Bane - 7 Luty 2017, 19:12 Przez cały czas patrzył na jej twarz dlatego gdy otworzyła oczy, zabrał rękę. Wydawała się być zdezorientowana, no i była dalej blada jak ściana.
Puścił jej nogi i przesunął się robiąc jej miejsce gdy wstawała. Przyglądał się jej badawczo.
- Zemdlałaś. - powiedział tylko gdy zapytała co się stało. Usiadła, chwilę posiedziała krzywiąc się najprawdopodobniej z bólu głowy.
A on tylko patrzył. Czuł żal bo dziewczyna czegoś mu nie powiedziała. Wątpił by to omdlenie było przypadkowe. Oczywiście, miała prawo być głodna jak wilk chociaż wątpił by była bardziej niż on sam. A on czuł ssanie, ale nie aż takie by mdleć!
Była na coś chora. Wszystko stało się jasne gdy zaczęła mówić o swoim organizmie. Mówiła tak, że od razu zrozumiał, że omdlenie nie zdarzyło jej się po raz pierwszy. Zmarszczył brwi a usta zacisnął w cienką linię.
Z każdą chwilą wyglądała coraz lepiej, kolory wracały na jej twarz. Ruszała delikatnie uszami i już nie krzywiła się gdy unosiły się w górę i opadały w dół.
Na jej prośbę wstał, poszedł do kuchni, nalał do szklanki wodę z butelki trzymanej w lodóweczce, po czym przyniósł jej i wręczył bez słowa. Usiadł obok i dalej patrzył na jej twarz.
Jeśli zauważyła, że jest dziwnie milczący, wpatrzył się w jej bursztynowo-szare oczy i przez chwilę milczał. Zielone źrenice, podobnie jak i cała twarz mężczyzny nie wyrażały zupełnie niczego.
- Myślałem, że cię zabiłem. - powiedział cicho, nie spuszczając z niej oczu - Tak umarła ta kobieta w laboratorium gdzie mnie trzymano. - dodał wyjaśniając o co mu chodzi.
Odwrócił wzrok przenosząc go na wielkie okno i przetarł twarz dłonią. Usiadł wygodniej, opierając się na sofie a jedyny kontakt na który w tej chwili się zdecydował, to uścisk dłoni dziewczyny. Ujął jej rękę i lekko ścisnął.
Przez chwilę milczał. Z zamyślenia wyrwał go delikatny dzwoneczek, który zadźwięczał przy drzwiach wejściowych.
Wstał i podszedł do drzwi ale nie otworzył ich na oścież. Jedynie uchylił przez co Tulka nie mogła zobaczyć kto przyszedł.
- Dobrze, zaraz zejdę. - powiedział - I proszę o dodatkowe nakrycie. Mamy gościa, Alice. - dodał po czym zamknął drzwi. Wrócił na sofę i znowu spojrzał na Tulkę badawczym wzrokiem.
- Śniadanie gotowe. - powiedział i znowu ścisnął jej dłoń. Zmarszczył brwi a w oczach błysnęła troska.
Patrzył przez chwilę hardo na małą po czym westchnął i wstał, pociągając jej rękę w górę.
- Będziesz musiała powiedzieć o tych omdleniach Anomanderowi. - powiedział, celowo używając liczby mnogiej. Dziewczyna mówiła o zasłabnięciu tak, jakby je znała - Będzie musiał cię przebadać. - jeśli pozwoliła, pomógł jej wstać i objął ramieniem - Oczywiście przy mojej asyście. - dodał dla pokrzepienia Tulki. Ruszył ku drzwiom, prowadząc dziewczynę.
Przechodząc obok blatu kuchennego, wziął od niej szklankę i odstawił na mebel.
- A teraz pójdziemy na śniadanie. Później wyjaśnisz czym są te zasłabnięcia, kochanie. - pocałował ją delikatnie w skroń.Tulka - 7 Luty 2017, 21:31 - Dziękuję - przyjęła od mężczyzny szklankę i wypiła trochę zawartości. Woda była zimna i kojąca. Przymknęła znów oczy, przykładając sobie szklankę do czoła. Siedziała tak chwilę, zerkając na milczącego mężczyznę obok.
Spojrzała na niego pytająco, a gdy odpowiedział, westchnęła - wybacz, że Cię przestraszyłam - przyłożyła mu dłoń do policzka i pogładziła delikatnie - to co się przed chwilą stało nie ma nic wspólnego z tym co Ci zrobili...nie ma nic wspólnego z Tobą - powiedziała, choć nie wiedziała czy to go uspokoi. Wyglądał na bardzo zmartwionego, przez nią. Westchnęła ciężko. Wpatrywała się w wodę w szklance gdy zadzwonił dzwonek przy drzwiach.
Jej jedno ucho od razu powędrowało w tamtą stronę, jednak wzrok nie poszedł w jego ślady. Domyślała się kto przyszedł. Dopiła spokojnie swoją wodę. Czuła się już lepiej.
Gdy Bane wrócił uścisnęła jego rękę i uśmiechnęła się. Uśmiech jednak szybko znikł z jej twarzy, a uszy oklapły. - wygląda na to, że miałam zamiar tu praktykować, a wróciłam znów jako pacjentka - zaśmiała się smutno. Wstała z pomocą białowłosego i ruszyła do wyjścia. Oddała mu po drodze szklankę.
- Obiecuję, że powiem wszystko, ale proszę nie gniewaj się na mnie, że na jaw wyjdzie kilka małych kłamstw, które Ci powiedziałam wcześniej - westchnęła i zatrzymała się na chwilę nim wyszli. Spojrzała w jego dziwne oczy i uśmiechnęła się smutno. Pocałowała go delikatnie - powiem wszystko na temat tych omdleń, nie mam sił już uciekać, nie kiedy dopiero co wróciłam - odsunęła się od niego lekko i wyszła z nim z jego pokoju. Poczekała aż zamknie drzwi i ruszyła za nim, nie łapała go jednak za rękę, ani nie potrzebowała pomocy w tym, żeby spokojnie dojść do Pokoju Wypoczynkowego. Miała nie zdradzać co ich łączy i nie miała zamiaru, jej uszy jednak nadal były oklapnięte. Obawiała się spotkania z Anomanderem jak i tego, ze znów będzie zmuszona spędzić czas w łóżku...gdyby to chociaż było łóżko w pokoju Bane'a, a nie na szpitalnej sali...
ZT x2Bane - 23 Luty 2017, 19:42 Zanim przytargał do swojej części mieszkalnej całą potrzebną aparaturę, minęła dłuższa chwila. Kilka razy biegał do magazynu i zbierał potrzebne rzeczy.
Będzie musiał zafundować sobie prywatny mikroskop. Ach, ile by dał za sprzęt ze Świata Ludzi! Co prawda nie miał zamiaru się tam zapuszczać osobiście, ale będzie musiał wypytać - może znajdzie się jakiś przemytnik. Zapłaci się takowemu i załatwione, najlepsza aparatura na miejscu!
Przyniósł próbki krwi i przysunął sprzęt w najbardziej zacienione miejsce. Przystawił krzesło, założył rękawiczki i maseczkę po czym zabrał się do badania pierwszej próbki - krwi Rosie.
Samo badanie nie trwało długo, bowiem jej krew nie odbiegała specjalnie od normy. No dobrze, wskazywała na lekką anemię, ale Rosie była szczuplutka, pewnie dlatego. Albo zwyczajnie nie była w formie gdy pobierał krew. Wstrząs mózgu nie powoduje zmian w składzie krwi, dlatego też nie miał prawa zobaczyć niczego związanego z tą przypadłością.
Zanotował co zauważył na blankiecie wyników badania, wypełnił go odręcznie i podpisał. Zabrudzone jej krwią szkiełko wyrzucił do osobnego woreczka na odpady medyczne. Nie wykorzystał całej krwi, dlatego Anomander, jeśli będzie miał taką wolę, może dodatkowo jej się przyjrzeć.
Do sprawdzania krwi Gopnika zmienił rękawiczki. Ostrożnie wylał zawartość probówki na nowe szkiełko i przystawił oko do wizjera.
Przywitały go ogromne czerwone krwinki i wetknięte między nie spore ilości białych i nikłe, samotne płyteczki, smutno powciskane między czerwone i białe, jak niekochane zwierzaki, tulące się do obściskujących się ludzi, pragnące choć odrobiny uwagi.
Skrzywił się bo doskonale wiedział co to oznaczało. Oderwał na chwilę oko od wizjera i potarł oczy palcami.
- Oj facet... Tankujesz chyba więcej ode mnie. - powiedział na głos zaniepokojony widokiem. Powiększenie czerwonych krwinek przy jednoczesnym zwiększeniu ilości białych i ograniczeniu płytek wskazywało na alkoholowe zapalenie wątroby. Lekkie, ale mimo wszystko Bane miał zmarszczone brwi gdy po raz kolejny przyglądał się krwi.
Wygląda na to, że Gopnik zostanie na kilka dni w Klinice. Problemem nie było zostawienie go tutaj, problemem było samo wyleczenie przypadłości bo w Krainie Luster nie było tak silnych leków jak u ludzi. Istniały tylko preparaty na bazie ziół i pochodne od nich. Bane jeszcze nie spotkał się w Krainie Luster z problemami z wątrobą, dlatego poczuł nieprzyjemny ucisk w gardle który świadczył o jego przynajmniej połowicznej bezradności.
No nic. Powie Kapelusznikowi żeby ograniczył picie a najlepiej by przez tydzień lub dwa nie pił wcale. Wiedział doskonale jak to jest powiedzieć alkoholikowi: "Nie pij." Zazwyczaj spotykało się to z pogardliwym prychnięciem i wyśmianiem, a nawet czasem wybuchem agresji.
Ale przecież Lustrzanie byli odporniejsi. Stan krwi Gopnika wskazywał co prawda na problem z wątrobą, ale przecież facet nie skarżył się na bóle. No dobrze, wątroba nie ma zakończeń nerwowych, ale przecież przy nadmiernym spożywaniu wódy, ma się też inne dolegliwości.
Zapisał wszystko na nowym blankiecie, podpisał go i pozbył się brudnego szkiełka. I w tym przypadku zostawił trochę krwi dla Anomandera.
Zdjął rękawiczki i maseczkę, doprowadził miejsce pracy do porządku po czym ruszył ku drzwiom. Zabrał ze sobą wyniki badań ale sprzęt zostawił. Zamknął drzwi na klucz i szybkim krokiem poszedł w stronę recepcji, by tam zastanowić się, co dalej.
z/tBane - 24 Luty 2017, 19:07 Bez słowa otworzył kluczem drzwi swojego mieszkania i przepuścił oboje w drzwiach, posyłając im spojrzenia 'z góry'. Może i Tulka była bez winy, ale nie zmieniało to faktu, że był zdenerwowany i nie wiedział, czy z nią wszystko w porządku. Cała ta sytuacja mocno zaburzała plan jego dnia, miał iśc do pacjentów sprawdzić czy wszystko w porządku...a tu się nagle okazało, że nic nie było w porządku.
- Zapraszam na kanapę. - powiedział wymuszonym, miłym tonem i wskazał im mebel. Sam podszedł do aneksu kuchennego i napełnił trzy szklanki wodą. Zaniósł je na stoliczek kawowy i jeśli goście usiedli już na sofie, stanął na przeciw nich.
Słońce wpadające przez okno miało prawo ich oślepić a on celowo stanął pod słońce, by nie widzieli jego twarzy. Poprawił materiał czarnej tuniki i białego kitla który włożył po skończeniu badań krwi i skrzyżował ręce na piersi.
- Chyba nie zaskoczę was jakoś specjalnie, jak poproszę o wyjaśnienia. - powiedział z pozoru spokojnym tonem.
Żyłka na czole pulsowała, pięści miał zaciśnięte ze złości. W sumie to nie był zły na Gopnika czy Tulkę, w głowie wymyślał już co zrobi jak spotka blondynę! Może mała lewatywa w ramach prezentu? Albo zapnie ją pasami? Skoro dziewczyna lubi na ostro, to potraktuje ją jak pacjentkę psychiatryka rodem z horrorów. Anomander nie zauważy, jak poda jej jakiś mały psychotropik. Albo dwa. Albo całe opakowanie. Taka jest ostra? Ciekawe kto umie lepiej się bawić.
Wskazał dłonią na szklanki które im przygotował, zachęcając do tego by się częstowali.
Chciał zapytać czy Tulka dobrze się czuje, ale to może poczekać. Podejrzewał, że dziewczyna sama się uleczyła, w końcu miała moc prawie identyczną do jego. Z pewnością jednak była w szoku bo nie codzień jest się gryzionym przez Krwiopijcę.
Był też ciekaw jaką role odegrał w tym wszystkim Gopnik. Może zwabił lisią do Rosie? Może działali w zmowie?
Nagle Bane'owi odechciało się delikatnego przekazania, że facet jest chory ale stłumił chęć wykrzyczenia mu w twarz, że jak nie przestanie chlać to ponownie spotkają się w innym świecie. Musiał zachować pokerową twarz, jest w końcu profesjonalistą, prawda?
Stał przed nimi jak oficer SS czekający na zeznania złapanych po dobroci złodziejaszków. Atmosfera w pokoju była gęsta, buzowała od negatywnych emocji jednak mimo to, Bane miał nadzieję, że będą gadać mu o wszystkim jak na spowiedzi. Bo tylko od nich zależy, czy wyjdą ze spotkania ze wściekłym lekarzem obronną ręką.Tulka - 24 Luty 2017, 20:12 Szła spokojnie w stronę Gabinetu. Zerkała co jakiś czas na Gopnika, upewniając się czy na pewno za nią idzie.
Weszła do pokoju pierwsza, nie patrząc na lekarza. I tak czuła na sobie jego spojrzenie. Od tego aż ciarki przechodziły jej po plecach. Usiadła na sofie, z nieukrywaną ulgą. Siedziała jednak prosto. Pociągnęła za sobą też Kapelusznika, żeby czasem nie myślał, że sobie tak będzie stał. To nie była sytuacja, w której można było pokazywać, że jest się zbyt pewnym siebie.
Tulka źle się czuła, a do tego obawiała się gniewu Cyrkowca. Pierwszy raz widziała go wściekłego i miała nadzieję, że nie będzie miała więcej okazji. Zerknęła na niego, jednak słońce sprawiało, że musiała przymrużać oczy, a do tego nadal bolała ją głowa. Więc szybko spuściła wzrok na szklanki z wodą. Sięgnęła po jedną, po czym upiła łyk. Nie odłożyła jednak szklanki. Po prostu trzymała ją w rękach i wpatrywała się w jej zawartość.
Słysząc prośbę o wyjaśnienia, westchnęła i zerknęła na czarnowłosego, po czym zaczęła tłumaczyć - poszłam do sali z kartami, by powiesić je na łóżkach oraz by zabrać tacki po śniadaniu - wyjaśniła - chwilę porozmawiałam z Gopnikiem, po czym wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Rosie, która wyglądała jakby bardzo cierpiała, więc szybko ruszyłam do parku by jej pomóc - zaczęła i upiła łyk chłodnej wody - gdy do niej dotarłam, nagle rzuciła się na mnie. Chciałam jakoś się uwolnić, ale nagle coś się stało...nie wiem co to było, jednak po ugryzieniu nie pamiętam co się działo...następne co pamiętam to widok Gopnika, który chyba odciągnął ode mnie kobietę - zerknęła na Gopnika pytająco, by wiedzieć czy dobrze odebrała to co widziała - Rosie wyjaśniła potem, że była to sytuacja kryzysowa, więc musiała już być naprawdę głodna oraz, że nie powiedziała o tym, że jest Krwiopijcą, bo jest w Krainie od niedawna... - westchnęła - nie mam jej tego za złe, choć szczerze mogła zapytać, a nie nagle atakować, choć w sumie sama też nie pomyślałam... - zakończyła i zerknęła na Bane'a po czym skrzywiła się, gdy słońce znów dotarło do jej źrenic. Upiła szybko łyk wody i zerknęła na Kapelusznika, czekając aż on przedstawi swoją wersję wydarzeń.Gopnik - 24 Luty 2017, 20:54 Bane najwyraźniej zauważył, co się stało. Kapelut nie odzywał się ani słowem, nie próbował też nigdzie uciekać, nie miało to sensu. Zresztą, jakby coś, zawsze może się teleportować, może wystarczy mu sił.
Julia pociągnęla Michaiła za rękaw. Po części, by upewnić się, że nie da dyla, a po części, by przekazać mu informacje, co ma robić. Zwijać się co prawda nie miał zamiaru, dobrze rozumiał, że nic mu to nie da.
Gdy dziewczyna nakazała Gopnikowi mówić prawdę, skinął głową na znak, że rozumie. Co prawda planował już w głowie parę krętactw, ale najprawdopodobniej i tak zostałyby przejrzane przez lekarza. Zresztą dziewczyna była śmiertelnie poważna. Postanowił więc mówić prawdę.
Grzecznie szedł za rudą kitą, nie odzywając się ani słowem. Gdy wszedł do gabinetu, nawet nie śmiał usiąść. Dopiero szarpnięcie Julii pozwoliło mu spocząć na sofie obok dziewczyny.
Sam gabinet wyglądał jak całkiem luksusowo urządzona spora kawalerka. Z powodzeniem można było tu mieszkać. Bardzo elegancko, ale mimo to bez jakiejś krzykliwości. Gustownie i bez nadmiaru świecidełek. Przestronnie. No i te schody na piętro, tam pewnie była sypialnia.
Czuł się, jak na przesłuchaniu w więzieniu. Pierwsza wyjaśnienia złożyła Julia. Rusek w tym czasie popijał powoli chłodną wodę. Ile by dał, by w szklance zamiast niej była czysta wódka. Pewnie przechyliłby wtedy szkło i wypił zawartość jednym haustem, nie zważając ani na Julię, ani na Bane'a. Jednak w naczyniu była co prawda równie czysta, ale jednak woda. Mógłby ją przemienić w alkohol, ale jakoś nie miał w tym momencie na tyle śmiałości. Ruda tymczasem spojrzała na Kapeluta, szukając jakby potwierdzenia jej słów. Ten skinął głową i znów zaczęrpnął łyka wody.
Gdy Julia zakończyła swój wywód, Gopnik spojrzał na szklankę, gdzie było nieco poniżej 1/4 zawartości wody. No, jak teraz zamieni ją w alkohol, nikt nic nie zauważy! Wziął więc szklankę w dłoń, pomyślał o upragnionej wódce i wypił do dna na odwagę. Ognisty napój rozgrzewał go od środka. Nie był jednak dostatecznie skupiony i przypadkowo zamienił też zawartość szklanki Julii w wodę ognistą. Nie mógł jednak o tym wiedzieć.
- Szanowny Doktorze Banie! - zaczął - Julia w zasadzie powiedziała wszystko. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, gdy zobaczyłem, jak dziewczyna zrywa się z miejsca, od razu pobiegłem za nią, była jednak o wiele szybsza ode mnie i znikła mi na chwilę z oczu. - bawił się pustą szklanką, a kapelusz opadł mu lekko, czym jednak nawet się nie przejął. Patrzył uparcie w szkło naczynia - Gdy znowu ją zobaczyłem, Rosemary już przy niej była. Od razu przybiegłem do niej i próbowałem wyswobodzić Julię z uścisku Rose. Na początku chciałem szarpnąć, ale zacisk szczęk Krwiopijczyni był zbyt mocny. Widziałem jednak, jak odsuwa się od siebie walczące pitbule, pomyślałem, że to może pomóc. - Lekko podniósł głowę, chcąc dojrzeć twarzy Bane'a, jednak tylko oślepiło go słońce, szybko więc wrócił do jakże ciekawego widoku pustej szklanki - Pozbawiłem więc blondynę tlenu, wyswobodziłem szyję Julii z zacisku kłów i odsunąłem Rosemary na bezpieczną odległość, ciągle ją trzymając, by nie rzuciła się ponownie. I tak, była to sytuacja kryzysowa, Rosemary już dość długo głodowała, ostatni posiłek i to lichy miała w nocy, zaledwie parę łyków. Liczyła, że upoluje jakieś zwierze w parku. Pech chciał, że zamiast na zwierzynę, trafiła na twoją współpracownicę. Jest mi bardzo przykro z powodu tej sytuacji. Julia jest naprawdę dobrą i miłą pielęgniarką... A Rosemary... Ani ja, ani tymbardziej ona nie zna obyczajów tej Kliniki, nie wiedzieliśmy, jak byście zareagowali na to, że ona jest Krwiopijcą. Przepraszam... - Dopiero teraz poprawił swój kapelusz. Na jego twarzy nie było żadnego uśmiechu. Bał się. Nie o siebie. O Julię i jej przyszłość w Klinice, widać było, że chce tu pracować. Oraz o Rosie i o jej dalsze leczenie. Sam mógł nawet i zapić się na śmierć.Bane - 24 Luty 2017, 21:45 Siedzieli przed nim jak na przesłuchaniu. Skruszeni, może nawet wystraszeni... Jakaś część Bane'a uśmiechała się teraz tryumfalnie - nie wiedział, że może być takim autorytetem. Wzbudzać strach, wymuszać zeznania... Może minął się z powołaniem i powinien pracować w policji? Niee... Nie mógłby być wtedy tak bezkarny jak był. No i nie miałby takiej fortuny, apartamentu i świetnego samochodu. Z pensji policjanta podobno ledwo dało się wyżyć.
Słowa Tulki brzmiały sensownie i gdy jej słuchał, powoli agresja w nim malała. Znał dziewczynę na tyle długo, by wiedzieć, że nie kłamie. Z jej opowieści wynikało, że chciała pomóc i wpadła w tarapaty. Ech... Biedne dziewczę. Taka dobra i kochana a zawsze wpada w bagno po uszy.
Była blada jak ściana i chyba nie najlepiej się czuła bo wzięła szklankę, upiła łyk ale nie odstawiła jej na blat.
To zaskakujące jak ludziom w stresujących sytuacjach może pomóc losowy przedmiot. Wystarczyło wziąć coś w rękę, ścisnąć albo wpatrzyć się w niego i było łatwiej mówić. Spowiadać się przed rodzicami ze stłuczonego wazonu, tłumaczyć nauczycielce że ta pała ze sprawdzianu to był przypadek, wyjaśniać przełożonemu, że chciało się dobrze...
Gdy skończyła i spojrzała na Gopnika westchnął krzywiąc usta i opuścił ręce wzdłuż tułowia. Spojrzał na swoją, pełną szklankę. Jakoś nie chciało mu się pić. A na pewno nie wody.
- Kurwa... Jak najbardziej jest potrzebna to akurat nie ma w domu wódki. - żachnął się i podparł na biodrze. Przeniósł wzrok na Gopnika. Był już spokojniejszy, dało się to zauważyć bo jego twarz nie wyrażała już żadnych emocji. Była martwa, patrzył po prostu na Kapelusznika chcąc poznać jego wersję.
Opowieść Gopnika uzupełniała Tulkową o bardzo ważny szczegół - mężczyzna nie był wspólnikiem Rosemary. Pobiegł za Tulką, co więcej gdy zobaczył co ma miejsce, rzucił się na pomoc. No cholera, bohatyr!
Bane pomyślał o Kapeluszniku trochę cieplej. Facet nie miał obowiązku ingerować a jednak, przydusił Rosie (bo sam to tak przedstawił) i dzięki temu Tulka jeszcze żyła. Gdy skończył historię, białowłosy skinął głową.
- Nie przepraszaj. Nie ty jesteś winien całej tej sytuacji. Więcej, powinienem ci podziękować, że interweniowałeś i uratowałeś Julię. - uśmiechnął się do niego pokazując, że gniew już prawie całkiem z niego uleciał. - Jak byśmy zareagowali na to, że ona jest Krwiopijcą? Jesteśmy lekarzami. Nie oceniamy, jesteśmy tolerancyjni. Mało tego, zadbalibyśmy by miała czym się pożywiać, dostarczylibyśmy jej krew. A tak? Zaatakowała pracownika Kliniki, złamała regulamin. Owszem, nieświadomie, ale nie zmienia to faktu, że będę musiał zastanowić się poważnie co z tym fantem zrobić. - westchnął i podszedł do boku sofy, by mogli na niego normalnie spojrzeć - Nawet nie wiecie jakie mieliście szczęście, że spotkaliście mnie a nie dyrektora. Nawet nie chcę myśleć jak by zareagował... - Bane poczuł dreszcz przechodzący mu przez plecy aż do karku. Tak, Anomander potrafił się wkurzyć. Co prawda białowłosy nigdy nie widział jego wybuchu gniewu, ale wiedział, że ktoś kto potrafi zmienić się w smoka, gniew ma słuszny.
- No nic... I tak będę musiał to zgłosić. Rosemary miał zająć się sam dyrektor i myślę, że jak mu wspomnę co zaszło, zajmie się pacjentką w wyjątkowy sposób. - uśmiechnął się złośliwie ale w oczach zatańczyły mu wesołe ogniki - Hmm... Izolatka chyba jej się spodoba. - przeczesał dłonią włosy - Ciebie, Julio, czeka premia za wzorową postawę. O tym też wspomnę doktorowi van Vyvernowi. Trzeba jakoś cię wynagrodzić i obiecuję, że już ja zadbam, by nagroda była wysoka. - posłał jej miły uśmiech a błysk w oku dodawał tylko dwuznaczności jego słowom.
Wziął ze stolika szklankę ale nie podniósł jej do ust.
- Co się tyczy ciebie, mój drogi. - powiedział - Nie mam dobrych wieści ale nie jest też najgorzej. Masz alkoholowe zapalenie wątroby, na szczęście w lekkim stadium. Co tylko potwierdza, że chlejesz straszliwe ilości wódy! - podrapał się po brodzie - Może nawet więcej niż ja? - zapytał cicho sam siebie - Ale nie ma co płakać. Od tego jestem by cię z tego wyciągnąć. Z tym że... będziesz musiał na jakiś czas odstawić alkohol. No i nafaszeruję cię witaminkami. - jego spokojna postawa mogła dać do myślenia Kapelusznikowi. Gdyby było z nim bardzo źle, medyk okazywałby zdenerwowanie albo zmartwienie a on był rozluźniony. Pewny swoich możliwości i tego, że faceta z zapalenia wątroby wyciągnie. Nie takie choroby leczył! Przecież czymś musiał sobie zasłużyć na miano świetnego lekarza, zarówno w Świecie Ludzi jak i w Krainie Luster.Tulka - 24 Luty 2017, 22:41 Jej ucho drgnęło nerwowo. Nie lubiła gdy Bane przeklinał lub pił. Ale nie powiedziała nic. Miała udawać, że nic ich nie łączy, więc nie będę przez takie coś wychodzić ze swojej roli. Jest teraz po prostu pielęgniarką, która z nim pracuje, nic więcej niż koleżanką z pracy. Poza tym, nie dziwiła mu się.
Słuchała uważnie wypowiedzi Gopnika. Uśmiechnęła się do niego miło, gdy powiedział, że jej pomógł. W jej oczach mógł zobaczyć podziękę. Bawiła się szklanką, jednak jak na razie nie upiła więcej. Słuchała po prostu co mężczyźni mają do powiedzenia.
Tak jak przypuszczała, lekarze najpewniej znaleźliby sposób by ich pacjentka nie głodowała. Miała jednak nadzieję, że teraz nie będą jej głodzić ani nie wyrzucą. W końcu nad głodem nie zawsze da się zapanować. Sama pamiętała jak miała głodówkę w piwnicy swojego pana i korzystając z okazji, że wyszedł z domu, zapolowała na myszy, które tam chodziły. Nie były smaczne, ale przynajmniej na chwilę zabiły nieprzyjemne ssanie w żołądku.
Słysząc, że mają szczęście, że nie spotkali Anomandera, przytaknęła białowłosemu. Po czym przeszedł ją widoczny dreszcz, a na jej twarzy wymalował się dziwny grymas. Przed oczami miała scenę, jak demoniczny doktorek zmienia się w wywernę i ich zjada. Ciekawe czy to by go zaspokoiło, w szczególności, że nie jadł śniadania. Przynajmniej nie przy niej. Trochę zrobiło jej się przykro, że Rosie będzie miała problemy i że to właśnie dyrektor miał się nią zająć. Miała nadzieję, że nie zostaną po niej same kły, które na pewno byłyby wspaniałym trofeum.
Jej uwagę szybko jednak odwrócił Bane, zwracając się do niej. Spojrzała na niego. Na jej ustach pojawił się nieśmiały uśmiech słysząc o premii - dziękuję doktorze Blackburn - powiedziała słysząc, że wspomni o tym Anomanderowi. Spojrzała białowłosemu w oczy, widząc w nich dziwny blask, który obiecywał coś przyjemnego. Poruszyła lekko swoim ogonem.
Gdy Bane przeniósł swoją uwagę na Gopnika, podniosła swoją szklankę do ust. Była zbyt rozkojarzona by wyczuć, że zapach jest trochę inny. Wzięła mały łyk i poczuła nagłe palenie w gardle. Zakrztusiła się i zaczęła kaszleć. Ostatni kontakt z mocnym alkoholem miała na placu zabaw, gdy pierwszy raz spotkała Banea.
- Ja rozumiem, że mieszkamy w Krainie Czarów, ale jak już się spełniają marzenia to niech trafiają do właściwej osoby - zaśmiała się słabo i wyciągnęła rękę ze szklanką w stronę lekarza - chyba dziś zrobię mały wyjątek - uśmiechnęła się miło - pij na zdrowie!
Oddała mu szklankę. Sama nie wypije zawartości. Zastanawiała się jednak skąd wódka znalazła się w jej szklance. Przecież wcześniej była tam zwykła woda. Ona na pewno nie miała takiej mocy, Bane raczej też nie, bo nie narzekałby na to, że nie ma wódki. Czyżby...? Przeniosła wzrok na Gopnika.
- Czyżby Kraina Luster miała swojego własnego Jezusa? - zaśmiała się rozbawiona. Widziała, że Bane już się rozluźnił, sama wiec też się uspokoiła. Oparła się o kanapę i przymknęła oczy, starając się zapanować nad wirującym pokojem. Nadal bowiem odczuwała skutki nagłej utraty krwi.Gopnik - 24 Luty 2017, 22:51 Gdy tylko Gopnik wypił swoją wodę z kreską nad o, Bane akurat wyraził tęsknote za tym trunkiem. Gopnik tylko uśmiechnął się pod nosem. On akurat miał wódkę, umiał ją sobie wyczarować. Biedny Bane. Kapelut doskonale rozumiał faceta.
Skończył swoją opowieść. Dłonie pewnie by mu się lekko trzęsły, gdyby nie ten łyk alkoholu. Nie wie, czy czasem czegoś nie poplątał, nie pomieszał. Starał się mówić wszystko zgodnie z prawdą. Uspokoił się dopiero wtedy, gdy usłyszał ciepłe słowa Bane'a i zobaczył dziękczynny uśmiech rudej kity.
- Nie ma za co dziękować, naprawdę. Zrobiłem tylko to, co było trzeba. Głód głodem, ale życie Julii jest ważniejsze. Zresztą, gdyby Julce stało się coś bardzo poważnego, Rosemary też pewnie miałaby o wiele większe kłopoty. -odrzekł, a na jego twarzy pojawił się z powrotem drobny uśmiech. Czyli Anomander rzeczywiście był o wiele surowszy, niż Bane. Warto było mieć to na uwadze. O tym, że przyjmowano tu też Krwiopijców zdążył już się dowiedzieć od rudowłosej.
- Mimo to czuję się zobowiązany przeprosić. Przecież też mogliśmy pomyśleć i chociaż wspomnieć o krwiożerczości mojej znajomej... - Mimo, że Kapelut czuł się swobodniej, nadal uważał się za współodpowiedzialnego tej sytuacji. Głupio wyszło, ale tak on już miał. Kłopoty się go trzymały jak rzep psiego ogona, a gdy już pozbył się jednych, zaraz przyczepiały się kolejne.
Izolatka. Gopnika przeszedł dreszcz na sam dźwięk tego słowa. Natomiast słowa o premii dla Julii ucieszyły poczciwego Kapeluta. Oczy lekarza zdawały się dodawać do tego jakieś dodatkowe znaczenie, ale Michaił uznał, że to tylko takie wrażenie. Poklepał Julię delikatnie po ramieniu:
- Należy ci się ta premia, jak psu buda. Jesteś najmilszą pielęgniarką jaką znam. - Szczerze tak uważał, chociaż z drugiej strony nie miał zbyt wielu okazji, by spotkać inne siostry oddziałowe. Kojarzył może jedną, albo dwie, które zajmowały się nim dosłownie przez chwilę, zbyt krótko, by wydać werdykt.
Gdy usłyszał diagnozę zdębiał. Ale... Jak to odstawić alkohol? Witaminki przeżyje, leczenie też. Tyle pocieszenia, że ze słów doktorka wynikało, że jeżeli chodzi o picie, to ten nie jest jaroszem. To dobrze, może da się namówić na małą flaszeczkę. No nic, lekarz lekarzem, wątroba wątrobą, skoro mus, to mus, ograniczy alkohol, jednak nie zrezygnuje z pewnością!
Nagle dziewczyna się zakrztusiła. Michaił, jako, że był najbliżej, od razu zaczął klepać dziewczynę po plecach. Nie wiedział jednak, że kaszel spowodowany był nieświadomym wypiciem wódki. Żart dziewczyny jednak wyjaśnił wszystko, a Gopnik uśmiechnął się. Zaczął się drapać po karku i rzekł ze śmiechem:
- No cóż, ja bym tak siebie nie określał, ha ha! Przepraszam, nie chciałem zmieniać twojej wody. Ot, sobie łyknąłem, ale chyba byłem zbyt rozkojarzony i nie tylko w mojej szklance napój się przemienił, heh. Wziął swoją pustą szklankę i bawił się chwilę nią w dłoniach. Napiłby się z nimi, oj napił, jednak teraz nawet nie zmieniłby wody w alkohol, musiał chwilę odsapnąć.Bane - 24 Luty 2017, 23:17 Emocje opadły. Bane sam kilka razy odetchnął uspokajając szalejące jeszcze przed chwilą ze złości tętno. Ramiona miał rozluźnione a i uśmiech wskazywał, że humor trochę mu się poprawił.
Tulka była taka formalna, że aż poczuł przyjemny dreszcz. Będzie z niej dobry lekarz skoro już teraz potrafiła trzymać nerwy na wodzy. Zastanawiał się ile dziewczyna wyniosła z obserwowania jego samego a ile sama wykształciła. Nie widzieli się trzy lata więc pewnie nauczyła się panować nad sobą u tych innych lekarzy...
Patrzył na nią z uczuciem malującym się w jego dziwnych oczach. Cholera! Jak on tą małą kochał! Nawet nie potrafił się na nią gniewać. W sumie nie miał za co bo ostatecznie okazała się być ofiarą, ale zmartwił się mocny gdy zobaczył jaka jest blada. Dalej była ale teraz przynajmniej on był w pobliżu. Gotowy by zareagować.
Słowa Gopnika urzekły go. Wydawał się być w porządku i Bane przypuszczał, że jeśli dane im będzie spotkać się poza Kliniką, zaprzyjaźnią się. Miał swobodne podejście do życia i był życzliwy. Pomógł Tulce, przepraszał za niesforną Rosemary... Przecież mógł olać sprawę i wyłgać się jakoś. Ekhem. Bane pewnie by tak zrobił... Jeszcze jakiś czas temu gdy mieszkał w Świecie Ludzi. Jako człowiek był niezłym sukinsynem.
Tulka się zakrztusiła ale uczynny Kapelusznik pospieszył z pomocą dlatego Bane tylko spojrzał na nią z uniesioną brwią. Gdy wyciągnęła ku niemu szklankę i powiedziała o spełniających się marzeniach, wziął od niej naczynie. Zdziwiła go reakcja dziewczyny na zwykłą wodę. A komentarz o Jezusie ośmielił go i powąchał zawartość.
Aż mu się oczy zaświeciły! Cud! No istny cud!
Z szerokim uśmiechem na mordzie wychylił całą zawartość a gdy poczuł znajome palenie w gardle i przełyku, aż sapnął z zadowolenia.
- Tyś to uczynił? - zapytał wprost i podniósł kolejną szklankę by ją powąchać, tym razem swoją. Też pachniała wódką, cóż za piękny zapach czystej! Bez wahania przelał pół cieczy do pustej szklanki Gopnika gdy ten wspomniał, że by się z nimi napił.
- Gdybym nie był ateistą, padłbym na kolana i zaczął wyznawać twoją wielkość, bracie! - powiedział pozwalając sobie na lekki ton i zwrócenie się do niego w mniej oficjalny sposób - Jak ty to zrobiłeś? Umiesz zmienić wodę w... wódę? - zaśmiał się pod koniec.
Przeniósł wzrok na Tulkę i uśmiechnął się do niej dziękując za przyzwolenie i jeszcze stwierdzenie, by pił na zdrowie. Właściwie nie powinien pić z chorym pacjentem bo jego wątroba już chyba całkiem wysiądzie... Ale pokusa była zbyt duża! A Anomander przyzwyczajony był do tego, że Bane popija w pracy, wiedział że alkohol na niego nie działa.
Serio. Gopnik spadł mu chyba z nieba! A skoro chorował akurat na to na co chorował, znaczy się że dużo pił, był wprawionym pijakiem. Bane będzie miał więc do niego mały interesik i kilka pytań związanych ze sztuką pijaństwa.Tulka - 24 Luty 2017, 23:43 Zaśmiała się widząc reakcję białowłosego na zawartość szklanki. Nie miała sił by się na niego gniewać, czy pouczać, że nie powinien pić z pacjentami. Gopnik chyba był na to chętny, a uratował jej w sumie dziś życie, więc nie skomentowała tego, że Bane przelał połowę swojej wódy do szklanki Kapelusznika.
Widząc z jakim zainteresowaniem Bane wypytuje czarnowłosego o jego umiejętności, wstała powoli - jeśli pozwolisz zrobię sobie herbaty - powiedziała i jeśli nie miał nic przeciwko, podeszła do aneksu i gdy znalazła wszystko co było jej potrzebne, zaczęła przygotowywać napój dla siebie. Nie pytała mężczyzn, czy też czasem nie chcą. Oni mieli swoje napoje. Po drodze wzięła też swoją szklankę i ją umyła. Dwie powinny im wystarczyć, a tak Bane będzie miał mniej roboty, gdy już Gopnika odeśle do pokoju.
Nie przysłuchiwała się rozmowie mężczyzn. Nie miała zamiaru im przeszkadzać. Wolała jednak jak na razie nie wracać do siebie. Nie czuła się jeszcze na siłach, a tutaj w razie czego był Bane, który jej pomoże jeśli jednak zasłabnie. Chociaż miała szczerą nadzieję, że do tego nie dojdzie. Gdy napar był gotowy, wrzuciła do niego cztery kostki cukru, wymieszała i wróciła do stolika. Nie usiadła jednak na swoim starym miejscu. Usiadała na kanapie obok, robiąc tym samym miejsce białowłosemu, by mógł spokojnie usiąść obok Gopnika i zając się rozmową z nim.
Sama zajęła się piciem herbaty. Chwilę przysłuchiwała się ich rozmowie, nie wtrącając się jednak. Uśmiechała się delikatnie, widząc, że Bane'owi wrócił humor i jest już w pełni rozluźniony. Po chwili jednak odwróciła wzrok i zamyślona spoglądała na park, za wielkimi oknami mieszkania Cyrkowca.Gopnik - 24 Luty 2017, 23:53 Był bardzo zmieszany wynikłą sytuacją. Niesfornie przemienił nie tę wodę, co trzeba. No, przynajmniej nie tylko tę. Na szczęście Julia obróciła to w żart. A co więcej, reakcja Bane'a jeszcze bardziej ośmieliła Kapeluta. Lekarz uśmiechał się niemal jak małe dziecko, które dostało dużego lizaka. Od razu wychlał resztę szklanki Julii. No, swój chłop! Trafił swój na swego. Teraz Gopnik już był pewny, że dogada się z doktorkiem, a przy okazji może pozyska klienta w swoim sklepiku. Po prostu już musiał założyć ten biznes, sieć kontaktów ciągle się powiększała. Gdy Bane spytał, czy to jego robota, wyprężył się dumnie.
- No moja. Smakuje? Ha ha! Widzisz, w Rassiji ta moc mi się bardzo przydała. Tego, co wypiłem z Soldatami, to nie zliczę! - zaśmiał się. Wyraźnie ucieszył się, gdy dostał część swojego wytworu dla siebie. Tego mu bylo trzeba. A jego wątroba niech idzie w pizdet, po takich wydarzeniach po prostu musiał się napić. Nawet jeśli nie chciał, musiał!
Gdy Bane zaczął mówić o padaniu na kolana, rusek wręcz wybuchnął śmiechem.
- Rozumiem, porównywanie do Jezusa, ale wychwalanie to już przesada. Swoją drogą, ty w Świecie Ludzi teraz też mógłbyś uchodzić za jakiegoś proroka uleczającego świat, ha ha! - spytany, jak dokładnie to zrobił, wyjaśnił szybko. - Niekoniecznie w wódę! Przede wszystkim potrzebna mi woda, może być zanieczyszczona, podejrzewam, że nawet jakiś sok by dał radę, tylko że wtedy alkohol byłby z sokiem. Potem muszę się skupić, pomyśleć o danym trunku i cieczy. A potem puff! I gotowe. Tylko że teraz chyba mi zabrakło trochę skupienia, ha ha. - Zerknął na Julię, która krzątała się przy kuchni. Wyglądała tak, jakby troszkę już ochłonęła, a przynajmniej humor jej powrócił. To dobrze.
Kapelut był bardzo zadowolony z faktu, że doceniono jego moc! Postanowił przy okazji zareklamować swój przyszły biznes:
- Bane, bratan! Jeżeli chciałbyś jakiejś dobrej wódeczki, łychy, czy tam innego rumu, wpadaj na Cukierkową Ulicę. Znajdziesz tam taki piętrowy domek na skraju Cukierkowej wyłożony z zewnątrz kakaowymi herbatnikami. Będę tam zakładał sklep w najbliższym czasie. Jeśli byś potrzebował czegoś ekstra, po prostu przynieś mi wodę, a ja ci dam trunek, jakiego tylko sobie zapragniesz! Za diagnozę i leczenie może być nawet za ćwierć-darmo! - znów się zaśmiał. Zauważył, że ruda kita usiadła na innej kanapie. Najwyraźniej nie chciała przeszkadzać facetom. Wydawała się też być trochę nieobecna. Rusek jednak bardziej był zajęty rozmową z Banem. Wziął w dłoń szklankę, jeżeli lekarz usiadł obok niego, stuknął się z nim wznosząc toast i wykrzyknął:
- Na zdarowie!Bane - 25 Luty 2017, 00:18 Słuchał co Gopnik miał do powiedzenia z zapartym tchem. Jak młodzik który wysłuchiwał o łóżkowych przygodach starszego brata. Oczy miał jak spodki a na ustach czaił się uśmieszek.
Fantastycznie! Facet umiał zmieniać wodę w alkohol! Bane coś czuł, że w najbliższym czasie nie wyleczy się z alkoholizmu. No trudno, Tulka będzie musiała go zaakceptować, jakoś się przyzwyczaić.
Gdy dziewczyna zakomunikowała, że idzie zrobić sobie herbatę tylko machnął jej i uśmiechnął się - jest u siebie, niech robi co chce.
Miał tyle pytań do Gopnika, ale nie wypadało ich zadać przy małej. Jeszcze sobie o nim źle pomyśli i co wtedy?
- Zakładasz sklep? Oj, nie wiesz kogo do siebie zapraszasz. Zostawię u ciebie fortunę i wykupię roczny zapas a ty będziesz mógł kupić sobie za moją kasę złoty dres, haha! - zaśmiał się szczerze. No i dogadali się! Bane nie przypuszczał, że z Kapeluta będzie taki swój chłop!
Szkoda, że nie podał na stół wiadra wody. Cholera. Mądry Lustrzanin po szkodzie. Tyle by zyskał! Tyle wygrać! Wiadro wódki... Chyba by zanurzył łeb i zaczął żłopać jak kobyła. Tak mu się chciało pieczenia w gardle.
Gdyby tylko mógł się upić! Niby dzięki swojej zdolności mógł pić ile wlezie, ale brakowało mu znajomych zawrotów głowy. A teraz jak poznał takiego super gościa (nie żeby Bane nie miał w tym wszystkim swojego interesu) to aż się chciało pić na umór i lądować pod stołem.
Hmm. Skoro facet był u Ruskich to na pewno przetestował już tryliardy różnych rodzajów alkoholu. No, Ruscy to mieli swoje sposoby jak się uchlać ale dać radę wrócić rowerem do domu. Na przykład 200 kilometrów. Autostradą.
Uśmiechał się do mężczyzny. Postanowił sobie, że zostanie stałym klientem. Może Gopciu da mu jakąś kartę Najlepszego Sponsora albo coś takiego?
Ale tak serio. Chyba go Bozia zesłała. Facet potrafiący zmieniać wodę w wódę wpadł w łapska chyba największego alkoholika Krainy Luster. To było zbyt piękne by było prawdziwe, więc Bane ukradkiem ugryzł się w wargę by sprawdzić czy nie śpi.
Nie spał! Bogowie. Trafił więc do raju. Albo inaczej. Raj trafił do niego. Złapał Złotą Rybkę!
Tulka w międzyczasie wróciła na sofę ale zrobiła mu miejsce, dlatego Bane przysiadł się do Gopnika i stuknął szklanicą o jego.
- Na zdarowje! - powiedział, naśladując ruski akcent. Był Anglikiem ale bywali u niego Rosjanie, nawet jednej zrobił całkiem ładne, pokaźne cycuszki. Była jakąś modelką czy może gwiazdką porno? A nie! Była córką miliardera. No tak. Dostał za te cyce sporą sumkę i sztabę złota. Wspomnienia....
- Julciu, dziś już masz wolne. Lepiej byś się nie przemęczała w takim stanie. - powiedział patrząc na nią i uśmiechając się miło. - Resztę obowiązków przejmę ja i Alice. A wieczorem dam ci odpowiedź w sprawie premii. - i znowu ten błysk w oku który mogła rozpoznać tylko ona. Dla trzeciej osoby wyglądało po prostu jak objaw sympatii która mogła łączyć zwykłych kolegów z pracy.
- Jestem pod ogromnym wrażeniem. Dotąd sądziłem, że mam bardzo użyteczną moc ale wychodzi na to, że bijesz mnie bracie na głowę! - zaśmiał się i klepnął przyjaźnie nowego kumpla od kielicha. Szkoda, że jednak nie wiadra... Ale kielich albo szklanka też dobra. A wódka którą zrobił była przepyszna! Tylko najlepsze destylarnie mogły uzyskać taki niepowtarzalny, czysty smak. Tym bardziej Bane ucieszył się, że Gopnik trafił do Kliniki.
Ciul z wątrobą. Wyleczy się. Daru tworzenia alkoholu nie można marnować!Tulka - 25 Luty 2017, 00:39 Rozsiadła się wygodnie na swojej sofie. Podkuliła nogi i spoglądała w okno. Słysząc, że mężczyźni rozmawiają tylko o alkoholu, położyła uszy by ograniczyć wiadomości, które do nich docierały. Po pierwsze nie za bardzo się tym interesowała, a po drugie, nie do końca podobało jej się to, że Bane z takim entuzjazmem o tym rozmawia. Pół biedy, że procenty na niego nie działały, bo by rzadko zaglądała do jego pokoju, gdyby wiedziała, że coś sobie wypił. No i wtedy raczej by był pod obserwacją Anomandera, a nie wyglądało na to, by smoczysku przeszkadzało zamiłowanie pracownika do trunków.
Słysząc jak się do niej zwraca, spojrzała na niego i uśmiechnęła się z ulgą, choć w jej oczach można było wyczytać również zaskoczenie - dziękuję, pewnie pójdę się za chwilę położyć przynajmniej do obiadu - powiedziała spokojnie - najwyżej odpracuję to w nadchodzących dniach. - wróciła do oglądania wiewiórek goniących się po drzewach.
Była zaskoczona tym, ze ma wolne. W sumie prawie nic jeszcze nie zrobiła. Zaniosła tylko karty do sali chorych, nawet nie wzięła tych przeklętych tac! Trudno...przeprosi Alice przy okazji. Miała pomagać, a nie dokładać im obowiązków.
Pewnie powinna wrócić do siebie, ale chciała dokończyć ciepłą herbatę i miała ochotę przytulić się do białowłosego, a nie zrobi tego przy Gopniku. Nie było tego po niej widać, jednak wydarzenia dzisiejszego dnia, wpłynęły na nią mocno. W środku czuła się jak mała dziewczynka, która najchętniej wtuliłaby się w kogoś i udawała, że jej nie ma. Jakby nie patrzeć, nie była jeszcze dorosła, mimo iż jej organizm pokazywał coś zupełnie innego. Ale cóż! Przez wydarzenia ostatnich kilku lat, musiała szybko dorosnąć. Ale dzięki temu znalazła pracę i miała nadzieję, że Anomander nie będzie miał nic przeciwko temu, że ledwo zaczęła, a już ma wolne. Nie chciała się jednak kłócić z białowłosym. Przynajmniej sobie odpocznie.
Popijała spokojnie herbatę, nie przerywając mężczyznom. Nie wtrącała się, ani nawet na nich nie patrzała. Jakby jej tam w ogóle nie było.Gopnik - 25 Luty 2017, 01:02 Gopnik w zasadzie nie wiedział, czemu tak łatwo mu idzie nawiązywanie nowych kontaktów. Był towarzyski i bardzo otwarty, a także miał dobre serce, ale nie czuł się jakoś bardzo wyjątkowy. Po prostu był sobą. Lubił ludzi i cieszył się, że ci lubili jego. Bane też najwyraźniej zaczął darzyć Kapeluta nieukrywaną sympatią, kompletnie porzucił swój oficjalny ton. Ale to dobrze.
- Złoty, srebrny, a może nawet i platynowy! Postawię sobie przed domem publiczne poidło, takie jak dla ptaków w parku, tyle że zamiast wody będzie w niej płynąć czysta, ha ha! - śmiał się w głos. No, to teraz już wiedział, że nie będzie się nudził w tej klinice. Ciekawe, jakie podejście będzie miał do niego doktor Anomander, ale cóż, pewnie i z nim się da dogadać.
Kapelut zaśmiał się, słysząc udawany ruski. Cieszył się, że kompan próbował się dostosować do jego toastów! Oznaczało to, że ma dość swobodne podejście do życia. To dobrze. Nie lubił cichych typów, takich, jak na przykład Gawain Keer. Być może słabo poznał tamtego rudzielca, ale nie wywarł on zbyt dobrego wrażenia na rusku. Tak czy siak, Gopnik będzie musiał się do niego wybrać z jakąś flaszką dobrego alkoholu. Był mu to winien w ramach przeprosin.
Julia wyglądała na lekko odosobnioną. Mężczyźni mieli swój własny świat. Alkoświat i związane z nim tematy, a ona? Najwyraźniej czuła się trochę nieswojo i nie dołączała do rozmowy. Wyglądała też na lekko zawiedzoną. Gdy uslyszał o wolnym dniu, rzekł do rudej:
- No, dobrze Bane mówi. I tak miałaś już ciężki dzień. A, no i dziękuję za chwilę rozmowy w pokoju rano, przyjemnie się gawędziło! - uśmiechnął się też do dziewczyny. Była bardzo sympatyczna. Teraz obserwowała życie za oknem. Smutno mu się zrobiło, że pili tak bez niej, więc spytał:
- A może chcesz kapkę wódki do swojej herbatki? Nie upijesz się, nie zaszkodzi, a taki napój jest odmienny i pyszny w smaku w porównaniu ze zwykłym naparem.. Jeżeli dziewczyna wyraziła chęć, spytał czy się nie będzie brzydzić i ewentualnie przelał jej trochę alkoholu.
- Och Bane, zapewniam cię, twoja bardziej się przydaje. W końcu ratuje życia, a to jest nieocenione! A ja? Pomagam tylko uspokoić nerwy po ratowaniu duszyczek. Zarówno u tych ratowanych, jak i ratujących, ha ha! Swoją drogą, nie potrzeba wam czasem tutaj spirytu? Potrafię stworzyć bardzo czysty etanol, tak jakby woda nigdy nie była wodą. - na dowód swoich słów zdjął kapelusz, wyciągnął jedną z zachomikowanych butelek, przelał do pustej szklanki Julii i przemienił w czysty spirytus. - Powąchaj tylko, Bane! - zachęcił do oceny. - Możemy to teraz rozrobić też z wodą i wypić, będzie najprawdziwsza wódka, jak mój, powiedzmy, rodak, Mendelejew przykazał! Ha, ha! - zaśmiał się. Miał bardzo dobry humor, mimo wieści o chorobie. Był w dobrym towarzystwie, w takim, w którym bardzo miło się pije. A to się akurat w tej chwili liczyło najbardziej.