Anonymous - 11 Grudzień 2015, 22:55 Może i Nora nie była dla niego zagadką, ale na pewno czymś na tyle interesującym, że dotąd się Dumie nie znudziło, co i tak powinno zadziwić wszystkich, którym przyszło mieć przyjemność lub nieprzyjemność obcowania z jasnowłosym. W końcu Lunatyk należał do tych, którzy lubią ludzi wymieniać, pozbywać się nich, nagle odrzucać ich bez uzasadnienia swoich działań... Chyba też się trochę zmienił. W końcu znalazł sobie mieszkanie, próbował odciąć się od ludzi, którzy go „psuli”, odstawił picie, znalazł pracę... To nie jego wina, że wszystko się popsuło. To się nazywa tragizm postaci i służyć ma dalszemu rozwojowi istotki, która koniec końców ma odnaleźć siebie. Chociaż... przypadek Dumy też nie był do końca tragizmem, bo przed nim może i były dwie opcje, ale one wcale a wcale nie były sobie równe – mógł albo zginąć, albo przeżyć. Jeszcze teraz, kiedy... kiedy Eva... nie mógł się tak łatwo poddać. Niestety.
Inna sprawa, że zdziwiłby się, gdyby nóż wrócił do niej osobiście. Personifikacja noży? Co dalej, alternatywne światy inspirowane Lewisem Carrollem?
Wbrew pozorom Duma nietrzeźwy nie był aż tak bezbronny – był w tak nędznej sytuacji tyle razy, że doskonale wiedział, jak się zachować, jednak czasami nie miał siły na utrzymywanie się na powierzchni. Chociażby teraz, bo skoro skończył już siedząc przy tej witrynie sklepowej, mógł całkowicie bezwstydnie udawać, że stoczył się bardziej niźli jakikolwiek inny człowiek i, kiedy już spadał w przepaść, zrezygnowawszy z wołania o pomoc, pogodziwszy się ze swoim upadkiem, na który w pełni sobie zasłużył, jego palce splotły się z bladymi paliczkami Nory... Nie. Nigdy nie przyzna, że go uratowała. Nie na głos.
Nigdy.
Kiedy wspomniała o zapachu, uśmiechnął się szeroko, co znowu nie było zbytnio dumnym zachowaniem. Pal licho.
- Śmierdzieć – poprawił ją. - Ja nie potrzebuję skarpetek, więc możemy złożyć się na jakieś fajne dla ciebie. Kupię ci prezent! Na... Księżyc. Gwiazdkę.
Whatever.
Zapewniam, że kiedyś Dumę ukłuje to poczucie sumienia i przypomni, jak bardzo powinien się odwdzięczyć za wszystko, w czym pomogła mu Nora. Zafundujemy jej może kiedyś poza sernikiem jakąś kolację w MacDonaldzie... Na razie Dumie było trudno orzec, czy schudła, czy przytyła, ale był pewien jednego – wciąż jest za chuda. Ewentualnie weekendowy pobyt w SPA w zaciszu Tatr albo coś równie prestiżowego. Może nawet zaszaleje i wybierze szwajcarski kurort...
Nora podniosła się zaskakująco szybko, a Duma rozszerzył oczy. Na jej słowa rozwarł gębę i w największym szoku nawet dał się podnieść, wkładając w to tyle energii, by nie przyszło Norze unosić do góry bezwładnych, dumnych zwłok. Właściwie nie potrzebował jej pomocy, phi. Przecież sam by sobie świetnie poradził, gdyby nie... małe przeszkody, które każdy może pokonać.
Zadzwonił dzwonek, wyciągnął telefon, przeczytał wiadomość i westchnął ciężko. Przy „zajmij się koleżanką”, niemalże poczuł na plecach wściekłe spojrzenie Evy. Oczywiście cała wiadomość utrzymana była w dość neutralnym tonie, wyrecytowany został adres i już-już wziął to za dobrą kartę, gdyby nie zdanie... równie dobrze mogła poprosić go o to, by wziął ze sobą swoją byłą dziewczynę, która wciąż go kochała i próbowałaby go odbić za każdym razem, gdyby Iskra odwróciłaby się doń plecami. Ale... to była Nora. A on był za bardzo pijany, żeby przejmować się takimi szczegółami. W końcu, hej – za bardzo lubił i Evę, i Norę, żeby zostawiać je teraz same. Więc we trójkę będą się świetnie bawić! A skoro już ma przyjść pijany, to przyprowadzenie kogoś, żeby było weselej, wcale nie pogorszy jego sytuacji, bo już nie mogło być gorzej, prawda?
Z zamyślenia wyrwało go pytanie Nory, na którą spojrzał, znowu zdziwiony i... roześmiał się ochryple, postępując chwiejny krok do przodu.
- Zobaczysz.
Chwycił ją pod ramię i razem udali się w kierunku przystanku autobusowego. Kiedy już stanęli pod wiatą, Duma wyjął z portfela kartkę i zaczął studiować ją uważnie. Po chwili bezowocnych obserwacji, przekazał ją Norze, a sam zajął się odpisywaniem na SMS-a.
- Wskazówki, jak dojechać do mojego mieszkania. Nie pytaj. Lepiej sobie z nimi poradzisz, niż ja... Ale ten autobus jest nasz – zdążył wysłać go, zanim przyjechał ich autobus. Potem... wsiedli.
I odjechali w kierunku blokowiska.
z/t x2Rello - 13 Lipiec 2016, 16:13 Podczas wycieczki do miasta czytałam w wspomnieniach wielu ludzi, ale i wielu istot magicznych. To było niezwykłe, miejsca, które widziałam w wspomnieniach lunatyków, kapeluszników i marionetkarzy były takie piękne, tak niezwykłe. Wszystko to na nowo obudziło we mnie ciekawość względem magicznych światów, którą przyćmiły ostatnio przeżyte nie miłe przygodny. Zdobywanie informacji przychodziło mi z wyjątkową łatwością. Minusem było jednak, że nigdy nie wiedziałam, na co trafię w cudzych wspomnieniach a zdarzało się, że były to bardzo intymne sceny, przez które pół dnia chodziłam zarumieniona. Były też inne informacje, te smutne i niepokojące zdarzało się, że w krytycznych sytuacjach starałam się pomóc ludziom, których spotykałam, było to możliwe choćby przez drobną manipulacje wspomnieniami. Nie potrafiłam być obojętna na krzywdę, wiedziałam jednak, że w pojedynkę niewiele zdziałam. Z wspomnień pewnego cyrkowca dowiedziałam się o organizacji zwanej Anarchs, organizacja ta walczyła o równość i wolność dla wszystkich ras. Piękna idea, na tyle piękna abym zamarzyła o staniu się jej częścią. Być może nawet ktoś taki jak ja mógłby przyczynić się do większej sprawy? Co jednak powiedziałby na to Aaron? Chyba lepiej by nie wiedział… tak, po co niepotrzebnie martwić ojca?
Postanowiłam, że muszę dowiedzieć się czegoś więcej o tej organizacji i wiedziałam już nawet jak. Musiałam tylko znaleźć informatora, popularne zajęcie w kręgach lunatyków, zatem czekała mnie wycieczka do Krainy Luster bądź Szkarłatnej Otchłani. Czułam ekscytację, dreszcz podniecenia na myśl o zbliżającej się wyprawie. Cały wieczór spędziłam na mieście a do domu wróciłam zupełnie wycieńczona. Podejrzewałam że to przez zbyt intensywne korzystanie z mocy… Widać również umiaru muszę się nauczyć.
Zt.