To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Ogrody Rozalii - Anielska Fontanna

Anonymous - 26 Marzec 2011, 19:02

-Pytałam,czy ten krzak zasłużył sobie na takie traktowanie. -powtórzyłam, wskazując na roślinę kulą. Nie lubiłam się powtarzać, no ale bywa. Przynajmniej przeprosił, mimo że w sumie nie miał za co. Miałby, gdyby w środku rozmowy włożył te małe słuchaweczki do uszy i bezpardonowo zaczął słuchać muzyki. No skoro to ja go zaczepiłam...
-A czego tam słuchasz? -spytałam zaciekawiona. Jeśli chodziło o muzykę, to zawsze taka byłam, ciekawska, czasem wręcz wścibska. Przynajmniej, jeśli chodziło o dobrą muzykę, a nie jakieś gówniane techno.
-Ach, tak w ogóle to jestem Bikko. -przedstawiłam się z uśmiechem, wyciągając rękę.

Anonymous - 26 Marzec 2011, 19:57

Wpatrywał się w dziewczynę z zainteresowaniem - wyglądała bardzo nietypowo i ciekawie. Blizna na prawym oku no i ten kolor włosów, nietypowy jak diabli. Przez moment, dosłownie chwilę, przyglądał się dziewczynie, po czym powiedział:
- No, nie zasłużył sobie, ale skróciłem jego ekstremalne cierpienia. W końcu ekstremalnie zeżarły go korniki.
Jeśli chodzi o muzykę to on bardzo lubił wszelakie piosenki, na swoim odtwarzaczu miał dosłownie każdy gatunek, techno też by się znalazło. Jednak w tym momencie słuchał czegoś innego.
- Akurat teraz w słuchawkach leci mi... - zerknął na ekran odtwarzacza. - Machinae supremacy.
Słysząc, że dziewczyna się przedstawia, uścisnął jej rękę. Miał mocny uścisk.
- Ja jestem Rockuro Clarcks, ale mówią mi Rocky.
Rocky miał wesołe oczy i szczery uśmiech.

Anonymous - 26 Marzec 2011, 21:47

-Ach, rozumiem. -Chłopak chyba lubił słowo 'ekstremalny', ale mogło to być tylko mylne, pierwsze wrażenie. Może lubił sporty ekstremalne? Zdecydowanie na takiego wyglądał. Nie tylko przez te opatrunki, ale tak ogólnie. Taki stereotypowy fanatyk adrenaliny. No, ale książki nie ocenia się po okładce. Ciekawe, prawda? Mimo, że niemal każdy zna owe powiedzonko, to większość ulega pierwszemu wrażeniu. Chyba nigdy nie pojmę tego świata tak do końca.
-Hmm, nie słyszałam. Sprawdzę jak będę w domu. O ile nie zapomnę. -a tak, pamięć miałam średnio dobrą. Chociaż z drugiej strony doskonałą, jeśli chodziło o coś, czym się interesuję albo na czym mi zależy, więc w sumie były dość duże szanse, że sprawdzę.
-Rocky? Jak Rocky Balboa, ten z tego filmu? Stalone go grał, z tego co pamiętam. -dilmu nie widziałam, ktoś tam w szkole coś o nim opowiadał. Chyba czytał recenzję na polskim... -A czy skrót imienia ma się jakoś do rzeczywistości? Boksujesz coś innego poza krzakami? -jeśli odnieśliście wrażenie, ze chciałam obrazić Rocky'ego, to złe wrażenie odnieśliście. Lubiłam obrażać jedynie ludzi, którzy naprawdę nadepnęli mi na odcisk. Chłopak jak na razie tego nie zrobił i chyba się na to nie zapowiadało, ale kto tam zna wyroki Wielkiego Solisty? Może nie powinniśmy się spotkać i Wirtuoz nas pokłóci, zanim się dobrze poznamy?

Anonymous - 30 Marzec 2011, 16:06

Dziewczyna była niezwykła, nie dało się tego ukryć. Po pierwsze miała nietypowy wygląd, jakby jakaś weteranka wojenna, albo coś, po drugie jej charakter - była inteligentna, przynajmniej takie stwarzała pozory. A Rocky był naiwny, więc uważał, że jest inteligentna. Zazwyczaj spotykane przez niego dziewczyny były ładne, ale puste. Ta do brzydkich oczywiście nie należała. Przyglądał jej się z zainteresowaniem praktycznie non stop. Ale nie należało mu się dziwić, przyglądał się tak każdej nowo poznanej osobie.
- Chyba od niego dostałem tę ksywę w szkole...
Podrapał się po głowie próbując sobie przypomnieć czy rzeczywiście tak było. Ale najwidoczniej właśnie tak było.
- Jestem BOKSEREM! MOJE MOTTO TO EKSTREMALNOŚĆ!
Ostatnie słowa prawie że wykrzyczał, ale co się dziwić. Był wyjątkowo żywiołowy.

Anonymous - 30 Marzec 2011, 17:32

Uniosłam jedną brew w geście zdziwienia. Czyżby ten cały Balboa był aż tak młody? Tego się nie spodziewałam... O Stalonie raczej nie mówił...
-Hej, spokojnie. mam lekkie problemy ze słuchem, ale głucha nie jestem. -powiedziałam spokojnie i uśmiechnęłam się lekko. Kilku przechodniów aż się na nas obejrzało.
Zbyt ambitne to jego motto nie było, no ale cóż, lepsze to niż nic.
-To powiedz jakie sporty ekstremalne uprawiasz. -poprosiłam, żeby jakoś podtrzymać rozmowę. W moim przypadku takie zabawy odpadały i nie mówię tu wcale o nodze. Po prostu się bałam aż tak szaleć. Przecież gdybym na przykład złamała rękę... Trzy miesiące gipsu byłyby dla mnie katorgą, to by przecież oznaczało przerwę od gitary! A gdyby to była lew ręką, to pewnie nie mogłabym trzymać kuli i musiała wrócić na wózek. Brrr, na samą myśl o nim przechodzą mnie dreszcze, nienawidzę go. Cholernie utrudnia życie, zwłaszcza zejście po schodach.

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 17:35

Opuścił ręce i wziął głęboki wdech. Po chwili jednak wypuścił powietrze zdając sobie sprawę, że nowa rozmówczyni nie za bardzo chciałaby słuchać jak się wydziera, jednak kiepsko to kontrolował. Często zdarzało mu się drzeć w najmniej nieodpowiednich momentach, bynajmniej nie przeszkadzało mu to.
- Sporty ekstremalne? - Zamyślił się. W końcu odpowiedział. - Bieganie, boks i wszystko co się nawinie. Chciałbym kiedyś skoczyć na spadochronie, ale na to trzeba ekstremalnie dużo zezwoleń i innych pierdół.
Poprawił bandaże na rękach i spojrzał w niebo. Była ładna pogoda. W zamyśleniu otworzył zębami bidon i napił się. Po chwili oprzytomniał i zdał sobie sprawę, że przecież jest w trakcie rozmowy. Schował bidon i wrócił spojrzeniem do Bikko.
- A ty? Zajmujesz się czymś ciekawym?
Uśmiechnął się zachęcająco.

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 17:44

Bieganie jest sportem ekstremalnym? Chyba po Kilimandżaro. No ale ja się tam nie znam.
-Na spadochronie mówisz? Tak, to musi być świetne uczucie tak sobie spadać. Też zawsze chciałam spróbować, ale jakoś nie było okazji. -zamyśliłam się na chwilę. -Teoretycznie skok na banji to coś podobnego, ale w sumie... do tego mam jakąś awersję. Boję się, ze na przykład walnę w to ramię dźwigu albo gorzej - o ziemię. Gdzieś chyba czytałam o takim przypadku. Koleś skoczył, a lina była za długo i -plask. -poza tym lina banji wcale nie została zaprojektowana do skoków. To jest jej alternatywna funkcja nadana p[rzez jakiegoś uzależnionego od adrenaliny ludzia.
-Ja? Gram w zespole na gitarze. Solowej. -dodałam z dumą. Posada mojego życia, przynajmniej jeśli zespół zajdzie trochę wyżej niż granie w parku za 'co łaska'. Taki poważny koncert to na razie mieliśmy jeden. Dostaliśmy za niego... dwadzieścia zeta na głowę. Prawda, nie o pieniądze chodzi w tworzeniu muzyki, ale jak ma się więcej kasy, to można większe koncerty organizować, wydawać płyty... A kawałki mamy całkiem dobre, przydałoby się je nagrać.

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 18:14

Gitara? I to jeszcze solowa! Był pod wrażeniem. Kiedyś tam próbował na niej grać, za trudne to było, więc dał spokój.
- Wow, to pewnie jesteś niezła. Gratulację. Gitara dla mnie za trudna, za to gram na perkusji.
Nie był z tego specjalnie dumny, każdy głupek mógł nawalać pałeczkami w bębny i wychodziłaby muzyka, To tak samo jak z fortepianem./ Chociaż ktoś powiedział kiedyś, że trzeba mieć słuch, ale kto wie. W każdym razie nauczycielka muzyki stwierdziła, że Rocky ma słuch muzyczny i nieźle mu wychodzi. No to ćwiczył.
- A tak w ogóle to jesteś na spacerze?
Dziwne pytanie, ale lepsze nie przychodziły mu do głowy. Czasami zdarzało mu się nie myśleć. Dostrzegł na drzewie sikorę. Uśmiechnął się i natychmiast wskazał na nią palcem.
- O, o, patrz! Parus major!

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 18:29

-No, chyba tak. -zgodziłam się z nim. Do mojego celu,c zyli poziomu Van Halena, to jeszcze mi sporo brakowało, tak z... dwadzieścia lat grania, ale... dziesięć lat za mną, a to nie w kij dmuchał.
-Perkusista? Hmm... to może daj mi swój numer? Nasz coś ostatnio przybąkiwał, że niedługo będzie uciekał na studia i będziemy potrzebowali nowego. Gramy taki..klasyczny rock. Coś jak ZZ top, Van Halen... Może Ci się spodoba. -sięgnęłam do kieszeni i wygrzebałam z jej czeluści nieco zmechaconą komórkę.
-No... no tak, chyba tak. W sumie szlajanie się po parku to spacer. -pytanie było trochę dziwne i jakby pozbawione większego sensu, ale mniejsza z tym.
-Że niby co? -spytałam zdziwiona i powiodłam wzrokiem za palcem Rockuro. Na drzewie siedziała... sikorka.
-Wiesz, nie mam problemów z biologia, ale takich nazw przy mnie nie używaj, gdybyś mógł. Nie lubię mnie rozumieć co do mnie mówią. -poprosiłam z lekkim uśmiechem.

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 18:44

- Okej, chętnie bym z wami ekstremalnie zagrał, ocenicie mnie czy coś.
Podał jej swój numer. Nie lubił telefonu, rzadko z niego korzystał, ale jak mus to mus. Schował komórkę i wpakował ręce do kieszeni.
- No, sikorka bogatka. Wybacz, ale strasznie lubię ptaki.
To się akurat zgadzało. Można było powiedzieć, że miał fioła na punkcie ptaków. Nawet atlas nosił ze sobą. Przerzucił wzrok na kikut dziewczyny. Miał ogromną ochotę zapytać w jakich ponurych okolicznościach go straciła, ale ugryzł się w język. Może ona nie chce o tym rozmawiać? Odpuścił więc i wymyślił inne pytanie.
- Masz jakieś zwierzę?
On sam nie miał, ale planował zakup kanarka lub papugi, która wiernie by mu towarzyszyła siedząc na ramieniu.

Anonymous - 2 Kwiecień 2011, 18:57

-To pogadam ze współmuzykami i dam Ci znać, kiedy i gdzie możesz wpaść. -zapisałam jego numer i również schowałam telefon. Fajnie by było, gdyby do nas dołączył. Krótko go znałam, ale już mogłam powiedzieć, że ma lepszy charakter od tego naszego, który był takim jakby bardziej hipokrytą i samochwałą.
-W porządku, nie musisz przepraszać, że lubisz ptaki. Za to wyspecjalizowane słownictwo też w sumie nie, to ja jestem dziwna i nie lubię takich... nazw zwierząt, przedmiotów, związków chemicznych i tak dalej. -zauważyłam, że chłopak patrzy na moją nogę. Przynajmniej się na nią bezczelnie nie gapił, bo właśnie to mnie denerwowało. Zerkniecie jeszcze ujdzie, trudno nie spojrzeć na takie coś. Sama też obdarzam nieco większą uwagę ludzi na wózku czy z kulą. To jest po prostu coś, czego się na co dzień nie widuje, człowiek bez kończyny wygląda dość... dziwnie i intrygująco. Nawet patrząc w lustro odnoszę takie wrażenie. Ale porzućmy ten temat.
-Mam kota. -odparłam. -Trochę jest z nim problemów, ale zdecydowanie więcej śmiechu. Na przykład mój fajnie reaguje na dźwięk gitary. Tak jakby się go bał i jednocześnie mu się podobał. -poprawiłam rękę na kuli. W sumie to czemu się tak 'męczę'? Oparłam się o pobliskie drzewo a kulę powiesiłam na jakiejś niskiej gałęzi. Tak jest o wiele wygodniej.

Anonymous - 3 Kwiecień 2011, 23:04

- Super!
Rocky był skromnym człowiekiem, ale entuzjazmu i radości nie krył nigdy. Sam też specjalnie zdolny biologicznie czy naukowo nie był, ale miał swoją pasję - ptaki. Nie miał się komu o nich wygadać, bo nie posiadał przyjaciół, ani żadnych znajomych. Po prostu zawsze był sam, bo odkąd jego rodzina zginęła w wypadku zamknął się w sobie i nie odzywał do nikogo. Potem stopniowo zaczął otwierać się na świat, ale łatwo nie było. Widząc, że dziewczyna leci w dół chciał ją łapać, ale tylko oparła się o drzewo. Zawiesiła też kulę. Niestety, Rocky ma zawsze pecha. Gałązka, na której spoczywała kula nie była z tego faktu zadowolona, więc pękła i jej ładunek wraz z nią samą wylądował z impetem na głowie Clarcksa, a ten z kolei upadł na trawę. Był przytomny, ale lekko zamroczony.

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 17:31

<Hmm... ta kula wisiała na takiej dość niskiej gałęzi... no ale mniejsza xD>

Uśmiechnęłam się do niego lekko. Fajne, że okazywał jakiś zapał, entuzjazm.
Nie podejrzewałam, że gałąź nie będzie w stanie utrzymać ciężaru kuli, no ale cóż. Bywa, co nie? Przestraszyłam się, gdy Rockuro wylądował na ziemi i już po chwili nad nim klęczałam.
-Hej, wszystko w porządku? -chyba był nieco trzepnięty, ale miał otwarte oczy, rugał i tak dalej, więc był przytomny I całe szczęście, z reanimacji dostałam dwóję... -Sorki, mogłam ja po prostu oprzeć o drzewo albo położyć na ziemi. -przeprosiłam i lekko dotknęłam palcami jego czoła. -Chyba będziesz miał małego guza... -stwierdziłam. -Przynajmniej nie krwawisz.

Anonymous - 4 Kwiecień 2011, 20:03

<Uhm :C>

Powoli podniósł się z ziemi, pokręcił głową w prawo i w lewo, poklepał się po policzkach i upił łyk wody z bidonu. Już było mu lepiej. Pomacał głowę i skrzywił się lekko. Oj, po tym zostanie ślad.
- Nic się nie stało, nie masz się czym przejmować. Na ringu nokautowali mnie o wiele mocniej, extremalniej i bardziej krwawo, ale wychodziłem z tego cało.
Uśmiechnął się promiennie, żeby pokazać, że rzeczywiście nic mu nie jest. Spojrzał szybkim wzrokiem na zegarek, po czym wbił spojrzenie w niebo. Zachmurzyło się, a on stoi tu już dosyć długo. Musiał kontynuować trening i posprzątać mieszkanie, a robiło się późno.
- Będę musiał wracać, zaczyna się ekstremalnie ściemniać...
Miał nadzieję, że dziewczyna się nie pogniewa. Nie chciał jej wyrządzić przykrości, ale naprawdę musiał już iść.

Anonymous - 5 Kwiecień 2011, 19:32

-Ah no tak, racja w sumie. -uśmiechnęłam się ciepło. No ale nie jestem sportowcem, nie czepiajcie się.
Spojrzałam na niebo. Rzeczywiście zbliżał się wieczór, ale ciemno jeszcze nie było. Raczej wątpiłam, żeby taki ktoś jak Rockuro bał się ciemności, albo miał coś do zrobienia, albo miał daleko do domu.
-W porządku, nic się nie stało. -uspokoiłam go i wstałam. Podniosłam swoją kule i oparłam się na niej. Chłopak jednak zdecydowanie lubił używać słowa 'ekstremalnie'. Ciekawe, czy stawało się to po jakimś czasie... upierdliwe. Na razie za krótko z nim rozmawiałam, by to stwierdzić.

W sumie sama też powinnam się zbierać. Przecież Tommy sam się nie nakarmi.
-To do zobaczenia. -powiedziałam, wstając. Wzięłam swoją kule i udałam się w stronę domu. -Jakoś do Ciebie zadzwonię i dam znać o posadzie perkusisty. -powiedziałam jeszcze odchodząc.

zt



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group