Noritoshi - 10 Grudzień 2015, 21:23 Śnieżka rozbiła się o nieporuszoną twarz Sapphire. Zniknięcie Kejko za obrazem przypieczętowało bezwzględne rządy obojętności, zniesmaczenia i ogólnej bierności. Niedługo trwająca i znikoma w sile irytacja była ostatnim, co zdołała poczuć w sobie. Pozbawiona kontaktu z Kejko, nie miała szans zabrania jej emocji - a ona nawet milczała, jakby obawiając się skradnięcia emocji z zasłyszanego przez Nieskrzydlatą głosie.
Nie chciała, aby odeszła, to teraz się przed nią chowa. Niestety, nie potrafisz obchodzić się z Dachowcami, ale spokojnie, kiedyś się nauczysz!
Oby.
Powoli przyłożyła dłoń do twarzy, a jednak zbyt gwałtownie, przez co zatrzymany tam częściowo śnieg dołączył do reszty wpadającej pomiędzy warstwy ubioru. Wzdrygnęła się na panoszący się chłód.
- Mąko, mąko? Sypiesz tak... beztrosko. - Powiedziała samej sobie, choć można było ją posłyszeć z oddali, z pauzą na poszukiwanie dobrych słów.
Trzymaną w drugiej dłoni, śnieżką rzuciła z dużą siłą, prosto w sam środek obrazu. Płótno winno zostać przedarte, demaskując tym samym kryjącą się za nim osóbkę. Kulka była mała, acz mocno zbita - niezadowolenie ze śniegu tkwiącego w ubraniu obrazowała w namiętnym ściskaniu swojej drugiej sztuki amunicji.
- Jestem głodna, zimno mi i chyba nie trzymam moczu, choć boli mnie przy tym nieprzyjemnie cały... em, dół.
Bo i oto czas przeżyć swoja pierwszą miesiączkę.Kejko - 11 Grudzień 2015, 00:12 Z kotami się nie zadziera niektórzy nawet mówią, że kocie klątwy obejmują nie tylko osobę na którą zostały rzucone ale i na jej potomstwo jeszcze kilka pokoleń w przód. Co prawda ja nie byłam tak mściwa jednak, chciałam wybrać tą małą potyczkę i to z wyraźną przewagą. Zdarzyłam ulepić siedem większych śnieżek teraz kolejnym etapem miał być atak z zaskoczenia a nawet coś więcej. Szybko ściągnęłam z pleców miotłę i gestem dłoni ukazałam jej się unieść. Zaraz po tym zabrałam swoją amunicję przyciskając ją do klatki piersiowej jedną ręką, po czym usiadłam na miotle. Ta zaś szybko zaczęła się wznosić do góry. Na moje nieszczęście w tej samej chwili płótno obrazu zostało przebite a ja oberwałam z śnieżnego pocisku, na dodatek w zamieszaniu tracąc kilka śnieżek.
-Osz Ty!
Krzyknęłam tylko, ten niecny atak tylko spotęgował moją chęć walki. Tak miałam zamiar przeprowadzić nalot z powietrza. To też, kiedy znalazłam się już nad dziewczyną zrzuciłam w dół cztery ocalałe śnieżki w nadziei, że choć cześć dosięgnie swego celu.
Na nieszczęście Sapphire jej słowa dotarły do mnie już po tym jak zdarzyłam zabawić się z śnieży atak w wiedźmowym stylu… Teraz żałowałam słysząc, iż dziewczynie coś było. Wspomniała coś o nietrzymaniu moczu… a takie rzeczy raczej od tak nikogo nie dopadają. Tylko co mogło się jej stać przez tak krótką chwilę. Sfrunęłam szybko na dół tak by miotła wznosiła się nisko nad ziemią, chciałam sprawdzić czy coś się stało, a może to tylko sztuczka by wyciągnąć mnie z kryjówki?
-Wybacz… za późno usłyszałam… To co Ci się właściwie stało ? Noritoshi - 11 Grudzień 2015, 11:55 Nalot z powietrza nie był spodziewanym. Przyzwyczajona była do panowania w przestworzach, choć sama skrzydeł przecież nie posiada. Bycie jednak przez tyle lat Skrzydlatym Norim skutecznie wypracowało nawyk, którego nawet jako kobieta się nie pozbędzie zbyt prędko. Przestworza nadal uwielbiała, ze wszech miar ulepione, budziły w niej radość.
A teraz stały się elementem podkreślającym jej porażkę. Nawet nie miała sił czy chęci uchylić się, czy też w odwecie zaatakować. Podniosła powiekę i lekko odchyliła głowę celem dostrzeżenia latającej i krzyczącej. Dwie kulki spadły centralnie na jej głowę, odpryskując się i częściowo staczając w mniejszych kawałkach po włosach.
Nie byłaby zdolna takim niecnym sposobem wyciągać z kryjówki nawet wroga. Nawet ta jej irytacja i rozrabianie ze śnieżkami były małym ewenementem w jej zachowaniu. Teraz jednak wszystko staczało się na drugi plan, kiedy ból podbrzusza nakazywał zwijać się w kłębek. Czoło zwiastowałoby podwyższoną temperaturę - kontakt ze śniegiem tylko potęgował objawy. Splotła dłonie, przyciskając je do ogniska zapalnego. Czerwone plamy przemieszczały się po jej rajstopach. Pewnie chętnie zamieniłaby się w faceta, ale na swoje szczęście, nie przyszło jej to na myśl - kto wie, jakie miałoby to skutki. Nawet jeśli teraz żadnych, obawy przed powrotem w tę płeć przerosłyby ją.
- Boli, nieprzyjemnie.
Część jej twarzy i włosów stała się półprzezroczysta, akuratnie w miejscach, gdzie została trafiona.
- Eto... Po prostu nie jestem przyzwyczajona, nie znam się, nie jestem przygotowana. - Zapomniała jeszcze dodać, że zawsze była facetem. - Masz coś na ból? I chyba muszę się przebrać.
Czucie zimna dawało jej tyle, że zabierało trochę z sił z cierpienia w dole. Musiała się jednak posilić by zyskać trochę energii, stąd wbiła swój wzrok w Kotowatą, wewnętrznie walcząc z własnym sumieniem i donośniejszym głosem krzyknęła:
- Bój się mnie!
Bo strach to niemal jak idealnie wypieczony rostbef.
Szkoda tylko, że bardziej niż upiornie, wyglądała marnie.Kejko - 16 Grudzień 2015, 02:10 Zeskoczyłam z miotły na ziemię i ponownie zawiesiłam ją na plecach, zaraz po tym zbliżyłam się do wyraźnie cierpiącej dziewczyny. Na mojej twarzy widać było oznaki niepokoju, ponieważ dostrzegłam jak cześć twarzy zjawy przez chwilę stała się przeźroczysta. Było to dziwne… i na myśl przywiodło mi zupełnie inną rasę. Ostatecznie porzuciłam na razie rozwodzenie się nad tym, ponieważ teraz ważniejszym od rasy był stan jasnowłosej a ten nie malował się dobrze. Z położonymi uszami i wyraźną troską malującą się w spojrzeniu przypatrywałam się swej towarzyszce zastanawiając się co mogło jej się tak nagle stać. Dopiero dłuższa chwila zastanowienia oraz słowa blondynki nakierowały mnie na prawdopodobną przyczynę a właściwie stan rzeczy.
-Czekaj…
Zastanowiłam się przez chwilę jak spytać delikatnie czy aby jej problemem nie jest po prostu miesiączka… Było to niezręczne i nie wiedziałam jak się do tego zabrać. A le co innego jak nie to? Skoro rany żadnej u dziewczyny dostrzec się nie dało, to widocznie dopadło ją kobiece fatum. Biedna niedawno wyrwała się ze świata snów a tu już dosięga ją niemiła rzeczywistość w postaci kobiecej zmory. Eh, też Ci los. Odsunęłam się nagle, kiedy Sapphire nagle podniosła głos i kazała się mi bać… Byłam raczej zaskoczona niż przestraszona. Jej słowa też nie wydawały mi się sensowne, czyżby znowu je pomieszała? Tak, zapewne musiało jej chodzić o to że to ona się boi. Położyłam jej rękę na ramieniu i posłałam wyrozumiały uśmiech.
-Spokojnie, nie ma się czego bać. Jeśli to podbrzusze Cię boli a krew nie jest efektem ran to… to za kilka dni to minie. A tymczasem chodź za mną. Jeśli nie masz nic przeciw to odwiedzimy mój dom, tam dam Ci coś co pomoże na ból.
Tak najlepszym środkiem na wszelkie bóle i bolączki, były różowe korzonki rozrobione z mlekiem! Mama zawsze stosowała to jako uniwersalny lek który był w stanie szybko i na długo uśmierzyć ból i gorączkę. Podobno wiele ludzkich tabletek też to potrafi, ale ja tam cenię sobie sprawdzone rodzinne metody.
-Na miejscu pożyczę Ci też kilka swoich ubrań, będziesz mogła się przebrać i skorzystać z łazienki czy kąpieli.
Tak my kobiety winnyśmy sobie w takich sytuacjach pomagać, w końcu, kto inny ma nas zrozumieć w tego typu sprawach? Jeśli dziewczyna przyjęła moją propozycję wówczas obie udałyśmy się na północ w kierunku, z którego przybyłam. Starałam się obrać jak najszybszą i najprostszą drogę prowadzącą do mego domostwa.
Zt. x2