Ben - 23 Wrzesień 2015, 19:23 Ben zamrugał kilkukrotnie oczami. Czy jej oczy nie były przypadkiem zielone jakąś sekundę temu? Może on ma zwidy, bo nagle ujrzał, że Otome jest terqz nie zielono-, a złotooka. Chciał ją o to zapytać, ale najpierw musiał odpowiedzieć na jej pytanie... Kraina Snów...
- Poniekąd tam byłem. Ilekroć zapadałem w sen. - odpowiedział wyraźnie już zbity z tropu. Znaczy że co? Że Otome to jakiś samoświadomy sen? Bo tak można zinterpretować jej słowa.
- A ja... um... Nie wiem, czy powinienem... Wiesz może, co to jest Kraina Luster? - zapytał niepewnie dziewczyny. To pierwsza osoba, której mówi, skąd się wziął.Otome - 27 Wrzesień 2015, 14:03 - Hmm, w takim razie najwyraźniej jesteś Śniącym, tak jak Alice. - Otome zaakcentowała pierwszą literkę słowa "śniący" tak że Ben mógł wyczuć iż chodzi to jakąś nazwę własną. - Nie wiem czy to poprawna nazwa ale ja was tak nazywam. Jesteś Śniącym, to znaczy, że przenosisz tam tylko swój umysł i to tylko podczas snu. Ja natomiast urodziłam się w Krainie Snów i mogę tam wkroczyć kiedy tylko zechcę, razem z ciałem. - I tak oto Otome wypaplała o sobie wszystko. A raczej nie powinna tego robić, ponieważ mogło ją to narazić na niebezpieczeństwo gdyby trafiła na osobnika o niecnych zamiarach. Ale skąd ona miała o tym wiedzieć? Ostrożności jeszcze się nauczyła.
- Kraina Luster? Nigdy o niej nie słyszałam. Ale ja w sumie nie znam się na tym świecie. Tutaj jest zupełnie inaczej niż w Krainie Snów. Na razie znam tylko to miasto. A jaka jest Kraina Luster? Pewnie jest tam dużo luster skoro tak się nazywa? - Otome wyobraziła sobie miasto w całości zbudowane z luster. Lustrzane budynki, chodniki, samochody... wizja ta jednak niezbyt się jej spodobała, co sprawiło że jej oczy straciły szlachetny złot kolor na rzecz zwykłego żółtego. - To chyba niezbyt przyjemne, widzieć siebie wszędzie w okół. A może ludzie lubią oglądać samych siebie? - Znów zasypała Bena pytaniami. Cóż, przynajmniej nie powinien mieć problemów z kontynuowaniem rozmowy.Charles - 27 Wrzesień 2015, 15:42 I, I can't get these memories out of my mind.
And some kind of madness,
Has started to evolve, mmm.
And I, I tried so hard to let you go.
But some kind of madness
Is swallowing me whole, yeah.
Nogi zaniosły go wprost do ogrodów Rozalii. Zawsze lubił to miejsce w Krainie Ludzi. Wszędzie stal, szkło i beton, a tu nagle taki miły, przyjazny park. Tu kwiatki, tam kwiatki, tu drzewka, tam drzewka, klaksonów wrzask i ryk silników gdzieś z tyłu został, choć dla ucha Charlesowego na ogół wcale miły, obecnie ranił jego uszy i tłukł młotkiem po potylicy. Droga ze wzgórz była krótka i przyjemna, żadnych patroli MORII, nie to co kiedyś... Dziś nie zamierzał chować swego oryginalnego cylindra - najwyżej ktoś pomyśli, iż jest artystą ulicznym. Albo komikiem. Zaślepek biegał to tu, to tam po labiryncie gratów jego kapelusza. Charles czuł wysyłane przez niego impulsy myślowe - "zabawazabawazabawa". A na dodatek nie było tak gorąco jak wczoraj - w końcu jesień nadchodziła wielkimi krokami. No cudnie po prostu.
W końcu dotarł do niewielkiej fontanny, z figurką małego, grubego Opentańca na samym czubku. Z jego dzbanuszka lał się strumień przejrzystej wody. Na ławce przed nią siedział chłopak z rękawiczką na ręce, przed nim zaś stała dziewczyna w czerwonym szaliku. Trochę za ciepło się ubrali jak na dziś. Początkowo Charles nie zamierzał ich zaczepiać - miał przecież swoje sprawy, bardzo ważne sprawy nicnierobienia, które wymagały jego obecności. Jednak Zaślepek miał inny pomysł : jednym susem wyślizgnął się zpod cylindra i pobiegł w stronę tamtych, wskakując prosto do...
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość.
--- If you are a *registered user* you need to post in this topic to see the message ---
Ben - 27 Wrzesień 2015, 17:11 - Śniącym? - zdziwił się Ben, jednak już po chwili otrzymał jako taką definicję tego terminu. "Więc jest jakąś istotą "wyśnioną"? Ciekawe..." - pomyślał, patrząc na Otome. W ogóle nie wyglądała jak wytwór czyjegoś snu. Tej całej Alice... No chyba, że nagle jej oczy się zmienią. To chyba była jej jedyna "niezwykła" cecha fizyczna, z tego, co zauważył.
- Um, nie, niezbyt. Szczerze mówiąc, nie wiem za bardzo, dlaczego tak się nazywa. - powiedział na pytanie o genezę nazwy swojej kolebki. Może to przez to, że pierwszymi "drzwiami" do Krainy Luster? To by miało sens. - To takie... dość dziwne miejsce. Pogoda zmienia się co chwila, magia się dzieje, ożywają różne rzeczy... To trochę tak jakbyś, nie wiem, pojawiła się we śnie szalonego artysty.
I nagle ujrzał na metaforycznej drugiej godzinie nadciągającego szczura. Niebieskiego szczura! Co za istota mogła tak potraktować niewinne stworzenie, bezczelnie malując jego futerko? Może to "zwierzak" tamtego mężczyzny w cylindrze? Ben kątem oka widział, jak malec wyskakuje mu spod nakrycia głowy.
Niebieski szczurek pobiegł w ich kierunku i wskoczył do pobliskich krzewów. Chłopak w jednej chwili zerwał się i zbliżył do niego, chcąc go wyciągnąć, jako iż był to krzew z różami. Biedne stworzonko mogło się przecież pokaleczyć!Otome - 1 Październik 2015, 17:47 Odpowiedzi Bena nie zaspokoiły ciekawości Zjawy. Do tej pory widziała tylko Glassvile czy jak tam nazywało się to miasteczko, które szczerze powiedziawszy nie było dla niej specjalnie interesujące - w końcu w Krainie Snów widziała takie rzeczy miejsca o jakich mieszkańcy świata ludzi mogli tylko pomarzyć, ewentualnie wyśnić. Co prawda była zafascynowana tym całym światem rzeczywistym, zwłaszcza ludźmi i urządzeniami, ale miejsce także odrywało dla niej sporą rolę. Kraina Luster brzmiała podejrzanie ciekawie, sama nazwa jakby ją przyciągała, dlatego chciała dowiedzieć się o niej jak najwięcej. Już otwierała usta by wypytać Bena, ale wtedy znikąd pojawił się niebieski szczur który wpadł do krzaków a mężczyzna rzucił się go ratować. Otome widziała już szczury w Krainie Snów, nigdy jednak nie były one niebieskie. Cóż, najwyraźniej była to kolejna różnica między snem a rzeczywistością. Dziewczyna nie myślała nad tym dłużej, ponieważ spojrzała w stronę z której przybiegł gryzoń i na moment osłupiała z wrażenia na widok kolejnego nieznajomego. Jednak to nie jego obecność czy też urok osobisty wywarły na niej takie wrażenie, ale jego wielki kapelusz. Otome zostawiła grzebiącego w krzakach Bena i podbiegła do mężczyzny, po czym zaczęła skakać w okół niego niczym małe dziecko, aby obejrzeć jego kapelusz ze wszystkich stron, kompletnie ignorując przy tym samego mężczyznę.Charles - 2 Październik 2015, 11:50 - Zaślepek! Ty mały wariacie! Do nogi!
Charles podszedł prędko w stronę krzaka, ignorując, albo przynajmniej starając się zignorować dziewczynę w szaliku, która przyczepiła się do niego i lekko spowalniała. Łagodnie odsunął ja od siebie, nachylił się tuż obok chłopaka i zaczął nerwowo przetrząsać kolczaste krzewy. Szkoda, że rawnary nie reagowały na te same rozkazy co psy. Tresowanie takiego było procesem wieloletnim, a Zaślepek zamieszkał w jego kapeluszu stosunkowo niedawno. W końcu go znalazł - zawieszony pomiędzy gałązkami, rozglądający się na wszystkie strony, jak gdyby szukając kolejnego kierunku ucieczki. Niedoczekanie!
Charles, po kilku próbach przedarcia się przez warstwę liści i pędów złapał psotnego szczurka za ogon i podniósł go do poziomu oczu, prostując się na pełną wysokość - mając cylinder na głowie, górował nad towarzystwem - po czym fuknął w jego stronę:
- Niedobry! Nie rób tak więcej! Nie uciekamy z kapeluta w Świecie Ludzi! Nie!
Zaślepek uniósł swą błękitną mordkę, wpatrując się w swego pana okrągłymi, ciemnymi oczkami - a właściwie jednym ciemnym i jednym upiornie białym, przeciętym małą blizną. Jego sygnał myślowy był na tyle silny, że usłyszała go cała trójka:
"...Zabawa...?" spytał, przekrzywiając lekko łebek.
- NIE! Żadna zabawa! - burknął w jego stronę Kapelusznik - Wracasz do cylindra!
Sygnały myślowe wystrzeliły z łebka rawnara niczym syrena alarmowa - niespecjalnie głośne, za to irytująco przenikliwe "sprzeciwprotestniezgodabunt!!!" i trwały wewnątrz kapelusza przez kilka sekund, kończąc się krótkim, niknącym "zainteresowanie", kiedy myśli gryzonia wróciły z powrotem do jego główki. Dopiero po chwili Charles zdał sobie sprawę, że jest obserwowany. Zgarbił się lekko, jakby właśnie ktoś przyłapał go na paleniu w miejscu dla niepalących. Nie było to przerażenie, a raczej piekący uszy dyskomfort. Oczyma duszy już widział, jak wyzywają go od wariatów. A gdyby tak wmówić im, że faktycznie jest z jakiegoś cyrku? Albo kabaretu? Ale jak w takim razie wyłumaczyć impuls telepatyczny Zaślepka? Może by tak brzuchomówstwem? Zachichotał cicho i nieszczerze - jego neonowożółte oczy panicznie ślizgały się od jednej postaci do drugiej, skaczącej wokół niego jak gdyby miał na czole koncert rockowy, po czym wyjęczał cicho.
- Błagam, powiedźcie, że też jesteście Lustrowcami... - kompletnie zapominając o kłamstwie obronnym, jakie zamierzał im wcisnąć.Ben - 2 Październik 2015, 17:23 O, zjawił się właściciel tego małego. Ben spróbował pomóc mu w poszukiwaniach szczurka, odgarniajac trochę gałęzi (i przy okazji trochę raniąc sobie dłoń). Po krótkim czasie malec wrócił do swojego osobliwego pana w wielkim kapeluszu. I nagle usłyszał jedno słowo:
"Zabawa".
Że co? Co tu było grane? Czy to mówił tamten gość w kapeluszu? A może Otome? Chociaż nie, żaden z nich nawet nie otwierał ust. Czyżby to był... szczur? Aż go lekko głowa rozbolała od tych przemyśleń. Przyłożył sztuczną dłoń do skroni i rozmasował je. Wtedy to odezwał się dziwak w cylindrze. Ben jakby odruchowo podniósł rękę w górę.
- Um, ja jestem. - odpowiedział niepewnie. Kim jest ten człowiek? Jeśli sam określa siebie Lustrowcem, a do tego ma duży kapelusz... Czyżby to było możliwe, że natknęli się w tym dziwnym świecie na jakiegoś Kapelusznika?Otome - 2 Październik 2015, 19:36 Jej próby przyjrzenia się niesamowitemu kapeluszowi zostały udaremnione, ponieważ osobnik go noszący zaczął biec w stronę krzaków, potem miotał się w krzakach a następnie zajmował się szczurem. Wtedy nagle doznała dziwnego uczucia, jakby coś się o nią otarło, ale nie w taki do końca fizyczny sposób. Ciężko było to wyjaśnić. Jednocześnie w jej głowie usłyszała słowo "zabawa". Nie wiedziała o co chodzi, ale dziwne uczucie zniknęło równie szybko jak się pojawiło, a głos w głowie nie powiedział już nic więcej, więc dziewczyna wzruszyła ramionami i zignorowała to zdarzenie. Następnie Otome wróciła do ławki i stanęła obok mężczyzn, już w spokoju przyglądając się kapeluszowi i słuchając ich rozmowy. Na początku nie zrozumiała kim są ci Lustrowcy, ale gdy Ben podniósł rękę domyśliła się iż chodzi o mieszkańców Krainy Luster.
- Ja nie jestem Lustrowcem, ale Ben właśnie opowiadał mi o tym miejscu. Może ty wiesz dlaczego tak się nazywa, skoro nie jest zbudowana z luster? I gdzie to w ogóle jest? I czy wszyscy noszą tam takie fajne kapelusze? - Teraz zalewała pytaniami nowego członka tego wieczornego spotkania. W końcu była bardzo ciekawską Zjawą.Charles - 3 Październik 2015, 10:16 Charles przez chwilę wyczekiwał na ich reakcję. Po chwili chłopak podniósł do góry dłoń, jak gdyby przyznawał się do winy przed wychowawcą, gdyż wydał się Charlesowi lekko speszony. No ale rozpoznawanie emocji, odczuć i wrażeń u innych raczej nie było jego mocną stroną. Znaczy się - wiedział, jak wygląda radość, smutek, gniew itd. itp. pnbi*. ale emocje tzw. trzeciego sortu były dla niego dość niezrozumiałe. Tak jak mieszane uczucia. No wiecie, kiedy twoja teściowa leci w przepaść twoim nowym ferrari (gdyby tylko Charles wiedział, czym jest ferrari. Zapewne odpowiedziałby, że jest to gatunek czekoladek, a potem zacząłby rozglądać się za pudełkiem). Mimo wszystko poczuł ulgę. Przez chwilę począł zastanawiać się, jakiego to przedstawiciela jednej z trzynastu magicznych ras zesłał mu los. Ale o to zawsze przecież można zapytać później. Uśmiechnął się więc tylko do niego:
- Ja prawie zawału z niepewności nie dostałem! Miło mi, Charles jestem. Fajnie znowu spotkać kogoś swojskiego, choć zaczynam chwilami mieć wrażenie, że w tym mieście zaczyna brakować ludziów.
Ubrana na czarno dziewczyna nadal krążyła wokół niego, próbując wypatrzyć coś na jego głowie... Ano tak! Kapelusz! Charles zauważył, że w przeciwieństwie do kolegi nie podniosła ręki, jednak po chwili, kiedy się odezwała, miał już pewność, że jest ona człowiekiem, właśnie uświadomionym przez chłopaka w rękawiczce. Chyba. Może. NIeeee na pewno... Mimo wszystko coś mu w niej nie pasowało, choć nie potrafił do końca stwierdzić, co. Nie licząc szalika w tak ciepły dzień. No ale wracając - przecież wysłała w jego stronę pęczek pytań. Postanowił pochwalić się niezwykle wyspecjalizowaną wiedzą ogólną, nawet jeśli niewskazanym byłoby informować ludzi o "naszym małym Wonderlandzie".
- Cóż, po kolei. Naprawdę nie wiem, dlaczego nasz świat nazywa się Krainą Luster. Do tego miejsca prowadzą specjalne lustrzane portale, ale to chyba za mało, aby od nich nazywać cały świat, szczególnie iż na początku pewnie nikt nie wiedział, że takowe istnieją. Może ktoś nazwał ją tak ironicznie, a potem tak zostało? Jakkolwiek, luster tam jest tyle samo co tu, choć niektóre z nich potrafią gadać. - dodał, bo choć nigdy nie widział na własne oczy żadnego ze słynnych Pokerowch Lusterek, to nasłuchał się o nich trochę w baśniach, które mama opowiadała mu przed snem.
- Takich portali w tym mieście są dwa, a raczej - jeden cały i jeden rozbity, o kawałkach rozrzuconych po całej okolicy. Niektórzy wpadają w nie przypadkowo, dlatego możesz po prostu przejść się, nie patrząc pod nogi i po chwili w jakiś wdepnąć. I nie, nie wszyscy noszą takie kapelusze. Ja noszę, bo klawy ze mnie gość i jeśli zechcesz, pokarzę ci coś fajnego! - dodał z zawadiackim uśmiechem, po czym zdjął go teatralnym gestem i podstawił go jej pod nos. Za rondem widać było jedynie czerń.- Spróbuj... dotknąć jego dna.
*pnbi - Przecież Nie Był IdiotąBen - 3 Październik 2015, 13:55 O, czyli jednak Kapelusznik! W końcu jacy inni mieszkańcy Krainy Luster noszą tak charakterystyczne kapelusze? I w dodatku proponują postronnym dotknięcie ich nieskończonego dna. Czy raczej - spróbowanie dotknięcia.
- Ben. - przedstawił się mężczyźnie chłopak. Gość dobrze gadał o tych lustrzanych odłamkach. Jak on szukał kilka dni temu przejścia do Świata Ludzi, to wypluło go w jakiejś łazience.
- Tooo... Co pan tu robi tak daleko od Krainy Luster? - zapytał niby od czapy Charlesa, chcąc w jakikolwiek sposób zacząć z nim rozmowę, podczas gdy on zagadywał Otome.Otome - 3 Październik 2015, 15:36 Dziewczyna wysłuchała odpowiedzi Kapelusznika. Zagadka pochodzenia nazwy krainy z której pochodzili Ben i Charles wciąż pozostawała zagadką, i to nie tylko dla Zjawy ale dla całej ich trójki. Tajemnica ta sprawiała, że Otome miała co raz większą ochotę odwiedzić Krainę Luster. Kapelusze, gadające lustra - kto wie jakie inne ciekawe rzeczy mogły się tam kryć? Miała wrażenie, że miejsce o którym jej opowiadali w jakiś sposób bardzo różniło się od tego gdzie aktualnie przebywali.
- Portal? - Musiała się chwilę zastanowić nad znaczeniem tego sowa. - Ach, wiem! To takie coś że wchodzi się w jednym miejscu a wychodzi w innym, tak? Hmm. - Zamyśliła się na chwilę, co mężczyźni mogli poznać po tym iż dotknęła swojego podbródka.
Gdy Charles wyciągnął kapelusz w jej stronę, dziewczyna próbowała zajrzeć do środka, jednak nieważne jak usilnie wpatrywała się w jego wnętrze nie mogła dostrzec nic oprócz ciemności. Przysunęła się tak, że niemalże wepchnęła tam twarz, ale nic to ne pomogło. Postanowiła więc skorzystać z propozycji Kapelusznika i ostrożnie włożyła przedramię do środka, pamiętając, że znajduje się tam szczur. Nie trafiła jednak na niego, co więcej nie mogła też dotknąć dna. Rozdziawiła usta ze zdziwienia, po czym już bez wahania wsadziła do kapelusza całą rękę aż po bark. Nic to jednak nie dało, nie była wstanie niczego dotknąć, mimo iż z zewnątrz cylinder wcale się nie zmienił. Wprawiło ją to w takie zaskoczenie że jej żółte tęczówki zmieniły swą barwę na niebywale głęboki szmaragd, do tego zmienił się także ich kształt - tęczówki wydłużyły się trochę w niektórych miejscach, tworząc coś podobnego do sześcioramiennej gwiazdy.
Po chwili Otome wyciągnęła rękę z kapelusza i odsunęła się o pół kroku.
- Nie rozumiem. Jak to się dzieje? Czy to także jakiś portal? I gdzie podział się tamten niebieski szczur? - Gdy już wyczerpała kwestię magicznego cylindra, przypomniała sobie o lustrzanych portalach. - A gdzie znajduje się to całe lustro?Charles - 4 Październik 2015, 13:31 Kapelusznik uśmiechnął się szeroko.
- Co robię? A czemu miałbym tu czegoś... nie robić...? - to zabrzmiało w jego ustach kompletnie idiotycznie więc wystawił język, jakby próbował wypluć obrzydliwe zdanie i zaczął od początku:
- Cóż, po prostu uwielbiam Świat Ludzi! Ten gwar, szum samochodzących wozów, elektryczne napięcie we wszystkim, co tylko dotkniesz! Czujesz to, Ben? Ludzie genialnie radzą sobie bez magii a ja doceniam to w każdym calu. Chwilami chciałbym zamieszkać tu na stałe, niestety nie posiadam odpowiednich funduszy, aby wynająć tu mieszkanie, a co dopiero kupić. - mówił tak i mówił, jednocześnie patrząc z ukosa na sięgającą do jego kapelusza panienkę. Fakt, że próbowała wcześniej sprawdzić co jest w środku wydał mu się zabawny, jednak mówił dużo o jej przezorności. A kiedy wsadziła do niego twarz niczym struś, wprost nie mógł powstrzymać zbierającego mu w gardle chichotu. Kiedy wreszcie po dogłębnym obadaniu mrocznej głębi włożyła do niej dłoń, a na jej twarzy wymalowało się uczucie rosnącego niedowierzania, poczuł się jak prawdziwy triumfator. Jednak w chwili, gdy cofnęła się z lękiem, Charles zauważył coś dziwnego. Oczy. A raczej - znowu oczy. I kiedy u Kejko należało się dokładnie przyjrzeć jej niebieskim tęczówkom, aby zauważyć jakąkolwiek różnicę, o tyle tutaj nie było mowy o pomyłce. Jej oczy zrobiły się KWADRATOWE. Nie, nie kwadratowe, raczej gwiazdkowate. I nie była to metafora zdziwienia, jakie mogło odmalować się w oczach niewinnej, nieświadomej istoty zdanej na pastwę cudowności Charlesowego kapelusza. One naprawdę były w kształcie gwiazdek! Charles był prawie pewien, że ludzie tak nie robią - no chyba, że przypadkiem robili tak akurat wtedy, kiedy nie patrzył. Ta kwestia musiała zostać zbadana:
- Masz niesamowite oczy! - zawołał, po czym swoim zwyczajem przykleił się do niej, wodząc palcami wokół jej powiek. - Jak ty to robisz? Zmieniasz je specjalnie, czy ci to wychodzi tak bokiem? Nie jesteś człowiekiem, prawda? A jeśli jesteś - wszyscy ludzie tak potrafią? - zasypywał ją pytaniami tak, jak ona przed chwilą zasypywała pytaniami jego i kompletnie ignorując te, które zdążyła mu już zadać, napierając na nią całym ciałem.Ben - 4 Październik 2015, 15:56 - Tak, tak jakby czuję. Chyba. Ale ten gwar niezbyt mi się podoba. Jak ludzie mogą przy nim zasypiać? - odpowiedział Charlesowi Ben, a potem zwrócił uwagę na badającą jego kapelusz Otome, której znikające wewnątrz ramię utwierdziło chłopaka w przekonaniu, że mają styczność z Kapelusznikiem z krwi i kości. Spotkał kiedyś takiego jednego Kapelusznika. Najpierw zaprosił go na herbatę, a potem rąbnął zegarek. Ale ten tutaj Charles raczej nie był takim dwulicowcem, czy jak to się określa takie typy.
O, Otome znów zmieniły się oczy. O 2x, zrobiły się gwiazdkowe! To da się takie mieć? Ciekawe, jak ona w ten sposób widziała. To musi być dziwne uczucie - takie patrzenie przez gwiazdki. Jej zdziwienie, kiedy odkryła magiczną właściwość charlesowego nakrycia głowy było przekomiczne. Nawet Ben cicho na to zachichotał. Szkoda, że Otome nie może zobaczyć swojej twarzy.Otome - 4 Październik 2015, 17:31 Senna Zjawa oczekiwała odpowiedzi na swoje pytania lecz mężczyzna w cylindrze zamiast jej ich udzielić, rzucił się na nią i zaczął dotykać ją po twarzy. Otome poczuła dziwny skurcz wewnątrz ciała i jakby drżenie serca - to chyba był strach. Ale tylko taki niewielki, wynikający bardziej z tego jak nagle i niespodziewanie zachował się Charles, a nie z samych jego działań. Dziewczyna cofnęła się, nie zauważyła jednak iż tuż za nią znajdowała się ławka. Skutek był oczywisty - drewniana deska podcięła jej nogi i Otome klapnęła na tyłek, wydając przy tym krótkie "och" wyrażające niezmierne zdziwienie. No cóż, ostatecznie skoro już usiadła to mogła tak zostać. Bo w sumie było to dziwne, że cała ich trójka stała do tej pory przy ławce i nikt nie wpadł na to żeby dać nogom odpocząć.
- Oczy? - Zjawa nie rozumiała kompletnie o co chodziło Charlesowi. Na dodatek tym razem to ona musiała się zmierzyć pytaniami, których sensu do końca nie rozumiała.
- Oczywiście że jestem człowiekiem! Przecież widać! - Stwierdziła lekko oburzona, co zaakcentowała skrzyżowaniem rąk na piersi i prychnięciem. I w tej chwili jej tęczówki znów zmieniły barwę, tym razem na rubinową.
Pytanie wydawało się jej niesamowicie głupie, a to dlatego, że dla niej istniał podział tylko na zwierzęta i ludzi. Nie miała pojęcia o istnieniu "ras magicznych" dlatego samą siebie uważała za człowieka, tak samo jak Bena i Charlesa. Choć wiedziała że się od nich różni, bo pochodzi z Krainy Snów.
- Nie wiem o co ci chodzi. Nic mi z boku nie wychodzi - Dla upewnienia się Otome podniosła płaszcz i koszulę i przyjrzała się swoim bokom. Gdy upewniła się, że wszystko z nimi okej zakryła brzuch i znów spojrzała na Charlesa.
- Przecież moje oczy są normalne. - Zjawa zastanawiała się o co mogło mu chodzić. Gdyby tylko mogła jakoś zobaczyć swoje własne oczy... ale zaraz, przecież mogła to zrobić! Potrzebowała tylko lustra. Rozejrzała się w okół ale żadnego nie znalazła. Była za to fontanna! Podbiegła do niej i spojrzała na swoje odbicie. I wtedy odkryła że jej oczy nie są wcale takie same jak u mężczyzn - miały zupełnie kształt i mocniejszy kolor. Wprawiło ją to w lekki szok, zwłaszcza że gdy parę zamrugała jej oczy wróciły do zwykłego okrągłego kształtu i znów stały się zielone.
- Faktycznie, zmieniają się! - Dziewczyna podskoczyła z podekscytowania i wróciła na ławkę. - Dziwne, nie zauważyłam tego wcześniej. Wasze oczy tak nie robią? - Spojrzała na swych rozmówców. I nagle wpadł jej do głowy ciekawy pomysł.
- Ja mam zmieniające się oczy, a Charles kapelusz bez dna. A co ty masz fajnego? - Pytanie to było skierowane oczywiście do Bena. Otome miała nadzieję że pokaże on jej jakąś sztuczkę, tak samo jak Kapelusznik. W kocu też pochodził z tej całej Krainy Luster.Charles - 5 Październik 2015, 16:13 Niesamowite! Po prostu NIESAMOWITE! I przez te wszystkie lata łażenia po świecie ludzi nie zaobserwował ani jednej przemiany! Ale jakim cudem? Przecież tak często gapił się na ludzi, taksował, oceniał stroje, twarze, mimikę, gesty, z piętnaście razy posądzono go o stalking (choć nigdy nic mu nie udowodniono). A może... może była to cecha mimo wszystko wyjątkowa? Jak to tam było... recesywna? Jak oczy w dwóch różnych kolorach czy albinizm - które nota bene w świecie Luster były czymś boleśnie zwyczajnym i nudnym, już nawet dwie głowy przestawały dziwić i rozsiane po miasteczkach gabinety osobliwości zrzeszające najbardziej zdeformowanych Cyrkowców musiały stawać na głowie aby zachęcić no wejścia nowych klientów, na ogół przeszywając "atrakcje" na własną rękę. Charles był raz w takim jednym kiedy był młodszy, nie rozumiejąc jeszcze, jak okrut... ZNOWU INNE! I jaka krwista czerwień, godna Cienia - jakże głęboki, dostojny kolor. Znowu przysunął się do niej niczym młot uderzający w kowadło ozdobnej ławeczki, tym razem jednak nie dotykając jej lekko skośnych oczu. Chciał po prostu patrzeć na nie jak najdłużej, zanim przybiorą nowy kolor i kształt.
Jej słowa, a w szczególności ekshibicjonistyczna analiza swych boków rozproszyły go lekko. Odsunął się więc, mówiąc z pewnym speszeniem, bojąc się, czy aby nie zaczerwieniły mu się policzki:
- Ja... cóż, zapewne chodziło mi o "mimochodem". Niekiedy... niekiedy mylą mi się frazeologizmy. - rzekł, raptownie tracąc cały animusz. Był w sumie Kapelusznikiem starej daty, dla którego widok kobiecego ciała był czymś nader prywatnym, nawet jeśli chodziło o średnio erotyczne wcięcie w talii. I pępek - Ychch... Tak więc... Tak. - Wymruczał, usilnie starając się patrzeć w inną stronę, nawet kiedy jej płaszczyk wrócił do normalnej pozycji.
Zdziwił go fakt, że wcześniej nie wiedziała nic o niezwykłych właściwościach swoich oczu. Przecież takie rzeczy się widzi, nawet podczas porannej toalety. Chyba że nigdy się nie... o fuj! Ta myśl była tak okropną, że wzdrygnął się lekko z obrzydzenia. On sam nigdy nie był wielkim miłośnikiem czystości, starczyło spojrzeć na jego dom, jednak starał się myć zęby, golić i kąpać kiedy miał czas i możliwość. Sam jednak wiele razy widział na uliczkach lustrzanych miast osobników zszarzałych, o brązowożółtych zębiskach, walących potem i łojem na kilometr, a tamta panienka wyglądała dość czysto i schludnie. Przecież i tak wokoło otaczają nas lustra, nawet błyszczący metal czy folia może odbić naszą twarz. A może była to kwestia skromności?
- Przykro mi, moje są żółte cały czas. Jestem Kapelusznikiem, my nie mamy takich bajerów. Baśniopisarze miewają. A może masz w sobie geny jakiegoś z nich? Pamiętasz swoich rodziców? - dodał, ponieważ dziewczyna wyglądała na tak zagubioną, że mogła zapomnieć również i tego. On by swojej mamy nigdy nie zapomniał, ale różnie się u innych dzieje. Po jej pytaniu zwrócił się w stronę Bena, cierpliwie ( o ile można było tak powiedzieć w tym wypadku) czekając aż pokarze coś ciekawego. Niechby to był chociaż slapstickowy królik z kapelusza - nie był wybredny. Ale wtedy musiałby mu go pożyczyć - a na to nie było mowy.