Anonymous - 28 Luty 2012, 20:50 Rozumowanie, zachowanie, cała osoba tego chłopaka ją dziwiła. Nie wiedziała, jak można było być tak naiwnym i wierzyć w dobro ludzi. Dobrze, zdarzały się takie osoby, ale miały trudniej w życiu. Choć nie wiadomo, czy Vondur nie miała życia trudniejszego, niż wszystkie tzw. 'ciamajdy'. Ciągłe odgrywanie innej osoby sprawiało, że gubiła prawdziwą siebie. Tylko czy mogła określić, która była tą prawdziwą nią? Ugh, to wszystko przez tego chłopaka. Nie może o tym myśleć.
zaraz po tym, jak Rufus zniknął z pola widzenia, na Arenie pojawił się ktoś nowy. Zachowywał się tak, jakby kompletnie ją ignorował. A może jej nie zauważył? Nie, to niemożliwe, kierując się w stronę sceny minął ją. Nie mógł jej nie zobaczyć. Kolejny ignorant, miała dzisiaj wielkiego pecha.
Usunęła się w cień i zmieniła się w dziesięcioletnią z wyglądu dziewczynkę. Włosy zmieniły kolor na czarny poprzetykany turkusowymi i rudymi pasemkami, a oczy zrobiły się fioletowe. Została jedynie ta sama sukienka, ale zmiany cielesne nie sprawiły, że opadała. Na szczęście, wzrost jej się nie zmienił. W takiej to postaci podeszła do chłopaka.
-Co recytujesz?-Spytała z uśmiechem i wzrokiem nad wyraz ciekawego dziecka. Po chwili za nią na scenę bez słowa wszedł również lokaj, ale na niego nie należało zwracać uwagi. Przecież nie mógł zrobić nic bez zgody Vondur.Anonymous - 28 Luty 2012, 21:26 Nie, Hunter nie jest ignorantem. Naprawdę dziewczyny nie zauważył, bo jak zwykle miał łeb w chmurach, zachowywał się jak w transie pod wpływem tego miejsca. Dopiero gdy skończył recytować zdał sobie sprawę z tego, że mógł zachować się niefortunnie. Dopiero wtedy spłonął rumieńcem widząc małą dziewkę. Właściwie to jeszcze dziewczynkę. Na usta wpełzł delikatny uśmiech. Kilka razy zamrugał oczami i dopiero wtedy odpowiedział.
- Makbet Williama Szekspira
Kątem oka spojrzał także na lokaja. Mała widocznie musiała być kimś istotnym skoro, miała ze sobą kogoś takiego. Potarł skroń i westchnął, głupi się nie przedstawił. Postanowił to jednak nadrobić. Ukłonił się dworsko i powiedział.
- Jestem Hunter, bardzo miło mi poznać panienkę...? Koniec wypowiedzi był raczej pytający, sugerował aby się przedstawiła. Wiatr lekko zawiał białymi włosami Lunatyka,ten przymknął oczy i westchnął. Utkwił wzrok w małej panience, mogła widzieć te znamię na jednym z oczu. Nieco charakterystyczne i czerwone. Miał przeczucie, że te małe urokliwe stworzenie należy do arystokracji ale nie miał pewności. W każdym razie po chwili powiedział nieco oficjalnym tonem.
- Panienka pozwoli, że usiądę. Trochę dzisiaj już sie nachodziłem..
Z uśmiechem na ustach usiadł po turecku. Z kieszeni wygrzebał lizaka jakiegoś po czym go rozpakował i wsadził do ust. Było w tym coś z niewychowania, przecież mała też mogła chcieć. Jednak czy miał w obowiązku częstować, albo zwyczajnie ten fakt umknął mu. Tak, tak najprawdopodobniej było.Anonymous - 28 Luty 2012, 22:03 Mimowolnie uśmiechnęła się wrednie, gdy twarz chłopaka stała się czerwona. Nie mogła się powstrzymać, zresztą na razie pozwalała sobie na trochę więcej, gdyż w oczach innych była dziesięcioletnią dziewczynką o dość wyjątkowym wyglądzie. W końcu bardzo rzadko zdarzało się takie zabarwienie włosów i tęczówek. I to w takiej kompozycji.
-Aha.-Pokiwała głową ze zrozumieniem, choć na usta wpłynął jej uśmieszek. Czytała to kiedyś i znała, ale miała chwilową dziurę w pamięci. Ale teraz wszystko skojarzyła w jedną całość, zresztą on jej w tym pomógł.
Gdy Hunter się ukłonił, również dygnęła.
-Vondur. Tak mi mów...ią.-Ostatnie słowo sztucznie przeciągnęła. Już miał się ujawnić jej władczy instynkt, oj naprawdę, musiała bardziej nad sobą panować. Tak być nie mogło, a przynajmniej nie w tej chwili. Teraz udawała słodką dzieweczkę, nie jakiegoś super-potwora.
Zaciekawiło ją znamię na oku chłopaka. Kręciła głową i obserwowała je. Ciekawiło ją, jak je zdobył i kiedy. Powstrzymywała się przed pytaniem, ale było wiadome, że kiedyś i tak je zada. W końcu nie wytrzymała.
-Co ci się stało w oko?-Wypaliła, wskazując bliznę palcem. Drugą ręką podparła się pod bokiem, tak, jak wcześniej.
Gdy usiadł i sam wziął do ust lizaka, zmarszczyła brwi. Ona też by może chciała, ale nie, on nawet nie raczył zapytać. Cóż za brak wychowania! Usiadła obok niego i spojrzała na lokaja. Ten natychmiast zaczął nalewać herbaty do dwóch filiżanek. Kucnął i podał tacę na wysokości rąk dwójki.
-Herbatki?-Spytała Vondur uprzejmie. Sama zaczęła upijać powoli płyn. Pyszna, zresztą jej ulubiona. Mogła ją pić bez przerwy, co udowodniła, pijąc dziś drugą filiżankę w ciągu krótkiego czasu.Anonymous - 29 Luty 2012, 10:17 No cóż są istoty i istotki. Hunter spłonął rumieńcem ze wstydu za własną nieostrożność. Jednak mając takie oko często zapominał o zachowaniu ostrożności, jak widać mała to wykorzystała. Zbity jest trochę z pantałyku, ale źle nie jest. Nie wyglądała mu na taą co z chęcią pozbawiła by go głowy. Zachichotał więc nerwowo a gdy się przedstawiła, na usta wpełzł uśmiech. Taki szczery, wesoły jak to w jego wypadku bywa. Z tym przedstawieniem się także walnął niezłą plamę, którą bardzo szybko postanowił sprostować, tak też zrobił.
- Właściwie Hunter to pseudonim, pełne miano brzmi Edward Michael Curwood
Policzki dalej miał spąsowiałe gdy przyglądał się małej arystokratce. Podejrzewał, że także uraczyła go pseudonimem, nie zamierzał jednak pytać. Jego uwadze nie uszedł fakt, że dziewczyna przygląda się jego oku. W sumie to przywykł, że ludzie na to dziwnie patrzą. Takie cosie jak ma na oku a zwie się znamię bardzo innych interesując. Białowłosy ma wrażenie iż czasem trochę za bardzo. Dziewczyna była ciekawa i pytanie bynajmniej go nie zdziwiło, nawet się go spodziewał widząc jej wzrok. Z jego ust wydostało0 się westchnięcie, nie miał zamiaru jej mówić, ale odmówił tego grzecznie. Edward to osoba wychowana, nie korzysta z niemiłych odpowiedzi. Rzadko też bywa kąśliwy czy ironiczny.
- Nie uważasz Panienko, że zbytnia ciekawość może okazać się niebezpieczna? Pytanie pozostawię, bez odpowiedzi za krótko się znamy by o tym mówić.
Poi chwili znowu zaczął grzebać po kieszeniach marszcząc brwi. Musiał i ją czymś poczęstować, głupio było tak samemu jeść. nie ważne czy chciała czy nie, zawsze może wcisnąć jej na siłę, ot. W końcu wygrzebał dość sporego lizaka w kształcie kwiatka, a był on niebieski z żółtym środkiem. Z radosną miną wręczył go dziewczynce mówiąc.
- Jest uroczy tak jak i Ty, więc proszę jest twój..
Mruknął z lekkim uśmiechem. Potem słysząc czy chce herbaty kiwnął głową na tak. Przypomniał mu się Abdio z wielką praktycznie miską tejże cieczy. Chciało mu się śmiać na te wspomnienie, ale zachowując elementy dobrego wychowania po prostu zrezygnował. Mogło by to zostać źle odebrane a tego nie chciał Przechylił lekko głowę przyglądając się dziewczynce. Wyglądała dosyć intrygująco, włosy miała nietypowe jak na mieszkańca tej krainy. U ludzi widywał przeróżne rzeczy, nawet balejaże na łbach! Jednak ta dziewka musiała już takie mieć, po prostu. Nie podejrzewał, że to jakieś jej umiejętności przemiany czy coś w tym guście. Wsunął niesforne kosmyki włosów za ucho.Anonymous - 29 Luty 2012, 20:10 Nie, Vondur nie pozbawiłaby go głowy, prędzej wyżyłaby się na nim i powieszała na nim psy. Wyładowałaby na nim cały swój gniew i niezadowolenie. Wyśmiałaby go za swój brak pewności. Ale na razie tego nie zrobiła, przecież pozorowała milutkę dziewczynkę! Co do imienia, ona nie miała zamiaru zdradzać swej całej godności. Postanowiła zachować ją dla siebie, z jakiej racji miała mówić o niej wszystkim osobom, które spotka? Pseudonim powinien wystarczyć, bo niczego innego się Hunter nie doczeka. Kiwnęła więc tylko głową na znak, że dotarły do niej jego słowa.
Trudno dziwić się, że ludzie się na ciebie po prostu gapią, posiadając dziwne znamię. Gdziekolwiek, a szczególnie w miejscu tak widocznym, jak twarz. Większość osób pewnie to interesowało, co musiało być dość denerwujące. No ale takie było życie 'naznaczonych'. Vondur nie była zachwycona słysząc odpowiedź, a praktycznie jej brak, na swoje pytanie. Nie podobało jej się to, że ktoś jej odmawiał. Naprawdę rzadko jej się to zdarzało. Swoje niezadowolenie okazała zmarszczeniem małej brewki, ale zaraz potem rozchmurzyła się i uśmiechnęła.
-Jak będziesz chciał, to powiesz.-Powiedziała z szerokim uśmiechem. Oczywiście tak naprawdę planowała, jak to z niego wycisnąć. Nie na darmo mówiono, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale czemu ją to tak zainteresowało? Nie wiadomo, czasem wszyscy tak mieli, że jedna rzecz intrygowała bardziej, niż inne.
Podarek w formie lizaka z kwiatkiem ją zaskoczył. Nieczęsto dostawała coś z dobrego serca drugiej osoby, częściej po prostu wymuszała coś na innych, którzy w końcu się zgadzali, żeby się od nich odczepiła. Zaraz się otrząsnęła i uraczyła Huntera uroczym uśmiechem.
-Dziękuję.-Powiedziała, zabierając słodycza. Zaraz potem rozpakowała go i wsadziła do ust. Ręką przytrzymywała patyczek, żeby przypadkiem nie zrobić sobie krzywdy. Przecież jakby nie było, lizaki były dość niebezpieczne! Powszechnym zjawiskiem było uszkodzenie sobie przez nich zębów, co z tego, że z odrobinę innego powodu.
Przez chwilę piła herbatkę w milczeniu. Ale miała dość ciszy, więc postanowiła coś z tym zrobić. Odstawiła filiżankę na ziemi dając znać lokajowi, żeby jeszcze jej nie zabierał. Potem spojrzała ciekawie na chłopaka. Prychnęła, gdy powiał lekki wietrzyk i rozwiał jej włosy. Z niezadowoleniem pokręciła głową i związała je czarną gumką z wielką czerwoną różyczką. Nie było wśród jej rzeczy niczego, co nie miałoby ozdoby w formie tego kwiatu. Potem westchnęła i znów skupiła swoją uwagę na chłopaku.
-Co tu robisz?-Spytała ciekawie. Było to raczej wymaganą formułką, niż czystym zaciekawieniem, ale cii.Anonymous - 29 Luty 2012, 20:37 Powydzierała by się na niego, na zwyzywała i nawieszała psów. Proszę bardzo, niech jednak nie liczy na to, że Huntera to ruszy. Zwykle obelg nie bierze do siebie i spływają po nim jak deszcz po rynnie. Po prostu traktował jak powietrze i dalej po prostu robił swoje. nie przejmował się zdaniem innych, póki nie godziły oczywiście bezpośrednio w godność, na to zawsze reagował. Wiadomo żadnym krzykiem, czy tez podnoszeniem ręki. Zwłaszcza nigdy nie uderzyłby kobiety o ile by mu nie zagrażała. No bo wiadomo jeśli taka postanowi Cie zabić to chciał nie chciał nie pozwolisz i może dojść do rękoczynów, proste jak drut.
hunter przywykł do zainteresowania jego "ułomnością i naznaczeniem". Nie wiedzieli jednak, że owe oko ma bardzo przydatną umiejętność. Białowłosy nie zamierzał uświadamiać o tym dziewczyny, jeszcze co. Czasem ciekawość naprawdę go drażniła. no bo na cholerę jej informacja jak ów znamię "zdobył". To jego prywatna sprawa. Pytania odnośnie tego zwykle ignorował albo delikatnie dawał do zrozumienia, że nie odpowie. Czemu ma po raz wtóry usłyszeć, że jest przeklęty? Bowiem to zwykle ludziom przychodziło na myśl gdy spoglądali na jego twarz.
- Może kiedyś, gdy lepiej się poznamy..
Także uraczył dziewczynę uśmiechem, raczej pogodnym i łagodnym. Co do podarku to nic dziwnego.. Takie gesty leżą w naturze tego Lunatyka. Jest dobrą osobą, z manierami. Rodzice dobrze go wychowali. Czasem brano go wręcz za dżentelmena swojego rodzaju. Nie jest jakimś typowym sztywniakiem, co zachowuje się po dworsku. Ta cecha jest u niego naturalna. Przychodzi mu z taką łatwością i nie odznacza zbytnio od całokształtu.
Na jej podziękowanie kiwnął głową i zamyślił się przytykając filiżankę do ust i sącząc ciepły (chyba) płyn. W każdym razie miło jest wypić coś gdy ma się wysuszone gardło podróżą. Przez całe te odpłynięcie w krainę myśli deliberacji nie utrzymywał konwersacji. Po chwili jednak dziewczynka się przypomniała i zapytała na co chłopak zamrugał oczami i odpowiedział machinalnie.
- Dawno tu nie byłem, przyszedłem sprawdzić czy coś uległo zmianie. Szkoda, że te miejsce już nie tętni życiem jak dawniej..
Jego słowa o dziwo były szczere. Chciałby aby arena na nowo zawrzała salwami okrzyku. Żeby było po prostu wesoło, mimo iż brzydził się przemocą to akurat tutaj było miło. Może dlatego, że wówczas był dzieckiem i miał całkiem inny pogląd na walkę? Kto to wie.. Może gdyby teraz zobaczył to co kiedyś mówiłby inaczej i cieszył, że jest tutaj tak pusto.Anonymous - 29 Luty 2012, 21:10 Jej nie zależałoby na tym, żeby go ugodzić. Po prostu byłaby zadowolona, że miałaby na kim wyładować swoją złość. A jakby jeszcze się tym przejął, wprawiłoby ją to w szampański humor. Ale rzadko się to zdarzało i przyzwyczaiła się do tego, że najczęściej jej wyżywaniem się przejmowały się jedynie dziewuszki z niską samooceną. Nawet nie przeszkadzało jej to, że wyśmiewając się z osób o słabszej psychice szła na łatwiznę. Ona była zadowolona i tylko to się liczyło.
Tak, ciekawość bywała czasem irytująca. Ale nie można wrzucać wszystkiego do jednego worka. Być może pytania były męczące, ale kiedyś może zdarzyć się osoba, która zapyta o oko z chęcią pomocy. Oczywiście, że Vondur nią nie była, ona kierowała się swoją ciekawością. Ale nie można wykluczyć takiej możliwości.
-Dobrze, wierzę, że nam się to uda.-Powiedziała i chyba nawet nie kłamała. Czuła, że mogą się lepiej poznać, tak jak z wszystkimi, których dotąd poznała. Choć nie ukrywała, że z niektórymi osobami wolałaby nie skrzyżować więcej swoich dróg. Niestety, nie znała planów losu i mogła oczekiwać wszystkiego. A oddałaby wszystko, żeby móc kontrolować swoje życie, co do sekundy. No, może prawie wszystko, część zachowałaby, aby jakoś żyć.
Dziewczynę nie tyle zdziwił sam podarek, co bezinteresowność Huntera. Żyła wśród ludzi chciwych, którzy robili coś za jakąś zapłatę. Jeśli czegoś chciała, musiała brzęczeć rodzicom nad uchem i w końcu dostawała to, czego pragnęła. W efekcie znikały pieniądze, co było normalne. Natomiast z gestami takimi jak ten, spotykała się naprawdę rzadko. Dlatego jej zdziwienie było tak wielkie.
Na odpowiedź chłopaka pokiwała głową.
-Tak, kiedyś było tutaj naprawdę fajnie. Raz tata mnie zabrał na walkę!-Uśmiechnęła się i uniosła w górę podbródek, jak dziecko, które cieszyło się, że niektórzy uważają je za dorosłe. Ale tak byłoby, gdyby rzeczywiście miała dziesięć lat.Anonymous - 1 Marzec 2012, 12:49 Mogłaby się na nim po wyżywać, ale jak już było wspomniane, niezbyt by się tym przejął. Szampański nastrój więc raczej by się jej nie udzielił. Gdyby też zbyt przesadziła to chłopak zapewne stałby się lekko niemiły, to wszystko. Generalnie jednak obelgi czy drwiny spływają po nim jak po przysłowiowej kaczce. O tym, że zwykle szła na łatwiznę chłopak nie wiedział, no i bynajmniej nie obchodziło go to tak jak powinno, na razie nie wzbudziła jego niepokoju.
Ciekawość, nie ważne czym podszyta zawsze jest irytująca. Nawet jeśli ktoś chciałby mu pomóc, chociaż ma w czym. Przecież Hunter nie jest chory, nawet widzi tym okiem normalnie. życie jego więc jest komfortowe jeśli chodzi o zmysły, ba nawet bardziej jakby się wydawało istocie z zewnątrz. Nic więc dziwnego, że lunatyk zwykle nie odpowiada na pytania z nim związane, chyba, że zna dana osobę bardzo dobrze. Gdyby każdy o każdym wszystko wiedział, życie byłoby nudne, straciło barwy i nikt nie miałby ochotę na poznawanie sekretów a tak, cóż.. widocznie swoim zachowaniem podsycał zaciekawienie małej arystokratki, szkoda iż o tym nie wie.
- Czas pokaże Panienko Vundur.
Racja, poznać lepiej można każdego, nawet jeśli nie mamy na to ochoty. Czasem dzieje się to po prostu samoistnie. Los lubi płatać figle, nawet bardzo o czym Lunatyk już nie raz się przekonał. Nie zmieniło to jednak jego światopoglądu czy charakteru. Jest z tych osób co uważają, że na to co nas rani bądź do siebie zniechęca nie warto brać do siebie, trzeba przeć dalej. Ważne by nie poddawać się i iść na przód jak tornado, ale nie po trupach! Hunter po prostu taki już jest i Ci co lepiej go znali nie dziwili się jego gestom. Bezinteresowność, ufność i naiwność to dość dominujące cechy jego charakteru. Gdyby nie owe oko zapewne nie przetrwałby długo z tym swoim dobrym spojrzeniem na wszystko. Jednak co poradzić, nie każdy musi być zepsuty do cna..
Na słowa dziewczyny pokiwał głową. Tak, tutaj było fajnie sam pamiętał jak został tutaj zabrany jako dziecko. Miał pełno radochy i frajdy, zwłaszcza, gdy rodzice nadskakiwali nad nim. Czuł się wtedy naprawdę ważny, ale jak wiadomo sielankowe życie szybko mija i dostaje się od niego obuchem w łeb.
- Ja byłem tutaj z obojgiem rodziców. Jeden z dni mojego, życia którego nie zapomnę nigdy..
Uśmiechnął się i zostawił słodycza w ustach unosząc głowę do nieba, jakby nad czymś rozmyślał.Anonymous - 2 Marzec 2012, 20:39 Nie można było ukryć, że Vondur była dzieckiem, a jak wiadomo dzieci cieszą się z małych rzeczy. Co prawda u każdego 'małe rzeczy' był czymś innym, co jednak nie zmieniało faktu, że panience Marie wystarczyłaby mała dawka dobrego humoru. Zresztą Hunter nie musiał teraz wiedzieć, jaka ona była naprawdę i tak to zostawmy.
Z tym określaniem ciekawości nie można było przeszkadzać. Owszem, gdy ktoś był wścibski i pytał o dosłownie wszystko, rzeczywiście było to irytujące. Jednak jedno pytanie nie mogło być traktowane jako wścibskość, bo w sumie dlaczego? To tylko chęć poznania świata i innych ludzi, w której nie ma nic złego.
Tak, czas pokaże. To wielki władca życia i śmierci. Wraz z losem kierowały każdym krokiem i pozwalały ludziom myśleć, że to oni sami kontrolują każdy dzień, a przecież wcale tak nie było. Zabawne.~
Ona nie była tutaj nigdy zabierana, ale wierzyła, że gdyby wcześniej się tu znalazła, podobałoby jej się. Lubiła patrzeć, jak ludzie walczą, choć sama nie wiedziała czemu. Ot, takie wrodzone upodobanie.
-To się nie dziwię, że tu wróciłeś.-Pokiwała głową i uśmiechnęła się do siebie. Zaraz potem poczuła, że coś się dzieje. Od razu zorientowała się, że jej ciało wraca do wcześniejszego, naturalnego wyglądu. Szybko wstała, wręcz w ostatniej chwili, bo zaraz odrobinę urosła, a jej ciało nabrało bardziej kobiecych kształtów. Jej włosy dotychczas czarno-turkusowo-rude wydłużyły się i zmieniły barwę na szary, a oczy znów wróciły do czerwonego koloru.
-Nad czym tak myślisz?-Powiedziała znów siadając i patrząc na chłopaka. Uroczy uśmieszek zniknął i zastąpił go odrobinę wredny jego odpowiednik. Ale to tam.Anonymous - 2 Marzec 2012, 21:18 Lunatyk także jest osobą, która cieszy się, z małych rzeczy. Jak wiadomo świat nie jest biały czy też czarny a najzwyczajniej kolorowy. Nie jest więc pesymistą tylko jak najbardziej optymista mało skomplikowanym, wewnętrznie. Prostolinijność huntera nie jedną osobę już zaskoczyła. Taki gatunek osób po prostu wymiera, nic więc dziwnego, że często tym faktem jest zmartwiony. to nie oznacz jednak, że nie bywa marudny czy wręcz rozkapryszony jak rozpustny dzieciak z dobrej rodzinki.
Ciekawość nie jest zła tak samo jak i chęć poznawania innych osób. Jednak pytanie zaliczało się do tych raczej osobistych, na które odpowiedzieć może nie mieć ochoty. Nie każdy jest wyrywny do opowiadania o przykrościach jakie go spotkały, czy też ułomnościach jakie go dotknęły. Lunatyk zalicza się właśnie do tej części, która o nieprzyjemnych rzeczach mówić nie lubi. Wynika to mniej więcej z tego, że od razu zaczął by to rozpamiętywać.
- Cóż, nic dziwnego w tym nie ma..
Stwierdził na jej słowa lekko uszczypliwie, jednak nie było to wyczuwalne. Przynajmniej jeśli nie jest się czułym na tak delikatne sugestie zawartym w prostym i nieco dosadnym zdaniu.
Widząc jak dziewczyna się zmienia nieco zamrugał oczami i aż upuścił filiżankę, którą trzymał. Ciepły płyn poplamił na łydkach jego spodnie co wyglądało trochę jakby nie kontrolował pewnego aspektu swojego ciała. Zabawne czyż nie. Zapewne zacznie się z niego śmiać i wytykać niezdarność, przygotował się na to.
- Cholera, ciapa ze mnie..
Na jego polikach pojawiły się subtelne rumieńce świadczące o zakłopotaniu, myślał iż ma do czynienia z dziewczynką a nie praktycznie rzecz biorąc rówieśnicą.
W prawdzie nie był zaskoczony, przeróżne zdolności już widział. Lekko jednak zaskoczony został skoro wypuścił naczynie z rak. Możliwe iż było to podszyte jego naturalną niezdarnością, nawet na prostej drodze czasem się potyka, a aspekt zaskoczenia w tym wypadku nie wpłynął pozytywnie.
Podniósł się i z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy westchnął, bo co miał teraz zrobić, paradować z taką plamą by się z niego wyśmiewano, ironia losu i tak czasem to robiono.Anonymous - 2 Marzec 2012, 21:56 Świat był kolorowy, ale ona nie była optymistką. Raczej realistką. Choć trudno to określić, bo nigdy nie patrzyła w przyszłość, więc nie mogłaby określić, jak o niej myśli. Od zawsze żyła chwilą obecną, a gdy coś jej się nie podobało, oświadczała to całemu światu. W przypadku braku reakcji, która by jej się podobała, przyzwyczajała się, bo co miała za wyjście? Ale była w niej nutka optymizmu towarzysząca dzieciństwu, nic więcej. Sama siebie pilnowała, żeby nie stać się śmiejącą ze wszystkiego głupiutką przedstawicielką swojej rasy. Musiała trzymać fason.
Rzeczywiście, Vondur sama musiała przyznać, że jego obecność w tym miejscu wcale nie była dziwna, a wręcz przeciwnie - bardzo uzasadniona. Ona też lubiła wracać do miejsc, w których przeżyła miłe chwile, choć takich wiele nie było, ale nie zagłębiajmy się w to teraz.
Usłyszała stuk filiżanki i pierwsze co zrobiła, to spojrzała na nią, by upewnić się, że się nie stukła. Na szczęście Huntera nic jej nie było, więc nie musiał jej jakoś za nią odpłacić. I dobrze. Co prawda nie wiedziała jeszcze, co by zrobiła, ale na pewno jakoś by to wykorzystała. Dopiero potem zorientowała się, co się stało, a gdy ujrzała spodnie chłopaka, spojrzała na niego i wybuchnęła serdecznym, choć nieco wrednym śmiechem. Śmiała się długo, a gdy rozbolał ją brzuch, zgięła się wpół i rechotała dalej. Po długiej chwili się uspokoiła, otarła łzy, spojrzała na Huntera i pokręciła głową, wciąż się szeroko uśmiechając.
-Ale z ciebie niezdara. Wrodzone, prawda?-Powiedziała, po czym znów wybuchnęła śmiechem i się położyła. Po chwili westchnęła głęboko, aby ostatecznie się uspokoić.
-Ajajaj... Brzuch mnie boli.-Powiedziała cicho, po czym podniosła się do siadu i spojrzała na chłopaka. Potem przeniosła wzrok na jego spodnie i uśmiechnęła się z wyższością i pogardą.
-Naprawdę...-Pokręciła głową z dezaprobatą.-Teraz będziesz tak chodził z tą plamą?-Spytała, po czym przypomniała sobie coś jeszcze.-Dobrze, że tego nie stłukłeś, to bardzo droga porcelana sprowadzona specjalnie dla mnie.-Oświadczyła unosząc podbródek tak wysoko, jak mogła.Anonymous - 3 Marzec 2012, 21:40 Hunter także nie należy do person, które żyją czasem przeszłym czy prym, bardziej przywiązuję uwagę do tego co tu i teraz. Gdy coś mu nie odpowiadało zwykle to mówił, chociaż czasem zaciskał zęby i rezygnował. Nie ma w zwyczaju czepiania się ludzi czy też wykłócania, to jednak nie oznacz iż nie będzie walczył o swoje zdanie. Białowłosy zaś lubi się śmiać, gdy ma tylko okazję to to robi. Może na razie tego nie widać, ale niezły, żartowniś z niego.
Zapewne gdyby nie zaskoczenie wywołane przeminą dziewczyny to nasz Lunatyk nie upuścił by porcelany i tym samym nic by się nie stało, a przede wszystkim jego spodnie by nie ucierpiały, wcale, ani trochę. W tej chwili jednak patrzył na pobrudzony materiał z degustowaniem i niejako politowaniem dla własnej niezdarności.
Słysząc śmiech Vondur spojrzał na nią lekko spod byka i zaczął rechotać razem z nią. nie miał jakiegoś przerostu ego, zdaje sobie sprawę jak to musi wyglądać. Czemu miałby się złościć to przecież było zabawne, zakręcił nosem i skończył się śmiać mówiąc.
- No niestety dziedziczona w prostej linii od matki..
Umiał się śmiać ze swoich ułomności, niezbyt podobała mu się jednak pogarda jaką zobaczył w jej oczach. Zmierzył ją raczej chłodnym spojrzeniem i mruknął bez większego przekonania czy werwy. Co miał odpowiedzieć, nic sensownego mu do głowy nie przychodziło.
- Chwilowo tak, na to wygląda.[
Co do tekstu o porcelanie nic nie powiedział. Oczywistym jest, ze jak się coś zniszczy to trzeba odkupić, tak przynajmniej nauczyli go rodzice. To, że się wywyższała, po prostu zbył westchnięcie i wzruszeniem ramion, ot.Anonymous - 3 Marzec 2012, 22:18 Vondur zawsze mówiła, co jej się nie podoba i najczęściej było to natychmiast zmieniane. No, przynajmniej dopóki mieszkała w domu rodzinnym. Teraz coraz mniej szło po jej myśli, na szczęście jak na razie wszystko jej się podobało. Nie miała więc dotychczas żadnego problemu, i niech tak zostanie.
Wiadomo, że strach i zaskoczenie sprawiają, że człowiek traci panowanie nad swoim ciałem, przynajmniej na chwilkę. Zazwyczaj wynikają z tego nieszczęścia lub śmieszne sytuacje, takie jak ta. Mimo tego Odette nie mogła zrozumieć, jak można być aż takim ciamajdą. Przecież były pewne granice niezdarności, co z tego, że dla niej były one bardzo wąskie, to przecież szczegóły.
Dziewczynę zdziwiło to, że Hunter śmieje się razem z nią. Ona nie darowałaby, gdyby ktoś się z niej wyśmiewał, a już na pewno nie przyłączyłaby się do tego. Było to dla niej bardzo zaskakujące i wręcz nmie do pojęcia. No ale różni byli ludzie na tym świecie.
-Wady trzeba tępić i dążyć do ideału.-Powiedziała pewnie, jakby recytowała jakąś formułkę uczoną ją od dzieciństwa. Wbrew pozorom sama doszła do takiego wniosku i między innymi dlatego gardziła tak istotami innymi od niej. Oczywiście nie zdawała sobie sprawy, że sama również ma wiele wad, może nawet więcej, niż reszta społeczeństwa. Skąd miała to wiedzieć, skoro nikt jej jeszcze tego nie powiedział w twarz? Chłodne spojrzenie tylko wywołało u niej szeroki uśmiech i było widać, że jej wesoło.
-Czym się zajmujesz? Co lubisz robić?-Spytała i oparła swój podbródek na splecionych dłoniach, leżąc na brzuchu. Patrzyła na niego uważnie. Czemu o to zapytała? Sama nie wiedziała.Anonymous - 5 Marzec 2012, 09:17 Oj tak, zaskoczenie i strach potrafią nieźle człowieka skołować, To sprawia w wielu przypadkach, że traci się panowanie nad ciałem, ale tak samo i myślami, które wtedy często wchodzą na nieodpowiednie tory. Wynikające z tego sytuacje bywają nieszczęśliwe lub śmieszne jak ta, chociaż Hunterowi nie do końca było do śmiechu. Białowłosy umie się śmiać ze swojej niezdarności, naprawdę wrodzonej. Matka jego to była taka ciamajda, że nawet wodę potrafiła przypalić no, ale bywa różnie. Może i istniała jakaś odpowiednia granica niezdarności, ale po co nią sobie kłopotać głowę? Co do tego, że białowłosy zbił ją z tropu cóż, to nie jest dziwne. Wiele osób nie potrafi śmiać się ze swoich ułomności, uważając to za coś poniżającego. Lunatyk jednak ma trochę inne spojrzenie na świat i nie uważał niezdarności za coś uwłaczającego, no zdarza się przecież, nawet na prostek drodze można się potknąć.
- Nie istoty idealnej Panienko.
To także tyczyło się i jej, ale już tego nie dopowiedział, mówiąc te słowa również ją miał na myśli, a ufał, że jest na tyle domyślna aby się zorientować. Klucznik nie dąży do ideału, jest świadom tego, że wady także są potrzebne. Często nawet one potrafią pomóc w trudnych sytuacjach, co może brzmieć śmiesznie, ale jest niestety prawdziwe. Sam się o tym wiele razy przekonał, dlatego nie stara się ich tępić tylko przyjmuje jako część siebie. Pytanie i jej uśmiech jednak zbiły go z tropu i westchnął a potem zmierzwił swą białą czuprynę.
- Niczym konkretnym w sumie, po trosze zajmuje się pisarstwem, podróżowaniem i hazardem a dokładniej grą w pokera..
Wzruszył ramionami, jakby to było coś najzwyczajniejszego w świecie. Jednak jednak istotny fakt pominął. Ten zaś nie był przeznaczony dla uszu panienki Vondur. Nie miał zamiaru gadać nic o tym, że jest ochroniarzem czarnej róży, panience Dark mogłoby się to nie spodobać, z resztą po co się afiszować ? Lepiej stać w cieniu niżeli na pełnym słońcu, prawda? Po za tym nie ma takiego przymusu aby mówić jej wszystko. Obrzucił ją tylko spojrzeniem a potem znowu zainteresował się spodniami, niech to licho. W sumie mógł użyć hydrokinezy.. Teraz tylko pomyśleć nad tym czy warto nowo poznanej zdradzić swą moc, to może być niezbyt rozsądnie. Zmartwił brew w wyrazie konsternacji.Anonymous - 6 Marzec 2012, 21:34 Vondur wyczytała w słowach chłopaka, że uwaga tyczy się także niej. Odrobinę oburzona wzięła głęboki oddech i już miała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Zamiast tego spojrzała na niego pobłażliwie i uśmiechnęła się.
-Jeszcze nie.-Zauważyła, tym samym uważając temat za zamknięty. Nie miała zamiaru się sprzeczać, więc lepiej po prostu zmienić tor rozmowy. To bardziej dyplomatyczne, a ona nie lubiła kłócić się bez sensu. Co do niej, dążyła do ideału, by zaspokoić swoją ambicję. Po prostu nie cierpiała wad u nikogo, a już szczególnie u siebie. Dlatego próbowała je zredukować do zera. Proste, prawda?
Z zainteresowaniem wsłuchała się w słowa Huntera. Ach, więc był podróżnikiem? Zapewne wiedział przez to wiele rzeczy o różnych osobach. Można by też z niego wyciągnąć informacje dotyczące wszystkiego, co dzieje się w Krainie Luster. Ciekawe, czemu nikt nie wziął go do siebie, jako szpiega...
Vondur wstała i znów się zmieniła, znów wybrała sobie rude loki, ale oczy tym razem były zielone. Całe ciało zaś 'postarzyła' o kilka lat, przez co wyglądała bardziej dojrzale. Potem usiadła obok Huntera i oparła głowę na jego ramieniu.
-I jak ci się podoba w tych podróżach? Odwiedziłeś jakieś ciekawe miejsca?-Spytała cichutko, niby to taka ciekawa. Jednym palcem zaczęła wodzić po jego kości policzkowej, lekko muskając skórę opuszkiem. Na twarz wpłynął zagadkowy uśmieszek.