Oleander - 10 Czerwiec 2011, 17:18 Oleander zdecydowanie miał świata ludzi po dziurki w nosie. Nie dość, że wszyscy tak bezczelnie się na niego gapili, śmiali nazywać „panienką”, to jeszcze musiał łazić po jakiś zakichanych górach, żeby móc wrócić do domu. Naturalnie, co chwila z jego ust padały coraz to okropniejsze przekleństwa. W jednej ręce trzymał pluszowego królika, w drugiej reklamówkę ze sklepu, w której znajdowały się ubrania. Co jak co, ale ludzie mieli jednak ciekawe stroje. Właściwie, tylko z ich powodu paniczyk odwiedzał co jakiś czas to olbrzymie śmietnisko. Gdy tylko znalazł się przed portalem, czym prędzej w niego wskoczył, po czym przeszedł korytarzem aż do końca i przeszedł przez następny, tym razem prowadzący do Krainy Luster.
[z/t]
Verna de Clare - 12 Czerwiec 2011, 19:52 Przeprowadziła Shi w milczeniu przez wrota. Nie rozglądała się na boki, nie było potrzeby. Chciała zajść do swego nowego domu i tam zajść się należycie swą zdobyczą. Hm, pamiętała również o obecności Wiki, no cóż, której będzie musiała pozbyć się na jakiś czas z domu. Gdy pomyślała o swej laleczce, mimo woli uśmiechnęła się.
zt obie - Shi, VernaAnonymous - 15 Czerwiec 2011, 15:21 Po raz drugi w swoim życiu przemieszczała się tymi wrotami. To było dość ekscytujące, chociaż, gdyby przechodziła przez nie na co dzień, stałoby się to całkiem normalną czynnością. Nie roztkliwiając się już więcej nad tym, po prostu przeszła przez wrota, ponieważ chciała w końcu odpocząć na lepiej znanych jej terenach. Nie ma to jak w domu, prawda?
[zt]Loki - 16 Czerwiec 2011, 20:51 Loki nie znosił bramy. Naprawdę jej nie cierpiał. Głównie dlatego, że częstotliwość jego przechodzenia przez te stare, zatęchłe wrota, była znacznie częstsza, niż jakichkolwiek innych mieszkańców obu światów. W dodatku, był już dość zmęczony tego dnia. Spotkanie z Verną, urwane nieco nazbyt gwałtownie, wyprowadziło go z równowagi. Rzadko kiedy pozwalał sobie na coś tak spontanicznego jak ta kawa i szczerze powiedziawszy, naprawdę ucieszył się na myśl o spędzeniu kilku krótkich chwil przy rozgrzanej filiżance, w towarzystwie mniej, czy bardziej doborowym. To nie miało znaczenia, w towarzystwie w ogóle. W końcu dotarł do szkarłatnej otchłani i stanął przed drzwiami, które obrzucił jadowicie nienawistnym spojrzeniem zielonych ślepi. Otarł pot, który skopił mu czoło i odgarnął włosy do tyłu, by złapać kilka głębszych oddechów. Po tym niezbyt długim i efektownym odpoczynku, przekroczył próg Krainy Luster.
[zt]Anonymous - 18 Czerwiec 2011, 20:29 Liluś czekała długa droga. Dziewczynka zdążyła dojść do tego, by móc podróżować między Światami, potrzeba było wiele sił fizycznych, dobra kondycja, lub urodzenie w jednej z licznych Ras. Jednak Łapka była jedynie człowiekiem, dziewczyną, która musiała stawić czoła męczącej podróży. Mimo wszystko na jej różowych wargach igrał delikatny, wesoły uśmieszek. Na jej ramieniu zaś siedział nowy przyjaciel, kolorowy ptaszek z Malinowego Lasu, Kolorek.
Przeszła na drugą stronę.
ztLoki - 22 Czerwiec 2011, 22:15 Loki doczłapał się tu z kryształowego pustkowia, kilkakrotnie przyciągając swoim stanem zaciekawione spojrzenia licznych przechodniów. No co? Marionetkarza nie widzieli? Zapewne, widzieli niejednego, ale pewnie nieczęsto mogli obserwować jakiegoś w stanie tak całkowitej rozsypki. Kasłał, krztusił się, pocił i rzęził, tak, że każdy prawdopodobnie zastanawiał się, czy za chwilę nie padnie i nie wyzionie ducha. Jednak sam Amadeusz doskonale wiedział, co mówi się bogowi śmierci gdy puka do naszych drzwi.
-Nie dzisiaj...-wymamrotał pod nosem przełażąc przez bramę po raz kolejny. Zaraz po drugiej stronie zrobiło mu się nie dobrze. Żołądek obkurczył się znacząco i mężczyzna zgiął się w odruchu wymiotnym, zwracając lekarstwa, które miał okazję przyjąć. No tak, nie najlepiej brać cokolwiek na pusty żołądek, zwłaszcza, gdy ma się za chwilę przechodzić pomiędzy światami. Potarł kącik ust zniesmaczony i spłukał obrzydliwy posmak wodą mineralną. Było trudno, ale bywało gorzej, a jego pracownikowi kończył się już czas na 'podjęcie decyzji'
[zt]Anonymous - 24 Czerwiec 2011, 13:14 Doprawdy, te ciągłe wyprawy do innych światów w końcu go zamęczą. O ile prostsze byłoby jego życie, gdyby dostał do swojej dyspozycji słynny amulet zwiadowców MORII. Problem polegał na tym, że żeby go zdobyć, nie wystarczyło powołać się na słynnego dziadka. Cóż, zatem sposób istniał tylko jeden.
Chwilę stał w miejscu, zastanawiając się, czy powinien przeszkadzać teraz swojej przyjaciółce. Pracy w końcu miała sporo - zazwyczaj gościła u niej jakaś biedna dusza, chcąca zaczerpnąć trochę z wiedzy i umiejętności zielarki. Dopiero nasilający się ból w klatce piersiowej ostatecznie popchnął go do podjęcia decyzji. Dziewczyna w końcu powinna przywyknąć do jego niespodziewanych wizyt.
Przekroczył Szkarłatną Bramę z dziwnym przeczuciem, że po drugiej stronie czeka go coś jeszcze, niż Ekaterina z naparem z ziółek.
ztAnonymous - 12 Lipiec 2011, 13:38 Świat ludzi znudził jej się w końcu, bo ileż można tam siedzieć? Z resztą, poznała już większość miasta (długi spacer, nie ma co się z tym kryć, Faust pewnie się denerwuje) jednak dziewczynie nie leżało to zbytnio na sercu. Uznała, że najwyższy czas pozwiedzać ten wielobarwny świat, w którym czuła się bardziej swojsko. Oczywiście, nie miała pojęcia o posadzie brata w organizacji, która śniła o eliminacji wszystkich wspaniałych stworzeń zamieszkujących przestrzeń po drugiej stronie szkarłatnej otchłani. Mimo swego ludzkiego pochodzenia, właśnie tam, czuła się jak u siebie. Może dlatego, że jej nadprzyrodzone zdolności w świecie ludzi budziły lęk i niepokój, a tu były traktowane jako coś normalnego? Ponadto, tutaj zaraziła się pasożytem, który skutkował wykluciem się na jej plecach barwnych, hipnotycznych skrzydełek, którymi pomachała teraz z lekkim uśmiechem na twarzy.
Przeszła przez bramę, by znaleźć się w szalonym świecie Kapeluszników, Marionetkarzy i Marionetek.
[zt]Verna de Clare - 14 Lipiec 2011, 20:31 Kobieca postać pojawiła się przy Szkarłatnej bramie, a w ślad za nią sunął piękny, biały wąż, obsypany miękkim futrem.
Verna przeszła przez portal, by pojawić się w świecie ludzi.
ztAnonymous - 20 Lipiec 2011, 16:05 Patrzyła z szerokim i słodkim uśmiechem na twarzy, na swoją siostrę, która z wielkim smakiem zjadła batonika podarowanego od Satoko.
- Dobry? - zapytała, spodziewając się dość jasnej odpowiedzi, jednak zawsze potrzebuje upewnienia. Spojrzała na niebo i zamyśliła się. Po pewnej chwili jej wzrok przeniósł się ponownie na Sia.
- Właściwie to... - przystawiła swój paluszek do ust.
- ... muszę już iść! - wykrzyknęła lekko i uciekła, śmiejąc się przy tym w niebogłosy. Płaszczyk został na Sia. Później jej odda.
ztAnonymous - 10 Sierpień 2011, 00:11 Ethan rozglądał się na boki mijając kolejne drzewa. Szedł w pośpiechu, jak gdyby próbował zgubić ciągnący się za nim ogon. W rzeczywistości jednak nikt za nim nie szedł, a natura paranoika dawała o sobie znać aż nadto. Otuchy dodawał mu jednak fakt, że będzie mógł się napić zdecydowanie najlepszej herbaty, jakiej dane mu było kiedykolwiek spróbować. I chyba było to obecnie jedyną dobrą nowiną. Przyśpieszył kroku jeszcze bardziej wiedząc, że jest już niedaleko Karminowych Wrót. Czekało go sporo pracy, zarówno papierkowej jak i tej wymagającej większego wysiłku fizycznego. Już teraz wiedział, że kiedy dostanie się do siedziby organizacji, prawdopodobnie nie opuści jej przez kilka najbliższych dni. Nie, żeby to było najgorsze, bo przecież lubił prace, ale... trzeba było zainteresować się pracą naukowców i zwiadowców, przeanalizować wszystkie nowości. Czekało go niańczenie tej całej dzieciarni, użeranie się z ludźmi o, czasami zupełnie odmiennych poglądach. Była to niezwykle męcząca rola. Ech, problemy, wszędzie te problemy... Całe szczęście przez wrota przeszedł szybko, nie napotykając nikogo, kto mógłby mu w tym przeszkodzić i zaraz był z powrotem w dobrze mu znanym, nudnym, ludzkim świecie.
[Zt.]Anonymous - 13 Sierpień 2011, 19:06 Szła Simone i szła, jednak w końcu doszła do miejsca, w którym to liczyła na znalezienia Karminowych Wrót. Weszła do tej całej świątyni, po czym stanęła na przeciwko nich. Już miała wejść w te, które prowadzą do Krainy Luster, jednak w ostatniej chwili zmieniła kierunek chodu i przekroczyła te do Świata Ludzi. Dlaczego? Nie wiedziała, może chciała zobaczyć co się zmieniło? A kto wie? Kiedy znalazła się po drugiej stronie, zaczęła iść w stronę miasta.
z/tAnonymous - 13 Sierpień 2011, 20:48 Tak, tak..Lorna zawitała do owej świątyni, wcześniej zachodząc do domu. Zabrała stamtąd kostium kąpielowy, ręcznik oraz japonki, a schowała to wszystko do skórzanej torby. Dobrze, mniejsza o tym. Rzecz w tym, że nawet jeśli nie lubiła Świata Ludzi, stwierdziła, iż taka wizyta w aquaparku dobrze jej zrobi. Kochała wodę, a jedyny basen znajdował się właśnie tu, pomiędzy ludźmi. Tak więc, Baśniopisarka żwawym krokiem przeszła przez Karminowe Wrota, przekraczając wszystkie możliwe bariery. Za nią podążał ufnie wilk, który wróciwszy z lasu, pragnął również się trochę zamoczyć. Oboje wylądowali w Świecie Ludzi i udali się w kierunku miasta, a dokładniej do aquaparku.
<zt>Viper - 16 Sierpień 2011, 20:06 Nie rozumiał do końca dlaczego to robi. Nie pamiętał też kiedy ostatnio przekraczał granicę światów. Może dlatego, że wspomnienia z jego żądnych zemsty eskapad były jak rozmazane fotografie? Nie sposób dokładnie odczytać daty, ani wywnioskować, co się właściwie na niej dzieje, bo zbyt wiele zostało rozmyte przy poruszeniu aparatu. Tak, czy inaczej, wyjątkowo nie zamierzał wywoływać rzezi... To znaczy, zamierzał, ale później. Na razie chciał zrobić wywiad. Szukał kogoś i wyglądało na to, że cmentarz jest dobrym miejscem by zacząć...
[zt]Anonymous - 16 Sierpień 2011, 20:57 Zaledwie dwie godziny temu była tu, by pójść do Świata Ludzi, teraz zaś wróciła, by udać się do Krainy Luster. Nie miała pojęcia, gdzie dokładniej się uda. Pewnie gdzieś ... w jakieś odludne miejsce. Nie to, że miała dość ludzi. Nigdy w życiu, po prostu...tłoku też nie lubi. Lorna weszła w bramę prowadzącą do Krainy Luster, po czym znikła po drugiej stronie.