Gawain Keer - 6 Styczeń 2017, 03:24 Zachowywała się niczym rozochocona kotka. Mruczała, drapała, a nawet gryzła, a Gawain nie pozostawiał tych pieszczot bez odpowiedzi. Masując jej kark i tył głowy, muskał jej obojczyk i śmiałym ruchem zsunął dłoń niżej. Czasem, jedynie na moment, zamierał w bezruchu czując jak ostre są zęby i paznokcie Luci. Niczym tysiące igieł przeszywających jego skórę, sprawiały, że po całym jego ciele przechodziły dreszcze. Sam stał się nieco brutalniejszy i zapalczywy. Może i nie miał długich pazurów, ale nadrabiał to siłą. Mocno, acz niezbyt boleśnie ścisnął jej zdrowe udo, a potem podskubywał pośladek. Lekko zakręciło mu się w głowie, może przez alkohol, może przez emocje. Miał wrażenie, że odpływał w niebyt, jednocześnie upajając się jej urodą. Hebanowe kosmyki same zachęcały do pociągnięcia za nie, pełne usta nęciły, podobnie do soczystego owocu. Gdy Luci zapraszająco odchyliła nogę, ciężko było się opanować, by nie pozbawić jej ostatnich elementów garderoby. Wręcz emanowała uwodzicielskim blaskiem.
Gawainowi zrobiło się niewygodnie i to aż nadto. Na krótką chwilę oderwał się od flirciary pod nim, by móc zdjąć z siebie spodnie. Parę wprawnych ruchów wystarczyło i już był w samych bokserkach. Na powrót do niej przylgnął. Do jej ciepłego i miękkiego ciała. Serce niemiłosiernie tłukło mu się w piersi, a powietrze nagle stało się nazbyt ciężkie. Lekki rumieniec i rozszerzone źrenice również zdradzały jego rosnące podekscytowanie.
Teraz musiał sprawić, by jego kochanka czuła i pragnęła tego samego. Uśmiechnął się figlarnie, patrząc w jej fiołkowe oczy - Odtąd będę polował częściej... - wyszeptał, drażniąc ją gorącym oddechem. Złapał swój kawałek nieba i nie zamierzał go puszczać, przynajmniej na razie. Tym razem sam odpowiedział ugryzieniem w bladą, niemalże łabędzią szyję, nadal starając się by nie robić śladów. Wystarczą blizny, które zostaną po ich spotkaniu na polanie. Z pewnością był to jeden z najfortunniejszych i najdziwniejszych incydentów w jego życiu. Było aż niemożliwym do uwierzenia, że to tylko zbieg okoliczności. Gdyby tylko mógł zatrzymać tę chwilę, zrobiłby to bez wahania.Yako - 6 Styczeń 2017, 22:13 Oddychała głęboko, leżąc na plecach i spoglądając na Gawaina spod przymkniętych powiek. Mruczała cały czas. Czując jak ściska jej uda, a następnie pośladek, jęknęła cichutko, nieśmiało, próbując uciec lekko w bok nogą, przez co odsłoniła trochę więcej swojego ciała. Przeszły ją przyjemne dreszcze. Odchyliła lekko głowę czując jak pieści jej pośladek.
Wbiła mocniej pazurki w jego plecy. Cały czas wchłaniała jednak energię, mężczyzna jednak nie mógł tego jeszcze poczuć. Oddychała głęboko, sapiąc lekko. Zarumieniła się lekko.
Widząc jak mężczyzna się od niej odsuwa, zrobiła zawiedzioną minę, jednak szybko na jej twarz wróciła błogość, gdy zobaczyła, że mężczyzna chciał tylko zdjąć spodnie. Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Zauważyła jego rumieńce i rozszerzone mocno źrenice.Jesteś już mójPrzeszło jej przez myśl.
Spojrzała Cieniowi głęboko w oczy. W jej spojrzeniu czaiły się zadziorne skierki, jakby czekała niecierpliwie na dalszy ciąg zabawy. Gawain mógł zauważyć, jak powoli jej tęczówki, robią się coraz bardziej błękitne. Nie zmieniły się jak wcześnie, że za każdym razem były inne. Teraz cały czas płynnie przechodziły z fioletu w czysty niebieski.
Przesunęła jedną rękę po boku jego szyi, na tors, sunąc nią powoli coraz niżej. Badając palcami jego tors i mięśnie brzucha. Jęknęła znów cichutko, gdy zbił zęby w jej szyję. Zatrzymała się na chwilę, jednak szybko kontynuowała czynność. Pieściła delikatnie jego skórę swoimi palcami, aż dotarła do materiału bokserek. Spojrzała mu znów w oczy - ja chyba będę częściej wpadać myśliwym pod kuszę - powiedziała i pocałowała go znów mocno, schodząc rękę jeszcze niżej i tam ją już zostawiła. Nie będę jednak opisywał co się działo dalej, pozostawiam to waszej wyobraźni.
Odsunęła się z lekkim sapnięciem od ust Cienia i przeniosła z pocałunkami do jego ucha - a Twoje polowanie chyba jeszcze się nie skończyło - wymruczała i przygryzła lekko płatek jego ucha.Gawain Keer - 6 Styczeń 2017, 23:48 Wiła się pod nim, jakby nie mogła się zdecydować, czy powinna uciekać przed jego dłonią, czy postąpić przeciwnie i się do niej przybliżyć. Każdy oddech, westchnienie i jęk jego kochanki wręcz przymuszały go do kolejnych pieszczot, jak i zwiększenia tempa. Jej obfity biust nie mógł zostać pozostawiony bez poświęcenia mu odrobiny uwagi. Usta Gawaina bez problemu znalazły do niego drogę, tym samym zajmując ostatni strategiczny punkt na ciele uwodzicielskiej lisicy.
Początkowo delikatne i ledwo wyczuwalne szczypanie na plecach przerodziło się w słaby ból. Mimowolnie spiął mięśnie, gdy wyobraził sobie jak będą go piekły, jeśli Luci przeciągnie po nich pazurami tak głęboko, jak wbijała je w tej chwili. Najwyżej zamienią się rolami lekarza i pacjenta.
Gdy przelotnie spojrzał na twarz kobiety, zauważył jak ametyst w jej oczach powoli ustępował szafirowi. Zaczepny błysk również się w nich krył. Czuł na sobie jej ponaglający dotyk. Nie kazał Luci zbyt długo czekać. Tak jak ona jemu. Ledwo pozbył się wierzchniej warstwy ubrań i już mógł rozkoszować się muśnięciami długich, wypielęgnowanych dłoni. Skórę miała tak gładką, że równie dobrze mogłaby być satynowa. Delektował się głębokim pocałunkiem, chętnie go oddając. Mimo wszystko, nie mógł powstrzymać się od cichego chichotu, teraz skutecznie tłumionego przez usta Luci. Cała ta sytuacja wymykała się temu, do czego nawykł. Jeszcze parę godzin wcześniej zbierał zielsko, by wylądować w łóżku z przedstawicielką płci pięknej, znanej mu jedynie z imienia. Do tego twierdziła, ze polowanie jeszcze nie dobiegło końca. Cóż, więc zdobędzie ją całą. Zsunął się niżej, złapał materiał bielizny w zęby i zaczął za niego ciągnąć, jednocześnie unosząc i przytrzymując nogi lisicy. Majteczki powędrowały za plecy Keera, na podłogę. Wkrótce po tym dołączyły do nich bokserki. Wziął Luci w ramiona i przylgnął do niej całym ciałem. Świat zawęził się tylko do ich sypialni, a upływ czasu wyznaczał jedynie rytmiczny oddech kochanków.Yako - 7 Styczeń 2017, 14:23 Yako odchyliła mocno głowę w tył i zamknęła oczy czując jego pieszczoty. Przycisnęła lekko jego głowę do siebie, wydając już odważniejsze trochę dźwięki. Wplotła palce w jego przydługie, rude włosy. Oddychała głęboko, przechodziły ją przyjemne dreszcze. Była mocno zarumieniona.
Jej oczy powoli przybierały odcień bezchmurnego nieba. Gawain na pewno mógł już poczuć trochę upływu energii, jednak patrząc na to jak ochoczo postanawia dokończyć swoje polowanie na lisicę, raczej nie zorientuje się, że powodem zmęczenia jest jego kochanka.
Widząc jak mężczyzna pozbywa się ostatnich elementów ich ubioru, uśmiechnęła się zalotnie. Przeskanowała go dokładnie wzrokiem, tym razem całego. Oblizała się lekko. O tak dobrze wybrałam. Miała jednak nadzieję, że mężczyzna jej nie zawiedzie tak jak nie jeden przed nim.
Widząc jak się do niej nachyla oplotła go ramiona i przycisnęła lekko do siebie. Jej głęboki oddech zrównał się z jego rytmem. Jeśli była dla niego jak instrument, to dźwięki, które wydawała powinny mu się spodobać. Pozwalała się prowadzić tak jak mężczyzna tego chciał.
W pewnym momencie jednak ujęła swojego kochanka lekko za brodę i znów wpiła się w jego szyję. Tym razem jednak nie poprzestała na lekkim skubnięciu. Początkowo znów złożyła na niej pocałunek, po chwili jednak mężczyzna mógł poczuć mocne ukłucie, które można by uznać za bolesne, ale w obecnej sytuacji nie dodawało to temu troszkę smaczku?
Yako nie jest Krwiopijcą, nie jest Senną Zjawą, jednak smak krwi dodatkowo ją jeszcze rozochocił. Przycisnęła go jeszcze do siebie zdrową nogą, zachęcając go jeszcze bardziej do zabawy.Gawain Keer - 7 Styczeń 2017, 21:16 Jej reakcje i jęki połączone ze zmieniającym się odcieniem oczu, przywiodły Gawaina do konkluzji, że barwa tęczówek Luci ściśle zależała od jej samopoczucia. W głębi serca go to uradowało. Zresztą, nie potrzebował dowodów tego typu. Jej rumieńce, chętne i śmiałe ruchy mówiły same za siebie.
Miał wrażenie, że brakuje mu tchu, ale jakimś cudem zawsze znajdował więcej siły na kolejny oddech. Do tej pory stale przyspieszał, ale znacznie trudniej było utrzymać stałe tempo, a dopiero zaczynali. Wielce ułatwiła mu zadanie przyciągając go do siebie. Nawet nie wiedzieć kiedy wbiła zęby w jego szyję. Coś tam go skubała wcześniej, ale próbował to ignorować. Nie chciał by polowanie skończyło się tak wcześnie. Teraz gardłowo zawarczał, mocno zaciskając zęby. Bolało jak cholera! Cały wygiął się łuk i był pewien, że Luci również to poczuła. Najprawdopodobniej właśnie o to jej chodziło. Mocne szczypanie świadczyło o otwartej ranie. Doprawdy pięknie będzie wyglądał po dzisiejszej nocy.
Nieważne jak bardzo cierpiał i jak wielką przyjemność odczuwał z ich zbliżenia, wyraz twarzy Luci wynagradzał wszystkie jego wysiłki. Adrenalina również dodawała mu animuszu. Sam z siebie odchylił głowę na bok, dając swej kochance lepszy dostęp do jego szyi. Odwdzięczył się, płytko wpijając palce pod jej żebra. Na pewno było to dla niej nieco bolesne, ale równocześnie dawało mu lepszy chwyt. W każdym razie wiedział, że nie będzie miała nic przeciwko. Może i wyglądała jak księżniczka z egzotycznych krain, ale z pewnością się tak nie zachowywała. Był świadom, że najprawdopodobniej udawała, że wszystko jest w porządku, ale w bezpiecznych warunkach nie przeszkadzało mu to ani trochę. Mogła przecież udawać wielki ból i wykorzystywać go do wszystkiego, ale tego nie zrobiła. W jakiś pokrętny i dziwny sposób imponowała Gawainowi.Yako - 8 Styczeń 2017, 11:08 Gawain był pełen pysznej energii. Mimo iż zaczynał odczuwać zmęczenie z powodu jej nienaturalnego upływu, nie przerywał. Był uparty i dążył do swojego celu. To się w nim Luci chyba najbardziej spodobało. Nie lubiła gdy ktoś się szybko poddawał czy kończył, choć nie rzadko zdarzało się, że wysysała za dużo energii ze swoich kochanek i kochanków, przez co zabawa szybko się kończyła, robiła tak jednak tylko jeśli ktoś jej nie zaspokajał lub jeśli po prostu chciała się najeść, a tak było najprościej jej się pożywić, mając nadzieję, że jednak będzie mogła liczyć na coś więcej niż tylko posiłek. No i nie zależało jej aż tak na tym jak to się skończy gdy polowanie było jednorazowe i nie planowała go powtarzać z daną osobą. Tutaj jednak było inaczej, chętnie się z nim kiedyś jeszcze pobawi, poza tym kto wie ile jeszcze będzie u Cienia przebywać. W obecnej formie nie mogła nawet za bardzo liczyć na zmianę postaci, nie mówiąc już w ogóle o chodzeniu. Przejście kilkunastu kroków sprawiało jej wielkie problem, a co dopiero jak będzie trzeba przejść kilkanaście kilometrów? Nie było szans.
Demonica dość szybko zaspokoiła swój głód. Jej oczy miały teraz odcień czystego nieba. Pochłonęła jednak jeszcze trochę energii, na zapas. Gawain jej się spodobał i widziała, że ma problem z utrzymaniem tempa.
Wyczuła jak mocno się wygina, gdy wbiła się w jego szyję. Na pewno nie należało to do przyjemnych. On jednak nie pozostawał dłużny. Sama wygięła się mocno, gdy wbił jej palce pod żebra, stęknęła przy tym głośno. Zaskoczona zauważyła, że mężczyzna sam odchyla głowę by ułatwić jej dostęp. Liznęła mocno ranę, po czym przeniosła ręce na jego ramiona. Skończyła pochłaniać jego energię i zacisnęła mocno zęby. Wprawnym ruchem przetoczyła go na plecy, teraz to ona górowała. Pochyliła się, całując go znów mocno i narzuciła własne tempo.
Po jej skroni i plecach spływały kropelki potu, jednak mężczyzna mógł to spokojnie odczytać jako oznakę wysiłku spowodowaną zabawą, a nie bólem nogi. Udało jej się ją jednak ułożyć na tyle wygodnie, że nie dawała jej się we znaki aż tak bardzo. W końcu nie miała zamiaru kończyć jeszcze ich zabawy. Za bardzo jej się podobało.Gawain Keer - 9 Styczeń 2017, 11:48 Przez moment zachodził w głowę, co mogło mu nie pasować. Czy to mała ranka na szyi? Nie. A może temperatura w pokoju? Nie. Za to cholernie kręciło mu się w głowie i to nie w dobry i przyjemny sposób. Czyżby ugryzienia i zadrapania Luci były toksyczne? Będzie musiał to w przyszłości sprawdzić. Gorzej jak nie zdoła niczego potwierdzić ani wykluczyć. Takie rzeczy nigdy mu się nie przytrafiały. Miał nadzieję, że nie był chory na jakąś magiczną wściekliznę albo coś.
Jego uwagę od rozmyślań nad stanem własnego zdrowia odciągnęły oczy Luci. Przybrały zupełnie inny kolor, nie było widać nawet pojedynczej plamki fioletu na tęczówkach. Trochę szkoda, lubił tamten kolor.
Uśmiechnął się paskudnie, widząc jej reakcję na to co robił. Ze zdumieniem stwierdził, że Luci chyba się to spodobało. Widać lubiła nie tylko pokazywać pazurki, ale i nimi oberwać. Chcąc potwierdzić swoje przypuszczenia, dał jej soczystego klapsa w pośladek.
Wzdrygnął się lekko, gdy znów zbliżyła się do jego szyi. Tym razem tylko lizała jego ranę. Było to dość niecodzienne, ale Gawain nie takie rzeczy już widział. Zupełnie zaskoczyła go, gdy przewróciła go na plecy. Czyżby polowanie odwróciło swój bieg? Piękna, groźna i zadowolona, górowała nad nim i nadawała tempo, które było zupełnie inne od jego własnego. Z ust rudzielca wyrwał się niechciany jęk. W zawstydzeniu zagryzł dolną wargę, marszcząc brwi. Z drugiej strony, dawno z nikim nie harcował, a musiał przyznać, że umiejętności lisicy nie brakowało. Luci przeciągała wszystko w nieskończoność, ale Cień jakoś powstrzymał się, by trzymać biodra nieruchomo. Odważył się ruszyć dopiero, gdy dobrze wyczuł rytm. Asekurował ją, pochylając kobietę lekko ku sobie, aby mogła przenieść większość ciężaru na jego ręce. Noga będzie miała lżej.
Luci była cała zgrzana, podobnie jak on. Kosmyki hebanowych włosów lepiły się do jej zarumienionej twarzy. Sprawiała wrażenie rozanielonej, a Gawain nie potrafił oderwać od niej oczu i rąk. Sam oddychał głęboko i równo, wiedząc, że zabawa będzie się jeszcze trochę ciągnęła. Jego kochanka była równie doświadczona, co wymagająca. Myślał, że będzie miał więcej energii na łóżkowe igraszki, a był już prawie całkowicie wypompowany. Oszczędzał siły póki mógł.Yako - 9 Styczeń 2017, 13:22 Mruknęła głośno czując klapsa i spojrzała Cieniowi w oczy.
Narzucała własne tempo, równe i miarowe, nie miała najmniejszego problemu z utrzymaniem go. Stłumiony jęk sprawił, że uśmiechnęła się drapieżnie. Poczekała jednak aż mężczyzna złapie rytm. Była mu wdzięczna, że zaczął ja trochę asekurować. Odciążało to nogę, której mimo wszystko wolała nie nadwyrężać nadmiernie. Już i tak chyba przesadziła.
Mimo iż obecnie miała w sobie więcej energii niż gdy zobaczyła Cienia na Polanie Melodii i zaczęła bawić się z nim w berka, sapała głośno i była mocno rozpalona. W ciągu jej długiego życia, zdarzyło jej się to pierwszy raz w trakcie łóżkowych igraszek. Początkowo zaniepokoiła się tym. Czyżby jednak nie pobrała wystarczającej ilości energii? Może mężczyzna miał jakiegoś asa w rękawie i tylko jej się wydawało, że zaspokoiła swój głód, a tak naprawdę traciła energię zamiast ją zyskiwać? Patrząc jednak na Gawaina nie mogła w to uwierzyć, widziała jaki jest wyczerpany i wątpiła, żeby jego kondycja była na aż tak niskim poziomie. Gdyby tak było, to raczej już by się poddał, a nie starał się jej zaspokoić. Często spotykała takich, dla których liczyło się to aby zaspokoić samych siebie, a ich kochanka się w ogóle nie liczyła. Nie ważne było to czy jej jest dobrze bo szanowny hrabia czy inny lord musi zaspokoić swoje potrzeby, a innymi się przejmować nie będzie. Widziała jednak, że w tym przypadku to nie o to chodziło. Uświadomiła sobie jak bardzo jej przemyślenia odbiegały od normy dopiero, gdy bardziej przeniosła swój ciężar na chorą nogę. Zagryzła mocno wargę i stęknęła. Trochę ją to uspokoiło, w końcu nigdy jeszcze nie była w sytuacji, gdy robiła za ranną pacjentkę, która chciała wynagrodzić swojego lekarza. No chyba, że mówimy o jej rolach w filmach...ale to już zupełnie inna kwestia.
Oddychała miarowo. Czując, że Gawain załapał jej rytm, przyspieszyła lekko i wzmocniła pieszczotę. Nachyliła się do niego bardziej i oparła dłonie o jego tors. Leciutko wbiła pazurki w jego skórę, tym razem jednak nie pozostawiając na niej żadnych ranek. Poruszała się odważniej, zmuszając Gawaina, aby swoim głosem pokazał, czy mu się to podoba. Domyślała się, ze pierwszy jęk był przez niego niechciany, zauważyła jego reakcję na niego. Ale Demonica chciała więcej.
Co jakiś czas nachylała się do niego, drażniąc skórę na jego szyi, jabłku Adama czy torsie. Palcami badała jego mięśnie i drażniła skórę paznokciami.
Jeszcze przez jakiś czas droczyła się z nim. Co chwila zmieniając swoje ułożenie, tempo, rytm, by nie kończyć za szybko. Nacieszyć się tą chwilą. Jednak w końcu nawet ona ma swoje limity. Zaczęły ją przechodzić mocne dreszcze, które mężczyzna na pewno zauważył, świadczące o tym, że zabawa powoli dobiega końca.Gawain Keer - 9 Styczeń 2017, 15:48 Dobrze, że ją przytrzymywał, bo Luci wykazywała się niesamowitym łakomstwem i ruchliwością. Gdyby nie jego ręce, szwy na nodze nierozważnej lisicy już dawno by puściły. Zwłaszcza, gdy zapomniała się na chwilkę i oparła się na niej bardziej. Może też bym się skusił na taki nietypowy posiłek... Spojrzał w zamglone z przyjemności i bólu oczy swej kochanki. Wyzwalała w nim to, co tak skwapliwie starał się ukrywać na co dzień. Agresja, gniew i odrobina szaleństwa raz na jakiś czas nie powinna mu zaszkodzić. W końcu czuł, że faktycznie jest żywą istotą. W Świecie Ludzi cały czas był na uboczu. Gdzieś pomiędzy sacrum, a profanum, nie mając dostępu do żadnego z nich. Był niczym przeklęty półbóg. Zbyt niezwykły by przebywać swobodnie z ludźmi i zbyt skalany własnymi występkami, niewierzący w nic prócz własnych umiejętności. A Luci? Zrzuciła go z jego chłodnego piedestału i obdarła z opieszałości. Jej groźny uśmiech, dłonie, którymi rysowała skomplikowane wzory na jego skórze i gwałtowniejsze ruchy sprawiły, że umysł Gawaina wypełniła pustka. Jego wcześniejsze zażenowanie gdzieś się ulotniło, podobnie jak cała reszta niepotrzebnych myśli. Sam już nie zwracał uwagi na to, czy krzyczał i jęczał on, czy lisica nad nim. Z każdą chwilą jego mięśnie napinały się coraz to bardziej. Wbijał palce stóp w pościel, jednocześnie wyginając się w łuk i starając się nie upuścić Luci.
Potem świat do niego wrócił. Oboje oddychali ciężko jak po długim i wyczerpującym biegu. Przez chwilę wtulał się lisicę i gładził ją po plecach.
- Dziękuję... - wyszeptał do jej futrzatego ucha i pstryknął w nie lekko. Potem ułożył ją z powrotem na miękkich poduszkach i położył się obok niej. Bawił się kosmykiem jej czarnych włosów, po czym dał całusa i usiadł powoli, gdy poczuł narastającą senność. Nadal kręciło mu się głowie, choć już nie tak bardzo. Zacisnął zęby i syknął cicho, gdy dotknął ugryzienia na szyi. Luci miała naprawdę ostre ząbki. Rana bolała bardziej, niż samo ugryzienie. Na zadrapania nie zwracał większej uwagi. Nie były głębokie, ani nie znajdowały się w kłopotliwych miejscach. - Co powiesz na kąpiel? Tylko wezmę parę rzeczy - zapytał, gdy jego oddech był już spokojniejszy i dokładnie obmacał swoją ranę. Zaczynało mu być zimno i chętnie zmyłby z siebie zmęczenie i dał mięśniom odpocząć. Nagi skierował swe kroki do pokoju, wyciągnął z szuflady czystą gazę i bandaż i wrócił do sypialni. Płynnym ruchem wziął Luci na ręce i poszedł z nią do łazienki. Posadził ją krawędzi wanny i zaczął napuszczać wody. Patrzył na unoszącą się parę, opierając głowę na ramieniu lisicy - Chcesz jakiś olejek? Jakie zapachy lubisz? - spojrzał na nią z uśmiechem.Yako - 9 Styczeń 2017, 16:48 Nie mogła nie zauważyć zmiany, która zaszła w mężczyźnie. Wcześniej jakby skryty, teraz nie krępował się już z niczym. Odgłosy, które wydawał udowodniły Luci, że nie wyszła z wprawy. Mimo długiej przerwy.
Bardzo miło zaskoczyło ją to, że nadal potrafi odczuwać z igraszek tak wielką przyjemność, choć wiele osób mogłoby uznać to za niemożliwe, że najpewniej weszła już w rutynę. Jednak jak widać wystarczyło wpaść na odpowiedniego kochanka i cała przyjemność wróciła.
Sapała mocno i drżała lekko, wtulając się w objęcia mężczyzny. Słysząc jego podziękowanie, uśmiechnęła się zarumieniona i pocałowała lekko w polik. Nic jednak nie powiedziała, nie było takiej potrzeby.
Westchnęła, gdy poczuła pod sobą znów miękkie poduszki. Spoglądała jak mężczyzna bawi się kosmykiem jej włosów. Oddech powoli się uspokajał. Przymknęła na chwilę oczy, chcąc się uspokoić do końca. Widziała, że mężczyzna jeszcze nie do końca wydobrzał po jej posiłku, co miała jednak na to poradzić?
Słysząc o kąpieli usiadła i uśmiechnęła się szeroko - bardzo chętnie, ale tylko jeśli weźmiesz ją ze mną bo inaczej chyba Ci tam zasnę - zaśmiała się delikatnie. Domyślała się, że Cień na pewno czekał na jej sen i szczerze miała nadzieję, że przyśni jej się coś, co przypadnie do jego gustu. Może i nie pomagała bezinteresownie ale tutaj sama otrzymała solidną dawkę energii, czemu by nie miała oddać w zamian jakiegoś mało istotnego snu?
Usiadła na łóżku przyglądając się ja mężczyzna wyciąga rzeczy potrzebne do opatrunku. Dała się podnieść, oplotła jego szyję delikatnie rękami, aby nie naruszać rany, którą sama mu sprezentowała. Usiadła na brzegu wanny i cierpliwie czekała aż Cień przygotuje kąpiel. Cieszyła się, że ją przeniósł, w tym momencie nie byłaby w stanie przejść tych kilku kroków.
- Chyba trochę przesadziłam - powiedziała, przyglądając się ranie na szyi. Widziała jednak, że na szczęście nie wymaga to jakiejś wielkie opieki, ale trochę minie zanim zniknie jakikolwiek ślad.
Zanurzyła lekko dłoń w ciepłej wodzie. Słysząc pytanie na temat olejków, zamyśliła się - najbardziej chyba lubię zapach świeżych kwiatów i ziół - powiedziała - więc jeśli coś takiego znajdziesz to bardzo chętnie skorzystam o ile nie masz nic przeciwko - uśmiechnęła się do niego uroczo, cały czas muskając taflę wody, swoimi zgrabnymi palcami.Gawain Keer - 9 Styczeń 2017, 20:06 Jeszcze cię do tego snu utulę, bez obaw. Głód coraz bardziej dawał się mu we znaki i tym razem Gawain był pewien, że znalazł odpowiednią osobę do jego zaspokojenia. Luci sprawiała wrażenie silnej i pewnej siebie. Koszmary nie były potrzebne komuś, kto zachowywał taką postawę, chodząc po świecie tak długo. A jeśli będzie miała tej nocy przyjemny sen, to trudno, też go wchłonie. Po tak upojnych przeżyciach i ciężkim dniu pewnie uzna, że była zbyt wykończona, by mieć jakiekolwiek marzenia senne. - Dobrze, że mam dużą wannę - mruknął cicho, puszczając oko do Luci. Jej przeprosiny niezwykle go rozczuliły. Naprawdę nic mu nie było. Zmierzwił jej włosy - to ja powinienem martwić się o ciebie, nie ty o mnie - spojrzał na jej nogę i stłuczoną głowę - poza tym nic mi nie jest. Chcę to tylko opatrzyć, żeby nic mi się o tę ranę nie ocierało. Ale to już po kąpieli - odepchnął się lekko od wanny i otworzył szafkę nad umywalką. Było tam pełno małych buteleczek, puzderek i innych klamotów. Osobiście Gawain preferował zapach świeżo skoszonej trawy, burzowego powietrza i mięty. Tym razem będzie pachniał kwiatami. Zastanawiał się chwilę, przestępując z nogi na nogę. Wziął w palce jeden z zakorkowanych pojemniczków i wlał do wody parę kropel. Pomieszczenie szybko wypełnił zapach róży, neroli i olejku sandałowego.
Zakręcił wodę i wszedł do wanny, a potem wciągnął Luci za sobą. Mokry opatrunek po prostu zmieni, ale i tak na wszelki wypadek położył jej nogę na krawędzi wanny. Lepiej, żeby skóra wokół rany nie napuchła od wilgoci i wysokiej temperatury. Oparł kobietę o swój tors i rozkoszował się ciepłem, które mile koiło jego zmęczone mięśnie. Krople, które skapywały z jego palców, kierował na ramiona lisicy i patrzył jak spływają z powrotem w dół. Odgarnął jej włosy na bok i zwilżył barki oraz plecy. Delikatnie, acz stanowczo masował każde spięte miejsce, które znalazł. Nie mógł się powstrzymać, by przy okazji nie pocałować smukłej, niemalże łabędziej szyi Luci. - To co jutro ugotujemy? - zagadnął niby od niechcenia. Zżerała go ciekawość, co może jeść taka zwinna osóbka. Gdyby mógł, skontrolowałby czy jej dieta jest odpowiednio zbalansowana, ale nie zupełnie się w tym nie wyznawał. Powinien dorwać jakąś książkę na ten temat. Kucharska też by się przydała. Chociażby na takie okazje jak ta. Jedyne o czym nie chciał słyszeć to ślimaki. Będąc na Wyspach zdecydowanie chętniej wybierał kuchnię wegetariańską. Nie chodziło o zwierzęta, w końcu nie raz polował i nawet to lubił. Z jakiegoś powodu Brytyjczycy i ich krewniacy, umiłowali wnętrzności jako częsty składnik dań. Dla Keera ślimaki składały się prawie wyłącznie z nich. Miękki glut, pełen różnorakich rurek i organów.
Chyba miał dość na dzisiaj. "Upolował" lisicę, potem ją przeleciał, a teraz siedział z nią w wannie, myśląc o smarkowatych zwierzętach w muszli. Brawo Gaw! Dzień zaliczony! Kurwa... wszystko przez te zagadki. Na moment przerwał masowanie Luci i oparł czoło o jej plecy. Był głodny, a ledwo co przestało mu się kręcić w głowie. Podminowany, szybko wrócił do porzuconej czynności, próbując nie dać po sobie niczego poznać.Yako - 9 Styczeń 2017, 21:49 Na komentarz na temat dużej wanny, zareagowała uśmiechem. Zrobiła lekko naburmuszoną minkę, gdy ją poczochrał - nie lubię robić za ofiarę i siedzieć komuś na głowie, wiec pozwól mi chociaż się o ciebie pomartwić i opatrzyć tę ranę jak już wyjdziemy z kąpieli - powiedziała, patrząc mu w oczy. Cień jej się spodobał i na pewno nie poprzestanie na tym jednym spotkaniu.
- Mmmm ładnie pachnie - powiedziała z rozmarzoną miną. Zapach, który wybrał mężczyzna, naprawdę przypadł jej do gustu. Zaśmiała się lekko, gdy Cień wciągnął ją do wody. Oparła się o niego wygodnie i dała sobie ułożyć nogę tak jak gospodarz uznał to za odpowiednie. Zachichotała cicho, czując jak woda delikatnie spływa po jej ramionach i plecach. Trochę ją to łaskotało. Zamruczała zadowolona i zamknęła oczy, gdy Gawain zaczął masować jej plecy. Rozluźniała się stopniowo po, jakby nie patrzeć, ciężkim dniu. Teraz mężczyzna mógł się dokładnie przyjrzeć jej tatuażowi.
Lisica oddychała spokojnie i miarowo. Uspokoiła się już po łóżkowych igraszkach. Teraz oddawała się relaksowi. Słysząc pytanie na temat obiadu, zamyśliła się na moment - myślałam o pieczeni z ziemniaczkami i zasmażanymi buraczkami - powiedziała w końcu. - Chyba, że sam masz jakiś pomysł, ale słysząc, że żywiłeś się głównie w barach, pewnie, żeby nikt nie zwracał na Ciebie uwagi, to wnioskuję, że za wiele potraw nie znasz - zerknęła na niego i uśmiechnęła się uroczo - dawno nie jadłam tego dania, a od jakiegoś czasu mam na nie ochotę - dodała jeszcze po chwili i odwróciła się znów od Gawaina. Była spokojna i zrelaksowana. Nie pamiętała, żeby którykolwiek z jej kochanek czy kochanków zaproponowało takie zakończenie dnia, zamiast od razu zasnąć po igraszkach, które często były mniej intensywne od tych, które przeżyła jeszcze kilkanaście minut temu.
Cieszyła się ciepłą kąpielą, w miłym towarzystwie i masażem, który zafundował jej kochanek. Mruczała cichutko czując jego delikatne pocałunki na szyi. Nagłe zaprzestanie masażu i oparcie głowy o jej plecy, zwróciło uwagę Demonicy. Musi być już naprawdę głodnypomyślała. Uznała jednak, że lepiej o tym nie wspominać. Zamiast tego cieszyła się jeszcze chwilę masażem, po czym ziewnęła głośno i lekko się przeciągnęła. Oparła znów o tors mężczyzny, wtulając głowę pod jego brodę. - przepraszam - westchnęła - ale masz w tym taką wprawę i jest mi tak przyjemnie, że chyba zaraz zniknę Ci w krainie marzeń sennych - zaśmiała się. Naprawdę jej się podobało i mogłaby tutaj siedzieć jeszcze długi czas, jednak wyczuwała, że Gaw naprawdę musiał mieć długą przerwę w jedzeniu snów. Czuła wahania w jego energii, jakby zaczynało brakować mu paliwa. Co prawda sama mu sporo energii zabrała, jednak nie miała zamiaru martwić się, że jej tu zaraz zejdzie z głodu. Nie było nawet takiej opcji!Gawain Keer - 10 Styczeń 2017, 00:51 Gawain nie pamiętał, kiedy ostatnio ktoś go opatrywał. Zresztą to i tak wykraczało poza strefę możliwych do zrobienia rzeczy, gdyż był wtedy nieprzytomny. Jedna głupia robota mogła kosztować go życie. Wszystko przez nieudolność szczyli, które miał pod sobą, zachłanność pracodawców i własną butę. Myśl o tym, że będzie opatrywać go piękna kobieta sprawiła, że poczuł się niczym w bondowskim filmie. Z tą różnicą, że Luci najprawdopodobniej nie była szpiegiem. Szybciej, to jego można by posądzić o bycie takim, zwłaszcza, że dopiero co wrócił do Krainy Luster. - Skoro dama tak nalega, to dam się opatrzyć - mruknął jej wprost do ucha i lekko je uszczypnął.
Z zadowoleniem zmrużył oczy, słysząc, że wybrany przez niego zapach się spodobał. Jej śmiech podnosił go na duchu. Luci była dość wrażliwa, aż kusiło by ją naprawdę połaskotać. Masował jej kark, potem przeszedł do łopatek i niżej. Powtarzał ten cykl do skutku, wysłuchując jej kulinarnej propozycji. Nie brzmiała jak nic, co znał, ale raczej nie była zbyt ekstremalna. Pieczony mięsień, gotowane warzywo i smażone warzywo. Uff...Przeżyję - Ugotujemy wszystko na co będziesz miała ochotę, lisku. Choć przyznam, że brzmi na trochę skomplikowane danie. W zasadzie to jadłem frytki, krążki cebulowe, jakieś burgery i to by było na tyle. Jadłem różne rzeczy, gdy dorastałem, ale gotowane było tylko to, co musiało. Większość warzyw i owoców spożywałem na surowo, często prosto z krzewów i drzew jeśli miałem okazję. W domu nikt nie przywiązywał dużej uwagi do gotowania. Moja rodzina, miast przy stole jadalnym, zbierała się przy kominku, by wysłuchać ciekawych historii, zarówno tych wymyślonych, jak i tych prawdziwych - mówił, nie przestając masować. Dopiero teraz, gdy mógł uważniej przyjrzeć się tatuażowi, do jego głowy zawitała pewna myśl - na tatuażu lis ma dziewięć ogonów, a ty masz tylko jeden - wymamrotał, smyrając białą końcówkę jej ogona. Swoją drogą, ile trzeba było suszyć tak mięciutkie futerko, jeśli podszerstek też zamókł? Musiała o nie stale dbać i z pewnością zabierało to niemało czasu. Gdyby miała dziewięć takich czarno-białych kitek, musiałaby mieć służbę do czesania ich. Ale za to jakby się prezentowała!
Luci ziewnęła. Nic dziwnego, zmęczyła się bardziej od niego. Ułożyła się na jego torsie, i wyglądała, jak gdyby miała zasnąć z nim w wannie. - Ej, nie zasypiaj jeszcze. Coś mi obiecałaś, prawda? - zaśmiał się gardłowo i lekko nią potrząsnął - daj mi pięć minut - przesunął się w wannie tak, by lisica siedziała naprzeciwko. Szybko namydlił całe ciało, umył włosy i wszystko dokładnie spłukał. W między czasie sama też mogła się spokojnie umyć. Wyszedł z wody i pomógł Luci wydostać się z wanny. Wytarł się dokładnie i ubrał luźne, grafitowe spodnie. Spojrzał na swoją ranę w lustrze. Wyglądała śmiesznie. Jakby ktoś postanowił wyrysować mu na skórze czerwoną elipsę złożoną z oddalonych od siebie kropek. Nadal nieco krwawiła i była w ruchliwym miejscu, inaczej nawet nie kwapiłby się z jej opatrywaniem.Yako - 10 Styczeń 2017, 01:36 Poruszyła mocno uszami, gdy uszczypnął jedno z nich. Uśmiechnęła się uroczo, ciesząc się, że nie będzie go musiała zmuszać do tego by dał się opatrzyć. Może i często myślała o sobie, jednak jeśli znajdowała kogoś, kto przypadł jej do gustu, jej samolubność zanikała i skupiała się bardziej na tym by temu komuś pomóc lub w jakikolwiek sposób zaspokoić.
Wsłuchiwała się uważnie w wypowiedź Gawaina. Jej twarz wykrzywił grymas zniesmaczenia i wysunęła lekko język. Jak małe dziecko, któremu wspomina się o brukselce czy innym groszku. Przeszedł ją dreszcz - no to mój drogi, będziesz mógł w końcu skosztować czegoś porządnego - uśmiechnęła się do niego - troszkę nam zajmie przygotowanie tego, ale myślę, że z Twoją pomocą sobie poradzę - poruszyła ogonem, przez co pochlapała lekko rudowłosego i przy okazji siebie samą - ja wiem, że Cienie nie jedzą zwykłego jedzenia, mam jednak nadzieję, że mimo to Ci zasmakuje - sama w sumie nie potrzebowała tego jedzenia, chyba, że była bardzo długo odcięta od jej naturalnego pokarmu. Wtedy takie pożywienie pozwalało Demonowi przeżyć do następnego porządnego posiłku. Co prawda nie dawał jej na tyle siły aby mogła się zmieniać czy używać jakichkolwiek mocy, jednak spokojnie mogła wtedy w miarę normalnie funkcjonować.
Słysząc komentarz na temat ilości ogonów, zamyśliła się na chwilę - faktycznie kiedyś miałam dziewięć ogonów, ale zrezygnowałam z tego, nie było to zbyt praktyczne, ale jeśli chcesz to mogę Ci je kiedyś pokazać, jednak najpierw muszę trochę dojść do siebie - powiedziała z uśmiechem. Nie miała co przed nim ukrywać. I tak pewnie zobaczy ją we śnie, jeszcze z czasów jak mieszkała w Japonii, w szczególności, że ostatnio bardzo często, prawie zawsze gdy postanowiła trochę postać, śnił jej się jeden dzień z jej dawnego życia, a w tym dniu na pewno zdobiło ją dziewięć, czarnych ogonów.
Zaśmiała się sennie, gdy mężczyzna nią potrząsnął. - pamiętam, pamiętam - powiedziała i przetarła oczy. Gdy Gaw się mył, sama zrobiła to samo. Podziękowała mu, gdy pomógł jej wyjść z wanny i usiadła na krzesełku, którego używała już wcześniej. Zaczęła się dokładnie suszyć i faktycznie najwięcej czasu zeszło jej na suszeniu włosów i ogona. Gdy skończyła futerko na ogonie było jeszcze bardziej puchate niż wcześniej, o ile to w ogóle możliwe. Wstała ostrożnie z krzesełka i pociągnęła na nie Gawa. Gdy usiadł zajęła się jego raną na szyi. Osuszyła ją jeszcze gazą, żeby pozbyć się wypływającej krwi, którą najchętniej zlizałaby, jednak udało jej się powstrzymać. Opatrzyła dokładnie ranę, po czym obejrzała jeszcze jego plecy. Nie wyglądały źle. Nie krwawiły, były tylko naznaczone licznymi śladami.
- I już po wszystkim - zamachała ogonem, po czym schyliła się i pocałowała delikatnie w usta - a to nagroda dla dzielnego pacjenta - dodała jeszcze. Odsunęła się od niego by mógł wstać i wysunęła w jego stronę ręce, dając znać, że mogą wracać.
Gdy już wrócili do sypialni, uśmiechnęła się i podziękowała. Poprosiła by usadził ją przy biurku - to teraz zrobię Ci tę listę, a Ty w międzyczasie, możesz poszukać czy masz coś w czym mogłabym spać? Wiem, że wolałbyś, żebym nic na sobie nie miała, jednak chyba nie chcesz żebym się zaziębiła prawda? - zaśmiała się lekko. Szybko znalazła czystą kartkę i zapisała na niej listę potrzebnych im rzeczy. Znalazło się na niej też wino i jakieś owoce.
Zostawiła kartkę na biurku i dokuśtykała do łóżka, gdzie (o ile Gawain podał jej coś do ubrania) ubrała się i znów ziewnęła - nie wiem co masz w domu, więc wypisałam wszystko co jest nam potrzebne, ale wiadomo, że nie musisz kupować czegoś co już masz, prawda? - dodała z senną już minąć, świadczącą o tym, że za chwilę naprawdę uda się już w krainę, która zazwyczaj była niedostępna dla jej towarzyszy, tym razem jednak było inaczej.Gawain Keer - 10 Styczeń 2017, 18:21 Z wyciągniętym językiem wyglądała uroczo. Tak jak koty, gdy zdarza im się zasnąć i go nie schować. Dla niego wymienione wcześniej potrawy były całkiem normalne i w miarę smaczne. Dobrze pamiętał jedynie smaki poszczególnych ziół i niektórych owoców. Jeśli większość tak bardzo lubiła tę pieczeń, to jemu pewnie też się przypadnie do gustu. - Zdaję się na ciebie. Już wieki nie gotowałem niczego z prawdziwego zdarzenia. Potnę i obiorę co trzeba, ale przyprawy i proporcje będziesz musiała dobrać sama - powiedział, intensywnie myśląc nad tym, jaki jest stan jego utensyliów kuchennych. Miał głównie garnki, chochle, miarki, moździerze i oczywiście noże. Oby tylko to wystarczyło. W zasadzie korona mu z głowy nie spadnie, jak kupi tę jedną patelnię. Luci naprawdę jest uparta z tym gotowaniem. Ani się obejrzę, a wciśnie mnie w jakiś fartuszek Jego naprawdę cieszyło, że nie musiał nic jeść. Dzięki temu robienie przerw w podróży czy polowaniu stawało się zbędne. Gdy jego cel opadał z sił i zatrzymywał się na małe co nieco, był już stracony. Ostatnia wieczerza zwyczajowo zostawała przyprawiona jego własną posoką. Z tego samego powodu wartało unikać toalet. Gdyby Gawain mógł też nie spać, to nigdy by tego nie robił. Przynajmniej nie śnił i tylko to pozwalało mu zasypiać we względnym spokoju.
- Musisz mi je kiedyś pokazać! - powiedział zachwycony, gdy usłyszał, że Luci faktycznie ma aż dziewięć ogonów. Musiały robić piorunujące wrażenie. Postanowił, że zrobi wszystko, by móc je ujrzeć. Szczególnie interesowało go, jakim cudem jest to anatomicznie możliwe.
Po kąpieli grzecznie dał pociągnąć się na stołek. Czuł się jak małe, bezradne dziecko, ale nic nie mówił. Lisicy z jakiegoś powodu bardzo zależało na tym, by zabandażować go osobiście. Cierpliwie znosił wszystkie czynności. Gdy skończyła, przejechał dłonią po opatrunku. Chyba nie robiła tego pierwszy raz. - Dzięki - wybąknął, po tym jak go pocałowała. Wziął ją na ręce i przeniósł do sypialni. Jej opatrunek był suchy i dobrze, bo Keer miał już dzisiaj wszystkiego powyżej uszu. -Możesz spać w tej koszuli, a spodni teraz nie pobrudzisz, więc też je włóż - powiedział układając wcześniej przygotowane rzeczy na łóżku. W końcu koszulę miała na sobie zaledwie parę godzin. Poszedł zgasić wszystkie lampy i świece. W tym czasie Luci zdążyła już wszystko zanotować. Szybko przejrzał listę i zdmuchnął świecę. Wino i owoce? Czyżby planowała kolejny zaskakujący wieczór? Może zrobi lisicy niespodziankę i prócz pójścia na zakupy, pożyczy ubrania od którejś z sąsiadek. Pewnikiem coś mu któraś da. Każda kobieta miała w swojej szafie sukienkę, w którą dawno się nie mieści i bluzkę kupioną pod wpływem impulsu, której nigdy nie nosiła. Wpełzł pod kołdrę i przyciągnął Luci do siebie. -Jestem pewien, że nie mam niczego z tej listy. No, może prócz alkoholi i roślinnego suszu, co pewnie zauważyłaś. - odparł. - Co byś chciała robić podczas pobytu u mnie? Mam trochę książek z opowieściami, ale mogę też pójść po jakieś instrumenty albo karty. Czas szybciej mija, gdy ma się co robić - powiedział zachęcającym tonem i przymknął oczy, gładząc ją po włosach. Oboje nadal lekko pachnieli olejkiem.