Anonymous - 28 Marzec 2014, 21:16 No tak i tutaj mamy cały urok tej kotki. Wygląda na nieuzbrojoną i taka jest. Najgorsze jednak jest to, że ona sama jest chodzącą bronią. No tak, jest niebezpieczna jak każdy cyrkowiec. Jest bardzo niebezpieczna.
-Naprawdę? No to stoisz ze swoją wiedzą na minusie.
Mówiła spokojnie patrząc się w niebo i uśmiechając się kpiąco.
Cóż szkoda jest żyć w niewiedzy. Przez tą niewiedzę może wpaść w poważne kłopoty. Na przykład oceniając stworzenia tego świata po wyglądzie. W końcu, jeśli ktoś nie ma ukrytej broni to jest nieuzbrojony. A tutaj niespodzianka w postaci nożyc z dłoni. No tak samo jak z marionetką. Piękna dziewczynka, a tu nagle zamiast stawów na kulki. Ups, niemiła niespodzianka.
Jednak Lucky postanowiła być na tyle wspaniałomyślna by poduczyć co nieco Kruka.
-Wiesz co? Będę na tyle miła, że cię czegoś nauczę. Jak myślisz jestem uzbrojona?
Zapytała odrzucając torebkę na parę metrów i wstając. Spokojnym ruchem rozpięła płaszcz pokazując, że nie ma w nim żadnej ukrytej broni.
Czekała z uśmiechem na odpowiedź. Hm, można powiedzieć, że był to niepokojący uśmiech. No jak sam to określiłeś zresztą.
Spokojnie stała z rozłożonymi połami płaszcza przed mężczyzną. No tak z perspektywy osoby 3 musiała wyglądać cudownie, ale ona się tym nie przejmowała zbytnio.Anonymous - 28 Marzec 2014, 21:32 Jej podejście nie przestawało coraz bardziej mnie niepokoić, że zechce zagrozić mojemu stanowi zdrowotnemu, bądź bardzo nieprzyjemnie zechce się bawić. Chciałem się polenić, a tu każda osoba ma dla mnie wrażenie, że chce żyć szaleństwami. Czy w Lustrach niemal prawie każdy ma takie podejście? Oby nie, bo okazuje się że to bardzo kłopotliwe miejsce. A myślałem, że to ludzie bardzo skorzy do wszelkich zaczepek, a jednak mają bardziej olewczę podejście niż reszta istot, tak mi przynajmniej oceniać.
- Kiedyś ma wiedza była w lepszym stanie, nie wiem jak bardzo i w jakich kwestiach, ale z pewnością lepsze jej czasy były.
Gdy ta się podniosła, oglądałem ją dokładnie. Choć mierzyłem jej wszelkie kwestie cieleśnie dokładnie, nie wygląda by związku z tym szargało mną cokolwiek więcej. Wszak zadała mi pewną dozę kwestii, którą dobrze jakbym rozwiązał i oznajmił odpowiednio zdanie. Wszak tutaj wyrażam tylko swoją spostrzegawczość i nie można nic wygrać. W końcu podniosłem się, bardzo leniwie i od niechcenia, ale trzeba wykazać zaangażowanie w jej gierce. Odrzuciła torebkę, więc nie sięgnie do niej niczym Kapelusznik po swój arsenał, więc w czym rzecz?
- Sam wzrok to nie wszystko, bym mógł zaświadczyć, że nie masz przy sobie nic do obrony. Na różne sposoby można coś ukryć, mogę tylko stwierdzić, że nie posiadasz nic destrukcyjnego. Chyba, że posiadasz konkretne zdolności, ale to nic co można ocenić jeśli się tym nie pochwali.
Założyłem ręce po tej konstruktywnej wypowiedzi, z pewnością obserwowałem Ją niepewnie. Lecz czas na konkretną ocenę, bo takie gdybanie może nie być konkretną odpowiedzią.
- Więc krótko i tematycznie. Nie wydajesz się uzbrojona, lecz po twoim podejściu, wydajesz się ukrywać coś co temu zaprzecza.Anonymous - 28 Marzec 2014, 22:07 Chciało jej się śmiać. No tak, przecież po jej zachowaniu da się coś wywnioskować! Ach jakież to takie widoczne.
Kotka słuchała go do końca spokojnie patrząc na niego z uśmiechem na ustach. Naprawdę ją rozbawił jednak nie zamierzała o tym mówić. Nie chciała też zacząć się śmiać, bo to niegrzeczne nawet jak na nią. Wzięła wdech i z uśmiechem zaś zaczęła mówić.
-Tak, masz rację i tutaj zaczyna się też pierwsza lekcja. Cyrkowcy.-Zrobiła krótką przerwę spokojnie zapinając swój płaszcz i ruszyła po torebkę dalej mówiąc.-Są to twory eksperymentalne. Są połączeniem istot magicznych, poddawane nieludzkiemu bólowi przez eksperymenty. Trzymani w klatkach, są najniebezpieczniejszą rasą tego świata. Nigdy nie wiadomo co chodzi im po głowach, zniszczeni psychicznie często szukają zemsty za swe cierpienie.
No tak, to pierwsza lekcja zaliczona. Teraz chwila przerwy by mężczyzna przetrawił to, co usłyszał od kotki. Ona miała już pewne doświadczenie z różnymi rasami i posiada wyjątkową wiedzę na temat tego świata. Wzięła torebkę, otrzepała ją z ziemi i powiesiła na lewym ramieniu zaś podchodząc do mężczyzny. Stanęła przed nim i odezwała się zaś. Naturalnie jeśli miał wszelkie pytania wpierw odpowiedziała na nie.
-Druga lekcja. Marionetki, istotki piękne jednak są w stanie wydłubać oczy łyżeczką do ciasta.-Po tych słowach uśmiechnęła się, pokręciła głową i zaś zaczęła mówić, jakby powracając do przerwanego wykładu.-Tak, marionetki to żywe lalki stworzone przez mistrzów. Nie wszystkie są idealnie piękne i nie wszystkie są kochane, te wyrzucone lub posiadające defekty najczęściej posiadają za to pretensje do całego świata. Niektóre mimo swego kruchego wyglądu są wyjątkowo niebezpieczne i problematyczne.
Zaś przestała mówić zastanawiając się co jeszcze powiedzieć. W sumie nie lubi marionetek, właściwie sama nie wie czemu, ale ich nie lubi.Anonymous - 28 Marzec 2014, 22:45 Ona wszystko po kolei mi wyjaśnia. Choć barwnie ukazuje pewne kwestie, a emocje widać ma równie wielkie, tylko albo w jakiś sposób je powstrzymuje, albo po prostu tak już ma. Choć mogę też zrzucić na swoją wybujałą wyobraźnie. Nie spodziewałem się i tak, że wszystko będzie chciała mi wyjaśniać, nawet jeśli to po swojemu, jak i tylko swoim tokiem myślenia. Tym sposobem odrazu ukazuje, jak widzi ten świat, stanowczo nie jest to łagodne podejście, ale uznam jest to jej urok. Choć przyznam, że przez to robi bardzo ciekawą atmosferę, czyżby mi też już poszło na łeb? W sumie póki nie stawia mnie w niewygodnej sytuacji, jej wszelkie ubarwianie jest mi dobrą odmianą.
Gdy zaczęła robić pierwsze tłumaczenia, zmarszczyłem brwi, jakby po prostu mi coś tutaj nie pasowało. Cóż, mam swoje podejście co do logiki tych kwestii, choć w tym świecie ciężko czegoś takiego szukać.
- Brzmi jakby po prostu były wymuszonymi hybrydami. Choć jeśli było to aż tak częste, że można byłoby je uznać za rasę, to może jest w tym jakiś fakt. Godniej, mniej lub bardziej brzmi "Cyrkowiec", niż "Mieszani odmieńcy."
Nie wiedziałem, że mogłem ją obrazić. Wszak wyglądem mógłbym odrazu kwalifikować ją do Dachowców, choć nie wiem dlaczego, coś mi świta z innych wydarzeń, że jest inna możliwość. Póki jednak nic nie wskazuje, zaliczę do tego co mi najbardziej pasuje, ewentualność wyprowadzenia z błędu to już najmniejszy problem.
- Chyba nie tylko Marionetki są istotami, które dostały możliwość życia w pewnym sensie, własnym torem pomimo bycia wcześniej przedmiotem nieożywionym?
Teraz wiem jedno, są tutaj pewne przypadki która ich masowość powoduje, że wyodrębniają się tak gęsto, że aż tworzą ogromne zgrupowanie i można je spokojnie zaliczyć do rasowości. Wpatrywałem się w jej złociste ślepia, głównie dlatego że mi nie stwarzało problemu mieć nieprzerwany wzrokowy kontakt.Anonymous - 28 Marzec 2014, 23:12 Słuchała pierwszej jego wypowiedzi i od razu musiała dodać swoje 5 groszy, sprostować niektóre sprawy. Jednak Kruk miał wiele racji.
-De facto mieli zostać stworzeni jako oddzielna rasa. Jako zmutowani żołnierze służący ludziom, jako marionetki do zabijania innych. Ich nazwa - Cyrkowcy pojawiła się przez ich wygląd. Zmutowane stworzenia o defektach rodem z ludzkich wymysłach o cyrku jak dwie głowy, czy noże zamiast rąk, albo połykacze ognia.
Nie obchodziło ją co mówi się o Cyrkowcach. Wszak oni wszyscy są mutantami, w swoich bliznach posiadają historię swego stworzenia i cierpienia. Oni chyba jako jedyna rasa tak naprawdę wiedzą co to jest cierpienie i ból. Wiedzą co to znaczy pokora, strach i życie w klatce. Wiedzą co to znaczy życie jak w cyrku.
Słysząc jego kolejną wypowiedź na chwilę zamknęła oczy i podniosła dłoń do ust przygryzając kciuk. Po chwili otworzyła zaś swe ślepia patrząc na niego. Jej również nie przeszkadzał kontakt wzrokowy. Był on wręcz czymś pomocnym, w końcu to po oczach da się rozpoznać emocje rozmówcy. Najważniejsze są właśnie te najmniejsze, delikatne gesty.
-O ile mi wiadomo, to tylko marionetki są stożone z martwych elementów, ewentualnie Senne Zjawy są wymysłem wyobraźni, ale nie wiem, czy one mogą się równać z marionetkami.
Mówiła spokojnie lekko marszcząc czoło z z rękami złożonymi na piersi, spokojnie patrząc na mężczyznę z neutralnym wyrazem twarzy.Anonymous - 29 Marzec 2014, 12:25 Słuchałem jej kolejnych wypowiedzi z wyraźnym spokojem, raczej nie wykaże jej u siebie barwnych emocji, ale zawsze jakieś w odpowiednim doszukaniu się. Ona za to okazuje się dość bogato, choć mam wrażenie jakby było ją stać na znacznie więcej. Oby tylko nie ponad tego czego mogę się nie spodziewać, choć może tak byłoby ciekawiej? Gmatwanie, gmatwanie.
- W takim razie, jeden Cyrkowiec od drugiego, może się bardzo diametralnie różnić. Przede wszystkim kwestiami fizycznymi, nawet po części i tak mentalnymi, bo każdy różnie sobie radzi z swoimi problematykami.
Chyba dawno nikt nie spowodował, bym aż tyle się wypowiadał, kierując swoje przemyślenia i wszelkie inne sprawy. Może dlatego, że dzięki niej zdobędę dużo potrzebnej wiedzy, a może po prostu rozmowa z nią jest w swój sposób intrygująca? A może obie sprawy jednocześnie? Jakby w odpowiedzi, również skrzyżowałem ręce na klatce, nieprzerwanie cały czas wpatrując się w jej ślepia.
- Miałem okazje raz trafić na inny osobny przypadek, ale może rzeczywiście jest tylko zbiegiem okoliczności, a Marionetki być może się wyodrębniły dzięki ilości przypadków.
Gdy usłyszałem moment o Sennych Zjawach, zmarszczyłem brwi. Brzmiały mi znajomo, straszliwie. Jednak niestety, moja cholerna amnezja nie daje mi dojść jak rzeczywiście jest.
- Senne Zjawy?
Powtórzyłem, co będzie jasną dla niej informacją, że to kolejna kwestia która jest mi wielce nieznana.
- Pomimo tego co podałaś, nie sięgam pamięcią bym kiedykolwiek trafił na jakiegoś Cyrkowca, bądź Marionetkę.Anonymous - 29 Marzec 2014, 19:42 Zaś słysząc jego słowa przytaknęła tylko ruchem głowy. Cóż szybko się uczy. Ma rację, Cyrkowcy są jedyną tak skomplikowaną i różnorodną rasą na tym świecie. Kto by też się spodziewał, że dzięki Lucky Kruk tak się rozgada. Słysząc dalej jego słowa spokojnie nie uszyła się, tylko jej oczy drgnęły, jakby niepewne tego, co słyszy.
Kiedy oświadczył, że nie wie co to senne zjawy, szybko zaczęła mu tłumaczyć spokojnie, mówiąc delikatnie i płynnie. Miała wręcz melodyjny i delikatny głos.
-Senne Zjawy to istoty, które wyrwały się ze snów i ożyły.
Szybkie i zwięzłe wytłumaczenie. Tak, nie ma ci się rozwijać na temat tych postaci. Zresztą są to tak różnorodne indywidua, że za długo by było zachodzić w głowę czym naprawdę są. Kotka nie będzie się za bardzo rozwodzić na ich temat, zresztą temat tych stworów nadal nie jest jasny i mało o nich wiadomo.
Słysząc jego kolejną wypowiedź uśmiechnęła się cofając o krok i odezwała pochylając się z gracją jak dama.
-zatem ciesz się, ponieważ masz wyjątkową okazję by spotkać się z jedynym, swego rodzaju Cyrkowcem.
Podniosła się i zaś spojrzała w jego oczy czekając na jego reakcję. W sumie ta rozmowa jakoś poprawiła jej humor. Było to zaskakujące i wyjątkowo miłe.Anonymous - 30 Marzec 2014, 09:22 Miałem wrażenie, że kotowato-podobna istotka która jest aktualnie moją miłą rozmówczynią, nie bardzo lubiła stać w jednym miejscu. Co chwile zmieniała pozycję, to czasem wykazała lekki gest, a to z chęcią wymieniała na inny wyraz buźki. Nie wiem dlaczego sam tego nie robię, skoro jej reakcje są rzeczywiście pomocne i jakąś przyjemniej się obserwuje taką znacznie pełną energii osóbkę. Może sam będę wykazywał? Nie, stanowczo aż tak mi się nie chce. Leń, leń. Mogę tak się wyzywać w nieskończoność, ale i tak jakąś ciężko odejść mi od tego nawyku. Wracając jednak do rozmów, nie skomentowałem przedstawienia Sennych Zjaw, nie miałem żadnego pojęcia co mógłbym dodać, lub jakkolwiek poruszyć skoro to mówi tyle ile trzeba.
Przechyliłem delikatnie łeb na bok, z wyraźnym zastanowieniem. Kłamie, że jest Cyrkowcem? Nie, po co miałaby to robić? Widziałem rodzonego Dachowca i czy tą panienkę mogę w pełni skreślić z miana tej rasy? Mogę.
- Czyli zdarzają się podobieństwa odmiennych ras, choć różnice tkwią w pochodzeniu. Lecz czy posiadasz coś więcej z swej natury, prócz wielce podobne cechy którymi chwalą się Dachowce?
Założyłem z góry, że rzeczywiście jest owym Cyrkowcem gdy tylko o tym wspomniała. Żeby to się tylko nie okazało, że testuje na ile jestem w stanie jej uwierzyć. Ale może teraz wszystko wyjaśni i wszelkie wątpliwości zostaną skreślone?
Dziwi mnie kwestia jej ostatecznego nastawienia, pyta o zagrożenie, jakby sama mogła się nim wykazać. Teraz miło, z wszelkimi wyjaśnieniami, melodyjnością przedstawia mi się urokliwie-biała kotko-podobna. Czy jest tutaj nuta psychodeliczności? Miewam wrażenie, że tak.Anonymous - 30 Marzec 2014, 13:19 Tak, Lucky zawsze była energetyczna. W tym właśnie tkwił jej urok i czar. Słuchała uważnie jego słów z uśmiechem. Kiedy skończył rozpięła płaszcz i zdjęła go z ramion rozwijając białe skrzydła. Zrobiła skok doskakując do niego i dotknęła jego twarzy. Mógł poczuć jak bandaże się rozluźniają przecięte. Kobieta stanęła z powrotem na swoim miejscu i obserwowała jego reakcję z uśmiechem. Jedną rękę trzymała przed sobą świecąc ostrzami zamiast palców.
-Zmiany jakie wprowadzono w naszych ciałach są czysto fizyczne. U mnie na przykład jest to umiejętność zmiany ciała w broń białą. Tak samo moje skrzydła są wynikiem ingerencji genetycznej.
Mówił spokojnie uśmiechając się i stojąc w swoim poprzednim miejscu. Ciekawa była jak zareaguje i czemu chowa się pod bandażami.Anonymous - 31 Marzec 2014, 07:54 Jak widać chciała się teraz pokazać ze swojej uroczej strony. Stałem ze spokojem i przyglądałem się pokazowi jaki mi właśnie przedstawiała i z pewnością nie liczyłem, że wyskoczy mi skrzydlaty kot z ostrzami. To była bardzo dziwna mieszanka, cechy ptaka, koto-podobnego, broni nieożywionej w ciele humanoidalnym. A jednak pomimo wszystkiego trzymało się to jak powinno i jak widać potrafiła tym swobodnie władać, przyznam że jest to zaskakujące. W momencie kiedy rozcięła radośnie bandaże, chwyciłem tą część która opadła. Pociągnąłem by pozbyć się tych które uszkodziła i przy okazji odsłoniłem twarz, aż do samej bródki. Nie było raczej w tym nic niesamowitego, a ujrzeć też można było delikatny zarost okalający szczękę.
- Przyznam, że nie nieznane było mi jeszcze tyle połączeń w jednym ciele. To normalne u każdego Cyrkowca? Czy jednak dumnie określasz się za wyjątkowość?
Obejrzałem ją raz jeszcze dokładnie, wszak nie wiadomo czy nie posiada jeszcze jakiś cech. Ale to byłaby już przesada, ale za to zaskakująca przesada. Ostatecznie moje ciekawskie spojrzenie ponownie ilustrowało jej złocisty wzrok, choć tym razem miałem już opadnięte swobodnie dłonie.Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 00:33 Słysząc jego pytanie o dziwo odwróciła głowę w bok i spojrzała się w niebo z jakimś dziwną melancholią. Przyjrzała się przelatującym obłom i zaczęła mówić trzymając i układając płaszcz w teraz już normalnych dłoniach.
-Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Właściwie to rzadko spotykam teraz innych do mnie podobnych. Dodatkowo każdy jest tak róży, że ciężko określić czy ktokolwiek z nas jest wyjątkowy. Osobiście sama się za taką nie uważam.-na chwilę zamilkła i spojrzała na niego jeszcze z resztką melancholii w głosie.- Ale mogę powiedzieć, że znałam kiedyś wyjątkową osobę.
No tak, dla Lucky wygląd nie był wyjątkowy, te zmiany w ciele też nie. Dla niej co innego było niezwykłe. Dla niej była to ludzka dobroć i poświęcenie. Spojrzała na mężczyznę i zamrugała szybko, ale nie nerwowo.
-Czemu chowasz się za bandażem?
Ciekawiło ją to, nie mogła się też oprzeć zadaniu pytania, jak dziecko, po prostu jak dziecko...Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 07:47 Cóż, Ja stanowczo inaczej rozumuje pewne kwestie. Dla mnie nie ma wyznacznika, co dokładniej musi być różniące się w taki sposób, by określić wyjątkowość. Przede wszystkim uznaje, że wyjątkowość może być uważana pod różnym względem, wyglądem, osobowością, postanowieniami i jeszcze jeszcze innymi. Dzięki temu można mówić, że każdy potrafi być na swój sposób wyjątkowy. Ale wracając do jej słów, na nie tylko potaknąłem a w kwestii znania osoby, spojrzałem na nią pytająco. Bo cóż mogłem dodać? Potwierdzić słowami? Ale po co? Trzeba też przyznać, że automatycznie również mój wzrok powędrował ku niebu, by ujrzeć czego tam Cyrkowiec wypatrywał. Wróciłem oczywiście spojrzeniem, nie zauważając nic co by mogło przykuć uwagę, czyżby coś ją męczyło?
Gdy zadała pytania, szybko zerknąłem na owe bandaże usadowione na dłoniach, było dosyć dziwne. Która to już osoba mnie o to pytała, czy to się aż tak rzucało w oczy, że nurtuje każdego mojego rozmówce?
- Noszę je odkąd sięga pa pamięć, a nie sięga daleko. Chronię się za nimi, niczym za martwymi wspomnieniami. Choć trzeba przyznać, że to odpowiednia wizytówka, skoro każdy jest skory o zapytanie o nie.Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 08:29 Dziewczyna słysząc jego odpowiedź uśmiechnęła się. Jednak nie był to miły uśmiech, był on ironiczny i jakby groźny. Milczała jeszcze chwilę i zaczęła mówić.
-Zanik pamięci? Zgadłam? Ciekawe jaki był powód tego, że uciekłeś przed całym światem.
Zapytała go spokojnie po czym usiadła na ziemi i poklepała trawę obok siebie, na znak by też usiadł. Co prawda obojętne jej było gdzie siądzie, ważne było tylko to, by nie musiała tak zadzierać głowy do góry kiedy na niego patrzy. Było to niewygodne, a ona nie znała powodu by dalej tak stać, w końcu mogli sobie porozmawiać siedząc, tak jak rozpoczęli tą rozmowę. Kotka też nie zamierzała ukrywać, że zafascynował ją powód, dla którego mężczyzna tak ukrywa się za bandażami. Zresztą sam powiedział, że wielu przed nią to ciekawiło. Możliwe też, że jeszcze wielu z nich nie powiedziało o tym na głos.Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 14:36 Zmarszczyłem brwi znacznie wyraźniej niż to robiłem wcześniej, powód tego był taki, że delikatnie irytująca była nie tylko jej mimika, ale także słowa. Widząc, że jak zwykle i tak po chwili się rozluźniła a nawet zachęciła do wspólnego posiedzenia, po czym najpewniej kontynuowania naszej czczej rozmowy. Dobrze, niech i tak będzie bez większego buntowania się, pokazywania ząbek, w pełni grzeczności, szczodrości... No chyba żartujecie? Nie byłbym sobą. Stanąłem w miejscu które mi wskazała, jednak po chwili zmieniłem miejsce nieoczekiwanie, ale też nie aż tak daleko. Tym miejscem było zaraz za plecami Cyrkowej panienki, w tym samym momencie poczuła ręce na swoich ramionach jeśli oczywiście ją to nie spłoszyło, bądź nie spowodowało w niej agresji. Wygodnie sobie usiadłem i bez przeszkód, jeśli jeszcze żaden jej atak nie jest skierowany w moją stronę, bądź po prostu nie odsunęła się, nogi wyprostowałem mając je obok jej boków.
- Przyznam, że jesteś śmiała. Zdradziłaś mi sporo o sobie, choć pytanie czy nadal masz jakieś ciekawostki?
Mówiłem spokojnie, wszak teraz jest okazja sprawdzić, na ile luźno potrafi przy mnie się poczuć. Nie zamierzałem fizycznie nic głębszego wyrządzać, więc posiadałem oczekiwania co do jej wzajemności w tej kwestii. Na ile trafnie?Anonymous - 5 Kwiecień 2014, 18:05 Spokojnie obserwowała co on robi. Kiedy usiadł za nią nie ruszyła się. Siedziała rozluźniona, jednak kiedy odezwał się, kotka ruszyła się. Przesunęła do tyłu i powoli pochyliła się tak, że w końcu głowę oparła o jego tors. Tak przynajmniej mogła na niego spojrzeć. To nie jest też jej wina, że on sam usadowił się za jej plecami, tak że nie mogła się na niego spojrzeć.
-Skoro się pytasz to potrafię zamienić się w śnieżnego smilodona.
Powiedziała zadowolona uśmiechając się. Ręce trzymała złożone na brzuchu i widać było, że rozsiadła się wygodnie. Po chwili zaś się odezwała z delikatnym uśmiechem.
-Ty też jesteś bardzo tajemniczy, może sam coś o sobie powiesz?
Przypatrywała się mu ciekawie czekając z cierpliwością na odpowiedź.