To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - Herbaciarnia u Mannetty

Anonymous - 19 Maj 2011, 14:45

Roland już miała coś powiedzieć, by jakoś przerwać tą ciszę, kiedy wyczuła tutaj jego obecność. Zgodnie z jej przewidzeniami zamówił sobie herbatę, tak jakby kiedykolwiek zrobił inaczej... Tya wyraźnie usłyszała zawahanie się. Moment później cytowana tragedia, mleko na wszystkim i krzyki szczęścia. Tya, kotek wyraźnie się cieszył ze spotkania.
Spojrzała na leżącego na ziemi Arthura i westchnęła cicho. Powoli podeszła do parki i wyciągnęła rękę po pieniądze.
- Jeśli pozwolisz to nie będę już tego przedłużać. - Powiedziała stukając obcasem buta. - Mam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia na mieście. - Wyglądało to trochę jak z bajki, a nawet bardzo i Roland mogła przysiąc, że Annabela od razu się zmieniła, kiedy zobaczyła swojego pana... Czy się podlizywała? A może faktycznie go tak kochała? Hm, Roland słyszała wiele teorii, ale postanowiła się nimi teraz nie przejmować i szybko odebrać pieniądze za wysiłek.

Anonymous - 19 Maj 2011, 15:24

Cóż, w życiu Arthura nie było wielu źródeł szczęścia i zadowolenia, a koty i psy... Cóż, jest teoria, że Angole okazują miłość tylko im, więc nie wiele jest do myślenia. Oczywiście, bardzo świadomie rozpieszczał Annabelę i sprawiał, że mogła przy nim być szczęśliwa i go kochać, chociaż obydwoje wiedzieli, że gdyby przytulanka znikła to cały urok tej sytuacji by znikł, ale i pan i kotek dobrze grali swoje role.
Ta więc Arthur złapał ją w ramiona i pod wpływem jej ciężkości upadł na ziemię zaraz ocierając chusteczką twarz. Oczywiście, że komu innemu nigdy by na to nie pozwolił, ale to był jego kotek, który według jego norm mógł podrapać wszystkie fotele, zwalić winę na lokajów i dostać coś słodkiego.
- No już, już moje kochanie - powiedział, śmiejąc się i głaszcząc ją po głowie. Delikatnie się podniósł i spojrzał na Roland, która ewidentnie zepsuła im ten ubaw i sięgnął do kieszeni po pieniądze. - Będę musiał cię niestety prosić o jeszcze jedną przysługę... Bo widzisz... mam misję i... Nie mogę się wykręcić boo... zostałem... zastępcą w firmie - oczywiście, wiadomo było o jakiej firmie tu mowa, mowa była o Stowarzyszeniu. - Nowa pani przewodnicząca jest wspaniała. - Dodał, siadając z kotkiem na kolanach.

Anonymous - 19 Maj 2011, 16:05

Kotek był niezmiernie szczęśliwy i radosny, że nie dostał zbity za ten nagły wyskok. Szczególnie, ze pan upadł. Trochę krzywo spojrzała się na pieniądze dla Roland. Trochę głupio jej się zrobiło, że trzeba za nią płacić. Za pilnowanie jej. Jakby była dzieckiem. Phi. Co za głupoty. Przecież jest dorosła i na prawde się wcale nie zgubiła w tych zaułkach!
Wierciła się przez chwila na kolanach Arthura, żeby znaleźć jak najwygodniejszą pozycję, a gdy już skończyła, wtuliła się w niego.
- Czy kotek dostanie jeszcze mleczka?
Zrobiła Kocie Oczy w stronę jego twarzy. Nie mógł odmówić takiej niewinnej prośbie, prawda?

Anonymous - 19 Maj 2011, 18:59

Roland patrzyła na niego zaskoczona. Cóż miała tam kilka rzeczy do załatwienia, ale cóż... Da się je upchnąć. Po chwili kiwnęła głową i odebrała pieniądze.
- Wiesz Athurze, że mój czas da się kupić - odparła spokojnie i usiadła na czystym fotelu. - Ale ponieważ dostaję tak mało czasu, to będzie kosztować... Sporo. - Spojrzała na sok w którym właśnie mieszało się mleko i jakoś spadła jej ochota na picie go.

Anonymous - 19 Maj 2011, 19:12

Arthur moment patrzył rycerzowi prosto w oczy, jakby chciał coś przekazać, po czym wydał z siebie ciche westchnięcie. Podniósł Annabelę jakby nic nie ważyła i podniósł się z ziemi. Nie chcąc psuć tej pozycji, podszedł z nią do lady i wskazał głową na kubek mleka oraz przygotowaną dla siebie herbatę, żeby je podniosła bo nie ma już rąk.
-Annabelo mówiłem ci, że brzydko jest mówić o sobie w trzeciej osobie i nie zdrabniaj tyle, kotku bo to brzmi jak nie lady. Dostaniesz mleka, kochanie jak do końca dnia nie powiesz tak o sobie ani nie zdrobnisz. - Arthur sam się zastanawiał, czy jego kot nie robi tego specjalnie, ale po pewnym czasie przestał, bo jeśli jego kruszynka była tak sprytna to kochał ją jeszcze bardziej, a jeśli była tak niewinna to też ją kochał jeszcze bardziej. Przecież to jego maleństwo! - I jak będziemy rozmawiać to nie marudź bo to będą nudne sprawy. Jak chcesz możesz zjeść moje ciastko - dodał po chwili. Na szczęście Arthur nie cierpiał na brak pieniędzy i jedno ciastko nie robiło mu takiej różnicy, chociaż chcąc wychować swojego kotka musiał dodać jeszcze "ale będziesz musiała się ze mną podzielić" i tak też zrobił.

Anonymous - 19 Maj 2011, 19:29

Kotek uczynił jak kazał pan. Złapała zatem kubki z napojami w swe zgrabne łapki i postawiła. Czyli teraz będzie ta nudna część? No cóż... Przynajmniej dostanie ciastko. Ach i nie może udawac uroczej. Właściwie trochę jej to szło na rękę. Niechętnie przystała na propozycję dzielenia się ciastem.
Zaczęła w swym deserze dziobac widelcem, robiąc z niego papkę i cały czas przysłuchując się uważnie rozmowie.

Anonymous - 19 Maj 2011, 20:17

Arthur uśmiechnął się i obrócił się do Roland. Z uśmiechem podszedł do niej i usiadł na fotelu. W ogóle nie uznając tej sytuacji jako dziwną, posadził kotka na swoich kolanach, tak że opierała się o niego i delikatnie podrapał ją za uchem, po czym spojrzał na współpracownicę.
- Mam nadzieję, że nie miałaś problemów ze znalezieniem jej. - powiedział spokojnie i sięgnął po herbatkę. Spróbował odrobinę i wykrzywił lekko twarz... Była nawet dobra, chociaż użyto do niej nie najlepszego typu wody, który zawierał mało tlenu... Albo woda z kranu, albo kiepska woda mineralna, kiedy uwielbiał wodę prosto ze źródeł, którą oczywiście niełatwo było zdobyć jeśli się nie mieszkało przy źródle.
- Pieniądze dostaniesz, tyle ile sobie zażyczysz, jak zwykle - Arthur napił się jeszcze odrobinę i dolał więcej mleka od Annabeli. - Zastępczyni jest mądra, powiedziała że możemy ukończyć nasze misje, więc teraz pójdę i będziecie musieli dać sobie radę beze mnie, ale myślę, że może mi się udać to dokończyć w ciągu kilku godzin. W dodatku jest śliczna i da sobie radę na tym stanowisku - Chłopak spojrzał na swojego kotka który właśnie maltretował jego ciasto. Już darował sobie upominanie jej i otworzył buzię żeby mu dała trochę kremu.

Anonymous - 19 Maj 2011, 20:29

Dziewczyna obserwowała jak Arthur troszczy się o swojego kotka. Jeszcze nigdy chyba nie widziała ich razem, ale słyszała plotki które oczywiście od razu uznała za bzdury, bo przecież uczuciowy i miły Arthur przez więcej niż trzy minuty to chyba... no cud! Właśnie obserwowała jak patrzy na małą maślanymi oczami. Patrząc na kogoś innego, lub go nie znając uznała by że on chce zgwałcić to dziecko.
- Czyli będziesz bliżej władzy, co? - uśmiechnęła się. - Och Arthurze czy na pewno tego chcesz - spytała prawie z zagadkowym uśmiechem. - Panie Sellavado? - Tya wiedziała, że naciska czuły punkt, ale robiła to specjalnie. Chciała odrobinę wyczuć, czy on też da sobie radę.

Anonymous - 19 Maj 2011, 20:37

Drapanie było bardzo miłe i sprawiało jej wiele przyjemności. Niechętnie patrzyła jak jej mleczko nagle znika w czeluściach herbaty Arthura. Jej kochane mleko! Tłuste mleko! no ale miala ciastko.
Wycelowała trochę krzywo widelczykiem w usta pana, toteż Arthur został po prostu ubrudzony kremem. Przeprosiła ze skruchą i zaraz sięgnęła po serwetkę, by owy krem z twarzy zetrzeć.
A rozmowa pomiędzy Arthurem a Roland była bardzo interesująca. Starała się wyłapać najmniejsze szczególiki.

Anonymous - 20 Maj 2011, 21:26

Arthur zacisnął usta w cienką linijkę nie z powodu, że na jego twarzy wylądowała spora ilość kremu, lecz ponieważ Roland naruszyła delikatny temat. Przycisnął swojego kotka odrobinę mocniej.
- Daruj sobie komentarze Roland - odparł pomagając Ann wytrzeć sobie buzię. - I wiem doskonale do czego dążysz, dam sobie radę... - Arthur duszkiem wypił herbatę. - No ale zbieram się, moje panie... Muszę iść na misję zanim się ściemni - Arthur dał znak kotkowi żeby zszedł i położył na stoliku kilka banknotów.

Anonymous - 22 Maj 2011, 14:30

- Już? Teraz? Ale ja nie chcę! Ja chcę iść z panem!
Mimo wszystko zeszła z kolan. Tupnęła nóżką, zrobiła obrażona mine i odwróciła głowę. Ona nie chce i już. Czekała tyle czasu tylko na kilka minut? Co to to nie! Dopnie swego. Choćby miała iść po trupach ciastek. Nie pozwoli Arthurowi wyjść.

Anonymous - 22 Maj 2011, 14:42

Roland zmrużyła oczy i obserwowała reakcję. Cóż, była bliska jej przewidywanych. Arthur wyraźnie nie chciał pewnych tematów poruszać, co było naturalne, lecz odrobinę żałosne.
Kiwnęła głową słysząc, że musi już się zbierać. Nie dziwiła mu się, że pragnie jak najszybciej zakończyć sprawy i z resztą nie dziwiła się też małej kotce, że nie chce go opuszczać... Chociaż zastanawiało ją czy na prawdę rozumie jak niebezpieczną pracę ma jej pan, czy może tylko wymaga od świata by był taki jak sobie życzy.
Nie skomentowała tego, pozwoliła Arthurowi samemu załatwić problem nieznośnego kotka i tylko czekała.

Anonymous - 22 Maj 2011, 14:50

Arthur już miał pożegnać Roland i był pewien, że jego kotek chociaż teraz nie będzie przysparzał kłopotów, kiedy Annabel się sprzeciwiła.
Westchnął cicho i podniósł się z krzesła, po czym podszedł do kotka. Jego też bolała ta rozłąka, ale wiedział, że to na krótko i że powinien wrócić do domu już niedługo. Arthur pochylił się lekko, spojrzał kotu w oczy i z uśmiechem ją pogłaskał po policzku.
- My dearest... Kotku muszę pójść i zrobić o co mnie proszono, wiesz że za to żyjemy i że to jest mój obowiązek... Przykry acz obowiązek któremu nie mogę się przeciwstawić. Więc proszę, nie utrudniaj mi już tego, ok? - Jego dłoń oparła się na jej głowie, a potem podrapał ją za uchem. - Pójdź do domu i zróbcie z ciocią Colette babeczki, hm? Postaram się wrócić póki będą jeszcze ciepłe.

Anonymous - 22 Maj 2011, 15:09

- A idź sobie. Idź i mnie zostaw!
Prychnęła i odsunęła się od niego. Była rozzłoszczona. Rozzłoszczona z powodu swojej bezradności, bo w końcu co mogła zrobić? Była słaba, wcale nie sprytna i jakaś nijaka. Na pewno odbiegała od każdego wyobrażenie ideału.
A teraz jej pan miał ją znowu zostawić. Piec babeczki? Na pewno je spali z tęsknoty. Nie! nie chciała
W oczach pojawiły się dziwne iskierki, małe błyski. Zrobiły się wilgotne. W kąciakach zebrały się łzy, by zaraz pocieknąć po policzkach.

Anonymous - 22 Maj 2011, 15:24

Arthur wiele rzeczy w swoim życiu już widział, ale niektóre rzeczy bolały bardziej, na przykład smutny kotek... Arthur westchnął cicho i przytulił swoje maleństwo.
- Ann, my lady, proszę nie robić scen, nie płakać i się nie smucić. Minie ci to szybciutko, a potem razem pogramy w jakąś grę ok? Wiesz że wcale nie chcę tego robić, a na pewno widzieć cię smutną, my little moon... My star... - Delikatnie pocałował ją w policzek.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group