To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Retrospekcje - Sabat czyli spotkanie Różanych Czarownic

Mari - 5 Maj 2018, 22:06

- Nigdy nie powiedziałam, że każdy. Z takimi tylko miałam do czynienia - wzruszyła ramionami.
Spojrzała na mężczyznę, a następnie na swoją towarzyszkę, zastanawiając się czy powinna ją upomnieć, że pyta się ot tak o takie rzeczy czy lepiej po prostu milczeć. W końcu uznała, że nie będzie się wtrącać w rozmowę. Przecież już podpadła swojej "pani". Nie powinna więc jej teraz upominać bo dostanie od niej po pysiu. Chociaż...to może być nawet ciekawe...ale czy nie jest już za późno? Raczej tak...
Sama zerknęła zaciekawiona na tatuaż na dłoni mężczyzny. Miała utrudnione zadanie, bo nie siedziała obok niego, ale coś tam udało jej się zobaczyć. Zastanowiło ją jednak, czemu mężczyzna ukrył ręce, gdy Upiorna zwróciła na to uwagę. Czyżby chciał coś ukryć? - Nie powinna panienka, tak wypytywać dopiero co poznanych osób, to nie jest zbyt miłe - zaryzykowała i upomniała swoją pracodawczynię. Jak oberwie to trudno, będzie bardziej wiarygodne, że nie są tylko kumpelami.

Sama zamówiła coś lekkiego. Nie była specjalnie głodna, ale uznała, że dla towarzystwa może coś sobie zjeść. Usiadła przy wybranym stole, ustawiła się tak, by widzieć większą część sali. Jeszcze nie skończyła swojego piwa więc popijała je powoli, czekając na zamówione jedzenie.
Spojrzała na mężczyznę - wątpię, żeby już wymienili koło. Musieli czekać na to, aż osoba, która po nie poszła, wróci, a to może chwilę zająć - powiedziała i upiła łyka, powoli kończąc swój napój - a co do miejsca, w którym jesteśmy, to poinformowałam ich gdzie zabieram panienkę Anabel - powiedziała, dając tym samym znać, że jak na razie nie mają zamiaru się stąd ruszać. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco. Będzie musiał wytrzymać z nimi jeszcze chwilę.

Seamair - 8 Maj 2018, 19:15

Powiodłam wzrokiem za dłońmi, które mężczyzna, złośliwie schował w kieszeniach. Lekko zmarszczyłam brwi, przez moment ważąc w myślach swą ciekawość.
-Jak zatem brzmi całość?
Miałam neutralne nastawienie, co do tej formy zdobienia ciała. Jedynym co bywało drażniące w tatuażach, był fakt, że cześć misternych wzorów czy obrazów, przysłaniało ubranie. To zaś nie pozwalało na dokonanie adekwatnej oceny. Czy sama jednak zdecydowałabym się na stanie się czyimś płótnem? Cóż, chwilowo tego rodzaju potrzeby nie odczuwałam.

Nasze nowe miejsce, było ciekawsze. Widok na okno, którego ścierka z wodą nie dotykała od pamiętnych czasów, oraz na rogatą parkę. Jednak po krótkiej chwili przyglądania się czułością tamtej dwójki, brudna szyba zyskała tytuł ciekawszej atrakcji. Może to przez czarną mgłę wszystko wokół wydawało się pociemniałe ? Zerknęłam na swoje buty, lecz nie odnalazłam na nich znamion brudnej czerni czy nawet szarości. Może kontakt był zbyt krótki? Nie zazdrościłam jednak mieszkańcom tych ponurych stron las, choć dziki był znacznie milszy.
Na słowa kotki tym razem, zareagowałam nieco inaczej. Miast karcącego spojrzenia, posłałam jej, słodki uśmiech, po czym odezwałam się.
-Ciężko jednak lepiej kogoś poznać nie zamieniając z nim choćby słowa prawa? Lepiej chyba spytać o coś ciekawego, niż deliberować o zmianie pogody.
Annabell zdecydowanie nie lubiła być upominana. W sumie całkiem zabawna rola, choć i tak hamowałam się ze złośliwościami. Mimo wszystko, na pierwszym planie powinien pozostać takt, niezbędny w kontaktach towarzyskich. Właściwie gdzie mogłyśmy jechać? Trzeba się nad tym zastanowić, w razie, gdyby padło tak owe pytanie. Choć Liam nie wyglądał na szczególnie ciekawskiego. Trudno było znaleźć, klucz, który sprawiłby, aby ten kolos zyskał na otwartości. Różnica wieku w tym wypadku nie pomagała, teraz było jednak za puźno, aby sięgać po Zegarmistrzowe cukierki i dodać sobie w kilka minut, tak z dziesięć lat? Pewnie by wystarczyło. Teraz nadzieja pozostawała w alkoholu...
Gdy Kotka, kończyła właśnie, tłumaczyć jak ma się sytuacja zresztą służby i powozem, skinęłam tylko głową, jednocześnie zerkając w stronę baru.
-Następnym razem trzeba będzie zaprzęc więcej koni i spakować siodła. W razie awarii urządziłybyśmy sobie wyścigi w dalszej części drogi.
Uśmiechnęłam się na ten pomysł, jednocześnie wspominając przejażdżkę na grzbiecie equesa. Wyścigi mechanicznych wierzchowców stanowiły też ciekawą atrakcję w Upiornym Miasteczku, która nadal kusiła. Choć teraz jej wspomnienia, skrywał też cień postaci zegarmistrza.
W końcu przy naszym stoliku pojawił się oberżysta z zamówionymi daniami. Znad talerzy nadal unosiła się para, która niosła ze sobą przyjemny aromat, sprawiający, że ślina napływała do ust. Miałam tylko nadzieję, że, smak dorówna, choć w połowie, temu, co obiecywał zapach.

Liam - 8 Maj 2018, 21:37

Wasz wybór – Powiedział tylko, gdy przekonał się że nie może liczyć na samotny pobyt w barze przez resztę wieczoru. Póki co to akceptował, ale każda minuta nieubłaganie zbliżała go do chwili gdy po prostu zadecyduje udać się do swojego domu. Chociaż tam mógł liczyć na ochronęprzed niechcianymi goścmi, to nieco zbyt czyste mieszkanie nie było najlepszym miejscem do picia. Nie było tam czuć odoru innych ludzi, a i piwa wydawane na wynos były jakieś takie zbyt dobre. To nie było to samo.
Wpierdol – Rozwiał ciekawość arystokratki, gdy ta zapytała o napis. W zależności od sytuacji, objaśnianie tatuażu powodowało jedną z dwóch reakcji: przerażoną, lub zaskoczoną. Ta druga była z reguły zabawniejsza i właśnie jej oczekiwał. Zawsze wydawało mu sięże wyglądał na tak nieprzyjemnego typa, że nikogo nie zdziwi fakt że ma wytatuowany wpierdol na dłoniach i zawsze przekonywał sięże jest inaczej.
Kiedy na stole pojawiło się jedzenie, praktycznie od razu się za nie zabrał. Nie jadł łapczywie, lecz względnie szybko. Była to jedna z wielu wojskowych pozostałości w wachalrzu zwyczajów Liama. Prócz tego, kiedy spożywał nie odzywał sięani słowem. Na rozmowy był jeszcze czas, a jedzenie powoli ale nieubłagalnie stygło. Właściwie nawet nie dał sobie zbyt wielkiej szansy na głębsze posmakowanie tego, co dostał. Racje żywnościowe na służbie w terenie byly odżywcze, ale smakowały okropnie. To tylko dodatkowo zachęcało do tego by jak najkrócej czuć ich smak w ustach. Gdy skończył, odsunął od siebie miskęi w spokoju poczekał na to co dziewczęta będą miały do powiedzenia. Był prawie pewien, że nie potrafią po prostu pomilczeć nawet przez kilka minut.

Mari - 9 Maj 2018, 21:10

Wywróciła tylko oczami, słysząc jak brzmi pełen napis. Nie komentowała tego jednak. Nie miała nic przeciwko tatuażom, nawet sama się kiedyś nad jakimś zastanawiała, było to jednak jeszcze za czasów, gdy mieszkała na ulicy i po namyśle uznała, że będzie to zbyt charakterystyczny znak, który szybko by do niej naprowadził tych, którym zaszła za skórę. Ogony i kolor futra i włosów dało się łatwo zatuszować, ale nie wiedziała wtedy jak mogłaby ukryć malunek na skórze. Z drugiej strony nigdy nie rozumiała jak można po prostu po sobie pisać. Imię ukochanego czy ukochanej jeszcze rozumiała, ale takie bezsensowne słowa jak właśnie "wpierdol"? No cóż...to nie było jej ciało, więc nie będzie się za bardzo dopytywać co go do tego popchnęło.
Westchnęła ciężko - ma panienka rację. Jednak trzeba uważać, o co się pyta. Wiadomo, że duża część Opętańców tęskni za tamtym Światem, więc nie powinna panienka pytać o to aż tak bezpośrednio - od razu się wytłumaczyła z tego upomnienia, które dała Upiornej przed chwilą. Szczerze to mało ją to obchodziło czy go uraziły czy też nie, ale jeśli miały wyciągnąć z niego jakiekolwiek informacje to lepiej, żeby się do nich zbyt szybko nie zraził, bo wrócą do Wieży tylko z informacją, że obserwowany Opętaniec z akt, wyzionął ducha i raczej się nie Wystraszył.
Przytaknęła rogatej dziewczynie - to byłby dobry pomysł. Wtedy nie trzeba by się martwić tym gdzie się jest. O ile zna się drogę powrotną, albo dalszą to nie trzeba by siedzieć w nieprzyjemnych miejscach - przyznała rację. Trzeba było dalej grać. Jak na razie prawie nic się nie dowiedziały, poza tym, że Liam stracił swoich towarzyszy, ale jeszcze nie miały zamiaru wracać do wozu. Było na to całkowicie za wcześnie.
Niespiesznie dziobała swoje paluszki rybne z pieczonymi ziemniakami i przyglądała się jak mężczyzna dosłownie pochłania swoje jedzenie. Ciekawe czy w ogóle zorientował się co miał na talerzu czy też nie - z ciekawości, jakby pan dostał na talerzu żywego ślimaka, albo niedosmażone mięso, to też by je pan tak pochłonął? - zapytała. Nie robiła tego jednak złośliwie, było widać, że po prostu dziewczyna jest ciekawska i tyle - czym pan się właściwie zajmuje? Patrząc na to jak pan szybko je to pewnie coś związanego z wojskiem? - zapytała jeszcze, biorąc kolejny paluszek i maczając go w sosie. Przekrzywiła też lekko głowę i oparła policzek na mięciutkiej łapie, wpatrując się bezpośrednio w wielkiego mężczyznę.

Liam - 13 Maj 2018, 08:24

Nie zareagował na zażenowanie dziewczyny. Same chciały usłyszeć treść liter na jego skórze. Kryjąca się za nimi historia wystarczała by Liama ani trochę nie obchodziło co mogą z ich powodu pomyśleć o nim inni. Poza tym, bezpośredniość była dość przydatną cechą w rozmowach z klientami. Jego aparycja bardzo nieprzyjemnego typa dodawała mu wiarygodności, a to przekładało się na nieco wyższe zarobki przedstawiane mu w ofertach. Szczególnie biorąc pod uwagęto, że on nigdy nie szedł na ugodę. Nie był zwykłym chłopcem na posyłki, by ktośmógł dyktować mu jak ma wykonywać swoją pracę. Znał się na niej.
Jeśli nie spyta, nigdy sięnie dowie. – Powiedział kłócącym się dziewczętom. – Chyba nie myślicie że się obrażę z powodu paru głupich pytań?
Jeśli chodzi o pomysł z wyścigami, nie skomentował go. Panny albo nie zrozumiały, albo odrzuciły sugestię zostawienia go w spokoju. Zastanawiało go co w ogóle je przy nim trzymało. Nie wierzył w zwykłą wdzięczność, znakomita większość kobiet w ich wieku wykorzystałaby jakikolwiek pretekst by się od niego oddalić po takiej rozmowie. Zostałyby tylko te chcące skończyć dzień w jego mieszkaniu, lub osoby chcące dokonać geszeftu. Nie wiedział którymi z nich mogły być jego rozmówczynie i nie wiedział która z tych dwóch opcji była gorsza. Nie cierpiał gdy biznesmeni od siedmiu boleści w jakiśpokrętny sposób próbowały go naprowadzićna cel ich wizyty, upewnić się kim jest i przedstawić ofertę. A jeśli chodzi o amantki... Po prostu ich nie lubił.
Zjadłbym je jeszcze szybciej, by jak najkrócej czuć ich smak. – Wyjaśnił kocicy. Gdy zaśspytałą go o pracę, dodał. – Zabijam za pieniądze.
Może i stanowisko płatnego mordercy było dalekie do wojskowego, ale w gruncie rzeczy także polegało na pozbywaniu się osób które mogły komuśzagrozić. Jedyna różnica była taka, że wojskowi chronili ogół społeczeństwa, on zaś bogate elity których nienawidził z całego serca. Ale wcale nie przeszkadzała mu ironia tej sytuacji. W normalnych okolicznościach nigdy nie służyłby brudnym biznesmenom i wysokim sferom. Jednakże los Krainy Luster i jej mieszkańców był mu zupełnie obojętny. Tutaj nie miał żadnych moralnych hamulców.

Seamair - 14 Maj 2018, 18:52

Po dowiedzeniu się jakiż to napis zdobi dłonie naszego towarzysza, w pierwszym odruchu moje powieki uniosły się ku górze, podobnie jak i brwi. Dopiero po chwili na usta wpełzł złośliwy uśmieszek, który nie przystoi młodej damie... dlatego odchrząknęłam i przysłoniłam twarz dłonią. Po chwili dodając.
-Cóż, nie zazdroszczę w takim razie tym, którzy mieli okazję podziwiać go z bliska.
Gdy dotarło do nas jadło, nastała chwila spokoju, kiedy wszyscy pozornie skupili się na zawartości swoich talerzy. Metodycznie próbowałam wszystkiego, co znajdowało się na moim półmisku, oceniając która cześć dania jest najsmaczniejsza i by to na niej się skupić. Mięso okazało się całkiem przyzwoite, podobnie zresztą warzywa. Z czego te drugie były jednaka nieco rozgotowane. Nie jadałam dużo, lecz często. Byłam posiadaczka szybkiego metabolizmu, którego temat zajmował parę stron w aktach zgromadzonych przez Iana. Czasem żałowałam, że wszystkie spaliłam... może lepiej rozumiałabym, to czym się stałam, oraz wszystko, co się z tym wiązało.

Gdy moja towarzyszka, wypomniała Liamowi, prędkość, z jaką spożywał posiłek, a na którą sama dopiero zwróciłam uwagę, uśmiechnęłam się tylko. Utkwiłam wzrok w widelcu, którym maltretowałam kawałek brokuła, i cicho mruknęłam.
-I Ty mnie niby uczysz taktu...

W międzyczasie przy stoliku powtórnie pojawił się gospodarz, tym razem zostawiając na nim dzban z winem oraz trzy puchary. Albo czymś, co miało pełnić jego rolę. Cóż tym razem liczyła się zawartość procentów, a nie smak.
Gdyby tak opracować eliksir, zmuszający do mówienia prawdy... o ile dzisiejszy wieczór stałby się prostszy. A może w różanych zbiorach istniała już taka receptura? Postanowiłam, że, sprawdzę to, gdy tylko przyjdzie mi odwiedzić wieżę.
Gdy Skrzydlaty zdradził, czym się prawi, uniosłam na niego spojrzenie, nie przerwawszy jedzenia. Spytałam jednak dopiero gdy przełknęła.
-Od czego zależą wartości w twoim cenniku usług? Stan, rasa, funkcja, ilość ?

Mari - 15 Maj 2018, 13:27

Spojrzała uważnie na mężczyznę. Komentarz rogatej zbyła tylko ruchem swojego białego ucha. Może i wyszła teraz na hipokrytkę, ale miała to w sumie gdzieś. Trochę ją męczyło to udawanie poddanej Seamair, ale nie mogła wyjść z tej roli. Dodatkowo nie dowiedziały się jak na razie nic, co by było przydatne w ich badaniach. Bo po co im wiedzieć jaki ma tatuaż czy też czym się zajmuje? To nic nie wnosiło do ich badań, no chyba, że zrobią nowe, w których sprawdzą czym najczęściej zajmują się Opętańcy, gdy już trafią do Krainy? Pytanie też od jak dawna się tutaj znajduje, ale pewnie by nie odpowiedział, albo znów by to zakrawało o prywatne tematy, których mężczyzna nie chciał poruszać, ale cóż...nie mogła nic na to poradzić. Może Sea sama to pytanie zada.
- No to na pewno jest pan łatwym celem, jeśli ktoś by chciał się pana pozbyć przez otrucie - powiedziała, wzruszając ramionami - skoro je pan szybko, żeby nie czuć smaku, to nie trzeba się starać, żeby trucizna smaku nie miała, bo i tak nie zwróci pan uwagi na jej gorycz - zerknęła na niego, przegryzając kolejnego paluszka, zanurzonego w sosie. Może jedzenie nie było tutaj nie wiadomo jakie, ale jej smakowało i to nawet bardzo. Chyba po prostu jeszcze się nie przyzwyczaiła do tego, że nie musi się martwić o jedzenie, ani o smak. Ale może lepiej, żeby się nie przyzwyczajała? Nigdy nie wiadomo co jej los jeszcze wymyśli.
Zerknęła na swoją towarzyszkę, gdy ta zapytała o cennik. Po chwili przeniosła wzrok na Opętańca. Sama była ciekawa co takiego im odpowie. Nie odzywała się już jednak, na spokojnie jedząc swój posiłek. Wina jednak nie tknęła. Nigdy nie przepadała za alkoholem, a ten był dość zdradliwy. Poprosiła za to o zwykły sok. Nie chciała tłumić swoich zmysłów. Może i wyjdzie przez to na dzieciaka, ale cóż. Miała to już gdzieś.

Liam - 18 Maj 2018, 16:43

Więcej alkoholu. Dziewczęta wyraźnie próbowały go rozpić. A z każdym dniem Liam nie stawał się wcale coraz młodszy. Jego tolerancja, choć wciąż ponadprzeciętnie wysoka, spadała. A co gorsza, spadał metabolizm który czynił kaca jeszcze bardziej bolesnego. Wiedział już że następnego poranka będzie nienawidził zarówno siebie jak i panny. Te jednak będa miały szczęście znajdowania się w innym miejscu niż on. W tej chwili nie zamierzał odmawiać sobie darmowych przyjemności. Rezolutna arystokratna na pewno zdawała sobie sprawę z tego że im więcej pił tym dłużej był skory z nimi zostać. Wciąż jednak wypił za mało by nie wrócićdo domu.
Po wymianie uwag nastąpiło pytanie-klucz. Rogata zainteresowała się jego cennikiem. Nie była to spejcalnie nietypowa reakcja, ale mówiła co nieco o nastolatce. Czyżby miała wrogów których chętnie posłałaby do piachu? A może po prostu chciała przyszykować się na przyszłość, porównać dostępne opcje? To byłoby możliwe. Tutejsza polityczka wydawała się być o wiele bardziej bezwględna niż tam u ludzi. Tutaj bowiem nikt nie sprawiał wrażenia osób czystych, praworządnych, oddanych poddanym. Mordy nie musiały odbywaćsię o cichu... a czasem nawet oferowano dodatkowe wynagrodzenie za uczynienie aktu nadprogramowo efektownym.
Od powodu. – Odpowiedział jej szczerze i beznamiętnie. – I nie zabijam swoich.
Kiedy zaś służka Anabel wspomniała o truciźnie, wzruszył ramionami i opróżnił puchar. Kiedy pogodził się z wyjątkowo okropnym smakiem napoju, odezwał sie.
Moje życie kosztowałoby więcej niżjest warte. – Stwierdził. Nikomu nie mogło zależeć na jego śmierci. Nie był specjalnie rozpoznawalny, nawet nie pretendował do bycia konkurencją tutejszych morderczych elit. I nie był związany z żadną personą. Był pionkiem na politycznej szachownicy. Pionkiem którym mógł ruszyć każdy kto sypnął odpowiednią ilością grosza. Nawet rodziny jego ofiar były świadome że morderca ich bliskich był narzędziem z którego oni także mogli skorzystać. – Komu by się chciało...

Seamair - 21 Maj 2018, 02:12

Trwało to zbyt długo... a może takie odnosiłam wrażenie pod presją towarzystwa? Łowy nie raz kosztowały mnie znacznie więcej wysiłku i cierpliwości. Bawienie się w podchody nie zawsze też kończyło się sukcesem, wówczas żałowałam, że niekiedy tak ciężko o dostęp do magicznych zabawek, jakimi dysponowało Stowarzyszenie. W ostatecznym rozrachunku wolałam już załatwić wszystko na własną rękę, niż się o coś prosić bądź ściągać sobie na głowę dodatkową papierkologię.
Nie mniej jednak żałowałam, iż nie posiadam, jakiegoś magicznego artefaktu, który rozwiązałby Liamowi język, szybciej niż alkohol. Z mojego mistycznego ekwipunku, jedynym co mogło mi, ułatwić zadanie było rubinowe serce... lecz to wiązało się z pewną ceną, której nie chciałam teraz ponosić.
Na dodatek aktualna dyskusja w żaden sposób nie zbliżała nas do pozyskania informacji na temat przemiany w Opętańca. Mimo to nie chciałam dawać za wygraną, a skoro pojawił się nowy temat, to należało go wykorzystać. Przez krótką chwilę przyglądałam się najemnikowi, po czym odchyliłam się do tyłu, w dłoni trzymając puchar z winem. Wpatrywałam się w swoje odbicie, niknące na tle ciemnoczerwonego trunku. Efektowna pauza miała dać złudzenie wahania. W rzeczywistości zwyczajnie potrzebowałam czasu, na zmyślnie kolejnej części tej farsy.
-Od powodu powiadasz... przyjmijmy zatem, że powodem jest chęć zmiany swego losu. Z kolei celem upiorny Arystokrata.
Mówiłam spokojnie, jednocześnie bawiąc się kieliszkiem. Zabawa polegała na tym by mimo rytmicznej manipulacji pucharem, nie rozlać jego zawartości. Dodatkową motywacją w tej zabawie był fakt, iż wiedziałam, że plam po winie ciężko się pozbyć. Rzuciłam ukradkowe spojrzenie kotce po czym, kontynuowałam.
-Powiedźmy, że jeden z pretendentów, starający się o moją rękę... nie szczególnie przypadł mi do gustu, za to jego pozycja i wizja wsparcia we wspólnych interesach, bez reszty zauroczyła mojego ojca... Zatem...
Przerwałam swój wywód, ponieważ drzwi karczmy nagle otworzyły się z hukiem. Z chłodnym wieczornym powietrzem, do wnętrza lokalu wdarł się chór, rozradowanych głosów oraz ich właściciele. Z irytacją wpatrzyłam się w rosnący tłumek, wznoszący wiwaty na cześć młodych i pięknych. Skąd wzięło się to całe zamieszanie, zrozumiałam, dopiero gdy próg karczmy przekroczyła również para trzymająca się za ręce. Dziewczyna, której włosy mieniły się, wszystkimi barwami tęczy była odziana w białą sukienkę... Weselnicy... Tylko tego jeszcze brakowało...

Mari - 21 Maj 2018, 09:30

Słuchała ich rozmowy. Mało ją to w sumie interesowało, chociaż z drugiej strony dobrze wiedzieć, czym on się zajmuje i w razie czego trzymać się na baczności bardziej niż zazwyczaj. Owszem, na każdego trzeba uważać, ale gdy wie się, ze ktoś zarabia na odbieraniu innym życia, na tych trzeba uważać w szczególności, bo nigdy nie wiadomo, czy Twoje nie będzie tym następnym źródłem jego pieniędzy.
Spojrzała na swoją "panią", zastanawiając się, co za historyjkę tym razem wymyśliła. Miała nadzieję, że jakąś dobrą, ale to i tak nie prowadziło ich w żadne miejsce, w które powinno. Miały zbierać informacje o Opętańcach, a nie popijać sobie tanie wino w barze i dowiadywać się o życiu zawodowym jednego z nich. Tego mogły się dowiedzieć wszędzie i od prawie każdego kto takowego znał, jednak informacji na temat Klątwy, trzeba było szukać u samego źródła czyli osób zarażonych, bo tak było najbardziej prawdopodobnie.
Historyjka nawet była dobra i bardzo prawdopodobna. W końcu wiele się słyszy o tym, że Arystokracja prawie sprzedaje swoje pociechy, żeby mieć lepsze kontakty z innymi rodami, by je łączyć i mieć jeszcze więcej kasy. Skoro Sea była jedną z nich to mogło to być nawet prawdą, ale raczej w to wątpiła, głównie ze względu na to, czym się zajmowała i sam fakt, że w ogóle jest w Stowarzyszeniu.
Podniosła uszy, gdy usłyszała, że jakaś banda wchodzi do środka. Otworzyła szerzej oczy, widząc, że zna parę, która chyba właśnie była po ślubie. Kiedyś dla nich śpiewała, jak była jeszcze na ulicy. Czasem udawało jej się znaleźć jakąś dobrą pracę chociażby na chwilę, choć było to strasznie trudne. Miała jednak nadzieję, że jej nie zauważą.
Niestety zauważyli i od razu kilka osób podeszło do nich i zaczęło ją odciągać od stolika. Nie opierała się jednak długo, bo wpadła na pewien pomysł. Obiecała, że za chwilę przyjdzie i wstała - jeśli panienka pozwoli, to zaśpiewam coś. Przynajmniej te osoby nie będą przeszkadzać w rozmowie - powiedziała z uśmiechem i gdy tylko dostała pozwolenie, ruszyła na podwyższenie. Ktoś przysiadł do rozklekotanego pianina i zaczął grać. Był to ten sam pianista co jej kiedyś podgrywał, więc doskonale wiedział co kotka potrafi. Całe szczęście, że nie podawała im wtedy swojego prawdziwego imienia, bo wszystko by wyszło teraz na jaw.
Zaczęła śpiewać jakąś żartobliwą piosenkę, jak na razie jeszcze mającą jakiś dobry smak, do rubaśnych pewnie też dojdzie, ale nie można zacząć tak z grubej rury od razu. Poza tym miała w tym inny cel. W trakcie śpiewania użyła swojej mocy. Całe szczęście, że wyszło to od kogoś obcego, dzięki temu nie będzie podejrzana. Użyła jej zarówno na Seamair, mając nadzieję, że na nią zadziała oraz na Liamie. Jej nakazała znów zacząć pytać, a jemu odpowiadać zgodnie z prawdą. Może w ten sposób, uda im się w końcu do czegoś konkretnego dojść.

Liam - 21 Maj 2018, 20:23

Gdy usłyszał pierwszą część wypowiedzi arystokratki, podniósł tylko brew. Chęć "odmiany swojego losu" zdecydowanie była zbyt enigmatycznym stwierdzeniem by mu wystarczyła. Nie oznaczało to, że miał zamiar odmówić, ale na pewno cena takiego mordu wzrosłaby na tyle by zniechęcić większość rozsądnych istot, a pozostawił tylko te bez możliwości albo czasu na znalezienie zastępstwa. Ale nawet przeciętniacy wśród arystokracji mieli swoje kontakty oczekujące tylko zapłaty by zabrać się do roboty. Głupcami byli ci, którzy nie mieli. Kiedy jednak przedstawiona sytuacja rozszerzyła się o parę szczegółów, jego pogląd nieco się zmienił. Jeśli dziewczę nie wpadło na przebiegły pomysł okłamania zabójcy, ów był w stanie wykonać zlecenie za jakiś drobny, użyteczny przedmiot. Albo coś rzadkiego i cennego. Na chwilę obecną jego zapas pieniędzy był bardzo daleki od wyczerpania, mógł sobie pozwolić na fanaberie przy dobieraniu płatności. Przez chwilę myślał nawet nad zażądaniem jakiejśbroni palnej wraz z zapasem amunicji, jednak ostatecznie stwierdził że na nic mu sięnie przyda. Oczywiście najlepszą zapłatą byłoby znalezienie drogi powrotnej do domu, ale to wiązało się z poważnymi przeszkodami. Pierwszą z nich było to, że w życiu nie miał zamiaru powiedzieć żadnemu arystokracie tego, co jest najbliższe jego sercu. Drugą kłodąna drodze do domu była para skrzydeł która wyrastała z jego pleców. Tego nie można było tak po prostu wyjaśnić żonie i dzieciom, szczególnie gdy te nie widziały go od urodzenia. Nie licząc Morii, która interesowała się wszystkim co wróciło z tego popierdolonego miejsca.
Znam zbyt wielu Upiornych Arystokratów żeby wiedziećo którego ci chodzi, rybeńko. – Powiedział. –Obawiam się że musisz powiedzieć mi o nim więcej. Zastanów się jednak czy morderstwo jest najlepszym sposobem na zrujnowanie jego majątku. Panicz może mieć o wiele brzydszych braci którzy odziedziczą jego ewentualne bogactwa czyniąc ich jeszcze lepszymi kandydatami. Zastanów się jeszcze nad czymś... subtelniejszym. Podobno jesteście w tym dobre.
Mówił tu zarówno o kobietach jak i rogatych. Intrygi od wieków chodziły odziane w suknie, chociaż jeszcze częściej nie miewały nawet sukni. A było mnóstwo sposobów na unieważnienie zaręczyn. Wystarczyła przemyślana seria dywersji by majątek bogacza prysł jak bańka. Pieniądze odchodziły bowiem o wiele łatwiej niż przychodziły, szczególnie jeśli trochę im pomóc. Jeśli jednak panienka zadecydowała sięna morderstwo, kimże on był by odmawiać? Jeśli było ją stać.
Pozbędę się twojego chłopca. Ale powiedz mi, co możesz oferować w zamian? Skoro chcesz zmienićswój los to powiedz ile jesteś w stanie dla zmiany poświęcić? – Dokończył, dopijając resztki z pucharu.
Kiedy kocica zniknęła by śpiewać, nie zareagował. Właściwie to nawet nie słuchał jej śpiewu. Nie lubiłpianina, na pewno nie samego. Kiedy zaś moc dachowca go dosięgła... właściwie nic się nie zmieniło. A przynajmniej na to nie wyglądało. Nie miał w zwyczaju kłamać, a jedynie zatajał część faktów. Teraz zaś odeszła od niego ochota nawet na to. Jednakże, jakoże żadne pytanie jeszcze nie padło... nie pojawiła się i odpowiedź.

Seamair - 23 Maj 2018, 03:02

Perspektywa zdobycia zlecenia, nieco ożywiła naszego wielkoluda. A przynajmniej stał się nieco bardziej rozmowny. Zatem była to dobra ścieżka, pytanie tylko jak przejść z niej na główny szlak... Wspominał, że nie zabija swoich, tylko kogo dokładnie miał na myśli? Ludzi? Ale czy również tych po przemianie? Ciekawe jak by zareagował na wieść, że mój rzekomy narzeczony ma u swego boku ochronę w postaci właśnie Opętańca.
Niestety pomysł ten musiałam porzucić, zdając sobie sprawę, iż Skrzydlaty, jeśli miał jakieś rozeznanie wśród Arystokratów, to mógłby ten fakt starać się przypisać do konkretnej osoby. Pozostawało też pytanie, z jakiego rodu miał pochodzić niechciany oblubieniec. Całe szczęście, w tym temacie miałam dość niezłe rozeznanie. Powodem tego były prowadzone przeze mnie poszukiwania. Po powrocie do Krainy Luster, przez jakiś czas starałam się odnaleźć ślad mojej rodziny. Poszukiwania były mozolne, zaś dotarcie do prawdy przyniosło spore rozczarowanie w postaci brata dupka... Przez chwilę, w głowie zaświtała mi myśl, by to właśnie go obsadzić w roli przyszłej ofiary. Ostatecznie zrezygnowałam, wybierając innego upiora, którego butność i arogancja wyjątkowo zapadła mi w pamięć. Miałam okazję spotkać się z owym rogaczem, właśnie w trakcie mego małego śledztwa. Nadawał się idealnie. Nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku, nie miało dojść do skrócenia jego egzystencji... to była to miła wizja.
-Rozważałam już kilka scenariuszy, niestety w swojej obecnej sytuacji mam, że tak się wyrażę, związane ręce. Dlatego odpowiednio docenię, staranie tego, który zechce pobrudzić je sobie za mnie.
Nadal bawiłam się kielichem, którego zawartości nie ubyło ani o kropelkę. W końcu jednak odstawiłam naczynie na stolik, zdając sobie sprawę z tego, że niepotrzebnie nagrzewam naczyniem wraz z jego zawartością. Ciepłe, a nawet letnie, wino będzie miało już mniej przyjemny smak. Jeśli można w ogóle mówić o przyjemności, w wypadku tutejszych specjałów. Dobrze, że chociaż kuchnia nieco się broniła.
-Tak się składa, że na moje szczęście owy Panicz jest jedynym męskim przedstawicielem swego rodu. Jego trzy siostry nie będą już stanowić „zagrożenia”. Znane jest Panu miano Armand le Frénésie?
Zmieszałam się, gdy do naszego siedziska, zbliżyła się cześć „imprezowiczów”. Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Szybko okazało się, iż to białowłosa, stanowiła obiekt zainteresowania weselników. Nie bardzo widziałam, jak powinnam na to zareagować, a już tym bardziej jak powinna odebrać to Annabell. Młoda Arystokratka, nie powinna być zadowolona, że jej ochroniarz w czasie służby, pozwala sobie na tego typu swawole.
Co jednak miałam robić, gdy Dachowiec postanowił poświęcić swą osobę, abym ja mogła toczyć spokojną rozmowę. Swoją drogą spryciara w ten sposób uwalniała się od problemu, z którym ja zostawałam na placu boju... Cóż. Po przyzwoleniu na odejście, swej kompanki, wróciłam do przerwanej dyskusji.
-Tyle ile należy. Pytanie, w jakiej formie oczekujesz płatności?
Zamierzałam skupić się na prowadzonej rozmowie, kątem oka zerkałam jednak w kierunku uszatej. Co do jej zdolności wokalnych, trudno było mi je ocenić pozytywnie. I nie chodziło tu o to, że brakło jej talentu czy uroczej barwy głosy. Rzecz w tym, iż chwilę po tym, jak zaczęła raczyć gości swą piosnką, ja poczułam jakby ktoś, pomylił moje rogi z kamertonem, i trzasnął w nie metalowym prętem. Nieprzyjemne i niemal bolesne wibracje rozchodziły się po mojej głowie, stan ten przyrównałabym do nagłego ataku migreny. Trwało to niecałą minutę, po czym mój umysł się poddał, ja zaś zapomniałam, co chciałam przekazać swemu rozmówcy. Zamiast tego zaczęłam pytać bezpośrednio o interesujące mnie fakty.
-W jaki sposób stałeś się Opętańcem? Ile pamiętasz ze swojej przemiany? Gdzie miała miejsce?
Słowa te niemal samoistnie wypływały z moich ust, jednak mój głos pozostawał przy tym zupełnie beznamiętny.

Liam - 23 Maj 2018, 21:56

Wzruszył ramionami. Skoro panna mówiła że wszystkie inne wyjścia nie wchodziły w grę... to najprawdopodobniej Liama to nie obchodziło. Z uprzejmości zasugerowal jej bardziej pokojowe rozwiązanie. Z uprzejmości i po to, by poraz kolejny przekonać się że tutaj nie miał co liczyć na pacyfizm wśród elit. Z jednej strony podziwiał to że arystokraci nie pierdolili się w swym tańcu. Z drugiej zaś ich spory mogły kończyć się bezkrwawo o wiele częściej. Wystarczyło że przyjęliby cudowny wynalazek jakim był dobrze sformuowany kodeks prawny. Taki w którym Flames byłby skazany na kilkanaście dożywoci czy nawet egzekucji. Może w takiej sytuacji zostałby po prostu prawnikiem. Ta rola była tak samo skurwysyńska jak płatny morderca. A może nawet bardziej.
Nie znam kursu "odpowiednich" na monety. – Powiedział chłodno. Chciał tym zasygnalizować by kobieta dała jednoznaczną ofertę. Taką którą mógłby po prostu przyjąć albo odrzucić. A następnie skończyć wszelką rozmowę na ten temat. Nie cierpiał tej niebezpośredności wśród kobiet i zkobieciałych mężczyzn wśród rogatych. – Złóż mi propozycję a powiem co mi w niej nie odpowiada.
Z miejsca założył że propozycja kobiety będzie opierdała się o pieniądze. A jeśli tak będzie, to będą one zdecydowanie za małe by go przekonać do współpracy. Na pytanie o znajomość arystokraty pokręcił tylko głową. Nie znał wielu upiornych. Nie obracał sięw ich elitarystycznym gronie, którym do bólu gardził. Nie chciał też wysłuchiwać o nim historii, dopóki nie zgodził się na umowę. Nie potrzebował w tej chwili informacji o jego siostrach, rodzinie, czy czymkolwiek o czym dziewczę miało zamiar mówić.
Wybierz sobie, byle nie w bilonie. – Oparł jej gdy ta wspomniała o metodzie zapłaty. Nie miał zamiaru nosić ze sobą kilogramów krążków.

Zaraz potem ich rozmowa zeszła na nieco inny tor. Obudziło to jego podejrzenia. Machinalnie zechciał odpowiedziećw najprostszy sposób w jaki odpowiadał na tak niespodziewane i nietaktowne pytania. Jednak "spierdalaj" wcale nie wyszło z jego ust. Zamiast tego, rzekł.
Nie wiem. Niewiele. W lesie.
Zebrał w nim się gniew. Żył tutaj wystarczająco długo by nie wiedziećże lokalni mieli nadprzyrodzone moce. Ba, sam je posiadał. Pomimo złości i irytacji jednak, mężczyzna nie przeszedł jeszcze do rękoczynów. Postanowił dać jednąszansę dziewczynie na to by ta ustąpiła, przekonany że wszystko to działo się za jej sprawką. Odruchowo dłonie zacisnął w pięści, a potem mruknął do niej ostrzegawczo.
Tobie to chyba znudziło się oddychanie prostym nosem.

Seamair - 26 Maj 2018, 21:35

Coś było zdecydowanie nie tak... i miałam wrażenie, że nie tylko ja jestem świadoma tego stanu. Niezależnie od tego, jak bardzo chciałam zdobyć informacje od Opętańca, przecież nie urządziłabym tu typowego przesłuchania. A jednak właśnie to się działo... tyletyle że miast zamkniętej celi i pełnej kontroli nas sytuacją, trwaliśmy pośród niewygodnej publiki. Najpierw pojawił się lęk, ten jednak błyskawicznie przerodził się w gniew. Coś mąciło mi w głowie, a może raczej nam.

Rozejrzałam się po otoczeniu, szukając sprawcy lub sprawczyni całego zamieszania. W pierwszej chwili pomyśłałam że gdzieś tu może być szpieg, który właśnie stara się podświadomie wywlec ze mnie informacje dotyczące Organizacji oraz projektu... Szybko jednak odrzuciłam tę opcję i zaczęłam łączyć ze sobą fakty... ból głowy, który uderzył mnie z chwilą, gdy Marii zaczęła śpiewać, a później to... Czy ona chciała nas zdekonspirować?! I jakim prawem bez uprzedzenia użyła na mnie mocy! To, co się działo, przekreślało nasze dotychczasowe wysiłki. Rosnąca złość zdecydowanie nie pomagała... Annabel w jednej chwili stała się wspomnieniem. Nie dość, że facet nie dał mi odpowiedzi, których oczekiwałam, to jeszcze posunął się do gróźb. Otępienie minęło, zapewne wyparte przez skok adrenaliny. Posłałam Opętańcowi złośliwy uśmiech, który był jedyną odpowiedzią na jego słowa. Miałam przeczucie, że to wszystko nie skończy się już dobrze.

Coś jednak nadal kazało mi pytać. Tym razem dobrałam słowa bardziej odpowiednio. Miałam jednak na uwadze, że Liam zapewne nie rzucał słów na wiatr. Pytanie tylko, czy postanowi skorzystać z czegoś więcej niż pięści. Miał broń, nie krył się z tym, dodatkowo sztućce, również mogły za tak ową posłużyć. No i były jeszcze moce... w końcu teraz był Opętańcem.
-Jakimi mocami magicznymi dysponujesz? Jak dokładnie wygląda ich działanie?
Czułam rosnące napięcie w całym ciele, moje źrenice zwęziły się drapieżnie. Zastanawiałam się, czy nie wykonać pierwszego kroku w tym tańcu.
-A teraz jeszcze raz... Kiedy dokładnie doszło do Twojej przemiany? Od ilu miesięcy jesteś Opętańcem? Jak przebiegała przemiana? Czy widziałeś pasożyta, który Cię przemienił?

Liam - 28 Maj 2018, 21:17

Nietrudno było sobie wyobrazić emocję która owładnęła mężczyzną. Nie ukrywał wściekłości która rysowała się w jego oczach i, wyjątkowo, mimice. Omiótł wzrokiem całe pomieszczenie, szczególną uwagę przykładając do postur osób sie tu znajdujących oraz ich twarzy. Nie powinno minąć długo nim całe towarzystwo nie będzie w stanie prosto ustać. Do tego czasu postanowił wstrzymać się z rękoczynami, by nie musiał znikać z tego miejsca przed rozwścieczoną hołotą. Żeby rozprawić się z grupą upitych zaś nie potrzebował wiele wysiłku. Instynkt stadny zdecydowanie wziąłby górę nad ich agresywnymi zapędami gdyby tylko któryś spróbował zbliżyć sie zbytnio do Liama. Widok ściany rozbijanej głową towarzysza nie zagrzewał do boju. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się przy jego rozmówczyni, a konretnie przy jej ubraniu. Dopiero teraz pomyślał że być może panna była wyposażona w zestaw do samoobrony. Ona, albo jej ochroniarka. Tą Flames nie zaprzątał sobie póki co głowy – póki śpiewała nie mogła go zabić.
Ostatecznie jednak nie martwił się orężem. Choćby kobiecina wyczarowała z biustonosza zweihandera, on był w stanie po prostu przypierdolić jej stołem przy którym aktualnie siedzieli. O ile przy chłopcach chciało mu się użyć nieco kreatywności, o tyle w tej chwili został dokonany na niego bezpośredni akt agresji. Z takimi osobnikami Liam się nie pierdolił. Przesunął nagle blat w stronę dziewczęcia po to by na wszelki wypadek choćby na chwilę utrudnić jej ruch. Gotów był natychmiastowo wstać i przewrócić mebel na nią gdy tylko wykona gwałtowny ruch.
Potrafię rozpłynąć się w powietrzu i zmaterializować gdzie indziej. – Mówił, sięgając za pazuchę po kolejną porcje tytoniu. – Umiem też nauczyć się wszystkiego co potrafią inni. Bez ich wiedzy i zgody.
Zajął się skrętem, choć wciąż pełnię swej uwagi zwracał na arystokratkę. Gdyby nie był zmuszony do wypowiadania tych słów, być może i byłby skory się podzielić tą informacją. Za odpowiednią zachętą lub ceną. Jako człowiek na sprzedaż nie interesowało go wiele czy płacili mu za zabijanie czy za mówienie prawdy. Natomiast gdy ktoś zmuszał go do czegokolwiek, musiał liczyć sie ze stanowczym oporem. Koniec końców i tak wiedział o swoich mocach niewiele więcej niż inni mieszkańcy Krainy Luster. Nigdy nie zagłębiał się ani w ich pochodzenie, ani dokładne działanie. Wiedział że to nie ma sensu, a poza tym dla niego liczyły się tylko efekty.
Nie pamiętam. – Wycedził przez zęby, odpowiadając na kolejne pytania. – Piętnaście lat, plus-minus pół roku. Pewnego dnia obudziłem się z pierdolonymi skrzydłami na pierdolonym grzbiecie. Nie noszę ze sobą do lasu pierdolonego kalendarza i nie mam służby żeby robiła to za mnie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group