To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Retrospekcje - Nic na siłę

Thorn - 28 Sierpień 2017, 18:11

Aeron nigdy nie zwracał uwagi na rzeczy takie jak umeblowanie czy dekoracje w pomieszczeniach. Uważał, że przywiązywanie się do takich ruchomości jest zwyczajnie głupie, co innego do broni. Broń nie raz ratowała życie, dobrze wyważony miecz stawał się przedłużeniem ręki. Wygodny sztylet, choć walka nim sprowadzała się do małego dystansu, był niczym żądło. Naturalna, ostro zakończona kończyna.
Lubił ciężkie meble, ale nie przystawał nigdy przy nich i nie podziwiał drewna, zdobień, rzeźb czy połysku. Były zwykłymi meblami, jakkolwiek nie byłyby piękne.
Ale to, że nie przywiązywał wagi do ich wyglądu i ceny, nie znaczyło, że lubił gdy ktoś niszczył jego własność. Jego, albo jego rodziny.
Zgaszenie papierosa na blacie było ruchem tak aroganckim, że twarz mężczyzny skrzywiła się nieładnie a on uniósł głowę zadzierając wyżej nos i spojrzał na kobietę z wyższością. Nie miał zamiaru jej jednak karcić, jest dorosła. Zapewne wie, że okazała właśnie brak szacunku i kultury osobistej.
Patrzył na nią uważnie gdy podpisywała dokument. Gdy skończyła, sam również go podpisał ładnym, zawijanym podpisem. Podniósł papier, przeczytał na szybko zapisane słowa umowy po czym zwinął go i włożył sobie za pazuchę. Uśmiechnął się do niej, szczerząc białe zęby.
Jej słodki uśmiech i słowa miały w sobie tyle jadu, że gdyby potrafiono samymi słowami kąsać, Thorn prawdopodobnie leżałby już i konał w mękach, z trucizną wżerającą się w ciało. Dobrze jednak, że słowami można jedynie ranić duszę i umysł, nie ciało.
Jego oczy rozszerzyły się i przez chwilę wyglądał na szczerze zdziwionego.
- Ale... Gdzie właściwie chcesz iść, Złotko? - zapytał patrząc na nią. Podniósł dłoń i ukazując jej wnętrze, potwierdził gestem, że nie bardzo rozumie o co jej chodzi.
Przez chwilę stał i czekał na jej odpowiedź, lecz w końcu wybuchnął śmiechem, a właściwie nerwowym chichotem. Było w tym coś, co ścinało krew i nakazywało trzymać się na baczności.
Thorn śmiał się, szczerze ubawiony postawą i zachowaniem stojącej na przeciw niego kobiety. Gdy wreszcie zamilkł, przeczesał dłonią włosy i otarł niewidzialną łzę, wyciśniętą śmiechem.
Przyjął wyzywającą pozę, wyglądał teraz na większego niż jest bo wyprostował się i napiął mięśnie ramion. A że był muskularny, sploty mięśniowe zagrały pod materiałem ubrania.
Rogi zalśniły w półmroku jaki panował w pomieszczeniu, podobnie jak tęczowe oczy i język, gdy Arystokrata przesunął nim wulgarnie po ustach.
- Nie przypominam sobie, byśmy w naszej umowie określali, kiedy mam cię dostać, droga Leilo. - powiedział rozbawionym, ale stanowczym tonem - Ale wiesz co? Sprawdźmy! - wyjął zza pazuchy papier i rozwinął go. Przebiegł oczami po tekście, mimo że znał treść po czym odwrócił pismo w jej stronę.
Przekrzywił głowę i zaśmiał się, krótko ale z wyraźnym tryumfem.
- Ojej. - powiedział - Nie ma nic ani o tym kiedy mi się oddasz, ani gdzie to nastąpi. - wzruszył ramionami - Jest tylko zapis o dwóch godzinach. I zasady odnośnie samej zabawy. - zrobił zmartwioną minkę - O, i jest twój podpis, Kochanie. - wskazał palcem - Tak jak i mój. To oznacza, że nasza umowa została zawarta i obowiązuje. - dodał poważniejszym, twardszym tonem i zwinął dokument. Schował go na piersi.
Jego uśmiech stał się mniej przyjemny, już nie drwiący. Brwi Upiornego ściągnęły się przez co wyglądał niczym Demon, prosto z Najniższego Kręgu Piekieł.
- Nigdzie z tobą nie pójdę, Leilo. - powiedział powoli, ale grzecznym tonem - Opuścisz mój Dom sama, bez niczyjej pomocy bo nie jestem ci ani przyjacielem, ani wrogiem. Ani cię nie odprowadzę, ani nie wyrzucę. - skrzyżował ręce na piersi - Wiążę nas jednak umowa. Jej zasady są proste i zamierzam się ich pilnować, czego oczekuję również od ciebie. Jednak jeśli chodzi o jej wykonanie... - posłał jej uśmiech, godny gracza który zebrał ze stołu wszystkie rzucone na środek monety - Odnajdę cię, gdy nadejdzie stosowna chwila. - błysnął zębami - Odnajdę, gdy zechcę cię posiąść... na te dwie, umówione godziny. I tak jak wspomniałem... Jeśli mnie zadowolisz, obsypię cię złotem. Sumą, jakiej jeszcze nigdy na oczy nie widziałaś.
Upiorny ruszył ku drzwiom i otworzył je na oścież. Odwrócił się jeszcze do niej i przebiegł wzrokiem po jej zniszczonej sukience. Westchnął i zdjął marynarkę. Jako gentleman nie mógł pozwolić, by Dama, jakichkolwiek obyczajów, wracała do domu w takim stanie. Nawet jeśli podróżuje teleportem.
Podszedł do niej i nie zważając na to czy protestowała czy nie, zarzucił jej na ramiona wierzchnie ubranie. Nie dbał czy kobieta je przyjmie czy nie, równie dobrze może je zwrócić.
Spojrzał jej w oczy i posłał uśmiech, ale inny niż wcześniejsze. Delikatny, jakby trochę nieśmiały. A w oczach błysnął smutek.
- Przykro mi, że na siłę próbowano cię ze mną związać. - powiedział cicho - Przykro mi, że doświadczyłaś takich przykrości... Wierzę jednak, że wyjdziesz z tego Domu bogatsza nie tylko o dobry kontrakt ale też i o nowe doświadczenie. I wykorzystasz je, by stać się jeszcze silniejszą. - skinął jej głową, z szacunkiem.
Przepuścił ją w drzwiach, jak przystało na kulturalnego mężczyznę.
- Do zobaczenia, Leilo. - powiedział na koniec - Wierzę, że nasze kolejne spotkanie wypadnie o wiele lepiej. Bywaj w zdrowiu, Zielonooka Piękności.



(Tobie pozostawiam decyzję, czy w tym miejscu kończymy naszą przygodę)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group