To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Domki - Dom Egona

Anonymous - 9 Marzec 2016, 22:35

Niewiele mógł w tej chwili zrobić, a próbując ją zatrzymać aż deszcz ucichnie tylko pogorszyłby pewnie sprawę. W końcu sama podjęła taką decyzję, ale liczył że jeszcze przyjdzie im porozmawiać. Na szczęście nie został sam, albowiem jego nowa klientka nadal przebywała w jego skromnym domu już powoli rozgaszczając się u niego. I dobrze. Nie czuł się komfortowo musząc dyktować kto co ma robić, a czego nie wolno. Mniej teraz było na głowie skoro jedna osoba postanowiła udać się w swoją stronę, acz zastanawiał się przez moment czy nie było to spowodowane jego winą. W każdym razie usiadł sobie na krześle kiedy się ocknął z pewnych rozmyśleń, a dopiero ożywił się do rozmowy kiedy do jego uszu dotarł komplement.
- Miło mi słyszeć. Starałem się jak tylko mogę, aby sprostać Twoim oczekiwaniom. Mam nadzieję zadowolona jesteś z efektów, a jeżeli nie to mogę nanieść poprawki tu i tam...
Spojrzał na nią. W porównaniu do Laenuhlie ona miała w sobie więcej "życia" i mniej zdystansowania, aniżeli właśnie jego inny gość. Cokolwiek mogło spowodować tak diametralną różnicę między dwiema lalkami co była bardzo intrygujące, wolał jednak na razie się wstrzymać z przemyśleniami, a poznać lepiej jego nową koleżankę. Może i nawet niedoszłą przyjaciółkę.
- Wobec tego zamieniam się w słuch, Bleur.

Anonymous - 17 Kwiecień 2016, 16:52

- Nie, jest perfekcyjnie. - zapewniła go szybko, zaś barwa jej głosu ociepliła się odrobinę, a na twarzy przemknęło coś w kształcie uśmiechu. - Nikt nie mógłby lepiej tego zrobić, więc naprawdę jestem wdzięczna i przepraszam za to całe zamieszanie z zapłatą.
Czuła się dobrze w towarzystwie Egona, swobodnie oraz... Miło. W jej drobnej osobie budziły się uczucia, o których myślała, że już dawno zapomniała lub porzuciła. Ale dzięki tej niepozornej szmaciance powróciły, choć Bleur sama nie wiedziała, co o tym myśleć. Przecież dużo razy rozmawiała z innymi marionetkami (no, tak właściwie to tylko, kiedy musiała), a żadna jeszcze nie zdołała wywołać u niej takiej reakcji. Czy to był jakiś znak? Tancereczka sama nie wiedziała i nie mogła się teraz nad tym zastanawiać. Słowa czarnowłosego przywróciły ją do rzeczywistości i zamrugała, patrząc się na niego chwilę, zanim zorientowała się, że przecież mu coś obiecała. Westchnęła cicho, ale jej oczy wypełnił niepokój. Czy naprawdę była gotowa rozmawiać o wszystkim, co ją spotkało? Miała nadzieję, że tak, bo nie chciała zawieść Egona.
- Od razu uprzedzam, że to nie jedna z tych historii, które kończą się szczęśliwie. - oznajmiła cicho i utkwiła wzrok gdzieś za panem przed nią, pozwalając, by wróciły przykre wspomnienia. - Nie pamiętam zbyt wiele z okresu, przed którym znalazła mnie moja Marionetkarka. Oczywiście, opowiadała mi to. Wiele razy, wiele niezliczonych razy. Podobno byłam lalką w ludzkim świecie, laleczką z pozytywki. Tyle, że bez pozytywki. Dzieci zachwycały się moją urodą i kupowały mnie raz po raz. Niestety, nie miałam zbyt wielkiego powodzenia u malutkich. Nudziły się mną. Uważały, że misie są lepsze. W najlepszym razie byłam odstawiana w kąt, a w najgorszym... Lądowałam z powrotem w sklepie. Nie wiem, ile to trwało. Chyba długo, tak mi się wydaje. Tak opowiadała. W końcu znalazła mnie starsza kobiecina, która uznała, że będę idealnym prezentem dla jej ukochanej wnuczki. Kto by się spodziewał, że dziecina też o mnie zapomni, tak jak jej poprzedniczki? Jednakże... Nie trafiłam znowu do tego okropnego sklepu. Staruszka zbyt bardzo się do mnie przywiązała i zrobiła ze mnie tancerkę. Pokochała mnie, jakbym była jej rodzoną córką, a ja cieszyłam się, że wreszcie znalazł się ktoś, kto chciałby się mną zająć. Moja poprzednia forma została... Usunięta. Moja pani stworzyła dla mnie tą postać, a jedyna pamiątka po poprzednim ciele, to te oczy. Dostałam sukienkę - tą, którą teraz mam na sobie - i dom. Czegoż więcej mogłaby chcieć marionetka? Myślałam, że wszystko będzie dobrze. Że będę szczęśliwa. Och, jak bardzo się myliłam. Kobiecina postanowiła, że odniosę swój pierwszy debiut, że wreszcie pokażę, co potrafię przed publicznością. Ale... Jak tylko zaczęłam tańczyć, ten mały chłopiec, on... On zaczął tak strasznie płakać i krwawić, jak gdyby ktoś go pociął nożem. A ja nie chciałam, nie wiedziałam... Nie miałam pojęcia, co potrafię... Po tym wszystkim moja pani kazała mi uciec. Biegłam i biegłam przed siebie, mijając Otchłań i w końcu trafiłam do Krainy Luster. Od tamtego czasu nie widziałam tej staruszki. Od tamtego czasu już nigdy nie zatańczę dla nikogo. Tylko dla siebie.
Umilkła, opuszczając wzrok na swoje dłonie i zamrugała po raz kolejny. W piersi czuła ciężki zimny smutek oraz ściskający ból, ale kiedy znowu spojrzała na szmaciankę, jej oczy były takie jak zwykle, chociaż głos był przepełniony tęsknotą oraz smutkiem.
- Oto moja historia. Niezbyt wesoła, co? - zaśmiała się gorzko, odwracając wzrok.

Anonymous - 17 Kwiecień 2016, 21:30

- Och, ojej! Miło mi że tak myślisz, aczkolwiek mogłabyś się zdziwić, albowiem szklany krawiec ma o wiele więcej do zaoferowania i pokazania, aniżeli taki ja.
Nie był gotowy przyjąć tak zacnego komplementu i to jeszcze z ust ślicznej panienki. Nie mając co zrobić z ramionami lewą ręką poprawił kołnierzyk, zaś prawicą poczochrał się po głowie nie wiedzieć czemu, a tym samym dotykając się jednej z igieł wystających z jego głowy. Pomyśleć, że będzie miał czas z kimś porozmawiać. Nie wiedział tak naprawdę która to właściwie była pora, aczkolwiek deszczyk nadal utrzymywał się na zewnątrz. Nie miał serca jej wysyłać w swoją drogę przez taki ukrop, a na dodatek w taki sposób. Jego domostwo w ogóle nie było przystosowane do przyjmowania gości, a już w ogóle takich. I nie wiedział dlaczego tak intensywnie o tym myślał. Co dziwne nawet spojrzał się na siebie, by sprawdzić czy dobrze wygląda w obecnym stroju. Dosłownie czynność, której nie podejmował od dawien dawna. No nic, pokręcił się ze dwie sekundy wokół własnej osi po czym usiadł wygodnie na krześle, a jeżeli już wcześniej to zrobił uczynił tak ponownie.
- Rozumiem. Masz mimo wszystko moją uwagę.
Uśmiechnął się do niej, lecz uśmiech ten szybko został zmieciony przez przykry natłok słów jakie wypłynęły z jej ust. Szczerze mówiąc to bardzo wielu rzeczy się dowiedział od niej w tak krótkim czasie. Wyszło na to, iż tak samo pochodziła ze Świata Ludzi, w podobny sposób została porzucona przez swojego właściciela. Ba! I to przez kilku po kolei. Porównując szybko siebie do niej to on został porzucony tylko raz, acz bardzo mocno go to dotknęło. Nie musiał się zastanawiać, bowiem jej ton oraz te oczy wyrażały to czego się spodziewał. Kto by pomyślał, że tak idealna postać znajdowała się w podobnym dołku co on? Kiedy skończyła atmosfera zrobiła się nietypowa. Smutna? Poczuł nagłą ochotę coś z tym zrobić, lecz nie był pewien reakcji jaką mógłby w niej wzbudzić. W momencie, gdy ona spuściła wzrok w dół, a potem odwróciła nie do końca wiedział co ma powiedzieć. Oczywiście zawsze pomagał lalkom, które nieszczęśliwie po przygodach w Świecie Ludzi trafiły do Krainy Luster. Widział jednak, że nie jest tutaj pierwszy raz, a przynajmniej takie miał wrażenie. W mgnieniu oka wyciągnął ręce nad stołem, te zaś spoczęły na dłoniach Bleur. Posłał jej łagodny uśmiech chcąc jakoś podnieść ją na duchu. Zatem potrafi zabić tańcem? Dobrze zrozumiał?
- Nie sądziłem... eh... nie myślałem że spotkam kogoś na swojej drodze kto przeszedł zupełnie to samo. No, prócz tego tańca rzecz jasna, ale też mnie porzucono o ile dobrze pamiętam. Niestety, niewiele pamiętam z tamtych wydarzeń, a jedynie małe urywki szczęścia i miłości. Później to już... niefajnie było. Potem pamiętam deszcz... i ziemię. Potem zaś obudziłem się w dziwnym miejscu. Byłem ja, szeroka przestrzeń i ten kluczyk.
Wyciągnął delikatnie klucz spod koszuli wiszący mu na szyi, a po chwili szybko go wsunął z powrotem za odzież. Czy te słowa mogły ją pocieszyć? Teraz tak o tym pomyślał...
- Ale, dokąd w końcu uciekłaś? W jakimś konkretnym miejscu znalazłaś swoje schronienie? I czy naprawdę ten taniec jest aż taki niebezpieczny?

Wnet przypomniał sobie o ważnej rzeczy, o której zapomniał. Umówiony był na spotkanie, a nie mógł go znowu przełożyć. Miast tego podziękował Bleur za gościnę, chwytając ją za rękę i lekko nią potrząsając, a potem zostawił jej klucze zapasowe, ażeby mogła tu zostać na trochę dłużej lub zamknąć mieszkanie i schować klucz pod wycieraczkę. Zrobił to wszystko tak szybko, iż jego gość i zarazem nowa przyjaciółka nie byłaby w stanie mu odpowiedzieć. W mgnieniu oka zniknął jej z pola widzenia, a ona zaś pozostała sama z kluczem w dłoni i zaniedbanym mieszkaniem.

[z/t]

Aaron - 23 Kwiecień 2016, 00:40

Zdarza się, że dostajemy coś, czego momentu pojawienia się nie jesteśmy w stanie ulokować w czasie ani zrelacjonować nawet z pominięciem drobnych szczegółów. Zwyczajnie nie wiemy, skąd pochodzi dany plik, kto polecił nam dany film, kiedy pierwszy raz zjeżdżało się na sankach, kto z rodziny jako pierwszy powiedział o istnieniu magii, bądź też kiedy pierwszy raz zrozumieliśmy, czym jest deszcz.
Bywa, że w domu znajdzie się książka, której nigdy wcześniej nie mieliśmy w rękach i nie było możliwości, by ktoś nam ją dostarczył ot tak. A jeśli stan regałów wcześniej nie posiadał jej w swoim zasobie, prawdopodobnie pozostaje jedynie opcja włamania się kogoś bądź czegoś i podarowania jej jak gdyby była narzędziem zbrodni.
Bo jest.
Skóra, okalająca tę księgę, posiada inskrypcję wyżłobioną w jej strukturze, a każda literka starannie zalana jest krwią zwierzęcą, która z kolei skrzepła. Słowa prezentują się następująco:

Morze tonie w czarnych żaglach, strome brzegi w białych czaszkach
To kompania w śmierci barwach - kamraci ze skalnych arkad
Rozlani niczym farba w kwadraturze morskich armad
Prorok, stwórca - winowajca - nie unikniesz ze mną starcia


Kilkadziesiąt kartek pergaminu posiada słowo w słowo treść zawartą w tym temacie: klik, przy czym w miejscu linkowanych tematów znajdują się wszystkie posty MG w nich zawarte.

Nadawcą jest nic innego jak Magia. Nie ma odcisków palców, śladów na podłodze, pozostawionego włosa bądź nitki z ubrania. Niczego, wskazującego na tak prymitywną formę doręczenia. Po prostu jest.
Księgi nie da się zniszczyć w jakikolwiek sposób – każda próba modyfikacji kończy się odepchnięciem winowajcy. W nocy emanuje lekkim poblaskiem, za dnia momentami drga w miejscu jej składowania. Każde przewrócenie kartki szeleści jak fale na morzu, a każdy trzask zamykania jej tożsamy jest z burzowym grzmotem. Strona tytułowa mówi o byciu Księgą Bestialskiego Pościgu, a na ostatniej stronie zawarta jest ilustracja, przedstawiająca ostałą się wyspę z widokiem na podniszczoną przystań. Ten obraz zaprasza czytelnika do wybrania się na ukazywany skrawek lądu.

Unikat, wykonany w liczbie kilku sztuk. I jeden z nich znajduje się na biurku na strychu, Egonie. Zadbaj o niego jak o narzędzie zbrodni – dochowaj i dokładnie przeczytaj. I odwiedź miejsce akcji bądź przekaż księgę komuś innemu, bo opowieść w niej zawarta pragnie zarówno świeżej krwi jak i rozgłosu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group