Astra - 9 Maj 2018, 19:37 Edmund odchrząknął. - Niby całe życie miałem do przyzwyczajania się, a i tak czasem zapominam, że największe absurdy są możliwe dzięki magii. Poskrobał się po głowie. Mógł się mylić, ale jej słowa dość mocno sugerowały coś takiego.
Nie oznaczało to, że by jeszcze jej się udało. W pobliżu gór lasy bywały naprawdę zwodnicze i niebezpieczne. - Skoro tak mówisz. Nadal nie znaczy to jednak, że choćby takie dorwiesz. Lisie uszy, lisi ogon. Może w lisa się może zmienić? To by pasowało. Wejdzie do nory i tak pewnie by mogła zjeść królika na surowo. O ile by go złapała.
Tylko machnął ręką na jej przeprosiny. Grzeczność, grzecznością, ale też trochę przesadził. Toż to tylko dziecko, które nie wiadomo co rzuciło naprawdę kawał od domu.
Można było usłyszeć dość pośpieszne i ciężkie kroki. Chwilę później drzwi się otworzyły i pojawił się w nich gospodarz. - Coś się stało? Czy tylko zły sen? - odchował córkę to wiedział, że taki krzyk w środku nocy równie dobrze może znaczyć coś konkretnego jak i nic.
Fakt, że nadal trzymał w ręce nóż, którym strugał raczej nie sprzyjał uspokojeniu dziewczyny. Szczególnie biorąc pod uwagę to co ją obudziło.Tulka - 9 Maj 2018, 20:07 Siedziała na łóżku, starając się uspokoić. Gdy mężczyzna wpadł do pokoju pokręciła głową - to...tylko se...- nie dokończyła zdania. Podniosła wzrok, żeby uśmiechnąć się do Edmunda, gdy zobaczyła co trzyma w dłoni. To co spowodowało, że się obudziła, uderzyło w nią ze zdwojoną siłą.
Szybko zerwała się na równe nogi i odsunęła jak najbardziej od mężczyzny, porywając ze sobą swoją torbę. Oddychała głęboko. Źrenice miała wąskie, jakby nie były ludzkie, a lisie. Uszy położyła płasko, cała się najeżyła. Skrzydła lekko rozłożyła, jakby chciała pokazać, że jest większa od Góry. Pazury i zęby wydłużyły się, a na jej przedramionach oraz bokach głowy pojawiło się rude futerko. Stała na ugiętych nogach, gotowa w każdej chwili uskoczyć. Nie wiedziała jednak gdzie.
Zerknęła kątem oka na okno, by sprawdzić pogodę, ale wyskoczenie przez nie raczej nie było mądrym pomysłem. Musiała się przemknąć przez drzwi, innej opcji nie widziała -nie pozwolę zrobić z siebie mięsa! - warknęła na niego, uważnie obserwując każdy jego ruch, szukając odpowiedniej okazji do tego, by jakoś uciec od niego. Nie chciała ryzykować. Może jednak nie było to tak daleko jak mówił. Mógł ją okłamywać...ale jaką mogła mieć pewność? I dlaczego Korale nie pokazały, że coś jest nie tak. Zerknęła na nie jeszcze kontrolnie, może coś źle odczytała.
Zmarszczyła brwi i poruszyła ostrzegawczo skrzydłami, warcząc groźnie i szykując się, na ewentualny atak. Nie chciała na razie ryzykować użycia mocy. Było tutaj trochę zbyt szaro.Astra - 11 Maj 2018, 21:44 Gdy Edmund wszedł wszystko wyglądało w porządku. Dziewczyna wyglądała normalnie, pokój też. Jednak dość szybko zerwała się na równe nogi i warkotliwie zaczęła coś bredzić o robieniu z niej mięsa. - Co? - spytał szczerze skonfundowany mężczyzna. - Nie wiem co ci się śniło, ale przyszedłem tylko zobaczyć czy coś ci się nie stało, ale jak to tylko zły sen to nie mam jak pomóc. Podrapał się wolną ręką po głowie. Nawet nie skojarzył faktu, że dziewczyna mogła spanikować przez niknący w jego dłoni nóż. Dla niego to było narzędzie. Narzędzie i źródło wytchnienia.
Korale zaś w bladym świetle zdawały się mieć kolor akwamaryny. Tak czy siak daleko im było do czerwieni. Jeśli dziewczyna by nie poprosiła go o jakąkolwiek pomoc postałby jeszcze chwilę po czym by spokojnie zszedł na dół.Tulka - 11 Maj 2018, 22:03 Stała tak jeszcze chwilę, do póki mężczyzna nie opuścił pokoju. W tym momencie opadła na kolana i starała się uspokoić. Co się z nią działo? Skąd w ogóle takie wizje i sny? Korale raczej nie powinny się mylić, a przynajmniej miała taką nadzieję. Nie mogła tutaj zostać zbyt długo...to nie byłoby zbyt mądre, ale ruszać w ulewę też nie warto. Spojrzała na nadgarstek, skryty pod bransoletą. Czyżby to przez nią miała takie sny? Możliwe...ale co to w ogóle za przedmiot...czemu ten...Lunatyk tak chciał jej pilnować? I przed kim miała ją schować? Kto miał jej nie dostać?
Wstała i wyjrzała przez okno. Będzie musiała ruszać jak tylko będzie miała taką okazję. Teraz jednak zaczęło ją zastanawiać coś innego. Edmund mówił, że to pokój jego córki. Postanowiła się więc rozejrzeć uważnie po pomieszczeniu, skoro już nie spała, po czym niezależnie od tego czy coś znalazła czy też nie, zeszła na dół, trochę niepewnie. W ręce za plecami trzymała skalpel. Raczej mało prawdopodobne, że da radę go użyć, ale czuła się tak trochę pewniej.
Stanęła przed mężczyzną, ale tak, by był między nimi pewien odstęp po czym skinęła mu lekko głową - prze..przepraszam, za moje zachowanie. Ostatnio mam problem z koszmarami - powiedziała, patrząc na niego uważnie. Była gotowa w każdej chwili uskoczyć, lub użyć hipnozy by go zatrzymać - co się stało z pana córką i żoną? - zapytała wprost. Musiała wiedzieć. Za plecami mocno ściskała w prawej dłoni skalpel, nie odrywając wzroku od Gospodarza.Astra - 11 Maj 2018, 23:06 Pokój, w którym była niewątpliwie należał do kobiety. Były ślady sugerujące, że kiedyś była niewątpliwie dziewczynką. Na przykład stara lalka, patrząca z górnej półki szafy na pokój.
Widać też było, że miała upodobania i całkiem niezły talent artystyczny. Gdyby szukała mogłaby znaleźć dwa niekończone obrazy. Jeden przedstawiał malowniczy domek, a drugi parę ludzi. Gdyby się mu lepiej przyjrzała mogłaby stwierdzić, że przedstawia młodszego Edmunda i jakąś całkiem urodziwą kobietę o wyraźnych krągłościach. Oboje się uśmiechali.
Poza tym były niekompletne przybory malarskie i rysownicze, powieści różnych rodzai. Kilka podręczników i ubrania. Niewątpliwe kobiece, ale poza jedną suknią raczej praktyczne i proste.
Był to pusty pokój, do którego bezproblemowo mogłaby się znowu wprowadzić poprzednia lokatorka. Lub zamieszkać na czas wizyty.
Bransoleta wyglądała raczej zwyczajnie. Miała nietypowy wygląd, ale w tej chwili nic poza tym. Lekko lśniła w słabym świetle. - A co? Przyśniło ci się, że je zjadłem, a teraz mam chrapkę na ciebie? - spytał po czym się roześmiał. - Jak tak to by tłumaczyło dlaczego tak spanikowałaś na mój widok. Córka wyszła za mąż i się wyprowadziła. Czasem wpada odwiedzić starego ojca, ale mieszka kawałek stąd. Żona idiotka zaś zginęła przed jakimiś dwudziestu laty. Mówiłem jej żeby nie szła do swojej znajomej, bo coś w górach łupnie. No i łupnęło. Lawina zabrała ze sobą jakieś trzydzieści osób. Połowy nigdy nie odnaleziono. W tym mojej żony.- w jego oczach zaszkliły się łzy, ale nic więcej nie zdradziło, że nadal boli go ta strata. -A co z twoją rodziną, dziecino? Pewnie się martwią o ciebie.Tulka - 12 Maj 2018, 07:16 Słuchała uważnie opowieści i .. zrobiło jej się trochę głupio. Westchnęła ciężko i lekko się rozluźniła - przykro mi - powiedziała cicho, po czym spojrzała mężczyźnie w oczy - śniło mi się...że to mnie chciał pan przerobić na mięso...że nie mogłam się ruszyć i przyszedł pan z nożem i powiedział, że takie mięsko nie może się zmarnować - wyjaśniła, wskazując na nóż w ręce mężczyzny.
Słysząc pytanie, przestąpiła z nogi na nogę - z siostrą...nie mam zbyt dobrego kontaktu, a przyjaciel, u którego mieszkam...którego traktuję jak brata, pewnie myśli, że jednak nie dostałam wolnego w pracy i teraz na mnie psioczy, że nic mu nie powiedziałam...pewnie jak nie będę długo dawać znać, to pójdzie i zapyta co się ze mną dzieje... - westchnęła ciężko i przestąpiła z nogi na nogę.
- Wiem, że pewnie by mi pan powiedział, ale...wolę zapytać - zaczęła ostrożnie - w tych stronach pewnie nie można spotkać zbyt wielu Gwardzistów Arcyksięcia, prawda? - patrzała na niego z nadzieją, która coraz bardziej nikła. Może jakby z nimi się skontaktowała, to dałaby radę wrócić do domu szybciej.
- Jak pan myśli, za ile będę mogła ruszać? Naprawdę nie mogę podróżować zbyt długo i nie jest to spowodowane moim widzimisię - przyznała, otulając się mocniej skrzydłami. Nie podchodziła jednak do niego. Nadal trzymała się na odległość. Chciała już wracać, przytulić się do Amber i Kropki, pojeździć na Albie i Paladinie, ale musiała najpierw wrócić, a to chyba był najtrudniejszy orzech do rozgryzienia. Jak wrócić do domu szybko.Astra - 12 Maj 2018, 22:08 Tylko lekko skinął głowa potwierdzając, że usłyszał.
Wysłuchał jej słów i spojrzał na wskazany przez nią nóż po czym parsknął śmiechem. - To wiele tłumaczy. A o nożu zupełnie zapomniałem. To w zasadzie przedłużenie ręki. - tu zrobił komicznei groźną minę - Choć założę się, że byś była smaczniutka i delikatna. Niestety nie jestem kanibalem. Wysłuchał słów Tuli. Biedne dziecko. Powiedział jej odnośnie tych słów jedną bardzo prostą radę życiową: - Przyjaciele to rodzina jaką sami możemy sobie wybrać. Zapamiętaj to sobie dobrze, dziecino. Mówię oczywiście o prawdziwych przyjaciołach. I odpowiadając na twoje pytanie - nie, nie ma. Może sobie udawać, że włada sobie wszędzie, ale jego wpływy tu są w zasadzie zerowe. Rozmasował kark. Nieźle się trzymał, ale wiek czasem o sobie przypominał. Wstał i ruszył do kuchni. - Głodna jesteś? Będę robił jajecznicę. Ruszyć zaś będziesz mogła jakoś koło południa. Może trochę później. Burza już brzmi inaczej. Co prawda dla dziewczyny brzmiała dokładnie tak samo, ale może starszy mężczyzna wiedział co mówi.Tulka - 13 Maj 2018, 10:14 Cofnęła się znów o krok. Wiedziała, że mężczyzna żartuje, ale i tak nie ufała mu aż tak, żeby nie uważać w jego obecności - raczej jestem za chuda, żeby dało się ze mnie zrobić coś więcej niż rosół - powiedziała, uśmiechając się delikatnie. Musiała się rozluźnić, a żartowanie mogło jej pomóc. Stresowała się jednak i to bardzo. Chciała już wracać...nie chciała być nieobecna przez aż tak długi okres czasu.
Spojrzała na niego i uśmiechnęła się delikatnie, po chwili westchnęła cichutko. Tylko jak rozróżnić prawdziwych przyjaciół od tych fałszywych. Z Banem też myślała, że to prawdziwa miłość, potem się okazało, że chciał ją tylko wykorzystać. Nie potrafiła teraz nikomu w pełni zaufać. Nawet Cierniowi w pełni nie ufała, ale chyba najbardziej, ze wszystkich znajomych.
Westchnęła ciężko i podrapała się p otyle głowy - tak też myślałam...ale musiałam zapytać - powiedziała z rezygnacją.
Przytaknęła głową zasmucona. Chętnie coś zje...musi bo czekała ją długa droga do domu. Usiadła przy stole. Spojrzała na mężczyznę niepewnie i wsłuchała się w dźwięki burzy. Dla niej nie było żadnej różnicy, ale on tutaj mieszka. Może już się nauczył rozpoznawać jaka pogoda się zbliża?
Siedziała chwilę w ciszy. Nie wiedziała co miała robić. Postanowiła więc...porozmawiać -czym zajmuje się pana córka?- zapytała niepewnie, czy on w ogóle chce o tym rozmawiać -widziałam w jej pokoju plastyczne rzeczy, to..tylko hobby czy poszła tą ścieżką?- spojrzała na niego. Siedziała grzecznie, nie kombinowała. Nie chciała po prostu siedzieć w ciszy.Astra - 13 Maj 2018, 20:39 - A o gulaszu kiedyś słyszałaś?- nieraz się kombinowało jak mało mięsa lepiej porozdzielać na więcej osób. Potem mu się udało trochę wzbogacić i te czasy odeszły w niepamięć, ale to jeszcze nie znaczyło, że nic z nich nie pamięta. Tylko pokiwał głową. Dziewczyna ma prawo chwytać się najpłonniejszej nadziei. Choć powoli zaczyna wkraczać na tereny absurdu. - Ile jajek? - spytał znad patelni. - Zaś sztuka to było hobby, które przypadkiem dało jej niezłą robotę. Dość osobliwa, ale dobrze jej płacą i jej się podoba. W manufakturze sukienniczej. Kontrola jakości, specjalne zamówienia, tworzenie nowych wzorów. Coś w ten deseń. Jakiś Upiorny zainteresował się jej arabeską czy jak to tam zwą i zaczął z nią rozmawiać gdy dowiedział się, że jest autorką. Wyszło, że zna się trochę na tkactwie i jakoś to poszło. Zaskakująco porządny jak na arystokratę. - w międzyczasie brzdąkał i krzątał się w kuchni. Po pewnym czasie przyszedł z tacą, na której były dwa talerze jajecznicy - dla siebie zrobił chyba z tuzina jaj. Dziewczynie porcja wydawała się ogromna. Jajecznica była na boczku.
Poza tym było pół bochna ciemnego chleba. Wczorajszego, ale nadal aromatycznego. Osełka masła. Garnuszek soli. Dzbanek mleka. Kostka sera. Talerzyk ogórków, które były widocznie przetworzone, ale nie były ani kiszone, ani małosolne. Oczywiście jeszcze noże i łyżki.
Postawił to wszystko na stole w jadalni i usiadł wołając dziewczynę by sama też przyszła jeść.Tulka - 14 Maj 2018, 08:22 Słyszała o gulaszu, ale już tego nie komentowała. Nie mała zamiaru dawać się zjeść. W szczególności nie w takim miejscu i nie w takim wieku. To by była żałosna śmierć. Zgubić się gdzieś w górach, z niewiadomego powodu i do tego zostać zjedzonym przez jakiegoś przerośniętego faceta. O nie... nie chciała tak skończyć.
Podniosła wzrok zaskoczona - em...z trzech poproszę- powiedziała uprzejmie. Siedziała i słuchała uważnie jego opowieści. Uśmiechnęła się delikatnie - miło tak zajmować się czymś, związanym z hobby - przyznała i nieświadomie zaczęła masować nadgarstek z bransoletą, pod którą znajdował się tatuaż, który sama zrobiła w swoje piętnaste urodziny. Był zrobiony pod wpływem impulsu, ale nie żałowała tego. Co prawda jeszcze nie powiedziała o nim lekarzom, ale poza tym jednym wyskokiem Bane'a, nikt o to nie pytał. Pewnie gdyby Anomander zapytał, to musiałaby się do tego przyznać, ale czemu Bane miał o tym wiedzieć? Dlatego, że jest Ordynatorem? Nie doczekanie jego. Musiała być mu posłuszna tylko w pracy, poza nią chciała go widzieć jak najrzadziej.
- Pewnie jest pan z niej dumny - powiedziała, uśmiechając się do niego miło - i nie wszyscy Arystokraci to nadęte bubki, które myślą tylko o sobie. Są też tacy porządni - powiedziała to zgodnie z tym co sama zaobserwowała. Szkoda tylko, że większość była bucami.
Gdy szła do jadalni i usiadła, życząc smacznego, zaczęła dzióbać do jajecznicy. Nie miała apetytu. Nie zdziwiła ją ilość, którą miał na talerzu mężczyzna. Był wielki, to pewnie dużo jadł. To nie Aeron, który jadł bardzo mało, a to jej się Caius czepiał -z ciekawości...wie pan może, jak nazywał się ten Arystokrata, który zaproponował pana córce pracę? - powiedziała i spróbowała w końcu śniadania. Jadła powoli, ale po prostu przez ten stres, związany z tą całą sytuacją, nie miała zbytniego apetytu.Astra - 14 Maj 2018, 13:00 Kiwnął głową i wbił dodatkowe trzy jajka dla dziewczyny. Dla niego to by było mało, ale dla niej raczej odpowiednia ilość. - Miło, a jeszcze milej jak dobrze za to płacą.- powiedział rozbawiony. Nie można robić czegoś co się lubi jeśli nie potrafi się na tym zarobić. No poza wolnym czasem, a go zawsze jest mniej.
A na starość nie zawsze ma się siły by robić co się chce. - Oczywiście, że jestem! Nie dość, że piękna to jaka zaradna i zdolna!- niemalże wykrzyknął wyraźnie dumny. Trochę smutno się uśmiechał. Nie obawiał się o córkę, ale mieszkała daleko i nie mógł jej widywać tak często jak by chciał.
Po chwili milczenia przytaknął dziewczynie. - Ano są. Szkoda, że nie ma ich więcej. - wiedział o czym mówił. Źródłem mnóstwa problemów dla innych był i jest egoizm wielu Upiornych.
Zamarł z pajdą chleba przed ustami. Jak on się nazywał? Córka mu mówiła. Na pewno mówiła. ale... - Nie pamiętam szczerze mówiąc. Manufaktura należy do rodu Venefici więc pewnie on też jest jego członkiem, ale imienia już nie pamiętam. Musiałbym się córki spytać. Przyjrzał się niezadowolony skrzydlatej. Dziubała tylko zamiast jeść porządnie. - Jedz. Masz jeść. Porządnie. Nawet jak masz to w siebie wmusić. Jeśli brak apetytu jest wystarczającym powodem byś nie jadła to nie masz szans osiągnąć swojego celu. A na pewną śmierć cię na pewno nie puszczę, dziecino.Tulka - 14 Maj 2018, 20:19 Uśmiechnęła się. Ciekawe jak to było się czuć, gdy rodzić jest z ciebie dumny. Co prawda Bane i Anomander byli z niej dumni, gdy zrobiła wywiad Jocelyn przed operacją. Jak doszła do tego co i jak. Zanotowała wszystko i dodatkowo zrobiła dokładne rysunki, zanim mieli w ogóle okazję na to by zerknąć na plecy pacjentki. Ale to nie było to samo. To nie było to, co dowiedzieć się, że rodzice są z ciebie dumni. Opuściła wzrok i zamyśliła się. Ciekawe czy rodzina D'Voir byłaby z niej dumna, jakby się dowiedzieli czym się zajmuje. Państwo Renard na pewno nie. Tylko interesowaliby się tym, że powinna oddawać najlepiej całe pieniądze jakie zarobiła nie tylko w Klinice, ale też w Stowarzyszeniu oraz co sobie dorobi na boku przy tatuażach i obrazach. Ale nigdy się tego nie dowie i nie wiedziała nawet czy chciała by spotkać swoich prawdziwych rodziców. Przecież jej nie chcieli, więc po co ona by chciała z nimi się spotkać? Oni pewnie też by tego nie chcieli.
Przytaknęła mężczyźnie głową - naprawdę szkoda. O ile lepiej by się żyło innym rasom, gdyby Upiorni trochę poluzowali majty i tak nie obwieszczali światu jak bardzo są lepsi od innych - powiedziała, bez większego namysłu. Miała jednak nadzieję, że nie urazi tym mężczyzny. W końcu Upiorny dał pracę jego córce, ale nie wyglądała na takiego, by go wysławiał ku niebiosom, jaki to nie był wspaniały i super i w ogóle fajny.
Zakrztusiła się, słysząc do kogo należy manufaktura? - Venefici?- zapytała niepewnie. Przeszedł ją dreszcz, na wspomnienie pewnej dwójki, którą spotkała pewnego dnia na zakupach. Miała nadzieję, że zbyt szybko nie dostanie od nich zaproszenia, albo, że nie bedzie miała na tyle czasu, żeby z niego skorzystać. Trochę ją ta dwójka przerażała. Nie wiedziała nawet czemu. Byli mili i uroczy, ale i tak...chyba wolała zostać przy Vaele i nie powiększać grona znajomych pochodzących z tej rasy.
Słysząc jego burę, skuliła się lekko. Sięgnęła po kromkę chleba, wzięła na nią plaster sera i jadła tak jajecznicę, przegryzając kanapką. Nalała sobie również mleka. By faktycznie mieć siły na dalszą podróż - czy wie pan coś na temat tego opuszczonego domu na szczycie góry? Mniej więcej jest w tym kierunku, z którego przyszłam - powiedziała, spoglądając na niego. Jadła już jednak grzecznie. Nawet nie wiedziała, że była taka głodna, bo gdy skończyła się jajecznica, zrobiła sobie jeszcze ze dwie kanapki i spoglądała na mężczyznę. Nie chciała jeść w ciszy. Czuła się tutaj wystarczająco niepewnie, wolała o czymś porozmawiać, a nie chciała myśleć o podróży, która ją teraz czekała.Astra - 14 Maj 2018, 21:03 Zobaczył jak się zasępiła gdy chwalił się córką. - Uszy do góry. Pamiętaj co powiedziałem o przyjaciołach. Takie więzy są o wiele cenniejsze od więzów krwi. Był ojcem. Był mężem. Był synem. Był przyjacielem. Wiedział dzięki temu co dziewczynie chodzi po głowie.
Wybuchnął gromkim śmiechem słysząc opinię dziewczyny.
Ocierając łzę z pod oka powiedział: - Prawdziwe jak cholera, ale lepiej trzymaj takie rzeczy dla siebie jeśli dobrze nie znasz rozmówcy lub ktoś może to usłyszeć. Wielu ma długie ręce i krótkie temperamenty. Podniósł brwi. To, że słyszała o rodzie to nic. Ale to jak zareagowała sugerowało, że miała z nim kontakt bliższy niż usłyszenie gdzieś o nim. - Tak. Z tego co się potem dowiedziałem mają większość tego biznesu i pokrewnych w Krainie. - po krótkiej chwili myślenia podzielił się z nią pewnym spostrzeżeniem - Wiele osób myśli, że Upiorni są po prostu bogaci. Po części to prawda, bo większość jest, ale to się tyczy głównie tych co mają jakiś biznes. Górnictwo, farmy, tartaki i tak dalej. Coś tam wiem o ich biznesie przez córkę. Więc wiem, że nawet na dole to nie taka najgorsza praca.- tu wskazał na swoją koszulę - Nawet ona jest zrobiona z materiału, który oni zrobili. Nie zdziwiłbym się gdyby twoja też. To, że zaczęła w końcu normalnie jeść skwitował pogodnym uśmiechem. Czasem dzieciarnia zapomina o rzeczach podstawowych.
Jego brwi znów podjechały wyżej. To było zaskakująco dokładne pytanie. - Wyżej mieszkał tylko stary Samuel. Zmarł dwa lata temu. Znał te góry jak nikt. Większość rzeczy o nich właśnie od niego się nauczyłem. Ma wnuki, ale nie zainteresowane domem na takim odludziu. No więc stoi pusty. Służy teraz za schronienie jak kogoś coś złapie w górach. Dlatego drwa tam są mimo, że nikt nie mieszka. Spodobałoby mu się, że chata nie niszczeje i ma użytek. Choćby taki. Jeśli go widziałaś to musiało cię całkiem wysoko rzucić. - opowiedział między kolejnymi kęsami śniadania.Tulka - 14 Maj 2018, 21:47 Wzruszyła ramionami -po prostu ostatnio mam problem z relacjami z osobami, które powinny mi być bliskie i tyle - przyznała, ale nie ciągnęła dalej tematu. Musiała sobie z tym sama poradzić i raczej nie mogła liczyć na jakąkolwiek pomoc w tym temacie. To były jej demony, którym musiała stawić czoła całkowicie sama.
- Zdaję sobie z tego sprawę i powiem panu, że Upiorni też tak czasem na siebie narzekają. Nie wszyscy, ale też się tacy zdarzają- zachichotała. Wiedziała, że powinna uważać, ale coś jej mówiło, że tu nie musiała aż tak pilnować języka.
Przytaknęła mu głową -wiem o tym. Na przykład ród Lazariron zajmuje się wszelkim wydobyciem kryształów i kilku metali szlachetnych. Ród Vaele za to zajmuje się drewnem oraz handlem. Każdy coś robi, a dlatego, ze wiedzą co robią to na tym zarabiają - wzruszyła ramionami -w Świecie Ludzi też istnieje coś takiego, że jak ktoś jest arystokratą to od razu na pewno ma kupę kasy nie wiadomo skąd. A prawda jest taka, że tytuł szlachecki jeszcze nie gwarantuje tego, że osoba go posiadająca będzie miała chociaż tyle, by mieć coś do garnka włożyć - przyznała, upijając łyk mleka. Słowa o ubraniach tylko zbyła wzruszeniem ramion. W sumie to nie interesowała jej nigdy marka, ani też kto stworzył ubrania. Ważne było, że jej się podobały, oraz był wygodne i praktyczne. Nic więcej się nie liczyło.
Słuchała uważnie opowieści mężczyzny. Była już najedzona, więc odsunęła od siebie talerz i zaczęła się bawić skalpelem, przyswajając wszystkie informacje - spędziłam tam poprzednią noc, bo wyrzuciło mnie już wieczorem. Potem ruszyłam w dół, by zejść jak najszybciej z gór i znaleźć jakąś cywilizację, niestety złapała mnie burza no i trafiłam do pana - opowiedziała skróconą historię, która jednak zawierała wszystko co istotne. Zastanawiała się też czy to ten dziwny facet ją tutaj przeteleportował, czy może była to sprawka tej dziwnej bransolety. Nieświadomie zaczęła wodzić po niej skalpelem, zastanawiając się skąd w ogóle takie cholerstwo się wzięło i czy czasem nie jest odpowiedzialne za przynajmniej część tego co jej się teraz działo.Astra - 14 Maj 2018, 22:05 - Problemy to część każdej zdrowej relacji. Oczywiście relacja jest zdrowa kiedy problemy są dodatkiem, a nie bazą. W sumie to te najburzliwsze okazywały się na długą metę najtrwalsze, bo były najbardziej szczere. Jeśli miały dobre podstawy to potrafiły przetrwać wszystko przy odrobinie dobrej woli zainteresowanych - A to ciekawe. Nie tyle, że jakiś ma taki opinię, ale, że ci powiedział. Czy może podsłuchałaś? - powiedział uśmiechając się szelmowsko.
Przez następną chwilę tylko potakiwał. Mówiła całkowicie sensownie. Nie miał więc nic do dodania ani do naprostowania. - Rękodzieło czy medycyna? - spytał wskazując na skalpel w dłoni dziewczyny.
Zadowolony stwierdził też, że w miarę porządnie podjadła. Może nie będzie z nią tak źle. - Nawiedził cię Samuel?- zagadnął ją. Nie zdziwiłby się gdyby po staruszku zostało coś więcej niż dom i wspomnienia. Kochał te góry, a one go kochały. W dzień, w który umarł działy się niezwykłe rzeczy. - Czy ja wiem czy takie niestety? Gdyby nie ta burza to bym cię pewnie nie zatrzymał i byś poleciała zupełnie nieprzygotowana.