Anonymous - 12 Grudzień 2011, 20:18 Po wyjściu z rezydencji Lokiego miała bezpośrednio skierować się do sklepu z ubraniami, musiała w końcu zmienić ten sweter na coś bardziej do niej pasującego. Jednakże można się spodziewać po jej aktualnym ubiorze, że nigdzie wcale nie było, albo wręcz przeciwnie. Nie mogła nic odpowiedniego znaleźć, nic co pasowałoby do jej drobnej, filigranowej postury i nieco dziecinnych rysy twarzy, wszystko było albo zbyt krzykliwe, albo wręcz przeciwnie - zbytecznie przesłodzone. Chodź dziwne, że Adrien była w stanie odpuścić sobie coś, co było bardziej słodsze od łakoci i może to główny powód jej niechęci? Czy w świecie ludzi są sklepy tylko z takimi odzieniami? Jeśli tak to wstrzyma niepohamowaną chęć kupienia jakiejś sukienki do powrotu do krainy luster.
Zabłądziła. Chyba znów popadła w jakiś letarg i nawet nie wiedząc gdzie zaczęła się kierować. Zatrzymała się (tym samym nieco przytomniejąc)przy lodziarni i chodź jej nazwa wcale jej nie zachęcała, wręcz odpychała otworzyła drzwi przy pomocy nogi. Nienawidziła świata ludzi, a jeszcze bardziej nie trafiła samych jego mieszkańców, toteż nie zamierzała dotykać bezpośrednio tego, chodź prędzej czy później będzie musiała, nawet przez materiał cienkich, różanych rękawiczek, co oni sami dotykali. Wślizgnęła się zgrabnie do pomieszczenia, aczkolwiek nie obeszło się od większości zwróconych w jej stronę par oczu, na które z uśmiechem na ustach przelotnie zerknęła. Uwielbiała być w centrum uwagi, niezależnie od tego czy zwracali na nią uwagę zwykli ludzie, czy istoty z Krainy Luster. Niemniej miast stać tak przy drzwiach, a tym samym nie narazić się na nieprzyjemny kontakt z nimi przez wchodzących do lodziarni ludzi, skierowała się w stronę stolika najbardziej jej odpowiadającego. W większości przypadkach ktoś miał już swojego partnera, czy partnerkę, tudzież stoliki pod oknem były pozajmowane parami. Zaraz jednak wlepiła ślepia w puchar lodów, którymi zajadał się blondyn, na chłopaka nie zwróciła zbytecznej uwagi, prócz tego, że zerknęła na niego od stóp do głów, by wiedzieć, z jakiego typu człowiekiem ma do czynienia. Jego ubiór nie świadczył o tym by był zamożny, toteż z chwilą zwątpienia kroczyła w jego stronę. Jedynie znajdując się przy ladzie, wysunęła łapkę by sięgnąć po jedną z kolorowych, plastikowych łyżeczek do lodów. W ostateczności, zerkając po raz kolejny na puchar lodów zdecydowała się zająć miejsce na przeciwko niego jakiś czas milcząc i jedynie przyglądając mu się spod przydługiej nieco, różowej grzywki. Zaraz jakby nigdy nic zatopiła czerwony plastik w czekoladowych lodach i wsunęła do ust, pozostawiając ją tam. Językiem przesunęła ją na drugi bok by nie przeszkadzała w jej mówieniu, a zaraz rozchyliła wargi.
- Uwielbiam kolorowe posypki. - odezwała się w końcu, podnosząc spojrzenie z łakoci na twarz blondyna.Anonymous - 12 Grudzień 2011, 20:41 Młody chłopak chciał sobie spokojnie zjeść lody. Prawdę mówiąc zjadł tylko 1/3 swojej porcji. Ludzie go nie gonili, wściekła rodzina nie domagała się od niego swojej części spadku, a i nie siedział sam w domu, od czasu gdy niedawno jego dziadek zmarł. Przez chwilę chłonął spokój, kiedy nagle przysiadł się do niego ktoś. Blondyn spojrzał na owego osobnika. Była to kobieta, ubrana jak jakaś gwiazda magicznego show prosto z Las Vegas. Ta spódnica, peleryna, cylinder nie za bardzo tu pasowały. Nagle, gdy wyciągnęła łyżeczkę zmarszczył brwi, a gdy wbiła ją w jego lody i zjadła, to dosłownie szczęka mu opadła. Co to miało znaczyć? Czemu zajadała JEGO LODY. Nie znał jej, nie była jego dziewczyną, więc czemu się pchała do niego. Chłopak skrzywił się w grymasie i widać było wzbierającą w nim zaskoczenie.
- Ej! Kobieto...zjadanie cudzych lodów to nie plusuje na pierwszej randce, więc...łyżka z moich lodów, no już.
Złapał za puchar i przyciągnął pucharek do siebie. Patrzył na nią jak głodny pies, któremu dobrała się do miski z jedzeniem. Nawet przez chwilę wręcz komicznie warknął na nią z jednoznacznym przekazem "Wara od moich lodów".
- Zawsze możesz sobie kupić własne...chyba, że w Las Vegas tak sobie wyżeracie lody z kubków.
No może on sam nie był ideałem dobrego wychowania, ale też nie lubił jak ktoś mu coś wyjada. Poza tym nawet jakby kogoś znał, to nie dałby wyjadać mu swojego dania, czy lodów. No chyba, że taki ktoś nie miał pieniędzy, to zwykle wtedy kupował dla kogoś takiego własną porcję. W końcu po co się dzielić, skoro można mieć własne. Nie najesz się połową, a i może się zdarzyć, że druga osoba jest chora, co to, to nie.Anonymous - 12 Grudzień 2011, 23:33 Takiej reakcji jak teraz się spodziewała, więc mimika jej twarzy nijak się nie zmieniła. Jedynie jeden kącik ust uniósł się w kpiącym uśmieszku. Cała sytuacją wyjątkowo ją bawiła. Beatka miała w zwyczaju pożerać wszystko to co miała pod ręką i oczywiście się nadawał, już nie wspominając o cukrze, które może być w ów pożywieniu zawarty - wtedy z reguły się nie zastanawiała nad konsekwencjami. Poza tym, utrzymywała odpowiedni dystans między swoim, a jego ciałem, dlatego też nic ją nie powstrzymywało od skosztowania jego lodów po raz drugi. Oczywiście pierwsze słowa zignorowała, nic nowego jej nie powiedział, nie musiała mu czytać w myślach by przewidzieć jego wypowiedź, urocze, prawda?
Nim jednak zdążyła wyjąć łyżkę w celu ponownego zanurzenia jej w czekoladowej słodyczy, kolejne słowa chłopaka nie tyle co ją rozbawiły, ale po części zdziwiły. Oczywiście, że nie raz była w świecie ludzi, jednakże świadomość tego, w jakiej ona krainie żyje nie pozwalała jej na to, by ów światem się interesować. Toteż niektóre miejsca były jej zupełnie obce, chociażby te, co wymieniał w swojej wypowiedzi blondyn. Zmarszczyła brwi i przyjrzała mu się uważniej, widocznie zaciekawiona.
- Las Vegas? - powtórzyła cicho, odruchowo, zupełnie tego nieświadoma przysunęła palec do swoich ust, jakiś czas udając zamyślony wyraz twarzy, chodź jej ślepia nadal wpatrywały się we wspomnianą wcześniej partię ciała chłopaka. - Nie słyszałam. - stwierdziła jedynie, a swoją wypowiedź poprzedziła niedbałym machnięciem ręki i zmrużeniem ślepi. Zsunęła również cylinder ze swojej głowy i ułożyła go na stoliku zaraz przy swoich rękach, by w razie niebezpieczeństwa bez problemu mieć go w zasięgu swoich rąk. Przygryzła dolną wargę jakiś czas zastanawiając się nad tym, co mogłaby mu odpowiedzieć. Czy ona przez chwilę brała do siebie słowa zwykłego człowieka i zastanawiała się (nieważne, że kilka chwil) nad kupnem lodów? Pf, niedoczekanie!
- Nie mam pieniędzy.. - urwała na chwilę i zadarła nogę pod tyłek, by później móc bez problemu przesunąć się w jego stronę, opierając się rękoma o stół. Uśmiechnęła się delikatnie, acz zadziornie, zaś w jej oczach dostrzec można było iskierki rozbawienia. - Zezwalam na kupienie mi takiego samego pucharku, będę Ci niezmiernie wdzięczna. - ostatnią część wypowiedzi wymruczała niechętnie, tylko po to, by go zachęcić do ów propozycji, chodź po tonie jej głosu mógł się szybko zorientować, że wcale go o to nie prosiła, a wręcz nakazywała.. tylko, że w taki łagodny sposób. Zaś dla jeszcze większego efektu, nogę której nie zadarła wyciągnęła w jego stronę i pod stołem szturchnęła go, by zaraz jednym ruchem rozchylić jego nogi. Jej stopa znajdowała się gdzieś na wysokości jego kolan, na więcej nie było ją stać. Nie odczuwała żadnej krępacji, wręcz odwrotnie, obrzydzenie, którego ukazanie na sobie z trudem powstrzymała.Anonymous - 13 Grudzień 2011, 00:04 Cóż za bezczelna dziewczyna! Chłopak patrzył na nią podejrzliwie. Nie znała Las Vegas? To na prawdę bardzo dziwne. Każdy znał jaskinię hazardu i zepsucia, a przynajmniej większość jego krewnych. Rufus odparł nagle ze zdziwieniem.
- Nie znasz Las Vegas? Prawdę mówiąc wyglądasz jak iluzjonistka, a myślałem, że ta jaskinia hazardu jest mekką dla takich jak ty.
Po czym nagle nachyliła się do niego. Co ona powiedziała? Że nie ma pieniędzy i dodatkowo pozwala mu na zakupienie takowego? I będzie mu niezmiernie wdzięczna? Rufusowi ponownie opadła szczęka podczas tej godziny. Ta kobieta była na prawdę bezczelna. W pewnym sensie mu to imponowało, ale z drugiej strony są pewne granice. Jednakże potem stało się coś co zawaliło całą atmosferę. Czemu jego nogi nagle są rozchylone? Czemu są na wysokości kolana? Normalnie facet byłby zachwycony. Nawet teraz słyszał w głowie odzew "O tak, Mała! Dalej, dalej! Chodź do tatusia!". Mogło się wydawać się, że się rumieni, jednak on był czerwony ze złości. Rufus ścisnął pięść i przygryzł wargę. Gdyby to była kreskówka to zapewne leciałaby mu teraz para z uszu. Młody Rhapsodos zsunął jej nogę i odsunął się trochę dalej na krześle. Założył nogę na nogę i spojrzał na nią trochę wyniośle. No nie zachował się jak zwyczajny facet. Po dłuższej chwili, blondyn ochłonął i spojrzał na nią nadal zezłoszczony.
- Jesteś naprawdę bezczelna! Myślisz, że z pomocą takich niskich trików zaskarbisz sobie cokolwiek ?! To się nadaje do jakieś podrzędnej speluny i dla menela!
Prychnął po czym wziął kolejną łyżeczkę lodów. Pewnie zrobił teraz sam coś, oprócz niej, że wszyscy skoncentrowali się na nich. Lord Rhapsodos wziął kolejny wdech i wydech. W końcu odparł do niej.
- Skoro chcesz lody...to poproś. To nie jest takie łatwe, aby o coś szczerze poprosić. Ale może nauczy cię czegoś po czymś takim. No chyba, że się uważasz za kobietę lekkich obyczajów. Jeżeli nie potrafisz tego zrobić...to zostaw mnie w spokoju.
Poprawił swoją nogę na nodze i czekał. Nie miał zamiaru spełniać jej zachcianek. Dopiero jednak jak go poprosi, to może mieć szansę na zakupienie dla niej lodów.Anonymous - 13 Grudzień 2011, 06:05 - To Las Vegas brzmi na prawdę kusząco! Pokażesz mi gdzie to miejsce? - jej głos nie wydawał się być przesączony ironią, a wręcz dziecinną ciekawością, na jej ustach zamiast tego kpiącego uśmieszku pojawił się uroczy, szeroki uśmiech jakiego z reguły nie prezentowała. Oczywiście, że nie zdawała sobie sprawy z tego, jak daleko jest od niego teraz położona, dlatego też zadawała tak bezsensowne pytania z czystej ciekawości. Może to faktycznie miejsce bardzo do niej pasowało i z czasem samej dziewczynie by się spodobało? W końcu nic co znajdowało się w świecie ludzi ją odpychało, może w tym przypadku byłoby inaczej. Często jednak zmieniała swoje zachowanie i nastrojów wedle własnych zachcianek, jeżeli akurat miała ochotę na zabawę, to korzystała z naiwności innych ile tylko mogła. Z Rufusem najwidoczniej nie było tak łatwo, jak stwierdziła jeszcze przed tym jak zdecydowała się do niego przysiąść.
Następna reakcja tak ją rozbawiła, że dłużej nie mogła w sobie tłumić śmiechu. Parsknęła więc, by zaraz usiąść normalnie i oprzeć głowę na dłoni, ale tak, aby ta skierowana była wprost na blondyna. Z bladej twarzy dziewczęcia ani na moment nie znikł uroczy uśmiech, który powoli przeradzał się w ten Adrienkowy, typowo kpiący i żerujący na ludzkich nerwach, możliwe, że w tym momencie w pewien sposób żerowała na Rufusie, chodź ten nie zdecydował się jej niczego kupić. Nie ukrywała rozczarowania i z wręcz wyczulonym aktorstwem westchnęła głośno. Wysunęła z kieszeni karminowej peleryny trochę pieniędzy i zerknęła na niego.
- Jesteś niemiły! - rzuciła głośno w jego stronę i nadymała policzki w widocznym grymasie dziecinnego niezadowolenia. - Ale to urocze. - dodała zaraz, przy okazji wypuszczając nabrane wcześniej w policzki powietrze i wykrzywiając usta w krzywym uśmieszku. Zachichotała cicho i przy najbliższej okazji, kiedy obok ich stołu przechodziła kelnerkę, najwyraźniej wcale nie ukrywając zdziwienie, które wpełzło jej na twarz przez zachowanie obydwojga, Adrien poprosiła ją o puchar lodów, z tą różnicą, że ona zamiast kupić jeden smak zażyczyła sobie mieszankę, ot, tak dla umilenia sobie czasu skoro już zdecydowała się tutaj siedzieć z Rufusem. Kelnerka z dość niewyraźnym, bladym uśmiechem przyjęła zamówienie i skierowała się w sobie znanym kierunku. Adrien zaś odwróciła się z powrotem w stronę chłopaka i wysunęła koniuszek język zza bladych ust w jego kierunku.
- Oczekujesz niemożliwego, dlatego też kupowanie mi lodów mogę Ci wybaczyć i wynagrodzisz mi to innym razem. Poza tym, nie rób niepotrzebnego przedstawienia, nie lubię się dzielić uwagą innych ludzi z kimś innym.
To oczywiste, że nie zamierzała prosić nikogo, a już na pewno nie człowieka o tak wybuchowym temperamencie, nie miała pewności czy by jej nawet po tym kupił, toteż wolała nie ryzykować. Przy okazji papierki od Lokiego na coś się przydały niezależnie od tego, że jeszcze przed chwilą wypierała się posiadania jakiejkolwiek sumy pieniędzy. Kto by tam był taki pamiętliwy! Oczywistym też było, że różowowłosa uwielbiała być w centrum uwagi, a ilekroć Rufus podnosił głos, wzrok niektórych par oczu kierował się właśnie na niego. Zarzuciła nogę na nogę i przesunęła się z krzesełkiem w stronę ściany, by oprzeć się o nią plecami, machając jedną z nóg w tylko sobie znanym rytmie, w duchu nuciła sobie jakaś melodyjkę, przez co nie zwróciła uwagi na ciszę jaka między nimi się zrodziła. W jej mniemaniu niepotrzebnie rodziły się między nimi niepotrzebne konflikty, a już na pewno wypierałaby się tego, że to jej wina - co racja to racja, ale Beatrice lubiła grać i jak widać wcale tego nie ukrywała. Była dobrą aktoreczką, ale chwilami ewidentnie przesadzała i jej grę można było dojrzeć w daleka. Nie spuściła z niego ani na moment swojego spojrzenia fioletowych ślepi, uważnie lustrując każdą (widzialną przez nią z tej pozycji) partię ciała, w szczególności skupiając się na jego twarzy.
- Młodziutki jesteś. - stwierdziła, przytakując samej sobie kilkoma machnięciami głową. - Jak Ci na imię? - rzuciła zaraz już nieco normalniejszym głosem, chodź jej noga najprawdopodobniej poprzedzana też była niecierpliwością w sprawie jej lodów. Ileż można było nakładać do pucharka lody?! Już miała ochotę odwrócić głowę w stronę lady i zwrócić temu komu trzeba uwagę, albo i skarciłaby niepotrzebnie jeszcze inny istotki, ale wnet stanęła przy stole jakoś dziwnie zmachana kelnerka, wymusiła uśmieszek na swoich ustach chodź efekt był mało zadowalający i to ma się nazywać wesoła lodziarnia? Z trudem powstrzymała nasuwające się na jej język cięte komentarze, a jedynie kiwnęła głową, z reguły nie dziękowała za tego typu błahostki, skoro płaciła z własnych pieniędzy to nie było potrzeby dziękowania.Anonymous - 13 Grudzień 2011, 13:37 Ta kobieta była z jednej strony interesująca, a z drugiej strony bezczelna i bezpośrednia...podobało mu się to. Rhapsodos widząc, że się uspokoiła, usiadł już normalnie. Rzeczywiście nie było powodu, aby robić z siebie więcej widowiska. To dziwne, że nie wiedziała gdzie jest Las Vegas. Widać w niektórych szkołach rzeczywiście edukacja leżała i kwiczała.
- Wcale nie musisz się na razie tam wybierać...
Odparł, po czym wyciągnął coś, co wyglądało jakby IPad, tyle że zamiast jabłka miał napisane Rhapso-Dos Corporation. Następnie zrobił parę ruchów tabletem i pokazał jej zdjęcia Las Vegas, miasta hazardu i świateł. Młodzieniec przesuwał palcem po urządzeniu, aby mogła oglądać kolejne zdjęcia.
- Las Vegas to miasto hazardu. Wszędzie są tam kasyna i kluby. To miasto uciech i zabawy. Wyglądasz na magika, a tam często też są pokazy iluzjonistów. W sumie...znasz jakieś magiczne sztuczki?
Następnie znalazł jakiś nagrywany pokaz Davida Copperfielda i włączył jej filmik, aby obejrzała. Chłopak zostawił jej oglądanie, a sam wstał i podszedł do lady. Zamówił sobie tym razem duży kubek gorącej czekolady i zapytał o to ile owa tajemnicza osoba zapłaciła. W sumie dźgnęło go trochę, że chciała go wykiwać, ale nie miał zamiaru jakoś w przyszłości spełniać jakiś jej zachcianek. Od to jego miękkie serce i twardy tyłek od ciągłego kopania go. Pewnie kiedy skończyła oglądać wrócił z kubkiem swojej ciepłej czekolady i położył na blacie tyle ile zapłaciła za lody.
- Masz tupet prosząc nieznajomego o lody, jak sama masz pieniądze...ale...niech ci dzisiaj będzie.
Odparł spokojnie kładąc obok niej pieniążek z niewielką dopłatą do równego rachunku tego co zapłaciła. W końcu usiadł na swoim miejscu i wziął łyk z kubka. Musiał przyznać, że napój był pierwszorzędny. Fajnie odkryć takie miejsce. W sumie było tu odprężająco i zdołał się ukryć przed swoimi wierzycielami.
- Powinnaś nauczyć się prosić. Może to jest trudne, ale na prawdę popłaca. Może dać ci więcej zysków niż się spodziewać. Dam ci dzisiaj fory, ale następnym razem będę na to zwracał uwagę. A co do tego, że jestem niemiły, na razie nie zrobiłaś niczego, abym był miły. Poza tym lubię krytykować, a i nie uciekam od konstruktywnej krytyki mojej osoby.
O ile jeszcze kiedykolwiek się spotkają. Może widzą się po raz pierwszy i ostatni. Świat był wielki, a ludzie mieli w zwyczaju pojawiać się i przemijać. Przypomniało mu się, że spytała go o imię i tu miał pewne obawy. Czy była kolejnym z jakiś jego mniemaniem wyimaginowanych wierzycieli? Prawdę mówiąc, odkąd został po swoim dziadku jedynym spadkobiercą, to dużo takich się pojawiało. No, ale z drugiej strony zapamiętałby w szkole taką...osobowość. No cóż, może nie skojarzy kim on jest, to by było nawet dobrze.
- Jestem Rufus...Rufus Rhapsodos...i tak, jestem "młodziutki", choć ty nie wyglądasz na o wiele starszą ode mnie, aby mówić do mnie jak do dziecka...choć twój ubiór...jest dość...ekstrawagancki...jak połączenie "Czerwonego Kapturka" z Harrym Houdini.
No i powiedział. Jaka będzie jej reakcja? Czy rzuci się na niego z jakimiś żądaniami? Jego życie na prawdę było owiane luksusem i słodyczą, jednak zdarzały się sytuacje, gdzie jego arystokratyczne pochodzenie było uciążliwe. Zwłaszcza, że zraził do siebie ten cały krąg kulturowy, czego akurat nie żałował. Arystokraci zwykle byli zakłamani i wbijali sobie noże w plecy lub obrabiali wzajemnie tyłki. Jego rodzice go wydziedziczyli po numerze na balu debiutantów. Jednak sprawiedliwość istniała na świecie, skoro również dziadek dał im po łapach w swoim testamencie.Anonymous - 13 Grudzień 2011, 20:07 Oczywiście, że ciekawym stworzonkiem, to nie jest kolejna słodka i urocza dziewuszka, bynajmniej nie z charakteru, bo wygląd jak najbardziej zgadzał się z tym założeniem. Czasami jednak takową udawała, by dążyć do realizacji (nawet w taki sposób) obranego przez siebie celu. Na dzień dzisiejszy miała ich całkiem sporo, co nie oznaczało, że do ich realizacji będzie przystępować po kolei, wręcz przeciwnie. Przy każdej odpowiedniej okazji będzie się starała o jego realizację. Póki co chciała się jak najwięcej dowiedzieć o istotce siedzącej przed nią, a na razie nie znała nawet jego imienia. Kiedy zaś wyjął coś, co po raz pierwszy na oczy widziała, przyjrzała się wpierw uważnie właścicielowi ów wynalazku, by zaraz wlepić wzrok w urządzenie. Ha, chyba nigdy nie zrozumie tych wszystkich, coraz nowszych urządzen, jedyne o czym tako jako wiedziała był telefon komórkowy, nie nadawała się do tego typu zabaw. Przyzwyczaiła się do Krainy Luster, a tam takich dziwacznych urządzeń nie spotykała, zamiast tego znajdowały się tam rzeczy, które dla zwykłych ludzi wydawałyby się dziwaczne. Niemniej skupiła się tym razem na zdjęciach, by przypadkiem jego starania z wytłumaczeniem jej o ów miejscu nie poszły na marne. O to dziwactwo zapyta przy najbliższej okazji, teraz dając sobie spokój z bezsensownymi pytaniami nie na temat. Właściwie kto pyta nie błądzi, powinna teraz z tego powiedzenia skorzystać?
- Muszę się tam wybrać! - mruknęła, kiedy zdjęcia w końcu się skończyły, a ekranik na krótką chwilę stał się ciemny. Zmarszczyła brwi, gdy zaczął coś przy nim majstrować. Stawała się coraz bardziej podejżliwa co do tych wszystkich nieznanych jej wynalazków, z którymi nijak nie potrafiła się obsługiwać. Czy na prawdę mogła się nazwać mianem iluzjonisty, biorąc pod uwagę jej wygląd i ubiór na pewno. Zwłaszcza niecodzienne, cyklamenowe pukle włosów, cylinder i peleryna, cóż za mieszanka! Niczym postać z baśni, może było w tym trochę prawy. W końcu Kraina Luster to jak jedna wielka baśń, w której historię każdy kreuje sobie sam przy pomocy tylko niektórych pobocznych aktorów. Natomiast w świecie ludzi była jak zagubiona, czarna owca. - Co do magicznych sztuczek - niby jest coś takiego.. - urwała, by za wiele mu nie zdradzać. Sięgnęła po swój niewielki cylinder, po czym pokazała jego wieczko, by blondyn mógł mu się uważnie przyjrzeć, było ciemne, jakby nie widać było tej czarnej ścianki służącej za okrycie głowy. Zaraz jednak przekręciła go parę razy w dłoniach i wsunęła do środka rękę aż po sam łokieć, robiła to jednak w ten sposób, by tylko Rufus mógł dostrzec to co robi. Grzebała po najprzeróżniejszych rzeczach jakie tam trzymała, po czym wyciągnęła ze środka brązową, drewnianą, ozdobioną wyrytymi w niej wzorkami laskę, którą wraz z kapeluszem umieściła na stole. Zaraz przyłożyła wskazujący palec do ust i puściła mu perskie oko. - To będzie nasza tajemnica, dobrze? - jej głos jakby złagodniał, chodź wcale nie obawiała się tego, co by się stało gdyby Rufus jak wariat zaczął biegać po lodziarni i wszystkim wokół rozpowiadać o jej tajemniczym kapeluszu, sam pewnie niewiele z tego wszystkiego rozumiał.
Oparła się wygodniej o ścianę, kiedy chłopak przysunął do niej ów dziwaczne urządzenie, by zaraz na ekranie pojawił się niedługi filmik, sam chłopak gdzieś znikł, co dziewczynę niewiele poruszyło. Wpatrzona w magiczny ekranik nie zwracała na nic uwagi. Przesuwała ślepiami raz w lewo, raz w prawo, w górę i w dół, jakby nie chcąc przeoczyć żadnego momentu w filmie. I oczywiście nic nie umknęło jej bystrym, fioletowym ślepkom. Kiedy wrócił, w tym samym momencie cała magia prysła, a filmik zatrzymał się w odpowiednim momencie, kończąc się tym samym. Uniosła wzrok na blondyna i zaraz natrafiła na jego tęczówki, niemalże świdrując go swoim wzrokiem, z reguły miała w zwyczaju tak się w kogoś wpatrywać i wcale nie uważała tego za coś złego, wręcz przeciwnie! Już nie raz słyszała od ludzi uwagi odnośnie kontaktu wzrokowego, którego niegdyś unikała z braku zaufania. Ot, kiedyś to ona w ogóle była bardziej płochliwa niż teraz, kiedy po raz pierwszy znalazła się w świecie ludzi. To nie miejsce dla niej i powoli zaczynało jej to jasno dawać do zrozumienia. Zanurzyła wcześniej zabraną z lady plastikową łyżeczkę w swoje lody i wysunęła śliwkowy, niemalże fioletowy jęzor by przesunąć nim po łakoci.
- Rufus? - powtórzyła za nim, jakby zupełnie nie zdawała sobie powagi z jego dalszej części wypowiedzi. Miała dziwne skojarzenia odnośnie ów nazwiska, może to jedynie przydomek? Tę myśl musiała szybko ze swojej głowy wymazać, w końcu powiedział też jak ma na nazwisko. - Hm.. Rufus Rhapsodos.. - zaczęła zastanawiać się czy przypadkiem gdzieś o nim nie słyszała, oczywiście udawała zainteresowanie, by blondyn się nie obraził i szybko jej nie zostawił. Póki co kiedy miała z kim gadać, tym samym była w centrum uwagi, a od jakiegoś czasu bardzo tego potrzebowała! Ludzie wokoło nie zwracali już na nich tak wielkiej uwagi jak wcześniej, chodź nadal mogli odczuć na sobie kilka par oczu co jakiś czas zerkających w ich stronę, jakby upewniając się czy ów dziwaczne towarzystwo jeszcze tam siedzi.
- Nie, jednak nic mi to nie mówi. - dodała i machnęła niedbale ręką, przymykając ślepka, kiedy wsunęła do swoich ust łyżeczkę z dużą porcją lodów. Posypka była świetna! A do tego jaka kolorowa, urocze.Anonymous - 13 Grudzień 2011, 21:23 Co do sztuczki magicznej bardzo mu się podobała. Nie wiedział jak iluzjoniści robili w bambuko całe rzesze ludzi. Harry Houdini zaczarował wszystkich ludzi swoimi sztuczkami i od tego czasu rozpoczęła się mania na iluzjonistów. Może jednak niektóre sekrety powinny zostać sekretami i nie miał zamiaru wszystkim rozpowiadać jak to zrobiła. Kiedy skończyła chłopak wyłączył i schował swoje urządzenie. Ponownie wziął kęs lodów. Kiedy myślała nad jego imieniem i nazwiskiem, Rufusowi zamarło serce. Prosił o to, aby nie wiedziała kim on jest. I stało się...nie kojarzyła go. Młodzieniec odetchnął głośno z ulgą i wziął głębszy łyk czekolady. Chyba spadł mu przez chwilę poziom cukru we krwi. W końcu jednak szybko się uspokoił i spojrzał na nią z delikatnym. Skoro usłyszał, że go nie zna zachowywał się już o wiele luźniej. Następnie spojrzał na nią z delikatnym uśmiechem. W końcu po tej długawej pauzie odparł do niej.
- To może teraz ty mi coś powiesz o sobie...tajemnicza nieznajoma kobieto.
Przechylił się trochę bliżej w jej stronę, ale nie za bardzo. Jest fajnie i w ogóle, ale kim ona do cholery jest? Niech chociaż się przedstawi. Niestety jednak po jakimś czasie otrzymał nagle smsa. Rufus zmarszczył brwi i spojrzał na telefon. Powoli dopił swoją gorącą czekoladę.
- Wybacz mi...ale muszę uciekać...może..spotkamy się kiedy indziej.
Uśmiechnął się do niej szeroko i wstał. Następnie wyszedł z kawiarenki i udał się w stronę miasta.
<z tematu>Anonymous - 23 Grudzień 2011, 18:26 Za szybą lodziarni stała wlepiona do niej Mała Erio, na jej ramieniu biała puchata kotka.
Była uśmiechnięta, na widok lodów aż zgłodniała. Swoje małe rączki przyłożyła do szyby zaś sama patrzała się wlepiając swój wzrok w przepyszne smakołyki.
-Lo! Patrz ile słodkości!
Wielki uśmiech na jej twarzy niczym oczy jak pięć złotych.
Dziewczynka tak się zapatrzała, że nie zwróciła uwagi na przechodniów, którzy obserwowali ją jak bezdomnego.
Nawet nie zwróciła uwagi jak, jakiś chłopczyk rzekł do swojej mamy "Patrz mamo! Czy ona jest bezdomna?"
Teraz żyła w swoim świecie. Przechyliła głowe lekko na bok nadal wlepiona w szybę.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 19:32 No i znowu się to stało, nie dość że dopiero na cmentarzu poznał senną zjawę, to teraz dopadli go jego prześladowcy. No i znowu musiał uciekać między uliczkami miasta. W końcu znalazł tą samą lodziarnię. Mężczyzna wpadł do środka i zamknął drzwi. Był zmęczony i oddychał głęboko. Obsługa znowu rozpoznała tego dziwnego chłopaka, do którego przysiadła się inna dziwna osoba rodem z Las Vegas. Właśnie miał coś zamówić, kiedy zauważył, że w szybę coś się wlepia. Kto to był? Mała, słodka dziewczynka z kotkiem patrząca z dużymi oczkami w lody. Kto byłby taki zły i nie roztopił swojego serca na widok takiego miłego maleństwa. Rhapsodos po prostu roztapiał się na jej widok. Nie miał rodzeństwa, ale jakby chciał mieć idealną siostrę, to wyglądałaby jak ona. Chłopak wyszedł na zewnątrz i przykucnął obok niej, aby wlepić się w szybę jak ona. Stał tak przez chwilę i powiedział.
- Ładne miejsce...pewnie lody tutaj są bardzo dobre...
Powiedział uprzejmie, ale nadal miał twarz trochę wciśniętą w szybę. No to teraz mogli na niego patrzeć jak na idiotę.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 19:42 Wyrwana z myśli spojrzała na chłopaka, który kucnął obok niej. Przyłożyła palca do swoich ust tym samym odklejając się od szyby.
-Pewnie tak..
Rzekła raczej smutno. Nie miała przy sobie pieniędzy także o lodach mogła zapomnieć.
Kotka tylko miauknęła. Erio patrzyła raz na szybę od, której się odkleiła, a raz na chłopaka.
Skoro nie miała pieniędzy to może on coś miał?
Dziewczynka nagle również kucnęła obok niego. Wyglądało to trochę śmiesznie jakby naśladowała jego ruchy, ona po prostu taka była.
Kucając tak patrzała na niego niczym na starszego brata, nie znała go ale jakoś już polubiła.
Za szybko się przywiązywała to fakt ale cóż poradzić i jak tu odmówić dziecku?
Odpłynęła od razu gdy pomyślała o lodach o smaku czekoladowym, do takiego stopnia, że upadła na cztery litery.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 19:53 Już go małpowała? Jakie to urocze. Wybaczcie Rufusowi, jednak on był zawsze samotny. Chciał mieć młodszą siostrzyczkę lub brata, aby się mogli razem wspierać. Jednak teraz, wydziedziczony i po niedawnej śmierci dziadka, znalazł najpierw kobietę, która mimo że nie zaznała spokoju po śmierci, to pokrzepił trochę jej duszę. A teraz? To małe słodkie dzieciątko z kotkiem, tak urocze, które przywiązało się do niego. Widząc jak upada na tyłek, Rufus odwrócił się i wziął ją za niej drobne rączki, aby mogła wstać.
- Uważaj...ubrudzisz sobie spódniczkę...tak poza tym, jestem Rufus. Gdzie twoja mama, albo tata? Nie powinnaś biegać sama i to jeszcze z kotkiem.
Przykucnął przy niej jak stała, po czym przyjrzał się kotce. Nie wiedział jak zwierzątko zareaguje na niego, ale powoli wyciągnął rękę, aby pogłaskać kociaka. Jak syknął, to cofnął rękę, aby się nie podrapać.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 20:00 Gdy chłopak chwycił jej dłonie spojrzała na niego z nadzieją w oczach.
Za jego pomocą wstała , w zasadzie nawet gdy kucnął koło niej ponownie byli tego samego wzrostu.
-Witaj Rufusie.
Uśmiechnęła się szeroko.
-Erio! Na imię mam Erio!
Wystawiła do niego swoją dłoń aby ja uścisnął, cóż maniery chociaż miała o!
-Mama? Tata?
Przez chwili posmutniała. Przecież jej mama zmarła, a tata, cóż taty szuka.
-Ano..
Cofnęła swoje dłonie do tyłu, nawet nie zdąrzył jej uścisnąć.
Z natłoku myślenia wyrwał ją syk kotki.
-Lo!
Krzyknęła na nią łagodnie biorąc ją na dłonie po czym wystawiła ją przed nos Rufusowi.
-Przywitaj się z Rufusem!
Kotka widząc, że nie ma czego się obawiać zamiałknęła liżąc go po nosie, zaś mała Erio diamentalnie zmieniła nastrój z samotnej ponownie na radosną dziewczynkę.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 20:18 No cóż, o mało co kotka go nie pochlastała pazurami. W końcu westchnął i uśmiechnął się, kiedy zwierzątko liznęło go po nosie.
- Miło mi was poznać...Erio...Lo.
Posmutniała, kiedy spytał o mamę i tatę. Widać miała jakieś ciężkie przeżycia z tym związane, dlatego też pewnie powie mu więcej jak zje coś. Rufus wyprostował się i podał jej swoją rękę.
- Chodź ze mną...zjemy sobie loda i powiesz mi coś o sobie...to raczej nie możliwe, aby dziecko chodziło tak bez rodziców...
Powiedział spokojnie. Teraz wszystko zależało od małej Erio.Anonymous - 23 Grudzień 2011, 20:29 Posadziła Lo na swojej głowie zaś sama chwyciła go za rękę od razu bez zastanowienia z wielkim bananem na twarzy.
-Ale czekoladowego!
Dodała kierując się wraz z nowym przyjacielem do lodziarni.
Kotka na jej głowie wyglądała jak pluszowa zabawka więc raczej właściciele nie powinni się czepiać zwierzaka.
Usiadła przy pierwszym lepszym stoliku z nadzieją na dużą porcję lodów.
Spojrzała na Rufusa uradowana jakby dostała 100 zabawek.
Czekała cierpliwie.
Oczywiste było to, ze lodami mógł ją na tyle przekupić, że prawdopodobnie powie wszystko, wszyściutko.
Z jednej strony chłopak wydawał jej się smutny, może był zły na nią? Albo ktoś był zły na niego?
Dziewczynka tylko mogła błądzić myślami i myśleć o tym, ale pewnie sama go zapyta, oj tak ale to dopiero po lodach.