Astra - 4 Sierpień 2018, 22:07 Dwunóg rozglądał się tak jakby mu zaraz miała głowa odlecieć. Leciała przed nią i wcale się nie kryła. Zaś czego ona mogła szukać pośród traw, krzewów i nielicznych drzew po drodze. Nie żyło tu nic na tyle dużego by mogło jej zrobić krzywdę. A jeżeli szukała jedzenia to strasznie nieporadnie.
Słysząc odpowiedź przekrzywiła łepek. Rim nie mogła tego widzieć, bo ciężko spojrzeć na swoją własną głowę. - Ja jestem ruda z herbowocowca. Przynajmniej tak mnie inni znają, a jestem kim jestem i nie potrzebuję żadnych dodatkowych słów by wiedzieć kim jestem. Dwunogi i ich dziwaczne pomysły. Kiedy dziewczyna nagle skręciła w bok poderwała się i zapytała: - Gdzie ty idziesz? To nie w tę stronę.Rim - 4 Sierpień 2018, 22:29 Wywróciła oczami, czego ptaszek też nie mógł zobaczyć -czyli jakbym się chciała z Tobą spotkać i nie mogła Cię znaleźć tam, gdzie się spotkały to miałabym wołać Ej ruda z herbowocowca jesteś tu gdzieś? - zapytała z lekkim rozbawieniem w głosie - imiona są jak nazwy kwiatów. Nie mówisz, ten fioletowy z lewej części łąki tylko powiesz...irys- podała przykład jeszcze raz ale nie spierała się. Skoro ptaszyna uważała, że tak jest lepiej i imiona są tylko głupim wymysłem ludzi to już jej problem. Choć Rim chętnie by się z nią kiedyś jeszcze spotkała i może by dowiedziała się czegoś więcej o tych okolicach. I może też coś o ptaszkach takich jak ona?
Spojrzała na rudą z herbowocowca i zamrugała - przecież mówiłaś, że mam iść w prawo - powiedziała, nie do końca rozumiejąc o co tej puchatej kulce chodzi. Może skręciła za bardzo? Nie wiedziała tego. Miała zmienić kierunek to zmieniła, ale cóż...skoro przewodniczka powiedziała, że idzie w złą stronę to zatrzymała się i wróciła ten kawałek, który zdążyła przejść, kierując się znów w odpowiednią stronę -to którędy Dalil?- zapytała, uśmiechając się delikatnie, tajemniczo.Astra - 8 Wrzesień 2018, 20:27 - Tak. - odpowiedział ptaszek z powagą. - Tyle, że w zasadzie każdy kwiatek tego samego rodzaju jest taki sam, a co jakbyś ty miała takie same imię jak osoba obok? - skontrowała. Takie coś by tylko wprowadzało zamieszanie. Oczywiście zdaniem ptaszyny. Takie imiona też w zasadzie nic nie mówiły.
- Ale nie tyle! Prawie zawróciłaś jeśli nie zauważyłaś.
Już miała odpowiadać na ostatnie słowa rogatej gdy rozległ się pojedynczy dźwięk przypominający taki jaki wydają cymbałki dla dzieci. Natychmiast gdy go usłyszała pisnęła przerażona i wyrwała do przodu najszybciej jak umiała. Unikała sprawnie różowych kulek, które leciały w jej kierunku, ale jedna trafiła ją od spodu w koniuszek skrzydła i sprawiła, że przykleiło się do jej ciałka przy jego następnym ruchu. Siłą rzeczy spadła. Spadła w krzak, który na jej szczęście lub nieszczęście był kuzynem jeżyn, ale o większych i twardszych kolcach.
Dziewczyna też oberwała jedną kulką. Zatkało jej lewe ucho. Gdyby postanowiła spróbować to wyciągnąć zauważyłby, że jest to coś bardzo lepkiego i konsystencją przypomina skrzyżowanie pianki i waty cukrowej.
Bez względu na to posłyszałaby kilka kolejnych dźwięków cymbałków o rożnej tonacji, poczułaby zapach wanilii i zobaczyła kilka jasnozielonych smug. Miałaby szansę się jednej przyjrzeć gdyż przebiegła tuż przed nią i musiała zwolnić w gęstszym zielsku. Było to drobne i smukłe zwierzę.
Limonkowe mangusty pachnące wanilią. Ostatecznie nie była to nawet najdziwniejsza rzecz jaką tu można spotkać.Rim - 12 Wrzesień 2018, 09:26 Westchnęła - może kiedyś to zrozumiesz... - uśmiechnęła się - mówisz trochę tak jakby to, że ktoś ma takie samo imię to znaczyło, że są tacy sami. Uwierz mi, że wszystko da się jakoś ogarnąć, ale ja będę Cię nazywać tylko Ruda, bo całe Twoje ... nazwijmy to...imię jest trochę za długie- przyznała. W końcu u większości mieszkańców Krainy miała imię i nazwisko i to nadal było krótsze niż to jak nazywają ptaszynę. No cóż. Chyba jak na razie nic na to nie poradzi.
- Co się...- zapytała gdy Kuleczka się spłoszyła i nagle wpadła w krzaki. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Dopiero po chwili usłyszała te dziwne dzwonki oraz zobaczyła lecące kulki. Gdy chciała jedną wyciągnąć z ucha, przekonała się, że nie będzie to takie proste.
Gdy zauważyła co je zaatakowało, wstrzymała oddech. Mangusty! Przecież one zaraz zjedzą Rudą! Rim nie mogła na to pozwolić. Wyciągnęła z tylnej części torby drugi pasek, którym przepasała się w pasie. Był na nią za duży ale idealny dla jej drugiej formy. Podbiegła szybko do krzaka i starała się wyciągnąć z niego Avi -nie bój się, zaraz Cię wyciągnę i uciekniemy- uśmiechnęła się do niej i jeśli dała radę zanim dotarły do niech Mangusty, wsadziła Rudą do torby - Wiórek bądź miły, a Ty uważaj bo będzie trzęsło - uprzedziła. Zamieniła się w antylopę i pognała w kierunku, który wcześniej wskazała ptaszyna, starając się oddalić jak najbardziej od zielonych drapieżników.Astra - 21 Październik 2018, 16:02 Wbiegnięcie w tak kolczasty krzew to średni pomysł. Nawet jeśli ma się coś na grzbiecie. Zwykłe jeżyny co najwyżej by się poczepiały ubrań i doprowadziły do zadrapań naskórka. Jednak te kolce były większe i twardsze. W zasadzie jak ciernie, którymi by się nie powstydziła tarnina.
Zadanie okazało się naprawdę trudne. Ciernie rwały ubranie i boleśnie raniły. Skuteczność takich kolców lubi prezentować uroczy ptaszek, który dorobił sobie przydomek rzeźnika - dzierzba.
Jednak nie była jedyną, która chciała się dostać do ptaszka.
Jedna mangusta utknęła między cierniami gdy Rim się przepychała, ale druga była całkiem blisko.
Powinna zdążyć przed nią.
Jednak była o wiele prostsza i przyjemniejsza droga do celu, a mianowicie plecy dziewczyny. Po nich właśnie przebiegła trzecia i wylądowała bezceremonialnie na spanikowanym ptaszku. Wiedziała, że najpierw trzeba się pozbyć rywalizacji i plunęła lepkim różem prosto w oczy Rim. Jedna może była dość skutecznie zablokowana, ale druga zaraz przybędzie z pomocą.
Mangusty mogły być małe, ale były też zadziorne. Bez walki nie oddadzą. Fakt, że przeciwnik był wielokrotnie od nich większy zupełnie im nie przeszkadzał.Rim - 8 Listopad 2018, 09:41 Krzywiła się, ale musiała uratować Rudą. Nie mogła jej tak przecież zostawić bez niczego. Wiedziała też, że raczej nikt jej nie usłyszy, a zanim ktokolwiek tutaj dotrze z pomocą to będzie już za późno. Musiała szybko coś wymyślić. Nie mogła złapać tych mangust, a te zaraz zjedzą jej nową towarzyszkę. Zagryzła dolną wargę, starając się odpędzić wredne stworzenia.
Zamknęła oczy by maź w nie nie wpadła. Nawet jeśli została oślepiona to wymyśliła co może zrobić. Jedną ręką starała się blokować ataki mangust, nie przejmując się kolcami czy zębami zwierzaków. Liczyło się tylko to, żeby pomóc ptaszynie. Drugą ręką starała się pozbyć mazi. Użyła do tego też rękawa, a nie samej dłoni.
Z drugiej strony szybko szukała jakiejś najprostszej melodii w głowie. Po chwili już zaczęła cicho nucić, a następnie śpiewać, używając swojej mocy, by uśpić, a przynajmniej uspokoić atakujące futrzaki. Może to je jakoś spowolni choć trochę, żeby mogła uratować Rudą i jak najszybciej się stad oddalić. Oby to tylko zadziałało.