To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Po drugiej stronie krzywego zwierciadła...

Bary i Restauracje - Kawiarnia Kaprys

Anastasia - 16 Wrzesień 2015, 12:05

No i dlaczego ta drobniutka cholera tak panikowała? Przecież już nie grozimy zabiciem, ba, staramy się być mili i wszystko załagodzić. Ech, chciej tu dobrze.
Kotka również myślała całkowicie irracjonalnie. Nie docierało w tym momencie do niej, że wachlarz jej poczynań odbierany jest przez Revi zupełnie inaczej, niż miała na celu. Chociaż… Może podświadomie próbowała wpędzać dziewczynę w coraz to większy lęk?
Kiedy już wszystkie opiekuńcze odruchy zostały opanowane, Anastazja była bliska kolejnego napadu szału. Bo kelnerka tak bezczelnie kłamała jej prosto w twarz, udawała, że o niczym nie wie, że nieświadoma tego, co wyrabia się na świecie. Ale tutaj ta, nawet najdoskonalsza, gra aktorska nie przechodziła. Liczyło się nieustanne zdanie Stracha, którego z głowy nie wybijał pod żadnym pozorem.
- Jaki ciemnogród tutaj macie. Ale idź w zaparte, nya, na pewno na nic ci się to nie zda. – Nie chciała mówić, to nie. Za chwilę będzie miała wątpliwą przyjemność poznać inne, bardziej przemawiające do człowieka metody. I może być pewna, że to, co tu właśnie przeżyła było wyłącznie zapowiedzią, takim zwiastunem przed nadejściem najważniejszej części.
Teraz uściski ogonów puściły, Revi jednak nie zbierała się do pomocy z kasą. Mogłaś pomyśleć i uradować nieco Strachową Pannę, tylko byś zyskała. Uwagę skupiła na przedmiocie, sama przecież doskonale sobie z tym poradzi, a po kilku solidniejszych uderzeniach mechanizm rzeczywiście puścił. Gdyby znała się lepiej na ludzkiej technologii, zapewne postąpiłaby inaczej, tak, wciąż wiele było jeszcze przed nią. Banknoty, które znalazła w środku, natychmiast upchnęła po kieszeniach spodni, część z nich wrzucając również w buty, co by mieć pewność, że w razie czego coś z nich zostanie. Drobniejszych monet ze sobą nie brała, bo i po co? Na wszystko miejsca nie było.
Hebi nie wiedziała, co w tym czasie krążyło po głowie Zjawy, nawet za zbytnio się nią nie interesowała, czując się już w pełni zaspokojoną i jako kolejny cel obierając opuszczenie tego lokalu. Ha. Jak wiele przegapiła. Nagły przypływ pewności w dziewczynie mocno ją zdziwił. Na usłyszane zawołanie, momentalnie zareagowała spojrzeniem w stronę osoby krzyczącej, która na dodatek miała odwagę chwycić swoją oprawczynię.
- Czego? – To był chyba błąd. A może nie do końca? Już wcześniej założyła, że Revi jest zwyczajnym człowiekiem, toteż żadnej mocy się po niej nie spodziewała. Ale właściwie na samą kotkę ona nie zadziałała, dlatego nie miała pewności co się stało. Bo coś musiało. Tak przyjemnie, może niezauważalnie żerowała sobie na całej gamie emocji, a tu nagle taki zwrot sytuacji, czuła go, na pewno. - Nagle cała odwaga uleciała, nya? Marnujesz mój czas, kelnerko. – Szarpnęła mocno swoimi rękami, by wyrwać się dziewczynie, po czym wpatrywała się w nią z niesamowitą ciekawością przy okazji doprowadzając swój strój do porządku. Ludzie są naprawdę popieprzeni.
Brak innych reakcji na kradzież pieniędzy czy nękanie, był idealną okazją do ewakuacji. Coś jednak jeszcze ją tu trzymało i oby robiło to jak najkrócej, żeby niepotrzebnie jej nie narazić.
- Och nie przesadzaj, nie pożywiłam się tak mocno, byś miała teraz zombie zgrywać. – Jeśli Revi w żaden sposób jej nie zatrzymywała, kotka ją wyminęła. Ogony znów stały się jednym, który szczelnie schowała pod luźniejszym sweterkiem i zatrzymała się dopiero po drugiej stronie lady, gdzie oparta o krzesło była jej parasolka. Bez krzyków, bez gróźb. Jakby nigdy nic.

Rello - 23 Wrzesień 2015, 01:29

Kiedy kobieta wyrwała się z moich rąk po prostu ją puściłam, dalej stojąc jej naprzeciw jak ten przysłowiowy słup soli. Z każdą chwilą coraz bardziej przygniatała mnie świadomość, że nie mam pojęcia, co właściwie miało tu miejsce, oraz tego, co to za miejsce. Po co tu była i czego chciałam od czarnowłosej? Czego chciałam? Poziom mojej aktualnej niewiedzy powiększał się coraz drastyczniej a to wzmagało falę zalewającej mnie nagle paniki. Jeśli poprzednio byłam wystraszona było to nic w porównaniu z tym, co teraz działo się w mojej głowie. Wiedziałam, że coś jest nie tak i że to wszystko idzie w złym kierunku. Bałam się coraz mocniej i nie wiedziałam gdzie szukać pomocy. Położyłam sobie dłoń na czole i zacisnęłam na nim palce, czułam pulsujący ból głowy oraz kolejny atak duszności w tym czasie nieznajoma kobieta zaczęła się oddalać, co sprawiło, że niepokój ponownie urósł w siłę. Podbiegłam do niej szybko ponownie chcą złapać za ramię.
-Nie idź! Proszę nie idź… musisz mi powiedzieć gdzie jestem. I….
Ponownie ból głowy nasilił się jednak przez chwilę w moich myślach pojawiły się drobne przebłyski wspomnień, zobaczyłam sylwetkę mężczyzny, wokół którego znajdowały się zegary.
-Wiesz gdzie jest ten od zegarów? Może on wie… może będzie wiedział, co zrobić?
Spuściłam głowę wbijając spojrzenie w posadzkę. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić oraz czy właściwej osoby szukam, a jeśli ten przebłysk nie miał żadnego znaczenia? Poczułam jak po policzkach zaczęły napływać mi łzy, bałam się… bałam się zostać teraz sama.
-Co się stało….. czemu wszystko zniknęło? A może nigdy nie było niczego…
Udawanie tak silnych emocji nie wchodziło w grę no chyba, że było się światowej klasy aktorką, której półka uginała się od Oskarów. Wrzucona w wir wydarzeń nie miałam najmniejszych podejrzeń, że szukam wsparcia i pocieszenia u mojej oprawczyni. Cóż za niefortunny zbieg okoliczności.

Anastasia - 23 Wrzesień 2015, 21:06

Kotka nie rejestrowała już, co wyczynia Revi, kiedy od niej odeszła. Nie oglądała się za siebie i przestała także czerpać z jej soczystych emocji. Teraz chciała się skupić na poszukiwaniach któregoś cwaniaka z MORII albo udać się do Szkarłatnej Otchłani, by tam opanować swój, dający o sobie znać, szał. I chociaż w tym momencie była już odrobinę ustatkowana psychicznie, nie miała pojęcia co strzeli do głowy tym cichym głosikom, które ludzie nazwaliby po prostu myślami.
Kierunek: drzwi został obrany. Było to dość niepokojące, że tak mocno przerażona kelnerka nagle umilkła i stała za ladą na wszystko przyzwalając. Nie dawało to spokoju do tego stopnia, że odwróciła się w jej stronę, a było to błędem. Mogła zwiewać szybciej!
- To jakiś żart? Naprawdę nie wiesz, gdzie jesteś, nya? Chyba ci od… Khem. – Zamilkła. Czyż nie nadarzyła się idealna okazja, by dalej ciągnąć tą przednią zabawę z Revi? A z radości zabłyszczały jej oczy. - Przecież właśnie skończyłaś pracę i miałyśmy wyjść na wieczorny spacer, nie pamiętasz? – Tak dla pewności posłała jej jeden z bardziej uroczych uśmiechów, a plan ucieczki z kawiarni postanowiła nieco zmodyfikować.
Osobnik, o którym mówiła dziewczyna raczej był przez Anastazję znany, aczkolwiek niekoniecznie łączyła go z pytaniem. Pomyślała, że chodzi o tego ludzkiego hmm zegarmistrza? Co z tego, że jeden i drugi zwie się tak samo. Jednak nie powinna, nie! nie mogła o tym wspominać. Skoro Revi coś kojarzyła, to rzucanie nazwami jeszcze by wyprowadziło ją z tego drobnego zaćmienia.
I ten szloch. Ech.
- No już, już. Spokojnie. Nie bój się, jestem tu, nya. Weź głęboki wdech, policz do trzech i będzie lepiej, obiecuję. – Bo i rzeczywiście tak się później stało. Dzięki możliwości kontroli emocji drugiej osoby, Hebi chwilę później przelała w geście wspaniałej troski radość. Zapłakana Revi, tylko utrudniałaby całą zabawę, musiała się uspokoić. - Chodźmy, poszukamy tego-od-zegarów. – Pięknymi słowami zapraszała biedaczkę w swoją pułapkę. Nie dość, że zupełnym przypadkiem padła ofiarą wygłodniałego Stracha, który dodatkowo okradł kawiarnię, to jeszcze przekorny los dziś – o dziwo – sprzyjał tej złej i dał kolejną szansę na popis. Żal by nie skorzystać.
Jeśli Revi przystała na wspólne wyjście, to Anastazja po zabraniu wszystkich swoich rzeczy, puściła jakąś informację, że kobieta, która zaszyła się gdzieś w czeluściach tego miejsca powiedziała, że zajmie się sprzątaniem i zamykaniem, tak, by Zjawa nie zaczęła czegoś węszyć lub podejrzewać. No, jeśli koniecznie chciała się wrócić, to kotka jak najmocniej odciągała ją od tego pomysłu – oczywiście nie siłą, a magią słowa! A kiedy postanowiły już wyjść, skierowały się w stronę obrzeży miasta.

Rello - 24 Wrzesień 2015, 21:08

Byłam zagubiona i naprawdę nie widziałam, co działo się z moją głową, jedno było pewne zdecydowanie za bardzo mnie bolała. Obecność czarnowłosej dawała mi w tej chwili pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, gdybym była sama to chyba usiadłabym i płakała. Sposób, w jaki do mnie mówiła, wyglądało na to, że się znałyśmy a ja nawet nie pamiętałam jej imienia… było mi strasznie głupio.
-Pracuję tu? W sumie..
Zerknęłam na swoje odbicie w jednym z luster, fartuszek jak i reszta stroju rzeczywiście pasowały do kelnerki. Kiedy zaczęłam szukać jakiś drobiazgów po kieszeniach znalazłam w nim trochę banknotów, pewnie napiwki oraz notes a w nich liczne zamówienia. Przynajmniej jedna rzecz się wyjaśniła… może inne też uda się niedługo rozwikłać, chyba za bardzo się denerwuję… Wszystko przecież da się logicznie wytłumaczyć.
-Przepraszam… ja chyba. Uderzyłam się w głowę, nic nie pamiętam nawet nie pamiętam jak masz na imię….
Zagryzłam dolną wargę i przez chwilę masowałam dłonią obolałe miejsce na głowie. Amnezja… tak chyba nazywała się ta przypadłość, chwilowa utrata pamięci. Zaczęła mnie niepokoić pewna myśl…
-Czy częściej zdarzały mi się tego typu problemy? Wiesz może?
Może ten od zegarów wie coś więcej, może będzie w stanie mi pomóc? Nie wiem, czemu ale to jedyne wspomnienie, jakiego mogłam się teraz trzymać. Może z czasem moje wspomnienia wrócą może spacer to istotnie dobry pomysł.
-Tak… chodźmy. Może świeże powietrze mi pomoże. Dziękuję Ci i przepraszam, ale naprawdę nie wiem, co o tym myśleć…, ale to chyba normalne niepokoić się w takich okolicznościach?
W końcu zostawiłam swój fartuszek i ruszyłam za dziewczyną w stronę wyjścia, zapewniona, że wypełniłam swoje wszelkie obowiązki wyszłam bez większego stresu mając tylko nadzieję na szybką poprawę swego stanu.

zt. x2

Rello - 26 Luty 2016, 21:41

Poza kilkoma ciekawskimi spojrzeniami, jakie nas napotkały udało nam się dotrze do kawiarni bez większego problemu. O ile nie wliczać w to zabłoconych butów i przemokniętych ubrań, ponieważ po jakiś dziesięciu minutach drogi deszcz się nasilił… Jaka szkoda że żadna z nas nie miała ze sobą parasolki. W końcu jednak szczęśliwie dotarłyśmy do kawiarni, ja nerwowo zaczęłam przeszukiwać kieszenie w poszukiwaniu swojego kompletu kluczy. Odetchnęłam z sporą ulgą, kiedy klucze się odnalazły, bałam się, że straciłam je w tym całym zamieszaniu… Kiedy dostałyśmy się do środka nie zakluczyłam drzwi, mimo że zwykle to czyniłam dziś byłam zbyt roztargniona a może po prostu zmęczona aby pamiętać o takich błahostkach.
Zaprosiłam Allodię do środka było już ciemno, a w kawiarni nie było żywej duszy, światła były pogaszone a sala uprzątnięta, jak zwykle o tej godzinie. Wyglądało na to że moje tymczasowe zamkniecie nie zaszkodziło funkcjonowaniu lokalu, brakowało tylko kolorowych kwiatów na stolikach o które ja zawsze się troszczyłam.
-Proszę wejdź i rozgość się. Również przemokłaś. Poczekaj tu chwilę przyniosę Ci jakiś ciepły koc lub ręcznik. A może wolisz jakieś suche ubrania? Mogę Ci pożyczyć kilka swoich, ale nie jestem pewna czy będą pasowały.
Mówiłam ściszonym głosem i o to samo poprosiłam baśniopisarkę, obawiałam się zbudzenia starszej Pani. Zaproponowałam, po czym zgodnie z otrzymaną odpowiedzią wybrałam się po potrzebne rzeczy. Okazało się że starszej Pani nie było jednak w swoim pokoju, odnalazłam list w kopercie oznaczonym moim imieniem. Kilka słów na białej kartce wystarczyło, aby mnie poruszyć… Nie czas jednak na wyjaśnianie tych kwestii jednak wiedziałam, że nawet mimo tego, co miało tu miejsce dalej byłam mile widziana zarówno w kawiarni jak i w mieszkaniu nad nią. Po chwili powróciłam do swego gościa aby podarować kobiecie rzeczy oraz wskazać jej łazienkę z której w razie potrzeby mogła korzystać. Kiedy doprowadziłam do porządku swoje dłonie szybko wybrałam misę ciastek i postawiłam ją przy jednym z stolików, słodkości miały umilić dziewczynie czekanie.
-Proszę częstuj się. Przeproszę się jeszcze na chwilę, ale muszę wziąć szybką kąpiel. Wrócę tu niedługo i przygotuję nam coś ciepłego do picia mamy tu wiele wyśmienitych herbat. Tymczasem jak wspominałam wcześniej, proszę rozgość się o tej porze nikt nie powinien już tu zawitać, samej właścicielki również nie ma, więc nie musimy już zmuszać się do konspiracyjnych szeptów.
Oznajmiłam posyłając kobiecie serdeczny uśmiech a następnie pozostawiając ją samej sobie, kiedy to ja ponownie zniknęłam na schodach. Potem tak jak zapowiadała doczekałam się w końcu gorącej kąpieli. Nie pamiętam, kiedy coś tak błahego jak ciepła kąpiel dostarczyło mi tyle radości i przyjemności zarazem. Łazienka szybko wypełniła się zapachem kwiatowych mydeł, żeli i szamponów, które tak bardzo lubiłam.

Aaron - 27 Luty 2016, 17:16

Podróż do świata ludzi była niebywale wręcz męczącą dla Aaronii. Przyzwyczajony do lunatykowania, zapomniał już jak to jest, kiedy korzysta się ze standardowych, starodawnych metod przemieszczania - wrót. Nie chciał po raz wtóry ryzykować używania swojej mocy na daremno - niewiele minęło czasu jak ostatnia próba zakończyła się co najmniej fiaskiem. Coraz dotkliwsze wynajdował w sobie różne objawy wskazujące na zatrucie.
Ostatkiem sił mierzył kolejne dziesiątki kroków, aż w końcu dotarł do centrum miasta i kawiarni Kaprys.
Nie myślał o tym, jak późna jest godzina i czy w ogóle Revi tam zastanie. Zadziwiła go jednak oświetlona kawiarnia i widoczna przez szybę pewna persona w środku. Nie pasowała sylwetką do córki. Klient o tej porze? Nie bardzo... jakiś gość? Być może. Nacisnął na klamkę, znalazł się wewnątrz, zapewne stając twarzą w twarz z Allodią.
- Zdaje się, że o tej porze jest zamknięte... Czyżbyś była nagłym gościem Revi?
Jego ubranie wyglądało nawet dobrze, ale on sam w wyrazisty sposób ukazywał siebie jako wraka we fraku. Podkrążone oczy, duża, plastikowa butelka do połowy opróżniona z mineralnej, krzywo przypięte guziki potwierdzające słaby kontakt z rzeczywistością, a poszukiwanie oparcia w najbliższej ściance informowało o wciąż nietrzeźwym stanie.
Od menela odróżniały go przede wszystkim dwie rzeczy: czystość i brak alkoholu. Od bandyty oficjalny strój, od przeciętnego obywatela Glassville - ubiór sprzed co najmniej jednego wieku.

Anonymous - 27 Luty 2016, 23:38

Kiedy dotarli na miejsce nic bardziej jej nie ucieszyło teraz niż dach nad głową. Przekraczając próg drzwi od razu zdjęła ubłocone buty co by nie napaskudzić w jej lokalu. Będąc jednak przemoczoną do suchej nitki nie była w stanie zaradzić wodzie spływającej z jej ubrań na podłogę. Zdecydowanie nie czuła się komfortowo w obecnym stanie, a z oferty nowo poznanej Revi nie mogła odmówić.
- Oj, tak. Poprosiłabym o jakiś ręcznik właśnie, bo ze mną jest coraz gorzej. A jaki masz rozmiar?
Dorzuciła szybko, ale kobieta najwyraźniej zajęta swoimi sprawami czym chyżo pośpieszyła na górę. Ciekawe czy po ręcznik właśnie. No i po paru chwilach przybyła z powrotem tylko po to, by zasygnalizować chęć udania się do łazienki. Ojej, przyniosła smakołyki! Tyle mogła jej darować, a chociaż z gościny nie kpiła czy też nie miała większych uwag, ale nie do końca wiedziała co ma ze sobą zrobić, a co dopiero gdzie co jest. Ciekawe czy natrafiłaby tutaj na drugą łazienkę...
Otuliła się ręcznikiem, a głowę energicznie jęła nim wycierać. Zanim po chwili czekania miała okazję dobrać się do słodyczy usłyszała otwierane drzwi. Ach, jakiś facet wtargnął do mieszkania. I nawet nie raczył się przywitać, a już od razu miał względem niej pytania. Ale przyznać musiała, że ubiór miał niecodzienny.
- Ano, gościem. I zapewne równie tak samo jak Ty...
Urwała. Jeżeli dobrze pamięta to co mówiła Revi to nie było jej tutaj parę dni z powodu niemożności poruszania się w żaden sposób. Z drugiej strony ona sama nie była w stanie sprecyzować jak długo tam tkwiła. Dosyć alarmujące przybycie, niemniej jednak wolała zachować dobre pozory. W końcu nie jeden raz się myliła w tej kwestii.
- Wolno spytać z kim mam przyjemność?
Siliła się na dobry gest jak tylko mogła, ale w końcu nie wiadomo czy samiec jego pokroju ma w sobie krztę uprzejmości. Poza tym przyszedł w mało dogodnej chwili, gdyż miała ochotę pójść w ślady Revi i się umyć.

Rello - 28 Luty 2016, 04:09

Podobno podczas kąpieli właśnie do głowy wpadają najcenniejsze pomysły i przemyślenia i być może było w tym sporo prawdy. Kiedy ja cieszyłam się dobrodziejstwem gorącej wody i piany doszło do mnie, iż Allodi również przydałaby się tego typu wygoda. Co prawda na niej nie zalegało tyle brudu i błota, co chwilę temu na mnie samej, jednak w drodze tutaj obie przemokły i przemarzły. Ciepły prysznic będzie zdecydowanie bardziej pomocny w kwestii rozgrzania się niżeli ręcznik czy koc. Co więcej rzeczy kobiety były mokre, powątpiewałam, aby moje ubrania okazały się odpowiednie, bo być może nie dzieliła nas wielka różnica wzrostu tak jednak moja nowa koleżanka była bardziej rozbudowana w pewnych partiach. Myśląc o tym instynktownie omiotłam spojrzenie własne „atuty” i jedynie przygryzłam wargę, szybko odganiając odrobinę zazdrości, jaka przed chwilą mnie zakuła. W każdym razie warto przejrzeć szafę w poszukiwaniu jakiejś luźniejszej sukienki a jeśli ta nie okazała by się odpowiednia, wówczas kobieta będzie musiała zadowoli się milutkim liliowym szlafrokiem w każdym razie do czasu aż jej ubrania, choć trochę nie podeschną na grzejniku. Rzecz jasna wszystko to wchodziłoby w grę, o ile baśniopisarka w ogóle będzie zainteresowana możliwością kąpieli.
Gdy już tylko skończyłam kąpiel, to owinięta ręcznikiem szybko przeszłam do swojego pokoju z szafy wydobyłam komplet białej bielizny oraz kremową sukienkę, która wybrałam z racji tego, że nie wymagała prasowania. Zależało mi na czasie, więc włosów nie wysuszyłam suszarką tylko ręcznikiem, przez co nadal były jeszcze wilgotne i niektóre kosmyki skręcały się niesfornie. Od razu przygotowałam też na wszelki wypadek komplet ubrań jak i wcześniej wspomniany szlafrok, gdyby Allodia chciała z nich skorzystać i zaniosłam je do łazienki. Po tym wszystkim mogłam już zbiec na dół gdzie czekał w końcu mój gość i tak już zbyt długo pozostawiony w osamotnieniu? Tak przynajmniej mi się zdawało jednak, kiedy byłam już w połowie schodów dobiegł mnie znajomy jednak nieco zniekształcony teraz głos. Momentalnie przyspieszyłam jeszcze bardziej omal nie gubiąc po drodze kapci.
Najwyraźniej moje pojawienie się musiało przerwać rozmowę, bo na chwilę zapanowała niezręczna cisza.
-Aaron? A więc i Ciebie dopadło?
Przejęta podbiegłam do mężczyzny chcąc pomóc mu w dotarciu do najbliższej kanapy bądź fotela. Zegarmistrz zdecydowanie nie prezentował się teraz za dobrze, nie wiedziałam czy cierpiał na takie same przypadłości jak ja, jednak gdyby tak było to miał spore szczęście, że udało mu się tu dostać nim ogarnął go paraliż. Przez to nagłe pojawienie się lunatyka i to na dodatek w tak kiepskim stanie niemal zapomniałam o baśniopisarce, której przecież zawdzięczałam to że udało mi się wrócić do domu.
-Zaczekaj proszę zaraz się Tobą zajmę.
Zapowiedziałam Aaronowi kiedy ten osiadł już na miejscu, sama zaś zbliżyłam się do Allodi z zakłopotaną miną.
-Przepraszam za zamieszanie, nie wiem czy zdarzyliście się sobie przedstawić. Allodio to jest Aaron mój… chyba mogę powiedzieć, że moja rodzina. Aaronie to Allodia, baśniopisarka której zawdzięczam ocalenie, kiedy dopadł mnie stan podobny jeśli nie gorszy niż twój obecny.
Przedstawiając sobie oboje obracałam się to w stronę jednego a to drugiego, patrząc nerwowo po obojgu i nie bardzo wiedząc, co mam teraz zrobić. Po chwili jednak uznałam, że propozycja kąpieli, jaką i tak miałam złożyć, da mi trochę czasu na pomoc lunatykowi oraz wymianę paru słów na osobności.
-Wybacz mi to zamieszanie, jeśli zechcesz to przygotowałam dla Ciebie suche ubranie i zostawiłam je w łazience na piętrze. Na pewno zmarzłaś, więc może zechcesz wziąć ciepły prysznic? Wystarczy, że pójdziesz tymi schodami i na górze skręcisz w lewo, pierwsze drzwi to łazienka a kolejne to mój pokój. A teraz znowu Cię przepraszam, ale… zdaje się, że muszę wykazać się podobną sztuką do tej, jaką ty wykazałaś się w moim przypadku. I rzecz jasna pamiętam zarówno o obiecanej herbacie jak i opowieści.
Posłałam kobiecie życzliwy uśmiech i zaczekałam na jej decyzję, potem jednak ruszyłam z powrotem do czarnookiego. Przysiadłam tuż obok mężczyzny i wysunęłam ku niemu rękę, aby ująć jego dłoń. Spod wilgotnych kosmyków włosów uniosłam szmaragd spojrzenia wprost na lunatyka, oczekując jakiejś podpowiedzi odnośnie jego stanu.

Aaron - 28 Luty 2016, 21:34

Ha, Aaron bez manier to jak dom bez dachu! Akuratnie w tym względzie zazwyczaj sobie radzi doskonale, choć w obecnym stanie upojenia przychodzi mu to wolniej... i niekoniecznie w odpowiedniej kolejności. Prawdopodobnie na równi z dalszymi słowami nieznajomej, zdjął pokrywający głowę materiałowy kapelusz, kierując otwartą dłoń w stronę Allodii. Gdyby podała i swoją, i nie zaprotestowała w wyraźny sposób, ukazałby wielkość tego gestu delikatnym muśnięciem ust.
- Jestem Aaron Wels...
Kiedy zamierzał dodać coś więcej - odnośnie poszukiwanej Revi - owa głośnym stukotem dała znać o sobie. Tak, najpewniej nastała niezręczna cisza z (być może) zawieszoną w powietrzu dłonią, a wzrokiem tkwiącym na sennej zjawie. W sukni i o mokrych włosach wglądała dla niego olśniewająco - zresztą, jak zawsze. Kiedy więc podjęła się pierwsza słów wyjaśnienia, odwrócił się w kierunku wieszaka, gdzie zostawił swój płaszcz i kapelusz, a także skorzystał z okolicznego lusterka by nieco lepiej ułożyć na sobie frak i lepszym ładem uraczyć włosy.
Był przemoczony, ale raczej nie aż tak bardzo. Niestety, nie wziął ze sobą parasolki. W KL nie podają prognozy pogody. A powinni, choćby w samej bramie.
Pozwolił się odstawić na kanapę. Gdy usiadł, zdecydowanie mniej chwiał mu się obraz przed oczyma. Nie było mu jednak w guście siedzieć kiedy panie stały.
Powstał, na słowa o ocaleniu.
- Och, Allodio, dziękuję ci za uratowanie mojej córki. - zwrócił się do baśniopisarki, kłaniając się delikatnie, po czym mimowolnie z powrotem opadł na siedlisko.
Omyłkowo zdarzyło mu się wyjaśnić, kim dla siebie są w rodzinnych relacjach.
Oczekiwał, że także usiądą, ale najwyraźniej miały swoje interesy do załatwienia, a on im tylko zawadzał. Przyszedł nie w porę, miał się już zerwać i zniknąć, jakby wcale tu nie był, kiedy to wyglądało na to, że już pomówienia między sobą zakończyły...
- Wybacz za wtargnięcie nie w porę. Bym przecież poszedł, nie przerywałbym ci w spotkaniu z przyjaciółką... A najlepiej od razu pójdę.
Niestety, nagłym kaszlem i splunięciem na zastawiającą usta dłoń krwią, dał gwarancję na obawy Revi wobec jego stanu zdrowia i potrzebie pomocy, o której mówiła.
Złożył fakty w całość - a więc to jej wybawicielka. Przeklął w myślach, że gdyby nie Baśniopisarka, mogłoby być gorzej. Bardzo by się zmartwił, gdyby jej się coś stało.

Anonymous - 1 Marzec 2016, 21:07

Całe to spotkanie, nagłe przyjście tego pana, który okazał się być jej ojcem było gubiące. Czuła się jak w ustawionym teatrze dla lalek, ale z drugiej strony wolała jak coś się działo, aniżeli kolejny dzień kończyć nudnym akcentem jakim było ziewnięcie przed snem. Z początku myślała, że Revi ma kogoś i nie łatwo by było jej poczynić dalsze kroki, ale odetchnęła z ulgą kiedy ta myśl została storpedowana jednym słowem. Nie opierała się zbytnio kiedy dobywał po jej rękę i ją ucałował. Wow, dżentelmeni nadal kroczyli po tym świecie. Nie wszystko stracone dla tych biedaków płci przeciwnej skoro potrafią nadal się wykazać pewnymi cechami. Tak samo jak on tak i ona miała zamiar się przedstawić kiedy do pomieszczenia wkroczyła, a właściwie wbiegła Revi. Te nagłe wejście wyglądało w jej wykonaniu przeuroczo, ale dobra atmosfera się skończyła kiedy ona zdiagnozowała u niego pewne rany. Allodia najwyraźniej przeoczyła ten szczegół, ale dopiero krew dobywająca się z ust mężczyzny utwierdziła ją w tym przekonaniu.
Chcąc zareagować została uprzednio zasypana lawiną słów, przy których Revi usilnie chciała się wytłumaczyć z czegoś czemu w prawie żadnym stopniu nie była winna.
- C-chętnie... ale czy nie powinnyśmy najpierw zająć się Twoim ojcem? Wygląda jak siedem nieszczęść, a nie wiadomo czy za chwilę nie rozpocznie się nowa faza tego... cokolwiek waszej dwójce dolega bądź dolegało.
Nawet chcąc mu jakoś pomóc to musiała zregenerować siły, ażeby móc ponowić etap uzdrawiania. Postanowiła skorzystać z okazji i udać się mimo wszystko na kąpiel i według zaleceń dziewczyny iść w wyznaczonym kierunku.
- Jakby co to mnie zawołajcie, a pomogę na ile potrafię.
Musiało to wyglądać bezdusznie, ale stercząc pomiędzy nimi niczego by nie wskórała, a jedynie zawadzała tej dwójce.

Rello - 2 Marzec 2016, 20:29

Na znak zgody względem słów Allodi przytaknęłam skinieniem głowy i ponownym życzliwym uśmiechem wobec kobiety.
-Dziękuję Ci za cierpliwość.
Miałam naprawdę spore szczęście, że udało mi się spotkać tak miłą baśniopisarkę. W końcu kobieta nie musiała pomagać mi a to zrobiła, teraz nawet zainteresowała się losem Aarona i również zaoferowała pomoc. Naprawdę doceniałam jej postawę, to wcale nie łatwe trafić teraz na kogoś takiego. Całe szczęście, kiedy kobieta uzdrowiła mnie to czułam, że nie tylko moje ciało, ale i zdolności funkcjonują prawidłowo, dzięki temu mogłam samodzielnie spróbować uzdrowić lunatyka. Gdyby jednak mi się to nie udało to świadomość ewentualnego wsparcia ze strony Allodi zapewniało mi większą ulgę.
Kiedy już zostałam sam na sam z lunatykiem a ten zaczął opowiadać o tym, że powinien iść spojrzałam na niego niemal drwiąco. Czy On był niepoważny? Gdzie niby chciałby się wybrać teraz w takim stanie… Zwie się moim rodzicem a w tej chwili sam zdaje się być lekkomyślny jak dziecko…
-Mowy nie ma o tym byś gdzieś wychodził nim Ci nie pomogę.
Oznajmiłam stanowczo i posłałam Aaronowi dość surowe spojrzenie, jednak krew, jaka po chwili pojawiła się na dłoni białowłosego sprawiła, że ponownie złagodniałam i bardziej martwiłam się jego zdrowiem niżeli głupimi pomysłami. Co więcej może właśnie to kiepski stan zdrowia sprawił, że pomyślał o takiej ewentualności. Rodzina w końcu powinna się wspierać a w każdym razie do się to słyszeć w wielu ludzkich rozmowach, filmach czy serialach a nawet i niektórych książkach.
-Nie wygaduj proszę bzdur i nie ruszaj się przez chwilę za bardzo, spróbuję Cię uleczyć.
Zapowiedziałam, po czym zmieniłam swoje ułożenie na kanapie tak, aby móc przyklęknąć na niej zaraz koło Aarona. Obie dłonie położyłam na klatce piersiowej mężczyzny, ponieważ zdawało się, że chwilowo to tam tkwi problem złego stanu Zegarmistrza, co więcej było to centralne miejsce, z którego lecznicza energia łatwo mogła przejść na inne wymagające tego obszary. Delikatnie przymknęłam oczy, aby móc lepiej się skoncentrować, po czym skorzystałam ze swojej mocy. Białowłosy mógł poczuć delikatne i przyjemne ciepło pochodzące z moich dłoni i rozchodzące się z wolna po jego ciele. Po upływie kilku minut lunatyk stopniowo powinien czuć wyraźną poprawę. Mi udało się już dostatecznie ustabilizować przepływ energii, dzięki czemu mogłam otworzyć oczy a nawet pozwolić sobie na dalsze prowadzenie rozmowy.
-Czujesz już jakaś poprawę? Nie wiem czy dopadły nas te same przypadłości…, ale cieszę się że zdołałeś się tu zjawić. Gdyby nie Allodia nie zastałbyś mnie tu, ponieważ ogarnął mnie paraliż nie mogłam też użyć swoich mocy.

Aaron - 2 Marzec 2016, 21:21

Nie bardzo rozumiał, co zamierzały, gdzie ich takie przemoczenie się spotkało i skąd się znają. Z czasem stało się jasne, że to wygląda na zwykłe, spontaniczne ciągnięcie przypadkowej znajomości, a głównym szczęściem jest, że się spotkały wówczas, gdy Revi doskwierały problemy zdrowotne.
Szczęście w nieszczęściu, że się tu znalazł.
- Dobrze, rób co musisz. Ale ostrożnie, nie tyle dla mnie, co dla siebie samej. Nie przemęczaj się, proszę.
Towarzyszące w formie skutków ubocznych, niepełne możliwości leczniczej mocy nie są im teraz potrzebne. Czas zażegnać to paskudztwo raz na zawsze! I leczenie trwało, minuty mijały, a Aaron ze spokojem oczekiwał, czasem pokaszlując i gromadząc krzepnąca krew na dłoni, aż jego stan ulegnie wystarczającej poprawie.
Jako, że jego córka nie nosiła śladów bandaży, a z czasem pojawiła się mowa o paraliżu, zrozumiał, ze nie jest człowiekiem jej wybawczyni.
- Raczej z tego samego, wiadomego powodu nas te nieprzyjemności spotkały. Tak, jest mi już lepiej i sądzę, że los nam sprzyja.
Gdy zakończyła, postanowił również udać się do łazienki celem przemycia śladów krwi i przepłukania zmęczonych oczu lodowatą wodą. Być może posłyszał dźwięk ponownie otwieranych drzwi łazienkowych, co skłoniło go do zajrzenia na piętro celem skorzystania z dobrodziejstw cywilizacji.
- Gdybyś mogła przygotować mi coś, hmm, gorącego, rozgrzewającego...
Mówił te słowa rzecz jasna do Revi. I chyba Allodia nie wzięła ich do siebie, kiedy tak narastały z pokonywaniem przez Zegarmistrza kolejnych stopni, prawda? To byłby... błąd, o, ou.

Anonymous - 4 Marzec 2016, 16:09

Zamknęła drzwi za sobą i upewniła się, że takie zostaną do czasu aż nie zrobi tego co musi. W końcu miała chwilę dla siebie, toteż bez zbędnych cergieli zaczęła przygotowywać kąpiel zaś mokre ubrania rozwiesiła koło grzejących rur. No i je uprzednio zdjęła. Włącznie z bielizną. Zdjęła okulary i odłożyła je bezpiecznie na bok, a kiedy upewniła się czy woda nie jest za gorąca weszła ostrożnie do środka. Ach, tego jej było potrzeba. Chwila relaksacji i żadnych zmartwień na głowie. Skoro tak półleżąc zachwycała się kąpielą miała również mnóstwo czasu na przemyślenia.
- Revi...
Wypowiedziała te słowa szeptem. Rozmyślała nad każdym jej gestem, nad tym jak przepraszała kogoś za drobnostki, sposób w jaki patrzy prosto w oczy, takt z jakim się porusza... wszystko co robiła bardzo jej się podobało. Ba! Kto jak kto, ale Revi nie musiałaby się trudzić gdyby chciała kiedykolwiek spotkać się gdzieś z Allodią, a przecież...
Jej rozmyślenia przerwane zostały przez głosy oraz dźwięki sygnalizujące czyjeś nadejście. Nikt nie był cięższy w tym domu jak ojciec jej nowej rówieśniczki, a donośność kroków tylko zdradziły jego obecność. Kto by pomyślał, że własną córkę traktuje jako służkę. Sam nie jest w stanie sporządzić sobie odpowiednich warunków do skorzystania z łazienki niezależnie od obecnych potrzeb? Wielka szkoda, że większość cudownych dzieci natrafia na wstrętnych rodziców. W międzyczasie uznała też, że gdyby nie zaistniałe okoliczności to niezła opowieść by z tego wyszła.

Rello - 4 Marzec 2016, 20:21

Dobrze jest posiadać tego rodzaju uzdolnienia, szczególnie doceniłam swoją moc właśnie teraz, kiedy to mogłam pomóc komuś mi bliskiemu. Moc ta jednak w dalszym ciągu cieszyła najbardziej, kiedy to nie było konieczności, aby z niej korzystać. Leczenie Aarona przebiegło całkiem sprawnie i widać było że efektywnie, choćby po tym że był w stanie iść samodzielnie bez chwiania się i podpierania o okoliczne stoliki czy ściany.
-Cieszę się, że mogłam pomóc.
Oznajmiłam tylko nim czarnooki wyruszył w stronę schodów. Nieco niepewnie odprowadziłam go spojrzeniem zastanawiając się czy i on ma zamiar iść się teraz kąpać? Ciekawe czy po kąpieli mojej jak i Allodi pozostała jeszcze ciepła woda i co więcej z zorganizowaniem zastępczej garderoby dla mężczyzny może być jednak pewien problem. Na moment przygryzłam wargę, po czym skierowałam się za ladę baru w celu zaparzenia herbaty.
-Herbata Ci odpowiada ?
Zawołałam jeszcze za męską sylwetką znikająca za rogiem. W końcu to kawiarnia był tu spory wybór gorących napoi, kawa, cappuccino, gorąca czekolada uznałam jednak, że tradycyjna herbata wzbogacona odrobiną aromatycznego olejku nada się najbardziej na taką okoliczność. W czasie potrzebnym wodzie na osiągniecie temperatury 100 stopni Celsjusza zdarzyłam przygotować tacę, na której znalazły się filiżanki, talerzyki oraz łyżeczki. Nie zabrakło rzecz jasna cukierniczki oraz kilku buteleczek z olejkami różanym, pomarańczowym, jaśminowym oraz malinowym. Pomijając to wszystko pozwoliłam sobie zabrać również pozostałe ciasto, czyli połowę tarty orzechowo karmelowej oraz szarlotkę przyprószoną bezą. Potem pozostało mi już tylko zaparzyć herbatę i wraz z pełną tacą udać się na górne piętro, skoro już wszyscy inni tam się znaleźli wyglądało na to, że gościna miała jednak odbyć się w moim może i ciasnym, ale za to przytulnym pokoiku. Tak też ruszyłam na górę, gdzie zastałam czekającego pod drzwiami łazienki Aarona.
-Na dole również jest łazienka, ta dla klientów lokalu. A jeśli Ci do niej nie spieszno może poczekasz w pokoju, przyniosłam herbatę.
Zwróciłam się do lunatyka, po czym rzuciłam jeszcze w kierunku drzwi do łazienki.
-Będziemy czekać w pokoju obok. Gdybyś czegoś potrzebowała to po prostu mnie zawołaj.
Po tym tak jak zapowiedziałam udała się w stronę drzwi za którymi mieścił się mój ciasny ale własny azyl.

Aaron - 4 Marzec 2016, 21:45

Chyba mu się przesłyszało, jakoby drzwi miały się otwierać. Nim dotarł do połowy wysokości schodów, wiedział już, że wciąż łazienka jest zajęta - szum wody o tym Aaronię poinformował. Wrócił zatem do kawiarni, twierdząco odpowiadając Revi odnośnie herbaty. Kolejno przeszedł do łazienki dla klientów, co mu dużo nie zajęło, może nawet umknęło to uwadze Revi (była akuratnie na zapleczu?)? A kolejno zostawił jeszcze buty na dole i powrócił na górę, pozwalając sobie wejść do pokoju Revi i przyjrzeć, czy gama jej magicznych zdobyczy się powiększyła. Pozwolił sobie dokładniej obejrzeć co leżało na wierzchu i ciekawie się prezentowało.
Wyszedł z pokoju, słysząc jak Revi nadchodzi z filiżankami. Zapytał, czy w czymś jej pomóc i odparł, ze już z łazienki skorzystał, a w pokoju pozwolił się rozgościć.
- Nie będę długo, poczęstuję się i skieruję się w swoje strony. W ogóle, przepraszam raz jeszcze za nagłe najście i komplikacje.
Ponownie rozgościł się w jej azylu, wyjmując z kieszeni pewien przedmiot, a ukrywając go wciąż w dłoniach.
- Niedawno wszedłem w posiadanie tego przedmiotu. Chciałbym ci go podarować, bo mamy coś to niemiłe szczęście do napotykania pewnych problemów na swoich drogach... Zamknij oczy i podaj mi dłoń, proszę. - zachęcił Revi.
Rozdzielił blaszkę na dwie części, jedną przekazując Sennej Zjawie.
- Z tego co wiem, powiadamia ta blaszka o tym, że właściciel drugiej części znajdzie się w niebezpieczeństwie. Wówczas będziemy mogli się odnaleźć i wspomóc nawzajem.
Ukazał drugą połówkę i pozwolił jej otworzyć oczy.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group