Anonymous - 6 Wrzesień 2011, 16:30 Wendy szła sobie obok magazynu. Był bardzo obszerny, no i wysoki. Dlaczego akurat tutaj przyszła, przecież miała udać się do Miasta Lalek. Po prostu miała taki kaprys. Przed tym wszystkim chciała kogoś poznać i pozwiedzać okolicę. Ciekawe czy kogoś pozna, w takim bardzo ciemnym i na pewno niemiłym miejscu. Dziewczynka postanowiła wejść do środka i zobaczyć, czy ktoś w nim jest. Patrzyła uważnie, jednak było trochę ciemno. Nie widziała wszystkiego dokładnie, lecz mogła zobaczyć ruszającą się sylwetkę. Była bardzo niewyraźna i marionetka nie wiedział, czy owym ktosiem była kobieta, czy mężczyzna. Postanowiła podbiec do tajemniczej istoty. Gdy była bliżej zauważyła, że tajemniczą istotą był pewien chłopak. Miał bardzo ładne i na pewno lśniące włosy. Podeszła do niego jeszcze bliżej. Zaczęła na niego patrzeć, po czym powiedziała nawet głośno, tak że w pokoju rozniosło się echo :
- Cześć... Mam na imię Wendy. Czy chciałbyś zostać moim przyjacielem?
Oczywiście nie obraziłaby się, gdyby chłopak odmówił, tak jak inni. Lalka nie miała fajnego życia. Bardzo wcześnie straciła rodzinę i w ogóle cały świat zaczął się walić. Miała bardzo dużo do myślenia. Jaki fajny mógł być ten chłopak. Oczywiście była też bardzo ciekawa jego imienia. Czy było długie, krótkie, popularne, czy też nie. Tego nie wiedziała, lecz zaraz mogła. Nie chciała, żeby chłopak dowiedział się, że jest marionetką. Ta świadomość nie była dla niej bardzo przyjazna. Stała tak przed nieznajomym i patrzyła się na niego. Zaraz miała właśnie nadejść chwila prawdy, w której dziewczyna dowie się czy chłopak się do niej odezwie. Była bardzo ciekawa, czy ten to zrobi. Tak bardzo chciała go poznać. Gdyby on wiedział o tym, jak on się jej podobał. Miał bardzo ładną twarz i był umięśniony, bo widziała jego szerokie barki i piękne ciało, które odbijały się na jego ubraniach. Och... jak fajnie byłoby mieć takiego przyjaciela.Anonymous - 6 Wrzesień 2011, 17:11 Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w lalkę, która mimo mądrego wyrazu porcelanowej twarzyczki nie wykazywała żadnych oznak życia i chyba nie zamierzała mu odpowiedzieć. A szkoda, wielka szkoda. Fajnie byłoby mieć takiego znajomego, czyż nie? Taką małą, kruchą, zabawną istotkę. Nazwałby ją Mirabelle. Teoretycznie mógłby znaleźć jakiegoś Marionetkarza i poprosić go, by tchnął w nią życie, lecz czy nie byłoby to zbyt egoistyczne? W końcu Mirabelka mogłaby być niezadowolona ze swojego wzrostu i aparycji. Nawet, gdyby inni się nią zachwycali, ona sama mogłaby przeklinać swoje małe i delikatne ciałko. Lepiej więc dać sobie z tym spokój. Odłożył więc lalkę na stertę... czegoś. Trudno było mu określić, co to było, więc postanowił myśleć o tym jak o śmieciach. Jakieś części maszyn, papiery, części zabawek... no, to faktycznie były śmieci.
Nagle Hathaniel usłyszał za sobą kroki, które najprawdopodobniej należały do jakiejś istoty o drobnych nóżkach. Różowowłosy odwrócił się i spostrzegł nieszczególnie masywna sylwetkę należącą do, jak się mogło zdawać, młodej dziewczyny. Baśniopisarz stał nieruchomo, czekając na jakiś ruch nieznajomej - nie musiał wcale czekać długo. To, co powiedziała, wywołało szeroki uśmiech na jego twarzy. A to zabawne stworzenie. Pytała o przyjaźń pierwszą lepszą osobę spotkaną w tym beznadziejnym miejscu. Aż dziwne, że nie wzięła Hath'a za jakiegoś pijaka, złodzieja wracającego do meliny czy innego mało przyjemnego typka. To naiwne dziewczę miało szczęście, że trafiło tylko na pozytywnie zakręconego wariata.
- Miło mi cię poznać, Wendy. Jestem Hathaniel - powiedział, świdrując dziewczynę spojrzeniem zaciekawionych oczu. Człowiek pewnie zastanawiałby się, co tak młoda dziewczyna robi w takim miejscu, ale dla kogoś z doświadczeniem Hath'a nie było to szczególnie dziwne.
- Co jest, Wendy, zgubiłaś swojego Piotrusia Pana? - Bo tak miała na imię ta jego przyjaciółka, tak? Pamięć Hath'a czasami zawodziła. - Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś potworem zjadającym dusze młodych naiwniaków? - Zarówno określenie go młodym jak i naiwniakiem było nie do końca trafne, ale co tam. Roześmiał się cicho, patrząc na całkiem sympatyczną buzię niebieskowłosej. Dobra, dobra, już nie tak urocze bestyjki widywał.
-----
Hath czekał przez jakiś czas na odpowiedź, ale dziewczyna chyba się zwyczajnie zawiesiła. Cóż, z cierpliwością różowowłosego bywało różnie - raz lepiej, raz gorzej. Tym razem akurat nie miał ochoty czekać nie wiadomo ile, aż dziewczę odżyje. Pomachał jej dłonią przed oczyma, a kiedy to nie pomogło, po prostu wyminął ją, kierując się ku wyjściu. Wychodząc odwracał się kilka razy, ale ponieważ nie spotkał się z żadną reakcją, po prostu opuścił fabrykę.
[zt]Anonymous - 2 Grudzień 2011, 20:53 Leje i leje... Po co komu deszcz? Tylko robi się błoto, rozchlapuje dookoła... Nie, żeby 32 miała coś do błota, ale kiedy brudziło jej kapelusz, robiło się niemiło...
W każdym razie - Kapeluszniczka po godzinie błąkania się pomiędzy uliczkami znalazła w końcu miejsce na tyle suche i przyzwoite, by zadowolić białą kulkę, którą cały ten czas nosiła na rękach, zawiniętą w jej żakiet. Z zadowoleniem wkroczyła do magazynu pewnym krokiem i usiadła na pierwszym lepszym pudle, jakie rzuciło jej się w oczy... Znaczy - miała taki zamiar, bo karton zapadł się ze względu na pustki panujące we wnętrzu pudełka i tym samym 32 zanurkowała w środku. Banuś oczywiście wleciał tam razem z nią. Królik fuknął niczym kot, po czym nerwowo wyskoczył i usiadł na podłodze przy pułapce w której wciąż tkwiła 32. Dziewczyna stwierdziła, że w takim pudełku jest dość wygodnie, zwłaszcza ze względu na miękką wyściółkę w postaci kulek styropianowych, które teraz zapewniały miękkie podłoże jej tyłowi.
Postanowiła tak sobie tu posiedzieć, aż nie przestanie padać - lub dłużej, jeśli nie będzie jej się chciało wstawać. Banek niech sobie robi co chce - raczej nie zginie... Chyba... Nie, raczej nie. Jest zbyt mądry, żeby dać się zabić kupie kartonów.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 11:41 Młody Cień spacerował powoli z parasolką w ręku. Cóż za okropna pogoda! Jakim prawem ktoś mógł urządzić akurat dziś, kiedy udał się na nostalgiczną wędrówkę, cały dzień deszczu i zimna?! Do nie do pomyślenia. Wlał z bardzo przyjemne, ciemne miejsce, zwane Mrocznymi Zaułkami, czy jakoś tak. Wszechobecny, bóg wie skąd, mrok sprawiał, że od razu poprawił mu się humor. Jednakże nie miał zamiaru stać na deszczu. Wszedł do jakiejś wielkiej hali produkcyjnej, czy magazynu, nieważne. Strzepał krople deszczu z parasola i złożył go. Nagle jego wzrok przykuła jakaś mała, zwinna kulka biegająca po podłodze. Najpierw pomyślał, że coś mu się przewidziało, ale po chwili podszedł bliżej, by przyjrzeć się owemu zwierzęciu. Króliczek! Cóż za rozkoszna mordka. Kucnął pozwalając królisiowi zbliżyć się do niego. Wziął go na ręce tuląc do swojej twarzy. Był taki cieplutki.
- A co tu robisz mały? Zapytał drapiąc puchatego kolegę za uszkiem.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 12:37 Banuś o dziwo pozwolił się chłopakowi dotknąć. Ba, pozwolił mu się wziąć na ręce i pogłaskać. Było to porównywalne z cudem, gdyż przeważnie gdy ktoś zbliżył się do niego na więcej niż pół metra był bliski utraty jednego z palców poprzez odgryzienie go przez ostrze jak brzytwa drobne siekacze królika.
32 gdy tylko usłyszała słowa obcego, który najwyraźniej nawiązał jakiś kontakt z jej futrzakiem poderwała się do góry. Nie uwierzy, póki nie zobaczy.
Miała zamiar natychmiast udać się do królika, aczkolwiek dobrą minutę opanowywała sztukę wydostawania się z wnętrza pudła. Gdy w końcu jej się udało, szybkim krokiem udała się w stronę głosu.
Banuś na czyichś rękach... Na nie jej rękach... Powoli robiła się zazdrosna. Tak - zazdrosna o królika. O kogo niby ma się wkurzać, jak nie o Banusia?
O Boże - Banuś mruczy. Pomijając już sam fakt, że to nie ten gatunek, żeby mruczał, to było to co najmniej niepokojące, gdyż królika było zadowolić trudniej niż rozkapryszoną kobietę której mąż zapomniał o rocznicy ślubu. Tak, był bardzo wymagający. Ostatni raz mruczał, gdy pewnego zimowego wieczoru siedział przed kominkiem z filiżanką gorącej czekolady przed sobą... A niby to 32 jest dziwna. W porównaniu z nim jest równie normalna co kiszony ogórek w słoiku.
- Masz jeszcze wszystkie palce...? - Trzydziestka Dwójka podeszła bliżej, przyglądając się dłoniom chłopaka. Mimo wszystko nie była pewna, czy Banuś nie uszkodził go. Co, jak co, ale bardziej nieprzewidywalnego stworzenia nie znała.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 13:00 Spojrzał na kobietę w nieco przerażony. Zdawało się, że pojawiła się znikąd. Podrapał się w tył głowy odkładając króliczka na podłogę. To pewnie jej zwierzątko i nie powinien go ruszać. Obejrzał ją, ah, to kapelusznik. Nie będzie krzyczeć, nie? On są czasami na serio zabawni. Wyprostował się.
- Dziękuję, mam wszystkie dziesięć u rąk. Uśmiechnął się lekko. Do tych dziwaków miał dystans, bo bóg wie, co im do baniaka wpadnie, ale to nie były złe istoty. Znał kiedyś parkę, bardzo ich lubił. Alee.. pora wrócić do rozmówczyni. Cóż. Ładna dziewczyna. Jego błękitne oczy obserwowały każdy jej ruch, najmniejszy.
- Też schowałaś się przed deszczem..? W tym momencie oczekiwał na podanie imienia przez kapelusznika. Starał się przygotować na fantazyjne imię tego osobnika.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 13:21 - W gruncie rzeczy to Banuś chciał się schować... Gdzie on, tam ja, więc teraz tu z nim muszę siedzieć - wzruszyła ramionami, wodząc wzrokiem za białą kulką, wędrującą pomiędzy kartonami.
Przekrzywiła głowę, niczym sowa którą coś zainteresowało.
Co on w nim widzi...? Jest przecież normalny, a Banuś... Nie. Nie zrozumiem go. Królik to królik - odwieczna tajemnica. Lepiej nie próbować go rozumieć, bo to się może odbić na psychice...
Miała zamiar usiąść na pudle stojącym obok, ale znów ją wessało, toteż westchnęła ciężko i wygramoliła się z niego, po czym usiadła obok, na podłodze.
- A więc, cóż cię tu sprowadza, dziesięcio-palczasty kolego? - skierowała na niego złote oczyska, wodząc po twarzy chłopaka ciekawskim spojrzeniem, w którym czaił się nieustający, lekki błysk obłędu.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 13:44 Wiedział co sobie pewnie o nim myśli. Znaczy mógł zgadywać.. no, ale cóż. Każdy ma prawo do swobodnego myślenia. Mało kto może nam tam zajrzeć i krzyknąć 'Ej! On znowu myśli o gołej Hatsune Miku!'. Czuł lekkie skrępowanie, kiedy jej, bardzo urokliwe, oczy oglądały go całego. No, ale on niedawno zrobił to samo. Usiadł na przeciw niej zaciekawiony jej osobą. Jaką chorą skłonność wykaże osobniczka z numerem 32, na kapeluszu? A może jest normalna.
- Mów mi Whisper. Dziesięcio-palczasty dziwnie brzmi. - Podrapał się po podbródku. - Tak na ciebie wołają? 32? No bo po co miałabyś nosić ten śmieszny numerek.. Wywnioskował, po czym skinął głową w kierunku jej cylinderka, który był bardzo zadbany i ładny.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 14:27 - Ta, Trzydzieści Dwa. Proste i nieskomplikowane, żeby wszyscy mogli pamiętać - uśmiechnęła się szeroko, nie odrywając wzroku od chłopaka. Taka karteczka na kapeluszu to jednak coś. Wszyscy wiedzą, jak masz na imię nawet bez przedstawiania się...
Ale czy to w pełni bezpieczne?
A odkąd to wielka 32 myśli o bezpieczeństwie?
No właśnie.
Podparła brodę rękami, nie odrywając wzroku od Whispera. A swoją drogą, to ciekawe imię. Zadziwiająco normalne, jak na panujące tutaj standardy. Normalność w tym świecie jest co najmniej nienormalna... Tak... Nie ma to jak taki mały paradoks na początek dnia.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 14:34 Kiwnął głową na znak aprobaty. W sumie to nieco krępujące, kiedy ktoś zna twoje imię zanim ty poznasz jego.. nawet trochę straszne. Przysunął się nieco bliżej, jakby bał się wszechobecnej pustki. No bo nikogo tu nie było poza króliczkiem, 32 i nim.. a zawsze ktoś tu może wtargnąć. Lepiej trzymać się razem. Nagle jako rozmyślanie przerwało głośne, STRASZNIE głośne, grzmienie. Podskoczył przerażony.
- Zawału można dostać.. chyba posiedzimy tu dłużej.. Mruknął wyciągając z buta Dai-kunai. Zaczął się nim bawić. Miał nadzieję, że nie przestraszy jej. Nie lubi, kiedy się go boją. Może wygląda czasami strasznie, ale straszność to przeciwieństwo jego charakteru. Nagle naszła go chęć na jakiś komplement.
- Eh.. umm.. ładna jesteś, wiesz? Szepnął wyraźnie zawstydzony. Czasami miał takie odchyły.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 14:59 Na moment się zawiesiła, myśląc nad tym, jak powinna zareagować. Znając życie i tak zaraz zostanie uznana za wariatkę, aczkolwiek taka sytuacja była dla niej nowością.
- Mhm... Dobrze wiedzieć - zamruczała, obserwując Banusia, który podszedł do niej i usiadł obok, obserwując ją bacznie.
- Nie lubisz deszczu? - po minucie odwróciła wzrok z powrotem w stronę chłopaka. Może właśnie to łączy jego i Banusia? A może po prostu królik ma dziwny gust do ludzi? O ile Whisper był człowiekiem... Tak, to już inna sprawa.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 15:14 Kolejna dziewczyna go olała. Super. Ehh.. gra nie warta świeczki. Westchnął cicho skrobiąc Kunaiem po podłodze. Czasami myślał nad działaniem tych istot. Dajesz im serce na dłoni, a one nawet tego nie widzą. Choć nadzieja pozostawała. Spojrzał na króliczka, potem na nią. Co by tu..
- Deszczu? Deszcze są fajne.. z burzą gorzej. Wzdrygnął się na samą myśl. Przebrzydłe pioruny ciągle na niego polują.. albo mu się zdaje. Cóż. Niemniej są straszne. Zapewne boli, kiedy się dostanie w łepetynę. Przysiadł się jeszcze bliżej niej. Gapił się na jej kapelusz.
- Co wy właściwie nosicie w środku? Każdy kapelusz jest inny? Zaczęła się furia pytań. Ciekawiło go to strasznie.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 15:26 - Wiesz, to śmieszne - zaśmiała się cicho - Ale nie spotkałam jeszcze kapelusznika. Mało kogo spotykam... - zamyśliła się na chwilę, patrząc gdzieś w przestrzeń przed nimi z poważną miną.
- W moim kapelutku jest dużo rzeczy. Ponadto - nawet Banuś w nim mieszka - uśmiechnęła się szeroko.
Taka prywatna czarna dziura... Ciekawe, skąd on się tak właściwie wziął...
Zdjęła kapelusz z głowy i przyjrzała się mu bliżej.
Przez jakieś pięć minut siedziała tak nieruchomo, przyglądając się przedmiotowi.
- Intryguje mnie to, dlaczego nic z niego nie wypada, kiedy noszę go na głowie - rzekła w końcu, patrząc na obszerne rondo cylindra. Liczyła na odpowiedź. Sama nie wiedziała czemu, bo przecież to ona jest tu Kapelusznikiem, ale dla logiki 32 nie stanowiło to przeszkody na oczekiwanie odpowiedzi.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 15:36 Pozwolił sobie wziąć jej kapelusz i założyć go. Uff.. bynajmniej nic go nie zabiło, tak jak straszyli go znajomi. Odetchnął ciężko. Całe szczęście, całe szczęście. Ale pozostała jeszcze kwestia właścicielki kapelusza, oby ona go nie zamordowała.
- Całkiem wygodny.. Szkoda, że Cienie takich nie noszą. Mruknął pod nosem oddając jej własność. Zajrzał do środka, ale zauważył tylko czarną pustkę. Co ona stąd wyciąga? Nic tu nie ma.. Kapelusznicy to dziwne stworzenia. Oj tak, oj tak.Anonymous - 4 Grudzień 2011, 18:16 Szybko zabrała kapelusz od chłopaka i objęła go w obie ręce, odsuwając się od niego.
On... Ten... On założył... JEJ kapelusz...!
Mało brakowało a była gotowa go zabić, jeśliby tylko spróbował grzebać w środku.
- Nigdy... Nigdy więcej go nie ruszaj - zawarczała, patrząc na niego dzikim spojrzeniem.
32 praktycznie nie posiadała niczego, na czym by jej zależało. Nawet własne życie delikatnie mówiąc zwisało jej. Miała tylko dwa słabe punkty - Banusia i kapelusz. Jeżeli ktokolwiek zrobiłby któremuś z nich cokolwiek, co mogłoby zaszkodzić (chociażby kichnął na któreś z nich) była gotowa dosłownie obedrzeć ze skóry, żywcem poćwiartować, wypatroszyć i zrobić jeszcze wiele, wiele innych rzeczy ze złoczyńcą. Gdyby nie to, że kapelusz pozostał nieskazitelnie czysty, to zapewne w tym momencie toczyłaby się zażarta walka, a miejsce to zostałoby zrównane z ziemią... Cóż, nie ma to jak towarzystwo psychopatki, czyż nie?