To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Morze Łez - Dom nad laguną

Astra - 28 Sierpień 2018, 05:55

Kiedy zaczął jej klaskać spojrzała na niego wilkiem, a potem trochę wbrew sobie pokazała mu w dość dziecinnym geście język.
"Masochista?" Nawet się nie zdziwiła. Ostatecznie to nie był pierwszy jakiego spotkała. Jednak to, że dała łagodny przykład jeszcze nie znaczyło, że nie mogłaby być bardziej...
okrutna. Zdarzało się.
Tortury były czymś czego raczej unikała. Dużo roboty, mała satysfakcja i niepewne efekty. Są lepsze sposoby w zależności od sytuacji.
Skinęła łaskawie głową. Ledwie akceptowalne, ale jestem dziś łaskawa. Zdawała się mówić całą sobą.
Trochę zbyt przypieczone, ale ujdzie. W sumie co ją naszło by kazać cholernemu Cieniowi pilnować jedzenia. To był naprawdę nierozsądny pomysł i dobrze, że skończyło się to tak dobrze.
Już chciała się odgryźć tekstem w stylu czy mu na oczy padło, ale się powstrzymała. Powiedział to dopiero teraz. Wzięła sięgnęła do włosów i podstawiła koniec warkocza w swoje pole widzenia. Jej ogniście rude włosy migotały teraz szmaragdową zielenią. Zamrugała skonsternowana. To było niecodzienne.
Spojrzała na niego i bez większego przekonania pojawiła tabliczkę "Jeśli to kolejny głupi kawał to wypruję ci flaki przez ucho."
Jednak ostatecznie to nie była pierwsza dziwna przypadłość jaka ją męczyła. Podwinęła rękaw i podrapała ukwieconą dłoń. Może to kolejny element tego niewiadomoczego. Tak samo jak nienaturalne łzawienie.

Enkil - 2 Wrzesień 2018, 01:57

Oglądanie jej dezorientacji było całkiem zabawne. Przy równie charakternych istotkach zwykle nie trzeba było obawiać się nudy. A to spora zaleta, nawet jeśli należało mieć na uwadze, iż ma swoją cenę. Ale co jej nie ma? Na tym oraz żadnym innym znanym mi świecie, nic nie dostaje się za darmo. Pieniądze, informacje, uczucia, to wszystko to waluty, dzięki którym można, uzyskać to, czego się chce.
Zaśmiałem się, odczytując jej groźbę, równocześnie przecząco kręcąc głową.
-Całkiem ciekawa metoda, nie próbowałem jeszcze. Ale, nie. To nie w moim stylu. Pociesz się, mogło być gorzej, mogły być różowe. A teraz wyglądasz całkiem... hmmm, wiosennie.
Przechyliłem głowę, by móc lepiej przyjrzeć się dziewczynie, której palce przedzierały się właśnie przez małą łąkę, która wykwitła na jej ręce. Przez chwilę zmagając się z rozleniwieniem, wstałem z miejsca po to, by przykucnąć naprzeciw dziewczyny. Bez pytania o zgodę, złapałem ją za rękę, by dokonać nieco dokładniejszych oględzin i upewnić się w swych przypuszczeniach. Jeśli wiosenka nie pozwoliła, na taką interwencję, to ograniczyłem się do obserwacji.
-No proszę, ktoś tu jest alergikiem. To częsta przypadłość o tej porze roku i może to też inny jej przejaw. Albo faktycznie ktoś wyciął Ci głupi numer.
Mówiąc, wskazałem to na jej rękę, to na włosy. Magiczne alergie to coś cholernie upierdliwego. Za dzieciaka, miałem z nimi sporo do czynienia, szczególnie z kwiecistą wysypką właśnie. Dodatkowo miałem pecha, bo spod mojej skóry wyjątkowo często wybijały się ciernie. Podarte ubrania, liczne zadrapania i cholerne swędzenie. Nie dość, że ciągle trzeba było siedzieć w wanie wypełnionej herbatą, to jeszcze owijali mnie bandażami nią nasączonymi. Byłem jak jakaś chodząca mumia. Całe szczęście z wiekiem objawy alergii znacznie zelżały.
-Wiem nawet, co na to pomaga. I może nawet Ci powiem, jeśli sobie zasłużysz.
Mówiąc to, wyszczerzyłem się wrednie.

Astra - 4 Wrzesień 2018, 22:35

Wzruszyła ramionami. Szczerze mówiąc nie sadziła, że to jego sprawka, ale sprawdzić nie zawadzi. Na jego śmiech lekko się uśmiechnęła. Cóż... groźbą była niepoważna. Inna reakcja byłaby dziwna.
Obserwowała go uważnie jak podchodził. Dała mu się chwycić, ale w rewanżu oparła mu dłoń na policzku. Niemalże czuły gest. Jednak jego powodem nie była nagła słabość dziewczyny do mężczyzny. Motywacja była czysto pragmatyczna. Z tej z pozoru niewinnej pozycji dzielił ją jeden ruch od wykolenia mu oka. Nikt nie byłby w stanie czegoś takiego zignorować.
"Nie jestem alergikiem. Wiedziałabym o tym, a to jest pierwszy raz." Chwilę po tym stwierdzeniu kichnęła szybko dwa razy. Pierwsze kichnięcie zmieniło kolor jej oczu. Zielone stało się krwisto czerwone, a niebieskie złociste. Drugie wpłynęło na jej skórę. Przybrała barwę fioletu tak głębokiego, że niemal czarnego. Przy nosie i policzkach było kilka jaśniejszych i mniej nasyconych plamek. Przy jej naturalnej karnacji przynajmniej mała ilość piegów przy słońcu to norma.
Jednak słysząc jego ostatni kontrnatarcia. Jego „cudowną” propozycję nie mogła powstrzymać śmiechu. Był to osobliwy widok jako, że był on bezgłośny. Migotliwe łzy, które zbierały jej się w oczach pociekły po twarzy. Nadal lekko chichocząc chwyciła go jedną ręką za ramię drugą wsadziła mu w rękę tabliczkę z napisem "Nawet gdybym tego przez przypadek nie odkryła to bym mogła sama to bez większego problemu sprawdzić. Jestem dobrą zielarką, ale wszystkiego nie pamiętam i po to mam książki."
Jedną z niewątpliwych zalet przynależności do jej rasy była możliwość komfortowego przenoszenia nieomal nieograniczonej ilości przedmiotów. Sama raczej nie robiła z kapelusza graciarni, ale trochę rzeczy w nim trzymała.

Enkil - 8 Wrzesień 2018, 00:52

Byłem nieco zaskoczony, tym co właśnie miało miejsce. A mianowicie, drobną dłonią, która właśnie wylądowała na mojej twarzy. Nie zaskoczył mnie oczywiście, ruch, gdyż dokładnie widziałem, co robi dziewczyna. Bardziej dziwiło mnie to, iż jedyne, na co się zdobyła to położenie ręki na moim policzku. Jakoś przywykłem do tego, iż kończyny niezbliżające się do mojej głowy mają jasny i określony cel. A dokładniej, próby zmiany jej dotychczasowego miejsca przebywania. Dziewczyna mogła poczuć pod palcami, jak skóra na mojej twarzy napręża się, gdy mój uśmiech nieznacznie się poszerzył.
-Moja Droga Pani, nie wie, że alergie mogą objawić się w każdym wieku? A już w szczególności te magiczne. Więc faktycznie, może i nie byłaś alergiczką, ale teraz z całą pewnością się nią stałaś.
Ledno skończyłem mówić, a moja towarzyszka ponownie zaczęła kichać. I o ile zmiana koloru włosów była ciekawym zjawiskiem, to jej spektakularność nagle zbladła. A to z racji tego, że na moich oczach, skóra dziewczyny nagle nagrała barwy wyjątkowo ciemnego ametystu. Jako że moja twarz, znajdowała się teraz dość blisko jej własnej, to mojej uwadze nie uszła też transformacja, która objęła jej tęczówki. Spoglądała teraz na świat przez szkarłat i złoto. Jakże trafne połączenie. Zabolały mnie mięśnie twarzy, od jaki wysiłku włożyłem w to, by nie wybuchnąć teraz śmiechem. Dziewczyna wyglądała teraz dość groteskowo, w dodatku i ona dała upust nadmiernej wesołości. Niemy śmiech był dość osobliwy, choć szybko pomyślałem, iż lepiej by był taki, niż gdyby miał należeć do jednych z tych wielce irytujących, jakim mogły poszczycić się niektóre z kobiet.
-Podobno każda z istot jest niczym księga. Tyle że po niektóre nie warto nawet sięgać. Inne zaś bywają spisane dość nieprzystępnym językiem.
Stwierdziłem, po odczytaniu tabliczki, po czym odrzuciłem ją za siebie, gdzie miękko wylądowała w piachu. Jak zauważyłem, dziewczyna nie miała problemu w uzbrajaniu się w nie. Ja zaś wolałem dysponować swobodą rąk.
-Ale skoro wolisz tracić czas... Pani Dobra zielarko...
Mówiąc to, moja dłoń delikatnie zsunęła się po jej ręce, pokonując odległość dzielącą przedramię do nadgarstka. Ruch, jak i dotyk były bardzo delikatne, lecz z premedytacją nie ominęły kwiecistych narośli, kiełkujących wprost spod skóry. Z własnego doświadczenia wiedziałem, że w przypadku tejże dolegliwości, nawet najlżejszy dotyk jest w stanie podrażnić skórę i doprowadzić do swędzenia.
-Mam nadzieję, że ominie Cię etap, w którym miejsce kwiatków i liści, wyrastają ciernie. To mało przyjemne, w dodatku łatwo wtedy o utratę ulubionej garderoby. Cóż.... w każdym razie, wiesz gdzie się zwrócić, gdybyś zmieniła zdanie.
Kończąc zdanie, posłałem jej szelmowski uśmiech, równocześnie moje palce zwolniły z uchwytu jej drobny nadgarstek.
-Przy okazji, ciekawe kolorki. Choć ten ciemny ametystowy fiolet, ładnie kontrastowałby z... może srebrem. Ciekawe czy jeśli pomyślisz o jakimś kolorze, możesz jakoś wpłynąć na jego zmianę.

Astra - 8 Wrzesień 2018, 22:48

"Jak już jesteśmy przy magii to równie dobrze może być jednorazowe." Jako osoba o raczej minimalnych zdolnościach magicznych nie przepadała za nią i uważała za coś co daje więcej problemów niż pożytku.
Drgnął jej kącik ust. Lubiła książki. Nie mógł o tym wiedzieć, a samo porównanie było popularne, ale i tak. "Za jaką księgę się uważasz?" Spytała go z lekkim uśmiechem na twarzy.
Prychnęła na jego następne słowa i odparła lekko złośliwie "Masz problemy z cztaniem ze zrozumieniem? „Gdybym nie wiedziała...” sugeruje, że już wiem." Za to jak ją nazwał uszczypnięta go w policzek i pogroziła palcem wolnej ręki. Nie będzie sobie kpić z jej drugiej profesji.
Chwyciła jego dłoń wędrującą po jej przedramieniu i użyła jej jak drapaczki tam gdzie podrażnił jej skórę.
Ten komentarz jej nie zaskoczył. Skórę w odróżnieniu od włosów miała w polu widzenia. Kolorek, nie powiem, osobliwy. Kichnęła jeszcze raz na tyle mocno, że aż przywaliła w głowę swego towarzysza. Skrzywiła się, a jej kwiecista wysypka przybrała kolor starego złota. Cudnie. Wyglądała teraz barwniej niż większość Baśniopisarzy jakich spotkała.
"Możesz gadać, ale teraz będę jeść."

Enkil - 20 Wrzesień 2018, 19:51

Jej pytanie sprawiło, że na dłuższą chwilę zamilkłem, zastanawiając się nad jakąś dostatecznie sensowną odpowiedzią. Książki nie określał przecież jedynie jej gatunek, ale również stan. Były czymś ,czego nie należało sądzić po okładce, co i tak często czyniono.
-Taką, której autor był bardzo niezdecydowany... nie mógł zdecydować na jeden gatunek, dlatego zmieniał go co jakiś czas. Od obyczaju, przez komedię, dramat i wiele innych.... Ah, powinienem też wspomnieć, iż miał tendencję do wyrywania stron. Więc odradzałbym sprawienie komuś podobnej książki w ramach upominku.
Wyjaśniłem, spoglądając w płomienie, ochoczo trawiące suche polana. Z czasem jednak mój wzrok przesuwał się wyżej, śledząc ścieżkę pokonywaną przez dym. A przynajmniej do chwili aż ten nie ginął na tle ciemniejącego już nieba.
-A Ty? Jaką księgą jesteś?
Spytałem, zerkając na dziewczynę kątem oka, później jednak mój wzrok znów przepadł w bezmiarze nieboskłonu. Taka wolność nie jest dla każdego, nie każdy udźwignąłby jej ogrom. Niekiedy należy okazać wspaniałomyślność i chronić przed nią pewne istoty. Pomyślałem, znów dając myślom pognać, gdzieś między wspomnienia i niespełnione jeszcze ambicje.

Gdy drobne palce zacisnęły się na moim policzku, zerknąłem na zielarkę. Uważaj, żebym ja zaraz nie uszczypnął Cię w co innego... Tę myśl pozostawiłem dla siebie, choć mój wzrok przez chwilę wodził po ciele kobiety, czyniąc dłuższe przystanki, na co ciekawszych partiach.
-Oczywiście, choć dziwi mnie, że skoro wiesz, nic jeszcze z tym nie zrobiłaś. Lecz oczywiście to jedynie Twoje... hm zmartwienie. Wszak alergia nie jest czymś zaraźliwym. Pomyśl jednak, czy nie warto wzbogacić swej wiedzy, bo całkiem możliwe, iż moje metody różnią się od Twoich.
Na mojej twarzy znów pojawił się chytry uśmieszek, który to całkiem często lubił na niej pomieszkiwać.
Dość niespodziewanie, poczułem na sobie ostre smagnięcie wiatru, które jednocześnie sprawiło, iż płomienie rozstąpiły się malowniczo, po czym zatańczyły, gnać się w ukłonie do samej ziemi. Osobliwe... gdyż owy wiatr nie miał nic wspólnego z morską bryzą. Być może poświeciłbym tej anomalii nieco więcej uwagi, gdyby nie zbiegła się z kichnięciem oraz jego konsekwencjami. Dobrze, że nie była upiorną, zdarzenie z porożem zapewne byłoby o wiele bardziej dotkliwe. Mimo to odsunąłem się na bezpieczną odległość, spoglądając na dziewczynę z nikłym cieniem pretensji. Po tym jednak między moje palce napłynęły cienie, które szybko przeistoczyły się w chusteczkę z delikatnego i cienkiego materiału. Podałem ją Ametystowej pannie, a jeśli ta nie zechciała z ów skorzystać, zniszczyłem, równie sprawnie co stworzyłem.
-Nie przeszkadzaj sobie. Choć w Twoim wypadku raczej nie trzeba przejmować się mówienia z pełnymi ustami. Ale rozumiem, posiłek to coś, czemu, warto poświecić uwagę. Takie Senne Zjawy na przykład, bywają bardzo intrygujące. Szczególnie gdy dociera do nich, co zaczyna się dziać.

Astra - 27 Wrzesień 2018, 16:18

Uśmiechnęła się lekko i bez zawahania odpowiedziała"Taką, której jestem autorką i o zdecydowanie niepozornej okładce. Taką, która by została uznana za niestosowną w wielu towarzystwach, a może by nawet trafiła na zakazaną listę. Taką, która miała dość sporą zmianę w klimacie i tematyce w pewnym punkcie. Nie planowaną zmianę."
Ona nie kryła się ze spoglądaniem na niego więc jej uwadze nie uszły jego spojrzenia. Gdyby był młodszy uznałaby to za urocze.

Widziała jak na nią patrzy. Uśmiechnęła się krzywo. Kolejny facet, który padł ofiarą jej uroku. Czasami się zastanawiała czy magia nie ma z tym czegoś do czynienia. Może tak, może nie. Nigdy nie wiadomo z nią.
"Wątpię. Ziołowo herbaciane kąpiele. Pewnie gdybym nad tym przysiadła mogłabym zrobić maść o podobnym działaniu, ale jakoś nie czuję potrzeby." Jakby na potwierdzenie swoich słów podrapała się lekko po ręce i niemal natychmiast przestała. Fakt, swędziało, ale nie jakoś nie do wytrzymania. Wygląd... Wygląd zaś nie był jakiś okropny.
Wzięła chusteczkę i otarła nią załzawione oczy, a potem podstawiła ją pod nos. Kichanie było magiczne. Kataru nie miała. Bez zastanowienia wrzuciła ją w ogień. Była ciekawa jak fizyczny cień zachowa się w kontakcie z ogniem, który jest światłem i ciepłem. W zasadzie antytezą cienia.
Kichnęła raz jeszcze. Tym razem jej włosy przybrały kolor perłowej bieli, a skóra ognistego pomarańczu - jakby jej naturalny kolor włosów i skóry zamieniły się miejscami. Wróciła po tym do przerwanego posiłku.
"Nie wiem jaka jest zabawa w tym, że posiłek ci ucieka i walczy."

Enkil - 13 Październik 2018, 02:09

-Brzmi co najmniej zachęcająco, czasem naprawdę trudno o ciekawą lekturę.
Nawet w swym rodzimym świecie trudno było natrafić na istoty ciekawe. A może zwyczajnie miałem zbyt wygórowane oczekiwania? Z biegiem lat stałem się samotnikiem, to fakt, jednak nawet mi brakło czasem, kogoś przy kim nie musiałbym się kłopotać z ukrywaniem prawdziwej twarzy. Wiele lat temu sądziłem, iż tą właśnie swobodę odnajdę w szeregach Karcianej Szajki. Okazało się, iż tam musiałem skrywać się jeszcze bardziej. Ironia.
-Pozostawię Cię zatem z pewną dozą wątpliwości.
Odrzekłem, uśmiechając się zagadkowo. Nawet jeśli faktycznie, okazało się, że znamy tę samą metodę, to czy musiałem dać jej to wprost do zrozumienia? Czasami warto pozostawiać pewne niedomówienia i czekać co z nich wyniknie. Tak było zabawniej.
Chusteczka rzucona w ogień zajęła się nim i spłonęła. Nie było w tym nic szczególnie spektakularnego. Cień za sprawą mocy zyskiwał fizyczne właściwości, przedmiotów, które kreował mój umysł. Była to bardzo przydatna sztuczka, dzięki której nie raz udało mi się uniknąć tańca ze śmiercią. Przydawała się jednak również w tak błahych kwestiach, jak choćby katar.
Kolory mej towarzyszki zmieniały się jak w kalejdoskopie, przez co każda kolejna wywierała mniejsze wrażenie. W świecie pełnym dziwów należało umieć zachować dystans do tego typu rzeczy. W innym wypadku łatwo byłoby zwariować. Ciekawe jak spora część ludzkiej populacji popadłaby w obłęd, gdyby nagle przyszło jej się mierzyć z magiczną rzeczywistością. Terapeuci mieliby pełne ręce roboty jak nic.
Naszła mnie ochota, by po raz kolejny napełnić płuca nikotynowym dymem, jednak gdy moje palce wsunęły się do kieszeni, odkryły, iż brak w niej niewielkiego papierowego pudełka. Moje brwi uniosły się ku górze, za to ja sam wstałemby rozejrzeć się wokół. Cholera to była ostatnia paczka...
-Bo sam posiłek staje się wówczas bardziej interesujący. Nabiera wyjątkowego smaku. Czy sama miałabyś ochotę jeść coś nudnego i bez wyrazu, zadowalając się jedynie wartościami odżywczymi?
Zadałem pytanie, jednocześnie rozglądając się za swą zgubą. Znajomy kształt tkwił w piasku, tuż przy kępie trawy, oraz paru... grzybów? O dziwo tak, zielonkawo niebieskie, grzyby o dość nieregularnych kształtach tworzyły półkole, znikając w trawie. Jako że tutejsza flora, nie zajmowała mojej uwagi, bez ogródek wstąpiłem w półokrąg, aby zabrać swą zgubę. Z tej perspektywy zauważyłem, iż półokrąg w rzeczywistości stanowi grzybowy krąg... o zaskakująco regularnym kształcie. Gdy zacząłem się cofać, stało się coś dziwnego.... Poczułem jak, piasek usypuje się spod moich nóg, a te zaczęły się zapadać.
-Co do chuja....
Zakląłem, starając się uwolnić, jednak każdy mój krok sprawiał, iż piaskowa zapadlina powiększała się. Nie wiedziałem, co się dzieje, lecz instynkt podpowiadał, iż nic dobrego.

Astra - 16 Październik 2018, 23:36

Osobiście była zdania, że o wiele łatwiej o ciekawą lekturę niż ciekawego rozmówcę. On?
Póki co utrzymywał akceptowalny pomysł.
Akceptowalny. Daleko mu było do jej najciekawszych rozmówców, ale będąc szczerą musiała przyznać, że jeszcze dalej do najgorszych. Niestety tych drugich było zdecydowanie więcej niż pierwszych. Takie życie. Jedyną oznaką, że go nie ignorowała był lekki uśmieszek. Miała uśmiechy na każdą okazję - jakże wszechstronny wyraz twarzy.
Wzruszyła ramionami. To co znała było proste i skuteczne. Wątpiła by znał jeszcze prostszą i tańszą metodę. Skuteczniejszą? Być może. Jednak ta była wystarczająca na jej potrzeby.
Przyjrzała się z leniwym zaciekawieniem jak powstaje. Co też znowu planuje?
"Polowanie to jedno - rozrywka przed posiłkiem. Rozmowa lub muzyka to drugie - rozrywka przy posiłku. Lecz mieszać pierwsze z drugim?" Potrząsnęła lekko głową i sama wrzuciła tabliczkę w ogień. Pominęła kwestię smaku. Ostatecznie jej nie poruszył. Nudne i bez wyrazu nie oznacza koniecznie niesmaczne lub mdłe. Taka grochówka jest nudna i bez wyrazu, a jakże jest mile widziana po spędzeniu dnia na deszczu w oczekiwaniu na pijanego idiotę, który jest więcej wart martwy niż żywy. Uśmiechnęła się do wspomnień. Kiedyś była ostrożniejsza. Nie żeby teraz była beztroska, ale doświadczenie swoje robi - mogła lepiej określić na co sobie może pozwolić w danej sytuacji.
Wróciła jednak do teraźniejszości i zobaczyła, że En przygląda się ziemi w pobliżu.
Wstała i podeszła. Grzyby. Nie kojarzyła tego gatunku. Ukucnęła przy mężczyźnie i ukręciła dwa. Później je na kimś przetestuje. Może okażą się użyteczne. Albo smaczne.
Gdy zaczęła się prostować poczuła, że się lekko zapada. Nie przejęła się tym zbytnio.
Grzybnia niektórych gatunków potrafiła tworzyć na tyle mocną siatkę, że mogła powstać pusta przestrzeń po glebą.
Zgrabnie się wyprostowała nie tracąc równowagi. Reakcja jej niespodziewanego towarzysza ją rozbawiła. Choć musiała przyznać, że było głębiej niż się spodziewała.
Szybko jednak się skończyło.
Uśmiechnęła się lekko i zrobiła krok w górę by wyjść. Trąciła przy tym stopą coś co potoczyło się z brzękiem.
Zaraz? Brzękiem? Niedaleko jej stóp znajdował się kawałek fioletowego kryształu. Kawałek fioletowego kryształu na skale. Spojrzała przed siebie. Zero śladu morza. Spojrzała za siebie. Lekkie zagłębienie terenu wokół, którego szybko zanikał fosforyzujący krąg.
Cholerny Cień miał rację przeklinając. Może to kwestia doświadczenia w przechodzeniu między światami czy innego magicznego czegoś.
W jej myślach powstała dość długa i barwna wiązanka. Nikt jednak jej nie poznał gdyż z oczywistych względów jej nie wypowiedziała. Choć gdyby mogła to by pewnie ją wykrzyczała.
Wiedziała gdzie jest. Nie, raczej gdzie są. Enkil był nadal z nią. Okolica, w której nie było nic co mogłoby ją specjalnie zainteresować. Okolica, która zdecydowanie nie była najprzyjemniejsza.
Drugi koniec Krainy.
Kryształowe Pustkowia.

z/t x2

Astra - 16 Październik 2018, 23:37

Osobiście była zdania, że o wiele łatwiej o ciekawą lekturę niż ciekawego rozmówcę. On?
Póki co utrzymywał akceptowalny pomysł.
Akceptowalny. Daleko mu było do jej najciekawszych rozmówców, ale będąc szczerą musiała przyznać, że jeszcze dalej do najgorszych. Niestety tych drugich było zdecydowanie więcej niż pierwszych. Takie życie. Jedyną oznaką, że go nie ignorowała był lekki uśmieszek. Miała uśmiechy na każdą okazję - jakże wszechstronny wyraz twarzy.
Wzruszyła ramionami. To co znała było proste i skuteczne. Wątpiła by znał jeszcze prostszą i tańszą metodę. Skuteczniejszą? Być może. Jednak ta była wystarczająca na jej potrzeby.
Przyjrzała się z leniwym zaciekawieniem jak powstaje. Co też znowu planuje?
"Polowanie to jedno - rozrywka przed posiłkiem. Rozmowa lub muzyka to drugie - rozrywka przy posiłku. Lecz mieszać pierwsze z drugim?" Potrząsnęła lekko głową i sama wrzuciła tabliczkę w ogień. Pominęła kwestię smaku. Ostatecznie jej nie poruszył. Nudne i bez wyrazu nie oznacza koniecznie niesmaczne lub mdłe. Taka grochówka jest nudna i bez wyrazu, a jakże jest mile widziana po spędzeniu dnia na deszczu w oczekiwaniu na pijanego idiotę, który jest więcej wart martwy niż żywy. Uśmiechnęła się do wspomnień. Kiedyś była ostrożniejsza. Nie żeby teraz była beztroska, ale doświadczenie swoje robi - mogła lepiej określić na co sobie może pozwolić w danej sytuacji.
Wróciła jednak do teraźniejszości i zobaczyła, że En przygląda się ziemi w pobliżu.
Wstała i podeszła. Grzyby. Nie kojarzyła tego gatunku. Ukucnęła przy mężczyźnie i ukręciła dwa. Później je na kimś przetestuje. Może okażą się użyteczne. Albo smaczne.
Gdy zaczęła się prostować poczuła, że się lekko zapada. Nie przejęła się tym zbytnio.
Grzybnia niektórych gatunków potrafiła tworzyć na tyle mocną siatkę, że mogła powstać pusta przestrzeń po glebą.
Zgrabnie się wyprostowała nie tracąc równowagi. Reakcja jej niespodziewanego towarzysza ją rozbawiła. Choć musiała przyznać, że było głębiej niż się spodziewała.
Szybko jednak się skończyło.
Uśmiechnęła się lekko i zrobiła krok w górę by wyjść. Trąciła przy tym stopą coś co potoczyło się z brzękiem.
Zaraz? Brzękiem? Niedaleko jej stóp znajdował się kawałek fioletowego kryształu. Kawałek fioletowego kryształu na skale. Spojrzała przed siebie. Zero śladu morza. Spojrzała za siebie. Lekkie zagłębienie terenu wokół, którego szybko zanikał fosforyzujący krąg.
Cholerny Cień miał rację przeklinając. Może to kwestia doświadczenia w przechodzeniu między światami czy innego magicznego czegoś.
W jej myślach powstała dość długa i barwna wiązanka. Nikt jednak jej nie poznał gdyż z oczywistych względów jej nie wypowiedziała. Choć gdyby mogła to by pewnie ją wykrzyczała.
Wiedziała gdzie jest. Nie, raczej gdzie są. Enkil był nadal z nią. Okolica, w której nie było nic co mogłoby ją specjalnie zainteresować. Okolica, która zdecydowanie nie była najprzyjemniejsza.
Drugi koniec Krainy.
Kryształowe Pustkowia.

z/t x2

Soph - 11 Styczeń 2019, 20:00


    Mniejsza kopuła witająca zbłąkanych najczarniejszą czernią i brakiem widoczności rozciągnęła swe lepkie macki na północnym krańcu Morza Łez, u ujścia Herbacianej Rzeki. Zarówno dopływ rzeki, jak i otaczające ją tereny: piaszczyste plaże, plantacje wodnolubnych warzyw, dwa niewielkie miasteczka oraz ukryte leża Bestii przykryte zostały nieprzeniknioną ciemnością, rozświetlana jedynie światłem lamp mieszkających tu ludzi. Nawet widzące w nocy Bestie nie wychodzą ze swych zwykłych kryjówek i czekają na powrót światła. Mieszkańcy z kolei zatrzaskują okiennice i ryglują drzwi, bowiem w trakcie Czarnodni sąsiad staje się największym wrogiem i zagrożeniem.


Za zgodą Administracji, kopuła trwać będzie do końca Wyzwań fabularnych Styczeń-Marzec



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group