Nishinoya - 4 Listopad 2016, 22:09 - Tak – odpowiedział lekko dusząc – Dziękuje, że pytasz – uśmiechnął się lekko w stronę kotki i pomachał jej skrzydłem, gdy znikał w zaroślach.
- Potem weznę prysznic i się przebiorę, bo znając życie jeszcze się środkiem z dyni ubrudzę – ustabilizował oddech, który wcześniej był przyśpieszony – Z resztą, szkoda marnować dwóch koszulek, bo niestety nikt za mnie ich nie wypierze - westchnął cichutko.
Miał nadzieję, że Mari nie pokaleczy się ostrym nożem, gdy będzie odkrajała górę od pomarańczowej kuli. Nie chciał zrzucać na niej takiego nie przyjemnego zadania, przy którym mogłaby się niepotrzebnie zranić – byłoby mu bardzo nie przyjemnie, gdyby lwica zrobiła sobie przez niego krzywdę, jednak musiał udać się po łyżki, gdyż wyciąganie środka dłońmi nie jest raczej przyjemne. Wrócił do kotki jak najszybciej z dwoma łyżkami i jednym nożem, jednak nie dostrzegł jej nigdzie. Zobaczył jedynie, że dynie zostały już przekrojone tak, jak ją o to prosił. – Mari? – zapytał, rozglądając się na boki. Po chwili dostał czymś pomarańczowym – jak zdążył się zorientować środkiem z dyni, a następnie usłyszał, jak kotka krzyczy, że ma ją złapać. Miała szczęście, że kruczek miał bardzo dobry refleks, ponieważ złapał ją mocno, a następnie wzbił się z lwicą w powietrze. – No i co teraz? – zapytał, podnosząc jedną brew oraz kręcąc głową na boki, by strzepać z nich resztki wnętrza pomarańczowej kuli w taki sposób, aby zleciało na Mari. – Ty to masz ciekawe pomysły – pocałował ją w czoło, zawirował z lwica kilka razy, a następnie wylądował bezpiecznie na ziemi. – To co, zabieramy się do roboty – zawołał wesoły, faktycznie biorąc się za wyciąganie miąszu z dyni.
Gdy oboje skończyli – kruczek poinstruował Mari w jaki sposób należy wycinać kształty w dyni – Najpierw proponuje delikatne przejechanie nożem po warzywie, by zrobić sobie wstępny zarys – jak powiedział, tak zrobił, by zrobić „szkic” w kształcie kota z dwoma ogonami – Jak już to zrobisz, to wystarczy, że dociśniesz mocniej nóż, tak aby przeszedł na wylot – pchnął nóż, robiąc cięcie według wcześniej zrobionego wzoru – I to cała filozofia! Potem wystarczy włożyć świece i gotowe! – zafalował skrzydłami.Mari - 4 Listopad 2016, 23:10 Wycinanie otworów w dyniach poszło jej sprawnie i bezkrwawo. Tym razem udało jej się nie pociąć sobie łapek tak jak minionego wieczora, gdy kroiła jarzynki kanapki.
Ucieszyła się gdy Nishiemu udało się ją złapać. Jednak gdy odbił się od ziemi, szybko oplotła łapkami jego szyję. Jeszcze nie przywykła w pełni do latania mimo, że bardzo jej się to podobało. Słysząc pytanie, zerknęła niepewnie w dół aby ocenić wysokość - teraz to wolałabym nie sprawdzać czy Dachowcy też zawsze lądują na czterech łapach - powiedziała patrząc mu w oczy. Można było w nich wyczytać leciutką obawę, ale chowała się ona za wielkim szczęściem, więc raczej nie było czym się przejmować. Słysząc o swoich ciekawych pomysłach, liznęła lekko Nishiego w policzek i cieszyła się dość krótkim lotem. Trzeba było jednak wracać do pracy, prawda? W końcu dynie same się nie wytną!
Szybko uporali się z opróżnianiem wnętrza dyń. Zaśmiała się widząc, że Kruczek miał rację, mówiąc, że nie ma sensu aby przebierał się przed oprawieniem dyń. Przeniosła wzrok na koszulę, w której sama siedziała - sądzę, że nie tylko Tobie przyda się kąpiel i inna koszula - powiedziała z cichym śmiechem - ale nie martw się, pomogę Ci je wyprać - uśmiechnęła się do niego miło. Jeśli Opętaniec zacząłby się opierać i mówić, że na to nie pozwoli, zakryłaby mu usta kilką na ogonie i uśmiechnęła do niego uroczo, dając tym samym znać, że nie przyjmuje odmowy.
Przyglądała się z zainteresowaniem instrukcjom Kruczka na temat jak powinna ozdobić dynię. Zarumieniła się widząc co Nishi postanowił wyrzeźbić na swojej pomarańczowej kuli. - ślicznie - pochwaliła go, po czym zamyśliła się chwilę po czym ustawiła tak aby Opętaniec nie widział co Mari "szkicuje" na dyni i pilnowała cały czas aby ten nie zaglądał.
Powtórzyła wszystko za nim. Zrobiła szkic, wycięła nożem, jednak z tą różnicą, że pomogła sobie pazurem, aby dodać kilka detali.
Odwróciła dynię dopiero, gdy skończyła. Zajęło jej to więcej czasu niż Kruczkowi. Było to jednak spowodowane tym, że pierwszy raz coś takiego robiła.
Na powierzchni jej dyni można było zauważyć kruka siedzącego na gałęzi - może być? - zapytała niepewnie. W końcu były to dynie Nishiego i nie chciała zrobić nic przeciw niemu.
Jeśli Kruczek wyraził aprobatę jej "dzieła", uśmiechnęła się wesoło i falując radośnie ogonami zajęła się następną dynią, tym razem wycinając w niej śmieszną minkę z "zezem".Nishinoya - 5 Listopad 2016, 10:12 - Wiedziałem, że tak będzie – zaśmiał się lekko, słysząc jak Mari mówi o tym, że nie tylko jemu przyda się zmiana ubrania oraz kąpiel, jednak zmarszczył lekko brwi, słysząc, że mówi o pomocy przy praniu – Nie ma mowy, moja droga! – zamachał skrzydłami, kiedy zakryła jego usta końcówką ogona. Odsunał się szybko, wyciągając dwa włosy z ust – Nah, kłaczek – kiedy upewnił się, że w jego ustach nie znajduje się nic niepożądanego, odpowiedział -- Ja zrobię pranie! Ale za to możesz zrobić coś na obiad z dyniami, bo tego środka zostało nam bardzo dużo – wystarczało mu, że zmusza lub przynajmniej narzuca Mari, co ma robić… Tym bardziej, że ona jest tutaj gościem i nie powinna nic robić! A on ją tak podle wykorzystuje.
- To Ty jesteś śliczna – uśmiechnął się do niej, widząc, że się rumieni. – Jesteś taka piękna – westchnął cicho z błogością. Zaciekawił się, gdy lwica ustawiła dynie tak, aby nie udało mu się dostrzec co próbuje tam naszkicować i wyryć. – Co Ty tam tworzysz, co? – zapytał, zaglądając z ciekawością, ale jako, że nie chciał jej się narzucać, zrezygnował po chwili i zajął się własnymi dyniami. Na jednej udało mu się naszkicować i wyryć kruka przygotowującego się do lądowania, a trochę niżej przeciągającego się kota o dwóch ogonach – tworzyło to ciekawy efekt, gdyż wyglądało, jakby miały zaraz zacząć się ze sobą bawić. Pochwycił następną dynię, szkicując wzór, który podobny był do Luny, bestyjki, którą zajmowała się Mari. Nim zdążył wbić nóż w dynię, kotka zapytała go o zdanie – odwrócił się więc i dostrzegł kruka siedzącego na gałęzi – Genialnie – uśmiechnął się radośnie – Naprawdę wygląda świetnie – pochwalił ją, bo jak na pierwszy raz robienia czegoś takiego, naprawdę wyszło jej to bardzo ładnie, a wiadomo, ze takie rycie w dyni nie jest niczym prostym.
Wbił nóż we wcześniej przygotowaną dynię, zaczynając wycinać z niej kształt siedzącego pieska.Mari - 5 Listopad 2016, 10:31 Zaśmiała się widząc jak Nishi wyciąga z ust włoski z jej ogona - widzę, że naprawdę planujesz mnie zjeść - nie mogła się powstrzymać od tego komentarza. Już chciała coś powiedzieć na temat prania, gdy Kruczek zaproponował jej coś innego do roboty - bardzo chętnie nam coś ugotuję - powiedziała ze szczerym uśmiechem i już zaczęła sobie przypominać, czy zna jakiś przepis z dyniami.
Słysząc komentarz na temat jej wyglądu, nie mogła się powstrzymać i dała Kruczkowi całusa w policzek - dziękuję przystojniaku - uśmiechnęła się uroczo, zarumieniona i skupiła na swojej pierwszej dyni.
Ucieszyła się gdy usłyszała, że ładnie jej to wyszło. Drugą dynię z zezowatą minką wycięła dość szybko. Była to jedna z najmniejszych dyń, więc nie miała pomysłu na nic ambitnego. Jednak widząc dzieła Kruczka zrobiło jej się troszkę głupio i na ostatniej dyni zabrała się ostro do roboty.
Naszkicowała na niej try postacie, kruka, kota z dwoma ogonami i puchatego pieska, jak razem biegają w kółko bawiąc się ze sobą.
Wzór nie był prosty i bardzo nie chciała go popsuć, więc skupiła na nim całą swoją uwagę. Tym razem jednak nie robiła z tego wielkiej tajemnicy. Zajęło jej to długo ale gdy już skończyła odsapnęła z ulgą i pokazała Kruczkowi co takiego wykreowała. Starła też pot z czoła. Można było zauważyć, że nie było to zbyt proste zadanie dla kotki. Uśmiechała się jednak. Była zadowolona z tego co jej wyszło, nawet jeśli nie było to tak idealne jak te, które tworzył Opętaniec.
Odłożyła dynie i strzepnęła obolałe łapki. Widząc, że wszystkie dynie są już porzeźbione spojrzała na Nishiego - to gdzie je teraz przetransportujemy? - zapytała rozglądając się w koło. Zastanawiała się gdzie jej luby postanowi usadowić te dynie - ii...masz jakieś świeczki do nich prawda? - zapytała przypominając sobie nagle co jeszcze trzeba z dyniami zrobić, zanim będą w pełni gotowe.Nishinoya - 6 Listopad 2016, 15:35 - Uważaj, bo jak Cie zjem, to biedna Luna zostanie sama… Dlatego musisz wystrzegać się tak niegodziwego kruka, jak ja! – odpowiedział wesoło – W takim razie dobrze, jedzenie jest ważne – puścił jej oczko.
- Ależ nie ma za co – ukłonił się jeszcze nawet lekko kotce, uśmiechając się radośnie, a następnie wrócił do pracy. Gdy tylko skończył robić przy swojej ostatniej dyni – spojrzał Mari przez ramie, zaciekawiony, co takiego tam wycina. Uśmiechnął się widząc, jak skupia się na trudnym, bo aż trzy elementowym szkicu, dlatego postanowił jej nie przeszkadzać i udał się po świece do łazienki. W między czasie zastanawiał się też, gdzie powinien umieścić dynie, aby prezentowało się to najlepiej. Wyciągnął z worka sześć długich i całkiem grubych świec oraz zapalniczkę, po czym worek schował ponownie do szafki, a twory z wosku zabrał ze sobą, kierując się ponownie do ogrodu. Akurat, gdy udało mu się przybyć ponownie – usłyszał pytanie Mari. – Pomyślałem, że dobrze będzie ustawić jedną duża i jedną małą przy wejściu, jedną malutką gdzieś w domu, tylko jeszcze nie wiem gdzie… Dwie średnie gdzieś na zewnątrz, może koło „ścieżki” do domu, a ta jedna, największa jest dla Ciebie – uśmiechnął się do niej – To prezent, będziesz mogła przystroić również swój domek na halloween, jak wrócisz – odłożył świeczki na koc – A co do świeczek, to właśnie je przyniosłem i możemy je teraz włożyć do dyń – to powiedziawszy zaczął wkładać świece, a następnie je zapalać.
Gdy uporali się już ze wszystkim – zabrał dwie średnie dynie, a kotkę poprosił, by zajęła się dyniami przy wejściu. Mogła tak, jak mówił Nishi wcześniej, zająć się jedną małą i dużą, mogła też dwie duże położyć niedaleko drzwi – to już podlegało jedynie jej zmyśle wystroju, czy czegoś takiego.
Kiedy znalazł się we wcześniej wyznaczonym miejscy przez siebie, ułożył dynie, tak jak mu się podobało, zatrzepotał kilka razy skrzydłami, powodując, że kilka piór spadło i ułożyło się przed obiema dyniami, a następnie nieśpiesznie skierował się w stronę domu.Mari - 6 Listopad 2016, 16:21 Kotka słuchała uważnie, jak Nishi planuje poukładać dynie. Ucieszyła sie slyszac, ze jedna z tych dużych może sobie wziąć. Szybko wiec przytuliła do siebie dynie, ktora przedstawiała kruka i kota o powiedziała wesoło - moje! - po czym wstała i pomogła Kruczkowi powsadzać do pozostałych dyń świece.
Zaraz potem wzięła druga duża dynie i z lekkim trudem przeniosła ja do wejścia do domu. Może nie była juz aż tak ciężka, jednak była nieporęczna. Położyła ja przy drzwiach i zapaliła świeczkę w środku. Po czym szybko wróciła po jedna z małych dyń. Wybrała te z Luną i postawiła na parapecie po drugiej stronie drzwi. Przeciwnej do tej, przy której postawiła wielka dynie. Nie wiedziała co zrobic z mała dynia, wzięła ja wiec razem z miska do środka i jak na razie postawiła nad kominkiem. Wróciła jeszcze po druga wielka dynie i jak na razie postawiła ja niedaleko wejścia. Po czym wrocila sie jeszcze po kocyk i narzędzia, które na nim zostały.
Troszke zmarzła wiec w kuchni od razu postawiła wodę na herbatkę. W międzyczasie umyła naczynia po śniadaniu i wycinaniu dyń. Gdy woda sie zagotowała, Kotka zrobiła im herbatki w dzbanku i postawiła go w salonie wraz z dwoma kubeczkam i tam tez zaczekała na Kruczka.
W międzyczasie Luna zorientowała sie, wszyscy gdzieś sobie poszli i pobiegła szybko do domku. W drzwiach zastała Nishiego wiec, poszczekując wesoło weszła do domu razem z nim.Nishinoya - 6 Listopad 2016, 16:54 Zaśmiał się cicho, widząc reakcje kotki na jego stwierdzenie, by wybrała sobie dynie. – Jesteś taka rozkoszna – stwierdził jedynie wesoło. - Moja kochana lwica - poczochrał ją po głowie.
Gdy wracał w kierunku domu, dostrzegł, że dynie są ustawione, a wszystkie inne rzeczy zostały zabrane. Luna chyba zorientowała się, że kotka gdzieś zniknęła, dlatego podbiegła do kruczka i razem z nim weszła do środka – Dobrze Ci to wyszło – powiedział, wchodząc do domu oraz myjąc ręce w łazience – I dziękuje, że wszystko posprzątałaś, miałem zamiar to zrobić, jak wrócę, jednak dzięki Tobie już nie muszę – pocałował ją w czoło oraz napił się ciepłej herbatki – Pyszna – objął ją skrzydłem, przysuwając bliżej siebie, gdy usiadł. – Skoro to jest zrobione, to co robimy teraz? – zapytał – Na pewno myjemy się, robię pranie, a Ty coś do jedzenia, jednak nie musimy robić tego od razu, a nawet jeśli zrobimy, to pozostaje pytanie, co będziemy robić potem… - zamyślił się lekko, czekając na jakąś propozycję ze strony lwicy.Mari - 6 Listopad 2016, 19:34 Zamruczała wesoło gdy Nishi ją poczochrał. Bardzo lubiła wszelkie pieszczoty z jego strony. Miała ochotę na więcej ale trzeba było poustawiać te pomarańczowe kule.
Ucieszyła się gdy Nishi ją pochwalił za to, że ładnie ułożyła dynie oraz, że herbata zasmakowała Kruczkowi. Wtuliła się do niego popijając swoją herbatkę i czując na swoim policzku miękkość jego białych piór.
- Nie ma za co, wiesz, że zawsze Ci chętnie pomogę - uśmiechnęła się uroczo do niego, popijając herbatkę. Gdy Opętaniec zapytał ją co mogą robić skoro skończyli ozdabiać jego domek, zamyśliła się - może opowiedziałbyś mi coś o Świecie Ludzi? - zapytała. Widać było, że jest tego bardzo ciekawa. - nigdy tam nie byłam, a też nie spotkałam nikogo kto na pewno tam kiedyś był, a Ty stamtąd pochodzisz prawda? - zapytała troszeczkę jak mały kociak, który jest ciekawy świata. Po chwili jednak spojrzała mu głęboko w oczy i położyła delikatnie łapę na jego udzie, po czym przesunęła ją troszkę wyżej. Zbliżyła usta do jego ucha i wyszeptała kusząc go - chyba, że masz ochotę na coś innego? - dała mu lekko całusa w uszko i przygryzła je delikatnie, swoimi ostrymi ząbkami. Mruczała przy tym zalotnie. Jej zachowanie zmieniło się nagle o sto osiemdziesiąt stopni. Z ciekawskiego, uroczego kociaka, zamieniła się w kobietę, która ma ochotę poflirtować i może troszkę się pobawić?Nishinoya - 7 Listopad 2016, 22:19 Uśmiechnął się, słysząc jej słowa – zawsze dobrze było mieć kogoś, kto okaże się pomocny i nie będzie miał nic przeciwko pomagając. Oczywiście Nishi również będzie robić wszystko, by pomóc lwicy, gdy będzie tego potrzebowała.
Zaciekawił się jej pytaniem, gdyż dawno nie myślał o domu… mimo że za nim jakoś specjalnie nie tęsknił, to gdy o nim myślał, napadała go melancholia. – Pewnie, opowiem Ci – odwrócił się w jej stronę i pocałował krótko – I masz racje, Świat Ludzi to moje miejsce pochodzenia, mój prawowity dom – posłał jej delikatny uśmiech – Zacznę mówić ogólnikami, typu podział na kontynenty oraz ogólna sytuacja polityczna, jednak jeśli będziesz chciała dowiedzieć się czegoś konkretnego, to po prostu zapytaj, dobrze? – upił łyk herbatki. - Ziemia składa się z 5 lub 6 kontynentów, są nimi kolejno: Ameryka Północna, Ameryka Południowa, Eurazja lub Europa i Azja, Afryka oraz Australia. Każdy z nich ma w sobie wiele państw, które zazwyczaj pogrążone są we wspólnych wojnach. Wszystkie kontynenty otoczone są różnymi oceanami, mają jeziora lub morza koło siebie, a w każdym państwie Eurazji jest przynajmniej jedna rzeka, która przez nie przepływa. – odchrząknął lekko – Możesz mi nie wierzyć, ale od kiedy tam byłem ostatni raz, a było to przed moim zjawieniem się tutaj, większość rzeczy wyglądała zupełnie inaczej… Minęło pół wieku, może nawet więcej i nie jestem pewien czy podam Ci aktualne informacje… W każdym bądź razie najwięcej mogę opowiedzieć Ci o mojej ojczyźnie, Japonii, zwanej Krajem kwitnącej wiśni, jednak jeśli będziesz chciała usłyszeć o czyś innym, to śmiało, a nóż (widelec) będę znał odpowiedź. – uśmiechnął się do niej ora wziął łyk ciepłej herbatki. Nie spodziewał się jednak tego co teraz nastąpiło – Mari dosłownie wymruczała mu w usta dość dwuznaczną propozycję, a następnie zaczęła całować go zupełnie inaczej niż wcześniej… Lwica rozpaliła w nim ogień w jednej chwili i dosłownie rzucił się na nią w taki sposób, że oboje polecieli na kanapę, a kotka znalazła się pod nim. – Kusisz – wymruczał, zaczynając całować jej szyję – Tak bardzo kusisz… Jeśli będziesz tak robić, to mogę nie wytrzymać… - sapnął cicho, czując, że robi mu się zdecydowanie za ciepło, a na działanie herbaty raczej to nie wyglądało.Mari - 7 Listopad 2016, 23:15 Mari słuchała uważnie jak Nishi opowiadał o Świecie Ludzi. Nie do końca rozumiała wszystko, ale uznała, że zapyta o to po obiedzie, kiedy już będą umyci i najedzeni. - Musi tam być pięknie - powiedziała, słysząc jak jego kraj był i może nadal jest, nazywany. Zaciekawiła ją również część na temat tego, jak długo Kruczek przebywał w Krainie Luster. Będzie go musiała o to dokładniej wypytać. Zastanawiało ją o ile starszy może od niej być, bo wygląda jakby był starszy jedynie o kilka lat.
Nie zrezygnowała jednak z małej zabawy. Lekko zaskoczyła ją reakcja Opętańca na jej kuszenie. Nie sądziła, że podziała to na niego aż tak mocno.
Przeszedł ją dziwny dreszcz gdy Nishi zaczął całować ją po szyi, a jego usta dotknęły blizny po ugryzieniu. Nie wiedziała czy jest to spowodowane przyjemnością, czy też wspomnieniem minionych zdarzeń. Nie miała zamiaru jednak uciekać jak mała dziewczynka. Uśmiechnęła się do niego kusząco i pocałowała namiętnie, oplatając jego szyję łapami i przyciągając go lekko do siebie - może to właśnie dobrze? - wymruczała mu w usta. Patrzała mu cały czas w oczy. Ogony falowały leniwie, muskając jego nogę swoimi srebrnymi pędzelkami.
Mruczała cichutko, tak, że lekkie wibracje rozchodziły się po całym jej ciele. Przesunęła powoli łapami po jego torsie, schodząc coraz niżej i niżej. Nie spieszyła się. Musnęła łapa lekko materiał jego bokserek i ... wyplątała się zwinnie z jego objęć stając obok kanapy - ale masz rację kochanie - uśmiechnęła się do niego uroczo - musimy się przecież zająć jeszcze praniem i zrobić obiadek. - pokazała mu lekko języczek i ruszyła w stronę łazienki, falując wesoło ogonami. Nim jednak w niej zniknęła, spojrzała jeszcze w stronę Nishiego uroczo i zniknęła za drzwiami.Nishinoya - 7 Listopad 2016, 23:29 - Nawet nie zdajesz sobie, jak bardzo... Ale tutaj też jest wiele wspaniałych oraz pięknych miejsc - powiedział, wzdychając cicho. Rozmowy o dawnym domu... Z nikim z tego świata jeszcze nigdy nie rozmawiał na ten temat, a co dopiero z tak bliską sercu osobą. Troszkę się denerwował, że mówił niejasno lub nie tłumaczył wszystkiego jak trzeba, jednak miał też nadzieję, że lwica po prostu zapyta, jeśli nie zrozumie.
Ledwie się kontrolował, a to co robiła Mari sprawiało, że był bliski przekroczenia granicy... Tak bardzo była piekna, tak strasznie kusiła... Jemu wystarczyłoby samo spojrzenie by być gotowym zrobić z nią dosłownie wszystko... Jedno ciche tak i pokazałby jej granicę między piekłem, a rajem, grzechem, a spełnieniem... I nagle, gdy była tak blisko, a on już miał zabrać się za rozpinanie koszuli, którą wcześniej podwinął tak, by przejechać kilka razy ustami po jej brzuchu, kotka sprawnie wywinęła się, uciekając przed nim. - No wiesz Ty co... - westchnął cicho, lekko niezadowolony z takiego obrotu sytuacji. - Cholerna kusicielka - powiedział jeszcze nim zniknęła za drzwiami od łazienki. Białowłosy wziął kilka głębszych oddechów, by sie opanować, a następnie udał sie do łazienki na piętrze, by zmyć z siebie nieczystość własnych myśli. Gdy już tam dotarł, odkręcił zimną wodę, zmienił ją tak, by lała się z prysznica, a nie z kranu, a następnie rozebrał się całkowicie i nago wszedł pod lodowaty strumień, który natychmiast pozbył sie ognia, który był w nim oraz przywrócił jasne myślenie.Mari - 8 Listopad 2016, 01:02 Nim zamknęła za sobą drzwi do łazienki, usłyszała ostatnie słowa Kruczka. Opuściła wtedy lekko uszka. Nie była pewna czy Nishi nie zezłościł się mocno na nią za ten numer.
Rozebrała się i weszła pod lodowaty strumień. Musiała pomyśleć. Uklękła pod strumieniem wody, pozwalając, aby lodowata ciecz obmywała powoli jej ciało. Oddychała głęboko starając się uspokoić - Mari co się z Tobą dzieje - wyszeptała do siebie. Naprawdę sama siebie nie poznawała. Owszem...kiedyś kusiła mężczyzn, aby ich okraść. Ale było to dawno temu. I nigdy nie posunęła się aż tak daleko. Nigdy nie pozwoliła aby ktoś podwinął jej kawałek ubrania na tyle, na ile pozwoliła dziś Kruczkowi.
Ta sytuacja przypomniała jej niezbyt przyjemne spotkanie z pewnym Dachowcem. Przejechała łapą po lewym oku, na którym nadal była widoczna blizna, po czym zsunęła ją na bok szyi, na której widniał ślad po ostrych zębach Salema.
Westchnęła głęboko. To prawda...bała się zbliżyć do Nishiego aż tak...ale podobało jej się. Nie było tak jak wtedy. Było...przyjemnie. Pocałunki na szyi, potem przyjemne usta na jej brzuchu. Nawet nie zauważyła, kiedy Kruczek podwinął jej koszulę na tyle aby móc złożyć pocałunki na jej brzuchu. Przeszedł ją przyjemny dreszcz gdy tylko o tym pomyślała. Chyba czas, aby przestać myśleć o przykrej przeszłości, a skupić się na teraźniejszości i może też niedalekiej przyszłości.
Widziała zawód w oczach Kruczka, gdy się od niego odsunęła. Może też niezadowolenie z tego. Pragnął jej, jednak nie tak jak Salem, nie chciał jej mieć na własność, jako zabawkę. Nie czuła od niego tego obrzydliwego, zwierzęcego pożądania, którym kierował się tamten osobnik. Od niego biły uczucia. Chęć sprawienia przyjemności nie tylko sobie. Ale też jego lwicy...
Wstała nagle z zaciętą miną. Postanowione! Chciała być z Nishim Pragnęła tego najbardziej na świecie i miała zamiar go uszczęśliwić, nawet jeśli się tego bała. Ufała mu. Uznała jednak, że poczeka na właściwy moment, aż on sam wykaże chęć do tego...
Wyszła spod zimnego strumienia i .... zamarła w pół kroku. Zaraz...przecież nie wzięła od Kruczka nic na przebranie. I jak ona teraz?
Westchnęła głęboko i wyłączyła wodę. Wysuszyła się po czym zawinęła szczelnie w ręcznik. Uchyliła drzwi i o ile nie widziała nigdzie Kruczka, przebiegła szybko do jego sypialni i przymknęła za sobą drzwi. Tam zajrzała do szafy i szybko wzięła pierwszą lepszą koszulę. Przebrała się w nią i dopiero wtedy ruszyła do kuchni, odnosząc wcześniej ręcznik na swoje miejsce. Koszula była nieznacznie krótsza niż ta poprzednia.
Z mokrymi jeszcze włosami, Mari zajęła się przygotowaniem zupy kremowej z dyni oraz grzanek do niej, cały czas rozmyślając nad tym co stało się kilkanaście minut wcześniej. Nuciła sobie przy tym wesoło.Nishinoya - 8 Listopad 2016, 15:13 Było mu bardzo ciężko się opanować po tym wszystkim, jednak lodowata woda idealnie nadała się do zmycia z ciała, jak i umysłu pragnienia by pieścić lwicę. Gdy stwierdził, że jego stan jest całkowicie bezpieczny oraz że już dłużej nie wytrzyma – zmienił wodę na ciepłą, rozkoszując się przyjemnym stanem, jakim było polanie zmrożonego ciała przyjemną wodą, która rozgrzewała wręcz idealnie. Białowłosy żałował swych czynów, jednak to Mari go skusiła… Co on sobie w ogóle myślał? Mogła go kusić i kusić, a gdyby był silniejszy, to nawet by jej nie tchnął. Westchnął głęboko, przymykając powieki. Kiedyś było inaczej – dawniej zabawiał się zarówno z kobietami, jak i mężczyznami niemalże codziennie, nie bacząc na konsekwencje swych działań, a teraz? Obiecał samemu sobie, że się zmieni, ale nie umiał dotrzymać tej obietnicy. Od kiedy tylko znalazł się w tym świecie starał się zmienić wewnętrznie, bo zewnętrznie zmienił się po kilku dniach pobytu w tym miejscu. Dzień za dniem, chwila za chwilą i wystarczyła jedna istota, by zniszczyć to, na co tak bardzo pracował. Jej piękno, prostota, gracja, ciało, głos… To wszystko sprawiało, że czuł się jak zwierzę, a jej charakter… Był czymś niesamowitym, nie wierzył nawet, że spotka tak kochaną istotkę, mająca tak przyjemną aparycje.
Gdy skończył rozmyślać oraz myć się, wyszedł z wanny, zakręcił wodę, obwiązał ręcznik wokół pasa, a następnie udał się do pokoju, by założyć jakieś bokserki i spodnie. Z wciąż mokrego ciała kapało, a mokre pióra trochę się posklejały. Szybko znalazł to, co miał znaleźć i udał się na dół, mając nadzieję, że kotka już wyszła. Jego białe włosy zasłaniały mu część oczu, a spadające z nich krople, tworzyły szlaki na jego klatce piersiowej i ścigały się do granicy z materiałem spodni, w które zostawały wpijane. Białowłosemu nie przeszkadzał ten fakt jakoś specjalnie, dlatego też, gdy zastał lwicę przy kuchence – przywitał ją, a następnie zapytał czy może jakoś pomóc.Mari - 8 Listopad 2016, 15:52 Skupiła się na gotowaniu. Nucąc sobie wesoło. Nim Kruczek do niej przyszedł, grzanki były już gotowe, a zupa wesoło bulgotała, roznosząc po domu przyjemny zapach. Gdy zapytał czy może jej jakoś pomóc, zaprzeczyła głową i odwróciła się. Gdy zobaczyła w jakim stanie przyszedł spojrzała na niego zszokowana i zlustrowała go od stóp do głów. Zarumieniła się i odwróciła szybko. Jej ogony zaczęły nerwowo falować. Był taki przystojny. Miała ochotę się na niego rzucić, pocałować go mocno i oddać mu się. Nie mogła jednak tego zrobić.
- Mo...może przygotowałbyś już talerze i sztućce do obiadu? - zaproponowała. - i mógłbyś znów nakroić trochę jarzyn dla Luny? Na pewno jest już głodna - z trudem powstrzymywała drżenie głosu.
Jeśli Nishi wykonał jej prośbę odetchnęła lekko z ulgą. Co się ze mną dzieje do cholery...opanuj się!
Naprawdę nie miała pojęcia czemu się tak zachowuje. Jej hormony po prostu szalały gdy Kruczek był w pobliżu.
Gdy już wszystko było gotowe, poszła po talerze i nalała do nich świeżej, gorącej zupy po czym zaniosła je do salonu. Wróciła się jeszcze po miskę ze świeżymi grzankami po czym usiadła na kanapie, starała się jednak tym razem nie stykać z Kruczkiem ramionami. Uszy miała lekko położone. Unikała jego wzroku - smacznego - powiedziała i zabrała się za obiad.
Unikała jego wzroku, można jednak było w jej zachowaniu wyczytać, że raczej nie robi tego przez reakcję, Kruczka lecz przez jej własne zachowanie.
Gdy zjadła kilka łyżek westchnęła - przepraszam, za moje wcześniejsze zachowanie - zerknęła na niego niepewnie - ja...po prostu.... - westchnęła i spojrzała mu w oczy. W jej wzroku można było wyczytać lekką obawę ale również ciekawość czegoś nowego oraz...pożądanie? Czyżby jednak chciała tego tak bardzo jak Kruczek?
Nie dokończyła jednak i skupiła się na swoim posiłku. Nie powie mu przecież jak bardzo ją do niego ciągnie...nigdy czegoś takiego nie przeżyła, nie wiedziała więc do końca jak się ma zachować.Nishinoya - 8 Listopad 2016, 22:31 - Oczywiście skarbie – powiedział z miłym, trochę smutnym uśmiechem i zabrał się za wyciąganie talerzy z górnych szafek, które następnie poukładał na stole, zabrał też srebrne łyżki oraz widelce, które zabrał i elegancko ułożył je koło talerzy. Z lodówki wyciągnął warzywa, które pokroił, a następnie włożył do średnich rozmiarów miseczki, którą położył na ziemi. Biała kulka szybko podbiegła do naczynia, od razu zaczynając pałaszować jedzonko.
Białowłosy wydzielał aurę smutku oraz zdołowania, jednak jedynie pozornie – skupiał się na tym by całkiem stłamsić, zamknąć w sobie niepożądane emocje i nie pozwolić im więcej się wydostać. No dalej Nishi…. Przecież potrafisz się opanować. Jeśli nie robisz tego dla siebie, to zrób to dla Mari powtarzał w myślach, co jakiś czas wzdychając. Musiał się otrząsnąć, wiedział o tym doskonale, ale to było trudne, sprzeczne z jego naturą i gdzieś tam głęboko w sobie wcale nie chciał tego zmieniać. Ta tajemnicza część jego serca próbowała zatrzymać proces tłamszenia tego wszystkiego, mówiła jego duszy, że lepiej będzie, gdy przestanie się wyrzekać swojej tożsamości. To było męczące, taka ciągła walka…
Gdy obiad został ugotowany, kotka nalała zupy do talerzy, zaniosła je do salonu, gdzie siedział kruczek, a następnie wróciła do kuchni po grzanki. Usiadła koło czerwonookiego na kanapie, ale widać było, że starała się nie stykać się z nim ramieniem. – Dziękuje i wzajemnie, moja droga – to powiedziawszy nabrał zupy na łyżkę, lekko podmuchał, a następnie spróbował. – Pyszne – oblizał się, zaczynając się zajadać zupą. Zaciekawił się, gdy zaczęła go przepraszać, dlatego oderwał się na chwile od jedzenia, by wysłuchać słów lwicy. – Mała – powiedział delikatnie – Nie przejmuj się, nie zrobiłaś nic złego, naprawdę – uśmiechnął się do niej szczerze, a następnie poczochrał ją po głowie.