Anonymous - 23 Maj 2011, 15:01 A tymczasem Hitoshi obudził sie z pustynią w gardle. Wstał, zerknął na godzinę wyświetlaną na tarczy zegarka i niechętnie zwlókł się z łóżka. Naciągnął kapcie mniej - więcej na stopy i postanowił zejśc do kuchni i napić się po prostu czegokolwiek, chociażby wody z kranu i wrócić spać.
Idąc tak, zachaczył w dziwny sposób kapciem o schodek, nogą o kapeć, kapcoem o nogę, nogą o schodek i finalnie twarzą o ziemię. Narobił przy tym niezłego hałasu, spadł na sam dół stopni i wyrżnął twarzą w podłogę. Zajęczał cicho i usiadł, poturbowany i obolały.
Zbadał sobie dłonią nos - był cały. Na szczęście. Ale kapcie się popruły. No cóż, pewne straty czasem trzeba ponosić. Wstał trzymając się ściany i usiadł na stopniach. Spadając potrząsnął nieźle mózgownicą i kręciło mu się w głowie jakby przez godzinę siedział na karuzeli. Postanowiłsiedzieć, aż mu przejdzie na tyle, żeby móc iść sie napić.Anonymous - 23 Maj 2011, 15:16 Eve słysząc hałas podskoczyła wystraszona na łóżku, ba, mało zawału nie dostała. Nie miała bladego pojęcia, co to mogło być, no, ale jakby się tak zastanowić - wspominał chyba coś o tym, że mieszka tutaj sam, a skoro ona się stąd nie ruszała, a on spał, to co to mogło być?
Zsunęła się z łóżka i boso podeszła do drzwi, cichutko - po kociemu. Uchyliła drzwi pokoju, po czym wyjrzała na korytarz, ale nikogo, ani niczego nie zauważyła. Zachowując niejaką ostrożność wyszła na zewnątrz, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Podążyła w stronę schodów, niemal niedosłyszalnie i wychyliła się zza ściany. Jakież było jej zdziwienie, gdy zauważyła siedzącego na stopniach Tośka. To on miał narobić takiego hałasu? Przecież poszedł spać, czyż nie tak?
Niestety, dziewczyna wydała się, gdyż kiedy się nachyliła, poruszył się jej dzwoneczek, wydając z siebie dźwięk. Jak oparzona odskoczyła od schodów, przylegając do ściany. Osunęła się po niej i usiadła, wstrzymując oddech. A więc, jednak w czymś mu przechodziła - i to w środku nocy...
Zamknęła błyszczące w ciemności oczy, łudząc się, że w tym mroku jej nie zauważy. Szybko je jednak otworzyła, gdyż gdy tylko powieki jej opadły zauważyła przerażające w jej mniemaniu sceny ze swojego koszmaru.
Mimowolnie pisnęła cichutko i szybko je otworzyła, zasłaniając je jednak rękami.Anonymous - 23 Maj 2011, 16:35 Po chwili, kiedy już karuzela w głowie ustała Hitoshi zamierzał iśc się napić, ale za soba usłyszał dzwonienie. Odwróciłsię i spojrzał za siebie, ale nic tam nie zauważył. Najpierw zaniepokoił się, ale potem skojarzył ten dźwięk z obrożą Eve. Po chwili zza ściany usłyszał jeszcze pisk, co tylko utwierdziło go w domysłach.
Po cichu wszedł na górę po schodach, na każdym schodku modląć się, aby nie zaskrzypiało. Jego modlitwy zostały wysłuchane i wszedł na góre niemalże bezszelestnie. Wysunął głowę za róg i jego oczom ukazała się.. Skulona, przerażona Eve zasłaniająca sobie oczy rękami. Kucnął przy niej i cichutko westchnął.
- Obudziłęm Cię, prawda? - wyszeptał, co w ciszy wydawało się niemal krzykiem.
Poprawił sobie fryzurę, zagarniając włosy do tyłu, a potem obiema dłońmi przetarł twarz i spojrzał w dół, pod nogi. Okazało się, że bardzo dobrze zrobił, ponieważ jego duży palec u lewej stopy sterczał w kierunku drugiej pod nienaturalnym kątem. Dla ciekawskich odcyhlenie wynosiło 67 stopni. Hitoshi krzyknął coś w rodzaju "oranyjezusmaria" i wywróciłsie do tyłu, siadając na tyłu i obserwując swój siny palec z niejakim przerażeniem.Anonymous - 24 Maj 2011, 05:17 Słysząc jego głos pokręciła głową przecząco i odsłoniła oczy, patrząc na niego żółtymi, błyszczącymi w mroku ślepiami. Przez krótki moment się wahała, aczkolwiek po chwili się odezwała.
- To nie ty, miałam po prostu... Zły sen. Potem nie mogłam już zasnąć, bo się bałam, że on się powtórzy i... No... - wyjaśniła, również szeptem, po czym urwała, spuszczając głowę niepewnie i wbijając wzrok w podłogę. Co miała mu powiedzieć, że bała się spać sama w tym nieznanym jej domu? Przecież to tak głupio brzmi, nawet jeśli to prawda... Zresztą, wszystko to, czego nie powiedziała, dało się wyczytać z jej oczu, co - jakby na to nie patrzeć - nie było wcale takie trudne, zważając na to, że świeciły one w ciemności, co musiało wyglądać co najmniej dość osobliwie.
Słysząc jego nagły krzyk skrzywiła się. Hałas, brr. A jednak, uzasadniony - przekonała się o tym, gdy spojrzała na przyczynę jego wrzasku. Grymas znikł z jej twarzy, ale co z tego? Przecież ona nie umiała nic z tym zrobić. Nie miała najbladszego nawet pojęcia, jak postąpić.Anonymous - 13 Czerwiec 2011, 21:33 Hitoshi speszony rozejrzał się po pokoju. Sytuacja była porządnie nienajlepsza, wiedział że duży palec zaraz zacznie go palić do żywego. W dodatku ta cała sprawa z dziewczyną z kocimi uszami.. No cóż, pewne pytania najwyraźniej będa musiały jeszcze poczekać na odpowiedź. Nurtujące go wątki Krainy Luster musiały zaczekać, jednak Hitoshi nie mógł pozwolić by przepadły. Czas naglił, a on działął pod wpływem adrenaliny.
- Moja droga.. Muszę teraz iść do szpitala. - powiedział z niejakim żalem.
Oczy Eve świeciły niesamowitym blaskiem, i rzeczywiście widział w nich strach, smutek i osamotnienie. Cóż - w normalnych warunkach nie posunąłby się do manipulacji już pierwszego dnia znajomości. Ważne jest pierwsze wrażenie - a to już pomyślałą jego mroczniejsza część. Był zmuszony działąć mądrze, szybko i efektywnie, a więc nieco szantażu wchodziło w grę żeby uzyskać cel. Spojrzał w oczy kotouchej z wyćwiczonym, ale niezmiernie realistycznym uśmiechem. Nawet wytrawny kłąmca miałby problemy ze zweryfikowaniem jego prawidziwości. Oparł jedną dłoń na jej ramieniu przyjacielskim gestem.
- Eve, wierze że sobie poradzisz. Musisz dać radę. Normalnie nie przyszłoby mi do głowy Cie zostawiać samej, ale sama widzisz... - tu urwał na moment i spojrzał na siniejący już kciuk. Teraz, gdy zobaczyłto poczuł ból jakiego już od dawna nie czuł. Syknłą cicho i wrócił do czarowania dziewczyny - kota słowami. Szło mu naprawdę dobrze, bo małą była naiwna i podatna na to. [b]- Klucze zostawiam tutaj. Kiedy będziesz wychodziła - zamknij drzwi i zostaw je pod doniczką po lewej. Możesz tu przychodzić kiedy chcesz, brać co chcesz. Jeśli potrzebujesz pomocy - wpadaj.
Na tym skończyłą się jego moc wypowiadania słów bez jęczenia. Z jednym okiem przymrużonym wstał i odkuśtykał do swojej sypialni. Złapał za telefon, wykręcił 999 i podał wszysktie niezbędne dane. Poprosił o przyjechanie bez sygnału - był w końcu środek nocy.
Złapał pośpiesznie luźne spodnie i wciągnłą je, a potem także biały t-shirt bez rękawów. Chwycił czarne klapki w dłoń i wyszedł możliwie szybko z pokoju. Popatrzył na Eve z wyrzutami sumienia i z niejakim trudem zszedł po schodach - na zewnątrz podjeżdżała już karetka. Lekarze pomogli mu wsiąść. Zapewnił ich, że dom jest pusty i zamknięty, zostawiając jeszcze niedawno obcą dziewczynę wewnątrz.
[zt]Anonymous - 14 Czerwiec 2011, 04:56 Słuchała jego słów z niezwykłą uwagą i skupieniem. Mimowolnie zerknęła kątem oka na jego siniejący kciuk, ale szybko odwróciła wzrok. Nie był to najprzyjemniejszy widok, a już zwłaszcza dla niej, dziewczyny-kota, która obawiała się krzywdy. Zarówno swojej, jak i czyjejś.
Jako, że naiwna, nie miała pojęcia, że uśmiech chłopaka był wyćwiczony, ani, iż nią manipulował - chociażby i w niewielkim stopniu. A nawet gdyby zdawała sobie z tego sprawę, czym prędzej odrzuciłaby od siebie tę myśl. No bo w końcu jakim cudem ktoś tak miły i uprzejmy mógłby zrobić coś takiego?
Podczas, gdy on mówił, ta tylko skinęła głową. Raz. Następnie już nie reagowała, choć dalej go słuchała. Po prostu nie mogła w to wierzyć. Czyżby przynosiła pecha? Cóż - z nią wszystko jest możliwe...
Potem już wszystko potoczyło się szybko - przyjechała karetka, zabrała Tośka i odjechali, a ona jeszcze przez dłuższą chwilę wyglądała przez okno w ślad za nimi...
W końcu odsunęła się od szyby i wyprostowała. Wzięła otrzymane od właściciela domu klucze i poszła w stronę drzwi. Po raz ostatni objęła wzrokiem całkiem przytulne w pomieszczenie (przecież jest w połowie kotem, widzi w ciemnościach, nieprawdaż?), po czym wyszła na zewnątrz. Postanowiła zastosować się do instrukcji chłopaka - zakluczyła dom, a klucze schowała pod doniczką z lewej strony.
Odwróciła się.
- Dzisiejszej nocy księżyc jest bardzo piękny - wyszeptała, uśmiechając się słabo do siebie i ruszając wgłąb miasta. Była pewna, że znajdzie tam dla siebie jakiś nie odwiedzany przez nikogo kącik. Oto, że ktoś ją zauważy też nie musiała się martwić. W końcu był środek nocy.
Właśnie, środek nocy...
i taki wypadek?