Cukierkowa Ulica - Gospoda 'Pod zawiniętym ogonem'
Anonymous - 22 Grudzień 2010, 15:57 Stłumił śmiech i powrócił do zajmowanej wcześniej pozycji, tudzież głowa na dłoni.
Zmrużył nieco czerwone ślepia, lecz mimo tego nie spuszczał wzroku. Lubił obserwować swego rozmówcę i nie obchodziło go to, że mogło jej to przeszkadzać. Żeby tolerować Illuminate trzeba mieć stalowe nerwy...
- Trochę za późno - wtrącił się zerkając kątem oka na filiżankę, lecz zaraz wracając spojrzeniem na Cassandre - Zdążyłem to zrobić jeszcze przed podpaleniem ci sukienki.
Po tych słowach spostrzegł że się czemuś przygląda, więc podążył za jej wzrokiem. Tymczasem co zobaczył? Zwykłą kukłę.
- Lalkami się nie bawię - odparł, jakby mówił sam do siebie, po czym znów naprostował swe spojrzenie.Anonymous - 22 Grudzień 2010, 16:46 Twarzy Cassandry momentalnie zmieniła się i teraz zamiast kpiącego uśmieszku gościł u niej złowrogi wyraz.
- Moją lalkę takiemu gburowi? Żebyś mi ją popsuł? Raczej nie... - powiedziała niskim, chrypiącym głosem jakby rodem z horrorów. Może i nie darzyła swych dzieł wielkim uczuciem, ale aż tak okrutna to ona nie jest. Raczej...
- Cóż, przynajmniej portfela nie muszę z powrotem wyciągać, ale nie wiem też jak mam ci odpłacić. Wiesz co, może obejdziemy się bez tego. - podsumowała i z lekkim zadowoleniem sięgnęła po chusteczkę, którą zaczęła powoli składać, jednak po chwili ponownie podniosła głowę i z tym samym tonem co na początku dodała.
- Ale spódnicy i tak ci nie daruję.Anonymous - 22 Grudzień 2010, 16:59 - Też cię bardzo lubię - odparł jedynie z kpiącym uśmieszkiem i mimo wszystko nie zdołał powstrzymać śmiechu. Jej ton głosu w ogóle go nie przerażał, lecz wręcz bardzo śmieszył. Mało rzeczy potrafi go przestraszyć, a na pewno nie ma wśród nich zachrypniętych kobiecych głosów.
- Oj, a ja myślę, że lepiej odłożyć to na później, zamiast całkowicie pomijać. Po prostu kiedyś upomnę się o przysługę - rzekł tonem wyrażającym wielką łaskę dla rozmówczyni po czym zawiesił wzrok na jej piersiach. takie przyglądanie się trwało tyle co składanie chusteczki przez dziewczynę. Miał tak bezczelny uśmieszek wymalowany na twarzy, że jak nic można by go za to skazać.
- Cóż, nie mam jak oddać ci kiecki. Mogę ci w zamian zaoferować zaproszenie do cyrku, lecz to pewnie nic wielkiego dla tak uroczej i noszącej drogie ubrania damy.
Co prawda cisnęły mu się na usta inne milutkie słówka, za jakie zapewne dostałby po łbie, lecz czemu nie miałby trochę pograć? Możliwe że wcale nie wyglądał na skruszonego, lecz czasem samo zaskoczenie wywołane takim tekstem bywało nagrodą za ugryzienie się w język.Anonymous - 22 Grudzień 2010, 17:10 Ojć, biedny chłopaczek. Przyglądać się biustowi Cassandry? Nieładnie, oj nieładnie. I niebezpiecznie...
-Masz rację - przyznała i odłożyła na bok małego, chusteczkowego łabędzia, zresztą bardzo krzywego. Może i ma talent do rysowania ale origami to ona chyba bardziej kaleczy niż tworzy. Zresztą nieważne.
- Cyrk? Może nawet, nawet... Od 2 tygodni prawie nie ruszałam się z domu wiec może się zgodzę. Tylko bez żadnego podpalania bo tym razem nie skończy się na upomnieniu.
Założyła ręce na piesi, przy okazji zasłaniając obiekt wejrzeń Albinosa i spokojnie czekała na odpowiedz, mimo, ze miała niesamowita ochotę kogoś uderzyć. Jednak jak to mówią: kultura przede wszystkim!Anonymous - 22 Grudzień 2010, 17:21 Tymczasem Illuminate czuł się bezpieczny. W końcu nie dostał w twarz, a jeśli nie dostał w twarz to nie musiał martwić się o inną, zdecydowanie droższą mu część ciała. W końcu dziewczyna najpierw uderza w twarz... prawda?
Podążył wzrokiem za jej ręką i przyjrzał się łabędziowi. Nie było to dzieło sztuki, lecz chociaż troszkę przypominało o czym miało być. gdyby to on się zabrał za tworzenie zwierząt z chusteczek to jak nic z tej gospody zrobiłby się śmietnik. Nie minęły dwie sekundy, a znowuż świdrował ją wzrokiem.
Nieco zaskoczyła go jej odpowiedź. W końcu wyglądała na panią, jaka nigdy w życiu nie poszłaby dobrowolnie do tych wszystkich dziwadeł by jedynie je pooglądać.
- Tego nie mogę zagwarantować. No cóż, w takim razie czuj się zaproszona na najbliższe przedstawienie...
Miał ochotę jeszcze coś powiedzieć, ale ogarnęło go oburzenie i tak jakoś wyleciało mu z głowy. Jak można tak bezczelnie zasłaniać cud natury jakim niewątpliwie były gruczoły mlekowe należące do Cassandry? Coś na wzór zawiedzenia zniknęło mu z twarzy tak szybko jak się pojawiło.Anonymous - 22 Grudzień 2010, 17:36 Uderzanie w twarz? Jaka twarz!? Jeśli chodzi o Cassandre to od razu radziłabym albo uciekać przez strzałami lub natychmiast zasłaniać... Nie napiszę bo jeszcze dzieciaki jakieś zobaczą i będzie demoralizacja.
Zadowolona potwierdzeniem wypadu do cyrku zaczęła przypominać sobie te wszystkie atrakcje jakie widziała za czasów swego dzieciństwa, czyli baaardzo dawno temu. Niestety gdy była już przy misiu, który próbował odgryźć głowę clownowi przypomniała sobie, ze nie jest sama.
- Hmmm. Będzie wesoło. A i kiedy by ci odpowiadało wyjście?
Aż sama siebie zaskoczyła. Nie lubiła za bardzo łazić po Krainie Luster, a tu co proszę? Wycieczka do cyrku się zapowiada, i to jeszcze z młodszym facetem! No cóż, kobieta zmienną jest.Anonymous - 22 Grudzień 2010, 17:51 No cóż, tymczasem cyrkowcowi do głowy nie przyszło to, że mogłaby mu w coś strzelić strzałą czy bełtem. W końcu każda normalna osoba zaczyna od ochrzanu, przechodząc w strzał z liścia, a następnie albo się focha albo kontynuuje bicie.
Wtem nastała cisza, podczas której oboje się zamyślili. Cassandra najwyraźniej przypominała sobie dzieciństwo, zaś Illuminate... hmm...
Wtem do jego uszu dobiegło jej pytanie. Otrząsnął się z zamyślenia i spojrzał na nią nieco nieprzytomnie.
- Amm czy ja wiem. Mógłbym iść choćby i teraz.
Odparł i powrócił do swego standardowego wyrazu twarzy. W końcu miał mnóstwo czasu, a więc takie drobnostki jak ustalenie godziny wyjścia nie były wcale trudne. W cyrku było wystarczająco dużo połykaczy ognia jacy mogliby go zastąpić. A teraz? Zostanie z nią czy pozżera trochę pochodni? W sumie już od jakiegoś czasu nie hartował sobie przełyku.
- Ym no to jak?Anonymous - 22 Grudzień 2010, 18:21 Ochrzan już był, liścia jeszcze nie, chociaż to może szybko nadejść... Dodajmy jeszcze, że Cassandra na pewno nie należała do normalnych osób, zresztą chyba jak większość mieszkańców Krainy Luster.
- Mi to tam nawet pasuje. To jak idziemy? - Spytała i podniosła się na równe nogi przy okazji pokazując się w całej krasie. Jednak ręce błyskawicznie powróciły z powrotem na swoje dawne miejsce co zaowocowało ledwie słyszalnym odgłosem zgrzytającego metalu. Lalka, która stała wcześniej za krzesłem Cassandry w równie szybkim tempie jakby powróciła do życia i chwyciła leżącą na ziemi torbę po czym przysunęła się bliżej do swojej pani w oczekiwaniu na rozkazy.
Jakby co napisz ze oboje wyszliśmy ok?Anonymous - 22 Grudzień 2010, 18:45 Nic nie mówiąc, mężczyzna po prostu wstał. Cóż, co tu więcej opisywać? Złapał za filiżankę by wypić do końca herbatę, po czym zerknął na dziewczynę. Jak on błogosławił to, że nie musiał czekać aż się przebierze, bo z pewnością nie dotarliby do cyrku nawet za miesiąc.
- idziemy. - mruknął do siebie po czym skierował się ku wyjściu by już po chwili znaleźć się razem z Cassandrą oraz Gretą na świeżym powietrzu.
[wzium... z tematu]Anonymous - 27 Grudzień 2010, 18:44 Drogą, wśród piernikowych, karmelowych i bóg wie jeszcze jakich chatek, szedł drobny chłopak z głową opuszczoną ku ziemi, rękoma założonymi na kark. Kopał jakiś kawałek ciastka, który musiał ukruszyć się z jakiegoś zielonego płotu. Idąc tak z opuszczoną głową naglę uderzył w szyld, który był niezwykle nisko zawieszony.
-Co to ma być, cooo?- jęknął z niezadowoleniem w głosie, dosyć mocno przyłożył gdyż napis "Pod zawiniętym ogonem" zamienił się na "Po zawiniętym ogonem". Pewnie w najbliższym czasie to naprawią, jednak teraz chłopak postanowił zawitać do knajpy, której szyld nabił Sneerowi niezłego guza. Ruszył w stronę drzwi, które wyglądały na masywne, pchnął je. Jego oczom ukazało się piękne baśniowe wnętrze, podszedł do lady.
-Soczek pomarańczowy poproszę.- powiedział po czym czekał na swoje zamówienie.Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:00 Lottie nie wiedziała sama co ze sobą począć. Kiedy pójdzie do domu, będzie sama. Jak zawita do knajpy będzie za dużo ludzi wokół niej. I tak stała pod drzwiami tego czegoś i się zastanawiała czy wejść czy nie. W końcu weszła. Brawo dla tej pani! Lotta uśmiechnęła się i podeszła do lady. Koło niej stał jakiś chłopak, był drobniutki, wyglądał ja dziecko. Lunatyczka się uśmiechnęła kiedy zdała sobie sprawę z tego, że chłopak jest jej pobratymcem. Ale miło. Ciekawe czy wyczuje jej dużą...rangę. No cóż, nie ma w Szkarłatnej Otchłani zbyt dużo Pań czy Panów Zegarmistrz. Jak w ogóle są. Lotta nie wiedziała co i jak, bo w tych okolicach nie jest zbyt długo. Zaledwie kilka dni...no może trochę więcej.
Kelner stał nad nią i czekał na zamówienie. Dziewczyna dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę. Szybko poprosiła o sok jabłkowy zastanawiając się jak ona te świństwo połknie. Lotta przecież toleruje tylko i wyłącznie sok zrobiony samemu. No cóż, trudno się mówi.
Dziewczyna zorientowała się, że ma na głowie kaptur. Westchnęła i zdjęła kaptur z głowy ukazując swoje krótkie, jasnofioletowe włosy. Kilka osób zwróciło na to szczególną uwagę. Szepnęli coś między sobą, ale potem ucichli. Zawsze tak reagują. No cóż, trudno się mówi. Już się przyzwyczaiła.
Mężczyzna postawił przed nią szklankę soku. Spojrzała na nią krzywo, ale sięgnęła po napój i go skosztowała. Ku jej zdziwieniu był naprawdę dobry. Więc może używają tu sokowirówek?Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:24 Chłopak siedział na wysokim taborecie zrobionym z czegoś podobnego do skóry, lecz to nie było to. Oglądał spokojnie ludzi, którzy mieli przyjemność przebywać tutaj w tejże knajpie. W końcu dotarło do niego zamówienie, lecz zamiast soku pomarańczowego dostał jakiś sok o dziwnym kolorze, oliwkowym. Ostrożnie wziął łyk do buzi i ku jego zaskoczeniu napój był pomarańczowy! Cóż za cuda się tutaj dzieją. Za dużo podróżował po świecie ludzi i zbyt mało dziwnych rzeczy widywał, w ludzkim nudnym świecie czarne było czarne a białe było białe, nie było miejsca na zbędne udziwnienia. Słysząc dźwięk otwieranych drzwi obejrzał się za siebie, tak mocno się wykręcając, że przez chwilę stracił równowagę i spadł z taboretu, zdążył zareagować i stanął na nogach. Był dzisiaj niezwykle rozkojarzony, niczego nie zauważał, nic nie słyszał i często wpadał w kłopoty. Było to spowodowane tym, że od dłuższego czasu przebywa w swojej ojczyźnie, cieszył się z tego powodu lecz także poniekąd smucił gdyż musiał zasady tego świata praktycznie poznawać od nowa. Ujrzał dziewczynę, bardzo dziewczęcą dziewczynę, że tak to określę, usiadła obok Sneera. Chłopak zaczął się denerwować jak to zwykle bywało w obecności dziewczyn, lecz czuł coś dziwnego, jakby ta niewiasta była dla niego bliższa niż inne stworzenia żyjące w tej krainie.
-Dzie... Znaczy cześć.- jęknął w jej stronę, postanowił się z nią zapoznać, kim może być ta dziewczyna od, której bije dziwne ciepło.
-Jestem Sneer, jestem lunatykiem.- przedstawił się grzecznie jak to bywało w jego zwyczaju, patrzył się na dziewczynę oczekując odpowiedzi a przy tym popijając sok.Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:43 Lottie popijała sobie dobry soczek kiedy usłyszała, że to małe, chude coś do niej się odezwało. Lecz ta ukryła swoje zaskoczenie pod maską z uśmiechem i spojrzała się chłopcu z dumą w oczach. Wiedziałam że jest Lunatykiem! Jak nie mogłaby nie poznać własnego pobratymca? Co?
-Ja jestem Lottie-wyciągnęła dłoń na przywitanie. Nie zdziwiłaby się jakby chłopak jej nie uścisnął. Zauważyła, że ma jakąś dziwną...fobię? Ach tak! Nie wie jak zachować się w towarzystwie dziewczyny.
Zrobiło się jej go żal, przez co przez kilka sekund miała już zamiar pogrzebać w jego emocjach, ale zrezygnowała. Jakoś tak nie umiała się do tego zabrać. Nie umiała manipulować emocjami takiej istoty jaką był Sneer. Słodki chłopczyk, aż miło popatrzeć.
-Ja także jestem Lunatykiem-uśmiechnęła się do niego ciepło. To był szczery uśmiech.
Lottie miała wspaniały humor, mimo tego, że myśl co powiedziała Ann'e w parku ją przerażała. No dobra koniec tematu! Trzeba żyć teraźniejszością a nie przeszłością. To co było już się nie odstanie i nawet ona nie może tego cofnąć, a czasem potrafi manipulować! Jeszcze się o tym nikt nie przekonał, ale na pewno będzie taka osoba, która naderwie cierpliwość Lotty i nie będzie się zmiłuj. Kiedy ta dziewczyna jest wściekła lepiej wiać gdzie pieprz rośnie.Anonymous - 27 Grudzień 2010, 19:58 Sneer uśmiechnął się w tym samym momencie kiedy dziewczyna zaczęła do niego mówić, nie ważne co mówiła ważne, że mówiła. Jej głos bębnił w jego głowie, musiała być niezwykle przyjazną istotą, rzadko takie spotykał.
-Miło mi Ciebie poznać.- to co powiedział było szczerą prawdą, czuł się przy niej bezpiecznie, jak przy starszym rodzeństwie. Była lunatykiem tak jak on, mógł się od niej wiele dowiedzieć ale nie chciał zasypać jej tak od razu pytaniami. Ścisnął jej dłoń po czym potrząsnął tak jak należy, miała delikatne, dziewczęce dłonie. Jego były szorstkie a teraz mokre, to wszystko wina nerwów. Chłopak wziął łyk soku po czym spojrzał się na dziewczynę.
-Czy przy każdym lunatyku będę czuł takie ciepło jakie bije od Ciebie?- pytanie i być może głupie ale dla niego było ważne, już od 23 lat był tym kim był ale wiele o sobie nie słyszał, nikogo takiego nie znał. Lottie była pierwszą przedstawicielką lunatyków, których poznał. Zazwyczaj przebywał w środowisku ludzi, coraz bardziej się do nich upodabniając, chociaż w tamtym świecie musiał udawać młodszego niż jest z powodu swojego wyglądu, tutaj było można wszystko, mogłeś nawet nie wyglądać jak człowiek, ale być szanowany za to kim jesteś wewnątrz nie tym kim jesteś na zewnątrz.
-To jest jakiś sposób wyczuwania braci? Dużo jest takich jak my?- zaczęły się pytania, które gnębiły Sneera od dzieciństwa. Teraz zastanawiał się czy dziewczyna wie o tym ile on naprawdę ma lat, nie chciał by traktowano go zbyt dziecinnie, ale to nie zawsze było po jego myśli, bowiem często lekceważono go i traktowano jak dziecko.Anonymous - 27 Grudzień 2010, 20:18 Lottie się uśmiechnęła. Nie zdawała sobie sprawy z tego, że chłopak jest starszy niż wygląda. Ale jedno jest pewne: chyba nie żyje dłużej na tym świecie niż ona.
Zaśmiała się. Dziewczęco, altowo. Oczy jej błyszczały od samej radości. Kiedy ona ostatni raz się śmiała? Sama tego nie wiedziała. Chłopak był tak uroczy!
-Nie wiem.-przyznała szczerze. Po czym wzięła łyk swojego soku jabłkowego, który był naprawdę dobry Aż dziwne...
Prawdę mówiąc Sneer jest jedynym Lunatykiem jakiego spotkała, chodź żyje na tym okrutnym Świecie paręset ładnych lat.No, ale cóż czasem tak bywa, że dopiero po długiej samotności zdobywasz towarzysza...pfu! Zaczyna gadać jak ludzie w tych przeklętych westernach! Jak ona ich nie lubi!
Czy jest jakiś sposób? Nie. Kobieca intuicja i tyle. I tak też miała zamiar powiedzieć chłopcu, ale nie do końca w tych słowach. Trzeba jakoś inaczej się wyrazić...
-Przeczucie-odpowiedziała krótko. Po chwili męczącej ciszy zapytała-Jak długo tu jesteś?