Anonymous - 29 Styczeń 2011, 13:12 Zaczęła ignorować jego rumieńce, tylko na to było ją stać. Nie ma co komentować zachowania marionetkarza, bo jeszcze gorzej będzie to wyglądało. Ona zapewne zmieniłaby takiego chłoptasia na gorsze, o ile byłby podatny na wpływy. Wszyscy uciekają przed demoralizacją z jej strony, dlatego tak czy siak kończy sama. Kiedy kelner przyniósł zamówienie nawet nie skinęła mu głową w formie podziękowania, nie obdarowała też przyjaznym spojrzeniem. Łatwo było stawiać, że nie wytrzyma do końca rozmowy, ale żeby załamać się tak szybko ? Coraz gorzej idzie jej udawanie. Coraz gorzej idzie też zmienianie osobowości, powoli zatraca w tym siebie. Heka postanowiła wyjawić mu prawdę, w którą najpewniej drogi Luffy nie uwierzy. Nie patrzyła się na niego, tylko obserwowała niestabilną taflę cieszy, która wydawała przyjemne ciepło.
- Jeżeli chodzi o mój ród to rodzice zostali zamordowani. Siostrę przed tym wysłali do ciemnych zakątków Krainy Luster, aby tylko nie podlegała moim wpływom. Nasza ukochana posiadłość spłonęła, a w niej prosili o życie moi stwórcy, sama zamknęłam ich w tej klatce.
Mówiła bardzo pewnym siebie tonem, który nie załamywał się nawet w połowie. Najpewniej chłopak musiał ją wziąć teraz za potwora. W sytuacji kiedy to on cierpi z tęsknoty za rodziną, ona sama sobie ją odebrała. Nie do pomyślenia prawda ? No właśnie. Większość osób nie potrafi tego zrozumieć, ale oni nigdy nie poznają szczegółów. Gdyby tylko kochana siostrzyczka nie zmieniła nazwiska odnalazłaby ją. Trzeba jeszcze wspomnieć, że wcześniej podcięła gardło puszczalskiej służce. Jednakże to już nie dotyczy aż tak bardzo jej rodu albo jest raczej sprawą poboczną. Dopiero po czasie uniosła swe spojrzenie, przecież nie żałowała tych czynów, ale wstydziła się ich ... Nawet bardzo.
- Teraz uciekniesz mi marionetkarzu ?
Wymruczała jakże cynicznym tonem, w ślepiach widniały te mściwe ogniki, które łączyły się razem w tańcu nienawiści. Oblizała spierzchnięte usta, nie zawracając sobie głowy stygnącą kawą. Wolała teraz podziwiać reakcje swojego towarzysza, chyba i tak zaraz go opuści (o ile wcześniej to on jej nie ucieknie). Prawda w oczy kole, ale taka niestety jest. Luffy nic z tym zrobić nie będzie mógł, bo nie zna nawet nazwiska szatynki. Dodatkowo w Krainie Luster nie ma policji, każdy swoje problemy rozwiązuje sam. Co najwyżej bliskie rody mogłyby chcieć zemścić się na zepsutej laleczce, jak najszybciej pozbyć się takiej skazy. Blizny na idealnych ciałach arystokracji są niedopuszczalne, a ona była taką straszną odznaką bólu. Heka jednak nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa, zmieni cały ten świat szlachciców na gorsze. Zniszczy go, aby nauczyli się inaczej postrzegać rzeczywistość. Majątek to nie wszystko, tylko nie każdy potrafi to zrozumieć.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 13:45 Jakoś nie zwrócił uwagi na jej zachowanie oraz nic nie podejrzewał po jej zachowaniu, ale może to i lepiej? Czasem lepiej nie mieć racji co do zachowania osoby z którą się rozmawia. Ukroił kolejny kawałek ciasta i już miał go unieść do ust kiedy nagle zamarł słysząc co mówi. Zamordowała wszystkich ze swego rodu, nawet rodziców? To nie było chyba możliwe, no bo przecież była taka miła i urocza. I nagle odkrył co się stało. Ona również wykorzystała jego naiwność i łatwowierność, po czym brutalnie sobie z niego zakpiła udając miłą i niewinną. Czemu każdy musi to wykorzystywać i to coraz brutalniej? Nie wiedział tego ale podejrzewał iż dla tego, że wszystko jest skonstruowane tak a nie inaczej i nic się na to nie poradzi. Ale czemu nie zamierzała odnaleźć siostry i zamordować? Czyżby się bała że zostanie sama? A może tak bardzo ją kochała? Nigdy się tego nie dowie i jakoś nie ma ochoty się dowiadywać. Zjadł kawałek który miał na widelczyku i przeżuwał go bardzo powoli analizując dziewczynę. Nie mógł wstać i odejść ponieważ miał jakieś maniery, no i coś mu mówiło żeby zostać jeszcze chwilę. Może ona wcale nie chciała, żeby tak jak inni którzy się o tym dowiedzieli poszedł sobie? On sam był nie lepszy ponieważ wymordował pół bocznej gałęzi swego rodu w akcje zemsty. Czyli zabijał swoich wujów, ciotki, kuzynów i kuzynki i to z lubością, ponieważ to oni odpowiadali za śmierć jego bliskich. Popił ciastko łykiem kawy i spojrzał na Hate swym normalnym wesołym spojrzeniem.
-Ależ nie moja droga. Nie ucieknę. Nie mam ku temu powodu.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 14:11 Swojej siostry nigdy nie miałaby odwagi zabić, tego słodkiego stworzonka, które było dla niej jak ocalenie w tamte wówczas bezbarwne dni. Jednostka do której pałała żywą miłością, bez krzty nienawiści. Niestety nie mogła jej odnaleźć, im bardziej zgłębiała się w temat jej zmiany nazwiska, miejsca zamieszkania tym bardziej gubiła się w tym wszystkim. Po czasie stwierdziła, że być może coś niespodziewanego wydarzyło się na owym terenie i straciła swój skarb. Na zawsze straciła cząstkę siebie. Chwyciła filiżankę i całą jej zawartość wlała do swego gardła. Cappuccino nie było już gorące, także poparzenia pierwszego stopnia nie miała. Uraczyła swego towarzysza dosyć nieprzyjemnym spojrzeniem, nie ukazującym żadnych uczuć. Pustka, zwykła i marna pustka.
- Naiwność to Twoja zguba. Mam nadzieję, że czegoś się przez tą sytuację nauczysz.
Szybka zmiana tematu, ubrana w oschły ton. Nie no, Heka ostatnio chyba sama siebie zadziwia. Nawet w nauczycielkę postanowiła się pobawić. No cóż oby nasz towarzysz wyciągnął z tego jakieś wnioski. Tymczasem szatynka wstała, a następnie założyła na siebie swój długi, czarny płaszcz. Niesamowicie mało czasu zajęła im rozmowa, ale przynajmniej skorzystała z darmowej kawy. Jej prawdziwy cel, zabawne. Zrobiła kilka kroków w stronę chłopaka i minimalnie się nachyliła.
- Żegnaj.
Wymruczała jakże kuszącym tonem i musnęła delikatnie jego policzek. Jakby płatek róży otarł się zmysłowo o skórę. Nie zamierzała dłużej zadręczać swojego towarzysza, tak więc skierowała się do drzwi. Nie dała mu nawet szansy na jakąkolwiek odpowiedź, co najwyżej mógł poburczeć pod nosem. Pewnym siebie krokiem opuściła kawiarenkę i udała się w nieznanym kierunku. Nie interesowało ją miejsce do którego dotrze, tylko istoty z jakimi będzie miała okazje się spotkać. Tak naprawdę chciała nareszcie móc zobaczyć swojego wybawcę, ale chyba nie tak prędko się spotkają, a wielka szkoda.
z tematu.Anonymous - 29 Styczeń 2011, 18:53 Słysząc jej słowa spojrzał na nią nie pokazując żadnych emocji, ponieważ miała racje i nie było sensu się kłócić. Obserwował ją uważnie a kiedy musnęła ustami jego policzek, zaczerwienił się i nie wiedział co powiedzieć. Kiedy wyszła przyłożył dłoń do policzka i uśmiechnął się mając nadzieję iż jeszcze ją spotka. Niby nie było to jakoś specjalne spotkanie lecz chciał to naprawić przy kolejnym spotkaniu, zwłaszcza że byli podobni choć nie wiele. Oboje stracili rodzinę tylko w innych okolicznościach i za inną sprawą. Skończył jeść ciastko i wypił kawę do końca po czym wyszedł i jego ochrona ruszyła za nim.
-I co chłopaki? Znów dałem się podejść. Może zaszalejemy gdzieś.
Odpowiedziało mu głuche milczenie jak przez całe jego życie i nic na to nie poradzi. Ech nu cóż tak już bywa. Po chwili zniknął gdzieś w oddali.
[zt]Anonymous - 5 Luty 2011, 20:49 Miasto Lalek. Tylko tutaj czuła się na prawdę swobodnie, choć wiązała z nim kilka niemiłych wspomnień. Teraz jednak starała się o nich nie myśleć - po co zatruwać sobie spacer rozwodzeniem się nad tym, co by było gdyby? Nie musiała, nie chciała. Wolała po prostu cieszyć się chwilą i nie użalać się nad sobą. Nie było powodu.
Centralna część miasta była, co nikogo nie powinno dziwić, dosyć zatłoczona. Spacerowali tu marionetkarze, marionetki, rodziny, którym Lu bezmyślnie się przyglądała. Zazdrościła im? Być może częściowo, w końcu sama pragnęła znów żyć w podobny sposób. Nie znaczyło to jednak, że zadowoliłaby się kontraktem z przypadkowym marionetkarzem. To by było głupstwo z jej strony - a nuż okazałoby się, że do siebie nie pasują? A przecież kontrakt nie tak łatwo jest zerwać, poza tym, to, że jedna strona tego chce, nie znaczy, że druga musi na to przystać. Podsumowując, nie była jeszcze tak owładnięta samotnością, by stracić swój intelekt.
Przysiadła na jednej z ławek, kładąc dłonie na kolanach. Sztucznie nabrała powietrza do ust i wypuściła je ze świstem. Był to ruch nieco dziwny, jak na marionetkę, a jednak nieco pomogło jej się to zrelaksować. Uniosła nieco głowę i zapatrzyła się w niebo, próbując oczyścić umysł z myśli i choć na moment przestać przejmować się rzeczywistością.Anonymous - 5 Luty 2011, 22:50 Ku niezmiernemu zdziwieniu Glorii, dobry humor jej nie mijał. Po zjedzonych lodach, przez długi czas zastanawiała się co zrobić. Ogarnęła ją nuda. Powolnym, leniwym krokiem przechadzała się po Mieście Lalek. Lubiła to miejsce, mimo iż gdzieś tu stworzył ją Marionetkarz. Jednak było to dawno temu... A może nie tak dawno? Zresztą było to dla niej nieważne. Czas się nie liczył. Pogrążona w swych myślach nie zauważyła ławeczki i przy okazji siedzącej na niej dziewczyny. Potknęła się o coś - nie była pewna czy o nogi dziewczyny czy o "nogi" ławki. Zła i zmieszana powoli podniosła się z ziemi.
- Uważaj jak hm... siedzisz. - po chwili dotarło do niej jak głupio to zabrzmiało. Roześmiała się cicho.Anonymous - 6 Luty 2011, 20:59 Delikatny podmuch wiatru poruszył włosami lalki, które natychmiast zaczęły muskać jej policzki. Co dziwne, nie zajęła się natychmiast poprawianiem ich, gdyż byłaby to iście syzyfowa praca. Poza tym, nigdy nie przeszkadzał jej artystyczny nieład na głowie. Przeciwnie, lubiła go, uważała za jedną ze swoich mniejszych lub większych zalet, jeśli chodzi o wygląd. Jednak równie dobrze mogłoby to być jedynie przerośnięte ego, wywołane nadmierną troskliwością i miłością twórcy.
Beztroskie nicnierobienie przerwała ni z tego, ni z owego, obca względem Lu marionetka, która potknęła się i przyjęła za wersję oryginalną, że powodem tego były nogi brunetki. Sama zainteresowana nie przejęła się tym za bardzo (dzisiaj), gdyż nie widziała w tym zdarzeniu swojej winy. Zawsze starała się zajmować jak najmniej miejsca - obojętnie, gdzie akurat przebywała. Z natury była częściowo szarą myszką, a częściowo radosną i wygadaną panienką. Cóż, zależało to w dużej mierze od tego, z kim miała w danej chwili do czynienia.
- Mhm. Zapamiętam na przyszłość - powiedziała radośnie, splatając palce dłoni i uśmiechając się szczerze. Albo doskonale udając, co jednak było mało prawdopodobnym wariantem jej zachowania. Luanette rzadko kiedy ukrywała swoje uczucia - jedynie wtedy, kiedy się ich wstydziła. Wtedy skrywała się w jakimś odludnym miejscu, w którym miała całkowitą swobodę, i w którym mogła się do woli rozczulać, jaka to ona jest poszkodowana, zbędna i nieatrakcyjna. Ale koniec końców zły humor zawsze mijał ustępując miejsca tradycyjnemu, subtelnemu uśmieszkowi.Anonymous - 8 Luty 2011, 19:47 Gloria uśmiechnęła się pod noskiem. Był to uśmieszek pełen pogardy i ironii, lecz dzisiaj był on też odrobinkę miły. Była to nowość na twarzy marionetki, która czegoś takiego jak "koleżeństwo" czy "dobroć" nie znała. Zaskoczyło ją to leciutko lecz nie dawało tego po sobie poznać.
- Nie musisz przepraszać. - wspaniałomyślnie rzekła Glo, chociaż brunetka nie przepraszała. Leniwie siadła na ławeczce, tuż obok dziewczyny. Gloria nie widząc powodu dlaczego miałaby tego nie robić zaczęła nucić. Po około pięciu minutach gwizdania, nucenia i próbowania zwrócenia na siebie uwagi drugiej marionetki Gloria uważnie spojrzała na towarzyszkę. Jej nieowocne próby chyba w ogóle nie przejeły dziewczyny. Wreszcie zniecierpliwiona Glo wyćwierkała:
- Gloria jestem - uśmiechneła się z powodu znanego tylko jej.Anonymous - 11 Luty 2011, 16:23 Posłyszawszy łaskawe przyzwolenie drugiej marionetki, nieomal parsknęła szczerym śmiechem. Za cóż mogła ją przeprosić? Za złe maniery ławki, czy też nadmiernie optymistyczny styl bycia? Tak, czy siak, przepełnione skruchą słowo nawet nie cisnęło jej się na usta.
Lu ponownie skupiła całą swą uwagę na błękitnym niebie i wszystkim innym, co było na nim widać. Dźwięki wydawane przez towarzyszkę uznała po prostu za kaprys, nie widziała w nich żadnej próby zwrócenia na siebie uwagi. Dopiero, gdy tamta ze słodkim zniecierpliwieniem wyszczebiotała swe imię, brunetka zdecydowała się odezwać.
- Luanette - powiedziała, na chwilę zerkając kątem oka w stronę Glorii. Nie wydawało jej się, aby tamta była szczególnie miła, zwłaszcza po zaistniałej przed chwilą sytuacji. Nie miała jej jednak tego za złe. Częściowo przywykła do oschłości innych istot, a mimo to w każdym widziała cząstkę dobra.
Przebiegła palcem po lekko szorstkim oparciu ławki. Przez jej głowę przemknęła myśl, że lalka siedząca obok niej pod względem charakteru jest właśnie taka - nie dopuszcza do siebie nikogo, jest sztywna, a jeśli już się bawi, to tylko czyimś kosztem. Ale uśmiechała się, może nieco wrogo, jednak nie utraciła zupełnie tej zdolności. To już było coś. Może jej uda się z nią zaprzyjaźnić? Dla brunetki byłaby to całkiem miła odmiana - problem leżał jednak po stronie jej towarzyszki. Jeśli będzie wolała nadal trzymać fason, to złowieszczy plan przekształcenia jeża w skowronka zostanie stłumiony w zarodku.Anonymous - 12 Luty 2011, 13:40 Brunetka wreszcie postanowiła się odezwać. Co za łaskawość. Lu wydawała się być bardzo miła, ale Gloria była nieufna. Nie wierzyła w dobroć innych istot. Istoty złe zawsze łatwo było rozgryźć. Istoty złe robiły wszystko tylko dla siebie, były po prostu złe. Za to istoty dobre... Nigdy nie było wiadomo co zrobią, a Gloria nienawidziła niewiedzy.Dlatego wolała sprzymierzać się z tymi drugimi. Mimo iż, dziewczyna wydawała się być tą "dobrą" to Glo postanowiła poznać ją lepiej. Odwróciła się do niej przodem i usiadła po turecku na ławeczce.
- Całkiem ładne imię.- powiedziała wesoło i przekrzywiła główkę, ale w jej oczach wyraźnie było widać nieufność i niebezpieczny błysk. Marionetka kołysała się lekko, w tył i przód. - Oznacza coś? - zapytała z ciekawością w głosie. Pytanie było bezsensu, ale Gloria automatycznie lubiła imiona które coś znaczyły, a co za tym idzie również osoby, które posiadały takie imiona. Po chwili, nie dając nawet dziewczynie czasu na odpowiedź, zaczęła bombardować ją pytaniami. Od jak dawna tu jest, co tu robi, czy była w świecie ludzi (tu mimowolnie się skrzywiła), co lubi i o inne głupoty. Mówiła to słodziutkim głosem, którego po dłuższej chwili można było mieć dość. I uśmiechała się słodziutko. Gloria miała nadzieję że dziewczyna jej nie przejrzy, bo wbrew sobie, gdzieś w głębi duszy polubiła tą istotkę, która odezwała się na razie tylko raz.Anonymous - 12 Luty 2011, 19:23 Smukłą dłonią sięgnęła do kieszonki i wyciągnęła zeń mały, posrebrzany, ozdobny kopertowy zegarek. Zerknęła na jego tarczę, choć nie skupiła się specjalnie na tym, by odczytać godzinę - ot, chwyciła go po prostu po to, by zająć czymś dłonie, dopóki Gloria się nie odezwie. Po chwili kątem oka dostrzegła jakiś ruch z jej strony, toteż wsunęła urządzenie z powrotem do kieszeni i zwróciła wzrok na blondynkę. Uśmiechnęła się subtelnie, mimo widocznej w szklanych oczach lalki twardej wątpliwości. Na taką mogła odpowiedzieć jedynie radością.
- Dziękuję - odpowiedziała, uroczo przechylając głowę w kierunku lewego ramienia i ukazując białe, nienagannie czyste ząbki. Zetknęła przy tym opuszki palców obu dłoni, które spoczywały na jej kolanach. Nad odpowiedzią na pierwsze pytanie nie zastanawiała się długo. Doskonale wiedziała, że jej imię nie znaczy absolutnie nic, a jednak przekora nie pozwoliła jej odpowiedzieć w ten sposób.
- Mnie - ułożyła usta w ciup i zakręciła młynka palcami. Szczerze mówiąc, nigdy nie obchodziło jej znaczenie czyjegokolwiek imienia, a tym bardziej swojego. Marionetkarz nigdy nie zdradził, czy imię jego zmarłej córki miało jakieś znaczenie (ba, sama marionetka nie wiedziała nawet, że przejęła miano po córce twórcy). Było jedynie ułatwieniem, dzięki któremu mogła rozróżnić poszczególne istoty w Krainie Luster, jednocześnie odsuwając na bok zaimek "ty". Lubiła natomiast zdrabniać przydługawe, lub zbyt dystyngowane imiona imiona. Na siebie mówiła żartem Lu, tudzież nieco rzadziej, Nett. Wszystkie inne propozycje przezwisk, które wymyślali znajomi, odprawiała z kwitkiem. Nie chciała być znana pod zbyt wieloma mianami. To by było zbyt przytłaczające i kłopotliwe, w dodatku, gdyby któreś zastępcze miano nie dotarło do jej uszu, a ktoś użyłby go w rozmowie, mogłaby nie wiedzieć, że to o nią chodzi. Doprawdy, wolała tego uniknąć.
- Um... - to była pierwsza reakcja na lawinę pytań Glorii. Druga zaś przedstawiała się następująco:
- Mieszkam tu dosyć długo, w sumie nie wiem dokładnie, ile. Nigdy tego miejsca nie opuszczałam - większej ilości pytań po prostu nie zdołała spamiętać.Anonymous - 13 Luty 2011, 13:24 Gloria chwilę pomyślała nad odpowiedzią Luanette. Pytania jej się skończyły, chociaż brunetka udzieliła jej dosyć krótką odpowiedź. Glo lubiła długie odpowiedzi na jej pytania, chociaż sama nie potrafiła słuchać.
-Szczęściara - powiedziała do Lu z odrobiną żalu w głosie. Dziewczyna ma szczęście, że nigdy nie była poza Krainą Luster. Mimo iż, Gloria kochała bywać w różnych miejscach i ciągnęło ją do przygód to nigdy więcej nie wybierze się do świata ludzi. Wzdrygnęła się mimowolnie. Bardzo nie lubiła wspominać tamtego momentu. Po paru chwilach otrząsnęła się ze swych myśli. Podparła głowę na rękach i ziewnęła lekko. Nic nie robienie zaczęło powoli jej się nudzić. Żałowała, że Lu nie podsuwa żadnego pomysłu do rozmowy. Przyglądnęła się drugiej marionetce, zastanawiając się co powiedzieć. Wreszcie odezwała się:
- Wiesz, siedzimy na tej ławeczce i żadna z nas nie wie co powiedzieć. - wyprostowała się, ale dalej siedziała po turecku. - Co powiesz żebyśmy się przeszły gdzieś? - mrugnęła do niej i uśmiechnęła się szeroko. Oto jak z humoru posępnego, Glorii humor zmienił się na radosny. Oczy błyszczały jej wesoło, i mimo że wciąż miała pewne wątpliwości do cichej marionetki, to polubiła ją.Anonymous - 13 Luty 2011, 20:16 - Tak sądzisz? - spytała, przenosząc wzrok na dłonie i zaczynając kręcić młynka kciukami. Sama trochę żałowała, że całe swe życie spędza w tej krainie, wyznając przekonanie, że to świat ludzi jest "drugą stroną lustra" i bojąc się ruszyć gdzieś indziej. Tu w końcu był jej dom i zawsze, gdy nachodziła ją ochota na opuszczenie go, ślepo utwierdzała się w przekonaniu, że nie powinna, że nic nie wie o "tamtym świecie" i mogłaby już stamtąd nie wrócić. Za każdym razem, gdy słyszała czyjąś opinię o jakimś miejscu, rzeczy, tudzież osobie, starała się zachowywać do owej myśli stosunek wielce neutralny. Teraz walczyła z przemożną chęcią uwierzenia w słowa Glorii i porzucenia myśli o odwiedzeniu Karminowych Wrót.
Propozycja Glorii wydała jej się całkiem sensowna, wszak ileż można siedzieć w jednym miejscu i rozmawiać o niczym? Bo taka właśnie była ich rozmowa, głównie z winy brunetki - jednosłowne wypowiedzi, żadnych pytań, częściowo wielki "zwis" na wszystko. Gdyby mogła, zapewne usprawiedliwiłaby się wrodzoną ostrożnością, albo tym, że otoczenie jej nie służy - tłok, który mógł mimowolnie coś posłyszeć z ich konwersacji. Wyszczerzyła więc zęby w szerokim uśmiechu, a w jej oczach pojawił się przyjazny błysk. Uniosła ręce nad głowę i rozciągnęła porcelanowe kończyny - ot, bez powodu, przez skłonność do naśladowania typowo ludzkich ruchów. Po chwili wstała i spojrzała na Glo, nadal rozciągając usta w uśmiechu, choć już bez ukazywania zębów.
- Chętnie. Jakie miejsce proponujesz? - zapytała, kołysząc się w przód i w tył na stopach. Czuła sympatię do marionetki i miała nadzieję, iż tamta również szczerze okazuje swe uczucia.
|zt po napisaniu posta przez Glo|Anonymous - 15 Luty 2011, 17:57 Gloria z uwagą spojrzała na marionetkę, która przed chwilą była jeszcze ostrożna a teraz uśmiechała się szeroko i wyglądała na radosną. Gloria odwzajemniła uśmiech. Był to jeden z tych nieczęstych momentów kiedy Gloria była szczera. Wstała z ławeczki i obkręciła się na palcach. Stanęła przed Lu i dygnęła zabawnie przed nią. Pod krótką sukienką widać było jej stawy. W przeciwieństwie do niektórych lalek, Glo nie lubiła ukrywa swych stawów. Była to jedna z niewielu rzeczy która odróżniała ją od ludzi. A pomylenie marionetki z człowiekiem, to ostatnia rzecz jaką Gloria by chciała. Z wesołym uśmiechem wzięła Lu pod rękę.
-Nie wiem jak Ty, ale ja mam ochotę na czekoladę. I dodała po chwili z mrugnięciem - żelki.
Po czym bez czekania na reakcję Lu pociągnęła ją w stronę czekoladowego jeziora.
[Czekoladowe Jezioro - Żelkowa Plaża.]Anonymous - 26 Czerwiec 2011, 15:26 Przemierzała okolicę nadal kurczowo trzymając się ramienia Luiso, jakby bała się, że w chwili gdy je puści, on rozpłynie się w powietrzu.
Płaszcz, którym ją okrył, dawał jej ciepło, za co była mu wdzięczna. Jednak nie chciała się powtarzać. Nie chciała znów dziękować. Mówił, żeby nie dziękowała. A ona słuchała.
Gdyby jeszcze niedawno, ktoś powiedział jej, że mężczyzna, którego spotka pierwszy raz, zaoferuje jej dach nad głową... nie uwierzyłaby. Kto by uwierzył?
Nawet teraz, w tej chwili, jedynie momentami była świadoma tego, iż to dzieje się naprawdę. Większość czasu spędzała w przeświadczeniu, że to sen. Zwykły sen, który jest tak dziwnie realistyczny, że aż nie chce się z niego budzić.
Ona na szczęście się nie obudzi.
- Niezwykłe cechy?
Potrzebowała chwili na namysł. Coś niezwykłego... w niej? Cóż...
- Umiem stworzyć dowolne ostrze. Ze szkła. Jednak tylko raz na jakiś czas.
Rzadko używała owej zdolności. Nie miała okazji, ani potrzeby.