ze wszystkich stworzeń!-Zawołała z uwielbieniem i pasją godną kaznodziei. Aż chwyciła kapelusz w dłonie i popatrzyła w niebo zachwycona podniosłością swoich słów.

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 17:48

Stawonogów. No super. Dziewczyna wypowiedziała to z wręcz przerażającą wiarą, brwi Colda powędrowały lekko w górę. Zachował jednak twarz bez emocji, jak to zwykle miał w zwyczaju.
- A co jak nie chce leczyć tej choroby?
Najpierw musiał załatwić jedną kwestie, by niezobowiązująco pogadać z Popu. Nie wiedział czy tak łatwo będzie ją spławić, nie wyglądała na taką. Miał nadzieję, że dziewczyna da mu spokój z tą chorobą i przestanie grzebać w tym dziwnym kapeluszu. Na pewno był w nim motylek i mięta i pewnie jeszcze więcej stawonogów.
Wstał, czując się niepewnie gdy dziewczyna patrzyła na niego z góry. Najwyraźniej nie chce usiąść, albo jest za bardzo zajęta by o tym pomyśleć. Skrzyżował ręce na piersi, dając znać, że nie chce być leczony. Nawet jakby było go z czego leczyć nie chciałby tego. Taki już z niego "zimny" typ. Patrzył na Popu z lekko uniesionymi brwiami.

/wybacz długość posta T.T /

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 19:31

Popatrzyła się lekko zaskoczona na chłopaka. No jak to tak?
-Chyba nie rozumiem. Jak jest choroba to się ją leczy, od tego są choroby. A dobrych chorób nie znam-Zmarszczyła brwi-No jak to w ogóle brzmi, no!
Wstał. Popatrzył się na nią, skrzyżował ręce na piersi. Nie rozumiała jego zachowania... najlepiej będzie zacząć od założenia kapelusza na głowę. O, tak. Od razu lepiej się poczuła gdy to zrobiła. Następnie przez jej głowę przeleciało parę ciągów myślowych, które nie do końca wiedziały od czego zacząć ale doskonale zastępowały jej burzę mózgów z udziałem większej ilości osób. Ostatecznie... uniosła lekko palec do góry, ponownie się ucieszyła, poi czym z całkowicie niewinnym wyrazem twarzy i pełnym entuzjazmem stwierdziła.
-Jesteś masochistą, tak?! W takim razie rozumiem, nie będę Cię męczyć! Jeszcze bym Ci przypadkiem faktycznie krzywdę zrobiła! W ogóle co tak stoisz, siadaj!-Zadowolona pacnęła na trawie, czekając aż ten młodzieniec zrobi to samo.
-Coś mówiłeś o szklanych ludziach. Coś mi się majaczy, coś tam niby wiem gdzie może być siedlisko takowych... ale... no niewiele wiem. Opowiadaj, opowiadaj, to ja też Ci coś opowiem!-Z wyczekiwaniem i czystą radością wpatrywała się w jego osobę, kompletnie nie zwracając uwagi na jego chłodną postawę.

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 20:42

Ugh. Co za kobieta. Przemilczeć źle, wyjaśnić też źle. I jak tu z takimi egzystencjować. Trzeba tą kwestie jednak sprostować. Przewrócił oczami i usiadł tam gdzie przed chwilą siedział.
- Nie jestem masochistą.
Powiedział to bardzo dobitnie i rzeczowo. Chyba dobrze skojarzył termin łącząc go z chorobą psychiczną. Tak właściwie uważał to za wyjaśnienie nowoczesnego świata ludzi na obłęd psychiczny.
- Pogodziłem się z moją przypadłością.
Dla zademonstrowania podniósł z ziemi patyk i w parę sekund go zamroził. Trzymał w ręku gruby kawałek lodu. Spojrzał na Popu pytając. Najpierw chciał wyjaśnić tą kwestie za nim odpowie na drugie pytanie. Nie lubił takiego typu sytuacji i takich ludzi, którzy przypisują ci dziwne cechy. Dla zaspokojenia jej zapewne nieograniczonej ciekawości dotknął wierzchu jej dłoni swoimi palcami. Zrobił to tylko przez dwie sekundy by nie zamrozić dziewczynie ręki.
- Moja skóra jest bardzo zimna i gdy nagrzewają ją promienie słoneczne, czuję się gorzej. Dlatego muszę ich unikać.
Wpatrywał się w dziewczynę, czekając zapewnienia, że wszystko rozumie.

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 21:27

To już została kompletnie zbita z tropu. Nie jest chory a jest chory i nie masochista? Już bardziej sensownie brzmiało wyjaśnienie, że się pogodził ze swoją przypadłością, ale w sumie czemu miałby to robić? Cuda się zdarzają, więc...
Oczka jej się zaświeciły gdy ujrzała efekt działań Colda. Wydała z siebie ciche, przeciągłe "łaaaaaał" obserwując, jak znikąd patyk zamienił się w pręt lodu. Wtem wyciągnął palce do jej dłoni, i poczuła... chłód. Lekko się przestraszyła, toteż schowała szybko rękę za siebie.
-Hej, ostrzegaj o takich rzeczach!-Zawołała lekko urażona-Dziewczyn się ot tak nie dotyka, zwłaszcza obcych! Ummmm...-Ale to obrażenie bardzo szybko jej minęło. Wysłuchała tego co miał do powiedzenia... szybka analiza. Batrdzo szybka, bo miała ku temu predyspozycje, nawet jeśli takowa później okaże się wysoce nietrafiona.
-Ale to chyba nie choroba... tylko cecha, prawda? Ludzie nie mogą wytrzymać natomiast w zimnie. Wtedy też się źle czują!-Była dumna ze swojej dedukcji, bo logiczna. Niby tak jak poprzednia, ale...
-Wiesz, słyszałam kiedyś takie dziwactwa jak optinum cieplne... czy jakoś tak... że różne zwierzaczki uznają jakieś temperatury za odpowiednie. Może to Twój przypadek?

Anonymous - 22 Lipiec 2013, 22:28

Poczuł jak jakiś ciężar spadł z jego ramion. Nareszcie ta kobieta zrozumiała. Nie było to łatwe, ale wymagało powiedzenia jedynie prawdy. Po drodze zdążył ka zszokować i obrazić. Nieźle. Uśmiechnął się lekko i wyraźnie rozluźnił. Rzucił patyk na drogę, by ten mógł spokojnie rozmarznąć.
- To raczej nie jest cecha, nie mam jej od urodzenia.
Ale rozumowanie dziewczyny mu się podobało, było bardzo racjonalne. Nie miał pojęcia co to jest optinum (albo optimum) ale brzmiało sensownie.
-Brzmi to całkiem sensownie. - przekazał swoje myśli na głos, nie otwierając przy tym ust. Od razu odpowiedział na wczesniejsze pytanie. - Szklani ludzie to jedna z ras zamieszkujących ta krainę, bardzo nieufna i płochliwa. Trzyma się raczej z dala od reszty. Nie słyszałaś o niej?
Nie od początku wiedział o istnieniu krainy Luster. Trafił tu całkowicie przypadkiem, uciekając od ludzi, którzy próbowali go zabić. Do wioski Szklanych tez trafił przypadkiem, a przynajmniej zdawało mu się, że tam trafił. Był bardzo wycieńczony i oszołomiony, wiec możliwe, że to wyobraźnia podsunęła mu takie wyjaśnienie. Niedługo po tym jak tam trafił, uciekł by żyć w odosobnieniu w zimnej leśnej puszczy. Teraz chce znaleźć to miejsce w którym zaopiekowali sie nim przyjaźni szklani ludzie. Oby sobie tego wszystkiego nie wymyślił.

Anonymous - 23 Lipiec 2013, 01:12

Widząc uśmiech na twarzy tego, można by pomyśleć, ponuraka, ucieszyła się jeszcze bardziej co było widać po jej lekkim kołysaniu się na boki. Szkoda, że nie miała kocyka oraz koszyka z jedzeniem, mogliby sobie zrobić wtedy piknik! Było przyjemnie, słoneczko świeciło... chociaż z tego co widziała, to było południe, więc jeszcze trochę czasu minie zanim się stąd ruszą. A zobowiązała się pomóc, więc nie może go ot tak zostawić! Przynajmniej przy obecnym nastawieniu obu stron. Siedziało jej się miło.
-To chyba cechy nabyte. No... na przykład można się uodpornić na jady. Albo stopa robi się szorstka i można bez butów chodzić. Albo ktoś rzuca zaklęcie i PUF, wyrastają Ci skrzydła i możesz latać! I przy okazji masz apetyt na żaby... rozumiesz, sądziłam, że to coś gorszego. No nie wiem, że masz jakieś robaki albo gnijesz albo coś równie paskudnego. A tu można z tym żyć! Są takie miejsca w świecie ludzi podobno, gdzie jest bardzo, bardzo zimno! Żyją tam takie śmieszne zwierzaczki, widziałam w książce u takiego jednego...-Rozgadała się, bo i różne rzeczy jej przychodziły do głowy. Aż tu wychwyciła pytanie skierowane w jej stronę. Nie popsuło jej to humoru wcale.
-Przecież mówiłam! Słuchasz mnie w ogóle?-Zachichotała-Od zawsze wiele podróżowałam, taka specyfika mojego powołania. A i tak nie słyszałam o was zbyt wiele. Jesteście dziwni. Dlatego jesteście normalni. Bo wszyscy tacy są!-skrzyżowała swoje ręce opierając je na ziemi. Pochyliła się lekko w stronę Colda.
-Ale jako jeden z nich chyba powinieneś wiedzieć gdzie są siedliska, prawda? W ogóle jesteś dziwny z dziwnych... czy to znaczy, że jesteś normalny? A to dziwne...-Nawet mało uważny obserwator wychwyciłby, że zaczęła mówić ciszej, bo i myślała wolniej. Relaksowała się.
-...hmmm... podobasz mi się. Jesteś jakiś taki nietypowy. Ale nie za bardzo, by się bać. No, może trochę... Ale przez to jeszcze bardziej interesujący. Dziewczyny lubią takich, wiesz? Tak przynajmniej mówią. A co w tym jest?-Mrugnęła trochę spokojniej. Zjadła by coś. Szkoda, że faktycznie nie miała koszyka z przysmakami. Ale robaki by wszystko zjadły. Niestety.

Anonymous - 23 Lipiec 2013, 15:16

Znowu potok słów. Cold nie był przyzwyczajony do takiej ilości informacji naraz. Właściwie nie był przyzwyczajony do rozmawiania. Rzadko prowadził konwersacje, żył na pustkowiu i raczej unikał ludzi. Postarał się wychwycić ogólny sens wypowiedzi. Czy jej słucha? Przynajmniej się stara.
dyskutowanie nad tym czy był normalny nie miało raczej sensu. Bo niby jakie są normy bycia normalnym? Czy normalność w krainie Lustr różni się od normalności w świecie ludzi. I czy my nie mamy prawa nazywać siebie ludźmi. Myślał o tym co Popu zapewne powiedziała by na głos. On jednak nie miał szansy.
Wydało mu się co najmniej imponujące jak łatwo zmieniła temat. Zaczęła mówić ciszej i spokojnie. Albo się rozluźniła albo zorientowała, że Cold nie nadąża. Powątpiewał w to drugie chyba, że jego zdolności ukrywania emocji znacznie się pogorszyły. Zdziwiło go jej zainteresowanie jego osobą, a właściwie osobowością albo zdolnościami. Miał bolesną świadomość, że nigdy nie będzie mógł pokochać żadnej kobiety. Bo co to za miłość bez pocałunków i dotykania drugiej osoby. Gdyby tylko tego spróbował zabiłby. Po części pogodził się z tym. Z drugiej strony gdzieś głęboko w nim tliła się nadzieja, że znajdzie kiedyś dziewczynę, którą będzie mógł chociaż by przytulić. Nie wiedział czy ostatnie pytanie było retoryczne. Jednak dziewczyna zawiesiła głos, więc chłopak odpowiedział z lekkim uśmiechem, mierzwiąc sobie włosy tyłu głowy z uniesionym wysoko łokciem.
- Może po prostu jestem przeklęty.
To były jej słowa. Ciekawe czy pamięta, że chwilę temu wygłosiła taką uwagę o nim.

Anonymous - 23 Lipiec 2013, 18:02

Jej spowolnienie zostało zaburzone przez uwagę wygłoszoną przez Colda. Zwyczajnie nalał wody na jej młyn, jako, iż jako kapłanka sprawy klątw oraz zaklęć teoretycznie powinny być jej znane. Teoretycznie, bo nigdy z żadną nie miała do czynienia... nawet nie wiedziałaby od czego zacząć. Ugh, woda się wylewa... to trzeba jakoś inaczej.
-No, mówiłam o takiej możliwości!-Stwierdziła na wpół zmieszana, na wpół zadowolona-Tylko komu tak podpadłeś? Takie klątwy to nie hop-siup, nie każdy potrafi je rzucić tak, by nie odbiło się to czkawką na rzucającym! Karma i te sprawy, wszystko wraca i to potrójnie... tak to chyba szło...-Zerknęła na górę. Słońce już powoli przewijało się przez niebo... chyba już najgorsze "upały" mieli za sobą. To znaczyło, że mogliby ruszyć w drogę!
-No ale mogło by być gorzej. No nie wiem, mogliby Cię zamienić z bezrozumną bestię zabijającą wszystko, a jakby ktoś odczynił klątwę to czułbyś się źle i smutno... nigdy nie byłam czymś takim to nie wiem jak to może wyglądać. A tak to chociaż możesz wziąć los w swoje ręce i próbować coś z tym zrobić! Zawsze to jakiś cel w życiu! A jakiś trzeba w nim mieć bo inaczej jest bez sensu!-Zaśmiała się do chłopaka, zadowolona ze swojej właśnie wymyślonej myśli.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group