Anonymous - 1 Maj 2012, 21:10 Itzetec spoważniał nagle, patrząc na Tię która nad nim stała. Zastanowił się przez chwilę, a następnie powiedział do niej:
-Cóż, przyjaciółko, pamiętaj... To już nie jest sen i jeśli coś mi się stanie to nie obudzę się potem zdrowy.
Objaśnił, tak by była świadoma tego, że gdyby coś mu się stało, to może już nie być tak dobrego zakończenia jak w śnie. No i niestety, jej ogon nie zrobił na nim wrażenia. Tym go nie wystarczy, a dlaczego? Z prostej przyczyny, byli przyjaciółmi, a Itzatec pokładał w Tii zaufanie, czuł się przy niej bezpiecznie i sam krzywdy by jej nie zrobił, więc wywnioskował, że i ona krzywdy mu nie zrobi.
Na razie jednak postanowił nic więcej jej nie mówić. Podręczy ją trochę za pomocą milczenia. Jedyne co zrobił to podparł głowę na własnych dłoniach, patrząc na nią z dołu z lekkim uśmiechem na pysku. Zawsze może spróbować wyciągnąć z niego te informacje. On tak łatwo nie zamierzał jej wszystkiego zdradzać, gdyż wtedy nie było by zabawy i tego rewanżu za sen w którym się nim bawiła. Teraz role się odwróciły, on wiedział, że nic strasznego jej nie dolega ale tak od razu nie zamierzał jej o tym mówić.Anonymous - 1 Maj 2012, 21:21 Cóż, miał rację.
-Prawda, szczera prawda. -uśmiechnęłam się zadziornie, smyrając go końcówką ogona po boku.
-We śnie tylko byś się obudził, tutaj mój śmiertelny jad mógłby... Nie, na pewno by Cię zabił. -nie wiedział, że mój jad tylko paraliżuje, do tego, ze jestem na niego naturalnie uodporniona. Postanowiłam to wykorzystać.
-Nie byłabym w stanie zrobić Ci krzywdy. -Wyprostowałam się, i przytknęłam swoje żądło do swojego podbródka. -Ale ja mam monstera w brzuchu, więc w sumie i tak umrę. Co za różnica, czy za jego sprawką, czy swoją. -skóra ugięła się pod końcówką ostrza, w oczach zapłonął płomień psychopaty. I jeszcze takiż właśnie uśmiech. Pozwoli mi się zabić?
-Tak w sumie to śmierć z mojej własnej ręki wydaje mi się w takim przypadku... jakby bardziej honorowa. -docisnęłam ostrze jeszcze troszeczkę, nadcinając skórę. Po kocu popłynęła pojedyncza kropla krwi.Anonymous - 2 Maj 2012, 12:05 Jaszczur obserwował ją z dołu z uśmiechem na pysku. Nie wzruszył nim dotyk jej ogona na jego ciele. Po prostu się nie bał. Nie wiedział czy jej jad paraliżuje, zabija czy jakiekolwiek inne działanie lub wpływ może na niego mieć. Zwłaszcza na niego... Nie był człowiekiem, więc nie wiedział co mogłoby spotkać go. Nigdy nie próbował się truć ani nie pozwalał wprowadzać żadnych jadów i trucizn do swego organizmu, tak więc nie znał żadnych niechcianych efektów jakie mogłyby wywołać takie środki.
Natomiast jego reakcja na jej następny czyn... Cóż, wyraźnie chciała go chyba zdenerwować. Gdyby nie panował nad swoimi emocjami, zapewne by się jej udało ale na szczęście - jego i jej, potrafił nad sobą zapanować. Niemnie jednak jej zachowanie poirytowało go w takim stopniu, że gad postanowił zareagować bardzo ostro.
Gdy Tia zraniła się w podbródek, ogon jaszczura z wielkim impetem podciął jej nogi, zmuszając ją by wywróciła się na plecy. Na tym się jednak nie skończyło, gdyż to był dopiero początek niespodziewanego ataku. Natychmiast po tym, podskoczył na nogi, a następnie rzucił się na dziewczynę, swoimi rękoma chcąc złapać za jej ręce, które zamierzał przytrzymać przy ziemi, natomiast jego ogon zaatakował jej ogon, robiąc z nim to samo co z jej rękoma, unieruchamiając go na ziemi. Kolanami oparł się o trawę i w ten sposób znalazł się nad nią, mając kontrolę, zapewne większą aniżeliby chciała i się spodziewała. Wtedy Itza pochylił swój łeb nad jej głową i patrząc jej w oczy wysyczał.
-Ten potwór, to Twój żołądek... Musisz coś zjeść. Ale nie puszczę Cię dopóki nie wyjaśnisz mi za co mnie skarciłaś.
Wyjaśnił, ukazując lekko swe białe, ostre kły. Nie, nie miał najmniejszego zamiaru jej puszczać. Może tak nad nią tu siedzieć cały dzień, trzymał jej ręce więc z nich nie będzie miała pożytku, a i ogon unieruchomił. Z nogami raczej nic nie zrobi, tak więc o tyle jej całkowicie nie unieruchamiał, bo musiałby się na niej położyć, a uważał, że był na to stanowczo za ciężki. Wydał z siebie gardłowy warkot, oczekując odpowiedzi.Anonymous - 2 Maj 2012, 12:15 Zupełnie nie spodziewałam się, że Itz zareaguje aż tak ostro. Nawet si nie spostrzegłam, a już leżałam na ziemi, przygnieciona jego ciężarem. No, nie tak dosłownie. Gdyby naprawdę się na mnie położył, to pewnie połamałby mi żebra. W każdym razie był ode mnie o wiele silniejszy i mowy nie było o uwolnieniu się, toteż nawet nie próbowałam.
-No widzisz, tak trudno było? -no jasne, głupiutka. We śnie nie trzeba było jeść, ale tutaj już tak. Nie wpadło mi jednak do głowy, że głód odczuwa się właśnie w taki sposób.
Zaczynałam się go trochę bać. Myślałam, że będzie milusią futrzastą jaszczureczką, a on coraz bardziej przypominał maszynę do zabijania. Oby to były tylko pozory.
-Nie muszę Ci niczego wyjaśniać. -pokazałam mu język po czym postanowiłam zrobić mu niespodziankę i wyrwać się z jego uścisku. Jak? Haha! Tajemna mocy, przybywaj! Zaczęłam się kurczyć i już po kilku sekundach miałam zaledwie siedemnaście centymetrów wzrostu. Wstałam i pobiegłam w stronę kamienia, na którym kilkanaście minut wcześniej leżałam. Schowałam się w zagłębieniu pod nim.Anonymous - 2 Maj 2012, 15:31 Nie lada zaskoczeniem było dla niego, gdy nagle zaczęła się kurczyć. Pomijając już fakt, że nie zamierzała odpowiadać na jego pytanie. Spojrzał za Tią gdy ta pobiegła się schować za kamieniem. Nie zamierzał jej ganiać, nie był kotem by ganiać za myszami, a tak by to teraz wyglądało. Zamiast tego wstał na nogi, a następnie rozejrzał się by nagle, jakby nigdy nic rozpłynąć się w powietrzu, zupełnie niczym duch. Nie tylko Tia posiadała swoje "tajemne moce". On również znał parę sztuczek.
I tak oto ślad i słuch po nim zaginął, nie dało się go ani usłyszeć, a ani wyczuć, a tym bardziej zobaczyć, zupełnie jakby go tu nie było, chodź sytuacja była dokładnie odwrotna. Itzatec zaczaił się w przystępnym dla siebie miejscu, czekając aż Tianna wyjdzie ze swej kryjówki. Miał bardzo dużo czasu, nie ważne czy miały minąć minuty czy godziny. Był bardzo cierpliwy, mógł poczekać.Anonymous - 2 Maj 2012, 15:37 Chwilę czekałam w swojej skryjówce, ale Itz chyba nie miał zamiaru bawić się za mną w berka. Wyjrzałam zza kamienia. Jaszczur zniknął! Dosłownie zniknął! No dzięki. Co, fochnąłeś się i uciekłeś? A to gad. Cyba, że nie uciekł, a gdzieś się schował. Tylko gdzie mógł się schować taki gigant jak on? Nie ma tu zbyt wielu kryjówek. No cóż, siedzenie tutaj ni pomoże mi go znaleźć. Wylazłam spod kamienia i wróciłam do swoich normalnych rozmiarów.
Rozejrzałam się z nadzieją, że może zobaczę jego ogon wystający zza któregoś z głazów, ale nie dostrzegłam wokół nic niebieskiego. Westchnęłam i usiadłam na kamieniu., zakłądając nogę na nogę i krzyżując dłonie na pierwsi.
-Jak myślisz, czy gwałciciel, mordercy i pijacy odwiedzają to miejsce? -rzuciłam. Może mu to przemówi do wyobraźni i wyjdzie, żeby mnie w ewentualności takich odwiedzin bronić?Anonymous - 2 Maj 2012, 16:27 Itzatec zaśmiał się w duchu, słysząc słowa dziewczyny. Uważnie ją obserwował z większej gałęzi drzewa na którym się znalazł, kilka metrów od dziewczyny. Wpadł mu do głowy jednak bardzo ciekawy pomysł.
Szybko i bardzo po cichu zszedł z drzewa, a następnie zaczął podkradać się do Tii, ostrożnie stawiając każdy krok. Podkradł się oczywiście od tyłu, w jego głowie zrodził się idealny plan. Jaszczur podszedł do niej od tyłu, siedziała, doskonale. Musiał działać szybko, jego specjalność.
Tia nieświadoma - znowu - siedziała na kamieniu, wiał wiatr, a w pewnym momencie, na swoich plecach oraz barkach mogła ciepły i delikatny dotyk futra. Zaraz po tym, przy jej nogach, dokładnie z zewnętrznej strony, pojawiły się nogi Itzy, zakończone oczywiście wielkimi gadzimi łapskami. Na swoich barkach, dziewczyna mogła zauważyć futrzaste, zakończone pazurami dłonie jaszczura, a po prawej stronie swej głowy, zobaczyć jego pysk.
Gad uśmiechnął się szeroko, a następnie pociągnął dłońmi dziewczynę do siebie, opierając ją na sobie i powiedział.
-Oni nie odwiedzają ale pewnie niebieski Jaszczur to robi.
Rzekł ciekaw co teraz zrobi. Tym razem sztuczka ze zmniejszeniem się nie miała szans, był gotów w każdej chwili ją złapać i zamknąć w swych dłoniach. Nie będzie tak łatwo, nie pozwoli jej na to. W końcu dużo potrafił i zamierzał z tego korzystać jeśli tak zamierzała do niego podchodzić - czyli mu uciekać.Anonymous - 2 Maj 2012, 16:39 Znów mnie zaskoczył. Ale nie zamierzałam reagować, przynajmniej nie w agresywny sposób. Kiedy Itz odciągnął mnie do tyłu, potulnie się na nim oparłam. Było trochę, jakbym siedziała w fotelu. Wielkim, niebieskim, futrzastym, żywym fotelu.
-Cóż, przynajmniej ten jaszczur, choć na pierwszy rzut oka mógłby się wydawać straszny, jest przyjazny i nie zrobi mi krzywdy. -podrapałam go trochę pod brodą. A mój brzuch znów się odezwał.
-Może jednak pójdziemy coś zjeść, hm? -poprosiłam. Żołądek już nie dawał mi spokoju. To jakby stado orków urządziło tam sobie imprezę i bekało po piwie, pogowało o ściany żołądka i tak dalej... Taka impreza mogła być sama w sobie ciekawa, gdyby tylko nie odbywała się w moim brzuchu. A jak już o imprezach mowa, to może uda mi się potem zaciągnąć Itza na jakieś pląsy wygibasy? Zdecydowanie trzeba pamiętać, żeby to zrobić.Anonymous - 3 Maj 2012, 11:25 Jaszczur uśmiechnął się na słowa które odebrał jako komplement, a następnie zamruczał gdy Tia podrapał go pod brodą. Zastanowił się przez chwilę jak rozwiązać jej problem z jedzeniem, gdy mu o nim przypomniała, a następnie przesuną swe dłonie z jej barków, na ramiona, wziął głęboki wdech i powiedział.
-Aaa... Na co masz ochotę?
Zapytał, przekrzywiając lekko łeb w bok. On akurat nie był głodny, więc jemu aż tak na tym nie zależało, jednak skoro Tianna chciała się najeść to nie było innego wyjścia, jak po prostu zapewnić jej to pożywienia. Musiał jednak wpierw wiedzieć co dokładniej chciałaby dostać, by wiedzieć gdzie mieliby się ewentualnie udać, chodź niezbyt chętnie patrzyło mu się na podróż do miasta. Ludzie zawsze panicznie na niego reagowali, zupełnie jakby mordował i zabijał każdego kogo spotykał, a przecież nigdy nic takiego się nie zdarzyło. Niemniej jednak to ludzie. I jak to oni - boją się nieznanego.
Itzatec wziął głęboki wdech i rozejrzał się po okolicy. Trawa, rośliny... Był strasznie zżyty z naturą. Kolejny powód dla którego nie chętnie udawał się na teren ludzkich miast - jakichkolwiek, chodź odwiedzał tak na prawdę jak dotąd - tylko jedno.Anonymous - 4 Maj 2012, 08:01 Położyłam dłonie na jego łapach. Były przyjemnie cieple. No i oczywiście futrzaste. Ciekawe czy... Albo nie, zapomnijcie.
Na co mam ochotę? Oj, nie wiem. Chcę coś zjeść, mniejsza co. Byleby było jadalne i w miarę znośne w kwestii smaku.
-Cokolwiek, co da się przełknąć. -rzuciłam. -Może na ten przykład gdzieś tutaj mieszkają zające albo króliki? -teoretycznie to miał być mój pierwszy posiłek w realnym świecie, więc wypadałoby zjeść coś... jakby to... z klasą, że tak to ujmę. Ale chyba nie było na to czasu i w ogóle, więc królik też mógł być. Ewentualnie cokolwiek innego, co mieszka w lesie jedzenie tego nie było by zbyt dziwne. Na przykład wilk w moim mniemaniu odpada, ale sarna już mogłaby być. Albo dzik. Albo... No mniejsza, jestem głodna, nie będę teraz myśleć! Chcę jeść!Anonymous - 4 Maj 2012, 08:21 Jaszczur obserwował ją tak, zastanawiając się przez chwilę po tym jak usłyszał to co do niego powiedziała. Potem roześmiał się, kładąc swe dłonie ponownie na jej barkach.
-Chcesz bym... Zapolował dla Ciebie?
Zapytał wyraźnie rozbawiony. Co jak co ale tego nie przewidział, spodziewał się, że będzie go chciała zabrać gdzieś do miasta czy jakiegoś baru na uboczu, a tutaj okazało się coś całkowicie innego.
Czekało go więc polowanie? Dawno tego nie robił ale pamiętał, że zawsze się przy tym dobrze bawił. Sześć lat nie był człowiekiem, polował setki, jeśli nie tysiące razy, a nadal mu się to nie znudziło, nawet nie przerodziło się w rutynę.
Podczas polowania mógł korzystać ze swoich zdolności - zdolności których nie mają ludzie, z instynktu, lepszego słuchu, węchu, nawet wzroku czy czucia. Pomimo tej rutyny nadal było to dla niego coś niesamowitego - coś wspaniałego, zwłaszcza jak myślał o tym, że wcześniej tak nie potrafił, a teraz? Nic nie stało mu na przeszkodzie, musiał tylko usłyszeć potwierdzenie tego co wcześniej zostało powiedziane.
Ogon jaszczura poruszył się, a on sam postawił uszy do góry, przekrzywiając łeb w bok i oczekując z wielkim zainteresowaniem na odpowiedź jaka miała paść. Dodatkowo jego dłonie zaczęły masować barki Tii.Anonymous - 4 Maj 2012, 08:33 Zmarszczyłam nosek i skrzyżowałam ramiona na piersi. A w zasadzie pod nimi, nieco je uwydatniając. Cholera, co ja robię? Jeszcze mam rozpiętą koszulę, zaraz mi wylecą. Zapięłam koszulę prawie pod samą szyję.
-Cóż, jeśli nie chcesz, mogę zrobić to sama. -odparłam lekko naburmuszona. Ten wybuch śmiechu i pytanie zabrzmiało dla mnie trochę, jakby uznał to za obrazę czy coś takiego. No skąd miałam wiedzieć, że lubi polować? Znaczy, tak myślałam, w końcu był jaszczurem, ale to były tylko domysły.
Mimo świadomości, że prawdopodobnie sama będę sobie musiała złapać obiad, nie ruszałam się. Wciąż istniała opcja, że źle go zrozumiałam, poza tym zaczął mnie masować. Nie dałam tego poznać po swojej twarzy, ale było to przyjemne, nawet bardzo. Patrząc na niego pewnie nikt w życiu by się nie domyślił, że potrafi być taki delikatny.Anonymous - 5 Maj 2012, 21:44 Jaszczur masował jej barki, do momentu aż wspomniała, że może zrobić to sama. Wtedy zamarł na chwilę w bezruchu, jakby analizował to co właśnie do niego powiedziała. Chwilę potem wziął wdech i patrząc jej w oczy powiedział:
-Chcesz bym Cię pogryzł?
Zapytał wyraźnie ironicznym żartem, osuwając przy tym swe dłonie z jej barków, wzdłuż jej rąk, tak długo aż dotarł w końcu do jej dłoni które objął mocno swoimi, a następnie zamilkł, nie ruszając się, jedynie z poważną miną patrząc na nią i wyczekując odpowiedzi na to co mu odpowie.
Poruszył lekko ogonem, czując się ciut obrażony jej słowami. Tyle lat wspierała go i podnosiła na duchu, tyle jej zawdzięczał, a ona śmiała myśleć, że teraz nie spełni jej prośby? To wręcz była za duża przesada! Gdyby było trzeba to i słonia by jej upolował! Ale zastanawiał się by nie zaproponować jej zamiast polowania - czego innego. Nie żeby stchórzył - po prostu to miał być jej pierwszy posiłek na tym - jakże prawdziwym - świecie. Może lepiej by zabrał ją do domu, zostawił tam, a następnie zorganizował jej prawdziwie królewski posiłek? Cóż w końcu był jej bardzo wdzięczny za cały ten czas który poświęcała mu sześć lat temu, będąc tylko w jego głowie. Zżył się z nią bardzo, a teraz - jako jaszczur, a nie człowiek - myślał i kierował się całkowicie innymi prawami. Potrafił wykazać się oddaniem tak wielkim jakim wykazywały się na co dzień psy wobec swych właścicieli!
Z zamyślenia wyrwał go zimny wiatr który nagle w nich uderzył, zimny - wręcz lodowaty, a bardzo blisko dała się zauważyć burzowa chmura - oraz towarzyszące jej grzmoty piorunów.
Itzatec nieświadomie - bo skupiając się na burzy - objął Tię, nadal trzymając jej ręce w swoich dłoniach, lecz jednocześnie obejmując nimi dziewczynę w okół brzucha i przytulając do siebie, jakby nagle chciał ją podświadomie ogrzać, zapewnić komfort termiczny, chodź wyraźne było widać po nim, że strasznie skupił się na nadchodzącej burzy, gdyż był w nią wpatrzony jak w diamenty, prawie że zapominając o otaczającym go świecie.Anonymous - 6 Maj 2012, 18:07 -A byłbyś w stanie? -spytałam zadziornie. -Poczuć smak mojej krwi, poczuć, jak spływa Ci po pyszczku? -znów podrapałam go pod brodą. Na pewno nie, ale miałam tendencję do ciągnięcia takich 'żartów'. Ot cała ja. Teoretycznie powinien być przyzwyczajony, ale kiedyś, to znaczy przed jego przemianą, raczej tak nie robiłam, więc nie miał kiedy. A to pech!
Po plecach przebiegł mi dreszcz, kiedy Itz przesunął dłonie po moich ramionach. Nie dlatego, że miał zimne ręce czy nieprzyjemne w dotyku. po prostu tak w sumie nie byłam przyzwyczajona do kontaktu z mężczyzną. Do kontaktu w ogóle. Niby z początku tworzyłam sobie jakieś towarzystwo, ale były to tylko marionetki. Jakikolwiek kontakt z nimi... No jakbym sama siebie dotykała, więc... Aż cud, że jestem jeszcze w stanie prowadzić jakąkolwiek konwersację, bo rozmowa z tymi kukłami też przypominała rozmowę z samą sobą.
Po chwili znów dostałam dreszczy, tym razem z zimna. Aż się wzdrygnęłam, ale Itz zareagował dość szybko i mnie objął. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem. Dotarły do mnie grzmoty błyskawic, ale nie obdarzyłam burzy większą uwagą. W końcu towarzyszyła mi przez ostatnie sześć lat, teraz słońce byłoby dla mnie czymś niejako wyjątkowym.
-To jak z tym obiadem, idziesz, czy mam wstać? -spytałam. Tak naprawdę nie chciałam, żeby wstawał, był bardzo wygodny. Ale z drugiej strony umierałam z głodu, więc....Anonymous - 6 Maj 2012, 18:25 Jaszczur zachichotał złowieszczo, a następnie uśmiechnął się zadziornie, po czym warknął ostrzegawczo w odpowiedzi, podnosząc przy tym wargi do góry i ukazując swe kły. Zapominała, że był teraz łowcą - jaszczurem, nie wiedziała, nie domyślała się, że być może lubił smak krwi? A jeśli tak to? No akurat jej krzywdy w związku z tym nie zrobi. Opuścił swe uszy, zamknął oczy, a jego mina przybrała uległy wyraz gdy dziewczyna podrapała go pod brodą. No jednak był teraz jaszczurem - zwierzęciem, lubił być drapany i głaskany. Jak się nauczy to będzie w ten sposób w stanie przekonać go do każdej decyzji, bo Itza będzie po prostu ulegał jej pieszczotom... Hmm... Lepiej by się nie dowiedziała.
Gad objął ją mocniej, przytulając ją do siebie, a następnie przysunął pysk bliżej i oparł łeb na jej barku, mrucząc cicho z błagalną miną. Nie szczególnie chciał się stąd ruszać, nawet zbliżająca się fala deszczu nie robiła na nim wrażenia. Spodobała mu się aktualna sytuacja ale chyba nie miał wyboru.
-Skoro to Twój pierwszy posiłek to może zjesz lepsze danie aniżeli zwierzynę łowną?
Zaproponował, nie podnosząc łba znad jej barku. Zrobiło mu się nagle strasznie wygodnie. Niemniej jednak wracając do jego propozycji - ułożył już sobie dokładnie cały plan, gdzie mógłby ją zabrać tak by ludzie nie krzywili się na jego widok.