Anonymous - 21 Listopad 2014, 15:55 Przerywając rozmyślania o świecie ludzi, podłapał reakcję Carrie na jego przyglądanie się jej oczu, toteż bez zbędnych wyjaśnień odezwał się, coby nie pomyślała, że się gapi, czy coś. Co właściwie technicznie rzecz biorąc robił. Nieważne.
- To jest celowe? - spytał, wskazując delikatnym ruchem ręki na jej oczy. - Mam na myśli ich kolor. Że się różnią. Wygląda to świetnie, ale nigdy wcześniej nie spotkałem się z tym u marionetki. Twój stwórca zrobił to specjalnie?
Dopiero po zamknięciu ust dotarło do niego, że to, co powiedział, to najprościej rzecz ujmując masło maślane. Nachmurzył się lekko i odchylił na krześle, znowu.
Powoli pijąc wodę z wysokiej, restauracyjnej szklanki zauważył, że dziewczyna odsunęła od siebie swojego drinka. Miał zapytać, dlaczego, ale po krótkim namyśle ugryzł się w język. Właściwie nie bardzo go to obchodziło, no i przecież mogła zmienić zdanie, jeśli chciała. Tak czy owak, jemu nic do tego.
- Hm - przechylił głowę na tą propozycję. Kolejny raz Carrie go zadziwiła, tak łatwo zaufawszy dopiero co poznanemu w restauracji facetowi - co jemu samemu przyszłoby z trudem - do tego stopnia, żeby pokazać mu, gdzie mieszka. Ale w zasadzie Dakota nie miał nic do ukrycia. - Cóż. Mogę cię zapewnić, że nie jestem szalonym mordercą rąbiącym ludzi siekierą ani drugim Kubą Rozpruwaczem. Chyba nie powinnaś się mnie obawiać.
Wzruszył ramionami z bardzo poważną miną i równie poważnym tonem, ale po chwili uśmiechnął się lekko.
- N-nie, nie sprawdzałem.
I nie zamierzał jeszcze przez jakiś czas. Nie należy im się.
Znów podniósł do ust szklankę, żeby jednym łykiem wypić resztę jej zawartości, zerkając znad niej błyszczącymi oczami na dziewczynę.Anonymous - 24 Listopad 2014, 12:20 -Tak, tzn.. tak mi się wydaję. Od początku takie miałam. Naprawdę nie spotkałeś jeszcze Takiej Marionetki? Mnie się wydawało, że dużo marionetek tak ma..Chociaż oczywiście, mogę się mylić i pewnie tak jest, ponieważ jeszcze nie natknęłam się na kogoś mojej rasy. Niestety.. -
Znów się rozgadałam czy tylko mi się wydaje? I tak zawszę wolę rozwiać wszelkie wątpliwości. Zarówno swoje jak i drugiej osoby.
Widząc zachmurzenie Dakoty sama się zachmurzyłam, właściwie.. po prostu byłam tak skupiona na jego osobie , że chcąc nie chcąc nawet momentami strzelałam takie miny jak on. Zupełnie jak ludzie przez telewizorem , gdy toczy się kłótnia między jakimiś bohaterami.
Nawet rzadko się orientowałam , że kogoś nieświadomie przedrzeźniam. Byłam momentami niczym odbicie lustrzane, ale to oznaka mojego, mocnego skupienia. Większości to przeszkadzało.. ale nie każdy mówił. Ale gdyby się znalazła taka osoba, to może bym zaczęła uważać na to jak bardzo poświęcam swoją uwagę komuś.
Roześmiałam się cicho na słowa rozmówcy. - Zdziwiłeś się, że tak szybko chcę Ci pokazać swoją chatkę, chociaż wcale się niemalże nie znamy, co? - Poszerzyłam swój uśmiech na tyle by mógł dostrzec białe ząbki skryte wcześniej w całości za wargami.
- Po prostu mam przeczucie od początku, że nie jesteś kimś niewłaściwym, podłym i złym. Wręcz przeciwnie. Mam przeczucie, że mogę z Tobą nawiązać jakąś relację. Chociażby.. w trakcie twego podróżowania byś nie czuł się sam. No chyba, że masz z kim wyruszać w `nieznane.` - Szybciutko starałam się jakoś wybrnąć ze swoich słów co chwilę unosząc swe ramiona w niejakiej bezradności.
-Wiem, że nie jesteś mordercą.. ale wierzę także , że nie współpracujesz z MORIĄ, no i.. jesteś lunatykiem, a tym jakoś szczególnie ufam. - Ograniczyłam nieco swój uśmiech do tego stopnia, że zakrywał me ząbki, ale.. wargi delikatnie unosiły się , tworząc dzięki temu przyjemny wyraz twarzy. Wyciągnęłam delikatnie swe dłonie przed siebie na blat i splotłam je ze sobą , również swymi źrenicami wpatrując się w twarz rozmówcy.Anonymous - 30 Listopad 2014, 22:56 Wzruszył ramionami lekko.
- Ja u żadnej marionetki się z heterochromią nie spotkałem, ale też, fakt faktem, dużo ich w życiu nie miałem okazji poznać. - uśmiechnął się słabo i jakby przepraszająco.
- Naprawdę? Nie spotkałaś jeszcze innej marionetki? - zaskoczyła go ta wiadomość. W sumie nie wiedział czemu, ale zawsze sądził, że marionetki trzymają się jakby... razem. Ta konwersacja powoli uświadamiała Dakocie, jak naprawdę niewiele wie o innych stworzeniach z tej krainy. Najwyraźniej zbyt dużo czasu spędził w Krainie Ludzi - a nauki rodzeństwa nie wystarczyły.
Widząc reakcję Carrie na jego małą zmianę nastroju, zaśmiał się.
- Co, udzielają ci się moje humorki? Chyba nie jestem aż tak męczący, co? - uśmiechnął się, w zamyśleniu kręcąc lekko głową. - Bywa gorzej.
Ha, przynajmniej był świadomy faktu, że jego częste zmiany nastroju mogą być wkurzające. Nie, żeby jakoś szczególnie zwracał na to uwagę.
- Nie zaprzeczam - potaknął ruchem głowy. Wysłuchał z uwagą słów marionetki, jednocześnie stwierdzając z niejakim żalem, że słyszy podobne słowa chyba pierwszy raz w życiu.
- Nie, nie - odpowiedział szybko. Trochę za szybko. - Nie mam z kim podróżować, nie bardzo. - zamrugał nagle, przyglądając się dziewczynie. Ciekawe, co to za typ dziewczyny, co podczas poszukiwań swojego przyjaciela spotyka całkiem sobie obcego gościa i zachęca go do wspólnych wycieczek poza granicę Krainy Luster. Nie mógł jej rozgryźć.
- To... dobrze. - przechylił głowę na bok niczym szczeniak. - Znaczy, że wierzysz, że nie jestem mordercą. To znaczy jedynie tyle, że jestem bardzo dobry w maskowaniu się.
Zrobił bardzo dramatyczną minę, unosząc brwi i mrugając do Carrie. Miał jedynie nadzieję, że nie weźmie tego na serio i nie zmieni o nim nagle zdania.Anonymous - 3 Grudzień 2014, 11:51 -Może musimy oboje to zmienić i .. powoli się rozglądać za marionetkami? Nie wiem, czasem mi się wydaję, że łatwiej by mi było ze świadomością, że jest ktoś taki jak ja.. kto nawet ma podobne upodobania! - Uśmiechnęłam się delikatnie wzruszywszy ramionami. Słysząc słowa bruneta zaśmiałam się kręcąc automatycznie główką na boki.
-Ależ nie! Nie jesteś męczący, ale jakoś.. przechodzą chyba na mnie Twoje humorki. - Uśmiech poszerzył się o całe dwa centymetry. Jeden z lewej strony, a drugi z prawej.
Po dłuższej chwili gdy tylko do moich uszu dotarły słowa chłopaka , niepewnie sunęłam ręką po blacie. Chwilowo nie poruszałam tematu, który miałam w planach ruszyć na sam koniec. Międzyczasie sięgnęłam tylko po serwetkę i długopis schowany w jednej z moich kieszonek . Zaczęłam coś wypisywać na kawałku papieru. Międzyczasie byłam w stanie nawet odpowiedzieć swemu rozmówcy.
-Jestem pewna, że się nie maskujesz. Nie wiem dlaczego, ale czuję, że intuicja tym razem mnie nie zawodzi. Zresztą.. nawet jeśli się mylę..odkryję to we właściwym czasie. - Oznajmiłam puszczając doń delikatnie se oczko. Podniosłam się i odsunęłam krzesełko, wbiłam swe spojrzenie w Dakotę. Podsunęłam karteczkę tuż pod jego jedną z dłoni.
-Cóż.. może jak spotkam Cię następnym razem to.. nie będzie to dziwne, że ufam Ci w większym stopniu. A mało tego, może zechcesz gdzieś podróżować. - Na odchodne chwyciłam swoją kurtkę w ręce i jednym z paluszków strzeliłam łagodnie w jego ramię, po czym szybciutko drobnymi kroczkami wyszłam z budynku kierując się ku swemu domkowi./zt
Tajemnicza karteczka , która leżała tuż przy palcach chłopaka była zapisana słowami:
"Za siedem dni - w tym samym miejscu, o tej samej porze. Do zobaczenia ". Anonymous - 3 Grudzień 2014, 12:42 Możliwe, możliwe. Więcej czasu spędzonego z właściwie jakimkolwiek przedstawicielem rasy innej niż człowiek przydałoby się Dakocie. Doszedł do wniosku, że w ogóle nie wie, co się w tych okolicach dzieje. O ile w ogóle coś ważnego miało miejsce. Ale po namyśle - niezbyt mu ta niewiedza przeszkadzała.
- To dobrze! Hm, o ile mój humor jest w miarę znośny.
Jego spojrzenie wędrowało wraz z dłonią Carrie. Zaciekawiony, obserwował uważnie, jak dziewczyna skrobie coś na kartce papieru. Nie był w stanie odczytać słów, niemniej wpatrywał się w kreślone przez nią litery. Nie podniósł wzroku nawet, kiedy zaczęła mówić.
- No, wiesz, w sumie nigdy nie wiadomo... Ale siekiery przy sobie nie noszę, to jedno mogę ci wyznać - uśmiechnął się lekko, jednak przegapił puszczone przez Carrie oczko. Zadarł głowę, by spojrzeć nań, kiedy usłyszał dźwięk odsuwanego krzesła. Nie odezwał się już, jedynie uniósł rękę i pomachał jej na odchodne. Odprowadził ją wzrokiem do drzwi, po czym odwrócił i wziął do ręki pozostawioną przez nią kartkę. Już podnosząc się z krzesła, przeczytał ją, po czym wcisnął do kieszeni płaszcza, który zarzucił z powrotem na ramiona. Zostawił parę monet na stoliku (coby go kelnerka nie zganiła za wyjście bez płacenia) i opuścił restaurację, kierując się... w zasadzie w żadne konkretne miejsce. |ztAnonymous - 2 Styczeń 2015, 13:41 Drobnej budowy blondyneczka wędrowała przez Krainę Luster mając na celu odnaleźć jakieś miejsce w którym mogłaby spędzić miło czas. Chodziła od uliczki do uliczki, obserwowała różne kawiarenki i niby bary, lecz nie mogła znaleźć niczego dla siebie. Za każdym razem było "coś", co jej nie odpowiadało w danym miejscu. A to klimat, a to dziwni goście, wyglądający jak popaprańcy, albo jeszcze coś innego. Była wymagająca jeśli chodzi o tego typu lokale, liczyła w sumie na to, że gdzieś uda jej się dobrze zjeść. Nie potrzebowała aż tak składników odżywczych jak inne rasy, lecz kto zabroni? W końcu skoro te restauracje znajdowały się w takim miejscu, to przecież wiadome było iż służyły do użytku mieszkańców. A jeśli się nie myliła, ludzi było tu mało.
W końcu po pewnym czasie i długiej wędrówce znalazła się na ładnie nazwanej ulicy, czyli Cukierkowej. Nazwa rodem z bajki o Jasiu i Małgosi, ale nic w tym dziwnego - budynki, znajdujące się w tej części Krainy Luster były niczym z piernika. Ładnie wyglądały i były dość intrygujące.
Chwilę później znalazła się przed jakimś dużym budynkiem. Podniosła główkę do góry i zerknęła na szyld zamieszczony nad wejściem.
- Desert Rose?
Powtórzyła nazwę restauracji, po czym przez chwilę zastanowiła się, czy powinna tam wchodzić, czy raczej sobie to miejsce odpuścić. Nie chciało jej się dłużej błąkać po ulicach. Ostatecznie postanowiła iż się tu zatrzyma.
Otworzyła drzwi do restauracji, po czym weszła do środka. Do jej noska od razu dobiegł zapach pysznego jedzenia, aż zrobiło się miło. Jakby była człowiekiem w tej chwili na pewno usłyszałaby burczenie w brzuchu. Uwiedziona przez zapach jedzenia podeszła do jednego ze stolików i usiadła. Spojrzała na menu. Czytała powoli nazwy potraw i napojów, zastanawiając się co wybrać.
Gdy osoba roznosząca potrawy, czyli inaczej kelner podszedł do niej i zapytał o zamówienie, zawahała się przez chwilę.
- Gorącą czekoladę i makaron z warzywami.
Odparła w końcu, czekając na zamówienie. Usiadła wygodniej rozglądając się po pomieszczeniu.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 14:28 - Cholera, dość tutaj zimno, a ja nie wziąłem płaszcza. Dobra, no to trzeba znaleźć miejsce gdzie można wygodnie usiąść i oczyścić umysł moim trunkiem.
Jak to przystało na samotnika, planował sam ze sobą. Nie znając za bardzo tego miasta chciał poszukać nazwy ulicy, miał nadzieje, że pomoże mu to znaleźć jakiś bar.
- Ulica Cukierkowa? To są chyba jakieś jaja. Dobra idę dalej bo jest coraz zimniej.
Zażenowany tym, na jakiej ulicy się znalazł nie przestawał jednak szukać miejsca do ogrzania, bo jak na kogoś tego typu to był strasznie wygodnicki. Chodził po ulicy parę minut, aż znalazł.
- Desert Rose...Cóż zimno jest, idę.
Tutaj nie rozczarował się, aż tak. Pierwszym co odczuł po zatrzaśnięciu się drzwi za nim to bardzo miłe ciepło i bardzo zachęcający zapach, wygląd pomieszczenia jednak trochę go odstraszał. Za milutko tutaj... - Myślał sobie. Restauracja wyglądała na elegancką, a Fronn z mieczem na plecach i sztyleto-rewolwerami przy udach nieco tutaj nie pasował, ale cóż nie był kimś, kto odczuwał by wstyd z tego powodu. Pieniądze miał no i koniec, końców było mu zimno. Rozejrzał się po pomieszczeniu i nie zauważył wolnego stolika, wszystkie miejsca wręcz zapełnione, prócz jednego. Przy stoliku siedziała jedynie jedna osoba, młoda dziewczyna w fioletowo-czarnej sukience.
- Hmm...Na dworze zimno i nie chce mi się dłużej szukać innego lokalu. Pora zrobić to czego nie robiłem już od dawien, dawna. Być miłym, a raczej spróbować.
Mówił do siebie lekko zniesmaczony tą sytuacją. Po chwili namysłu ruszył w stronę stolika z młodą dziewczyną, po drodze próbował wywołać lekki uśmiech na swojej twarzy, który informowałby o przyjaznych zamiarach, prawie mu się udało. Podszedł do stolika i lekko nie pewnie zapytał.
- Witaj młoda damo. - Skłonił się lekko - Na dworze zimno i niezbyt jestem w możliwościach szukać innego lokalu, a wszystkie miejsca prócz tego obok Ciebie są zajęte. Czy mógłbym się przysiąść? Postaram się nie uprzykrzać Ci czasu spędzonego tutaj.
Do teraz nie wiedział, że potrafi zdobyć się na coś takiego, cóż dziewczyna była ładna, może dlatego przyszło mu to z taką łatwością.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 15:50 Na szczęście nie musiała zbyt długo czekać na dostarczenie swojego zamówienia. Kilka minut, może jakieś siedem - osiem później ten sam kelner dostarczył jej makaron z gorącą czekoladą. Uśmiechnęła się sympatycznie do chłopaka i na początku upiła odrobinę czekolady, niezwykle szczęśliwa z powodu tego smaku. Jak on kochała gorącą czekoladę! To był raj, prawdopodobnie o wiele lepszy, niż to całe niebo. W ogóle ciekawe, czy ono naprawdę istnieje, znaczy ten cały "raj". Szczerze mówiąc jakoś w to powątpiewała, ale nieważne.
Dziewczyna powoli zaczęła jeść swój makaron, który również bardzo jej smakował. Trzeba przyznać, w tej restauracji wiedzieli jak dogodzić klientom. Trafiła tu przypadkiem i bardzo była z tego zadowolona, przynajmniej jak na razie. Co będzie dalej? Nie wiadomo, to się jeszcze okaże.
Szczęśliwa z życia Diana, pałaszowała swoje jedzenie popijając gorącą czekoladą. Chwilę później jej uwagę przykuł mężczyzna, który wszedł do wnętrza restauracji. Wyglądał trochę dziwnie, ale w sumie to była Kraina Luster, tu się zdarzały różne przypadki, każdy wyglądał jak chciał i jak mu się podobało. Nic do tego nie miała, chociaż było tu oryginalnie.
Nie przejęła się jednak tym tak bardzo, dopóki owy mężczyzna nie podszedł do jej stoliczka. Spojrzała na niego uważnie, słuchając co do niej mówi. Jakich on dziwnych zwrotów używał wobec niej, takich miłych.
- Dzień dobry. Nie, oczywiście... Nie ma problemu, proszę siadać. Nie widzę problemu.
Odparła również miło i sympatycznie, wskazując mu kiwnięciem głowy krzesło znajdujące się na przeciw niej.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 16:26 Dobry? Eh...Nie koniecznie. - Myślał.
Fronn tak na prawdę miał cichą nadzieje na to, że dziewczyna odmówi, że na kogoś czeka czy coś w tym rodzaju. Miałby wtedy większą motywacje żeby wyjść z tego ciepłego miejsca i poszukać jakiejś meliny do niego pasującej. Jednak dziewczyna zgodziła się, wiedział, że teraz będzie musiał kontynuować tą miłą gadkę jeszcze przez jakiś czas.
A może ona jest podobna do mnie tylko nie oddaje tego wyglądem, jak właśnie ja... - Myślał sobie, mając nadzieję, że tak jest ale wiedział zarazem, że żadko takie przedewszystkim młode i ładne dziewczyny kończą w taki sposób.
- Dziękuję bardzo. - Schylił lekko głowę, zdejmując kapelusz w geście podziękowania, po czym usiadł na wskazanym przez dziewczynę krześle.
No dobra, jest ciepło i siedzę. Wypadałoby chyba jednak coś powiedzieć, zapytac o zdrowie, chyba tak to się robi? Chrząknął i kontynuując swój wymuszany uśmiech.
- No więc, ten tego... Fronn jestem. - Rzekł, wstając lekko z krzesła i podając rękę w stronę dziewczyny.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 16:42 Wydawało jej się, że owy Fronn, jak się później okazało, albo nie jest zbyt rozmowy, albo po prostu miał problem z relacjami międzyludzkimi. Wiele było osób wolących samotność od towarzystwa, albo milczenie od rozmowy.
Każdy miał jakieś swoje wady i zalety, albo po prostu niektórzy starali się nie mieć do czynienia z innymi. Argumentem takich typów było na ogół "bo nie", labo "po co?". Zdaniem dziewczyny każdy musiał chociaż raz w życiu i kiedykolwiek skorzystać z pomocy kogoś innego, lub potrzebował drugiej osoby do czegoś innego, niekoniecznie uzyskania pomocy.
Nie chciała się jednak zagłębiać w strefę psychiczną tej osoby. Nie miałoby to sensu, prędzej czy później i tak uda jej się chociaż w małym stopniu go rozgryźć.
Chciała kontynuować rozmowę, bo inaczej by jej się nudziło. Dla niej ten pan w dziwnym wdzianku był niczym zbawienie, miała chociaż z kim pogadać.
Nie odpowiedziała nic na podziękowanie, po prostu się uśmiechnęła. Podała mu dłoń, gdy ten wystawił swoją w jej stronę.
- Jestem Diana, miło mi poznać.
Odparła. Nie wiedziała za bardzo jak ma się zachowywać względem mężczyzny. Miała siedzieć cicho, odzywać się? Z jednej strony, jakby siedziała cicho mógłby ją uznać za nudziarę. Z drugiej natomiast, podczas gdy zaczęłaby gadać zbyt dużo, mogłaby go tym męczyć. Może po prostu będzie się zachowywała tak... Neutralnie i odpowiadała wtedy, gdy mężczyzna się do niej odezwie jako pierwszy.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 17:05 Diana, no dobra ale co teraz? Zazwyczaj moje rozmowy z kimś opierały się na czymś w stylu "- Oszczędź mnie proszę - I tak prędzej czy później byś zdechł". Cinthia...Z nią rozmawiałem normalnie, może uznać tą dziewczynę trochę za nią? W końcu jest do niej podobna.
Po tym stwierdzeniu trzymanie uśmiechu na twarzy stało się automatyczne, tak samo atmosfera się trochę rozluźniła, przynajmniej dla Fronna. Chociaż, rozluźnienie się nie było do końca dobrą rzeczą.
- Diana, hmm zab...Miałem kiedyś znajomą imieniem Diana, była bardzo piękna, masz zadatki też taką zostać jak jeszcze trochę dorośniesz. - Wypowiedź tą skwitował lekko szerszym uśmiechem w stronę Diany.
Coś mi się zdaje, że mówienie jej o tym kogo zabiłem nie bardzo będzie ją kręcić, w końcu nie chciałem jej psuć tego dnia, sam jakby ktoś w taki sposób mi go psuł, pewnie bym go zabił.
Cóż, ta rozmowa to może być nawet ciekawe doświadczenie...Anonymous - 2 Styczeń 2015, 17:22 Dobra, czuła się dziwnie. Nie wiedziała o czym ma rozmawiać. Może w końcu jakoś się temat rozkręci, miała taka ukrytą nadzieję. Nie lubiła siedzieć cicho, czuła się wtedy nieswojo.
Zauważając iż makaron już trochę przestygł, nabrała odrobinę na widelec i zaczęła jeść. Przecież skoro zamówiła, to zjeść będzie musiała. Można by rzec, że była głodna, jak wilk. Upiła również czekoladę, która już się w sumie kończyła.. Ale trudno, najwyżej później zamówi jeszcze jedną. Czemu by nie, kto zabroni. Była skazana sama na siebie wiec mogła robić co tylko chciała, a nikt nie mógł nią kierować i mówić co ma robić.
Słysząc słowa chłopaka, odstawiła szklankę z czekoladą na ladę stołu i przekręciła głowę, patrząc na niego uważnie. Zastanawiała się przez chwilę co miał na myśli mówiąc "zab", miał na myśli słowo "zabić", czy po prostu przekręciły mu się litery? Chyba jednak to drugie, bo po chwili dokończył, mówiąc iż miał znajomą o takim imieniu.
- Hah, już się obawiałam, że to będzie coś w stylu "Zabiłem jedną Dianę", ale okazało się, ze to znajoma. Skoro mówisz, że była piękna to wierzę na słowo. Ach, przepraszam. Nie chciałam mówić na "ty". Miałam powiedzieć "skoro Pan tak uważa".
Odparła, po chwili zdając sobie sprawę z błędu, który popełniła. Przecież każdy głupi by się domyślił, ze kapelusznik był od niej starszy. Takie rzeczy widać, ale zaliczyła wtopę. Miała tylko nadzieję, że mężczyzna się nie zdenerwuje faktem, że odezwała się tak, a nie inaczej.Anonymous - 2 Styczeń 2015, 17:42 "Hah, już się obawiałam" - Tak jak myślałem, rozmowa o zabijaniu nie bardzo by się jej spodobała, szkoda tylko, że to tak na prawdę jeden z dwóch tematów, o których mogę dużo powiedzieć. Drugim jest broń...
- Zabiłem? Nie,nie. Co prawda, może broń, którą mam przy sobie trochę by o tym świadczyła ale służy ona głównie do obrony, sama wiesz, że MORIA coraz częściej zapuszcza się do Krainy Luster, no i w końcu ta broń to prezenty od rodziców. A co do tego Pana, daruj sobie, nie jestem aż taki stary.
Co do prezentów to kłamać, nie skłamałem, jednak co do reszty tak. Cóż, nie chcąc zepsuć tej dziewczynie dnia będę musiał skłamać jeszcze pewnie nie raz. Fronn spojrzał na dziewczynę gdy jadła swój makaron i piła gorącą czekolade, co wiedział po zapachu. Uznał, że nie będzie marnował swoich pieniędzy na takie bzdety i wyjął ze swojego kapelusza flaszkę rosyjskiej wódki, na której etykiecie widniał napis "хорошая водка", co znaczyło po prostu "Dobra Wódka". Wyjął też z kapelusza kieliszek, po czym nalał sobie kolejkę. Spojrzał na dziewczynę i pomyślał, że pewnie grzeczność nakazuje podzielić się.
Ale cholera...To dziewcze wygląda na bardzo młode, wódką ją częstować? A z resztą, co ja będę się wiekiem przejmował. Wyjął z kapelusza drugi kieliszek i kierując go w stronę stołu dziewczyny, zapytał.
- Może też chciałabyś się napić?Anonymous - 6 Styczeń 2015, 10:54 Zdecydowanie tematyka zabijania wcale nie była jej znana. Tak naprawdę tylko raz w życiu musiała użyć przemocy i to wobec dziecka. Była do tego zmuszona, dziewczyna inaczej by jej nie wypuściła i nie pozwoliłaby jej odejść. Jak można się domyślić, Diana nie chciała z nią przesiadywać. Nie przepadała za takimi osobami, strasznie ją irytowały.
Na broniach niestety również się nie znała, więc też nie miała zbyt dużo do powiedzenia w tym temacie.
- Hah, no to dobrze. Wiem, że MORIA ostatnio robi coraz więcej chaosu. Uważam, iż słuszne jest twoje postępowanie. To dobrze, że w razie ataku na twoją osobę jesteś ubezpieczony. Miło ze strony rodziców, że dbają o twoje bezpieczeństwo. A no i skoro chcesz, będę mówić Fronn.
Odparła z uśmiechem, patrząc co robi chłopak siedzący przed nią. Wyjął jakąś dziwną butelkę, w której znajdował się jakiś dziwny napój. Popatrzyła uważnie, po czym spojrzała z zaciekawieniem na Kapelusznika.
- Co to takiego? Nigdy nie widziałam takiego napoju.
Zapytała zaintrygowana, zastanawiając się czym mogłaby być substancja znajdująca się w butelce. Słyszała, że ludzie i inne istoty piją jakieś trunki, lecz czy to "coś" było trunkiem? A może to coś podobnego do wina?Anonymous - 6 Styczeń 2015, 11:15 Nie zna wódki? Cholera jasna...Chyba rzeczywiście jest trochę na to za młoda. Ale cóż, zaproponowałem to trzeba jakoś z tego wybrnąć, chociażby dając tej małolacie spróbować.
- Nigdy nie widziałaś? Hmm...No to może słyszałaś, to jest wódka. Napój na bazie spirytusu, tylko łagodniejszy. Jeden z popularniejszych trunków w świecie ludzi. To co, próbujesz kolejeczkę? Nie obiecuję, że zasmakuje.
Rozmowa jakoś się toczy, mi jest ciepło i właśnie nalałem sobie wódki, a ta młoda widać nie jest szczególnie zrażona. Że też wyobrażenie sobie Cinthi na tamtym miejscu tak na mnie działa, chyba jednak mogłem jej nie zabijać...Cóż.
Co do tego, co mówiła o obronie i rodzicach, ha...Gdyby to tak na prawdę wyglądało. Ciekawi mnie, jak zareagowałaby na prawdziwą wersję wydarzeń. - Myślał sobie i podczas tego spojrzał na swoje rewolwery.