Anonymous - 3 Marzec 2012, 22:19 Rozłupanie ciałem kamienia nie było tu najgorsze. Najgorsza była świadomość, że nie udało mu się zrobić tego co chciał i jedynie się poniżył, choć nie wiedział jak odebrała to dziewczyna.
Bardzo miłym doświadczeniem, był natomiast widok tego, jak Chelse się o niego martwi. Od dawna nikt się o niego nie martwił, a co dopiero dotknąć go, sprawdzić czy nic mu nie jest, a nawet bać się, że mógł się już nie obudzić. Jaszczur obserwował dziewczynę uważnie, wyczuwał dokładnie każdy delikatny dotyk jakim go obdarzała, gdyż dla niego wspaniałym było w końcu poczuć, że nie jest się dla kogoś obojętnym, nie jest się dla kogoś wrogiem, że ktoś w końcu martwi się o jego osobę i o jego zdrowie. Słysząc komentarz, że nie jest to nic poważnego, uśmiechnął się jedynie, nie wydając żadnego dźwięku, nic nie mówiąc, nawet się nie poruszając. Natomiast gdy Chelse się do niego przytuliła, a on zaśmiał się i objął ją rękoma, przyciskając ją na chwilę mocniej do siebie, a następnie puścił gdy ta postanowiła, że na razie skończy. Nie dbał o to, że bolało, nie obchodziło go to, liczyło się, że było to bardzo miłe doznanie.
Usłyszał wtedy następny komentarz... Ponownie uśmiechnął się i odparł:
-Nie tak łatwo, zabić mnie jest. - Odparł, lekko syczącym głosem, a następnie wziął jeden głęboki wdech, napiął mięśnie i powoli zaczął podnosić się do góry, chodź widać było po nim, że bardzo go to bolało, że jednak wolałby leżeć, a wiedział, że nie mógł tu zostać. Gdy już udało mu się wstać, złapał się lewą ręką za tors, lekko się uginając i zaciskając kły. Następnie otworzył oczy, rozluźnił zacisk szczęk, spojrzał na Chelse, uśmiechnął się lekko i wysunął w jej kierunku prawą dłoń, by ta złapała go za nią i by mógł pomóc jej wyjść z wody. Tak, był ranny, a jednak nadal martwił się o to, że Chelse mogłaby się potknąć. Był od niej wyższy i to trochę dużo, poczuł się za nią przez chwilę odpowiedzialny. Jeśli dziewczyna złapał go za dłoń, powoli ruszył z nią w kierunku brzegu, samemu stąpając powoli i ostrożnie.Anonymous - 7 Marzec 2012, 10:48 Chelse zdecydowanie nie zastanawiała się nad faktem czy Itza się poniżył czy nie. Ma trochę inne priorytety. Nic więc dziwnego, że wcale jej porażka jaszczura nie zniesmaczyła, wręcz odwrotnie zasmuciła, bo myślała, że to z jej powodu. Jakby nie było przecież chciał ją chronić, tak bynajmniej to wyglądało.
Martwiła się o niego, bardzo martwiła. To chyba oczywiste, że jak ktoś chce Ci zwierzaczka skrzywdzić to się martwisz!. Senna zjawa dalej bowiem uważa Itzateca za zwierzątko, a nie istotę, która została zmodyfikowana a była kiedyś człowiekiem. Delikatna była jak najbardziej w końcu sama nie chciała go skrzywdzić bardziej niż jest, to by jej wcale nie pomogło w ogarnięciu sytuacji. Naprawdę ucieszyło ją, że to nic poważnego. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, nie można było przecież wykluczyć jakiś uszkodzeń organów, których niestety takimi macankami nie da się wyczuć. Przytulając się tak do niego uspokoiła się. Nawet poczuła, że sam też ją obejmuje co zaowocowało lekkim uśmiechem. widząc uśmiech jaszczura sama też to zrobiła. Nawet oczy lekko jej poweselały.
- Mimo wszystko zmartwiłam się..
Mruknęła pod nosem, przyglądała się temu jak wstaje, nawet mu pomogła. Nie mogła na to patrzeć, kurcze. Naprawdę ją to martwiło. Jednak z jego pomocy skorzystała, właściwie to chyba pomagali sobie nawzajem jak już wdajemy się w szczegóły. Gdy w końcu wydostali się na brzeg spojrzała na niego i zapytała a raczej powiedziała.
- Musisz odpocząć, masz jakieś miejsce gdzie nocujesz, zajmę się tobą..Anonymous - 7 Marzec 2012, 22:55 [postać zt]Anonymous - 1 Maj 2012, 04:26 Na jednym z kamieni, wygrzewając się w ciepłym słońcu, spał spokojnie niebieskofutry jaszczur - efekt eksperymentów MORII. Nie wiedział kiedy pokonało go zmęczenie i zapadł w głęboki sen. Przyszedł, położył się i zasnął, równie niespodziewanie co miał się zaraz obudzić...
((Temat zajmuję chwilowo pod prywatny event. Wstęp na własną śmiertelną odpowiedzialność - żeby nie było, że nie ostrzegałem i komuś postać zabiłem.))
Dodane po 9 godzinach:
Tianna obudziła się na zimnej skale, dookoła dało się usłyszeć odgłos wody płynącej w rzece, ptaków ćwierkających na drzewach, zimnego wiatru który dawał o sobie znać, jak również nietypowe odgłosy, bo odgłosy walki. Zmysły dziewczyny dawały o sobie znać, gdyż na początku ciężko było jej cokolwiek zobaczyć, a i słuch miała wygłuszony. Efekty te jednak szybko ustąpiły i tak oto mogła przyjrzeć się walce dwóch istot. Pierwszym z walczących był wysoki osobnik w czarnym płaszczu, nie dało się go dokładnie rozpoznać, jego ubranie całkowicie go zakrywało. Drugim walczącym był cóż... Mierzący prawie dwa metry wzrostu, jaszczuropodobny potworek, pokryty niebiesko-czarno-białym futrem, a ubrany był jedynie w czarne spodnie od munduru bojowego które trzymały się na czarnym pasku taktycznym do którego były przymocowane pokrowce i kieszenie oraz kabury do noży.
Walka nie trwała długo, mężczyzna w czarnych szatach uderzył naprzemiennie rękoma po trzykroć, raz lewą, a raz prawą. Jaszczur dwa pierwsze ciosy zablokował, natomiast trzeci przechwycił, prostując rękę i uderzając od dołu w łokieć, przez co dało się usłyszeć nieprzyjemny dźwięk łamania kości. Niebieski nie dał jednak przeciwnikowi krzyknąć z bólu, natychmiast obrócił się w drugą stronę, przesunął biodra po czym przerzucił go przez bark na ziemię, a gdy leżący próbował zorientować się co się stało, jaszczur chwycił za nóż bojowy, wyciągnął go z pokrowca przy pasku, a następnie wbił idealnie w serce napastnika który w tym momencie rozpłynął się niczym mgła.
Niebieski jaszczur wyglądał na wyraźnie zaskoczonego nagłym zniknięciem jego przeciwnika. Podniósł się do góry i na lekko ugiętych kolanach rozejrzał się dookoła. Gdy upewnił się, że nikogo tu już nie było, powoli odłożył nóż do pokrowca, a następnie skierował wzrok w stronę Tianny. Przekrzywił lekko łeb na bok, a następnie lekko pochylony, podszedł do niej, wyraźnie zainteresowany - jednak bardzo powoli i ostrożnie, jakby spodziewał się niemiłego powitania.Anonymous - 1 Maj 2012, 11:14 Obudziłam się gdzieś w lesie, na jakiejś skale. Byłam totalnie oszołomiona, nie miałam pojęcia, co się stało. Jeszcze przed chwilą stałam przed Kylem w naszym domku, a teraz jestem nie wiadomo gdzie. Ostatnie co pamiętam to nasz świat znikający w cieniu...
Spróbowałam wstać, ale zamiast tego stoczyłam się ze skały niczym pijak. Chwilę leżałam na trawie, zaczął wracać mi słuch. Najpierw usłyszałam szum rzeki, potem śpiew ptaków. A potem odgłosy walki. Mój mózg od razu oprzytomniał, jednak ciało nie do końca i jedyne, co udało mi się zrobić, to usiąść.
Kyle walczył z jakimś płaszczakiem. Nie będę wam opisywała walki, bo już ktoś zrobił to przede mną. W każdym razie kiedy Kyle wbił nóż w pierś wroga, a ten rozpłynął się niczym mgła. Opierając się o skałę, udało mi się wstać. Jaszczur zmierzał w moją stronę, ale widać nie chciał mnie atakować.
-Kyle? -spytałam, nieco niepewnie. Nie wiedziałam, gdzie jestem, ale na pewno już nie we śnie. Może tutaj było więcej niż jeden jaszuroludź? Może ten wcale nie był Kylem? Na wszelki wypadek położyłam dłoń na rękojeści swojego noża, włożonego za pasek spodni od strony pleców.Anonymous - 1 Maj 2012, 11:22 Chyba jednak nic go już nie zdziwi. Ona na prawdę tu była, cała, ze snu. To zapewne była sprawka tego czegoś co przed chwilą zniknęło. Słysząc swoje dawne imię, jaszczur przekrzywił lekko łeb w bok, patrząc na nią z zaciekawieniem.
-Teraz... Itzatec.
Wysyczał, a następnie wyciągnął prawą dłoń w jej stronę, przyglądając się uważnie jej ruchom. Na jej miejscu nie wyciągałby przy nim noża. Ten jaszczurek był w stanie zabrać go jej szybciej niż zdążyłaby zauważyć, jednak miał nadzieję, że nie będzie musiał jej tego udowadniać - w końcu byli przyjaciółmi, a przynajmniej kiedyś. Teraz w głowie pozostała mu kwestia tego co ona sądzi o... Nowym nim. Dwumetrowym jaszczurze pokrytym futrem, był dobrze zbudowany, widać było to dokładnie po rzeźbie ciała, niemniej jednak był w pewnym sensie zwierzęciem, na co wskazywał cały jego wygląd. Nie mógł nawet założyć na siebie takiego elementu ubrania jak "buty" gdyż jego stopy -albo raczej łapy - były na to nie tyle za duże co nie przystosowane do obuwia, chyba, że ktoś zrobiłby je specjalnie z myślą o tej jaszczurce. Niemniej jednak, Itzatec za bardzo się z ubraniem nie zżywał. Nosił tylko te spodnie wojskowe które służyły mu za podręczny magazyn wszystkiego. W ten bardziej dziki sposób, budził większą grozę co było dla niego teraz bardzo ważnym elementem.Anonymous - 1 Maj 2012, 11:33 -Itzatec... -powtórzyłam, żeby lepiej zapamiętać. Jednocześnie puściłam nóż. Nie będzie mi potrzebny, przynajmniej na razie.
Spojrzałam na jego dłoń. Była ogromna, przynajmniej w stosunku do mojej. Chwilę się wahałam, nie wiedziałam, co myśleć. To wszystko stało się tak nagle, tak bez najmniejszego ostrzeżenia. W głowie tłukło mi się mnóstwo myśli i pytań, a kiedy wykoncypowałam odpowiedź na jedno z nic, rodziło się dziesięć kolejnych. Usiadłam na skale, na której się obudziłam i ukryłam twarz w dłoniach. Nie miałam pojęcia co robić, co powiedzieć.
-Przepraszam... -rzuciłam tylko. -Tu nie chodzi o Twój wygląd, po prostu... -objęłam się ramionami. -To wszystko stało się tak nagle, jestem otumaniona, nie wszystko do mnie dociera. Ten świat jest taki...dziwny, inny. Bombarduje mnie bodźcami. To dla mnie trochę za dużo. -dodałam załamanym głosem. -Nie ogarniam tego... -spojrzałam na niego niczym zbity pies.Anonymous - 1 Maj 2012, 12:05 Jaszczur uśmiechnął się na dźwięk swego imienia, a następnie przekrzywił łeb w drugą stronę, widząc jak Tia wstaje i siada na kamieniu. Wysłuchał w spokoju jej słów, a następnie zbliżył się do niej bardziej i klęknął przed nią na prawym kolanie. Dziewczyna znajdowała się w wyższej pozycji niż on ale o to mu teraz chodziło. Chciał ją uspokoić, tak więc wysunął swe dłonie w kierunku jej rąk, łapiąc bardzo delikatnie za nadgarstki, a następnie przyciągnął jej ręce do swoich barków, kładąc je na nich. Wiedział jak się na pewno uspokoi, dotyk jego miękkiego futra i jego typowo zwierzątkowe zachowanie.
Itzatec warknął po cichu i oczywiście po przyjacielsku, a następnie oparł swe ręce na lewym kolanie, wyczekując jej reakcji. Miał nadzieję, że zostanie potraktowany w tym wypadku jako typowa przytulanka. Dlaczego? Cóż, ten prosty bodziec zawsze pozytywnie wpływał na ludzi, a w połączeniu z futrem jakie na sobie miał. Tak, miał na ten temat bardzo wysokie zdanie o sobie, nadawał się na przytulankę, chodź w rzeczywistości był wojownikiem.
Gad przekręcił lekko łeb na bok, uśmiechając się przyjaźnie i czekając na reakcję przyjaciółki.Anonymous - 1 Maj 2012, 12:50 Uśmiechnęłąm się lekko, gdy położył mi moje ręce na swoich barkach. Zacisnęłam lekko palce, mierzwiąc jego futro, po cym ześliznęłam się z kamienia, objęłam go i znów się do niego przytuliłam. Trochę mi to pomogło. Bardziej docierał do mnie fakt, że na całe szczęście nie jestem sama na tym innym świcie, ze jednak mam kogoś, kto mi pomoże się tutaj odnaleźć. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdybym była sama.
Trochę szkoda mi było mojego różanego domku. Myśl, że już tam nie wrócę trochę mnie smuciła, ale coś za coś. Przynajmniej znów mogę spędzać czas z Kylem... Itza'em.
-To co teraz? -spytałam. Nie oczekiwałam jakiejś konkretnej odpowiedzi, do tego teraz. Itz mógł być tak samo skołowany całą sytuacją co ja. Wtuliłam się w niego trochę mocniej. Był taki ciepły i miękki... Heh, śmiesznie...Anonymous - 1 Maj 2012, 13:50 Mógłby zacząć robić za maskotkę, tak sobie pomyślał, gdy Tia przytuliła się do niego. Jaszczur zaśmiał się lekko, przewalając się na plecy, a jako, że zdążył przy tym objąć dziewczynę, pociągnął ją za sobą, przez co mogła mieć wrażenie, że wylądowała na miękkiej poduszce, jakby łożu. Cała ta sytuacja bardzo go rozbawiła, czego nie krył, dało się to zauważyć po wielkim uśmiechu na jego pysku. Po usłyszeniu pytania "co teraz", skrzywił lekko łeb w bok, patrząc na nią z zaciekawieniem.
-Ty mi powiedz... Ty jesteś na górze.
Odparł, odnosząc się jednocześnie do aktualnie zaistniałej sytuacji. Tak mu było najłatwiej. No bo jak to "co teraz"? Będą żyli dalej, pokaże jej ten świat, Tia będzie mogła zapoznać się z wieloma ludźmi, może kiedyś spotka i pozna osobiście jego mistrza który wszystkiego go nauczył. To byłoby dla niej na pewno bardzo ciekawe doświadczenie. Itza objął dziewczynę mocniej, mrucząc cicho, zupełnie jakby próbował naśladować kota - i bardzo dobrze mu to wychodziło.Anonymous - 1 Maj 2012, 14:13 Zaśmiałam się, kiedy Itz pociągnął mnie za sobą. Było trochę jak kiedyś tylko... Jakby wyraźniej. Jakbym zapachy czuła każdą komórką ciała i tym podobne.
-Em... -odparłam krzywiąc się lekko. Wczułam w tym zdaniu podtekst seksualny. -Wiesz, to że już nie jestem na Ciebie zła wcale nie znaczy, że możesz sobie od razu na wszystko pozwolić. -dodałam, wstając. Przez chwilę chciałam dodać, że choć kiedyś go kochałam, to wcale nie znaczy, że nadal tak jest, ale w porę ugryzłam się w język. Jeszcze by sobie pomyślał.
Odeszłam kawałek i wgapiam się w niebo. Było niby takie samo, a jednak inne, jakby ładniejsze. Zaczęłam się zastanawiać, jak to w sumie jest, że Itz jest jaszczurem, ale zamiast łusek ma futro. To niezbyt naturalne. Z drugiej strony, skoro bł eksperymentem jakiejś tam MORIA, to...
Poczułam jakieś dziwne mrowienie w brzuchu. Jednocześnie wydał on z siebie dziwny pomruk, niczym jakaś rozdrażniona bestia. Nigdy wcześniej się to nie zdarzało, przestraszyłam się.
-Coś mi siedzi w brzuchu. -powiedziałam do Itza, odwracając się do niego. -Jakiś potwór. -w moim głosie słuchać było panikę.Anonymous - 1 Maj 2012, 15:54 Cóż, jak widać oboje co innego mieli na myśli, gdyż Itzie przez myśl nie przeszło nic związanego z tematem który w swojej głowie poruszyła Tia, toteż gdy z niego zeszła, poprzedzając to srogim jak dla niego komentarzem, poczuł się przez nią skarcony.
Natychmiast podniósł się do pozycji siedzącej, siadając dokładniej po turecku, a następnie wbił wzrok w trawę, opuścił uszy i zakłopotany zaczął się zastanawiać co źle zrobił. Chodziło jej o tą bliskość? A może jednak jego wygląd? Zapewne głowa by mu pękła od dziwnych wytłumaczeń tego wszystkiego, gdyby nie fakt, że powiedziała, że potwór siedzi w jej brzuchu. Bardzo tym zdziwiony, postawił swe uszy do pionu, a następnie powoli przekrzywił łeb w stronę Tii, patrząc na nią wyraźnie zszokowany. Nie wiedział co ma myśleć i jak ma się teraz zachować. Najpierw go skarciła, a teraz powiedziała mu, że potwór siedzi w jej brzuchu? Jaszczur oparł swe dłonie na kolanach, zastanawiając się co teraz w związku z tym począć, gdyż całkowicie nie miał pojęcia jak wybrnąć z tej jakże dziwnej sytuacji w której się znalazł.Anonymous - 1 Maj 2012, 16:41 Mnie coś zaraz zeżre od środka, a on sobie po prostu siedzi? Cóż... w sumie co miałby zrobić, rozpłatać mi brzuch?
-No weź coś zrób! -krzyczałam zrozpaczona. -Czuje jak się wije! -i co, przybyłam na ten świat tylko po to, żeby zaraz umrzeć? Super, po prostu malinowo. Lepiej być nie mogło. Usiadłam na ziemi i wgapiłam się w Itza błagalnym spojrzeniem.
-Zrób coś da mnie i zabij mnie, zanim zrobi to to coś w moim wnętrzu. Nie chcę widzieć swoich flaków wprutych na trawę. -monstrum znów się odezwało. Teraz zaczęło mnie jeszcze coś ssać w żołądku.Anonymous - 1 Maj 2012, 20:27 Jaszczur przez chwilę krzywił się i zastanawiał o co jej może chodzić. Po jakiejś minucie, zebrały się w jego głowie różne fakty, pół minuty później poukładał je w jedną całość i... Wybuchnął śmiechem.
Itzatec złapał się za brzuch, padł na plecy i zaczął miotać po ziemi, nie mogąc powstrzymać śmiechu. Tak, Tia teraz rozbawiła go jak nigdy. Przed chwilą go skarciła, a teraz mówiła mu, że pożera ją potwór którym był jej własny żołądek dopominający się o coś do jedzenia. Dla niego był to idealny moment dla rozładowania napięcia i tej atmosfery. Śmiejąc się, zachował jednak zdrowe zmysły i miał nadzieję, że dziewczyna się nie zdenerwuje i nie postanowi go ukarać za jego zachowanie. Cóż, powoli, zaraz jej wszystko wyjaśni tylko teraz to on będziemy tym złym, skoro tak postawiła sprawę wcześniej - "mszcząc" się na nim we śnie, a potem karcąc go - chodź nadal nie wiedział za co - tutaj, gdy po prostu chciał być miły. Postanowił się więc zrewanżować swej przyjaciółce.
Po chwili napad śmiechu mu przeszedł, niemniej jednak jaszczur nadal leżał na trawie z dłońmi opartymi na brzuchu. Dyszał ciężko wpatrując się w niebo.Anonymous - 1 Maj 2012, 20:48 Itz siedział chwilę i gapił się na mnie, jakby o czymś myślał.
-Hej, ziemia do Itza! -podeszłam i pomachałam dłonią przed jego twarzą. W tym momencie jaszczur dostał niekontrolowanego ataku śmiechu. Zmarszczyłam czoło. No jak tak można?! Aż tak go bawiła wizja mojej śmierci czy może czegoś nie wiedziałam?
Kiedy przestał tarzać stanęłam obok niego i pochyliłam się nad nim, opierając dłonie na biodrach.
-Czekam na wyjaśnienia, albo będzie nieciekawie. -zamachałam ogonem. Może i był szybki i trenował jakieś karate, ale ja też nie należałam do wolnych. O nie, zwłaszcza, że miałam sześć lat na treningi. Jedno dziabnięcie i na kilka godzin może się pożegnać z władzą w kończynie. W sumie to aż mnie korciło, dawno nic nie kąsałam. Ale nie, nie zrobię tego bez prowokacji. Zwłaszcza jemu, mimo wszystko byliśmy przyjaciółmi.
-No więc? -świdrowałam go wzrokiem.