Anonymous - 14 Czerwiec 2011, 16:07 To było bardziej niż przyjemne. Jedyny problem polegał na inicjatywie, którą oczywiście przekazał znajdującej się na nim panience. Był uziemiony, nie mógł się ruszyć. Mimo to, nie narzekał. Jak mógł narzekać, wiedząc co za chwile nastąpi? Choć w sumie... Nieco żałował, iż górna część odzienia dziewczyny wciąż znajdowała się na swoim miejscu, na którym według Cienia, w chwili obecnej znajdować się nie powinna.
Spodnie panienki były już odpięte, gotowe do zdjęcia. W końcu nastąpiło to, na co Cień tak długo czekał.
W końcu było już po wszystkim. Podobało mu się... Nawet bardzo. Będą musieli to kiedyś powtórzyć... Tyle, że następnym razem nie zamierzał dać się uziemić, tak jak teraz.
Res wydawała się być zadowolona. Nastrój ten udzielił się również zabójcy. Co jak co, ale mało kiedy miał sposobność do tego typu przyjemności. Wraz z czasem, stawał się coraz bardziej oziębły. Zaprzestawał więc tego typu praktyk. Mimo to, teraz czuł się spełniony.
Owszem, mógł jeszcze to dość długo ciągnąć, lecz skoro panienka już skończyła, to uznał iż "na razie starczy".
Cały ten czas nie zwracał uwagi na białego, kudłatego smoka. Mało go gad obchodził. Teraz liczyła się jedynie owa chwila. Ulotny ułamek godzin, minut i sekund. Ułamek, który zostanie zapamiętany na bardzo długo.
Pomrukiem wyraził swoją aprobatę wobec słów panienki. Jego prawa ręka objęła panienkę w talii, a lewa podtrzymała jędrne pośladki. Przycisnął dziewczynę delikatnie do siebie. Prawa ręka gładziła dół jej pleców, jednocześnie niebezpiecznie zbliżając się po skórze ku ich górze.Anonymous - 14 Czerwiec 2011, 17:54 Nie tylko Cień tak sądził, nie tylko on. Res również czuła się spełniona i spokojna. Nie jako pod tym kątem 'zaufała' Veisowi, że krzywdy nie tyle jej nie zrobi, co podczas ataku na nich nie siedziałby tak po prostu na ziemi. Dziewczyna zawsze była ostrożna i pesymistka jakich mało. Widziała wszędzie złe rzeczy, i czekała zawsze na coś niespodziewanego. Nie było w tym nic więc dziwnego, że nie jako mógł ktoś ich zaatakować. No, mniejsza.
Może i Cień żałował, że Res posiada na sobie jeszcze bluzkę i T-shirt, ale bywa. Musiałaby go lepiej znać, do tego naprawdę zaufać. Sama wiedziała, że jest to wielkim dziwactwem co wyprawia. Blizny.. szara skóra, ale była to jakby rana na jej psychice. Ktoś kiedyś jej dokopał, a do tego zostawił jej coś tak paskudnego. Jako kobieta nie chciała dopuszczać tego do siebie. Jak każda... chciała być idealna, o delikatnej, jedwabnej skórze.
Następny raz? Czemu nie. Może wtedy w bardziej intymnym kąciku niż to, choć nie wiadomo jakby się Cienista zachowała. Ona stracić kontrolę i dać prowadzić się komuś? Veis na pewno musiałby o to powalczyć. W sumie, byłoby ciekawie.
Kiedy przycisnął ją bardziej do siebie mrucząc uśmiechnęła się lekko kącikiem ust. Nosem przesunęła po skórze chłopaka na szyi, by zaraz delikatnie go ukąsiła. Jednak... Zaraz twarz odsunęła, złapała dość silnie nadgarstek Veisa i przyparła jego dłoń do drzewa obok jego twarzy. Spojrzała z powagą na twarz Cienia, a tym bardziej jej głos brzmiał hardo.
- Nie dotykaj pleców. - Puściła wolno Cienia i zeszła z niego. Dotknął nie tego co powinien, to co nie podobało się Res.
Tak, czy siak Veis mógł poczuć na ułamek sekundy chropowatą skórę, jakby starca.
Res już zresztą stanik poprawiła, dolną bieliznę włożyła jak i spodnie. Wszystko było na swoim miejscu, o! Ale jej mina. Prychnęła cicho pod nosem zerkając na Cienia.
- Za karę kupujesz mi akwarium i łapiesz rybkę. - Wskazała na jezioro po czym perfidnie uśmiechnęła się do Cienia. Wolała nie wracać do pleców temu zmieniła szybko temat.
Podeszła trzy kroki na czworaka do Cienia i skradła sobie delikatnego buziaka.Anonymous - 17 Czerwiec 2011, 12:02 Mimo iż okolica nie wskazywała na to, iż ktoś mógłby chcieć ich zaatakować, Veis pozostawał czujny. Raz już się na takiej sytuacji nieźle przejechał, a powtórek z rozrywki nie lubił. No dobra, niektóre był w stanie znieść, ale na pewno nie zaliczała się do nich większość z owych "nieprzyjemnych" sytuacji. W sumie, to kto lubił monotonię?
Zęby na szyi... Użyte tak delikatnie, iż zdawało się, iż ich właścicielka zapomniała do czego na prawdę służą. A do czego służyły według Cienia? Do brutalnego wypruwania żył oczywiście!
Przez krótką chwilę poczuł opuszkami palców dziwną fakturę, kojarzącą mu się z papierem ściernym. Nim jednak uzmysłowił sobie czego dotknął, spotkał się z dość agresywną reakcją panienki.
Jego dłoń stuknęła głucho o pień drzewa. Cień za to uniósł brew, zupełnie jakby pytał o powód owego zachowania. Zachowywał się zupełnie tak, jakby nie wiedział co jest grane. Przecież tak było... Domyślał się jedynie, iż miało to jakiś związek ze zniszczoną skórą na plecach panienki. W sumie, to kto to wiedział? Mógł jedynie snuć domysły.
Veis wstał, tuż po tym, jak panienka go uwolniła. Naciągnął gacie na swój zadek. Paradowanie z gołym tyłkiem uważał za poniekąd nieodpowiednie. Bo przecież było nieodpowiednie, czyż nie?
Umm... Miał być ukarany za złamanie zasady, o której nie wiedział? Owszem, wiedział iż nieznajomość regulaminu nie zwalnia od jego stosowania, aczkolwiek jakoś nie podobało mu się, iż panienka nie uściśliła tego.
- O co chodzi? - spytał dość twardo, jakby ignorując tekst z rybką.Anonymous - 17 Czerwiec 2011, 19:44 Patrzyła na niego z dołu. To jak wciąga gacie na zadek, a zaraz i mówi tak twardym tonem. Jeny, aż ciarki przeszły przez plecy Res, nie no żartowałam. Westchnęła cicho i spojrzała w bok. Sama zaraz jednak milcząc dźwignęła się do góry i poprawiła bardziej swoje ubranie. Założyła również z powrotem płaszcz, ale nie zapięła go.
- Nie ważne. - Odpowiedziała jedynie. Nie zamierzała się przecież zwierzać. Nie był od tego.
Zerknęła na Orę, która również wstała i przeciągnęła się ziewają. Czas było chyba opuścić Cienia. Resina i tak się zasiedziała, choć nie powiem, że nie żałowała. Czas zajrzeć do domu Serka, a owszem.
- Może do później. - Zwróciła się w stronę Veisa. - I przyjemniej. - Puściła mu oczko z uśmiechem mimo wszystko po czym ruszyła w swoją stronę.
Ora prychnęła na Cienia i uniosła wysoko swój łeb podążając za swoją Panią.
[z/t]Anonymous - 11 Lipiec 2011, 12:52 Czemu tak zareagował? Sam nie wiedział. Może po prostu nie lubił, jak ktoś coś przed nim ukrywał? O co tu do cholery chodziło... Blizny, były przecie powodem do dumy. Świadectwem i dowodem przeżyć. Niekiedy również wizytówką. Czemu więc ich się wstydzić? To tak, jak nie przyznawać się do jakiejś części swego charakteru. Niepojęte, czyż nie?
Podniósł z ziemi swój podkoszulek, oraz założył go. Spokojnie wysłuchał słów panienki. Zmieniła temat, poprzez skierowanie go w strone rzeczy, które powinny przykuć całą uwagę faceta. Prosty trick. Tak prosty, iż oczywistym było, iż nie zadziałał.
Gdy panienka odeszła, Cień jedynie chwycił swoją katanę, złapał plecak, oraz zniknął.
[zt]Anonymous - 29 Wrzesień 2011, 18:24 Evv, przeklinając pod nosem swój parszywy los, wreszcie trafiła do cichego miejsca, w którym żadna osobistość nie będzie jej przeszkadzać... a przynajmniej taką miała nadzieję.
Co prawda, Ogród Strachu był miejscem nieprzewidywalnym i... strasznym. Ale Evv miała nadzieję, że tym razem odnajdzie tu trochę spokoju.
Z resztą, zawsze kiedy była zdenerwowana, odwiedzała Szkarłatną Otchłań. Szczególnie po całym dniu ciężkiej pracy. Nie wiedziała co, ale coś ciągnęło ją do świata "nieludzi". Chciała ich poznać, zbliżyć się do nich.
Może i pracowała w Moirze, ale miała ku temu własne powody, o których nikt nie wiedział. I dlatego często się zdarzało, że białowłosa pracuje na własną rękę. Kilka razy miała już z tego powodu problemy, ale od tamtej pory stała się bardziej ostrożna.
Z resztą, pozycja zwiadowcy w organizacji ludzi dawała wiele przywilejów! Chociażby, ten maleńki amulet, który pozwalał swobodnie przemieszczać się między światami, a nie przy pomocy strzeżonych bram.
Evv uśmiechnęła się, wpatrując się w niewielki, niepozorny wisiorek, po czym ponownie schowała go do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
Spacerowała dłuższy czas, rozglądając się po okolicy.
Tu jest naprawdę ponuro - westchnęła ciężko. - W sam raz na mój parszywy nastrój.
Zatrzymała się dopiero na brzegu Szkarłatnego Stawu. Usiadła na miękkiej trawie, wyprostowała nogi, oparła się o jakiś krzaczek i spoglądała na purpurową taflę jeziora. Pływały w niej złote rybki, ale Evv jakoś nigdy nie miała ochoty, aby sprawdzać, co to za rybki...
Chcę już spać - pomyślała, przymykając powieki. Nie usnęła jednak. Wciąż była w pełni skupiona. W końcu nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć w Ogrodzie Strachu...Anonymous - 29 Wrzesień 2011, 19:03 Zazwyczaj tańczył w mieście; w miejscu, gdzie może skupić na sobie uwagę wielu innych istot, ale czasem miewał ochotę potańczyć gdzieś gdzie Zielona Pani otaczałaby go ze wszystkich stron. Tam taniec byłby tylko i wyłącznie jego i nikt nie mógłby go zatrzymać. Często więc przychodził do jakiegoś lasu, albo na łąkę. Dzisiaj wybrał to pierwsze, mimo iż zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa decyzji, a strach jak zwykle zżerał go od wewnątrz. Jednak dla tańca był gotów zaryzykować.
Idąc pośród drzew w poszukiwaniu jakiegoś odpowiedniego miejsca, dostrzegł, że te zielone giganty rzedną gdzieś przed nim. Pomyślał, że tam oto będzie mógł zatracić się w tańcu. Zaczął więc biec, by jak najszybciej znaleźć się w tamtym miejscu. Jego usta rozciągnęły się w delikatnym uśmiechu, gdy przypuszczenia zaczęły się sprawdzać. Wtedy to uśmiech gwałtownie zniknął z jego twarzy. Nie była to żadna malutka polana, ani zwykły krąg bez drzew... a staw. Co prawda było wokół niego wystarczająco miejsca do tańca, ale… Jedna rzecz mu nie pasowała. Przy brzegu stawu o niesamowitym szkarłatnym kolorze była dziewczyna. Zdaje się zatracona w czymś. Może rozmyślała? Nie. to było nieważne. Najważniejsze było to, iż znajdowała się w tym miejscu, że plany chłopaka legły w gruzach. Będzie musiał szukać innego miejsca.
Chwilę wpatrując się w istotę siedzącą przy stawie zorientował się, że nie jest ona szklanym człowiekiem... A kim? Po prostu: człowiekiem, takim z Krainy ludzi.
Od razu napełnił się nieufnością i obawą… ale też.. ciekawość.
Może będzie mógł tylko na chwilkę podejść bliżej i przyjrzeć się jej?
Powoli podszedł bliżej stawu z oczami cały czas utkwionymi w obiekcie zainteresowania. Kroczek za kroczkiem podchodził coraz bliżej. I nagle bach! Postawił stopę nie tak jak trzeba, jego ciało poleciało do przodu i jak w zwolnionym tempie Oirivin poczuł, że zanurza się w ciepłej wodzie stawu. Nie miał nawet czasu pomyśleć jak bardzo się boi, choć serce podskoczyło do gardła. Złote rybki od razu wyłapały toi zdarzenie i rzuciły w jego stronę. Chłopak chwycił się kępki trawy a nogami zaparł o dno. Chłapiąc woda na wszystkie strony próbował wydostać z wody. Myślała, że zaraz jego stopa, łydka czy może nawet udo padnie ofiarą złotych piranii. Całe szczęście udało się. Odpychając się szybko nogami, podciągając rękoma wdrapywał jak najdalej od wody. A potem padł na ziemię zszokowany.Anonymous - 30 Wrzesień 2011, 16:37 Evv uniosła szybko powieki i podniosła się w takim tempie, że nie wiedziała nawet, iż tak potrafi.
W pozycji kucającej spoglądała, jak chłopak o śnieżnobiałych włosach wpada do szkarłatnego jeziorka.
- Eej! - krzyknęła, padając na kolana i wyciągając rękę w kierunku nieznajomego. - Uważaj!
Evv złapała go za rękaw i pociągnęła mocno do siebie.
Nie miała pojęcia, czy w jakikolwiek sposób mu pomogła, ale kiedy chłopak wydostał się spod wody cały i zdrowy, odetchnęła z ulgą.
Mój boże... - pomyślała, próbując uspokoić skołatane serce, wciąż dudniące głośno w jej piersi. - Ja kiedyś zejdę na zawał...
Oddychała głośno jeszcze przez chwilę, westchnęła ciężko po raz kolejny.
- Chciałeś, żebym padła na zawał? - spytała białowłosa, spoglądając na nieznajomego z wyrzutem. - Następnym razem nie zakradaj się tak... i nie wpadaj do stawu pełnego dziwnych ryb w jeszcze dziwniejszym ogrodzie!
Evv dopiero po swojej przemowie puściła rękaw chłopaka. Poczuła, że jego skóra jest zimna. Jak lód. Dopiero po chwili przyjrzała się mu bliżej.
Szklany człowiek... - pomyślała, spoglądając na jego wręcz porcelanową cerę. Była niezwykle zdumiona. Do tej pory słuchała opowieści o szklanych ludziach tylko i wyłącznie wtedy, gdy Aaron zechciał coś opowiedzieć. A teraz stał przed nią żywy i najprawdziwszy Szklany Człowiek!
Evv momentalnie zapomniała o poczuciu głębokiego smutku i nostalgii. Jej pesymistyczne myśli rozwiały się, a białowłosa poczuła przemożną chęć spędzenia czasu z tą dziwną osobą, która siedziała obok niej na trawie.
Kij z samotnością! Jest wiele ciekawszych rzeczy do roboty...Anonymous - 30 Wrzesień 2011, 19:00 Ktoś złapał go za rękaw, pociągnął do siebie, jednocześnie pomagając wydostać się ze stawu pełnego krwiożerczych rybek. Dopiero po wszystkim wypuścił głośno powietrze z płuc i uniósł wzrok. Przed nim stała tamta kobieta, którą obserwował. Teraz mógł zobaczyć, że była od niego wyższa a, włosy które okalały jej ładną twarz także były białe, co spodobało się chłopakowi. Mimo wszystko, gdy tylko puściła rękaw bluzki Oirivina, ten cofnął się kuląc w sobie.
- To nie moja wina... - powiedział nie myśląc i nie odrywając od niej wzroku,. jakby była drapieżnikiem, którego złe zamiary w każdej chwili może coś zdradzić. Coś, czego nie można przegapić, by zdążyć uciec.
Dopiero gdy jej wyraz twarzy raptownie się zmienił, pomyślał o swoich słowach.
- Przepraszam, przepraszam. Mogę już iść, jeśli chcesz.
Wiedział jednak, ze tak nie jest. Teraz oboje przyglądali się z sobie z ciekawością. Dwoje ludzi, a jednak zupełnie innej rasy. To pewnie ich teraz przyciągało. Tak mały przymiotnik, tworzący nazwę zupełnie innej rasy.
Odciągnął rękę od jasnowłosej i spojrzał na staw, w którym rybki powoli rozpływały się zawiedzione we wszystkie strony. Mógł być dla nich smaczną przekąską... Chociaż.. Czy piranie lubią pożerać ciała Szklanych ludzi? Przecież to zupełnie co innego niż jakieś leśne zwierze czy inna istota.Anonymous - 30 Wrzesień 2011, 19:12 Evv również obserwowała swojego rozmówce. I nie umknął jej jego gest, nagły i szybki. Zupełnie, jakby białowłosy był podenerwowany... może wystraszony? Przynajmniej tak dedukowała Evv.
Zaraz, zaraz... co ja wiem o Szklanych Ludziach? - pomyślała, zerkając w tym momencie w niebo. To był znak, że intensywnie coś rozważała. - Hm.... Nic.
Odpowiedziała sobie z niezadowoleniem.
Właściwie, Evv wiedziała o Szklanych Ludziach tylko tyle, że nikt nic o nich nie wie... i że są "zamknięci w sobie". A białowłosa postanowiła coś z tym zrobić. Być może, przy okazji, dowie się czegoś ciekawego?
- Nie, nie chcę! - powiedziała Evv zdecydowanym tonem. Może nawet zbyt zdecydowanym. Ale nie była najlepsza w nawiązywaniu nowych znajomości, dlatego tez nie bardzo wiedziała, jak ma "wyrazić chęć spędzenia z kimś czasu."
- Jesteś... - Evv zamilkła na chwilę. - ...Szklanym Człowiekiem, prawda?
Nie mogła się powstrzymać przed tym pytaniem. W końcu, nigdy tak naprawdę nie widziała przedstawiciela tej rasy. Tylko o nich słyszała. I znała różne opisy, które się ze sobą nie pokrywały. Dlatego też, Evv chciała dowodu, że jej teorie i domysły są w rzeczywistości faktem.Anonymous - 1 Październik 2011, 11:32 Drgnął na dźwięk jej stanowczego głosu. No tak, no tak... Zapomniał o reakcjach ze stron innych ras, gdy spotykali jego. Tajemniczy Szklani ludzie. Dziwni, niedostępni... szklani. Jakoś nigdy nie mógł się do tego przyzwyczaić, więc "ulatniał" jak najszybciej, gdy ktoś chciał nawiązać z nim rozmowę, ze względu na to kim jest. Jednak tym razem tego nie zrobił. Bo ona... Być może go uratowała. Ten człowiek, o którego gatunku rodzice opowiadali tak wiele strasznych rzeczy. Czy ona taka była? Taka... zła? Przecież mu pomogła.
Powoli wstał. Ostrożnie. Woda ściekała mu ze spodni, które zrobiły się jeszcze bardziej ciemne, niż wcześniej. Gdyby był sam, to by je zdjął i całe wycisnął. W tym wypadku wycisnął jedynie końce nogawek. Najgorzej było z butami, do których wlała się woda.
Skinął głową w odpowiedzi, po czym dodał lekko marszcząc brwi:
- Ale... Ty nie jesteś.
W razie czego był gotów użyć swoich zdolności. Tyle że ta kobieta była dla niego trudna do "przejrzenia" i nie wiedział co robić. Co będzie słuszne.
Rodzice opowiadali mu jeszcze coś, a on nigdy nie mógł ich przestać wspominać, mimo, ze od nich uciekł. Za bardzo ukształtowali jego osobowość. Mówili, ze są ludzie (i nie tylko) działający w różnych organizacjach, ze należy takich unikać. Niektóre porywały mieszkańców innych krain, by robić różne straszne rzeczy. Jakie?
Co jeśli ona należała do jakiejś organizacji?
Ta rodzinna paranoja, powszechnie uczestnicząca w życiu Szklanych ludzi... Ach... Cóż byłą przerażająca, lecz z drugiej strony pozwalała im przetrwać.Anonymous - 1 Październik 2011, 12:52 - Nie - potwierdziła, skinieniem głowy. - Nie jestem.
Nie chciała poznać Oirivina dlatego, że był Szklanym Człowiekiem... no dobrze, chciała. Ale nie był to jedyny powód.
Evv pracowała w organizacji Moria. Organizacja ta miała na celu zabić wszystkich "nieludzi" i zniszczyć Krainę Luster. Jednak białowłosa od pewnego czasu przestała myśleć o istotach z Krainy Luster jak o potworach. Zaczęła się zastanawiać, myśleć. Kiedy została zwiadowcą, dostała wolny dostęp do wszystkich światów. Zaczęła je więc zwiedzać, poznawać. Zbierała informacje.
Zrozumiała, że zdarzają się istoty, które chcą dla wszystkich jak najgorzej. Ale na swojej drodze spotykała również istoty niewinne. Te, które nie chcą brać udziału w tej całej wojnie... na przykład pan, który stał teraz przed nią, wpatrując się w jej oblicze niepewnie.
Nie wiedział, co Evv może zrobić. Wyglądał na wystraszonego.
Białowłosa zupełnie zapomniała o sytuacji, która wydarzyła się przed chwilą.
- Jestem zwykłym człowiekiem - powiedziała. - Pochodzę ze świata ludzi.
Na myśl już cisnęło się jej kolejne pytanie: "Co tu robisz, skoro pochodzisz ze świata ludzi?"
Nie miała pojęcia, czy Szklany Człowiek je zada... ale Evv na pewno by je zadała.
- Jestem tutaj, ponieważ zbieram informacje - białowłosa zdała sobie sprawę, że nie zabrzmiało to najlepiej, więc wyjaśniła. - Chcę lepiej poznać mieszkańców innych światów. Chcę ich zrozumieć. Być może pomoże mi to zrozumieć samą siebie - pomyślała, przypominając sobie bezmyślne mordy dokonywane na niczego nieświadomych mieszkańcach Krainy Luster. Zaraz. Czy oni na pewno byli nieświadomi? A może oni również dokonywali mordów na mieszkańcach Świata Ludzi?
Evv wybrała stronę, po której stanie. Ale zaczęła się wahać. Nienawiść, którą pielęgnowała przez wiele lat przygasła, pozwoliła jej trzeźwo myśleć.
Czy dobrze wybrałam...?
- Jezu... - mruknęła do siebie, łapiąc się za głowę. - Za dużo filozofii, za dużo!
Evv miała w zwyczaju mówić do siebie, czasem robiła to bezwiednie... na przykład, w towarzystwie.
Zerknęła na Szklanego Człowieka i uśmiechnęła się głupkowato, nie komentując swoich słów. I tak zdążyła już zabłysnąć...Anonymous - 1 Październik 2011, 18:54 Nie mógł jej wierzyć do końca. Wydawało mu się, iż ktoś, kto nie chce czegoś ukryć, nie tłumaczy się. Choć pewnie bywały wyjątki. Może ona byłą jednym z nich? Nie, nie wierzył, że to takie proste. Mimo wszystko usłyszane słowa, a potem gesty zaskoczyły go. I zaczął się zastanawiać nad swoją nieufnością, a ciekawość do stojącej przed nim istoty wzmogła się.
Zacisnął na chwilę usta układając w głowie pytanie, które po chwili wypowiedział:
- Chcesz żebym Ci w tym pomógł?
Tylko właściwie dlaczego chciała to robić? Po co chciała lepiej zrozumieć mieszkańców innych ras? Czy nie po to, by do czegoś to wykorzystać?
- Dlaczego?
Zwykły, nie zwykły… Jakie to słowo mogło mieć wielkie znaczenie… i jednocześnie jak często podlegało rozważaniom na temat co właściwie znaczy.
Westchnął cicho i z powrotem usiadł na trawie, zakładając, że w tej chwili nic mu nie grozi. Znajdował się jednak w bezpiecznej odległości od jasnowłosej. Cały czas był spięty. Zdjął buty i wylał z nich wodę, skarpetki również szybko zniknęły z jego stóp. Wszystko wykonał jak najszybciej.
On nie zapomniał o niedawnym wydarzeniu, nie wiedzieć czemu miał je wciąż przed oczyma, a dotyk palców kobiety, nadal czuł. Nie wiedział kiedy i jak nastąpiło, ale dzięki dziwnemu mrowieniu mógł powiedzieć gdzie. Czy było to przyjemne? Nie, jeśli jednocześnie nie ufa się osobie, która cię dotknęła. Z drugiej strony jej skóra była niesamowita. Pn takiej nie miał. Jedynie śliską powierzchnie szklanego ciała. Nigdy nie dotknął, nawet przelotnie żadnego człowieka. A teraz miał ochotę poczuć to jeszcze raz, nawet jeśli wiązałoby się to z bólem.Anonymous - 1 Październik 2011, 19:19 Evv podniosła wzrok i przyjrzała mu się uważniej. Pytał poważnie? A może kpił sobie z niej?
Nie. Nie wyglądał na oszusta, czy na osobę, która chciałaby stroić sobie perfidne żarty z innych.
- Pomóc? - spytała, nie wierząc jego słowom. - Mnie?
Wciąż wpatrywała się w niego z nieukrywanym zdziwieniem. A po chwili jej lico rozjaśnił szeroki promienny uśmiech.
- Oczywiście, że chcę! - powiedziała w taki sposób, jakby było to oczywiste. No, w końcu było.
Zbieranie informacji od Szklanego Człowieka... nie mogła wymarzyć sobie czegoś piękniejszego!
Kolejne pytanie nie zaskoczyło Evv. Nad odpowiedzią również nie musiała się zastanawiać. Białowłosy wzbudzał w niej dziwne zaufanie. Nie miała pojęcia, dlaczego. Postanowiła być jednak szczera.
- Chcę Was poznać dlatego, że wiele istot z mego świata nie pojmuje Waszej natury - powiedziała. - Obawiają się Was, Waszych mocy. Dlatego właśnie chcą walczyć. Bo boją się o własne życia.
Evv nie miała pojęcia, kto rozpoczął wojnę. Była jednak pewna, że zrobili to ludzie - niewyżyte istoty ze skołatanymi nerwami. Białowłosa chciała jednak ją zakończyć. Owszem, miała swoją zemstę. Ale nie miała potrzeby mścić się na wszystkich istotach spoza swojego świata. Nienawidziła tylko tej jednej. Tej, która zmieniła całe jej życie w piekło. Tej, która stała się Czarną Różą...
- Po prostu nie chcę, aby umierali niewinni - Evv westchnęła ciężko, wlepiła wzrok w ziemię. Miała wrażenie, że za chwilę się popłacze. Była niezwykle wrażliwa. A za każdym razem, kiedy dopadał ją demon wspomnień, nie potrafiła wyrwać się z jego objęć...
Odetchnęła głęboko kilka razy, uspokoiła myśli. Jednak jej twarz wciąż była smutna, a promienny uśmiech zniknął. Można by pomyśleć, że nigdy nie zagościł na tej twarz, z której biła głęboka rozpacz i bezsilność. Evv była samotna, bardzo samotna. A kiedy miała potrzebę z kimś porozmawiać, musiała wypłakiwać swoje smutki w samotności. Nie było to przyjemne, ale przywykła do tego. W dodatku, w pewnym momencie sama zaczęła unikać towarzystwa.
Dlaczego? Ponieważ się bała. Bała się, że zbliży się do kogoś, komu dane będzie zginąć. Z czasem przestała się nad tym zastanawiać, po prostu wiodła życie członka organizacji Moira. Samotność stała się jej nawykiem. Nawykiem znienawidzonym.Anonymous - 2 Październik 2011, 17:40 Ludzie boja się o własne życie? Dlatego walczą? To wszystko kłóciło się z jego dotychczasowymi przekonaniami. Czy Szklani ludzie coś im zrobili? Potrząsnął głową.
Stop, nie myśl o tym teraz. Chwila…
Nie pomyślał, z jego słowa zostaną odebrane jako propozycja. Gdy jednak tak się stało i padła odpowiedź, poczuł się już zobowiązany jej pomóc. Choć jedna strona krzyczała, by odmówił i opuścił już tego człowieka, to druga mówiła, ze nie powinien tego robić. Po pierwsze, dlatego że byłoby to po prostu niemiłe z jego strony, po drugie, bo chciał dowiedzieć się więcej o jasnowłosej, a po trzecie, dlatego że być może mógł coś zmienić. Zmienić poglądy ludzi na temat tych Szklanych. A wreszcie, przecież ona powiedziała, iż nie chce by ginęli niewinni. Skoro tak mówi, musi mieć na to jakiś wpływ. Tak, to o to chodzi. Ludzie się boją. Ale Szklani ludzie też.
Pozostawał więc tylko jeden problem:
- Skąd możemy mieć pewność, że możemy sobie zaufać?
Stał już z powrotem przed rozmówczynią, przyglądając się jej uważnie.
I tak by jej nie zaufał, ale mógł zaryzykować spędzenie jakiegoś czasu z tym niezwykłym człowiekiem.
Może życie chłopak, nie było jedna wielką rutyną - w końcu każdego dnia przebywał w innym miejscu, unikał nowych zagrożeń, lub w nie wpadał, inaczej spędzał noce – to składały się na nie wciąż te same „czynniki”: tańce, kradzieże, ucieczki.
Dzisiejsze wydarzenie było więc czymś nowym, a Oirivin nie miał zamiaru przepuścić tej okazji. Już nie. Być może będzie tego żałował, ale co tam… Skoro już jego plany na dzisiejszy taniec zostały zniszczone, to niech zrekompensuje je sobie nowym przeżyciem.